Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi oelka z miasteczka Warszawa Śródmieście. Mam przejechane 23730.98 kilometrów w tym 681.59 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 18.78 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy oelka.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w miesiącu

Lipiec, 2012

Dystans całkowity:672.68 km (w terenie 42.50 km; 6.32%)
Czas w ruchu:37:29
Średnia prędkość:17.95 km/h
Maksymalna prędkość:39.50 km/h
Suma podjazdów:465 m
Liczba aktywności:28
Średnio na aktywność:24.02 km i 1h 20m
Więcej statystyk
  • DST 11.28km
  • Czas 00:35
  • VAVG 19.34km/h
  • VMAX 32.60km/h
  • Temperatura 26.0°C
  • Podjazdy 7m
  • Sprzęt ??? [Singel]
  • Aktywność Jazda na rowerze

Między domem i pracą (387)

Wtorek, 31 lipca 2012 · dodano: 03.08.2012 | Komentarze 3

Marszałkowska - pl. Konstytucji - Waryńskiego - Śniadeckich - pl. Politechniki - Polna - Waryńskiego - Pole Mokotowskie - al. Niepodległości - Pole Mokotowskie - Żwirki i Wigury - Trojdena -- Pawińskiego - Dickensa - Białobrzeska - Barska - pl. Narutowicza - Filtrowa - Krzywickiego - Nowowiejska - pl. Politechniki - Lwowska - Piękna

Ostatnio jeżdżąc do Miedzeszyna mam przyjemność zbierać kilogramy papierówek. Jabłonka nigdy przez blisko trzydzieści lat nie miała ich tyle.

Była sobie jabłoń © oelka

Ten rok jest rokiem urodzaju jabłek. Drzewa uginają się pod ciężarem owoców. Więc może tym razem coś związanego z przyrodą.
Ostatnio sporo pisałem o socrealizmie w architekturze. Tymczasem podobną rolę w naukach przyrodniczych odgrywał łysenkizm.
Zapewne większość z nas uczyła się podstaw genetyki w szkole. Obecnie zasady dziedziczenia i przekazywania genów nie budzą wątpliwości. Tymczasem przez blisko trzydzieści lat w ZSRR zwalczano współczesną genetykę.
Łysenkizm wziął się od swojego twórcy Trofima Łysenki.
Łysenko zaczął głosić swoje poglądy w końcu lat 20. XX wieku. Odrzucał on zasadę dziedziczenia i twierdził, że rośliny jednego gatunku mogą pod wpływem zmian w środowisku ich życia zmienić się w inny gatunek. Był też chyba jedyną osobą na świecie, której takie doświadczenia się udawały, ale w tym swój udział mieli mieć jego asystenci i technicy, którzy mieli wtykać w kłosy żyta ziarniaki pszenicy...
W Polsce oczywiście również musiały obowiązywać teorie Łysenki. Pierwszy referat na ten temat wygłosił Jan Bohdan Dembowski, wówczas dyrektor Instytutu Biologii Doświadczalnej (im Nenckiego) w Warszawie. Choć naukowcy wprost przeciwstawiający się łysenkizmowi nie kończyli w stalinowskich więzieniach. W ZSRR główny przeciwnik teorii głoszonych przez Łysenkę, Nikołaj Wawiłow zmarł w więzieniu. Oficjalnie podawano, że z niedożywienia. W Polsce przeciwnik łysenkizmu profesor Wacław Gajewski miał zakaz prowadzenia wykładów dla studentów, ale mógł w tym czasie prowadzić pracę naukową. Inni jak starali się nie omawiać specjalnie założeń łysenkizmu. Na przykład profesor Henryk Bukowiecki prowadząc zajęcia dla studentów farmacji i weterynarii tylko wspominał, że coś takiego jak pomysły Łysenki istnieją. W Polsce łysenkizm skończył się wraz z odwilżą październikową w 1956 roku po śmierci Bieruta. W ZSRR trwał do połowy lat 60. Ocenia się, że przyniósł poważne szkody naukom przyrodniczym i gospodarce rolnej w Związku Radzieckim poprzez zaniechanie klasycznych zasad tworzenia nowych odmian roślin.




  • DST 12.38km
  • Czas 00:38
  • VAVG 19.55km/h
  • VMAX 32.20km/h
  • Temperatura 26.0°C
  • Podjazdy 7m
  • Sprzęt ??? [Singel]
  • Aktywność Jazda na rowerze

Między domem i pracą (386)

Poniedziałek, 30 lipca 2012 · dodano: 01.08.2012 | Komentarze 0

Marszałkowska - pl. Konstytucji - Waryńskiego - Śniadeckich - pl. Politechniki - Polna - Waryńskiego - Pole Mokotowskie - al. Niepodległości - Pole Mokotowskie - Żwirki i Wigury - Trojdena -- Pawińskiego - Dickensa - Białobrzeska - Barska - pl. Narutowicza - Filtrowa - Krzywickiego - Nowowiejska - pl. Zbawiciela - Nowowiejska - pl. Politechniki - Lwowska - Piękna

Kiedyś pokazywałem plac Zbawiciela, pisząc o Kościele Zbawiciela. Jednak przy placu stoi nie tylko kościół. Warto też spojrzeć się na sąsiednie budynki, które po wojnie miały być narodowe w formie i socjalistyczne w treści.

