Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi oelka z miasteczka Warszawa Śródmieście. Mam przejechane 23730.98 kilometrów w tym 681.59 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 18.78 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy oelka.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w miesiącu

Grudzień, 2014

Dystans całkowity:131.67 km (w terenie 0.71 km; 0.54%)
Czas w ruchu:07:50
Średnia prędkość:16.81 km/h
Maksymalna prędkość:38.80 km/h
Suma podjazdów:222 m
Liczba aktywności:6
Średnio na aktywność:21.94 km i 1h 18m
Więcej statystyk
  • DST 15.80km
  • Czas 01:03
  • VAVG 15.05km/h
  • VMAX 35.80km/h
  • Temperatura 7.3°C
  • Podjazdy 17m
  • Sprzęt ??? [Singel]
  • Aktywność Jazda na rowerze

Zapomniane osiedle

Środa, 24 grudnia 2014 · dodano: 17.05.2016 | Komentarze 9

Marszałkowska - pl. Defilad - Emilii Plater - Świętokrzyska - Prosta - Waliców - Grzybowska - Żelazna - Żytnia - Okopowa - Żytnia - Leonarda - Żytnia - Sokołowska - Górczewska - al. Prymasa Tysiąclecia - Prądzyńskiego - Tunelowa - Aleje Jerozolimskie - Kopińska - Szczęśliwicka - Barska - pl. Narutowicza - Filtrowa - Łęczycka - Ondraszka - Pole Mokotowskie - al. Armii Ludowej - Polna - Nowowiejska - Waryńskiego - pl. Konstytucji - Marszałkowska

Okolica i sama stacja Warszawa Zachodnia na blogu gościła przy różnych okazjach. Ostatnio opisałem samą stację w dwóch częściach: 26.07.2014 - historia Warszawy Zachodniej oraz 28 lipca 2014 - prezentowane tam pociągi. Sporo wcześniej bo 5 lutego 2013 roku pojawił się wpis związany z obecnym ósmym peronem Warszawy Zachodniej, wcześniej występującym w rozkładach jazdy jako Warszawa Wola. Jeszcze wcześniej, bo 6 stycznia 2013 roku prezentowałem ulicę Armatnią, przy okazji przebijania się przez ślady Czystego. To dość ważne miejsce dla dzisiaj prezentowanego miejsca. Przy Armatniej do dzisiejszego dnia znajduje się zespół budynków mieszkalnych dla pracowników Drogi Żelaznej Warszawsko-Wiedeńskiej. Chociaż ostatnio z ogłoszonych przetargów przez PKP S.A. wynika, że są plany jego wyszczerbienia. Byłaby to duża strata. Niestety to nie pierwszy pomysł tej spółki na pozbywanie się zabytków i tych nieruchomych, i ruchomych poprzez ich likwidacje. Pozostaje mieć nadzieję, że nie dotrą tam, gdzie pierwszy raz zawitałem w lutym roku 1996, w mroźne słoneczne popołudnie. Wówczas ukazał się mi niemal taki sam widok jak tym razem. Obecnie jednak pogoda była jesienna nie zaś typowo zimowa.

Kolejowe osiedle
Kolejowe osiedle © oelka
W latach 1923-24 ówczesne Ministerstwo Kolei Żelaznych (Polskie Koleje Państwowe powstały dopiero w 1926 roku) zdecydowało się zwiększyć ilość mieszkań dla swoich pracowników. W ten sposób w trójkącie pomiędzy torami rozładunkowymi Czystego, oraz linią obwodową powstało małe osiedle przypominające barokowy pałac z oficynami. Styl przypomina dworce projektowane przez Romualda Millera. Utrzymany w  tym stylu dworzec w Pruszkowie prezentowałem na blogu 7 września 2014 roku. W przypadku osiedla na Czystem autorem projektu był inny architekt Aleksander Raniecki. W ramach tego projektu powstało pięć budynków. Boczne pawilony od strony wschodniej widać na pierwszym zdjęciu. Poniżej widok na środkowy budynek, który w prawdziwym założeniu był by pałacem. A tak jest jednym z budynków mieszkalnych.



Kolejne zdjęcie to zachodnia oficyna i plac pomiędzy budynkami. O kolejowym rodowodzie mogą też świadczyć charakterystyczne ławki doskonale znane z wielu poczekalni.



Pewien problem jest z adresem tego zespołu. W "Atlasie Dawnej Architektury Ulic i Placów Warszawy" Jarosław Zieliński umieścił opis zespołu pod adresem Bema 56. Przedwojenna mapa Warszawy z 1936 roku w przypadku tego zespołu nie umieszcza żadnych danych adresowych. Obecnie natomiast budynki są przypisane do ulicy Prądzyńskiego 23.



Trzeba przyznać, że osiedle jak dotychczas miało sporo szczęścia. Zbudowane zostało bowiem w sąsiedztwie węzłowej stacji, fabryki Lilpop, Rau, Loewnstain przy zbiegu Bema i Prądzyńskiego (relikty tego zakładu prezentowałem na blogu 19 listopada 2011 roku). Za ulicą Prądzyńskiego znajdowały się natomiast silosy ze zbożem spalone w 1939 roku, oraz zabudowania gazowni, o czym pisałem 7 kwietnia 2013 roku. Mimo to cały zespół nie został w czasie wojny zniszczony, czy poważniej uszkodzony. Do dzisiaj wchodząc pomiędzy te budynki można odnieść wrażenie, że czas płynie tu wolniej. O współczesności przypominają talerze anten satelitarnych i zaparkowane samochody. Dźwięki gwizdawek parowozów zastąpiły syreny lokomotyw elektrycznych i zespołów trakcyjnych. Reszta nie zmienia się od wielu lat. Chociaż?
- Może więc na koniec warto jeszcze spojrzeć na zdjęcie z lutego roku 1996.

Jednak pewne różnice są. W 1996 roku dachy kryte były dachówką, która pasowała do ich neobarokowego wystroju. Wszystkie budynki posiadały jeszcze takie same okna skrzynkowe. Obecnie część mieszkańców wymieniła sobie stolarkę okienną na własną rękę, co widać po różnym szprosowaniu lub nawet jego braku w oknach. Po prawej stronie zdjęcia z 1996 roku widać białe słupki i ogrodzenie z siatki osłaniające zasypany obecnie zbiornik przeciwpożarowy. Była to zapewne pamiątka po czasach drugiej wojny światowej. Z tamtej wizyty pamiętam też latarnię, pastorał wyglądem zbliżony do latarni w Parku Ujazdowskim przy kamieniu poświęconym Stanisławowi Jachowiczowi. Obecnie nie zauważyłem by stała na terenie osiedla. Mimo to ten kompleks zachował dużo z dawnego wyglądu. Mam nadzieję, że PKP S. A. nie rozbierze tych budynków na potrzeby budowy np. kompleksu biurowego, który się zamarzył jakiś czas temu księgowym ze wspomnianej spółki w pobliżu stacji Warszawa Zachodnia.

