Info
Ten blog rowerowy prowadzi oelka z miasteczka Warszawa Śródmieście. Mam przejechane 23730.98 kilometrów w tym 681.59 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 18.78 km/h i się wcale nie chwalę.Suma podjazdów to 17514 metrów.
Więcej o mnie.
Moje rowery
Wykres roczny
Archiwum bloga
- 2015, Kwiecień2 - 5
- 2015, Marzec8 - 7
- 2015, Luty3 - 7
- 2015, Styczeń4 - 4
- 2014, Grudzień6 - 17
- 2014, Listopad10 - 37
- 2014, Październik13 - 25
- 2014, Wrzesień17 - 34
- 2014, Sierpień9 - 26
- 2014, Lipiec16 - 45
- 2014, Czerwiec13 - 43
- 2014, Maj12 - 37
- 2014, Kwiecień12 - 29
- 2014, Marzec9 - 23
- 2014, Luty8 - 12
- 2014, Styczeń6 - 6
- 2013, Grudzień8 - 40
- 2013, Listopad9 - 20
- 2013, Październik11 - 25
- 2013, Wrzesień17 - 51
- 2013, Sierpień12 - 31
- 2013, Lipiec10 - 25
- 2013, Czerwiec11 - 36
- 2013, Maj13 - 61
- 2013, Kwiecień11 - 31
- 2013, Marzec7 - 46
- 2013, Luty5 - 22
- 2013, Styczeń4 - 32
- 2012, Grudzień5 - 26
- 2012, Listopad11 - 58
- 2012, Październik12 - 32
- 2012, Wrzesień15 - 44
- 2012, Sierpień25 - 62
- 2012, Lipiec28 - 56
- 2012, Czerwiec25 - 26
- 2012, Maj25 - 55
- 2012, Kwiecień14 - 27
- 2012, Marzec12 - 38
- 2012, Luty5 - 32
- 2012, Styczeń6 - 36
- 2011, Grudzień25 - 37
- 2011, Listopad29 - 30
- 2011, Październik26 - 12
- 2011, Wrzesień26 - 11
- 2011, Sierpień24 - 24
- 2011, Lipiec22 - 20
- 2011, Czerwiec24 - 17
- 2011, Maj29 - 28
- 2011, Kwiecień25 - 23
- 2011, Marzec3 - 0
- 2011, Luty4 - 5
- 2011, Styczeń4 - 2
- 2010, Listopad10 - 0
- 2010, Październik27 - 3
- 2010, Wrzesień23 - 3
- 2010, Sierpień17 - 0
- 2010, Lipiec28 - 4
- 2010, Czerwiec26 - 0
- 2010, Maj23 - 2
- 2010, Kwiecień24 - 0
- 2010, Marzec9 - 1
- 2010, Luty1 - 0
- 2010, Styczeń1 - 0
Wpisy archiwalne w kategorii
Rowerem do nauki
Dystans całkowity: | 472.38 km (w terenie 4.71 km; 1.00%) |
Czas w ruchu: | 24:34 |
Średnia prędkość: | 19.23 km/h |
Maksymalna prędkość: | 40.90 km/h |
Suma podjazdów: | 416 m |
Liczba aktywności: | 19 |
Średnio na aktywność: | 24.86 km i 1h 17m |
Więcej statystyk |
- DST 36.35km
- Teren 0.71km
- Czas 01:52
- VAVG 19.47km/h
- VMAX 40.90km/h
- Temperatura 2.3°C
- Podjazdy 33m
- Sprzęt ??? [Singel]
- Aktywność Jazda na rowerze
Socromańskie kolumny przy Marszałkowskiej
Piątek, 24 października 2014 · dodano: 27.07.2015 | Komentarze 1
Marszałkowska - pl. Konstytucji - Waryńskiego - Nowowiejska - Mokotowska -
al. Armii Ludowej - Al. Ujazdowskie - Agrykola - Szwoleżerów - 29 Listopada - Czerniakowska - Suligowskiego - Podchorążych - Sielecka - Jazgarzewska - Sobieskiego - Beethovena - Witosa - Becka - Most Siekierkowski - Wał Miedzeszyński - Cyklamenów - Heliotropów - działka - Heliotropów - Cyklamenów - Wał Miedzeszyński - Wybrzeże Szczecińskie - Most Świętokrzyski - Wybrzeże Kościuszkowskie - Jaracza - Solec - al. 3 Maja - Kruczkowskiego - al. Bobkowskiego - Hoene-Wrońskiego - Hopfera - Agrykola - Aleje Ujazdowskie - al. Armii Ludowej - Sempołowskiej - al. Wyzwolenia - pl. Zbawiciela - Nowowiejska - Waryńskiego - Pl. Konstytucji - Koszykowa - Lwowska - Poznańska - Wilcza - Emilii Plater - Koszykowa - Piękna
Poprzednio czyli
22 października 2014 opisywałem źródło położone przy ulicy Agrykola. Również w pobliżu mojej trasy znajduje się budynek, w którym wielu dzieciom uratowano życie, jednak najlepiej gdy nie ma potrzeby go odwiedzać. Takim miejscem jest szpital znajdujący się u zbiegu Litewskiej i Marszałkowskiej funkcjonujący obecnie jako Samodzielny Publiczny Dziecięcy Szpital Kliniczny w Warszawie.
Szpital przy Marszałkowskiej © oelka
Dziewiętnasty wiek to rewolucja przemysłowa i związany z tym szybki rozwój miast. Jest to też okres szybkiego rozwoju medycyny.
O tym pisałem przy okazji opisu Warszawskiej Wytwórni Surowic i Szczepionek przy Chełmskiej 22 lipca 2013 roku, przypominając Edwarda Jennera oraz Louisa Pasteura jako twórców szczepionek. Szybki rozwój miast nie był równoznaczny z zapewnieniem higieny i opieki zdrowotnej. Podstawą opieki zdrowotnej dla mniej majętnych były fundacje tworzone przez bogatych. Podobnie zaczęła się historia szpitala przy Litewskiej.
Najpierw przy Litewskiej 14 powstał z fundacji barona Leona Lenvala (vel Löwensteina) powstał gmach Zakładu Sierot po Robotnikach. Projekt budynku sporządził Bronisław Żochowski-Brodzicz. Budowę przeprowadzono w 1888 roku. Wówczas okolice ulicy Litewskiej były przedmieściami z kilkoma fabrykami w najbliższej okolicy. O przemysłowej historii okolic Marszałkowskiej i placu Unii Lubelskiej pisałem 20 października 2013 roku opisując dzieje drukarni wcześniej fabryki dywanów przy Marszałkowskiej 3/5.
Wypadki w fabrykach nie były rzadkością. Zresztą fundator wiedział to zapewne bardzo dobrze. Sam bowiem zarządzał zakładami produkującymi tabakę. Był bratem Seweryna, współwłaściciela jednego z większych warszawskich zakładów jakim były zakłady Lilpop, Rau & Loewenstain mieszczące się na Powiślu, a później na Czystem.
Najpierw przy Litewskiej 14 powstał z fundacji barona Leona Lenvala (vel Löwensteina) powstał gmach Zakładu Sierot po Robotnikach. Projekt budynku sporządził Bronisław Żochowski-Brodzicz. Budowę przeprowadzono w 1888 roku. Wówczas okolice ulicy Litewskiej były przedmieściami z kilkoma fabrykami w najbliższej okolicy. O przemysłowej historii okolic Marszałkowskiej i placu Unii Lubelskiej pisałem 20 października 2013 roku opisując dzieje drukarni wcześniej fabryki dywanów przy Marszałkowskiej 3/5.
Wypadki w fabrykach nie były rzadkością. Zresztą fundator wiedział to zapewne bardzo dobrze. Sam bowiem zarządzał zakładami produkującymi tabakę. Był bratem Seweryna, współwłaściciela jednego z większych warszawskich zakładów jakim były zakłady Lilpop, Rau & Loewenstain mieszczące się na Powiślu, a później na Czystem.
Nieco ponad dziesięć lat później sąsiednia działka została również zabudowana przez fundację barona. W ten sposób powstał Instytut Higieny Dziecięcej im. barona Lenvala. Zaprojektowany został przez Karola Jankowskiego oraz Franciszka Lilpopa. Zbudowany został w latach 1902-03. Fundacja przekazała go w ręce Warszawskiego Towarzystwa Higieny z przeznaczeniem na Instytut Higieny Dziecięcej.
Placówka zajmowała się leczeniem oraz szczepieniami dzieci aby je zabezpieczyć przed częścią groźnych chorób zakaźnych. W 1920 roku profesor
Mieczysław Michałowicz otworzył Klinikę Pediatryczną.
Najwyraźniej już kilka lat później budynek przy Litewskiej 16 stał się zbyt ciasny. W latach 1930-32 został przebudowany według projektu Romualda Millera. Budynek został podwyższony i jednocześnie wydłużony o jedną oś w stronę ulicy Marszałkowskiej. Środkowy ryzalit otrzymał charakterystyczne przeszklone trójkątne wykusze. Elewacja została pokryta szarą cegłą cementową. Do kompleksu szpitala należał też zapewne mniejszy budynek od strony Marszałkowskiej (Marszałkowska 24).
Poniżej współczesny widok na elewacje budynków przy Litewskiej 14 (w głębi za latarnią) oraz 16.
Najwyraźniej już kilka lat później budynek przy Litewskiej 16 stał się zbyt ciasny. W latach 1930-32 został przebudowany według projektu Romualda Millera. Budynek został podwyższony i jednocześnie wydłużony o jedną oś w stronę ulicy Marszałkowskiej. Środkowy ryzalit otrzymał charakterystyczne przeszklone trójkątne wykusze. Elewacja została pokryta szarą cegłą cementową. Do kompleksu szpitala należał też zapewne mniejszy budynek od strony Marszałkowskiej (Marszałkowska 24).
Poniżej współczesny widok na elewacje budynków przy Litewskiej 14 (w głębi za latarnią) oraz 16.
Wojnę budynki przetrwały raczej w niezłym stanie. Znalazły się bowiem na brzegu obszaru zamkniętego przez Niemców, gdzie Polacy nie mieli prawa się znaleźć. W związku z tym klinika pediatryczna musiała się wyprowadzić ze swojej siedziby. Miejsce znalazło się w opuszczonym po zmniejszeniu getta gmachu szpitala Bersohnów i Baumanów przy Siennej 58, oraz Śliskiej 49.
O szpitalu Bersohnów i Baumanów pisałem 26 września 2014 roku.
Po wojnie doszło do kolejnej przebudowy. W latach 1945-49 budynek został rozbudowany na podstawie projektu sporządzonego przez Jana Redę. Wówczas to szpitala włączono gmach Zakładu Sierot przy Litewskiej 14. Jednocześnie nadbudowując go i radykalnie zmieniając wygląd zewnętrzny. Poniżej budynki przy Litewskiej 14 i 16 widziane od strony dziedzińca.
Po wojnie doszło do kolejnej przebudowy. W latach 1945-49 budynek został rozbudowany na podstawie projektu sporządzonego przez Jana Redę. Wówczas to szpitala włączono gmach Zakładu Sierot przy Litewskiej 14. Jednocześnie nadbudowując go i radykalnie zmieniając wygląd zewnętrzny. Poniżej budynki przy Litewskiej 14 i 16 widziane od strony dziedzińca.
W 1950 roku rozpoczęła się budowa Marszałkowskiej Dzielnicy Mieszkaniowej. O budowie MDM pisałem kilka razy. Nas najbardziej interesuje budowa
II części MDM-u czyli bloków pomiędzy placami Unii Lubelskiej i Zbawiciela, o czym pisałem 30 sierpnia 2012 roku.
W bezpośrednim sąsiedztwie szpitala zaplanowano dwa bloki: MDM 16A oraz MDM 14A. Nazwy związane z oznaczeniem dokumentacji projektowej a początkowo również wpisywane jako adres w nakazach dla przyszłych mieszkańców dzisiaj są trudno zrozumiałe. Blok MDM 14A obecnie nosi adres aleja Armii Ludowej 9. Natomiast blok MDM 16A to budynek Marszałkowska 24/26. Od frontu widoczne są na zdjęciu tytułowym, poniżej zaś od strony dziedzińca.
W bezpośrednim sąsiedztwie szpitala zaplanowano dwa bloki: MDM 16A oraz MDM 14A. Nazwy związane z oznaczeniem dokumentacji projektowej a początkowo również wpisywane jako adres w nakazach dla przyszłych mieszkańców dzisiaj są trudno zrozumiałe. Blok MDM 14A obecnie nosi adres aleja Armii Ludowej 9. Natomiast blok MDM 16A to budynek Marszałkowska 24/26. Od frontu widoczne są na zdjęciu tytułowym, poniżej zaś od strony dziedzińca.
Co ciekawe z publikacji prasowych do 1955 roku nie wynika, by blok przy Marszałkowskiej 24/26 miał być częścią szpitala. Raczej planowano go jako budynek mieszkalny, podobnie jak sąsiedni przy al. Armii Ludowej 9. Trudno mi w tej chwili ustalić, kiedy szpital objął w użytkowanie blok 16A. Czy było to w pod koniec jego budowy w 1955 roku, czy później. Można bowiem spotkać się z informacjami o rozbudowie szpitala w roku 1960. Jeden z artykułów w Stolicy wspomina o budowie polikliniki na zapleczu bloku przy
Marszałkowskiej. To sugerować może, że w latach 50. XX wieku plany rozbudowy szpitala były inne od obecnego stanu.
W podwórzu powstał parterowy pawilon mogący się kojarzyć np. z obiektami przedszkolnymi czy żłobkami, takimi jak prezentowany 6 kwietnia 2014 roku budynek dawnego przedszkola przy Podchorążych 31.
Najciekawszy jest chyba podparty na niemal neorenesansowych a może nawet neoromańskich (!) kolumnach łącznik pomiędzy pawilonem a blokiem od Marszałkowskiej. Szkoda, że widoczne wewnątrz deski świadczą o jego złym stanie technicznym.
W podwórzu powstał parterowy pawilon mogący się kojarzyć np. z obiektami przedszkolnymi czy żłobkami, takimi jak prezentowany 6 kwietnia 2014 roku budynek dawnego przedszkola przy Podchorążych 31.
Najciekawszy jest chyba podparty na niemal neorenesansowych a może nawet neoromańskich (!) kolumnach łącznik pomiędzy pawilonem a blokiem od Marszałkowskiej. Szkoda, że widoczne wewnątrz deski świadczą o jego złym stanie technicznym.
Gdyby w tych kolumnach doszukać się nawiązania do stylu romańskiego byłaby to chyba całkiem poważna ciekawostka. Socrealizm unikał bowiem z powodów ideologicznych nawiązań do średniowiecza.
W zasadzie dni szpitala przy Marszałkowskiej i Litewskiej są już policzone. Nowy budynek dla dużego szpitala pediatrycznego w kompleksie budynków Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego są już niemal gotowe. Zapewne wkrótce zacznie się przeprowadzka w nowe miejsce. Trudno obecnie powiedzieć, jakie WUM ma zamiary względem budynków przy Marszałkowskiej i Litewskiej. Obecnie wraz z całością MDM są one objęte ochroną konserwatorską, co daje szanse na ochronę ich na przykład przed rozbiórką.
To jeszcze na koniec chciałbym dodać, że już wcześniej pisałem o najbliższej okolicy.
Na Litewską zajrzałem 15 kwietnia 2012 roku, za sprawą nieistniejącego już bloku przy narożniku z aleją Szucha, należącego kiedyś do ambasady ZSRR. Warto jeszcze przypomnieć, że 18 września 2014 roku znalazłem się po drugiej stronie ulicy Marszałkowskiej i opisałem ulicę Oleandrów.
W zasadzie dni szpitala przy Marszałkowskiej i Litewskiej są już policzone. Nowy budynek dla dużego szpitala pediatrycznego w kompleksie budynków Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego są już niemal gotowe. Zapewne wkrótce zacznie się przeprowadzka w nowe miejsce. Trudno obecnie powiedzieć, jakie WUM ma zamiary względem budynków przy Marszałkowskiej i Litewskiej. Obecnie wraz z całością MDM są one objęte ochroną konserwatorską, co daje szanse na ochronę ich na przykład przed rozbiórką.
To jeszcze na koniec chciałbym dodać, że już wcześniej pisałem o najbliższej okolicy.
Na Litewską zajrzałem 15 kwietnia 2012 roku, za sprawą nieistniejącego już bloku przy narożniku z aleją Szucha, należącego kiedyś do ambasady ZSRR. Warto jeszcze przypomnieć, że 18 września 2014 roku znalazłem się po drugiej stronie ulicy Marszałkowskiej i opisałem ulicę Oleandrów.
- DST 38.40km
- Teren 0.99km
- Czas 01:58
- VAVG 19.53km/h
- VMAX 38.80km/h
- Temperatura 15.6°C
- Podjazdy 33m
- Sprzęt ??? [Singel]
- Aktywność Jazda na rowerze
Tył na przód, czyli Instytut Geologiczny
Sobota, 4 października 2014 · dodano: 11.05.2015 | Komentarze 0
Marszałkowska - pl. Konstytucji - Waryńskiego - Nowowiejska - al. Wyzwolenia - Sempołowskiej - al. Armii Ludowej - Al. Ujazdowskie - Agrykola - Szwoleżerów - 29 Listopada - Czerniakowska - Suligowskiego - Podchorążych - Sielecka - Jazgarzewska - Sobieskiego - Beethovena - Witosa - Becka - Most Siekierkowski - Wał Miedzeszyński - Ligustrowa - Bronowska - Masłowiecka - Jeziorowa - Panoramy - Wał Miedzeszyński - Cyklamenów - Heliotropów - działka - Heliotropów - Cyklamenów - Wał Miedzeszyński - Most Siekierkowski - Becka - Witosa - Beethovena - Sobieskiego - Belwederska - Promenada - Boryszewska - Puławska - Dąbrowskiego - Bałuckiego - Różana -
Wiśniowa - Batorego - al.Niepodległości - Pole Mokotowskie - Batorego - Waryńskiego - Skolimowska - Chocimska - Klonowa - Aleje Ujazdowskie - al. Armii Ludowej - Sempołowskiej - al. Wyzwolenia - pl. Zbawiciela - Nowowiejska - Waryńskiego - Pl. Konstytucji - Marszałkowska
Instytutu naukowe pojawiały się już na blogu.