Prawie jak w Watykanie © oelka

Pisząc w końcu kwietnia o kościele pokazałem również zdjęcie z okresu przedwojennego. Przy placu Zbawiciela ocalała część budynków. Wielka narożna kamienica na rogu z Mokotowską należąca do Metodystów, od wielu dziesięcioleci jest to miejsce znane z kursów angielskiego. Kolejny budynek, to kamienica pomiędzy Mokotowską i Marszałkowską, która mimo zniszczeń została odbudowana po rozbiórce ostatniego piętra. Kilka lat temu została niezbyt szczęśliwie przebudowana na biurowiec z brzydką szklaną nadbudową. Ocalał również sąsiedni narożnik z Marszałkowską (Marszałkowska 41). Kamienice na obu narożnikach Nowowiejskiej i sąsiad kamienicy Metodystów były wypalone i zostały rozebrane. A fragment południowej części placu pomiędzy Marszałkowską i Nowowiejską (obecnie al. Wyzwolenia) nigdy wcześniej nie był zabudowany.
Gdy przystąpiono do projektowania drugiej serii MDM obejmującej plac Zbawiciela i Marszałkowską do placu Unii Lubelskiej opracowano projekt jednolitej zabudowy placu Zbawiciela.
Socrealizm przewidywał, że architektura ma być narodowa w formie. Tymczasem w projektach różnych budynków nie brakuje odniesień do architektury włoskiej. Budynki pomiędzy placem Konstytucji i placem Zbawiciela były przez samych projektantów nazywane "Uffizi" od znanej galerii florenckiej. I jak się im przyjrzeć to można się doszukać podobieństw:



Natomiast budynki przy placu Zbawiciela nawiązywały do... Placu Świętego Piotra. Kolisty plac z podcieniami po bokach i kościołem po środku. Każdy zapewne kojarzy ten widok.
W maju pokazałem budynek przy Wspólnej zaprojektowany przez Marka Leykama, który nawiązywał do renesansowych pałaców florenckich, a szczególnie Palazzo Strozzi.
Ciekawie jak widać rozumiano obowiązek narodowej formy w architekturze. Jednak trzeba też dodać, że musiało być na to przyzwolenie najwyższych władz. Przynajmniej podczas projektowania MDM-u najważniejsi wówczas w PRL-u, a więc Bierut i Minc osobiście akceptowali projekty.
W przypadku placu Zbawiciela projekt nie został zrealizowany do końca. Domy z podcieniami zajęły miejsce zburzonych kamienic. Te które przetrwały wojnę pozostały dlatego nie ujednolicono zabudowy placu. Dzisiaj plac Zbawiciela to zagłębie restauracji i kawiarni.




  • DST 33.74km
  • Teren 1.00km
  • Czas 01:36
  • VAVG 21.09km/h
  • VMAX 34.90km/h
  • Temperatura 29.0°C
  • Podjazdy 29m
  • Aktywność Jazda na rowerze

Między Belwederską i Morskim Okiem

Niedziela, 29 lipca 2012 · dodano: 31.07.2012 | Komentarze 1

Marszałkowska - pl. Konstytucji - Waryńskiego - Nowowiejska - al. Wyzwolenia - pl Na Rozdrożu - Aleje Ujazdowskie - Belwederska - Grottgera - Pogodna - Park Morskie Oko - Belwederska - Sobieskiego - Beethovena - Witosa - Becka - Most Siekierkowski - Wał Miedzeszyński - Ligustrowa - Bronowska - Masłowiecka - Jeziorowa - Wał Miedzeszyński - Cyklamenów - Heliotropów -- Heliotropów - Cyklamenów - Wał Miedzeszyński - Most Siekierkowski - Becka - Witosa - Beethovena - Sobieskiego - Belwederska - Al. Ujazdowskie - al. Szucha - al. Armii Ludowej - Marszałkowska - Nowowiejska - pl. Politechniki - Lwowska - Piękna



Ile razy przejeżdża się obok i nie zwraca uwagi na to, co znajduje się z boku. Droga dla rowerów poprowadzona wzdłuż Belwederskiej od Alej Ujazdowskich do Sobieskiego w stronę Wilanowa za wielkim obecnie skrzyżowaniem Belwederskiej i Spacerowej przecina niewielką ulicę Grottgera, gdzie gdyby nie współczesne samochody, to można by powiedzieć że czas zatrzymał się w latach 30. XX wieku.

Tanie mieszkania na Grottgera (1) © oelka

Tanie mieszkania to temat, z którym zmagania trwają od bardzo wielu lat. Idea tanich mieszkań była też powodem powstania ulicy Grottgera i stojących przy niej budynków. Początek lat 20. XX wieku był okresem tworzenia administracji i urzędów państwowych młodej Rzeczypospolitej. W Warszawie bardzo szybko dał się odczuć brak mieszkań, a ceny istniejących szybko stały się bardzo wysokie. W tej sytuacji zaczęły powstawać różne inicjatywy budowy nowych budynków na terenach przyłączonych po 1916 roku. W ten sposób w 1925 roku powołano do życia "Spółkę Terenową Budowy Tanich Mieszkań" Spółka wykorzystała możliwość nabycia w miarę tanio działki za skrzyżowaniem Belwederskiej i Zajączkowskiej od rodziny Lubomirskich.

Tanie mieszkania przy Grottgera (2) © oelka

Spółka zbudowała mieszkania, które potem sprzedała po faktycznie niskich cenach swoim udziałowcom. Cała kolonia uzupełniona w latach 30. kilkoma kamienicami dochodowymi dobrze zniosła II wojnę światową. W zasadzie uniknęła większych zniszczeń.
Po sprzedaży mieszkań spółka zamieniła się w Stowarzyszenie Lokatorów im. Grottgera. Jednak mimo dość korzystnej inwestycji stowarzyszenie nie było w stanie utrzymać działki na rogu ulic Grottgera i Pogodnej. Działkę nabył Bank Amerykański, który odstąpił później tę działkę miastu, oczywiście z dobrym dla siebie jak przystało na bank związany z Ameryką, zyskiem.

Szkoła przy Grottgera © oelka

Miasto wzniosło w tym miejscu nowy gmach dla szkół powszechnych. Budynek powstał w latach 1936-37 według projektu Mieczysława Łokcikowskiego i Marii Wroczyńskiej.
Panoramę ulicy Grottgera i jej zabudowy widać też z wąskiego przesmyku łączącego dwie części Parku Morskie Oko, o którym pisałem na początku lipca.

Widok na ulicę Grottgera © oelka

Nie wiele dalej po drugiej stronie Belwederskiej znajduje się dość brzydki obecnie budynek wykorzystywany obecnie przez policję jako garaż. Tymczasem przed wojną był to Dom wystawowy i biurowy firmy Auto-Koncern Bruhn-Werke.