A na koniec jeszcze informacja - ogłoszenie związane z koleją.



W najbliższą sobotę będą specjalnie kursowały w dwóch obiegach jednostki serii EN94. Za tydzień - 28 maja nastąpi zmiana napięcia w sieci trakcyjnej i EN94 przejdą do historii. Więcej informacji i rozkład obu obiegów na stronie WKD.

Od poniedziałku 21 maja do środy 25 maja włącznie pojazdy serii EN94 będą obsługiwać wybrane kursy w ramach obowiązującego rozkładu jazdy pociągów dla dnia powszedniego (obsługa przez 2 lub 3 składy).


W piątek 27 maja w związku z wydłużonym weekendem oraz prowadzonymi przygotowaniami do zmiany napięcia zasilania w sieci trakcyjnej na linii WKD obowiązywać będzie rozkład jazdy jak dla sobót, niedziel i świąt. Do 5 składów obsługujących linię WKD według organizacji przewidzianej dla wymienionych dni zostaną skierowane 2 dodatkowe składy zestawione z elektrycznych zespołów trakcyjnych serii EN94, które obsłużą łącznie 20 kursów.
W pierwszym obiegu będą to pociągi o numerach: 110, 403, 402,409, 408, 337, 332, 309, 310, 317, 318, 149.
W drugim obiegu będą to pociągi o numerach: 116, 407, 406, 335, 336, 313, 314, 141.
Jako ostatni do Grodziska Mazowieckiego przybędzie pociąg nr. 149 w relacji Warszawa Śródmieście WKD (odj. 19:05) – Grodzisk Mazowiecki Radońska (przyj. 20:04).
Szczegółowy rozkład jazdy na 27 maja można pobrać ze strony WKD.




  • DST 40.84km
  • Teren 0.71km
  • Czas 02:15
  • VAVG 18.15km/h
  • VMAX 38.80km/h
  • Temperatura 7.4°C
  • Podjazdy 33m
  • Sprzęt ??? [Singel]
  • Aktywność Jazda na rowerze

Niejasny napad na Jasnej

Sobota, 20 grudnia 2014 · dodano: 11.05.2016 | Komentarze 1

Marszałkowska - pl. Defilad - Świętokrzyska -- Jasna - Złota - Zgoda - Szpitalna - Górskiego - Tuwima - Warecka - Świętokrzyska - Nowy Świat - Kopernika - Bartoszewicza - Sewerynów - Oboźna - Dynasy - Zajęcza - Topiel - Kruczkowskiego - al. Bobkowskiego - Hoene-Wrońskiego - al. Hopfera - Agrykola - Szwoleżerów - 29 Listopada - Czerniakowska - Suligowskiego - Podchorążych - Sielecka - Jazgarzewska - Sobieskiego - Limanowskiego -- Sobieskiego - Witosa - Idzikowskiego - Czerniakowska - Becka - Most Siekierkowski - Wał Miedzeszyński - Cyklamenów - Heliotropów -- Heliotropów - Cyklamenów - Wał Miedzeszyński - Most Siekierkowski - Becka - Witosa - Beethovena - Sobieskiego - Jazgarzewska - Sielecka - Podchorążych - Suligowskiego - Czerniakowska - 29 Listopada - Szwoleżerów - Agrykola - al. Armii Ludowej - Sempołowskiej - al. Wyzwolenia - Nowowiejska - Waryńskiego - pl. Konstytucji - Marszałkowska


Jak zwykle gdy było po szóstej wieczorem Jadwiga sprawdziła jak zwykle kolejny raz czy wszytko się zgadza. Przeliczone, zapakowane, gotowe. Sięgnęła więc po słuchawkę i wybrała numer. W słuchawce odezwał się męski głos.
- Straż Przemysłowa, słucham.
- Tu Michałowska z kasy. Wszystko jest gotowe, możemy jechać.
Po kilku minutach w pomieszczeniu kasy pojawiło się dwóch strażników. Dzisiaj byli to Zdzisław Skoczek i Stanisław Piętka. Ten drugi po przywitaniu podniósł jutowy worek. Cała trójka opuściła pomieszczenie kasy i udała się do windy, którą zjechała do podziemnego garażu.
Po kilku minutach z garażu CDT na Kruczą wyjechała zielona warszawa o numerach rejestracyjnych WE 2653. Wyróżniała się zamalowanymi na zielono oknami w drugich drzwiach i z tyłu. Z przodu siedzieli kierowca Władysław Bogdalski oraz Skoczek. Z tyłu Michałowska i Piętka. W środku toczyła się typowa przedświąteczna rozmowa o prezentach i choinkach. Bo o czym można rozmawiać wieczorem 22 grudnia 1964 roku. Zbliżała się 18.30, był grudniowy ciemny wieczór. Samochód z Kruczej wjechał w krótki odcinek Brackiej, następnie Szpitalną podążył do placu Powstańców Warszawy. Na przystanku koło płotu stał wygaszony Chausson linii 148. W oddali na skrzyżowaniu ze Świętokrzyską widać było jasny błysk, to trolejbus zakręcał ze Świętokrzyskiej w Mazowiecką. Warszawa mijając oświetlony przez latarnie płot ciągnącej się od wielu lat siedziby NBP zakręciła w w Moniuszki, następnie w Jasną. Jeszcze chwila i samochód zatrzymuje się przed wejściem do banku, pomiędzy Jasną i Hibnera.

Bank
Bank "Pod Orłami" © oelka

- To jesteśmy na miejscu - stwierdził Skoczek. Spojrzał uważnie przez okno na ulicę. Następnie otworzył drzwi i wysiadł rozglądając się po okolicy.
Następnie z drzwi za nim wysiadła Michałowska i odsunęła się aby zrobić miejsce dla Piętki. Ten wyciągnął z samochodu worek i ruszył raźno w stronę drzwi: "To ja lecę przodem". W momencie gdy już miał dotknąć drzwi wpadł na niego niespodziewanie jakiś gość w szarym płaszczu. Rozległ się metaliczny odgłos i niemal równocześnie huk wystrzału. Piętka poczuł silny ból. Worek wysunął się mu z rąk...