Instytut Zoologii o bardzo długiej tradycji opisywałem 14 kwietnia 2014 roku. Natomiast niemniej zasłużony Instytut Nenckiego 17 stycznia 2014 roku. Tym razem również będzie o placówce z długą historią, która zajmuje się badaniami doświadczalnymi, przyrodniczymi jednak z nieco innego zakresu wiedzy, bo z geologii. Państwowy Instytut Geologiczny od niemal początku swojego istnienia siedzibę posiada na mokotowskich obrzeżach Pola Mokotowskiego, przy Rakowieckiej i Wiśniowej. Jednak elewacja widoczna na zdjęciu nie jest frontem gmachu, lecz jego boczną elewacją.
Instytut Geologiczny © oelka
Geologia jest ważną dziedziną nauki dla każdego państwa. Wiedza o tym co znajduje się pod ziemią od stuleci jest strategiczną wiedzą dla władz poszczególnych państw. Król Stanisław August Poniatowski powołał Komisję Kruszcową 10 kwietnia 1782 roku. Była to instytucja, której celem było bicie monet oraz poszukiwanie i wydobywanie złóż soli kamiennej a później także węgla. Król na wniosek komisji sfinansował kształcenie specjalistów od geologii w
Akademii Górniczej w Schemnitz na terenie Królestwa Węgier.
Poważne zasługi w zakresie geologii miał Stanisław Staszic. Staszic w ramach Towarzystwa Przyjaciół Nauk zorganizował badania geologiczne. W Kielcach Staszic otworzył szkołę górniczą. Jednak okres zaborów nie służył pracom naukowym z geologii. Dopiero w 1901 roku Jan Lewiński założył Pracownię Geologiczną przy Muzeum Przemysłu i Rolnictwa, które mieściło się przy Krakowskim Przedmieściu 66 w sąsiedztwie kościoła św. Anny. W 1903 roku Stanisław Thugutt uruchomił prywatną Pracownię Mineralogiczną. Gdy po zakończeniu I wojny światowej w wyniku uchwały sejmu w 1919 roku powołano do życia Państwowy Instytut Geologiczny pracownie te weszły w jego skład. Pierwszym dyrektorem został prof. Józef Morozewicz.
Początkowo siedzibą PIG był Pałac Staszica, opisywany na blogu 12 września 2014 roku. Jak pamiętamy z tamtego wpisu projekt przywrócenia wyglądu zbliżonego do oryginalnego sporządził Marian Lalewicz. W 1919 roku ogłoszono konkurs na projekt siedziby instytutu, którego siedziba miała się mieścić na Mokotowie, na terenie o powierzchni 22500m2, pomiędzy ulicami Rakowiecką oraz Kazimierzowską (Sokołów) i Wiśniową (Skautów), na pograniczu z terenem Pola Mokotowskiego, gdzie w tym czasie znajdowało się lotnisko wojskowe oraz tor wyścigów konnych. Działkę PIG otrzymał w ciągu trzech miesięcy od momentu powołania do życia. Działka otrzymała adres przypisany do ulicy Rakowieckiej z numerem 4.
Ogłoszony został konkurs na projekt gmachu. Do udziału zaproszono uznanych architektów: Mariana Lalewicza, Franciszka Mączyńskiego, Juliusza Nagórskiego oraz Oskara Sosnowskiego. Termin nadsyłania prac wyznaczono na 1 grudnia 1919 roku.
W efekcie konkursu realizację projektu budowlanego powierzono Marianowi Lalewiczowi, który jak już wspomniałem pracował w tym czasie również nad przywróceniem klasycystycznego wyglądu Pałacu Staszica.
Budowa siedziby PIG od samego początku natrafiała na problemy finansowe. Młode Państwo Polskie nie było w stanie zapewnić sfinansowania budowy całego kompleksu. Dlatego też budowa ciągnęła się od 1923 do 1936 roku. Z pałacu Staszica PIG wyprowadził się ostatecznie w 1930 roku, gdy gotowa była część pomieszczeń. Poniżej cześć gmachu od strony ulicy Rakowieckiej, od której rozpoczęto budowę gmachu (lata 1920-23).
Poważne zasługi w zakresie geologii miał Stanisław Staszic. Staszic w ramach Towarzystwa Przyjaciół Nauk zorganizował badania geologiczne. W Kielcach Staszic otworzył szkołę górniczą. Jednak okres zaborów nie służył pracom naukowym z geologii. Dopiero w 1901 roku Jan Lewiński założył Pracownię Geologiczną przy Muzeum Przemysłu i Rolnictwa, które mieściło się przy Krakowskim Przedmieściu 66 w sąsiedztwie kościoła św. Anny. W 1903 roku Stanisław Thugutt uruchomił prywatną Pracownię Mineralogiczną. Gdy po zakończeniu I wojny światowej w wyniku uchwały sejmu w 1919 roku powołano do życia Państwowy Instytut Geologiczny pracownie te weszły w jego skład. Pierwszym dyrektorem został prof. Józef Morozewicz.
Początkowo siedzibą PIG był Pałac Staszica, opisywany na blogu 12 września 2014 roku. Jak pamiętamy z tamtego wpisu projekt przywrócenia wyglądu zbliżonego do oryginalnego sporządził Marian Lalewicz. W 1919 roku ogłoszono konkurs na projekt siedziby instytutu, którego siedziba miała się mieścić na Mokotowie, na terenie o powierzchni 22500m2, pomiędzy ulicami Rakowiecką oraz Kazimierzowską (Sokołów) i Wiśniową (Skautów), na pograniczu z terenem Pola Mokotowskiego, gdzie w tym czasie znajdowało się lotnisko wojskowe oraz tor wyścigów konnych. Działkę PIG otrzymał w ciągu trzech miesięcy od momentu powołania do życia. Działka otrzymała adres przypisany do ulicy Rakowieckiej z numerem 4.
Ogłoszony został konkurs na projekt gmachu. Do udziału zaproszono uznanych architektów: Mariana Lalewicza, Franciszka Mączyńskiego, Juliusza Nagórskiego oraz Oskara Sosnowskiego. Termin nadsyłania prac wyznaczono na 1 grudnia 1919 roku.
W efekcie konkursu realizację projektu budowlanego powierzono Marianowi Lalewiczowi, który jak już wspomniałem pracował w tym czasie również nad przywróceniem klasycystycznego wyglądu Pałacu Staszica.
Budowa siedziby PIG od samego początku natrafiała na problemy finansowe. Młode Państwo Polskie nie było w stanie zapewnić sfinansowania budowy całego kompleksu. Dlatego też budowa ciągnęła się od 1923 do 1936 roku. Z pałacu Staszica PIG wyprowadził się ostatecznie w 1930 roku, gdy gotowa była część pomieszczeń. Poniżej cześć gmachu od strony ulicy Rakowieckiej, od której rozpoczęto budowę gmachu (lata 1920-23).
Najlepszy chyba opis budynku zamieścił autor projektu w czasopiśmie Architektura i Budownictwo, w numerze 3 z 1934 roku:
Sam gmach Instytutu składa się z trzech części: południowa, zwrócona do ulicy Rakowieckiej mieści laboratorja mechaniczne, petrograficzne i chemiczne, oraz mieszkania personelu, środkowy-korpus przeznaczony jest na muzea, bibljotekę i pracownie specjalistów, zaś północne bloki od strony lotniska, t. j. zwrócone, do miasta, będą mieściły salę wykładową, czytelnię i administrację, jako lokale, dostępne dla publiczności. Korpus centralny posiada halę-muzeum z górnem światłem i konstrukcją żelazną wieszarową o 17 m. rozpiętości. Kolumnady, otaczające to muzeum-halę, pomyślane w naturalnych kamieniach, mających zobrazować nasze bogactwa kamienia budowlanego zostały, niestety, ze względów oszczędnościowych wykonane w żelazo-betonie i otynkowane terrazytem. Również pomyślane w marmurze posadzki tejże hali i korytarzy musiały być dla przyczyn powyższych wykonane w terrakocie.
Niedokończona część z rotundami od strony miasta, jak również całe uporządkowanie otoczenia budynku czeka na dalsze kredyty.
Jak wyglądało otoczenie budynku można zobaczyć na planie jaki powstał w oparciu o schematyczny plan ze wspomnianego artykułu na temat Instytutu Geologicznego.
Sam gmach Instytutu składa się z trzech części: południowa, zwrócona do ulicy Rakowieckiej mieści laboratorja mechaniczne, petrograficzne i chemiczne, oraz mieszkania personelu, środkowy-korpus przeznaczony jest na muzea, bibljotekę i pracownie specjalistów, zaś północne bloki od strony lotniska, t. j. zwrócone, do miasta, będą mieściły salę wykładową, czytelnię i administrację, jako lokale, dostępne dla publiczności. Korpus centralny posiada halę-muzeum z górnem światłem i konstrukcją żelazną wieszarową o 17 m. rozpiętości. Kolumnady, otaczające to muzeum-halę, pomyślane w naturalnych kamieniach, mających zobrazować nasze bogactwa kamienia budowlanego zostały, niestety, ze względów oszczędnościowych wykonane w żelazo-betonie i otynkowane terrazytem. Również pomyślane w marmurze posadzki tejże hali i korytarzy musiały być dla przyczyn powyższych wykonane w terrakocie.
Niedokończona część z rotundami od strony miasta, jak również całe uporządkowanie otoczenia budynku czeka na dalsze kredyty.
Warto zacytować jeszcze jeden fragment artykułu dotyczący otoczenia instytutu, który jest również wyjaśnieniem planu:
Również prowizoryczny stan wyraża się w tem, że place zajęte przez Lotnictwo Wojskowe oraz Polu Wyścigowe nie są doprowadzone do stanu, jaki dla nich przewiduje projekt regulacji miasta, bowiem dojście do Instytutu będzie od ulicy Batorego, przecinającej sit; w tom miejscu z przedłużeniem ulicy Mokotowskiej, biegnącej od kościoła Zbawiciela. Plac, który ma być tu założony, całkowicie odmieni wygląd otoczenia, jaki obecnie Instytut posiada. Zauważyć należy, że wśród budowanych tu trzech gmachów państwowych, mających w przyszłości wejść w kompleks „Quartier Latin" naszej stolicy, a więc Instytutu Geologicznego, Wyższej Szkoły Handlowej i Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego, tylko Instytut Geologiczny jest zwrócony swym frontem do przyszłych arteryj komunikacyjnych, mających być łącznikiem z centrum miasta. Dwu zaś wyżej wskazane gmachy, wobec beznadziejności uzyskania w najbliższej przyszłości dostępu od strony miastu, zwróciły się swemi frontami do ulicy Rakowieckiej.
Również prowizoryczny stan wyraża się w tem, że place zajęte przez Lotnictwo Wojskowe oraz Polu Wyścigowe nie są doprowadzone do stanu, jaki dla nich przewiduje projekt regulacji miasta, bowiem dojście do Instytutu będzie od ulicy Batorego, przecinającej sit; w tom miejscu z przedłużeniem ulicy Mokotowskiej, biegnącej od kościoła Zbawiciela. Plac, który ma być tu założony, całkowicie odmieni wygląd otoczenia, jaki obecnie Instytut posiada. Zauważyć należy, że wśród budowanych tu trzech gmachów państwowych, mających w przyszłości wejść w kompleks „Quartier Latin" naszej stolicy, a więc Instytutu Geologicznego, Wyższej Szkoły Handlowej i Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego, tylko Instytut Geologiczny jest zwrócony swym frontem do przyszłych arteryj komunikacyjnych, mających być łącznikiem z centrum miasta. Dwu zaś wyżej wskazane gmachy, wobec beznadziejności uzyskania w najbliższej przyszłości dostępu od strony miastu, zwróciły się swemi frontami do ulicy Rakowieckiej.
Na planie jest zaznaczony na czerwono planowany przebieg ulic Uniwersyteckiej oraz Mokotowskiej na Polu Mokotowskim oraz również planowany przebieg ulicy Batorego. Obecny przebieg Batorego nieco dalej na północ oznaczony jest przerywaną linią.
Warto wspomnieć, że o gmachu przy Rakowieckiej i nigdy nie zbudowanym odcinku Uniwersyteckiej pisałem na blogu 20 listopada 1920 roku. Ten planowany przebieg ulicy Batorego wiąże się z lokalizacją gmachu biblioteki SGH, która wraz z całą uczelnią pojawiła się we wpisie z 3 stycznia 2014 roku. Tak więc front Instytutu Geologicznego znalazł się od strony północnej. Wówczas Pole Mokotowskie było częściowo zajęte przez teren Wyścigów Konnych (na planie zaznaczone przerywaną, zieloną linią), które zajmowało teren wzdłuż Polnej od placu Politechniki do bloków osiedla z mieszkaniami dla pracowników banku przy ulicy Boya, opisanym 11 lipca 2014 roku. Tuż obok dość spory teren zajęty był przez wojsko. Dopiero tuż przed wojną, po wyprowadzce wyścigów konnych na Służewiec oraz wcześniejszej wyprowadzce lotniska na Okęcie pojawiły się szanse na uporządkowanie terenu Pola Mokotowskiego. Jednak wybuch wojny przekreślił te plany. Po wojnie jej przebieg odsunięto o kilkadziesiąt metrów dalej na północ. W związku z tym pomiędzy ulicą a gmachem PIG zmieściły się dwa bloki zbudowane w latach 1967-70 osiedla mieszkaniowego Batory-Wschód. Obecnie elewacja frontowa Instytutu Geologicznego jest zasłonięta szpalerem drzew. Szkoda, że nie można jej zobaczyć od ulicy Batorego, co teoretycznie jest możliwe. Szczęśliwie bowiem żaden z bloków osiedla nie stoi w osi budynku instytutu. Jest to kolejna zaniedbana oś widokowa w Warszawie.
Warto wspomnieć, że o gmachu przy Rakowieckiej i nigdy nie zbudowanym odcinku Uniwersyteckiej pisałem na blogu 20 listopada 1920 roku. Ten planowany przebieg ulicy Batorego wiąże się z lokalizacją gmachu biblioteki SGH, która wraz z całą uczelnią pojawiła się we wpisie z 3 stycznia 2014 roku. Tak więc front Instytutu Geologicznego znalazł się od strony północnej. Wówczas Pole Mokotowskie było częściowo zajęte przez teren Wyścigów Konnych (na planie zaznaczone przerywaną, zieloną linią), które zajmowało teren wzdłuż Polnej od placu Politechniki do bloków osiedla z mieszkaniami dla pracowników banku przy ulicy Boya, opisanym 11 lipca 2014 roku. Tuż obok dość spory teren zajęty był przez wojsko. Dopiero tuż przed wojną, po wyprowadzce wyścigów konnych na Służewiec oraz wcześniejszej wyprowadzce lotniska na Okęcie pojawiły się szanse na uporządkowanie terenu Pola Mokotowskiego. Jednak wybuch wojny przekreślił te plany. Po wojnie jej przebieg odsunięto o kilkadziesiąt metrów dalej na północ. W związku z tym pomiędzy ulicą a gmachem PIG zmieściły się dwa bloki zbudowane w latach 1967-70 osiedla mieszkaniowego Batory-Wschód. Obecnie elewacja frontowa Instytutu Geologicznego jest zasłonięta szpalerem drzew. Szkoda, że nie można jej zobaczyć od ulicy Batorego, co teoretycznie jest możliwe. Szczęśliwie bowiem żaden z bloków osiedla nie stoi w osi budynku instytutu. Jest to kolejna zaniedbana oś widokowa w Warszawie.
Warto jeszcze wspomnieć o pawilonie geofizycznym, który znajdował się pomiędzy gmachem instytutu a ulicą Rakowiecką. Ukończony został w latach 1936-37. Po wojnie rozebrany został najpewniej podczas budowy nowego gmachu przy Rakowieckiej. Z pawilonem związany był szyb geofizyczny i podziemna pracownia. Podobno szyb mierzył 20 metrów w głąb. Obecnie jego głębokość ustalono na 11,2 metra, z czego 6,7 metra jest zalane wodą. Może kiedyś uda się wypompować wodę i dotrzeć do niedostępnych obecnie pomieszczeń. Mniej więcej tuż obok nieistniejącego pawilonu geofizycznego znajduje się niższa część powojennego gmachu instytutu.
Uszkodzony przedwojenny gmach PIG odbudowano w latach 1945-47. Już w 1946 roku z Krakowa przeprowadziła się dyrekcja placówki, która początkowo funkcjonowała w tym właśnie mieście.
Ówczesny dyrektor instytutu Jan Czarnocki doprowadził do rozbudowy instytutu. Projekt nowego gmachu sporządził Marek Leykam.
Geologia była mu w pewnym stopniu bliska. Jego ojcem był uznany geolog Jan Lewiński, o którym już wspominałem na początku wpisu. Lewiński właśnie był założycielem Pracowni Geologicznej przy Muzeum Przemysłu i Rolnictwa.
Leykam stworzył swój zunifikowany projekt biurowców, które ze względu na charakterystyczne elewacje nazwane zostały nazwane "żyletkowcami". Projekty Leykama pojawiły się już w kilku wpisach. Warto może przypomnieć te najbardziej interesujące i związane jakoś z projektem gmachu PIG.
22 lutego 2013 roku prezentowałem zagłębie projektów Leykama przy ulicach Wspólnej i św. Barbary włącznie z "żyletkowcem przy św. Barbary. Kolejny projekt to żyletkowiec przy Marszałkowskiej 82, który prezentowałem 7 września 2012 roku. Jeszcze jeden "żyletkowiec" zlokalizowany przy Chałubińskiego 3a prezentowałem 12 kwietnia 2012 roku.
Budowę nowego gmachu dla PIG przy Rakowieckiej przeprowadzono w latach 1948-52.
Ówczesny dyrektor instytutu Jan Czarnocki doprowadził do rozbudowy instytutu. Projekt nowego gmachu sporządził Marek Leykam.
Geologia była mu w pewnym stopniu bliska. Jego ojcem był uznany geolog Jan Lewiński, o którym już wspominałem na początku wpisu. Lewiński właśnie był założycielem Pracowni Geologicznej przy Muzeum Przemysłu i Rolnictwa.
Leykam stworzył swój zunifikowany projekt biurowców, które ze względu na charakterystyczne elewacje nazwane zostały nazwane "żyletkowcami". Projekty Leykama pojawiły się już w kilku wpisach. Warto może przypomnieć te najbardziej interesujące i związane jakoś z projektem gmachu PIG.
22 lutego 2013 roku prezentowałem zagłębie projektów Leykama przy ulicach Wspólnej i św. Barbary włącznie z "żyletkowcem przy św. Barbary. Kolejny projekt to żyletkowiec przy Marszałkowskiej 82, który prezentowałem 7 września 2012 roku. Jeszcze jeden "żyletkowiec" zlokalizowany przy Chałubińskiego 3a prezentowałem 12 kwietnia 2012 roku.