Królestwo automobili © oelka

Obiekt powstał w latach 1930-35. Autorem projektu był Edward Seydenbeutel. Był przykładem nowoczesnej wówczas architektury funkcjonalnej. Uszkodzony podczas wojny został bardzo tymczasowo odbudowany na potrzeby milicji około 1953 roku. Dzisiaj to swoiste brzydkie kaczątko. Szkoda, że nie próbuje się przywrócić pierwotnego, bardzo efektownego wyglądu tego budynku.




  • DST 9.00km
  • Czas 00:31
  • VAVG 17.42km/h
  • VMAX 33.20km/h
  • Temperatura 28.0°C
  • Podjazdy 5m
  • Sprzęt ??? [Singel]
  • Aktywność Jazda na rowerze

Przystanek socrealizm

Sobota, 28 lipca 2012 · dodano: 31.07.2012 | Komentarze 1

Piękna - Koszykowa - pl. Starynkiewicza - Nowogrodzka - Lindleya - Koszykowa - Krzywickiego - Nowowiejska - al. Wyzwolenia - Czerwijowskiego - al. Armii Ludowej - Sempołowskiej - al. Wyzwolenia - Nowowiejska - Waryńskiego - Nowowiejska - pl. Zbawiciela - Mokotowska - Krucza - Hoża - Wspólna - Marszałkowska - Żurawia - pl. Trzech Krzyży - Mokotowska - Wilcza - Marszałkowska


16 czerwca pisałem o tym, że wybrałem się na wykład w lokalu o nazwie Przystanek MDM. Odbyła wówczas prelekcja o samym MDM-ie jako nowym salonie Warszawy. Tym razem zawitałem tam ponownie aby wysłuchać jednego z kolejnych wykładów, którego tematem był "Socrealizm w warszawskiej architekturze". Opowiadała o nim Patrycja Jastrzębska, twórczyni projektu "Tu było, tu stało", historyczka sztuki, szefowa stowarzyszenia Masław.

Wykład na Waryńskiego © oelka

Na zdjęciu widać slajd pokazujący widok lotniczy na Muranów przy obecnej al. "Solidarności" z kościołem ewangelicko-reformowanym na pierwszym planie.
O samym socrealizmie pisałem trochę przy okazji pokazywania różnych miejsc z nim związanych takich jak MDM, czy Sielce.
Jako, że na sam wykład miałbym niecały kilometr w obie strony to wykorzystałem okazję do zrobienia małego kółka po Śródmieściu i Ochocie. Okolice Kruczej to zagłębie biurowe z lat 50. Co ciekawe pierwsze projekty takiej dzielnicy biurowej powstały jeszcze w latach 40. kiedy wśród części architektów bardzo popularny był funkcjonalizm. Przy Kruczej i Wspólnej w myśl modernistycznych założeń powstała dzielnica biurowa z budynkami w stylu socrealistycznym. Szczytowym przykładem jest gmach Ministerstwa Rolnictwa pomiędzy ulicami Wspólną, Kruczą, Żurawią i Parkingową. Powstał w latach 1951-55 według projektu Jerzego Grabińskiego, Stanisława Jankowskiego i Jana Knothe.

Rolnicza kolumnada © oelka

Najbardziej widowiskowym elementem tego budynku jest wielka kolumnada od strony Wspólnej przypominająca podobną z Pałacu Saskiego przy placu Piłsudskiego (ex Saskiego). Po jego przebudowie w latach 1839-42 według projektu Adama Idźkowskiego.


Źródło: Wikipedia

Jednak gmach ministerstwa nigdy nie miał takiej panoramy jak Pałac Saski. Przed budynkiem ministerstwa miał powstać plac dochodzący do ulicy Hożej, ale tego założenia nigdy nie zrealizowano. Na przeszkodzie stały dwie przedwojenne kamienice jakie ocalały nie uszkodzone, przy Wspólnej na przeciwko kolumnady. Jak miała wyglądać cała dzielnica biurowa najlepiej widać chyba na początkowym odcinku Wspólnej na południe od Kruczej.

Urzędnicze zagłębie © oelka

W głębi za drzewami widać tylną elewację gmachu Komisji Planowania przy Radzie Ministrów z 1948 roku, zbudowany według projektu Stanisława Bieńkowskiego i Stanisława Rychłowskiego. Natomiast na pierwszym planie po prawej widać fragment budynku mieszczącego hotel "Grand" autorstwa wymienionej już dwójki architektów. Hotel powstawał w latach 1954-58. Budynek ten nie jest już przykładem czystego socrealizmu w architekturze, ale ostatnie dwa lata budowy przypadły na okres tzw. odwilży październikowej, po odejściu od socrealizmu i stalinizmu.
I na koniec mniej urzędowa część Śródmieścia. Ulica Sempołowskiej gdzie stykają się ze sobą dwie części Marszałkowskiej Dzielnicy Mieszakaniowej. Seria II i seria III czyli osiedle Latawiec zlokalizowane przy alei Wyzwolenia.

Między kinem i szkołą © oelka

Budynek po lewej stronie kryje wyjście z kina Luna, do którego wchodzi się od Marszałkowskiej.
Po prawej zaś znajduje się szkoła nr 48, a obecnie również cały zespół szkół nr. 60.




  • DST 11.84km
  • Czas 00:36
  • VAVG 19.73km/h
  • VMAX 34.20km/h
  • Temperatura 29.0°C
  • Podjazdy 7m
  • Sprzęt ??? [Singel]
  • Aktywność Jazda na rowerze

Między domem i pracą (385)

Piątek, 27 lipca 2012 · dodano: 29.07.2012 | Komentarze 0

Marszałkowska - pl. Konstytucji - Waryńskiego - Śniadeckich - pl. Politechniki - Polna - Waryńskiego - Pole Mokotowskie - al. Niepodległości - Pole Mokotowskie - Żwirki i Wigury - Trojdena -- Pawińskiego - Dickensa - Białobrzeska - Barska - pl. Narutowicza - Filtrowa - Krzywickiego - Nowowiejska - pl. Politechniki - Lwowska - Poznańska - Wilcza - Emilii Plater - Koszykowa - Piękna

Pisząc o Lwowskiej wspomniałem też o ulicy Poznańskiej. I jej początkach jako południowej części ulicy Wielkiej.