Tak mniej więcej mógł wyglądać transport utargu dziennego z Centralnego Domu Towarowego (opisanego tu 30 maja 2013 roku) u zbiegu Alej Jerozolimskich oraz Kruczej do III Oddziału Narodowego Banku Polskiego u zbiegu obecnych ulic Zgoda i Jasnej. W latach 60. patronem tej pierwszej ulicy był wówczas Władysław Hibner - komunista z KPP, który patronem ulicy został, gdyż tu 17 lipca 1925 roku miał dokonać razem z Kniewskim i Rutkowskim zamachu na Józefa Cechnowskiego zidentyfikowanego jako agenta policji w ruchu komunistycznym. Zamach nie doszedł do skutku, ze względu na wkroczenie do akcji policyjnych wywiadowców. Uciekający zamachowcy zastrzeli lub ranili kilka osób. Zostali ujęci i skazani na karę śmierci, którą wykonano 21 sierpnia 1925 roku.
Wróćmy jednak do wieczoru 22 grudnia 1964 roku. Cała akcja rozegrała się przed wejściem do banku - w miejscu widocznym na zdjęciu.


Miejsce to wówczas wyglądało o tyle inaczej, że nie było jeszcze "Ściany Wschodniej". Budowa dopiero się zaczynała. Ulica Złota w tym czasie mająca za patrona Kniewskiego była niemal o połowę węższa. Narożnik Kniewskiego i Hibnera zajmowała jeszcze kamienica należąca zapewne do Konstantego Radkiewicza, która już w niedługim czasie miała ustąpić miejsca pod budowę bloku powstającego w ramach "Ściany Wschodniej".
Napad miał miejsce tuż przed wejściem do wczesnomodernistycznego Gmachu Banku Towarzystw Spółdzielczych zwanego popularnie bankiem lub "Domem pod Orłami" z racji rzeźb wieńczących narożniki. Budynek projektował Jan Heurich młodszy (Jan Fryderyk Heurich - w odróżnieniu od ojca, również architekta Jana Kacpra Heuricha nazywanego starszym). Dekoracja rzeźbiarska jest autorstwa Zygmunta Otto. Gmach powstał w latach 1912-17. Na terenie rozparcelowanym po wyprowadzce z tego miejsca szpitala Dzieciątka Jezus. O szpitalu pisałem 15 grudnia 2014 roku opisując położony w pobliżu plac Powstańców Warszawy.
Po wojennych zniszczeniach bank został odbudowany i zarazem rozbudowany w latach 1948-50. Projekt przygotowała Barbara Brukalska. W trakcie tych prac zdemontowano stalowe płyty zdobiące fasadę. Kilka zachowało się do dzisiaj od strony ulicy Zgoda. W narożniku od Jasnej zbudowano klatkę schodową. Wejście do budynku przeniesiono z narożnika od Jasnej na elewację frontową. Budynek został też znacznie powiększony przez zabudowę sąsiedniej działki aż do ulicy Sienkiewicza.


Powróćmy teraz znów do napadu.
Pierwszą osobą, która poinformowała milicję o zdarzeniu był dziennikarz Kuriera Polskiego - Andrzej Olszewski. Była godzina 18.33. Redakcja gazety mieściła się w budynku widocznym w tle przy ulicy Hibnera 11 (obecnie Zgoda 11). Milicja pojawiła się po dziewięciu minutach. W siedzibie redakcji powstał sztab kierujący akcją. Okazało się, że napastnicy uciekli ulicą Hibnera, czyli Zgoda a potem do Moniuszki wąskim wówczas przejściem pomiędzy budynkami (parking pomiędzy filharmonią i gmachem PKO mógł być zajęty jeszcze wówczas przez kamienicę przy Moniuszki 7, którą rozebrano w latach 60.). Dalej do Marszałkowskiej gdzie napastnik z workiem wsiadł do szaroniebieskiej warszawy M-20. Samochód natychmiast odjechał w stronę Świętokrzyskiej.
Pracująca na miejscu napad milicja przesłuchała kilkudziesięciu świadków, zebrała łuski pocisków. Ustawiono również blokady dróg wyjazdowych z Warszawy.
Badania laboratoryjne łusek i inne zdobyte informacje zaczynają wskazywać, że napad wskazuje podobieństwo do wcześniejszych zdarzeń tego rodzaju.
4 grudnia 1957 dokonano napadu na kasjerkę ze sklepu z obuwiem "Chełmek" mieszczącego się w alei Wyzwolenia przy placu Zbawiciela. Niosła wówczas do banku przy ulicy Bagatela worek z utargiem. Napastnicy strzelali z pistoletu TT wz. 33, kaliber 7,62mm. Nikogo nie zastrzelili wówczas. Worek niósł towarzyszący kasjerce mężczyzna, który upuścił worek, gdy napastnicy strzeli mu pod nogi. Milicja znalazła łuskę i zidentyfikowała rodzaj broni.
Sklep z obuwiem działa w tym miejscu do dzisiaj.


Jednak z dostępnych informacji wynika, że napad dokonano nie w alei Wyzwolenia, lecz na terenie osiedlowym na zapleczu budynku. Dostęp tam obecnie chroniony jest zamykanymi furtkami i domofonem zarówno od Marszałkowskiej jak też od ulicy Sempołowskiej. Poniżej wejście na ten teren od strony ulicy Sempołowskiej.



Kolejny napad miał miejsce 7 kwietnia 1959. Podczas tej akcji przy tunelu Trasy W-Z zabito z tej samej broni milicjanta. Najpewniej chodziło tym razem o pozyskanie magazynków z pociskami do pistoletu.
Kolejny napad miał miejsce 1 czerwca 1959 roku. Tym razem ukradziono pieniądze z konwoju pocztowego koło poczty w alei Armii Ludowej. Jednego strażnika zastrzelono, drugi ranny przeżył. Ukradziono wówczas ponad 600 tysięcy ówczesnych złotych.
Urząd Pocztowy Warszawa 57 podobnie jak sklep z obuwiem funkcjonuje bez zmian, pod adresem Marszałkowska 26, z wejściem od alei Armii Ludowej. Od czasu napadu główną różnicą jest zbudowanie w wykopie Trasy Łazienkowskiej, o budowie której pisałem 19 lipca 2014. O sąsiadującym z budynkiem gdzie mieści się poczta, O zlikwidowanym już szpitalu dziecięcym pisałem 24 października 2014 roku.