Budowę nowego gmachu dla PIG przy Rakowieckiej przeprowadzono w latach 1948-52.
Od strony naukowej PIG może pochwalić się odkryciem złóż siarki, rud miedzi między Lubinem a Głogowem, węgla brunatnego (np. Adamów, Gubin, Mosty, Rogoźno czy Uniejów) czy też złóż węgla kamiennego na Lubelszczyźnie. Przedwojenny gmach instytutu można zwiedzić, za sprawą mieszczącego się w nim
Muzeum Geologicznego. Warto dodać, że jest to jedno z nielicznych muzeów, gdzie wstęp jest bezpłatny. Niezbyt przyjazne są godziny otwarcia muzeum, które nie jest dostępne poza typowo urzędowymi godzinami pracy. Jak za wsze coś za coś.
Może jeszcze na koniec krótki komentarz do tytułu. W obecnym układzie instytut posiada adres Rakowiecka 4, budynek frontowy znajduje się dokładnie na przeciwnym końcu od strony alejki dla pieszych prowadzącej od alei Niepodległości do Wiśniowej, natomiast wjazd i wejście na teren placówki znajduje się od ulicy Wiśniowej.
Może jeszcze na koniec krótki komentarz do tytułu. W obecnym układzie instytut posiada adres Rakowiecka 4, budynek frontowy znajduje się dokładnie na przeciwnym końcu od strony alejki dla pieszych prowadzącej od alei Niepodległości do Wiśniowej, natomiast wjazd i wejście na teren placówki znajduje się od ulicy Wiśniowej.
- DST 11.47km
- Czas 00:42
- VAVG 16.39km/h
- VMAX 33.30km/h
- Temperatura 22.3°C
- Podjazdy 33m
- Sprzęt ??? [Singel]
- Aktywność Jazda na rowerze
Od kaplicy carów do świątyni wiedzy
Piątek, 12 września 2014 · dodano: 17.02.2015 | Komentarze 2
Marszałkowska - Wspólna - Poznańska - Hoża - Krucza - Szpitalna - pl. Powstańców Warszawy - Mazowiecka - Kredytowa - Jasna - Poczta Główna - Jasna - Zgoda - Przeskok - pl. Powstańców Warszawy - Mazowiecka - Królewska -
Krakowskie Przedmieście - Kopernika - Bartoszewicza - Sewerynów - Oboźna - Dynasy - Zajęcza - Topiel - Kruczkowskiego - al. Bobkowskiego - Hoene-Wrońskiego - Hopfera - Agrykola - al. Ujazdowskie - al. Armii Ludowej - Sempołowskiej - al. Wyzwolenia - Nowowiejska - Waryńskiego - pl. Konstytucji - Koszykowa - Lwowska - Poznańska - Wilcza - Emilii Plater - Koszykowa - Piękna
Tym razem dojechałem na Trakt Królewski. Ciąg od Zamku Królewskiego do Łazienek i Wilanowa nie jest częstym gościem na blogu.
Poprzedni raz było to 21 maja 2014 roku, gdy dotarłem pod kościół seminaryjny, który pierwotnie był siedzibą zakonu Karmelitów. Tym razem miejsce w pewnym sensie podobne, bo również kiedyś związane z kościołem.
Naukowy pałac za Kopernikiem © oelka
Początkiem prowadzącym do powstania pałacu była budowa kaplicy na terenie pomiędzy Nowym Światem i obecną ulicą Kopernika. Kaplica powstała w 1620 roku, złożono tam ciała carów Szujskich. Wyjaśnienie o kogo chodzi prowadzi nas do początków bardzo obecnie ważnego tematu naszych stosunków z Rosją. Ważnym władcą był Iwan IV Groźny, który 16 stycznia 1547 roku koronował się na cara. Jak przystało na ważnych dla Rosji władców był okrutnikiem mającym na sumieniu tysiące ludzi, włącznie z własnym synem Iwanem. Najeżdżając Litwę zachęcił Litwinów do zawarcia głębszych więzi z Polską, efektem czego była Unia Lubelska w 1569 roku. Po śmierci Iwana Groźnego tron objął trzeci z jego synów Fiodor I, pod wieloma względami odwrotność swojego ojca. Faktycznie Rosją w tym czasie rządził nie car lecz jego doradca Borys Godunow, który też został kolejnym władcą Rosji. Osłabienie Rosji próbowali wykorzystać przedstawiciele rodów szlacheckich w Polsce. Wykorzystując historię o zamordowanym w nie znanych okolicznościach synu Iwana Groźnego, Dymitrze wysłali do Rosji wojsko, które zdobyły Moskwę i obsadziły na tronie moskiewskim Dymitra Samozwańca, który miał być właśnie synem Iwana Groźnego, chociaż mógł być również Grigorijem „Griszką” Otriepjewem. Do Moskwy Dymitr wkroczył w 1605 roku, gdzie objął tron. Poddanym nie podobały się zwyczaje nowego władcy: nie posiadał broni, nie zwykł ucinać sobie drzemki po obiedzie jak inni. Rok później powstanie bojarów zakończyło jego panowanie i życie. Po Śmierci jego zwłoki zmasakrowano a prochy wystrzelono z armaty na zachód w stronę Polski. Następcą na tronie w Moskwie został Wasyl Szujski, który na swoim koncie miał spisek przeciw Borysowi Godunowowi, potem wspierał przez moment jego syna Fiodora II, po czym przeszedł na stronę Dymitra Samozwańca, aby go ostatecznie obalić i samemu przejąć władzę. Poza Moskwą nie był władcą zbyt popularnym więc szybko doczekał się też opozycji na czele z kolejnym wcieleniem Dymitra Samozwańca za którym ciągnęły odziały polskiej magnaterii. Wasyl podpisał traktat pokojowy ze Szwecją, aby ratować swoją władzę. W ten sposób doprowadził też do interwencji zbrojnej polskiego króla Zygmunta III Wazy. Po przegranej armii carskiej pod Kłuszynem, 4 lipca 1610 roku doszło do detronizacji cara. Gdy Polacy wkroczyli do Moskwy, Wasyl uwięziony w Monasterze Czudowskim trafił do polskiej niewoli. W 1611 roku został przewieziony do Warszawy gdzie złożył hołd przed królem Zygmuntem III Wazą. W 1612 roku zmarł w Gostyninie, wkrótce zmarli też jego bliscy. W 1620 roku zostali pochowani w specjalnej kaplicy. W 1635 roku poselstwo rosyjskie wykupiło od Władysława IV trumny ze zwłokami i zabrało do Moskwy.
Kaplica jaka pozostała po carze została przed rokiem 1700 przekazana w ręce zakonu Dominikanów, którzy koło roku 1727 rozpoczęli jej rozbudowę, możliwe że na podstawie planów Tylmana z Gameren. Kolejna rozbudowa miała miejsce po 1760 roku, gdy powstał projekt Efraima Schroegera, znanego nam z opisanego tu na blogu kościoła Karmelitów. Projekt Schroegera nie został w pełni zrealizowany. Zrezygnowano z budowy wież. Kościół nie miał szczęścia i po różnych przejściach został rozebrany w roku 1818. Rozbiórkę kościoła udokumentowała akwarela Zygmunta Vogla.
W ten sposób poszerzono połączenie Nowego Światu i Krakowskiego Przedmieścia. Równocześnie część dawnej działki kościelnej na potrzeby Towarzystwa Przyjaciół Nauk zdobył Stanisław Staszic. Towarzystwo powstało w roku 1802, zajmowało się różnymi dziedzinami nauki. Początkowo siedzibą był budynek na Starym Mieście na Kanonii pod numerem 8. Projekt nowej siedziby sporządził Antonio Corazzi. Budowa była prowadzona w latach 1820-23. 11 maja 1830 roku odsłonięto przed frontem pałacu pomnik Mikołaja Kopernika. Dzieło Bertela Thorvaldsena zdążyło zostać odsłonięte przed wybuchem powstania listopadowego. Dzięki temu uniknęło losu pomnika ks. Poniatowskiego, również dłuta Thorvaldsena, który zamiast do Warszawy w 1832 roku trafił do Modlina. Miał zostać zniszczony, ale w końcu uratował go Paskiewicz zabierając do swojej rezydencji w Homlu. Pomniki jednak zostawię na inna okazję.
Poniżej zdjęcie siedziby TPN wykonane zapewne przez Karola Beyera po roku 1875, o czym świadczy budynek szpitala przy ulicy Kopernika, widoczny na lewym brzegu zdjęcia. O fotografiach Karola Beyera wspominałem we wpisie z 13 marca 2012 roku.
Ówczesna siedziba Towarzystwa obejmowała budynek frontowy od strony Krakowskiego Przedmieścia oraz boczna oficynę od Nowego Światu. Była to część terenu jaki pałac z oficynami zajmuje obecnie. Reszta znajdowała się w rękach innych właścicieli. Trzeba też dodać, że Świętokrzyska w tym czasie zaczynała się od ulicy Nowy Świat. Nie było odcinka od Kopernika do Nowego Światu. W miejscu obecnie zajmowanym przez pałac po zniszczeniach z czasów II wojny światowej pałac zajął też miejsce pałacyku ks. Misjonarzy przy
Nowym Świecie 70 oraz należącej również do nich kamienicy pod numerem 72. W miejscu, gdzie dzisiaj znajduje się jezdnia Świętokrzyskiej pomiędzy Kopernika i Nowym Światem stał do czasów Powstania Warszawskiego parterowy budynek pod numerem Nowy Świat 68. Skrzydło pałacowe od strony Nowego Światu miało za zadanie zarabiać na rzecz instytucji. Mieściły się tam lokale do wynajęcia. Tam też umieszczono mieszkanie Stanisława Staszica.
W 1832 roku władze w ramach restrykcji po powstaniu listopadowym zlikwidowały Towarzystwo Przyjaciół Nauk. Siedziba Towarzystwa zamieniła się w biurowiec Dyrekcji Loterii Państwowej. W latach 1858-62 również Akademia Medyko-Chirugiczna. W 1862 roku do gmachu wprowadziło się I Gimnazjum Męskie nazywane ruskim, ze względu na znaczną ilość uczniów pochodzenia rosyjskiego. Po 1890 roku za sprawą kuratora Aleksandra Apuchtina, Władymir Pokrowski przygotował projekt przebudowy dotychczas klasycystycznego budynku w eklektycznym stylu rosyjsko-bizantyjskim. W budynku swoje miejsce znalazła również cerkiew pod wezwaniem św. Tatiany Rzymianki. Przebudowę przeprowadzono w latach 1893-95. Na zdjęciu z końca lipca lub początków sierpnia 1915 roku, widać pałac po przebudowie. Na pierwszym planie widać przemarsz związany z ewakuacją zaplecza armii carskiej.
W 1832 roku władze w ramach restrykcji po powstaniu listopadowym zlikwidowały Towarzystwo Przyjaciół Nauk. Siedziba Towarzystwa zamieniła się w biurowiec Dyrekcji Loterii Państwowej. W latach 1858-62 również Akademia Medyko-Chirugiczna. W 1862 roku do gmachu wprowadziło się I Gimnazjum Męskie nazywane ruskim, ze względu na znaczną ilość uczniów pochodzenia rosyjskiego. Po 1890 roku za sprawą kuratora Aleksandra Apuchtina, Władymir Pokrowski przygotował projekt przebudowy dotychczas klasycystycznego budynku w eklektycznym stylu rosyjsko-bizantyjskim. W budynku swoje miejsce znalazła również cerkiew pod wezwaniem św. Tatiany Rzymianki. Przebudowę przeprowadzono w latach 1893-95. Na zdjęciu z końca lipca lub początków sierpnia 1915 roku, widać pałac po przebudowie. Na pierwszym planie widać przemarsz związany z ewakuacją zaplecza armii carskiej.
Po wkroczeniu Niemców 5 sierpnia gmach gimnazjum i cerkwi
przeznaczono na "Dom żołnierza" (
Deutsches Soldatenheim). Budynek w tym czasie miał stracić kopułę oraz elewację z cegły klinkierowej na rzecz szarego tynku. Po zakończeniu wojny pałac przejęło Towarzystwo Naukowe Warszawskie, o którym pisałem w związku z historią Instytutu Nenckiego opisywaną 17 stycznia 2014 roku. TWN po wyprowadzeniu z pałacu różnych lokatorów przeprowadziło odbudowę pałacu na podstawie projektu Mariana Lalewicza. Lalewicz zrekonstruował elewację, jednak z uwzględnieniem pewnych zmian jakie trudno byłoby usunąć z mocno przekonstruowanego budynku. Dzięki tej przebudowie pałac zyskał ognioodporne stropy, dzięki czemu uniknął całkowitego zrujnowania w czasie II wojny światowej, jak to się stało z oficyną od strony Nowego Światu. Do odbudowy pałacu przystąpiono w 1947 roku, na podstawie projektu Piotra Biegańskiego. Projekt przewidywał obok odbudowy budynku frotowego i oficyny wzdłuż Nowego Światu również budowę dwóch zupełnie nowych oficyn: wschodniej i tylnej od wydłużonej w 1950 roku Świętokrzyskiej. Oficyna wschodnia przed wojną była umieszczona bliżej zachodniej. W powojennym projekcie odbudowy umieszczono ją na skos w stosunku do pierwotnej lokalizacji, tak że zajęła część terenu sąsiedniego szpitala. Planowano likwidację szpitala i poprowadzenie w jego miejscu ulicy Kopernika jako arterii dublującej Nowy Świat, aż do placu Trzech Krzyży. Ten pomysł był aktualny aż do lat 80. XX wieku. Ofiarami tego rozwiązania miały być poza szpitalem także kamienice przy Kopernika, Foksal, Smolnej i Książecej. W latach 60. XX wieku planowano na placu Trzech Krzyży wprowadzenie ruchu z Kopernika za pomocą betonowych wiaduktów po wschodniej stronie placu.
W związku z tym oficyna zyskała też od strony szpitala elewację, której wcześniej z tej strony nie było. Tymczasem widok na tylną oficynę od strony nowego odcinka Świętokrzyskiej. Przed wojną w tym miejscu nie było ulicy, lecz podwórze kamienicy numer 68 i cześć zabudowy Nowego Światu 70.
W związku z tym oficyna zyskała też od strony szpitala elewację, której wcześniej z tej strony nie było. Tymczasem widok na tylną oficynę od strony nowego odcinka Świętokrzyskiej. Przed wojną w tym miejscu nie było ulicy, lecz podwórze kamienicy numer 68 i cześć zabudowy Nowego Światu 70.
Pod kolumnadą prowadzi wjazd na wewnętrzny dziedziniec. Architektura oficyn jest tu również pomysłem powojennym. Najciekawszym rozwiązaniem jest tylna elewacja budynku frontowego, widoczna z bramy. Kolumnada nawiązuje do portyku
kamienicy Mikulskiego, znajdującej się na rogu Senatorskiej i Bielańskiej. Ze zniszczonej w czasie wojny kamienicy zaprojektowanej podobnie jak siedziba TPN przez Corraziego po wojnie ocalał portyk rozebrany ostatecznie w 1962 roku. Na przełomie XX i XXI wieku rozpatrywano po rekonstrukcji pałacu Jabłonowskich również rekonstrukcję kamienicy Mikulskiego, jednak problemem okazało się przekonanie do tego rozwiązania mieszkańców bloku, którzy znaleźliby się ze swoimi oknami tuż przy ścianie "nowej" kamienicy.
Pałac Staszica odbudowany został dla Towarzystwa Naukowego Warszawskiego. Jednak już w 1951 roku wzorem ZSRR powołano do życia Polską Akademię Nauk, jako instytucję będącą z jednej strony zrzeszeniem naukowców a z drugiej biurokratyczną nadbudową nad powoływanymi w jej ramach instytutów naukowych i pracowni. W pałacu Staszica mieszczą się więc niektóre placówki naukowe PAN, oraz różne biura PAN. Pracownicy PAN znają doskonale przychodnię zajmującą pomieszczenia na pierwszym piętrze od strony Świętokrzyskiej oraz w skrzydle wschodnim pałacu. Niejeden doktorant szykujący się do obrony odwiedzał
Instytut Filozofii i Socjologii PAN, aby zaliczyć obowiązkowy egzamin z filozofii. W pomieszczeniach IFiS na od strony Nowego Światu. Warto przypomnieć jeszcze początek stanu wojennego. Część pracowników podjęła 15 grudnia strajk okupacyjny w pałacu dość szybko spacyfikowany przez oddziały ZOMO, które przewiozły aresztowanych pracowników do Komendy Stołecznej MO w Pałacu Mostowskich. Podobny strajk w tym czasie przeprowadzono na SGGW, w budynku przy Rakowieckiej. Obecnie pałac służy zarówno Polskiej Akademii Nauk, jak również reaktywowanemu Towarzystwu Naukowemu Warszawskiemu.
- DST 34.73km
- Teren 0.70km
- Czas 01:34
- VAVG 22.17km/h
- VMAX 38.70km/h
- Temperatura 18.3°C
- Podjazdy 33m
- Aktywność Jazda na rowerze
Zoolodzy na Wilczej
Wtorek, 29 kwietnia 2014 · dodano: 14.05.2014 | Komentarze 1
Marszałkowska - pl. Konstytucji - Waryńskiego - Nowowiejska - al. Wyzwolenia - Sempołowskiej - al. Armii Ludowej - pl. Na Rozdrożu - Aleje Ujazdowskie - Agrykola - Szwoleżerów - 29 Listopada - Czerniakowska - Suligowskiego - Podchorążych - Sielecka - Jagarzewska - Sobieskiego - Beethovena - Witosa - Becka - Most Siekierkowski - Wał Miedzeszyński - Cyklamenów - Heliotropów - działka - Heliotropów - Cyklamenów - Wał Miedzeszyński - Most Siekierkowski - Becka - Witosa - Beethovena - Sobieskiego - Belwederska - Spacerowa - Klo - Aleje Ujazdowskie - al. Armii Ludowej - Mokotowska - Plac Zbawiciela - Nowowiejska - Waryńskiego - Śniadeckich - Lwowska - Poznańska -
Wilcza - Emilii Plater - Koszykowa - Piękna
Wilcza już ze względu na nazwę wydaje się być zoologiczną ulicą. Jednak, gdyby ktoś chciał śledzić etymologię tej nazwy będzie to błędny trop. Nazwa bowiem pochodzi od Wilka, ale nie jako przedstawiciela psowatych, lecz nazwiska właściciela, czy też użytkownika tutejszych dóbr ziemskich. To jednak zdecydowana różnica. Wilcza ma jednak związki z zoologią, za sprawą budynku przy Wilczej 64, gdzie zoolodzy urzędują od 1935 roku.
