Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi oelka z miasteczka Warszawa Śródmieście. Mam przejechane 23730.98 kilometrów w tym 681.59 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 18.78 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy oelka.bikestats.pl
  • DST 38.25km
  • Teren 0.99km
  • Czas 01:53
  • VAVG 20.31km/h
  • VMAX 38.80km/h
  • Temperatura 21.4°C
  • Podjazdy 33m
  • Sprzęt ??? [Singel]
  • Aktywność Jazda na rowerze

Marzenie Tyrmanda

Sobota, 23 sierpnia 2014 · dodano: 29.12.2014 | Komentarze 2

Marszałkowska - pl. Konstytucji - Waryńskiego - Nowowiejska - al. Wyzwolenia - Sempołowskiej - al. Armii Ludowej - Al. Ujazdowskie - Agrykola - Szwoleżerów - 29 Listopada - Czerniakowska - Suligowskiego - Podchorążych - Sielecka - Jazgarzewska - Sobieskiego - Beethovena - Witosa - Becka - Most Siekierkowski - Wał Miedzeszyński - Ligustrowa - Bronowska - Masłowiecka - Jeziorowa - Panoramy - Wał Miedzeszyński - Cyklamenów - Heliotropów -- Heliotropów - Cyklamenów - Wał Miedzeszyński - Most Siekierkowski - Becka - Witosa - Bobrowiecka - Czerska - Podchorążych - Suligowskiego - Czerniakowska - 29 Listopada - Szwoleżerów - Myśliwiecka - Górnośląska - Wiejska - Frascatii - Nulla - al. Na Skarpie - Prusa - Wiejska - Jazdów - al. Armii Ludowej - Sempołowskiej - al. Wyzwolenia - Nowowiejska - Waryńskiego - Pl. Konstytucji - Koszykowa - Lwowska - Poznańska - Wilcza - Emilii Plater - Koszykowa - Piękna


Skoro już o domach, to warto odnotować dziś pewne myśli, które trapią mnie od dawna i wiążą się w motyw jak gdyby literacki, a może gęstnieją w filozoficzną zadumę, choć nie bardzo wiem, co to znaczy. Kiedy zamieszkałem w YMCA w 1948 roku, okno mego ówczesnego pokoju wychodziło na skwerek przy zbiegu ulic Konopnickiej, Frascati i Pułkownika Nullo. Zaraz za rogiem, na sąsiedniej alei Na Skarpie, mieściły się przed wojną biura ambasady francuskiej, do których w roku 1938 chodziłem po mą studencką wizę. W owym czasie Warszawa piękniała z miesiąca na miesiąc, te zaś ulice owiane były samym czarem istnienia, dostatkiem, elegancją najlepszych dzielnic – niepokalana czystość trotuarów, zieleń trawników, modny, wielkomiejski dobrobyt. Na rogu Frascati i Pułkownika Nullo właśnie wykańczano dom o kubaturze wskazującej, że budują ludzie bogaci, jako rezydencję lub na ograniczony wynajm czynszowy. Stylistycznie wywodził się, jak tu wszystko, z Bauhausu i od Perreta, ale był już dalej o dwie dekady niepohamowanego rozwoju funkcjonalnych form, współczesnych tworzyw, metali, ceramik, mas plastycznych. Byłem młody, z niezamożnej kamienicy na Trębackiej, chciwy spełnień materialnych, które zdawały mi się rdzeniem powodzeń, i dom ten kojarzył mi się z urodą egzystencji z przedwojennych komedii filmowych, hollywoodzkich i rodzimych: fascynujący, motyli byt milionerów i gwiazd ekranu pośród błyskotliwych akcesoriów w geometryczną sztancę, opływowych mebli, Myrna Loy lub Maria Malicka na modernistycznie giętych sofach. Już miałem francuską wizę, lecz ciągle wracałem na Frascati, dom stał się stymulatorem wyobrażeń o sukcesach nowoczesności, za jakimi gonią młodzi i zgłodniali czegoś lepszego, darmową próbką świata Noél Cowarda, Żabczyńskiego, choćby Dymszy w filmie "Wacuś". Syciłem oczy jego konstruktywistycznym zwieńczeniem w zielonkawym okafelkowaniu, tarasem wkomponowanym w bryłę. Roiłem, że kiedyś będę miał pieniądze, wrócę tu i postaram się o ten dom.
Później uczyłem się architektury w Paryżu na Beaux-Arts i świetniejsze egzemplarze stylu zatarły we mnie dom z Frascati, co nietrudno, gdy ma się osiemnaście lat. Wrócił, znacząco i dziwnie, gdy w wojnę mieszkaniem moim stały się baraki i więzienia, obskurne hotele i okrętowe kubryki, na europejskich rozłogach pomiędzy Prypecią a Stavanger. Czyli wrócił jako przedmiot marzeń o godności życia, o jakimś pięknie. Przewracałem się na barłogach ze zgniłej słomy, na podłogach więziennych cel, na dechach koj, na pryczach obozów, i pod powiekami biegły obrazy o tym, jak ja tam mieszkam, opalam się na tarasie, wchodzę po schodach otoczonych boazerią, ja na wykwintnej ulicy, w ramach wielkomiejskich doskonałości. „Mieszkać tam, mieszkać tam…” takie słowa, jak modlitwa, stapiały zamiar, pragnienie i nieziszczalność wśród nocnych wyziewów niewoli. Przez lata dom był symbolem, jak każdy ideał wymazany z rachub przez trzeźwość.
Gdy dostałem klucz do mego pokoju w YMCA, po raz pierwszy przekroczyłem jego próg i miałem przed sobą czyste, jasne mieszkanie, szczupłe, lecz podówczas równe w Warszawie pałacom, podszedłem do okna i wzrok mój spoczął na domu, odległym ode mnie o niewielki skwerek. Był w rozkładzie: okna zabite dyktą, tynk odrapany, wspomnienie po trawniku, upstrzone nieczystościami, obudowa tarasu rozłupana przez pocisk czy zaniedbanie, drzwi oblazłe z politury, zielone farfury na zwieńczeniu potrzaskane, brudne, co drugiej nie ma. Sformułowałem w sobie, a może nawet powiedziałem głośno do siebie: „Moje marzenie…”