Sprawców tych napadów nie udało się ująć. Cechą wspólną dla nich była użyta broń, rysopisy sprawców czy wypalone papierosy "Nysa".
Podczas śledztwa milicja sprawdziła 970 samochodów warszawa M-20 w kolorze szaroniebieskim. Do kompletu zabrakło jednej, którą właściciel sprzedał otrzymał za nią zapłatę, ale kupujący nie podpisał umowy (co miał wykonać po próbnej jeździe, ale już się nie pojawił). Sprawdzano drobiazgowo wiele różnych śladów, jednak bez rezultatów. Napastnicy zapadli się pod ziemię. Co ciekawe wywiad w środowiskach przestępczych również nic nie wskazał, chociaż taka napaść powinna tam być zauważona. Pojawiły się więc podejrzenia, że napastnicy nie wywodzili się z kręgów przestępczych. Co ciekawe przestępcy nie ukrywali twarzy. Działali szybko, broni używali bez żadnych skrupułów, co być może miało dać podobny efekt jak maskowanie twarzy.
Sprawy napadów prowadziły dwie specjalne grupy milicyjne napadami w latach 1957 i 1959 zajmował się zespół o kryptonimie P-57, natomiast napadem przed bankiem P-64. Żaden z tych zespołów nie odniósł sukcesu mimo zebrania wielu śladów. Zespół p-64 ostatecznie zlikwidowano dopiero w 1980 roku.
Poza środowiskiem przestępczym sprawdzano też na przykład środowiska weteranów wojennych związanych z działalnością partyzancką, a także dawnych cichociemnych z Armii Krajowej.
Gdy w 1997 roku wychodzący w tym czasie tygodnik Kulisy opublikował artykuł o napadzie do redakcji przysłany został list, którego autor twierdził, że napadów dokonywali oficerowie Służby Bezpieczeństwa. Podczas śledztwa podobno sprawdzono alibi wszystkich pracowników SB, którzy mieli w tym czasie urlopy i w ten sposób trafiono do sprawców. Zrabowane pieniądze mieli wymieniać na dolary u znajomych cinkciarzy a samochód został zniszczony w Hucie Warszawa dzięki szefowi tamtejszej straży przemysłowej, będącym równocześnie pracownikiem SB. Napastnicy planowali podobno wyjazd na zachód, jednak wcześniej zostali rozpracowani i aby nie kompromitować Służby Bezpieczeństwa, w tajemnicy zlikwidowani bez przeprowadzania sprawy sądowej.
Nie są to jednak wiadomości potwierdzone.
W 1989 roku zarzuty zabójstwa konwojentów przedawniły się. Prasa apelowała o ujawnienie się sprawców, oferując nawet zapłatę za informacje o napadzie. Nikt jednak się nie zgłosił. Od napadu pod bankiem podobnego zdarzenia, które mogło by być popełnione przez tych samych ludzi nie odnotowano. Od napadu mijają już blisko 52 lata. Na porażkę śledczych mógł mieć wpływ fakt, że w tym czasie milicja nie zbierała jeszcze obligatoryjnie śladów daktyloskopijnych.
Wszystko wskazuje na to, że być może nigdy nie dowiemy się co się stało z kwotą 1355500zł będącą utargiem z CDT-u w dniu 22 grudnia 1964 roku.




  • DST 23.01km
  • Czas 01:23
  • VAVG 16.63km/h
  • VMAX 31.30km/h
  • Temperatura 5.5°C
  • Podjazdy 63m
  • Sprzęt ??? [Singel]
  • Aktywność Jazda na rowerze

Święty Augustyn na Muranowie

Środa, 17 grudnia 2014 · dodano: 08.05.2016 | Komentarze 0

Marszałkowska - pl. Konstytucji - Waryńskiego - Nowowiejska - pl. Zbawiciela - al. Wyzwolenia - Sempołowskiej - al. Armii Ludowej - Agrykola - Hopfera - Hoene-Wrońskiego - Bobkowskiego - Kruczkowskiego - Topiel - Browarna - Furmańska - Sowia - Grodzka - Wybrzeże Gdańskie - Wenedów - Słomińskiego - Międzyparkowa - Bonifraterska - Słonimskiego - al. Jana Pawła II - Stawki - Smocza - Anielewicza -- Jana Pawła II - Dzielna - Smocza - Nowolipki - Karmelicka - Dzika - Słomińskiego - Bonifraterska - Międzyparkowa - Słomińskiego - Wenedów - Wybrzeże Gdańskie - Grodzka - Sowia - Furmańska - Browarna - Topiel - Kruczkowskiego - Bobkowskiego - Hoene-Wrońskiego - Hopfera - Agrykola - Al. Ujazdowskie - al. Armii Ludowej - Sempołowskiej - al. Wyzwolenia - Nowowiejska - Waryńskiego - pl. Konstytucji - Marszałkowska


Jest to miejsce szczególne. Wiele powojennych zdjęć terenu Getta i Muranowa pokazuje stojący na polu gruzów kościół. Najbliżej tematycznie byłem Żytniej 12 października 2014 roku, gdy prezentowałem siedzibę Zgromadzenia Sióstr Matki Bożej Miłosierdzia oraz sąsiadujący z nim kościół będący siedzibą parafii parafia Miłosierdzia Bożego i Świętej Faustyny.  Tym razem starsza świątynia, która powstała w miejscu stosunkowo słabo zaludnionym przez katolików. Muranów po różnych przenosinach stał się bowiem miejscem w Warszawie w większej części zasiedlonym przez ludność żydowską.

Św. Augutyn z Muranowa
Św. Augutyn z Muranowa © oelka

Działkę pod budowę kościoła przekazał Józef Mikucki, urzędnik warszawskiej kasy guberialnej. Zlokalizowana była w pobliżu Dzielnej. Dodatkowo ta darowizna została wsparta przez właścicielkę dóbr w Wilanowie hrabinę Aleksandrę Potocką. Z jej środków dokupiono dwie sąsiednie działki, dzięki czemu teren kościelny sięgnął ulicy Nowolipki. Udało się uzyskać wszystkie potrzebne zgody dzięki czemu mógł się ukonstytuować komitet budowy kościoła. W jego składzie znaleźli się arcybiskup Wincenty Teofil Chościak-Popiel, hrabia Ksawery Branicki, hrabia Konstanty Potocki, hrabia Franciszek Czacki, mecenas Leon Grabowski, bankier Aleksander Golstand, ksiądz prałat Justyn Borzewski oraz ksiądz proboszcz Franciszek Chmielewski. Komitetowi szefował Ludwik Górski, który był wykonawca testamentu hrabiny Potockiej.
Prace przy budowie kościoła rozpoczęto w 1891 roku. 20 października 1892 roku arcybiskup warszawski Wincenty Teofil Chościak-Popiel w asyście biskupa sufragana warszawskiego Kazimierza Ruszkiewicza poświęcił kamień węgielny pod budowę świątyni. Planowany kościół miał pomieścić cztery tysiące wiernych.
Projekt kościoła przygotowali architekci Edward Cichocki oraz Józef Huss. Cichockiego znamy z projektu kościoła drewnianego na Cmentarzu Bródzieńskim, o czym pisałem 10 maja 2013 roku. Józef Huss był autorem projektów wielu warszawskich kamienic. Pracował też w Wilanowie, między innymi przy przebudowie tamtejszego kościoła świętej Anny o czym pisałem 30 października 2013 roku.
Kościół w stanie surowym gotowy był w 1894 roku. Dwa lata później 10 grudnia 1896 roku budowa była na tyle zaawansowana, że arcybiskup Popiel odprawił pierwszą Mszę w nowo wybudowanej świątyni. Jednak jeszcze przez kilka lat trwały prace wykończeniowe. W 1903 roku erygowano tu nową parafię pod wezwaniem świętego Augustyna. Konsekracja kościoła dokonał biskup Kazimierz Ruszkiewicz 5 września 1905 roku.
Gdy w czasie II wojny światowej Niemcy utworzyli wydzieloną dzielnicę żydowską świątynia znalazła się w jej obrębie. Do czasu zamknięcia Getta kościół służył katolikom pochodzenia żydowskiego, posługę pełnili dojeżdżający z zewnątrz księża. Po zamknięciu Getta świątynię przeznaczono na magazyn mienia zrabowanego Żydom. Następnie pełniła funkcję stajni. Mimo kościół został przez Niemców zamknięty, przez dłuższy czas w domu parafialnym przebywali proboszcz ks. Franciszek Garncarek i wikariusz ks. Leon Więckowicz.
Mierząca blisko siedemdziesiąt metrów wieża w czasie powstania Warszawskiego służyła Niemcom jako punkt obserwacyjny. Uszkodzona została 5 sierpnia 1944 roku przez żołnierzy batalionu „Zośka” podczas szturmu na Gęsiówkę. Po powstaniu Niemcy podpalili kościół. Spalił się dach, oraz sygnaturka. Organy zostały rozkradzione. Niemcy planowali wysadzenie świątyni, co jednak nie doszło do skutku. Poniżej zdjęcie wykonane od strony wschodniej.