Zoolodzy z Wilczej © oelka
Historia Muzeum Zoologii i Instytutu Zoologii PAN zaczyna się w 1819 roku, gdy przy Królewskim Uniwersytecie Warszawskim powołano Gabinet Zoologiczny. W gabinecie, którym do 1862 roku kierował Paweł Jarocki, szybko przybywało zbiorów. Powołane zostało muzeum ze zbiorami dostępnymi dla publiczności. Muzeum i gabinet działały przy Krakowskim Przedmieściu na terenie Uniwersytetu. Gabinet Zoologiczny skupił przyrodników zajmujących się systematyką i zoogeografią zwierząt. Dalszy rozwój Gabinetu i Muzeum nastąpił pod kierownictwem Władysława Taczanowskiego, który kierował nim do roku 1890. Rozwinięta współpraca międzynarodowa pozwoliła powiększyć zbiory, które oprócz wartości edukacyjnej zaczęły mieć też wartość naukową. Udało się też pozyskać, mówiąc współcześnie, sponsorów, czyli mecenasów finansujących nowe eksponaty i wyprawy naukowe do Afryki czy Ameryki Południowej. Gabinet finansowali od roku 1864 bracia Konstanty i Aleksander Braniccy. Z inicjatywy Taczanowskiego bracia powołali prywatne muzeum zoologiczne, aby zabezpieczyć zbiory przed wywiezieniem ich przez władze zaborcze w głąb Rosji. Od 1887 roku muzeum to udostępniało swoje zbiory publiczności. W 1919 roku po odzyskaniu niepodległości Braniccy przekazali swoje zbiory na rzecz nowego państwa. W ten sposób po połączeniu ze zbiorami Gabinetu Zoologicznego powstał Dział Zoologiczny Narodowego Muzeum Przyrodniczego. W 1921 roku dział stał się Państwowym Muzeum Przyrodniczym, a od 1928 roku Państwowym Muzeum Zoologicznym. W okresie międzywojennym zaczęły się ukazywać czasopisma naukowe: od 1921 roku - Annales Zoologici Musei Polonici Historiae Naturalis, od 1930 - Fragmenta Faunistica, a od 1933 Acta Ornitologica. W 1935 roku w gmachu muzeum wybuchł pożar, który zniszczył znaczną część zbiorów kręgowców. Ocalałe zbiory zostały przeniesione na Wilczą 64.
Budynki przy Wilczej 64 miały już wówczas swoją historię.
W 1905 roku mecenas Andrzej Jeżewski przejął szkołę Zrzeszenia Nauczycieli przy Złotej 52, które miało problemy finansowe. Szkoła mieściła się w budynku należącym do Jeżewskiego. Na tej podstawie Jeżewski uruchomił szkołę handlową, dla której wzniósł w 1910 roku przy Wilczej 64 w podwórzu nowy budynek według projektu Antoniego(?) Paruszewskiego. W latach 20. szkołę przeniesiono do budynku przy Złotej 58. Natomiast na Wilczą 64 wprowadził się Wojskowy Instytut Geograficzny, znany nam z map, które pojawiają się na blogu. Z budynku korzystał do połowy lat 30. XX wieku. W 1935 roku do budynku wprowadziło się z ocalałymi z pożaru zbiorami muzeum zoologiczne. Do wybuchu II wojny światowej nie udało się zorganizować nowej ekspozycji.
Okres wojny przyniósł grabież placówki przez Niemców i kolejne zniszczenia. Pierwsze już w 1939 roku. Gmach częściowo spłonął w 1944 roku. Zniszczone zostały księgozbiór, archiwum oraz zbiory entomologiczne - blisko dwa miliony owadów. Po wojnie reaktywowano muzeum. W 1952 roku na jego bazie powstał Instytut Zoologii Polskiej Akademii Nauk. Instytut przejął muzea zoologiczne w Warszawie i Przyrodnicze w Łodzi. W 1954 roku przyłączono muzea przyrodnicze w Poznaniu i należące do PAU w Krakowie. Od 1958 roku instytut ma prawo przyznawania stopnia doktora nauk biologicznych, a od 1997 roku doktora habilitowanego nauk biologicznych.
Po wojnie w budynku przy Wilczej zorganizowano ekspozycję zoologiczną. W 1959 roku ekspozycję przeniesiono do Pałacu Kultury i Nauki. Jednak z powodów finansowych została zlikwidowana w 1976 roku. W 1992 roku odnowiono ekspozycję powiązaną lokalowo z Muzeum Ewolucji mieszczącym się w Pałacu Kultury.
Współcześnie instytut poza tradycyjnymi dziedzinami zoologii prowadzi również badania w zakresie biologii molekularnej i biometrii.
Jak już wspomniałem instytut zajął budynki przy Wilczej 64. Gdy w 1910 powstał gmach szkolny w głębi posesji, od ulicy znajdował się starszy niewysoki budynek. Spalony w czasie wojny został rozebrany po 1945 roku. Do dzisiaj pozostało po nim wolne miejsce. W latach 70. biuro projektów "Warcent", a dokładnie zespół arch. Bożeny Chmiel i Leszka Piskowskiego przygotowało duże opracowanie dotyczące kwartału "Hoża" pomiędzy ulicami Hożą, Emilii Plater, Wilczą i Poznańską.
W ramach tego opracowania powstała propozycja rozbudowy gmachu Muzeum i Instytutu Zoologii PAN. Miał powstać nowy gmach zajmujący nie tylko front posesji numer 64, ale również dwóch sąsiednich do narożnika z Emilii Plater. Działki te były wolne, po rozbiórce zniszczonych kamienic, jakie stały tam wcześniej. W latach 70. był to nieformalny parking, pozbawiony utwardzonej nawierzchni. Jak maił wyglądać nowy gmach można zobaczyć na rysunku pierzei ulicy Wilczej do skrzyżowania z ulicą Emilii Plater.
Ten rzut pierzei ulicy Wilczej opublikowany został w
Kronice Warszawy w numerze specjalnym z 1985 roku. Zabudowania instytutu to całą lewa połowa tego schematu. Jednak do budowy gmachu nie doszło. Na początku lat 90. sąsiednie działki zostały zabudowane. Dzisiaj można w tym miejscu zobaczyć pokaźny budynek mieszkalny pod numerem Wilcza 66/68. Na poniższym zdjęciu widoczny od prawej strony, do skrzyżowania Wilczej z Emilii Plater.
Obecnie posesja instytutu stanowi przerwę w zabudowie parzystej pierzei Wilczej, pomiędzy blokiem z lat 60. pon numerem 62 i wspomnianym już blokiem z lat 90. pod numerem 66/68.
Do tego odcinka Wilczej powrócę jeszcze w przyszłości, ze względu na jego ciekawą zabudowę. Jest to zresztą, ze względu na zieleń jeden z najprzyjemniejszych odcinków tej śródmiejskiej ulicy. Z najbliższego sąsiedztwa
prezentowałem na blogu siedzibę przedszkola nr. 33 przy Wilczej 55/63.
- DST 37.17km
- Teren 0.71km
- Czas 01:51
- VAVG 20.09km/h
- VMAX 36.70km/h
- Temperatura 12.7°C
- Podjazdy 33m
- Sprzęt ??? [Singel]
- Aktywność Jazda na rowerze
Kryształ z ulicy Nabielaka
Niedziela, 23 marca 2014 · dodano: 24.03.2014 | Komentarze 3
Marszałkowska - Wilcza - Emilii Plater -
Noakowskiego - Nowowiejska - al. Wyzwolenia - Sempołowskiej - al. Armii Ludowej - pl. Na Rozdrożu - Aleje Ujazdowskie - Agrykola - Szwoleżerów - 29 Listopada - Czerniakowska - Suligowskiego - Podchorążych - Sielecka - Nowotarska - Górska - Tatrzańska -
Nabielaka - Stopowa - Zbierska - Stopowa - Górska - Nowotarska - Sielecka - Jagarzewska - Sobieskiego - Beethovena - Witosa - Becka - Most Siekierkowski - Wał Miedzeszyński - Cyklamenów - Heliotropów -- Heliotropów - Cyklamenów - Wał Miedzeszyński - Most Siekierkowski - Becka - Witosa - Beethovena - Sobieskiego - Jazgarzewska - Sielecka - Podchorążych - Suligowskiego - Czerniakowska - 29 Listopada - Szwoleżerów - Agrykola - Aleje Ujazdowskie - al. Armii Ludowej - Sempołowskiej - al. Wyzwolenia - Plac Zbawiciela - Nowowiejska - Waryńskiego - pl. Konstytucji - Marszałkowska
Sielce jako miejsce związane z życiem moich przodków nawiedzałem kilka razy. Zasadniczo były to przedmieścia zamieszkane przez niezbyt majętną ludność, jednak już od lat 20. XX wieku Belwederska zaczęła przyciągać również bogatszych, co najlepiej widać nieco bliżej Łazienek. Tamten odcinek
Belwederskiej z luksusowymi blokami pokazałem 29 września 2012 roku.
Warto przypomnieć, że w pobliżu pomiędzy Belwederską i Nabielaka znajduje się przedwojenna siedziba
domu wystawowego i biurowego firmy Auto-Koncern Bruhn-Werke. Budynek ten, obecnie mocno przebudowany pokazywałem tu na blogu, 29 lipca 2012 roku.
Natomiast mniej reprezentacyjna część Sielc w okolicy Nabielaka -
ulicę Górską pokazałem 20 stycznia 2013 roku.
Skoro już wiemy, gdzie jesteśmy, to czas aby zając się domem przy ulicy Nabielaka 4.
Skoro już wiemy, gdzie jesteśmy, to czas aby zając się domem przy ulicy Nabielaka 4.
Dom krystalografa pod "czwórką" © oelka
Willa pod numerem 4 chowa się za gęstym ogrodzeniem z grubych krat. Obecnie mieści rezydencję ambasadora Słowacji. O jej dawnym mieszkańcu można znaleźć informację na tablicy umieszczonej na ogrodzeniu od strony ulicy.
To Jan Czochralski, któremu poświęcona jest ta tablica. Mieszkał tu w latach 1932-44. Dzisiaj mało kto kojarzy to nazwisko. Naukowcy zresztą na ogół nie są, jak to się mówi obecnie, medialni i z reguły pozostają w cieniu, chociaż wiele ich pomysłów jest wśród nas obecne na każdym kroku.
Czochralski urodził się w Kcynii, na Pałukach 23 października 1885 roku. Kto tam trafi znajdzie sporo pamiątek związanych z naszym bohaterem. Pałuki znajdowały się na terenie zaboru pruskiego. Utrudnił sobie karierę życiową, gdy niezadowolony z ocen podarł świadectwo maturalne seminarium nauczycielskiego. Bez tego dokumentu ciężko było znaleźć pracę, czy też studiować. W wieku 16 lat rozpoczął pracę w aptece prowadzonej przez brata w Krotoszynie. Następnie jak wielu Polaków z zaboru pruskiego trafił do Berlina. 1904 roku i rozpoczął pracę w aptece-drogerii dr. A. Herbranda w Altglienicke - część okręgu Treptow-Köpenick, należąca później do Berlina od 1920 roku. Następnie pracował kolejno w laboratorium firmy Kunheim & Co. i w koncernie Allgemeine Elektrizitaets-Gesellschaft (AEG) - Kabelwerk Oberspree, gdzie zajmował się badaniem jakości stopów metali i rafinowaniem miedzi. Mimo braku dokumentów udało się Czochralskiemu dostać na wykłady z chemii prowadzone na politechnice w Charlottenburgu, wówczas koło Berlina. W 1910 roku uzyskał tam dyplom z chemii. W tym czasie również ożenił się z Margueritą Haase, pianistką pochodzenia holenderskiego. Następnie w latach 1911-1914 był asystentem Wicharda von Moellendorffa. Razem opublikowali pracę będącą podstawą teorii dyslokacji (dyslokacja krystalicznej), czyli defektu w układzie sieci krystalicznej - układzie atomów, czy cząstek budujących ciało stałe. Jest to podstawa krystalografii. Dziedziny nauki, bardzo przydatnej nie tylko w badaniu metali, ale również w chemii i biologii molekularnej. Bez krystalografii nasza wiedza o kwasach nukleinowych (RNA i DNA) oraz białkach była by dużo uboższa. Dla ilustracji tematu poniżej widok na kryształ.
Czochralski urodził się w Kcynii, na Pałukach 23 października 1885 roku. Kto tam trafi znajdzie sporo pamiątek związanych z naszym bohaterem. Pałuki znajdowały się na terenie zaboru pruskiego. Utrudnił sobie karierę życiową, gdy niezadowolony z ocen podarł świadectwo maturalne seminarium nauczycielskiego. Bez tego dokumentu ciężko było znaleźć pracę, czy też studiować. W wieku 16 lat rozpoczął pracę w aptece prowadzonej przez brata w Krotoszynie. Następnie jak wielu Polaków z zaboru pruskiego trafił do Berlina. 1904 roku i rozpoczął pracę w aptece-drogerii dr. A. Herbranda w Altglienicke - część okręgu Treptow-Köpenick, należąca później do Berlina od 1920 roku. Następnie pracował kolejno w laboratorium firmy Kunheim & Co. i w koncernie Allgemeine Elektrizitaets-Gesellschaft (AEG) - Kabelwerk Oberspree, gdzie zajmował się badaniem jakości stopów metali i rafinowaniem miedzi. Mimo braku dokumentów udało się Czochralskiemu dostać na wykłady z chemii prowadzone na politechnice w Charlottenburgu, wówczas koło Berlina. W 1910 roku uzyskał tam dyplom z chemii. W tym czasie również ożenił się z Margueritą Haase, pianistką pochodzenia holenderskiego. Następnie w latach 1911-1914 był asystentem Wicharda von Moellendorffa. Razem opublikowali pracę będącą podstawą teorii dyslokacji (dyslokacja krystalicznej), czyli defektu w układzie sieci krystalicznej - układzie atomów, czy cząstek budujących ciało stałe. Jest to podstawa krystalografii. Dziedziny nauki, bardzo przydatnej nie tylko w badaniu metali, ale również w chemii i biologii molekularnej. Bez krystalografii nasza wiedza o kwasach nukleinowych (RNA i DNA) oraz białkach była by dużo uboższa. Dla ilustracji tematu poniżej widok na kryształ.
Jest to kryształ soli, jaki samorodnie wyrósł w butelce z 3,5M roztworem azotanu potasu (KNO3). Czochralski natomiast zajmował się czystymi metalami. W tej dziedzinie największy rozgłos przyniosło Czochralskiemu opracowanie metody pozwalającej mierzyć szybkość krystalizacji metali. Metoda ta z czasem nazwana od nazwiska autora po różnych modyfikacjach jest stosowana do dzisiaj. W wikipedii można odnaleźć zdjęcie kryształu krzemu, jaki został otrzymany z wykorzystaniem metody Czochralskiego. A skoro już wspomniany został krzem, to opisywana metoda jest wykorzystywana w produkcji półprzewodników.
W 1917 roku Czochralski przeprowadził się do Frankfurtu nad Menem, gdzie został szefem laboratorium metaloznawczego w Metallbank und Metallurgische Gesellschaft AG. Tam właśnie w 1924 roku opracował pozbawiony cyny stop łożyskowy ołowiowo-alkaliczny. Stop ten wykorzystany został do produkcji panewek w łożyskach ślizgowych, w których obsadzone były osie wagonów. Łożyska ślizgowe stosowane były powszechnie w tamtych czasach w wagonach kolejowych. Stąd też poniżej widok wagonu z wózkiem wyposażonym w łożyska ślizgowe.
W 1917 roku Czochralski przeprowadził się do Frankfurtu nad Menem, gdzie został szefem laboratorium metaloznawczego w Metallbank und Metallurgische Gesellschaft AG. Tam właśnie w 1924 roku opracował pozbawiony cyny stop łożyskowy ołowiowo-alkaliczny. Stop ten wykorzystany został do produkcji panewek w łożyskach ślizgowych, w których obsadzone były osie wagonów. Łożyska ślizgowe stosowane były powszechnie w tamtych czasach w wagonach kolejowych. Stąd też poniżej widok wagonu z wózkiem wyposażonym w łożyska ślizgowe.
Na zdjęciu widać wózek Diamonda w platformie konstrukcji amerykańskiej znajdującej się w lokomotywowni w Skierniewicach, prowadzonej przez
PSMK. Przypomnę jeszcze tylko, że pisałem o tym 24 września 2013 roku.
Tymczasem powróćmy do Czochralskiego. Patent na stop zwany metalem B został zakupiony przez producentów z wielu krajów, co przyniosło twórcy znaczne korzyści materialne. Co ciekawe pomysł stosowania tego stopu w Polsce spotkał się z poważną krytyką, którą można prześledzić w przedwojennym Przeglądzie Mechanicznym.
W końcu lat 20. Czochralski wrócił do Polski. Namówił go do tego znający go ówczesny prezydent RP, również chemik Ignacy Mościcki. Czochralski po powrocie objął stanowisko profesora na Wydziale Chemii Politechniki Warszawskiej. Od 1930 aż do wybuchu wojny był kierownikiem Katedry i Zakładu Metalurgii i Metaloznawstwa. W 1934 roku objął kierownictwo Instytutu Metalurgii i Metaloznawstwa. W 1929 roku Politechnika przyznała Czochralskiemu tytuł doktora honoris causa. Wydział Chemii od początku swojego istnienia znajduje się w gmachu przy Noakowskiego 3. Gmach wydziału powstał w latach 1900-1901 na podstawie projektu Bronisława Brochwicz-Rogoyskiego. Spalony w czasie II wojny światowej został odbudowany w latach 1948-52. Wejście do gmachu widoczne jest poniżej.
Tymczasem powróćmy do Czochralskiego. Patent na stop zwany metalem B został zakupiony przez producentów z wielu krajów, co przyniosło twórcy znaczne korzyści materialne. Co ciekawe pomysł stosowania tego stopu w Polsce spotkał się z poważną krytyką, którą można prześledzić w przedwojennym Przeglądzie Mechanicznym.