Na rogu Poznańskiej i Wilczej © oelka

Dzisiaj po ulicy Wielkiej nie ma śladu, gdyż wchłonął ją Pałac Kultury i Plac Defilad. Natomiast Poznańska od lat 40. XIX wieku odcięta stacją kolejową od Wielkiej przetrwała w miarę niezłym stanie z dużą częścią oryginalnej przedwojennej zabudowy. Podobnie było z Wilczą, której skrzyżowanie z Poznańską również widać na zdjęciu.
Widoczny na zdjęciu parking to placyk przed nie widocznym na zdjęciu budynkiem z lat 50. gdzie mieścił Centralny Urząd Szkolenia Zawodowego. W 1958 roku urzędu w budynku zadomowił tu się Zespół Szkół Gastronomicznych im. prof. Eugeniusza Pijanowskiego. Kształcą się tu przyszli kucharze, kelnerzy i obsługa hoteli.
Widoczny po prawej biurowiec w odbudowanym po wojnie budynku przedwojennymm mieścił kiedyś jedno z biur wielkiego koncernu prasowego, jakim w PRL-u był RSW Prasa-Książka-Ruch. Kolejny biurowiec stojący przy tym skrzyżowaniu na środku zdjęcia był kiedyś siedzibą Centrali Handlu Zagranicznego Varimex.
Ulica Wilcza posiada nieco inną historię niż Poznańska (Wielka). Była to droga dzieląca kiedyś pola uprawne - włóki wójtów Starej Warszawy (Starego Miasta). Nazwę wzięła zapewne od rodziny Wilków którzy w XV wieku zajmowali te ziemie pełniąc wymienioną funkcję. Początkowo ulica posiadała obecny przebieg, jednak na przełomie XVIII i XIX wieku odcinek pomiędzy Marszałkowską i Wielką przestał istnieć. Został bowiem... zaorany. Co więcej wkrótce ten los spotkał również dalszą część ulicy aż do Koszykowej. W 1872 roku przywrócono odcinek zachodni za Wielką, a w 1881 roku pomiędzy Marszałkowską i Wielką. Ulica szybko się zabudowała. W latach 1951 -1952 Poznańska i Wilcza stały się na jakiś czas trasą dla trolejbusów omijających budowę MDM-u. W 2001 roku podczas remontu Marszałkowskiej na Poznańską zawitały autobusy omijające Marszałkowską pomiędzy Nowogrodzką i placem Konstytucji.




  • DST 11.37km
  • Czas 00:36
  • VAVG 18.95km/h
  • VMAX 33.40km/h
  • Temperatura 28.0°C
  • Podjazdy 7m
  • Sprzęt ??? [Singel]
  • Aktywność Jazda na rowerze

Między domem i pracą (384)

Czwartek, 26 lipca 2012 · dodano: 27.07.2012 | Komentarze 5

Marszałkowska - pl. Konstytucji - Waryńskiego - Śniadeckich - pl. Politechniki - Polna - Waryńskiego - Pole Mokotowskie - al. Niepodległości - Pole Mokotowskie - Żwirki i Wigury - Trojdena -- Pawińskiego - Dickensa - Białobrzeska - Barska - pl. Narutowicza - Filtrowa - Krzywickiego - Nowowiejska - pl. Politechniki - Lwowska - Piękna

I znów zdjęcie wykonane już mocno po zachodzie słońca, który dzisiaj wypadł o 20.36. Taka była pora mojego powrotu. Jadąc "tam" nie chciałem tracić czasu na dodatkowe postoje. Podczas powrotu jest mi już dużo łatwiej.

Na trasie N-S © oelka

Aleja Niepodległości jest stosunkowo młodą ulicą. Najpierw powstał fragment na obecnej granicy Śródmieścia i Ochoty przy Cmentarzu Ujazdowskim utworzonym w 1829 roku pomiędzy Nowowiejską i Koszykową. Cmentarz zamknięto już w 1836 roku. W 1893 roku ulica otrzymała nazwę Topolowej. Ulica Topolowa obejmowała obecną ulicę Chałubińskiego i fragment alei Niepodległości od Nowowiejskiej do Koszykowej. W 1922 roku zaplanowano połączenie Topolowej z ulicą Spokojną wytyczoną w latach 1897-98 na Mokotowie, na południe od Rakowieckiej do obecnej Ligockiej. W 1916 roku po włączeniu Mokotowa do Warszawy Spokojna zmieniła nazwę na Włodarzewską, aby nie dublować ulicy znajdującej się do dzisiaj w sąsiedztwie Cmentarza Powązkowskiego.
Do wspomnianego wcześniej połączenie ulic w 1922 roku nie doszło, wydłużono jedynie Topolową do Wawelskiej. Przedłużenie ulicy dalej było blokowane przez istniejące w tym czasie lotnisko na Polu Mokotowskim. W 1928 roku obie ulice otrzymały nową nazwę: aleja Niepodległości. W 1938 roku po przeniesieniu lotniska na Okęcie zbudowano brakujący dotychczas odcinek alei przez Pole Mokotowskie.
W założeniu z lat 30. aleja Niepodległości miała stać się częścią trasy N-S. Od Puławskiej po Żoliborz. Najtrudniejszy do zbudowania był odcinek prowadzący przez część północną Śródmieścia i Muranów, gdzie konieczne były wyburzenia. Do wybuchu wojny prac nie rozpoczęto, jednak przygotowania były już zaawansowane.
Budowę trasy N-S dokończono już po wojnie. Zniszczenia zabudowy ułatwiły zadanie. W 1952 roku przedłużono trasę N-S od Alej Jerozolimskich do Twardej, w 1956 roku do ulicy Stawki, a w 1959 roku połączono ją z ulicą Stołeczną na Żoliborzu. Nowa cześć trasy otrzymała jako patrona komunistę Juliana Marchlewskiego, a po 1989 roku Jana Pawła II.
Tramwaje pojawiły się na Topolowej w 1929 roku. Zbudowano wówczas linię od Alej Jerozolimskich do Nowowiejskiej. Po lewej stronie zdjęcia, gdzie widać powojenny dom mieszkalny kwaterunku wojskowego (GAM) zlokalizowana była pętla tramwajowa. Przed wojną na placu w miejscu bloku stał również Pomnik Sapera odsłonięty w 1933 roku. Uszkodzony w czasie powstania został ostatecznie rozebrany po wojnie w czasach stalinowskich. Po wojnie tramwaje początkowo wróciły w al. Niepodległości, co więcej w 1947 roku tory przekuto z szerokiego na rozstaw normalny. W 1950 roku natomiast zdecydowano się na likwidację trasy tramwajowej, a przewozy przejęły kursujące tędy od 1949 roku trolejbusy pomiędzy Koszykową i pętlą na Kazimierzowskiej. W 1956 roku nastąpiła kolejna zmiana i tramwaje wróciły w aleję Niepodległości i na Chałubińskiego. Tym razem trasa tramwajowa zaczynała się od Rakowieckiej i poprowadzona została aleją Niepodległości, Chałubińskiego, Marchlewskiego (ob. Jana Pawła II) do Stawek. Do 1970 roku tramwaje współegzystowały z trolejbusami. Wówczas to w ramach likwidacji sieci trolejbusowej zlikwidowano trasę trolejbusową na Świętokrzyskiej, Marchlewskiego, Chałubińskiego i w alei Niepodległości. Od tego czasu na odcinku widocznym na zdjęciu większych zmian już nie było.