Zdjęcie powyższe często jest prezentowane w odbiciu lustrzanym.
Po zakończeniu wojny w 1947 roku kościół został udostępniony wiernym. Jednak prace remontowe ciągnęły się do roku 1957.



Jak już wspomniałem wieża kościoła mierzy 70 metrów. W czasie gdy budowano kościół była uważana za najwyższą w Warszawie. Zwieńczona jest pięciometrowym krzyżem umieszczonym na kuli o średnicy 1,35m. Kula na której umieszczony został krzyż była pierwotnie pozłacana.
W środę 7 października 1959 roku ludzie zauważyli na kuli obraz Matki Boskiej.
Świadkowie tego zdarzenia relacjonowali, że do ukazania się w godzinach wieczornych tak zwanej Matki Bożej Muranowskiej Współczującej Miłosiernej, której świetlista postać miała pojawić się na tle wspomnianej kuli. Matka Boska ukazała się po raz pierwszy w środę 7 października. Następnie od dziewiątego ukazywała się codziennie przez dwadzieścia dni.
Wydarzenie to cieszyło się coraz większym zainteresowaniem. Zjawisko to obserwowały tłumy. W okolicy milicja musiała kierować ruchem drogowym. To, jak również tłumy śpiewające pieśni kościelne zainteresowanie dyplomatów przebywających w Warszawie spowodowały, że Służba Bezpieczeństwa postanowiła działać.
Zdecydowano się na pomalowanie kuli farbą na ciemny, matowy kolor. Farbę już następnego dnia zmył deszcz. Malowanie trzeba było powtórzyć. Ponadto zaczęto aresztować gromadzących się w pobliżu ludzi. W efekcie SB udało się opanować sytuację.
Jednak 29 października 1970 roku, po jedenastu latach zjawisko się powtórzyło wywołując ponownie zainteresowanie wiernych.
Tym razem Służba Bezpieczeństwa zadziałała szybciej, chociaż nie bez problemów. W efekcie dopiero 3 listopada udało się z trudem pomalować kulę. Tym razem skutecznie, bo farba przetrwała do 1995 roku, gdy ją usunięto.



Od czasu usunięcia farby nikt nie obserwowano na wieży żadnych nie zwykłych zjawisk. Kościół uznał, że zjawiska z 1959 i 1970 roku nie były nadprzyrodzone. Dzisiaj mało kto pamięta o tych wydarzeniach.
Natomiast Kościół św. Augustyna za sprawą zdjęć zrujnowanego Getta stał się ikoną pokazującą zniszczenie tego rejonu Warszawy.


I jeszcze ogłoszenie związane w pewien sposób z opisywanym kościołem.

Rok temu prowadzona była akcja poszukiwania bohaterki zdjęć wykonanych na dachu budynku szkolnego przy ulicy Stawki 5/7.

Dzisiaj niedzielę 8 maja o 17.00 przypomniana zostanie ta akcja w formie spaceru po Muranowie. Spacer z definicji jest na własnych nogach, ale warto się wybrać. Rower może pomóc w dotarciu na miejsce spotkania.

Dziewczynka niestety się dotychczas nie odnalazła. Niemniej jest to okazji by posłuchać opowieści o Muranowie i Warszawie z przed lat równo siedemdziesięciu.




  • DST 29.63km
  • Czas 01:42
  • VAVG 17.43km/h
  • VMAX 33.30km/h
  • Temperatura 7.2°C
  • Podjazdy 43m
  • Sprzęt ??? [Singel]
  • Aktywność Jazda na rowerze

Warszawa Wileńska

Wtorek, 16 grudnia 2014 · dodano: 06.05.2016 | Komentarze 2

Marszałkowska - pl. Konstytucji - Waryńskiego - Nowowiejska - pl. Zbawiciela - al. Wyzwolenia - al. Armii Ludowej - Agrykola - Hopfera - Hoene-Wrońskiego - Bobkowskiego - Kruczkowskiego - Topiel - Browarna - Furmańska - Sowia - Grodzka - Wenedów - Wybrzeże Gdańskie - Most Gdański - Darwina - Starzyńskiego - Odrowąża - Cm. Bródzieński - Odrowąża - Starzyńskiego - Namysłowska - Szymanowskiego - Dąbrowszczaków - Brechta - Jagiellońska - św. Cyrla i Metodego - Targowa -- Targowa - al. Solidarności - Jagiellońska - Starzyńskiego - Most Gdański - Wenedów - Wybrzeże Gdańskie - Grodzka - Sowia - Furmańska - Browarna - Topiel - Kruczkowskiego - Bobkowskiego - Hoene-Wrońskiego - Hopfera - Agrykola - Al. Ujazdowskie - al. Armii Ludowej - Sempołowskiej - al. Wyzwolenia - Nowowiejska - Waryńskiego - pl. Konstytucji - Marszałkowska