W końcu lat 20. Czochralski wrócił do Polski. Namówił go do tego znający go ówczesny prezydent RP, również chemik Ignacy Mościcki. Czochralski po powrocie objął stanowisko profesora na Wydziale Chemii Politechniki Warszawskiej. Od 1930 aż do wybuchu wojny był kierownikiem Katedry i Zakładu Metalurgii i Metaloznawstwa. W 1934 roku objął kierownictwo Instytutu Metalurgii i Metaloznawstwa. W 1929 roku Politechnika przyznała Czochralskiemu tytuł doktora honoris causa. Wydział Chemii od początku swojego istnienia znajduje się w gmachu przy Noakowskiego 3. Gmach wydziału powstał w latach 1900-1901 na podstawie projektu Bronisława Brochwicz-Rogoyskiego. Spalony w czasie II wojny światowej został odbudowany w latach 1948-52. Wejście do gmachu widoczne jest poniżej.
Jak już wspomniałem w Polsce Czochralski nie miał łatwego życia. Jego sięgające bardzo wysoko znajomości, nieograniczony budżet na badania, szczególnie te interesujące wojsko stało się przyczyną konfliktów. Nie tylko tych naukowych, ale też personalnych, np. z prof.
Witoldem Broniewskim, uczniem Marii Skłodowskiej-Curie (o niej pisałem 8 czerwca 2012 roku ) zakończony procesem sądowym wygranym przez Czochralskiego. Jednak wrogość do jego osoby pozostała. W swoim warszawskim domu organizował spotkania literackie. Sam zresztą pisał wiersze, kolekcjonował obrazy. Drugi dom, letni, zbudował w rodzinnej Kcynii.
Po wybuchu wojny Niemcy szybko sobie przypomnieli o swoich dawnych obywatelach. Każdy kto pochodził z dawnego zaboru pruskiego, a dodatkowo mieszkał w głębi Niemiec otrzymywał propozycję powrotu do obywatelstwa niemieckiego. Tego typu problem dotyczył np. kogoś z moich bliskich. Oczywiście Niemcy przypomnieli sobie również i o Czochralskim, traktując go jako obywatela Rzeszy. W kontaktach z Niemcami Czochralski używał niemieckiej wersji swojego imienia "Johan". Wykorzystując swoje możliwości uzyskał zgodę na uruchomienie na bazie przedwojennego instytutu PW Zakładu Badania Materiałów. Odbyło się to za zgodą i wiedzą władz podziemia. Zakład pracował dla firm prywatnych i Wermachtu, ale też zatrudniał osoby związane z podziemiem i Armią Krajową. Produkowano tu również materiały potrzebne do działalności podziemia. Czochralski wydobywał też ludzi ludzi aresztowanych, czy znajdujących się w obozach koncentracyjnych (np. wnuka Ludwika Solskiego doktora Mariana Świderka – ojca prof. Anny Świderkówny). W dalszym ciągu mieszkał w swoim domu na Nabielaka i organizował spotkania literackie, które służyły również przekazywaniu informacji dla AK. W tym czasie do AK trafiały donosy, sugerujące jego współpracę z Niemcami. Kontrwywiad sprawdzał je. Żaden z nich jednak nie stał się powodem do podjęcia działań przeciw Czochralskiemu. Po Powstaniu Warszawskim udało się mu dostać pozwolenie i zabrać z Warszawy aparaturę z Politechniki i mienie niektórych osób, które opuściły Warszawę.
Po wybuchu wojny Niemcy szybko sobie przypomnieli o swoich dawnych obywatelach. Każdy kto pochodził z dawnego zaboru pruskiego, a dodatkowo mieszkał w głębi Niemiec otrzymywał propozycję powrotu do obywatelstwa niemieckiego. Tego typu problem dotyczył np. kogoś z moich bliskich. Oczywiście Niemcy przypomnieli sobie również i o Czochralskim, traktując go jako obywatela Rzeszy. W kontaktach z Niemcami Czochralski używał niemieckiej wersji swojego imienia "Johan". Wykorzystując swoje możliwości uzyskał zgodę na uruchomienie na bazie przedwojennego instytutu PW Zakładu Badania Materiałów. Odbyło się to za zgodą i wiedzą władz podziemia. Zakład pracował dla firm prywatnych i Wermachtu, ale też zatrudniał osoby związane z podziemiem i Armią Krajową. Produkowano tu również materiały potrzebne do działalności podziemia. Czochralski wydobywał też ludzi ludzi aresztowanych, czy znajdujących się w obozach koncentracyjnych (np. wnuka Ludwika Solskiego doktora Mariana Świderka – ojca prof. Anny Świderkówny). W dalszym ciągu mieszkał w swoim domu na Nabielaka i organizował spotkania literackie, które służyły również przekazywaniu informacji dla AK. W tym czasie do AK trafiały donosy, sugerujące jego współpracę z Niemcami. Kontrwywiad sprawdzał je. Żaden z nich jednak nie stał się powodem do podjęcia działań przeciw Czochralskiemu. Po Powstaniu Warszawskim udało się mu dostać pozwolenie i zabrać z Warszawy aparaturę z Politechniki i mienie niektórych osób, które opuściły Warszawę.
Po wojnie Czochralski nie powrócił już do uszkodzonego domu przy Nabielaka. W 1945 roku został aresztowany pod zarzutem współpracy z Niemcami. Sąd go uniewinnił. Mimo to senat Politechniki Warszawskiej odmówił mu pracy na Politechnice. Wobec tego Czochralski na stałe zamieszkał w rodzinnej Kcynii, gdzie uruchomił Zakłady Chemiczne BION
produkujące artykuły wyroby kosmetyczne i drogeryjne. Zmarł na zawał serca w 1953 roku. Trzeba było wielu lat, aby Politechnika uznała go ponownie. Rok 2013 będący 60. rocznicą śmierci ogłoszono rokiem Jana Czochralskiego. Odbyła się polsko-niemiecka sesja naukowa poświęcona Czochralskiemu.
Warto dodać, że rok 2014 jest międzynarodowym rokiem krystalografii. Jest to dziedzina, gdzie Polacy mają dość pokaźne dokonania. Poza Janem Czochralskim jest jeszcze kilka osób z bardzo poważnymi dokonaniami w tej dziedzinie działających w Polsce i za granicą.
Dobrym źródłem wiedzy o osobie Jana Czochralskiego jest strona poświęcona jego osobie, założona przez jego rodzinę.
Warto dodać, że rok 2014 jest międzynarodowym rokiem krystalografii. Jest to dziedzina, gdzie Polacy mają dość pokaźne dokonania. Poza Janem Czochralskim jest jeszcze kilka osób z bardzo poważnymi dokonaniami w tej dziedzinie działających w Polsce i za granicą.
Dobrym źródłem wiedzy o osobie Jana Czochralskiego jest strona poświęcona jego osobie, założona przez jego rodzinę.
- DST 10.93km
- Czas 00:49
- VAVG 13.38km/h
- VMAX 24.60km/h
- Temperatura 1.1°C
- Podjazdy 11m
- Sprzęt Trek 800 Sport
- Aktywność Jazda na rowerze
Między domem i pracą (435)
Piątek, 17 stycznia 2014 · dodano: 17.02.2014 | Komentarze 1
Marszałkowska - pl. Konstytucji - Waryńskiego - Nowowiejska -
Polna - Waryńskiego - Pole Mokotowskie - Banacha -- Banacha -
Pasteura - Pogorzelskiego - Banacha - Pole Mokotowskie - Waryńskiego
- al. Armii Ludowej - Podoskich - Polna - pl. Politechniki - Lwowska - Piękna
Dziś znów powrót do historii polskiej nauki. Poprzednio, czyli 9 stycznia 2014 był to Ogród Botaniczny i Obserwatorium Astronomiczne UW. Tym razem dojechałem na Ochotę, gdzie przy okazji załatwiania swoich spraw zajrzałem na ulicę Pasteura.
Kiedyś, czyli 6 grudnia 2011, napisałem o ulicy Banacha, że koresponduje doskonale z siedzibą Wydziału Matematyki i Informatyki Uniwersytetu Warszawskiego. Chyba jeszcze lepiej koresponduje pod tym względem ulica Ludwika Pasteura przy której znajdują się dwie placówki związane z naukami przyrodniczymi. Wydział Chemii UW opisze sobie innym razem a dzisiaj więcej czasu poświęcę sąsiadom z pod numeru 3. Mieści się tam od lat już sześćdziesięciu Instytut Biologii Doświadczalnej im. Marcelego Nenckiego.
Kiedyś, czyli 6 grudnia 2011, napisałem o ulicy Banacha, że koresponduje doskonale z siedzibą Wydziału Matematyki i Informatyki Uniwersytetu Warszawskiego. Chyba jeszcze lepiej koresponduje pod tym względem ulica Ludwika Pasteura przy której znajdują się dwie placówki związane z naukami przyrodniczymi. Wydział Chemii UW opisze sobie innym razem a dzisiaj więcej czasu poświęcę sąsiadom z pod numeru 3. Mieści się tam od lat już sześćdziesięciu Instytut Biologii Doświadczalnej im. Marcelego Nenckiego.
Brama do neurobiologii © oelka
Zanim jednak dotrzemy do neurobiologii. Warto zacząć od początku, czyli od patrona placówki naukowej Marcelego Nenckiego.
Patron instytutu żył w latach 1847-1901. Urodził się w
Boczkach, leżących w gminie Szadek w obecnym powiecie zduńskowolskim, w województwie łódzkim. Brał udział w powstaniu styczniowym. Potem zmuszony do opuszczenia
terenu Królestwa studiował w Krakowie. Jednak goniła go przeszłość i musiał opuścić Kraków. Przeniósł się więc do Drezna. Za radą Józefa Ignacego Kraszewskiego podjął studia w Jenie, a następnie w Berlinie. W latach 1870-72 pracował pod kierunkiem późniejszego noblisty chemika
Adolfa von Baeyera. Następnie pracował w Bernie. Najpierw jako asystent, ale już od 1873 roku jako profesor. Prowadził tam katedrę chemii fizjologicznej nazywanej wówczas także chemią zwierzęcą, lekarską, a czasem też chemią patologiczną, jeśli dotyczyła chorób. W całkiem niedalekiej przyszłości wszystkie te nazwy ustąpiły miejsca biochemii.
Nencki, który znał osiem języków dużo publikował. Miał na swoim koncie 173 publikacje naukowe.
Tymczasem w 1890 roku w Petersburgu powołano Imperatorski Instytut Medycyny Doświadczalnej. Jednym z jego pracowników był wybitny fizjolog, przyszły pierwszy rosyjski noblista Iwan Piotrowicz Pawłow (to on opisał tzw. odruch Pawłowa u psów) To zapewne za jego przyczyną doprowadzono do ściągnięcia do Petersburga Nenckiego, który spędził tam ostatnie dziesięć lat swojego życia badając między innymi chemię soków trawiennych. Zmarł w Petersburgu, ale pochowany jest w Warszawie na cmentarzu ewangelickim.
Początków instytutu jego imienia należy szukać w Towarzystwie Lekarskim Warszawskim, działającym w Warszawie do 1820 roku. Jego członkowie aktywnie włączyli się w 1907 roku w utworzenie Towarzystwa Naukowego Warszawskiego (TWN). Wymienić należy tu Henryka Fryderyka Hoyera, który włączył się w powołanie TNW postulował powołanie placówki naukowej zajmującej się badaniami. Zmarł kilka miesięcy po powołaniu TNW. Jego pomysł jednak był dalej kontynuowany przez kolejnego lekarza Teodora Dunina. To on postawił na zebraniu TNW 25.11.1908 roku wniosek o powołanie instytutu TNW. Instytut miał mieć pracownie fizjologiczną, biologiczną, fizyczną (albo fizykochemiczną) psychologii eksperymentalnej i nauk prawniczych. Niestety śmierć Dunina w 1909 roku przyhamowała proces powołania instytutu. Kontynuował go kolejny lekarz Zdzisław Dmochowski. Na podstawie jego wniosku powstać miały pracownie: anatomopatologiczna, antropologiczna, bakteriologiczna, gleboznawcza, neurologii doświadczalnej, surowiczej i zoologicznej. W 1911 roku TNW powołało pracownie neurologiczną prowadzoną przez bardzo znanego w tym czasie specjalisty od neurologii Edwarda Flautaua. On sam zanim jeszcze zaczął prowadzić pracownię TNW zorganizował pracownię mikroskopową w swoim mieszkaniu przy Marszałkowskiej 150 w kamienicy Hersego. Pracownia neurologiczna TNW mieściła się w budynku przekazanym na siedzibę Towarzystwa przy ulicy Kaliksta 8 czyli obecnej Śniadeckich 8. Obecnie mieści się tam Instytut Matematyczny PAN.
Nencki, który znał osiem języków dużo publikował. Miał na swoim koncie 173 publikacje naukowe.
Tymczasem w 1890 roku w Petersburgu powołano Imperatorski Instytut Medycyny Doświadczalnej. Jednym z jego pracowników był wybitny fizjolog, przyszły pierwszy rosyjski noblista Iwan Piotrowicz Pawłow (to on opisał tzw. odruch Pawłowa u psów) To zapewne za jego przyczyną doprowadzono do ściągnięcia do Petersburga Nenckiego, który spędził tam ostatnie dziesięć lat swojego życia badając między innymi chemię soków trawiennych. Zmarł w Petersburgu, ale pochowany jest w Warszawie na cmentarzu ewangelickim.
Początków instytutu jego imienia należy szukać w Towarzystwie Lekarskim Warszawskim, działającym w Warszawie do 1820 roku. Jego członkowie aktywnie włączyli się w 1907 roku w utworzenie Towarzystwa Naukowego Warszawskiego (TWN). Wymienić należy tu Henryka Fryderyka Hoyera, który włączył się w powołanie TNW postulował powołanie placówki naukowej zajmującej się badaniami. Zmarł kilka miesięcy po powołaniu TNW. Jego pomysł jednak był dalej kontynuowany przez kolejnego lekarza Teodora Dunina. To on postawił na zebraniu TNW 25.11.1908 roku wniosek o powołanie instytutu TNW. Instytut miał mieć pracownie fizjologiczną, biologiczną, fizyczną (albo fizykochemiczną) psychologii eksperymentalnej i nauk prawniczych. Niestety śmierć Dunina w 1909 roku przyhamowała proces powołania instytutu. Kontynuował go kolejny lekarz Zdzisław Dmochowski. Na podstawie jego wniosku powstać miały pracownie: anatomopatologiczna, antropologiczna, bakteriologiczna, gleboznawcza, neurologii doświadczalnej, surowiczej i zoologicznej. W 1911 roku TNW powołało pracownie neurologiczną prowadzoną przez bardzo znanego w tym czasie specjalisty od neurologii Edwarda Flautaua. On sam zanim jeszcze zaczął prowadzić pracownię TNW zorganizował pracownię mikroskopową w swoim mieszkaniu przy Marszałkowskiej 150 w kamienicy Hersego. Pracownia neurologiczna TNW mieściła się w budynku przekazanym na siedzibę Towarzystwa przy ulicy Kaliksta 8 czyli obecnej Śniadeckich 8. Obecnie mieści się tam Instytut Matematyczny PAN.
Wkrótce TNW powołało kolejne pracownie. W 1912 roku powstałą Pracownia Serologiczna, a w 1913 roku Oddział Chirurgiczny Pracowni Medycyny Doświadczalnej oraz Pracownia Chemii Fizjologicznej i Patologicznej.
W 1918 roku Flautau, Kazimierz Białaszewicz oraz Romuald Minkiewicz wystąpili do zarządu Towarzystwa Naukowego Warszawskiego z wnioskiem o utworzenie niezależnego Instytutu Biologii Doświadczalnej im. Marcelego Nenckiego. Na pierwszego dyrektora placówki powołany został Kazimierz Białaszewicz. W latach 20. instytut powiększył się o zakłady Embriologii Doświadczalnej, Morfologii i Biometrii. Powstały również stacje terenowe: hydrobiologiczna na Wigrach, morska na Helu i rzeczna w Pińsku.
W czasie drugiej wojny światowej instytut doznał poważnych zniszczeń.
Tuż po wojnie związani przed wojną z instytutem profesorowie: Włodzimierz i Stella Niemierko, Jan Dembowski (który pełnił też funkcję dyrektora instytutu), Stanisław Dembowski, Jerzy Konorski oraz Liliana Lubińska zaczęli odtwarzać placówkę. Początkowo laboratoria działały w Łodzi. Po powołaniu do życia Polskiej Akademii Nauk w 1951 roku, instytut został włączony w jej struktury.
W 1953 roku w Warszawie rozpoczęła się budowa gmachu dla Instytutu Nenckiego. Projekt przygotowała arch. Maria Markiewicz projektująca w zespole prof. Romualda Gutta. W głównym budynku w kształcie litery C pomieszczono pracownie, bibliotekę, sale seminaryjne i pomieszczenia administracyjne. W oddzielnym budynku pomieszczono zwierzętarnie, która miała otrzymać podziemne połączenie z gmachem głównym. W pomieszczeniach w zależnie od potrzeb stosowano różne wyposażenie w zależności od przeznaczenia. Miały być pomieszczenia specjalnie wyciszone, z regulowaną temperaturą we wnętrzu, czy wykładane zieloną glazurą, aby kolor działał na zwierzęta uspokajająco. Oficjalnie instytut przeniósł się do Warszawy w 1954 roku. Wśród pierwotnych założeń można doczytać się pomysłu budowy boiska do gry w piłkę. W budynku, w skrzydle południowym miały też się znaleźć mieszkania dla pracowników. Szerzej o budowie instytutu pisała Stolica w numerze 5 z 1954 roku.
Z czasem przeznaczenie pomieszczeń zmieniało się wraz z prowadzonymi badaniami. W ostatnich latach gmach główny instytutu został rozbudowany poprzez wydłużenie skrzydeł bocznych.
W 1918 roku Flautau, Kazimierz Białaszewicz oraz Romuald Minkiewicz wystąpili do zarządu Towarzystwa Naukowego Warszawskiego z wnioskiem o utworzenie niezależnego Instytutu Biologii Doświadczalnej im. Marcelego Nenckiego. Na pierwszego dyrektora placówki powołany został Kazimierz Białaszewicz. W latach 20. instytut powiększył się o zakłady Embriologii Doświadczalnej, Morfologii i Biometrii. Powstały również stacje terenowe: hydrobiologiczna na Wigrach, morska na Helu i rzeczna w Pińsku.
W czasie drugiej wojny światowej instytut doznał poważnych zniszczeń.