  • DST 13.38km
  • Czas 00:44
  • VAVG 18.25km/h
  • VMAX 31.50km/h
  • Temperatura 28.0°C
  • Podjazdy 7m
  • Sprzęt ??? [Singel]
  • Aktywność Jazda na rowerze

Między domem i pracą (383)

Środa, 25 lipca 2012 · dodano: 26.07.2012 | Komentarze 4

Marszałkowska - pl. Konstytucji - Waryńskiego - Nowowiejska - Polna - Waryńskiego - Pole Mokotowskie - al. Niepodległości - Pole Mokotowskie - Żwirki i Wigury - Trojdena -- Pawińskiego - Trojdena - Żwirki i Wigury - Pole Mokotowskie - al. Niepodległości - Pole Mokotowskie - Waryńskiego - Skolimowska - Chocimska - Klonowa - Flory - Bagatela - Al. Ujazdowskie - al. Armii Ludowej - Marszałkowska - Sempołowskiej - al. Wyzwolenia - pl. Zbawiciela - Nowowiejska - pl. Politechniki - Lwowska - Piękna


Dzisiaj będzie nietypowo. Ale 25 lipca mogę sobie na to pozwolić.

Święty Krzysztof © oelka


Dzisiejsze zdjęcie nie jest z Warszawy. To już archiwalne zdjęcie z jednej z moich wycieczek w sierpniu 2005. Wówczas to przejeżdżałem trasę z Pułtuska przez Zambski Kościelne, Gołytok, Obryte do Pułtuska.
Przy drodze chyba koło miejscowości Zambski Kościelne stała sobie figura świętego Krzysztofa.
Legenda o jego życiu jest jedną z ciekawszych wśród opisów chrześcijańskich świętych. Miał pierwotnie nosić imię Reprobus, czyli Odrażający. Natomiast Krzysztof, gr. Χριστόφορος to po grecku Christo-phoros – „noszący Chrystusa”.
Śmierć męczeńską miał ponieść około roku 249-250 naszych czasów.

A teraz już legenda autorstwa Jakub de Voragine OP:

Krzysztof był z pochodzenia Chananejczykiem olbrzymiego wzrostu i groźnej twarzy, a na długość liczył sobie 12 łokci. W niektórych jego żywotach czytamy, że służąc u pewnego króla chananejskiego powziął myśl, aby poszukać sobie największego pana, jaki jest na świecie i do niego na stałe zaciągnąć się na służbę. Udał się zatem do jednego wielkiego króla, o którym wieść głosiła, że nie ma nadeń większego pana na świecie, a król obejrzawszy go przyjął go chętnie i zatrzymał na swoim dworze.
Pewnego dnia jednak jakiś rybałt śpiewał przed królem pieśń, w której często wspominał o diable, a król, który wyznawał wiarę Chrystusową, ilekroć usłyszał imię diabła, żegnał się znakiem krzyża. Krzysztof widząc to dziwił się bardzo, dlaczego król tak czyni i co ten znak krzyża może znaczyć.
Gdy zapytał o to króla, ten nie chciał mu tego wyjawić, ale wtedy Krzysztof rzekł: Jeśli mi tego nie powiesz, nie zostanę dłużej u ciebie. Król przymuszony w ten sposób odpowiedział wreszcie: Ilekroć słyszę, że ktoś wspomina diabła, ubezpieczam się tym znakiem w obawie, aby mnie nie zagarnął pod swą władzę i nie szkodził mi. Na to Krzysztof: Jeśli boisz się, aby ci diabeł nie zaszkodził, wynika stąd, że jest on większy i potężniejszy od ciebie, skoro tak bardzo obawiasz się go. Zawiodłem się zatem uważając, że znalazłem największego i najpotężniejszego pana na świecie. Ale bywaj zdrów, bo idę szukać owego diabła, aby wziąć go sobie za pana i zostać jego sługą. Odszedł tedy od tego króla i poszedł szukać diabła.
A gdy wędrował przez jedną pustynię, zobaczył wielki orszak rycerzy z których jeden, dziki i groźny, zbliżył się doń i zapytał, dokąd idzie. Idę na poszukiwanie pana diabła - odparł Krzysztof - aby wziąć go sobie za pana. A on na to: Jam jest tym, którego szukasz. Ucieszył się Krzysztof, zobowiązał się do stałej służby u niego i uznał go swoim panem. Gdy jednak wędrowali razem, spotkali przy ruchliwej drodze znak krzyża, a diabeł na jego widok uciekł przestraszony, zeszedł z drogi, poprowadził Krzysztofa przez bezludne wertepy i za jakiś czas dopiero wrócił na drogę. Krzysztof widząc to ze zdziwieniem zapytał go, dlaczego w takim pomieszaniu opuścił równy gościniec i tyle nakładając drogi poszedł przez bezludne wertepy. On jednak nie chciał mu tego żadną miarą wyjawić i dopiero gdy Krzysztof rzekł: Jeśli mi tego nie wyjawisz, zaraz odejdę od ciebie - diabeł przymuszony powiedział mu: Pewien człowiek, zwany Chrystusem, był przybity do krzyża, a ja ilekroć zobaczę Jego znak, trwożę się wielce i uciekam. Na to Krzysztof: A zatem ów Chrystus jest większy i potężniejszy od ciebie, skoro tak bardzo obawiasz się Jego znaku? Na darmo tedy trudziłem się i nie znalazłem jeszcze największego pana na świecie. Ale teraz bądź zdrów, bo myślę cię opuścić, a szukać tego Chrystusa.
Po długim szukaniu kogoś takiego, kto by mógł mu powiedzieć o Chrystusie, trafił wreszcie do pewnego pustelnika, który opowiedział mu o Chrystusie i starannie wyuczył go prawd wiary. Rzekł tedy ów pustelnik do Krzysztofa: Ten król, któremu pragniesz służyć, wymaga służby polegającej na tym, że będziesz musiał często pościć. Ale Krzysztof odparł na to: Niech innej służby żąda ode mnie, bo tego w żaden sposób nie potrafię. Będziesz też musiał - ciągnął dalej pustelnik - wiele się modlić! A Krzysztof na to: Nie wiem, co to jest, i takiej służby nie potrafię pełnić! A czy znasz - zapytał pustelnik - taką rzekę, przez którą przeprawa jest niebezpieczna i w której wielu podróżnych ginie? Znam - odrzekł Krzysztof. A on na to: Skoro jesteś taki wielki i mocny, to jeśli osiedlisz się nad tą rzeką i będziesz wszystkich przeprawiał, będzie to na pewno miłe królowi Chrystusowi, któremu chcesz służyć, i ufam, że tam ci się objawi. No tak - rzekł Krzysztof - taką służbę mogę pełnić i przyrzekam, że w ten sposób będę Mu służył.
Udał się zatem nad ową rzekę, zbudował tam sobie mieszkanie i mając w rękach zamiast laski długą żerdź, którą podpierał się w wodzie, niestrudzenie przeprawiał wszystkich podróżnych. Minęło już wiele dni, gdy raz spoczywając w swym domku usłyszał głos jakiegoś dziecka, które wołało tymi słowy: Krzysztofie, wyjdź na dwór i przepraw mnie! Krzysztof wybiegł co prędzej, ale nie zobaczył nikogo, a przecież, gdy powrócił do swego domku, znowu usłyszał głos kogoś, kto go wołał. Po raz drugi tedy wyszedł na zewnątrz, ale nie znalazł nikogo. Za trzecim wreszcie razem wyszedł na wołanie i spotkał nad brzegiem rzeki nie znanego sobie chłopca, który go usilnie prosił, by go przeprawił. Krzysztof tedy posadził sobie dziecko na ramionach, wziął laskę i wszedł w rzekę. Lecz oto woda w niej zaczęła powoli wzbierać, a chłopiec ciężył mu tak, jakby był z ołowiu, i im bardziej posuwał się naprzód, tym bardziej fala się wzdymała, a chłopiec coraz bardziej przygniatał jego ramiona nieznośnym ciężarem, tak że znalazł się w nader trudnym położeniu i poważnie lękał się o siebie. Gdy na koniec z biedą pokonał trudności i przebrnął rzekę, postawił chłopca na brzegu i rzekł doń: O wielkie niebezpieczeństwo przyprawiłeś mnie, chłopcze, i tak mi ciążyłeś, że gdybym miał cały świat na sobie, nie czułbym chyba większego ciężaru. A na to chłopiec odparł: Nie dziw się, Krzysztofie, bo miałeś na sobie nie tylko cały świat, lecz niosłeś na swych ramionach także tego, który stworzył ten świat. Ja bowiem jestem królem twoim, Chrystusem, któremu tutaj służysz. Abyś wiedział, że prawdą jest to, co mówię, wbij, gdy wrócisz, laskę twą w ziemię koło twego domku, a rano zobaczysz, że ona zakwitnie i obrodzi. To mówiąc zniknął z jego oczu. Krzysztof zaś powróciwszy wbił laskę w ziemię, a gdy rano wstał, ujrzał, że wydała liście i owoce jak palma.
Następnie przybył do miasta Samos w Licji, a ponieważ nie znał tamtejszego języka, prosił Pana, aby dał mu pojąć tę mowę. Gdy tak stał modląc się, sędziowie uważali go za szalonego i zostawili go w spokoju. On zaś uzyskawszy to, o co prosił, zakrył twarz, przybył na miejsce kaźni i umacniał na duchu chrześcijan, których męczono. Wtedy jeden z sędziów dał mu policzek, ale Krzysztof odsłonił twarz i rzekł: Gdybym nie był chrześcijaninem, zaraz odpłaciłbym ci za moją krzywdę. Wówczas Krzysztof wbił swą laskę w ziemię i prosił Pana, aby wypuściła liście, dla nawrócenia tego ludu. Tak też zaraz się stało i osiem tysięcy ludzi uwierzyło.
Król zaś posłał dwustu rycerzy z poleceniem sprowadzenia go do siebie, ale oni zastawszy go na modlitwie bali się oznajmić mu o tym. Posłał tedy drugich dwustu, a ci widząc go modlącego się, od razu z nim razem zaczęli się modlić. Wreszcie Krzysztof wstał i rzekł do nich: Kogo szukacie? A oni spojrzawszy w jego twarz rzekli: Król nas posłał, abyśmy cię związali i przyprowadzili przed niego. Krzysztof odrzekł: Jeżeli sam nie zechcę, to ani wolnego, ani związanego nie potraficie mnie zaprowadzić! Jeśli chcesz zatem - rzekli mu - to idź wolno, gdzie chcesz, a my powiemy królowi, żeśmy cię nie znaleźli. Nie - odparł - pójdę z wami. Po drodze nawrócił ich na wiarę chrześcijańską, kazał sobie ręce związać na plecach i tak postawić się przed królem. Król zobaczywszy go przeraził się i w jednej chwili spadł ze swego tronu. Dopiero gdy go słudzy podnieśli, zapytał św. Krzysztofa o jego imię i kraj, skąd pochodzi. Ten zaś odparł: Przed chrztem nazywałem się Reprobus, teraz zaś noszę imię Krzysztofa. Król na to: Głupio sobie wybrałeś imię na wzór imienia ukrzyżowanego Chrystusa, który ani sobie nie pomógł, ani tobie pomóc nie potrafi. Ale teraz, ty łotrze chananejski, dlaczego nie składasz ofiar bogom naszym? A Krzysztof odparł; Słusznie zwiesz się Dagnus, bo jesteś śmiercią świata i sprzymierzeńcem diabła, a twoi bogowie są dziełem rąk ludzkich. Król na to: Chowałeś się między dzikimi zwierzętami i potrafisz mówić tylko na sposób zwierzęcy i niezrozumiały dla ludzi. Teraz jednak, jeśli złożysz ofiary, otrzymasz ode mnie wielkie godności, a jeśli nie, to zginiesz na mękach. Skoro jednak św. Krzysztof nie chciał złożyć ofiar, kazał go król wtrącić do więzienia, a tych rycerzy, którzy byli po niego posłani, pościnać za to, że przyjęli chrześcijaństwo.
Następnie polecił razem z Krzysztofem zamknąć w więzieniu dwie piękne dziewczyny, z których jedna nosiła imię Nicea, a druga Akwilina, i obiecał im wielkie wynagrodzenie, jeśli skuszą go do grzechu ze sobą. Na ich widok Krzysztof natychmiast zaczął się modlić. Gdy jednak dziewczęta przeszkadzały mu klaszcząc w ręce i obejmując go, wstał i rzekł do nich: Kogo szukacie i po co was tu wpuszczono? A one przerażone jasnością bijącą z jego twarzy rzekły: Zmiłuj się nad nami, mężu święty, abyśmy mogły uwierzyć w Boga, którego ty głosisz. Na wieść o tym król kazał je przyprowadzić przed siebie i powiedział: Więc i wy dałyście sobie przewrócić w głowie? Przysięgam na bogów, że jeśli nie złożycie ofiar, marnie zginiecie! Ale one odparły: Jeśli chcesz, abyśmy złożyły ofiary, każ przyozdobić ulice i wszystkim zgromadzić się wokół świątyni. Tak też się stało. A one wszedłszy do świątyni zdjęły każda swój pasek, założyły je na szyje bożków, ściągnęły ich na ziemię i rozbiły w proch, po czym rzekły do zgromadzonych wokoło: Idźcie i wołajcie lekarzy, aby zajęli się waszymi bogami! Wówczas na rozkaz króla Akwilinę powieszono za ręce, a do nóg przywiązano jej wielki kamień, tak że całe ciało uległo rozerwaniu. Tak ona odeszła do Pana, siostrę zaś jej, Niceę, wrzucono do ognia, a gdy wyszła zeń nietknięta, ścięto jej głowę.
Następnie postawiono Krzysztofa przed królem, który kazał go siec żelaznymi rózgami i włożyć mu na głowę rozpalony szyszak żelazny, a na koniec sprowadził żelazne krzesło, polecił przywiązać doń Krzysztofa, a pod spodem rozpalić ogień ze smoły. Krzesło jednak rozleciało się, jakby było z wosku, a Krzysztof zeszedł zeń nietknięty. Wreszcie kazał go król przywiązać do pala, a czterystu żołnierzom strzelać doń z łuku. Tymczasem wszystkie ich strzały zatrzymywały się w powietrzu, a żadna nie zdołała dosięgnąć Krzysztofa. Król jednak sądząc, że żołnierze zabili go już strzałami, zaczął mu urągać, lecz wówczas jedna ze strzał zawisłych w powietrzu zawróciła i wbiła się w oko króla oślepiając go od razu. Ale Krzysztof rzekł doń: Jutro ja zakończę życie, a ty, okrutniku, zrób błoto z krwi mojej, pomaż nim swe oko, a odzyskasz zdrowie. Wówczas na rozkaz króla poprowadzono go na stracenie i skoro się pomodlił, ścięto mu głowę, a król wziął odrobinę jego krwi i przyłożył do swego oka ze słowami: W imię Boga i św. Krzysztofa - po czym od razu został uzdrowiony. Wówczas uwierzył i wydał dekret, aby każdy, kto by bluźnił Bogu lub św. Krzysztofowi, od razu karany był na gardle...