Marzenie Tyrmanda
Marzenie Tyrmanda © oelka

Powyższy cytat pochodzi z zapisków jakie Leopold Tyrmand prowadził w "Dzienniku 1954". Tak się bowiem złożyło, że zajechałem tym razem na ulicę Frascati, która pojawia się w jednym z wpisów do "Dziennika", jaki w roku 1954 prowadził przyszły autor "Złego". Swoje rozważania o domu Tyrmand zapisał pod datą 8 marca. Tyrmand pisał o budynku "na rogu Frascati i Pułkownika Nullo". Gdyby przyjąć to dosłownie musiała by to być willa profesora Antoniego Kostaneckiego przy Frascati 8/10 róg płk.Nullo, zaprojektowana przez Lecha Niemojewskiego i zbudowana w roku 1935. Tak więc Tyrmand w 1938 mijał już wykończony budynek, którego na dokładkę nie mógł by oglądać po wojnie z okna siedziby YMCA, gdyż willa ta została dokumentnie zniszczona w 1944 roku. Jak wyglądała przed wojną można zobaczyć na stronie Warszawa1939.pl. Nie był to raczej przykład skrajnego funkcjonalizmu, jeśli dobrze zrozumieć słowa autora "Dziennika 1954"
Może więc sąsiedni narożnik obu ulic z pod numerem 12?



Też raczej nie. Willa architekta Wacława Kijewskiego powstała przed 1929 rokiem. Umiarkowanie modernistyczny dom z wysokim dachem krytym dachówką też raczej nie mógł spełniać wymogów opisu literackiego. Po przebudowie w latach 2004-5 jest to budowla niemal klasycystyczna. Co ciekawe już w 1936 roku Feliks Michalski sporządził dla Józefa Handzelewicza projekt nadbudowy tego domu, którego realizacji nie zdążono rozpocząć przed wybuchem wojny. Dom spłonął w 1944 roku. Tak więc Tyrmand oglądał zapewne wypalone mury tej willi. Po wojnie został dość tymczasowo odbudowany. Kolejny budynek pod numerem 18 to willa księżnej Jadwigi Lubomirskiej.



Jednak czas budowy koło 1925 roku i niebyt modernistyczny styl raczej dyskwalifikuje tą willę. W takim razie cofamy się za wylot ulicy pułkownika Nullo. O willi pod numerem 8/10 już pisałem. Dzisiaj w jej miejscu stoi niewielki budynek z lat 60. XX wieku. Dalej znajduje się willa pod numerem 6. 



Powstała jednak w momencie gdy Tyrmand miał 5 lat życie za sobą, czyli w roku 1925. Dom posiadał przed wojną wysoki dach z facjatami, po wojennych zniszczeniach zamiast facjat otrzymał dodatkowe piętro i niski płaski dach. W takim razie ostatnia z willi przy ulicy Frascati, pod numerem 4. Już sam nawet obecny wygląd sugeruje, że może być to obiekt marzeń Tyrmanda.