Tuż po wojnie związani przed wojną z instytutem profesorowie: Włodzimierz i Stella Niemierko, Jan Dembowski (który pełnił też funkcję dyrektora instytutu), Stanisław Dembowski, Jerzy Konorski oraz Liliana Lubińska zaczęli odtwarzać placówkę. Początkowo laboratoria działały w Łodzi. Po powołaniu do życia Polskiej Akademii Nauk w 1951 roku, instytut został włączony w jej struktury.
W 1953 roku w Warszawie rozpoczęła się budowa gmachu dla Instytutu Nenckiego. Projekt przygotowała arch. Maria Markiewicz projektująca w zespole prof. Romualda Gutta. W głównym budynku w kształcie litery C pomieszczono pracownie, bibliotekę, sale seminaryjne i pomieszczenia administracyjne. W oddzielnym budynku pomieszczono zwierzętarnie, która miała otrzymać podziemne połączenie z gmachem głównym. W pomieszczeniach w zależnie od potrzeb stosowano różne wyposażenie w zależności od przeznaczenia. Miały być pomieszczenia specjalnie wyciszone, z regulowaną temperaturą we wnętrzu, czy wykładane zieloną glazurą, aby kolor działał na zwierzęta uspokajająco. Oficjalnie instytut przeniósł się do Warszawy w 1954 roku. Wśród pierwotnych założeń można doczytać się pomysłu budowy boiska do gry w piłkę. W budynku, w skrzydle południowym miały też się znaleźć mieszkania dla pracowników. Szerzej o budowie instytutu pisała Stolica w numerze 5 z 1954 roku.
Z czasem przeznaczenie pomieszczeń zmieniało się wraz z prowadzonymi badaniami. W ostatnich latach gmach główny instytutu został rozbudowany poprzez wydłużenie skrzydeł bocznych.
Obecnie instytut prowadzi badania w takich dziedzinach jak: neurobiologia, neurofizjologia, biologia i biochemia komórkowa, biologia molekularna. Część badań jest interdyscyplinarna, gdyż trudno je ograniczyć do jednej dziedziny. Patrząc na działalność instytutu nie sposób nie zauważyć dominacji tematyki związanej z neurobiologia, a więc badaniami nad układem nerwowym i mózgiem. To bardzo ważna dziedzina badań. Jej wyniki są ważne dla poznania zasad funkcjonowania naszych organizmów, a także w przypadku leczenia i zapobiegania chorobom. Szczególnie właśnie choroby układu nerwowego są trudne do leczenia i bardzo uciążliwe tak dla chorych, jak również ich bliskich. Nie można też zapomnieć, że układ nerwowy odgrywa ważną rolę w funkcjonowaniu i chorobach innych układów w organizmie.
Instytut od wielu lat stara się działać zgodnie z najlepszymi wzorcami światowymi w prowadzeniu pracy naukowej. Na prowadzenie nowo powołanych pracowni prowadzone są konkursy.
Instytut Nenckiego włączony jest w różne międzynarodowe programy badawcze. Przez wiele lat działał w ramach programów dotyczących współpracy UNESCO z PAN. Do dzisiaj jedno z ważnych stanowisk w UNESCO piastuje prof. Maciej Nałęcz, były dyrektor Instytutu Nenckiego.
Budynki Instytutu Nenckiego są też siedzibą trzech towarzystw naukowych: Polskiego Towarzystwa Biochemicznego, Polskiego Towarzystwa Badań Układu Nerwowego i Polskiego Towarzystwa Etologicznego.
Instytut od wielu lat stara się działać zgodnie z najlepszymi wzorcami światowymi w prowadzeniu pracy naukowej. Na prowadzenie nowo powołanych pracowni prowadzone są konkursy.
Instytut Nenckiego włączony jest w różne międzynarodowe programy badawcze. Przez wiele lat działał w ramach programów dotyczących współpracy UNESCO z PAN. Do dzisiaj jedno z ważnych stanowisk w UNESCO piastuje prof. Maciej Nałęcz, były dyrektor Instytutu Nenckiego.
Budynki Instytutu Nenckiego są też siedzibą trzech towarzystw naukowych: Polskiego Towarzystwa Biochemicznego, Polskiego Towarzystwa Badań Układu Nerwowego i Polskiego Towarzystwa Etologicznego.
Instytut
sąsiaduje z terenem Uniwersytetu Warszawskiego. W bliskim sąsiedztwie znajduje się też Instytut Radowy przy Wawelskiej. Pisałem o nim jak też i jego fundatorce, którą była Maria Skłodowska-Curie 8 czerwca 2012 roku. Tuż za Instytutem Nenckiego kończy się park poświęcony Marii Skłodowskiej-Curie:
W głębi zdjęcia widoczny jest gmach akademika przy placu Narutowicza.
Kategoria Do pracy - Z pracy, MTB, Rowerkiem po Warszawie, Rowerem do nauki
- DST 14.48km
- Czas 00:51
- VAVG 17.04km/h
- VMAX 30.00km/h
- Temperatura 7.4°C
- Podjazdy 12m
- Sprzęt ??? [Singel]
- Aktywność Jazda na rowerze
Między domem i pracą (434)
Czwartek, 9 stycznia 2014 · dodano: 09.02.2014 | Komentarze 0
Marszałkowska - pl. Konstytucji - Waryńskiego - Nowowiejska - al. Wyzwolenia - Sempołowskiej - al. Armii Ludowej - al. Ujazdowskie - Belwederska - Klonowa - Spacerowa - Goworka - Puławska - Waryńskiego -Batorego - Pole Mokotowskie - Banacha -- Banacha - Pole Mokotowskie - Batorego - Waryńskiego - Skolimowska - Klonowa - Belwederska -
Al. Ujazdowskie - al. Armii Ludowej - Sempołowskiej - al. Wyzwolenia - Nowowiejska - pl. Politechniki - Lwowska - Piękna
Dość często korzystam z drogi dla rowerów w Alejach Ujazdowskich. Czego efekty można przeczytać i zobaczyć na blogu.
Ostatnio, czyli 17 listopada 2013, opisałem pomnik Chopina w Łazienkach. Dzisiaj sąsiedni obiekt czyli Obserwatorium Astronomiczne w Ogrodzie Botanicznym Uniwersytetu Warszawskiego w Alejach Ujazdowskich 4.
Trebhauz czyli Obserwatorium © oelka
Do lat 80. XVIII wieku teren Łazienek był nieco inny niż obecnie. Obejmował teren na północ od obecnej ulicy Agrykola,
z Ermitażem, o którym pisałem wiosną, 16 kwietnia 2013 roku. Natomiast poza obszarem Łazienek pozostawał teren na skarpie i południowa część obecnego parku w pobliżu ulic Podchorążych, Gagarina i Parkowej. Obszar na skarpie przejęto koło roku 1781, gdy udało się przenieść wieś Ujazdów na nowe miejsce wzdłuż ulicy Nowowiejskiej, pomiędzy placami Zbawiciela i Politechniki. Stąd też i nazwa ulicy od Nowej Wsi.
Początków tej budowli można szukać w latach 1781 - 1791, gdy Trebhauz czyli cieplarnie (szklarnie) został wzniesiony według projektu Jana Chrystiana Kamsetzera. W skład wszedł też domek ogrodnika na zachodnim krańcu tego zespołu zabudowań, czyli najbliżej Alej Ujazdowskich. Na skarpie znalazło się całe gospodarstwo ogrodnicze na potrzeby Łazienek. Poza szklarniami były też rabaty z kwiatami i krzewami do rozsadzenia. Do czasów Królestwa Kongresowego był to teren ściśle użytkowy, pozbawiony obecnego drzewostanu. Wiemy też kto się tu gospodarzył. Łazienki miały kilku ogrodników. Zanim jeszcze ogrodnicy wprowadzili się na skarpę, a król na dobre zamieszkał w danej Łazience, w dawnym Zwierzyńcu w końcu lat 60. XVIII wieku ogrodnikiem pracującym dla Stanisława Augusta Poniatowskiego był Schneider, jego następcą był Schulz pracujący w latach 70. A w latach 80. już na górze gospodarował się najbardziej znany Jan Christian Schuch, współpracując z J.T. Tietzem. Schuch pochodził z Drezna, od swoich mało znanych poprzedników różnił się tym,że był ogrodnikiem ale też architektem, członkiem Towarzystwa Przyjaciół Nauk od 1811. Doczekał się ulicy w Warszawie, w ulicy w pobliżu Łazienek. Schuch był zwolennikiem tworzenia ogrodów angielskich, w przeciwieństwie do współpracującego z nim Tietza, który hołdował raczej francuskiej sztuce projektowania ogrodów. O ogrodach francuskich i angielskich pisałem trochę 9 czerwca 2012 roku zwiedzając ogród w Nieborowie. Łazienki do 1784 roku były w sporej mierze planowane jako ogród francuski, czego śladów można szukać w okolicach pomiędzy Białym Domkiem i Pałacem Na Wyspie, oraz po drugiej stronie pałacu w układzie alejek pomiędzy Wielką Oficyną i Teatrem Na Wyspie. Natomiast w późniejszym okresie coraz więcej pojawiało się tu elementów typowych dla krajobrazowych ogrodów angielskich. Szklarnie podobnie jak cały park podupadły w początkowych latach XIX wieku.
Początków tej budowli można szukać w latach 1781 - 1791, gdy Trebhauz czyli cieplarnie (szklarnie) został wzniesiony według projektu Jana Chrystiana Kamsetzera. W skład wszedł też domek ogrodnika na zachodnim krańcu tego zespołu zabudowań, czyli najbliżej Alej Ujazdowskich. Na skarpie znalazło się całe gospodarstwo ogrodnicze na potrzeby Łazienek. Poza szklarniami były też rabaty z kwiatami i krzewami do rozsadzenia. Do czasów Królestwa Kongresowego był to teren ściśle użytkowy, pozbawiony obecnego drzewostanu. Wiemy też kto się tu gospodarzył. Łazienki miały kilku ogrodników. Zanim jeszcze ogrodnicy wprowadzili się na skarpę, a król na dobre zamieszkał w danej Łazience, w dawnym Zwierzyńcu w końcu lat 60. XVIII wieku ogrodnikiem pracującym dla Stanisława Augusta Poniatowskiego był Schneider, jego następcą był Schulz pracujący w latach 70. A w latach 80. już na górze gospodarował się najbardziej znany Jan Christian Schuch, współpracując z J.T. Tietzem. Schuch pochodził z Drezna, od swoich mało znanych poprzedników różnił się tym,że był ogrodnikiem ale też architektem, członkiem Towarzystwa Przyjaciół Nauk od 1811. Doczekał się ulicy w Warszawie, w ulicy w pobliżu Łazienek. Schuch był zwolennikiem tworzenia ogrodów angielskich, w przeciwieństwie do współpracującego z nim Tietza, który hołdował raczej francuskiej sztuce projektowania ogrodów. O ogrodach francuskich i angielskich pisałem trochę 9 czerwca 2012 roku zwiedzając ogród w Nieborowie. Łazienki do 1784 roku były w sporej mierze planowane jako ogród francuski, czego śladów można szukać w okolicach pomiędzy Białym Domkiem i Pałacem Na Wyspie, oraz po drugiej stronie pałacu w układzie alejek pomiędzy Wielką Oficyną i Teatrem Na Wyspie. Natomiast w późniejszym okresie coraz więcej pojawiało się tu elementów typowych dla krajobrazowych ogrodów angielskich. Szklarnie podobnie jak cały park podupadły w początkowych latach XIX wieku.
W latach 1820-24 część tego zaniedbanego obiektu przebudowano na obserwatorium astronomiczne. Projekt przebudowy sporządził Michał Kado, z modyfikacjami przeprowadzonymi przez
Piotra Christiana Aignera i Hilarego Szpilowskiego. W tamtym czasie było to jedno z najnowocześniejszych obserwatoriów w Europie. Inicjatorem tej inwestycji był Franciszek Armiński. Był też jego dożywotnim dyrektorem, podobnie jak Schuch był członkiem Towarzystwa Przyjaciół Nauk. Obecnie Obserwatorium Astronomiczne Uniwersytetu Warszawskiego dysponuje również innym lepiej położonym ze względu na obserwacje nieba obiektem w jakim jest stacja obserwacyjna w Ostrowiku, niedaleko od Celestynowa.
Ogrodnicy nie zniknęli jednak z tego miejsca. Szklarnie i rabaty istnieją w sąsiedztwie do dzisiejszego dnia. Za sprawą
Michała Szuberta w 1818 roku powołano Ogród Botaniczny. Zanim ogród znalazł swoje miejsce w sąsiedztwie Łazienek, wcześniej już od 1811 istniał w sąsiedztwie Pałacu Kazimierzowskiego na potrzeby Warszawskiej Szkoły Lekarskiej. Do czasu zamknięcia Uniwersytetu ogród zajmował duży obszar na skarpie. W 1834 roku został ograniczony do obecnego rozmiaru. Lepsze czasy dla ogrodu przyszły po 1862 roku, gdy otwarto Szkołę Główną Warszawską. Co prawda zamknięto ją już w 1869 roku, jednak ogród został pod opieką powołanego w jej miejsce Cesarskiego Uniwersytetu Warszawskiego (Императорский Варшавский Университет). Od 1919 roku ogrodem kierował prof. Bolesław Hryniewiecki, ojciec znanego architekta Jerzego. W okresie międzywojennym ogród stał się ważną placówka tego rodzaju. Bardzo poważne zniszczenia przyniosła II wojna światowa i Powstanie Warszawskie. Spalony został budynek obserwatorium, zniszczone zostały szklarnie i kolekcja roślin w ogrodzie. Budynki odbudowano pod kierunkiem Jana Dąbrowskiego. Budynek po odbudowie nieznacznie różni się od swojego przedwojennego wyglądu.
Zespół budynków cieplarni i obserwatorium stał się po wojnie wobec braku pomieszczeń również siedzibą różnych pracowni Uniwersytetu Warszawskiego. Swoje miejsce na wiele lat znaleźli tu genetycy pod wodzą prof. Wacława Gajewskiego. W 1953 roku profesor stworzył Pracownię Systematyki Eksperymentalnej działającą w ramach Zakładu Genetyki i Hodowli Roślin PAN w Skierniewicach. W latach 50. gdy prof. Gajewski ze względu na brak akceptacji dla stalinowskiej teorii łysenkizmu, o którym pisałem na blogu 31 lipca 2012 roku był odsunięty od prowadzenia zajęć, skupił się na dokończeniu swoich przedwojennych badań nad rodzajemGeum (kuklik). W 1957 roku opublikował obszerną monografię tego rodzaju. W 1961 roku pracownia stała się samodzielnym Zakładem Genetyki Ogólnej PAN, działającym razem z powstałym w tym samym czasie Zakładem Genetyki UW. Oba zakłady kierowane były przez prof. Gajewskiego. Oba też działały razem w tych samych pomieszczeniach. W 1967 roku Zakład Genetyki Ogólnej PAN został włączony w struktury Instytutu Biochemii i Biofizyki PAN, a w 1970 roku zakład przeniósł się do ówczesnej siedziby IBB przy Rakowieckiej 36, w budynku instytutów spożywczych. O tym gmachu i jego użytkownikach pisałem pisałem 5 marca 2013. Zakłady genetyki UW oraz z IBB spotkały się ponownie w latach 90. w nowej siedzibie IBB przy ulicy Pawińskiego.
Zespół budynków cieplarni i obserwatorium stał się po wojnie wobec braku pomieszczeń również siedzibą różnych pracowni Uniwersytetu Warszawskiego. Swoje miejsce na wiele lat znaleźli tu genetycy pod wodzą prof. Wacława Gajewskiego. W 1953 roku profesor stworzył Pracownię Systematyki Eksperymentalnej działającą w ramach Zakładu Genetyki i Hodowli Roślin PAN w Skierniewicach. W latach 50. gdy prof. Gajewski ze względu na brak akceptacji dla stalinowskiej teorii łysenkizmu, o którym pisałem na blogu 31 lipca 2012 roku był odsunięty od prowadzenia zajęć, skupił się na dokończeniu swoich przedwojennych badań nad rodzajemGeum (kuklik). W 1957 roku opublikował obszerną monografię tego rodzaju. W 1961 roku pracownia stała się samodzielnym Zakładem Genetyki Ogólnej PAN, działającym razem z powstałym w tym samym czasie Zakładem Genetyki UW. Oba zakłady kierowane były przez prof. Gajewskiego. Oba też działały razem w tych samych pomieszczeniach. W 1967 roku Zakład Genetyki Ogólnej PAN został włączony w struktury Instytutu Biochemii i Biofizyki PAN, a w 1970 roku zakład przeniósł się do ówczesnej siedziby IBB przy Rakowieckiej 36, w budynku instytutów spożywczych. O tym gmachu i jego użytkownikach pisałem pisałem 5 marca 2013. Zakłady genetyki UW oraz z IBB spotkały się ponownie w latach 90. w nowej siedzibie IBB przy ulicy Pawińskiego.
W ogrodzie botanicznym widać krowę, która jest chyba pamiątką po paradzie krów jaką urządzono w Warszawie w 2005 roku.
Chociaż w dzisiejszych czasach uzyskanie rasy krów o takim umaszczeniu nie jest rzeczą nieprawdopodobną. Poza krową w ogrodzie znajduje się fragment fundamentów niezbudowanej Świątyni Opatrzności, popiersie wspomnianego już Michała Szuberta oraz fontanna. Obecny układ ogrodu powstał przed 1914 rokiem. Jest to ciekawe miejsce od lat związane z nauką.
Chociaż w dzisiejszych czasach uzyskanie rasy krów o takim umaszczeniu nie jest rzeczą nieprawdopodobną. Poza krową w ogrodzie znajduje się fragment fundamentów niezbudowanej Świątyni Opatrzności, popiersie wspomnianego już Michała Szuberta oraz fontanna. Obecny układ ogrodu powstał przed 1914 rokiem. Jest to ciekawe miejsce od lat związane z nauką.