/tłum. J. Pleziowa/ za http://www.kbroszko.dominikanie.pl/k.htm
Komentarz prof. Mariana Plezi omawiający legendę.




  • DST 35.43km
  • Teren 1.00km
  • Czas 01:40
  • VAVG 21.26km/h
  • VMAX 34.70km/h
  • Temperatura 24.0°C
  • Podjazdy 29m
  • Sprzęt ??? [Singel]
  • Aktywność Jazda na rowerze

Śladami Yacht-Clubu na Powiślu

Niedziela, 22 lipca 2012 · dodano: 25.07.2012 | Komentarze 1

Piękna - Koszykowa - Piekna - Górnośląska - Myśliwiecka - Rozbrat - Książęca - Szpital "Orłowskiego" - Ludna - Wybrzeże Kościuszkowskie - Most Świętokrzyski - Wybrzeże Szczecińskie - Wał Miedzeszyński - Ligustrowa - Bronowska - Masłowiecka - Jeziorowa - Wał Miedzeszyński - Cyklamenów - Heliotropów -- Heliotropów - Cyklamenów - Wał Miedzeszyński - Most Siekierkowski - Becka - Witosa - Beethovena - Sobieskiego - Belwederska - Al. Ujazdowskie - al. Szucha - al. Armii Ludowej - Marszałkowska - pl. Zbawiciela - Nowowiejska - pl. Politechniki - Lwowska - Piękna

Te schody nie pasują jakoś do kamiennej obudowy skarpy nad samą Wisła. Inne schody w pobliżu nie posiadają aż takiej betonowej obudowy. Ale są one jedną z dwóch pamiątek wskazujących na przedwojenną historię tego miejsca.