Historia kolei w Warszawie jest ciekawym odniesieniem do zachodnich aspiracji Polaków. Pierwsza linia kolejowa jaką można było wyjechać z Warszawy była od 1845 roku opisywana na blogu 7 września 2014 roku Droga Żelazna Warszawsko-Wiedeńska (DŻWW). Zapewniła ona od 1848 roku połączenie kolejowe w kierunku Wiednia i Berlina. Ciekawe, że Warszawa znajdując się wówczas w Rosji znacznie później otrzymała kolejowe połączenie z najważniejszymi miastami Rosji. Znacznie, gdyż kolejne otwarcie nowej linii kolejowej nastąpiło po 17 latach. Dopiero 16.12.1862 roku otwarto stację szerokotorowej (1524mm) Drogi Żelaznej Petersbursko-Warszawskiej (PWŻD). O tej linii pisałem tu już kilka razy. 21 sierpnia 2011 roku prezentowałem zimnowojenną łącznicę w Zielonce, która pozwolić miała na przejazd z linii z Terespola na linię do Warszawy Wileńskiej Marki i dalej do Warszawy Pragi lub Warszawy Gdańskiej. Kolejna okazja to 31 sierpnia 2013 roku i nowy wówczas przystanek Warszawa Zacisze Wilno. O stacji towarowej Warszawa Wileńska Marki pisałem 23 lipca 2013 roku. Tym razem będąc na skrzyżowaniu alei Solidarności i Targowej pora napisać o stacji początkowej Drogi Żelaznej Warszawsko-Petersbuskiej. Jednak budynek na zdjęciu nie jest dworcem. Jest kolejowym biurowcem, historycznie związanym ze stacją.

Kolejowy biurowiec przy Targowej
Kolejowy biurowiec przy Targowej © oelka

Budowa stacji kolei do Petersburga u zbiegu obecnej alei Solidarności i Targowej nie była przypadkiem. Miejsce to jest bowiem położone stosunkowo blisko centrum Warszawy z XIX wieku. W prostej linii wypada bliżej niż zbudowany u zbiegu Marszałkowskiej i Alej Jerozolimskich Dworzec Kolei Warszawsko-Wiedeńskiej. W czasie gdy budowano kolej powstawał również pierwszy stały most w Warszawie. Budowa mostu była pomysłem Towarzystwa Rosyjskiej Kolei Żelaznej, które chciało przez most poprowadzić linię kolejową tak, by połączyć ją ze stacją DŻWW. Projekt okazał się zbyt trudny do realizacji. Linia kolejowa musiała by być poprowadzona ostrym podejściem od mostu na skarpę i przebić się przez gęstą już wówczas zabudowę Warszawy. Ostatecznie most ( Most Aleksandrowski potem Kierbedzia) zbudowany w latach 1859-64 stał się mostem drogowym, a połączenie stacji zapewniła linia tramwaju konnego, który służył nie tylko pasażerom obu kolei, ale też jako środek do transportu towarów pomiędzy stacjami. Stał się też w pewnym stopniu również środkiem transportu miejskiego, szczególnie po zbudowaniu linii kolei obwodowej i mostu pod Cytadelą, o którym pisałem 22 października 2013 roku.
Stację PWŻD ulokowano na wschód od ulicy Targowej. Sam budynek dworca został zbudowany na podstawie projektu Narcyza Zborzewskiego od strony obecnej ulicy Wileńskiej. Oś budynku wypadała na osi ulicy Zaokopowej. Obecnie w miejscu gdzie stał dworzec znajduje się zieleniec pomiędzy blokami wzniesionymi przed i po wojnie dla pracowników PKP.



Budynek dworca został zniszczony w 1915 roku, w czasie wycofywania się z Warszawy armii carskiej. Nie został już odbudowany. Od tego czasu zaczęło królować jak to często w Polsce bywa tymczasowość. Po zakończeniu działań wojennych tymczasowy pawilon mieszczący teraz już Dworzec Wileński został zbudowany na terenie pomiędzy torami i ulicą Targową. W tej postaci dotrwał do II wojny światowej. Zniszczony został zapewne w czasie wycofywania się Niemców z Pragi 13 września 1944 roku. Kolejne miejsce dla kas i poczekalni Dworca Wileńskiego znalazło się w budynku magazynowym, przy Białostockiej. Tu obsługę pasażerów prowadzono aż do czasu budowy centrum handlowego, które zajęło część dotychczasowej stacji.



Poważną zmianą dla stacji była budowa Trasy W-Z w latach 1947-48. Zdecydowano się wówczas na przeprowadzenie nowej ulicy od Targowej aż do Radzymińskiej przy stacji Warszawa Wileńska Marki. Nowa ulica odcięła stacje od terenów wzdłuż ulicy Wileńskiej. Była również powodem przeniesienia końcowej stacji Kolei Mareckiej z ulicy Stalowej na teren Warszawy Wileńskiej. Jednak aby było ciekawiej funkcjonowała ona pod odrębną nazwą Warszawa Targowa. Zniknęła w 1974 roku wraz z likwidacją linii wąskotorowej do Radzymina.
W 1950 roku przebudowano peron od strony ulicy Białostockiej na wysoki i zamontowano przy nim sieć trakcyjną, aby mogły tu dotrzeć pociągi elektryczne zestawione z zespołów trakcyjnych. Nastąpiło to 14 marca 1952 roku. Pozostałe perony nie były zelektryfikowane. Obsługiwały ruchu pociągów dalekobieżnych kursujących do Małkini, Białegostoku, Ostrołęki a nawet Olsztyna przez Ostrołękę, Wielbark i Szczytno. Ruch dalekobieżny opuścił Warszawę Wileńską po otwarciu Warszawy Centralnej w 1975 roku. Od tego czasu przebudowano drugi peron na potrzeby ruchu podmiejskiego elektryfikując całą stację, a trzeci rozebrano na początku lat 80. XX wieku aby można było poszerzyć obecną aleję Solidarności (wówczas aleję Świerczewskiego).
Kolejna przebudowa stacji to budowa centrum handlowego. Odsunięto wówczas od Targowej całą stację, aby znalazło się miejsce dla obiektu handlowego. Pomysły odsunięcia stacji pojawiały się już w latach 60. i 70 XX wieku, gdy chciano ją odsuwać w okolice wylotu ulicy Szwedzkiej w aleję Solidarności. Teraz odsunięto stację o jakieś sto, może sto pięćdziesiąt metrów od ulicy. Aby dotrzeć do pociągu trzeba iść albo aleją Solidarności do wąskich schodów prowadzących do kas i na perony lub przez centrum handlowe (i najlepiej po drodze zrobić zakupy, na co liczy właściciel owego centrum). Zysk z wynajmu gruntu okazał się ważniejszy niż potrzeby pasażerów. Teraz przy okazji budowy metra pojawił się głosy, że można by stację przybliżyć do Targowej budując ją pod jezdnią alei Solidarności. Hala z peronami jest zbudowana pod garażem centrum handlowego, bez żadnego wykończenia wnętrza.