- DST 13.73km
- Czas 00:50
- VAVG 16.48km/h
- VMAX 35.10km/h
- Temperatura 8.3°C
- Podjazdy 11m
- Sprzęt ??? [Singel]
- Aktywność Jazda na rowerze
Między domem i pracą (433)
Piątek, 3 stycznia 2014 · dodano: 04.02.2014 | Komentarze 2
Marszałkowska - pl. Konstytucji - Waryńskiego - Nowowiejska -
Polna - Waryńskiego - Pole Mokotowskie - Banacha - Pawińskiego - Hankiewicza
- Archiwalna --
Banacha - Pasteura - Banacha - Pole Mokotowskie -
al. Niepodległości - Pole
Mokotowskie - Batorego - Waryńskiego - Skolimowska - Klonowa - Belwederska -
Al. Ujazdowskie - al. Armii Ludowej - Sempołowskiej - al. Wyzwolenia -
Nowowiejska - pl. Politechniki - Lwowska - Piękna
Nieraz przejeżdżam przez skrzyżowanie Batorego z aleją Niepodległości. Ten rejon Mokotowa miał się stać centrum naukowym - dzielnicą wiedzy. O innych elementach owej dzielnicy pisałem dwukrotnie. 5 marca 2013 roku zaprezentowałem budynek Głównego Instytutu Przemysłu Rolnego i Spożywczego, a 20 listopada 2012 przedstawiłem najstarszy z kompleksu gmachów SGGW. Jednym z elementów tego centrum jest też poniższy gmach. Szkoda jednocześnie, że choć ciekawie wygląda z tym oświetleniem, to w ciemnościach ginie niezwykle oryginalna kopuła.
Szkoła ekonomistów © oelka
Zacznijmy jednak od samego początku. W 1906 roku korzystając z słabszej kondycji władz carskich, co objawiało
się mniej surowym kursem wobec poddanych, również w Kraju
Nadwiślańskim,
August Zieliński
otrzymał zgodę na założenie Prywatnych Kursów Handlowych Męskich. 15
października 1906 roku rozpoczął się pierwszy rok nauki. Zajęcia
odbywały się przy
Smolnej 9. Warto zwrócić uwagę, że na stronie SGH w opisie historii uczelni znajduje się błąd. Pod adresem Smolna 6 znajdował się bowiem szpital Czerwonego Krzyża. Kursy prowadzone na poziomie uniwersyteckim po bardzo wczesnej śmierci Zielińskiego (w wieku 47 lat), przeprowadziły się na Koszykową, również pod numer 9.
Założyciel szkoły nie przewidywał zapewne, że jego szkoła stanie się z czasem miejscem kształcenia dla wielu znanych ekonomistów.
W 1916 roku szkoła zmieniła nazwę na Wyższą Szkołę Handlową. W 1918 roku rozpoczęto przymiarki do budowy własnego gmachu. Pierwszy z własnych gmachów powstał w latach 1925-26 przy Rakowieckiej 6. Projekt wykonał znany tu na blogu z wpisu z 16 listopada 2013 Jan Witkiewicz (Koszczyc), w specyficznym dla siebie stylu.
Założyciel szkoły nie przewidywał zapewne, że jego szkoła stanie się z czasem miejscem kształcenia dla wielu znanych ekonomistów.
W 1916 roku szkoła zmieniła nazwę na Wyższą Szkołę Handlową. W 1918 roku rozpoczęto przymiarki do budowy własnego gmachu. Pierwszy z własnych gmachów powstał w latach 1925-26 przy Rakowieckiej 6. Projekt wykonał znany tu na blogu z wpisu z 16 listopada 2013 Jan Witkiewicz (Koszczyc), w specyficznym dla siebie stylu.
Pierwszy z budowanych budynków miał służyć w założeniu laboratoriom badającymi produkty dopuszczane na polski rynek. Jednak do czasu budowy pozostałych obiektów uczelni stał się jej podstawową siedzibą. Wkrótce, na północnym końcu działki, w latach 1928-31 wzniesiono drugi budynek, mający mieścić bibliotekę. Ten również zaprojektował Witkiewicz. Był to w tamtym czasie jeden z najnowocześniejszych gmachów bibliotecznych w Europie. Przed wojną korzystała z niego powołana w 1928 roku Biblioteka Narodowa. Korzystała z tego budynku do drugiej połowy lat 50. Gdy zbudowano na Ochocie przy Hankiewicza gmach dla Archiwum Akt Nowych (pisałem o nim 9 lipca 2012) Biblioteka Narodowa przeniosła się na Ochotę. Natomiast do biblioteki SGH wprowadziło się... Archiwum Akt Nowych. AAN przeniosło się na Hankiewicza w latach 1994-96, po tym jak Biblioteka Narodowa wyprowadziła się już całkowicie do swojej siedziby w alei Niepodległości, na Polu Mokotowskim. Tak więc dopiero w końcu lat 90. SGH odzyskało cały gmach swojej biblioteki.
Dziwić może umiejscowienie elewacji frontowej od północy. Jednak według przedwojennych założeń w tym miejscu miała przebiegać ulica Batorego. Jej obecny przebieg jest odsunięty o kilkadziesiąt metrów dalej na północ. W związku z tym pomiędzy ulicą a terenem SGH zmieściło zbudowane w latach 1967-70 osiedle mieszkaniowe Batory-Wschód.
Powróćmy do uczelni, która w 1933 roku zmieniła nazwę z Wyższej Szkoły Handlowej na Szkołę Główną Handlową.
W czasie drugiej wojny światowej uczelnia funkcjonowała jako Miejska Szkoła Handlowa, czyli oficjalnie szkoła zawodowa. Jednak nieoficjalnie prowadzono tajne wykłady na poziomie akademickim. Po wojnie wznowiono zajęcia już w 1945 roku. Uczelnię upaństwowiono w 1949 roku i dopasowano do potrzeb nowej władzy. Zmieniono nazwę na Szkoła Główna Planowania i Statystyki. Program zajęć dostosowano do potrzeb gospodarki planowanej centralnie. W tym czasie rozpoczęto wnoszenie głównego gmachu uczelni od strony alei Niepodległości. Jego budowę planowano już w latach 20. XX wieku, jednak do wybuchu wojny żadnych prac nie rozpoczęto. Po upaństwowieniu uczelni zdecydowano się zbudować gmach główny. W projektowaniu udział wziął również Stefan Putowski i kierowana przez niego pracownia P-110 w Miastoprojekcie-Stolica. Budowę prowadzono w latach 1950-56. Część gmachu była użytkowana już od 1952 roku. Podobnie jak w poprzednich gmachach SGH (SGPiS) i tu można odnaleźć ducha Art déco. Zrezygnowano tylko z dekoracji w technice sgraffito i barwnych mozaikowych wykładzin. Szklana piramida przykrywa podobnie jak w gmachu głównym politechniki wewnętrzny dziedziniec. Szczyt piramidy znajduje się 40 metrów nad poziomem podłogi, a bok mierzy 28 metrów. Co ciekawe budynek uznano za wzorcową realizację w duchu socrealizmu. Za ten projekt Jan Witkiewicz "Koszczyc" otrzymał nagrodę państwową pierwszego stopnia.
Paradoksem jest więc, jak słusznie zauważył Jarosław Zieliński w swojej książce Realizm socjalistyczny w Warszawie możliwość wyciągnięcia wniosku, że architektura Art déco z okresu międzywojennego była wzorem dla socrealizmu!
Chcąc pokazać bardzo ciekawą piramidę, niestety zupełnie niewidoczną wieczorem, sięgnąłem do zdjęcia z 15 grudnia 2011, roku. Na tym zdjęciu widać też że ten ciekawy kompleks został zepsuty przez kolejną inwestycję.
Powróćmy do uczelni, która w 1933 roku zmieniła nazwę z Wyższej Szkoły Handlowej na Szkołę Główną Handlową.
W czasie drugiej wojny światowej uczelnia funkcjonowała jako Miejska Szkoła Handlowa, czyli oficjalnie szkoła zawodowa. Jednak nieoficjalnie prowadzono tajne wykłady na poziomie akademickim. Po wojnie wznowiono zajęcia już w 1945 roku. Uczelnię upaństwowiono w 1949 roku i dopasowano do potrzeb nowej władzy. Zmieniono nazwę na Szkoła Główna Planowania i Statystyki. Program zajęć dostosowano do potrzeb gospodarki planowanej centralnie. W tym czasie rozpoczęto wnoszenie głównego gmachu uczelni od strony alei Niepodległości. Jego budowę planowano już w latach 20. XX wieku, jednak do wybuchu wojny żadnych prac nie rozpoczęto. Po upaństwowieniu uczelni zdecydowano się zbudować gmach główny. W projektowaniu udział wziął również Stefan Putowski i kierowana przez niego pracownia P-110 w Miastoprojekcie-Stolica. Budowę prowadzono w latach 1950-56. Część gmachu była użytkowana już od 1952 roku. Podobnie jak w poprzednich gmachach SGH (SGPiS) i tu można odnaleźć ducha Art déco. Zrezygnowano tylko z dekoracji w technice sgraffito i barwnych mozaikowych wykładzin. Szklana piramida przykrywa podobnie jak w gmachu głównym politechniki wewnętrzny dziedziniec. Szczyt piramidy znajduje się 40 metrów nad poziomem podłogi, a bok mierzy 28 metrów. Co ciekawe budynek uznano za wzorcową realizację w duchu socrealizmu. Za ten projekt Jan Witkiewicz "Koszczyc" otrzymał nagrodę państwową pierwszego stopnia.
Paradoksem jest więc, jak słusznie zauważył Jarosław Zieliński w swojej książce Realizm socjalistyczny w Warszawie możliwość wyciągnięcia wniosku, że architektura Art déco z okresu międzywojennego była wzorem dla socrealizmu!
Chcąc pokazać bardzo ciekawą piramidę, niestety zupełnie niewidoczną wieczorem, sięgnąłem do zdjęcia z 15 grudnia 2011, roku. Na tym zdjęciu widać też że ten ciekawy kompleks został zepsuty przez kolejną inwestycję.
Na kolejną rozbudowę trzeba było poczekać do drugiej połowy lat 70. Wówczas za podwójnym szpalerem drzew pomiędzy gmachem głównym i biblioteką, Budopol zbudował 11 piętrowy gmach, zupełnie niepasujący do wcześniejszych budynków.
Do czasu rozpoczęcia prac przy budowie stacji metra Pole Mokotowskie budynek był schowany dość szczelnie za drzewami. Po wycięciu drzew i zakończeniu budowy metra znalazł się na widoku. Kilka lat temu SGH zbudowało jeszcze jeden budynek na narożniku Madalińskiego i alei Niepodległości.
Jest to o tyle specyficzna uczelnia, że wśród wykładowców i pracowników naukowych można znaleźć dużą grupę ludzi, którzy znani są również z działalności politycznej, czy też pracy w administracji państwowej. Podobnie rzecz wygląda z absolwentami. Uczelnia jest też wysoko notowana w różnych rankingach, również międzynarodowych. Ciekawe czy taką przyszłość swojej szkoły wyobrażał sobie August Zieliński w 1906 roku?
Jest to o tyle specyficzna uczelnia, że wśród wykładowców i pracowników naukowych można znaleźć dużą grupę ludzi, którzy znani są również z działalności politycznej, czy też pracy w administracji państwowej. Podobnie rzecz wygląda z absolwentami. Uczelnia jest też wysoko notowana w różnych rankingach, również międzynarodowych. Ciekawe czy taką przyszłość swojej szkoły wyobrażał sobie August Zieliński w 1906 roku?
Kategoria SS, Rowerkiem po Warszawie, Do pracy - Z pracy, Rowerem do nauki
- DST 37.71km
- Teren 0.20km
- Czas 01:52
- VAVG 20.20km/h
- VMAX 40.60km/h
- Temperatura 13.1°C
- Podjazdy 33m
- Sprzęt ??? [Singel]
- Aktywność Jazda na rowerze
Termos przy Tamce
Środa, 25 września 2013 · dodano: 08.11.2013 | Komentarze 2
Marszałkowska - pl. Konstytucji - Waryńskiego - Nowowiejska - al. Wyzwolenia - Sempołowskiej - al. Armii Ludowej - pl. Na Rozdrożu - Aleje Ujazdowskie - Agrykola - Szwoleżerów - 29 Listopada - Czerniakowska - Suligowskiego - Podchorążych - Czerska - Krasnołęcka - Iwicka - Chełmska - Bobrowiecka - Beethovena - Witosa - Becka - Most Siekierkowski - Wał Miedzeszyński - Cyklamenów - Heliotropów -- Heliotropów - Cyklamenów - Wał Miedzeszyński - Wybrzeże Szczecińskie - Most Świętokrzyski - Wybrzeże Kościuszkowskie - Jaracza - Solec - al. 3 Maja - Kruczkowskiego - Rozbrat - Myśliwiecka - Agrykola - Aleje Ujazdowskie - al. Armii Ludowej - Sempołowskiej - al. Wyzwolenia - Plac Zbawiciela - Nowowiejska - pl. Politechniki - Lwowska - Koszykowa - Piękna
Elektryczne Powiśle© oelka
Kolejny, po 19 września rzut oka na Powiśle. Tym razem zaczniemy od miejsca związanego z elektrycznością. W głębi zdjęcia widoczny gmach Zarządu Elektrowni Powiśle ulokowany na narożniku Wybrzeża Kościuszkowskiego i Tamki (Wybrzeże Kościuszkowskie 41). Zaprojektowany przez Czesława Jabłońskiego, zbudowany został w latach 1938-39, gdy już elektrownia po wielu latach starań przeszła ostatecznie z rąk francuskich we władanie miasta.
Sam kompleks zabudowań elektrowni zaczynał się po drugiej stronie Tamki bramą na końcu ulicy Elektrycznej. Narożnik zajmuje budynek mieszkalno-magazynowy elektrowni, który po zbudowaniu Mostu Świętokrzyskiego został oddzielony od terenu elektrowni przebitą ulicą Zajęczą. Widać go z tyłu za zabytkowym transformatorem kioskowym na zdjęciu poniżej z 3 marca 2012. Pierwotnie posiadał trzy kondygnacje i wysoki czterospadowy dach. Spalony w 1939 roku został jeszcze w czasie wojny nadbudowany o dwie kondygnacje. Po wojnie, podczas odbudowy rozebrano najwyższą kondygnację.
Sam kompleks zabudowań elektrowni zaczynał się po drugiej stronie Tamki bramą na końcu ulicy Elektrycznej. Narożnik zajmuje budynek mieszkalno-magazynowy elektrowni, który po zbudowaniu Mostu Świętokrzyskiego został oddzielony od terenu elektrowni przebitą ulicą Zajęczą. Widać go z tyłu za zabytkowym transformatorem kioskowym na zdjęciu poniżej z 3 marca 2012. Pierwotnie posiadał trzy kondygnacje i wysoki czterospadowy dach. Spalony w 1939 roku został jeszcze w czasie wojny nadbudowany o dwie kondygnacje. Po wojnie, podczas odbudowy rozebrano najwyższą kondygnację.
Zabytek energetyki© oelka
Po lewej stronie pomiędzy transformatorem a narożnikiem gmachu zarządu wgłębi widać jednopiętrowy pawilon garażowy stojący wzdłuż ulicy elektrycznej. Zbudowany przed 1925 rokiem, został nadbudowany podczas powojennej odbudowy. Rusztowania kryją nadbudowywany obecnie budynek mieszkalno-magazynowy elektrowni, przy Elektrycznej 2A, zbudowany w latach 30.
Wracając do pierwszego ze zdjęć warto wspomnieć jedną z nieistniejących piwiarni, pawilon której znajdował się mniej więcej w miejscu namiotu widocznego po lewej stronie zdjęcia. Był to jeden z tak zwanego "szlaku orlich gniazd". Lokal przy Tamce był jednym z kilku zbudowanych wzdłuż Wisły. Do tego każdy nosił ptasią nazwę jak na przykład Mewa, czy Rybitwa. W tamtych czasach lokale te oblegane były przez lud pracujący, który obowiązkowo do piwa musiał dokupić kiełbasę na ciepło, gdyż przepisy nie pozwalały na sprzedaż alkoholu w lokalu gastronomicznym inaczej niż do posiłku.
Do dziś istnieje taki lokal tuż za mostem kolejowym koło Cytadeli. Obecnie ten jest on nazywany "Pod Rurą", co ma związek z rurociągiem ciepłowniczym poprowadzonym wzdłuż mostu kolejowego.
I jeszcze raz wracam do pierwszego zdjęcia. Przed gmachem zarządu elektrowni, na terenie budowy stacji metra widać zbiornik ziejący parą. Ten sam zbiornik widziany z bliska.
Wracając do pierwszego ze zdjęć warto wspomnieć jedną z nieistniejących piwiarni, pawilon której znajdował się mniej więcej w miejscu namiotu widocznego po lewej stronie zdjęcia. Był to jeden z tak zwanego "szlaku orlich gniazd". Lokal przy Tamce był jednym z kilku zbudowanych wzdłuż Wisły. Do tego każdy nosił ptasią nazwę jak na przykład Mewa, czy Rybitwa. W tamtych czasach lokale te oblegane były przez lud pracujący, który obowiązkowo do piwa musiał dokupić kiełbasę na ciepło, gdyż przepisy nie pozwalały na sprzedaż alkoholu w lokalu gastronomicznym inaczej niż do posiłku.
Do dziś istnieje taki lokal tuż za mostem kolejowym koło Cytadeli. Obecnie ten jest on nazywany "Pod Rurą", co ma związek z rurociągiem ciepłowniczym poprowadzonym wzdłuż mostu kolejowego.
I jeszcze raz wracam do pierwszego zdjęcia. Przed gmachem zarządu elektrowni, na terenie budowy stacji metra widać zbiornik ziejący parą. Ten sam zbiornik widziany z bliska.
Owa para to nie jest taką parą, jaką uzyskiwano w kotłach pobliskiej elektrowni. To opary azotu. Azot udało się skroplić pierwszy raz 13 kwietnia 1883 roku na Uniwersytecie Jagiellońskim, Zygmuntowi Wróblewskiemu i Karolowi Olszewskiemu. W tym stanie znajduje się w zakresie temperatur −195,8 °C (77,35 K) - temperatura wrzenia, oraz −210,0 °C (63,14 K) gdy ulega zestaleniu. Widoczny na zdjęciu zbiornik jest wielkim naczyniem Dewara. James Dewar będący chemikiem sam potrzebował takiego naczynia do przechowywania skroplonych gazów i badania zjawisk zachodzących w niskich temperaturach. W naczyniu jego pomysłu podstawą izolacji przechowywanego medium są podwójne ścianki z próżnią pomiędzy nimi. Gdy w 1907 roku Reinhold Burger opatentował włożenie szklanego naczynia Dewara w metalową obudowę powstał doskonale nam znany... termos. Z tym, że w popularnym wykorzystaniu służy najczęściej do utrzymywania temperatury cieczy czyli napojów, nie zaś do utrzymywania skroplonego gazu.