Stołeczny Oficerski Yacht-Klub R.P. (1) © oelka

Rzeka przyciąga. Przyciągała również wojskowych. W latach 1930-32 Stołeczny Oficerski Yacht-Klub R.P. zbudował sobie nad Wisłą siedzibę. Budynek zaprojektował Juliusz Nagórski.
W budynku mieściła się restauracja, sale klubowe, sala gimnastyczna oraz basen. Z tyłu znajdowały się też korty tenisowe. Wielkie schody prowadziły nad Wisłę, gdzie znajdowały się hangary z łodziami.
Budynek klubu już przed wojną miał być przeznaczony do rozbiórki, stał bowiem w miejscu planowanej ulicy z bulwarami nadrzecznymi. Taką rolę miała spełniać w tym miejscu ulica o nazwie Wybrzeże Kościuszkowskie.
Budynek nie miał szczęścia. O ile nie został rozebrany w czasach pokoju, to już na samym początku wojny we wrześniu 1939 roku został zbombardowany. Wpływ na tio miało pewnie bliski sąsiedztwo mostów Poniatowskiego i Średnicowego oraz znajdująca się nie tak daleko elektrownia na Powiślu. Tuż po wojnie ruiny zostały rozebrane. Prawdopodobnie w tym też czasie przebudowano schody do stanu obecnego. Bez zmian pozostały korty tenisowe.

Stołeczny Oficerski Yacht-Klub R.P. (2) © oelka

Korty tenisowe przetrwały do dzisiaj, choć od kilku lat stoją opuszczone. Niedawno ktoś starał się o warunki zabudowy w celu zbudowania w miejscu kortów... dwustumetrowego wieżowca.




  • DST 35.90km
  • Teren 1.00km
  • Czas 01:43
  • VAVG 20.91km/h
  • VMAX 35.80km/h
  • Temperatura 24.0°C
  • Podjazdy 29m
  • Sprzęt ??? [Singel]
  • Aktywność Jazda na rowerze

Wieczorny Miedzeszyn

Sobota, 21 lipca 2012 · dodano: 25.07.2012 | Komentarze 0

Marszałkowska - pl. Konstytucji - Waryńskiego - Nowowiejska - al. Wyzwolenia - pl Na Rozdrożu - Aleje Ujazdowskie - Belwederska - Sobieskiego - Beethovena - Witosa - Becka - Most Siekierkowski - Wał Miedzeszyński - Ligustrowa - Bronowska - Masłowiecka - Jeziorowa - Wał Miedzeszyński - Cyklamenów - Heliotropów -- Heliotropów - Cyklamenów - Wał Miedzeszyński - Wybrzeże Szczecińskie - Most Świętokrzyski - Wybrzeże Kościuszkowskie - Wioślarska - Wilanowska - Czerniakowska - Śniegockiej - Koźmińska - Jezierskiego - Rozbrat - Myśliwiecka - Agrykola - Al. Ujazdowskie - al. Szucha - al. Armii Ludowej - Marszałkowska - Nowowiejska - pl. Politechniki - Lwowska - Piękna

Dopiero wieczorem mogłem pojechać obsłużyć ogródek, gdzie jabłoń jak nigdy ugina się pod ciężarem papierówek. A owoce borówki amerykańskiej też zaczynają wyglądać coraz przyjaźniej. Gdy wracałem laweciarz zbierał na zjeździe na Wał Miedzeszyński z Trasy Siekierkowskiej pokieraszowane z przodu truchło samochodu.

Wypadek koło Gocławia © oelka

Zdaje się, że skończyło się tylko na potłuczonym mocno przodzie tego wehikułu.




  • DST 13.56km
  • Czas 00:49
  • VAVG 16.60km/h
  • VMAX 32.70km/h
  • Temperatura 24.0°C
  • Podjazdy 17m
  • Sprzęt ??? [Singel]
  • Aktywność Jazda na rowerze

Między domem i pracą (382)

Czwartek, 19 lipca 2012 · dodano: 24.07.2012 | Komentarze 2

Marszałkowska - pl. Konstytucji - Waryńskiego - Nowowiejska - Polna - Waryńskiego - Pole Mokotowskie - al. Niepodległości - Pole Mokotowskie - Żwirki i Wigury - Trojdena -- Pawińskiego - Siemieńskiego - Skorochód-Majewskiego - Korotyńskiego - Sierpińskiego - Grzeszyczyka - Bohdanowicza - Mołdawska - Pruszkowska - Sanocka - Trojdena - Żwirki i Wigury - Łęczycka - bł Ładysława - Solariego - Fitrowa - Krzywickiego - Nowowiejska - pl. Politechniki - Lwowska - Piękna



Dzisiaj miałem więcej szczęścia niż wczoraj i deszcz dopadł mnie przy al. Niepodległości, a więc blisko domu.
Zanim jednak przyszło kończyć mi drogę do domu w deszczu zdążyłem zajrzeć do jednego z fortów. W maju opisałem ziemny obiekt oficjalnie nazwany jako Dzieło flankujące pośrednie Buraków. A później jeszcze następny w kolejności względem dzisiejszego bohatera fort M "Mokotów".
A dzisiaj zobaczymy fort Szcza-M ("Rakowiec").

Fort Rakowiec © oelka

Fort powstał w latach 1889-92 jako uzupełnienie wewnętrznej linii fortów. Jest to obiekt ziemny, w głównym wale widoczne są tylko wejścia do schronów. w 1909 roku, podczas wprowadzanych zmian fort przeznaczono do likwidacji, do której jednak nie doszło.
Obecnie jest częścią parku pomiędzy ulicami Korotyńskiego, Mołdawską, Bohdanowicza, Grzeszczyka i Sierpińskiego.
Podejrzewam jednak, że niewiele jest osób, które zielone wały i pagórki są w stanie skojarzyć z obiektem militarnym.