Teren przy samej Wileńskiej kolejarze zabudowali jeszcze przed wojną. Własny grunt w sąsiedztwie stacji okazał się doskonałym miejscem na zbudowanie biurowca mieszczącego biura Warszawskiej Dyrekcji Kolei Państwowych. Wcześniej biura te znajdowały się w budynkach koło dawnego Dworca Wiedeńskiego. Jednak kolidowały z budową wykopu linii średnicowej i Dworca Głównego. Projekt gmachu na rogu Wileńskiej i Targowej sporządził Marian Lalewicz w 1927 roku. Konstrukcję opracował Wacław Żenczykowski. Budowę rozpoczęto w marcu 1928 roku. Uroczyste oddanie budynku do użytku odbyło się 19 listopada 1931 roku. Budynek jest w rzucie mogącym się kojarzyć z literą H lub X. Boczne skrzydła połączone są wyższą częścią centralną. Kiedyś budynek posiadał bardzo czytelny układ wnętrz. Obecnie po różnych przebudowach dotarcie do różnych części budynku może nie być łatwe bez znajomości układu korytarzy.


Gmach przetrwał okres II wojny światowej bez poważniejszych uszkodzeń. Po odejściu Niemców we wrześniu 1944 roku szybko stał się siedzibą różnych instytucji państwowych, później w miarę ich wyprowadzki pomieszczenia odzyskiwała kolej. Obecnie budynek zajmują Polskie Linie Kolejowe. PLK zajmuje zarządzaniem infrastrukturą kolejową.
Tuż za biurowcem Lalewicz zaprojektował dwa budynki mieszkalne dla kolejarzy. Utrzymane są w stylu biurowca.


Kolejne dwa bloki mieszkalne powstały nieco dalej, w drugiej połowie lat 30. w sąsiedztwie obecnej ulicy Rzeszotarskiej pod adresem Wileńska 12. Widoczny na zdjęciu blok przy Wileńskiej 10/10A jest już budynkiem powojennym, podobnie jak bloki przy Wileńskiej 6 i 6A.


Pomiędzy blokami Wileńska 6 oraz 6A znajduje się bardzo ciekawy betonowy obiekt.


Ta dziwna betonowa konstrukcja jest schronieniem, częściowo zagłębionym w ziemi. Jest to szczelina przeciwlotnicza z betonową osłoną od góry. Na zdjęciu widać też zasypane wejście do tego obiektu. W 2011 roku omal nie zniknął, gdy wspólnota mieszkańców rozpoczęła jego rozbiórkę. Prace prowadzono bez pozwolenia wobec czego zostały wstrzymane. Warto wspomnieć, że 13 kwietnia 2011 roku opisywałem niemiecki schron bojowy Ringstand 58c (Ringstand Bauform 58c, Tobruk, Regelbau 58c), zwany popularnie "Tobrukiem", który odkopano na placu Zbawiciela. Jak widać takie pamiątki z czasów wojny można jeszcze znaleźć w Warszawie.

Temat był kolejowy to i ogłoszenie będzie kolejowe.

Ukazał się kolejny numer Stalowych Szlaków


Artykuły dostępne w najnowszym numerze:

Z KRAJU
  • Letnie spotkanie z OKz32-2
  • XI Parowozjada 
  • Noc Muzeów w Chabówce
  • Spalinowe Eldorado na linii nr 71 
  • Pytanie o przyszłość Mławskiej Kolei Dojazdowej
  • 115 lat Śmigielskiej Kolei Wąskotorowej
  • Parowozy Ty42-107 w Warszawie 
  • Przejazd dla hobbystów na Starachowickiej KW
TABOR WĄSKOTOROWY
  • Burzliwa historia wagonu motorowego MBxc1-42
KOLEJE NORMALNOTOROWE
  • Kotły parowozów Ty23 w rozmrażalni rudy w Żurawicy
Z OSTATNIEJ CHWILI
  • SU46 do Czarnkowa
  • Lokomotywa E5ACTd-101 Dragon dla Fleightlinera
  • Spotkanie z przedstawicielami organizacji pozarządowych w Urzędzie Transporty Kolejowego w Warszawie
ORGANIZACJE POZARZĄDOWE
  • Towarzystwo Przyjaciół Krośniewickiej Kolei Dojazdowej
  • Żuławska Kolej Dojazdowa 

Stalowych Szlaków można szukać na aukcjach internetowych wydawcy - Luxtorpeda Ekspres.pl.




  • DST 15.12km
  • Czas 01:00
  • VAVG 15.12km/h
  • VMAX 31.80km/h
  • Temperatura 6.6°C
  • Podjazdy 33m
  • Sprzęt ??? [Singel]
  • Aktywność Jazda na rowerze

Plac Napoleona

Poniedziałek, 15 grudnia 2014 · dodano: 03.05.2016 | Komentarze 3

Marszałkowska - pl. Defilad - Emilii Plater - Świętokrzyska - Prosta - Karolkowa - Wolska -- Wolska - Karolkowa - Prosta - Świętokrzyska - pl. Powstańców Warszawy - Świętokrzyska - Kopernika - Bartoszewicza - Sewerynów - Oboźna - Dynasy - Zajęcza - Topiel - Kruczkowskiego - al. Bobkowskiego - Hoene-Wrońskiego - al. Hopfera - Agrykola - al. Armii Ludowej - Sempołowskiej - al. Wyzwolenia - Nowowiejska - Waryńskiego - pl. Konstytucji - Marszałkowska

Na zakończenie opisu poprzedniego wyjazdu, gdzie zaprezentowałem biurowce przy Świętokrzyskiej informowałem o tym, że będzie kontynuacja. I jest. Tym razem bowiem wracając z Woli zatrzymałem się tuż obok na placu obecnie poświęconego Powstańcom Warszawy. Jednak jego dawniejszym patronem był Napoleon czego symbolem jest obecnie pomnik tego władcy na środku placu. W 1921 roku placu pojawił się jego pomnik. Rzeźba wyszła spod dłuta Jana Antoniego Biernackiego. Pomnik postawiony w stulecie śmierci Napoleona został dość szybko zdemontowany. Możliwe, że popiersie to trafiło do szkoły podchorążych w Alejach Ujazdowskich, mieszczącej się w budynku dzisiaj będącym siedzibą rządu. Obecna rzeźba to kopia pomnika Napoleona, jaki w 1923 roku postawiono przy Koszykowej 79 na terenie ówczesnej Wyższej Szkoły Wojennej. Rzeźba jest autorstwa Michała Kamieńskiego. Kopia pomnika z Koszykowej pojawiła się na placu w 2011 roku. Co ciekawe radni z partii, która wygrała ostatnie wybory do sejmu głosowali podczas obrad rady dzielnicy Śródmieście przeciwko temu pomnikowi. Być może z powodów bardzo przyziemnych (nie, bo nie), ale warto też na przykład wspomnieć Kodeks Napoleona, którego śladów można do dzisiaj szukać w polskim prawodawstwie... A może owi radni wyżej cenią sobie na przykład Mikołaja I Pawłowicza (Николай I Павлович) z dynastii Romanowów, który zwalczał wszystkich tych, którzy nie byli wiernymi poddanymi poprzez rozbudowę tajnej policji?