Na budowie metra ciekły azot jest wykorzystany do zamrażania gruntu, aby uniknąć takiego wypadku, jak rok temu, gdy zebrana pod tunelem Wisłostrady woda zaczęła zalewać budowaną stację, podczas prac związanych z budową przekopu pod tunelem Wisłostrady. Takie wypadki na budowach się zdarzają, tam gdzie tunele kopie się w miękkim gruncie. Jedną z takich katastrof, która mogła być związana z budową tunelu było zawalenie się gmachu archiwum miejskiego w Kolonii w roku 2009, z bardzo cennymi zbiorami mającymi w niektórych przypadkach po kilkaset lat. Podobnych wypadków było znacznie więcej: zapadnięcie się budowanego tunelu metra w Lizbonie, w Barcelonie. W tym drugim przypadku zawał tunelu był przyczyną powstania leja o głębokości 30 metrów i wyburzenia dwóch bloków, z 84 uszkodzonych. Z kolei w Paryżu, gdzie podczas budowy metra trzeba było na ponad rok zamknąć jedną ze szkół, po zapadnięciu się boiska. Problemy mieli Szwajcarzy w Lozannie, gdzie natrafiono na niewykrytą wcześniej soczewkę wody podziemnej, co wymagało zmiany projektu a potem wprowadzenia stałego ograniczenia prędkości.
Na tym tle budowa naszych obu linii metra przebiegała i przebiega bardzo spokojnie.
Na budowie metra ciekły azot jest wykorzystany do zamrażania gruntu, aby uniknąć takiego wypadku, jak rok temu, gdy zebrana pod tunelem Wisłostrady woda zaczęła zalewać budowaną stację, podczas prac związanych z budową przekopu pod tunelem Wisłostrady. Takie wypadki na budowach się zdarzają, tam gdzie tunele kopie się w miękkim gruncie. Jedną z takich katastrof, która mogła być związana z budową tunelu było zawalenie się gmachu archiwum miejskiego w Kolonii w roku 2009, z bardzo cennymi zbiorami mającymi w niektórych przypadkach po kilkaset lat. Podobnych wypadków było znacznie więcej: zapadnięcie się budowanego tunelu metra w Lizbonie, w Barcelonie. W tym drugim przypadku zawał tunelu był przyczyną powstania leja o głębokości 30 metrów i wyburzenia dwóch bloków, z 84 uszkodzonych. Z kolei w Paryżu, gdzie podczas budowy metra trzeba było na ponad rok zamknąć jedną ze szkół, po zapadnięciu się boiska. Problemy mieli Szwajcarzy w Lozannie, gdzie natrafiono na niewykrytą wcześniej soczewkę wody podziemnej, co wymagało zmiany projektu a potem wprowadzenia stałego ograniczenia prędkości.
Na tym tle budowa naszych obu linii metra przebiegała i przebiega bardzo spokojnie.
A na koniec jeszcze dwa ogłoszenia.
Pierwsze dotyczy właśnie brzegu Wisły. Dzisiaj, czyli 8 listopada, pełnomocnik poinformował o wyznaczeniu (wreszcie!) objazdów dla rowerów remontowanego bulwaru. Prowadzi on od drogi dla rowerów po zachodniej stronie Wybrzeża Gdańskiego (Wisłostrady) przejazdem przez Grodzką, Nowy Zjazd i dalej jako droga dla pieszych i rowerzystów do Tamki.
Również od dzisiaj prowadzone są konsultacje społeczne Programu rozwoju tras rowerowych Warszawy do 2020 roku:
Celem programu jest stworzenie spójnego systemu tras rowerowych. Na zlecenie m.st. Warszawy, firma TransEko przygotowała wersję roboczą, którą przedstawiamy do konsultacji. Zawiera ona propozycję docelowej sieci tras rowerowych, która umożliwi dojazd do Śródmieścia ze wszystkich dzielnic. Projekt zakłada również wytyczenie korytarzy rowerowych, czyli szlaków rowerowych łączących obszary o różnych funkcjach i usytuowanych w odległych punktach w skali miasta. Taka długodystansowa trasa, biegnąca wzdłuż różnych ulic, umożliwi rowerzystom przejazdy między dzielnicami, m.in. w drodze do pracy, szkoły, na uczelnię.
Wiele fragmentów tych tras istnieje już dziś, nie są one jednak powiązane w zwartą sieć i często zawierają niewygodne dla rowerzystów rozwiązania.
Projekt ten znajduje się w załączniku poniżej.
Również od dzisiaj prowadzone są konsultacje społeczne Programu rozwoju tras rowerowych Warszawy do 2020 roku:
Celem programu jest stworzenie spójnego systemu tras rowerowych. Na zlecenie m.st. Warszawy, firma TransEko przygotowała wersję roboczą, którą przedstawiamy do konsultacji. Zawiera ona propozycję docelowej sieci tras rowerowych, która umożliwi dojazd do Śródmieścia ze wszystkich dzielnic. Projekt zakłada również wytyczenie korytarzy rowerowych, czyli szlaków rowerowych łączących obszary o różnych funkcjach i usytuowanych w odległych punktach w skali miasta. Taka długodystansowa trasa, biegnąca wzdłuż różnych ulic, umożliwi rowerzystom przejazdy między dzielnicami, m.in. w drodze do pracy, szkoły, na uczelnię.
Wiele fragmentów tych tras istnieje już dziś, nie są one jednak powiązane w zwartą sieć i często zawierają niewygodne dla rowerzystów rozwiązania.
Projekt ten znajduje się w załączniku poniżej.
- http://konsultacje.um.warszawa.pl/sites/konsultacje.um.warszawa.pl/files/program_rozwoju_tras_rowerowych_16_10_v3_0.pdf
- Załącznik nr 1 do Programu,
- Załącznik nr 2 do Programu,
Opracowanie składa się z dwóch części:
- inwentaryzacji proponowanych korytarzy rowerowych ? długość istniejących tras w danym korytarzu, potrzeby inwestycyjne i stan realizacji bieżących prac;
- analizy szczegółowej zaproponowanych tras ? wytyczne dla projektantów, odniesienia do miejscowych planów zagospodarowania przestrzennego, stosunki własnościowe, bezpieczeństwo (sygnalizacja).
Celem konsultacji społecznych jest zebranie uwag do listy proponowanych korytarzy rowerowych oraz weryfikacja przedstawionych rozwiązań.
Jak można wziąć udział w konsultacjach:
Przyjdź do Punktu Konsultacyjnego, podziel się swoimi opiniami:
- 8 listopada (piątek), między 17:00 a 20:00 - Dom Spotkań z Historią, ul. Karowa 20
- 13 listopada (środa), między 17:00 a 20:00 - Klubokawiarnia Kicia Kocia, ul. Garibaldiego 5A (Grochów)
- 21 listopada (czwartek), między 17:00 a 20:00 - Urząd Dzielnicy Białołęka, ul. Modlińska 197
Już teraz zapraszamy również na spotkanie konsultacyjne, które odbędzie się w ostatnim tygodniu listopada! O dokładnym terminie i miejscu poinformujemy na stronie konsultacji społecznych oraz profilach miejskich na Facebooku.
Masz pytanie? Napisz na adres: rowery@um.warszawa.pl
Konsultacje społeczne trwają do 30 listopada 2013 r.
Warto przeczytać i warto się przejść na te spotkania, gdyż w ten sposób można w jakimś stopniu mieć wpływ na komfort poruszania się po Warszawie.
Masz pytanie? Napisz na adres: rowery@um.warszawa.pl
Konsultacje społeczne trwają do 30 listopada 2013 r.
Warto przeczytać i warto się przejść na te spotkania, gdyż w ten sposób można w jakimś stopniu mieć wpływ na komfort poruszania się po Warszawie.
Kategoria Rowerkiem po Warszawie, Służbowo, na... rower ;-), SS, Szlakiem komunikacji miejskiej, W świecie rowerów, infrastruktura, Rowerem do nauki
- DST 33.93km
- Czas 01:43
- VAVG 19.77km/h
- VMAX 37.20km/h
- Temperatura 13.3°C
- Podjazdy 33m
- Sprzęt ??? [Singel]
- Aktywność Jazda na rowerze
"Krwiopijcy" z Saskiej
Niedziela, 15 września 2013 · dodano: 29.10.2013 | Komentarze 2
Marszałkowska - pl. Konstytucji - Waryńskiego - Nowowiejska - al. Wyzwolenia - Sempołowskiej - al. Armii Ludowej - pl. Na Rozdrożu - Aleje Ujazdowskie - Agrykola - Szwoleżerów - 29 Listopada - Czerniakowska - Suligowskiego - Podchorążych - Czerska - Krasnołęcka - Iwicka - Chełmska - Bobrowiecka - Kierbedzia - Beethovena - Witosa - Becka - Polska - Gościniec - Łososiowa - Nadrzeczna - Bananowa - Wał Zawadowski - Most Siekierkowski - Wał Miedzeszyński - Lotaryńska - Rzymska - Afrykańska - Brukselska - Paryska - Francuska - Obrońców - Nobla - Walecznych - Kanał Wystawowy - Międzynarodowa - Zwycięzców - Saska - Zwycięzców - Wał Miedzeszyński - Most Siekierkowski - Becka - Witosa - Beethovena- Sobieskiego - Belwederska - Spacerowa - Klonowa - Aleje Ujazdowskie - al. Armii Ludowej - Sempołowskiej - al. Wyzwolenia - Plac Zbawiciela - Nowowiejska - pl. Politechniki - Lwowska - Koszykowa - Piękna
Wiele razy mijałem to miejsce. Dzisiaj również wracając z Międzynarodowej. Może więc tym razem przyjrzyjmy się dokładniej temu skromnemu budynkowi i jego użytkownikom. Jak by wynikało z tytułu krwiożerczym użytkownikom.
Krwiopijcy na Saskiej© oelka
Krwiopijcy brzmią strasznie, szczególnie gdy wpis pojawia się w okolicach świąt pochodzących z pogańskiej tradycji "Dziadów" zamerykanizowanych w ostatnich latach do ichniego Halloween. Na Saskiej nie ma więc żadnych zombie, są panie w białych fartuchach, które od bardzo wielu lat zajmują się pobieraniem krwi, aby dostarczyć krew i materiały krwiopochodne do szpitali. Niejeden chory skorzystał z tego podczas operacji, szczególnie gdy były problemy z ubytkiem krwi, lub chorzy na nowotwory związane z produkcją krwi w organizmie. Tu chyba najbardziej znaną grupą chorób jest białaczka (leucaemia).
Prób wykorzystania krwi w leczeniu można szukać już w starożytności. Od starożytności bowiem stosowano na przykład upuszczanie krwi, wierząc w jego lecznicą moc. Zajmowali się tym starożytni medycy, potem średniowieczni balwierze, znani też jako cyrulicy (fryzjerzy). Do tego celu stosowano różne techniki od nakłuwania skóry po pijawki. W pewnych przypadkach była to metoda pomagająca, lub przynajmniej nie szkodząca choremu. Jednak w bardzo wielu przypadkach upuszczanie krwi było niebezpieczne. Możliwą przyczyną śmierci pierwszego amerykańskiego prezydenta George’a Washingtona mogło być upuszczenie blisko 1,7 litra krwi, po wypadku podczas jazdy konnej. Dla porównania współczesny krwiodawca musi ważyć co najmniej 50kg i nie wchodząc już w szczegółowe warunki zdrowotne i życiowe może jednorazowo oddać 450ml krwi, raz na osiem tygodni.
Ojcem współczesnego krwiodawstwa jest William Harvey, który w 1628 roku opisał budowę i funkcjonowanie krwiobiegu. Z kolei jako najlepiej udokumentowane przetaczanie krwi jest opisany zabieg jakiego w 1667 roku dokonał Jean Baptiste Denys, przetaczając 270ml krwi owczej piętnastoletniemu chłopcu w stanie ciężkim. Chłopiec powrócił do zdrowia, jednak czwarty z kolejnych pacjentów zmarł. Podobne problemy obserwowano później, przy kolejnych próbach przetaczania krwi. Wpływ na to miało zapewne wiele czynników z brakiem jałowości na czele. Problem istniał też w samej krwi. Dopiero w 1902 roku odkryto grupy krwi AB0. Odkrycia tego dokonał późniejszy noblista (1930r.) Karl Landsteiner. Razem z Alexandrem Wienerem w 1940 roku odkrył jeszcze jeden ważny element w doborze grup krwi, mianowicie ważny dla transfuzjologii antygen, czynnik Rh (Rh jest skrótem od Rhesus - małpy u której odkryto czynnik Rh+). Istotnym problemem było też pokonanie w 1914 roku ograniczeń związanych z krzepnięciem krwi.
W Polsce krwiodawstwo zaczęło rozwijać się w okresie międzywojennym. Nie stworzono jednak jednolitej sieci. Po wojnie w 1945 roku do tworzenia sieci stacji krwiodawstwa zabrał się Polski Czerwony Krzyż. Pierwsza powstała w Łodzi. W 1946 roku powołano stację krwiodawstwa w Warszawie przy Katowickiej 4, w pobliżu skrzyżowania z ulicą Zwycięzców. W 1963 roku, pięćdziesiąt lat temu stacja krwiodawstwa przeniosła się do nowej specjalnie zbudowanej dla niej siedziby przy ulicy Saskiej 63/75.
Obecnie jest to regionalne centrum krwiodawstwa z 12 oddziałami i trzema ambulansami przystosowanymi do prowadzenia akcji pobierania krwi. Na zdjęciu poniżej Solaris Vacanza 13 02-V1/003 o numerach rejestracyjnych WF 70085, wyprodukowany dla Regionalnego Centrum Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa w Warszawie w 2006 roku. Widoczny podczas Dni Transportu Publicznego, 18 września 2010 roku w węźle Młociny.
Prób wykorzystania krwi w leczeniu można szukać już w starożytności. Od starożytności bowiem stosowano na przykład upuszczanie krwi, wierząc w jego lecznicą moc. Zajmowali się tym starożytni medycy, potem średniowieczni balwierze, znani też jako cyrulicy (fryzjerzy). Do tego celu stosowano różne techniki od nakłuwania skóry po pijawki. W pewnych przypadkach była to metoda pomagająca, lub przynajmniej nie szkodząca choremu. Jednak w bardzo wielu przypadkach upuszczanie krwi było niebezpieczne. Możliwą przyczyną śmierci pierwszego amerykańskiego prezydenta George’a Washingtona mogło być upuszczenie blisko 1,7 litra krwi, po wypadku podczas jazdy konnej. Dla porównania współczesny krwiodawca musi ważyć co najmniej 50kg i nie wchodząc już w szczegółowe warunki zdrowotne i życiowe może jednorazowo oddać 450ml krwi, raz na osiem tygodni.
Ojcem współczesnego krwiodawstwa jest William Harvey, który w 1628 roku opisał budowę i funkcjonowanie krwiobiegu. Z kolei jako najlepiej udokumentowane przetaczanie krwi jest opisany zabieg jakiego w 1667 roku dokonał Jean Baptiste Denys, przetaczając 270ml krwi owczej piętnastoletniemu chłopcu w stanie ciężkim. Chłopiec powrócił do zdrowia, jednak czwarty z kolejnych pacjentów zmarł. Podobne problemy obserwowano później, przy kolejnych próbach przetaczania krwi. Wpływ na to miało zapewne wiele czynników z brakiem jałowości na czele. Problem istniał też w samej krwi. Dopiero w 1902 roku odkryto grupy krwi AB0. Odkrycia tego dokonał późniejszy noblista (1930r.) Karl Landsteiner. Razem z Alexandrem Wienerem w 1940 roku odkrył jeszcze jeden ważny element w doborze grup krwi, mianowicie ważny dla transfuzjologii antygen, czynnik Rh (Rh jest skrótem od Rhesus - małpy u której odkryto czynnik Rh+). Istotnym problemem było też pokonanie w 1914 roku ograniczeń związanych z krzepnięciem krwi.
W Polsce krwiodawstwo zaczęło rozwijać się w okresie międzywojennym. Nie stworzono jednak jednolitej sieci. Po wojnie w 1945 roku do tworzenia sieci stacji krwiodawstwa zabrał się Polski Czerwony Krzyż. Pierwsza powstała w Łodzi. W 1946 roku powołano stację krwiodawstwa w Warszawie przy Katowickiej 4, w pobliżu skrzyżowania z ulicą Zwycięzców. W 1963 roku, pięćdziesiąt lat temu stacja krwiodawstwa przeniosła się do nowej specjalnie zbudowanej dla niej siedziby przy ulicy Saskiej 63/75.
Obecnie jest to regionalne centrum krwiodawstwa z 12 oddziałami i trzema ambulansami przystosowanymi do prowadzenia akcji pobierania krwi. Na zdjęciu poniżej Solaris Vacanza 13 02-V1/003 o numerach rejestracyjnych WF 70085, wyprodukowany dla Regionalnego Centrum Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa w Warszawie w 2006 roku. Widoczny podczas Dni Transportu Publicznego, 18 września 2010 roku w węźle Młociny.
Problem krwiodawstwa będzie zapewne jeszcze istniał przez wiele lat. Zanim bowiem będziemy wstanie uzyskać krew np. z komórek macierzystych minie jeszcze trochę czasu.
Krwiodawcą może być każdy, kto spełnia wymagania zdrowotne niezbędne, aby krew nie stała się źródłem zakażenia dla biorcy. Krew zbierana jest w bankach krwi, skąd trafia do szpitali.
Zawsze największy problem stanowi brak krwi grupy 0 Rh-. Osoby posiadające taką krew mogą być dawcami krwi dla posiadaczy innych grup, nie mogą zaś przyjąć innej krwi niż identycznej grupy, o identycznym odczynie jak ich własna. Najlepszymi biorcami są zaś osoby noszące grupę AB Rh+.
Niezależnie od tego każdy może się udać do punktu krwiodawstwa i jeśli nie będzie przeciwwskazań zostanie obsłużony.
Każdy bowiem może być i dawcą i czasem niestety też biorcą. O czym warto pamiętać.
Krwiodawcą może być każdy, kto spełnia wymagania zdrowotne niezbędne, aby krew nie stała się źródłem zakażenia dla biorcy. Krew zbierana jest w bankach krwi, skąd trafia do szpitali.
Zawsze największy problem stanowi brak krwi grupy 0 Rh-. Osoby posiadające taką krew mogą być dawcami krwi dla posiadaczy innych grup, nie mogą zaś przyjąć innej krwi niż identycznej grupy, o identycznym odczynie jak ich własna. Najlepszymi biorcami są zaś osoby noszące grupę AB Rh+.
Niezależnie od tego każdy może się udać do punktu krwiodawstwa i jeśli nie będzie przeciwwskazań zostanie obsłużony.
Każdy bowiem może być i dawcą i czasem niestety też biorcą. O czym warto pamiętać.