Jest to willa Chmielewskich pod numerem Frascati 4. Powstała w latach 1937-38 według projektu katowickiego architekta Karola Schayera. Budową kierowała architekt Maria Wroczyńska z Warszawy.
Obecny wygląd różni się od tego z okresu międzywojennego. Wówczas willa była dwupiętrowa z dużym tarasem na ostatniej kondygnacji. Nad tarasem górowała ażurowa konstrukcja z dużym kolistym otworem w bocznej ścianie obok wielkiego okna z klatki schodowej. Jak wyglądał ten budynek w czasie gdy Tyrmand podążał do ambasady Francji przy alei Na Skarpie obrazuje zdjęcie z miesięcznika "Arkady" nr. 9 z 1938 roku:


Osobą, która powiązała opis w "Dzienniku" Tyrmanda z willą Chmielewskich był profesor Tadeusz Stefan Jaroszewski, uznany nieżyjący niestety już historyk sztuki. Dom przy Frascati 4 był niewątpliwie przykładem awangardowej architektury, ukończony w 1938 roku, a więc w czasie gdy Tyrmand podążał tędy do ambasady. Po zniszczeniach wojennych niezbyt poważnych został odbudowany, jednak zabudowano przed 1958 rokiem taras na górnej kondygnacji oraz kolisty prześwit. Podczas ostatnich remontów zniknęły imitujące płyty elewacyjne liniowe podziały tynku. Marzenie Tyrmanda zostało dopasowane do nowej epoki i potrzeb. Z luksusowej willi stało się kamienicą z kwaterunkowymi mieszkaniami i biurami. Tu przez wiele lat urzędował na przykład Polski Komitet Olimpijski w latach 1958-68 oraz 1974-2004. W 1958 roku sprowadził się tu z budynku przy Wilczej 51, gdzie miał swoją siedzibę w latach 1955-58. Ciekawie wiąże się to z życiorysem Tyrmanda, który interesował się sportem. Był bowiem przez jakiś czas recenzentem imprez sportowych tygodnika "Przekrój". W 1950 roku został usunięty z redakcji, gdy skrytykował stronniczość sędziów radzieckich w turnieju bokserskim.


Dom Chmielewskich jest przykładem nurtu architektury, którą można za profesorem Jaroszewskim nazwać luksusową. Inwestorzy bardzo często zostawiali wolną rękę projektantom w doborze formy i materiałów. W efekcie powstawały bardzo solidne od strony technicznej budynki z bardzo drogim wyposażeniem.
13 października 2013 roku prezentowałem położoną w alei Na Skarpie willę Bohdana Pniewskiego. Ten uznany architekt przebudował na dom dla siebie zlokalizowany na brzegu skarpy letni pałac księcia Kazimierza Poniatowskiego, który podobno służył również jako miejsce spotkań masonów. Budynek ten należący obecnie do Muzeum Ziemi PAN, posiada na klatce schodowej ślady krwi będące pamiątką z czasów Powstania Warszawskiego. W tym samym wpisie zaprezentowałem również kamienice przy ulicy Konopnickiej 5 i 3. Znajdujące niemal przy ulicy Frascati.
Z czasem na pewno opiszę siedzibę YMCA przy ulicy Konopnickiej i Prusa, gdzie w jednym z pokoi zamieszkiwał Leopold Tyrmand. Zresztą z tym budynkiem wiążą się również moje wspomnienia tyle, że z czasów gdy pisarz już od ponad dziesięciu lat przebywał na emigracji.
Na razie z najbliższego sąsiedztwa tego budynku opisałem 4 maja 2014 willę Merliniego przebudowaną przez Franciszka Marię Lanciego w latach 50. XIX wieku.





Komentarze
Iwona | 17:04 środa, 17 stycznia 2024 | linkuj Przeczytałam jeszcze raz ten opis Tyrmanda i jest tam "obudowa tarasu" myślę, że to jednak dom Kostaneckiego. Ciekawe, czy gdzieś można się dowiedzieć czy dom był zielonkawy? ("zielonkawym okafelkowaniu, tarasem wkomponowanym w bryłę)"
Iwona | 16:08 środa, 17 stycznia 2024 | linkuj Dzień dobry, zajmuję się badaniem losów kobiet, które jako pierwsze studiowały w krakowskiej ASP. Jedną z nich była Ida Koziebrodzka z domu Rylska. Ona opisuje w swoim pamiętniku, że kupiła w 1929 roku ziemię przy Frascati 8 i zaczęła tam budować dom. Budowa trwała przez 10 lat, skończyła budować we wrześniu 1939 roku. Wydaje mi się, że na mapie https://www.warszawa1939.pl/fotoplan?tid=18108&nid=99254 widzę jej dom. Miał wspólną ścianę z domem Kostaneckiego. Co Pan o tym myśli? Może Marzeniem Tyrmanda był jej dom. Został częściowo zbombardowany, a potem rozebrany na materiał do odbudowy. W swoim pamiętniku pisała, że księżna Lubomirska była miłośniczką jej rzeźby Amorka, którego mam na zdjęciu.

Pozdrawiam serdecznie
Iwona Demko
idemko@asp.krakow.pl
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa alasi
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]