Napoleon z placu Napoleona czyli Wareckiego
Napoleon z placu Napoleona czyli Wareckiego © oelka

Całe okolice Świętokrzyskiej, Zgoda, i Marszałkowskiej związane są z historią szpitala Dzieciątka Jezus. Szpital został założony przez księdza Piotra Gabriela Baudouin'a - misjonarza ze zgromadzenia św. Wincentego a Paulo w roku 1732, jako "Dom Podrzutków". Początkowo funkcjonował przy Krakowskim Przedmieściu, w 1757 roku otrzymał nową siedzibę w pobliżu ulic Świętokrzyskiej oraz Szpitalnej, w miejscu dzisiejszego placu. Od 1758 roku funkcjonował pod nazwą "Szpitala Generalnego Dzieciątka Jezus”. Był to efekt połączenia ze szpitalem generalnym, o czym zdecydował August III Mocny. Dom Podrzutków posiadał już wówczas coś, co przypomina dzisiejsze "okna życia". Było to specjalne korytko w bramie, które po pociągnięciu za sznurek wysuwało się po umieszczeniu w nim dziecka i wsunięciu korytka w budynku rozlegał się dzwonek informujący personel o konieczności zajęcia się dzieckiem.
Obecny plac powstał kosztem ogrodu szpitalnego w latach 1823-26. Szpital i dom dziecka funkcjonowały w tej okolicy aż do roku 1901 gdy wyprowadziły się do nowych budynków w rejonie Nowogrodzkiej, Oczki i Koszykowej. Ta wyprowadzka stała się dla okolic ówczesnego placu Wareckiego poważną rewolucją. Szpital Dzieciątka Jezus zajmował bowiem spory obszar pomiędzy Marszałkowską, Świętokrzyską, placem Wareckim, Szpitalną oraz Zgodą. Po wyprowadzce szpitala powstała na tym terenie sieć uliczna poprzez wydłużenie Jasnej, Siennej (Nowosienna - Sienkiewicza) wytyczenia ulic Moniuszki, Boduena, Przeskok.
Teren szpitala zabudowany został w szybkim tempie. Praktycznie już przed wybuchem I wojny światowej na całym terenie poszpitalnym stały już nowe kamienice.
W 1839 roku plac otrzymał nazwę Dzieciątka Jezus. W 1870 roku nazwę zmieniono na plac Warecki. W 1921 roku patronem placu został Napoleon. Po wojnie powrócił plac Warecki a w 1957 roku patronami placu zostali uczestnicy Powstania Warszawskiego. Dla Powstania okolice placu są miejscem szczególnym, gdyż w tym rejonie Śródmieścia walki zaczęły się koło 16.00 czyli blisko godzinę wcześniej niż godzina "W". Ponadto zdobycie budynku Prudentialu, można zaliczyć do większych sukcesów jakie udało się osiągnąć żołnierzom Armii Krajowej. Na placu od strony Świętokrzyskiej usytuowany został pomnik - tablica Powstańców Warszawy autorstwa Andrzeja Domańskiego. Pomnik odsłonięto 1 sierpnia 1979 roku. Napis na pomniku wspomina 17 kompanię Batalionu "Kiliński", który walczył w tej okolicy.


Zabudowa zachodniej części placu powstała w miejscu gdzie do roku 1901 funkcjonował szpital. Były to więc dość nowoczesne kamienice budowane przed I wojną światową. Zabudowa okolic placu Napoleona pierwszym uszkodzeniom uległa już w 1939 roku. Zniszczona została na przykład kamienica zamykająca plac od północy na rogu Świętokrzyskiej i Mazowieckiej. Niemcy bowiem dość mocno zbombardowali okolice pomiędzy Mazowiecką i Nowym Światem, ze względu na lokalizację Komendy Głównej Policji Państwowej pod adresem Nowy Świat 67 oraz tuż obok Ministerstwa Spraw Wewnętrznych. Kamienice po zachodniej stronie placu szczęśliwie przetrwały bez większych uszkodzeń do Powstania Warszawskiego. Najprawdopodobniej o powstaniu zostały spalone. Ich wypalone mury rozebrano do 1950 roku. Znacznie większe zniszczenia odniosła wschodnia strona placu.
O najbardziej znanym budynku przedwojennym biurowcu, siedzibie Prudentialu, pisałem 30 marca 2013 roku. Wspomniałem też wówczas o sąsiednim gmachu Banku Pierwszego Warszawskiego Towarzystwa Wzajemnego Kredytu z lat 1912-14 przy placu Powstańców Warszawy czyli dawnym placu Napoleona 7, gdzie od 22 stycznia 1954 roku funkcjonuje do dzisiaj Telewizja Polska, o czym pisałem 27 września 2014 roku. Przed wojną gmach banku był malowniczą budowlą, która dużo straciła na powojennej odbudowie i rozbudowie. Dalszy ciąg zabudowy przedwojennej zachodniej pierzei placu przestał istnieć w 1944 roku. Miejsce kamienic zajął długi, bo mierzący 157 metrów biurowiec Centrali Handlowej Materiałów Budowlanych. Projekt przygotował w 1950 roku Stanisław Odyniec‑Dobrowolski. Budowa trwała kilka lat. Zrezygnowano z planowanej pierwotnie dekoracji rzeźbiarskiej. Na osi budynku znalazł się prześwit z przejściem z placu na ulicę Sienkiewicza. Parter budynku zajęły lokale gastronomiczne mogące pomieścić czterysta osób, po lewej stronie prześwitu, oraz trzysta sześćdziesiąt po stronie prawej. Wnętrza ich projektowali Stanisław Lubczyński oraz Tadeusz Pawluć.


Przeciwległą stronę placu zajmowały dwa obiekty. Narożnik Świętokrzyskiej i powstającego placu został koło 1828 roku zajęty przez fabrykę wyrobów żelaznych Karola Mintera. Natomiast sąsiednią działkę od strony Wareckiej w 1862 roku zajęła stacja pocztowa. W latach 1868-74 poczta wprowadziła się również do budynku fabryki Mintera. Wcześniej swoją siedzibę miała w Pałacu Wesslów na rogu Krakowskiego Przedmieścia i Trębackiej.  Budynek stacji pocztowej rozebrano koło 1912 roku. W latach 1912-16 w miejscu tym powstał nowy gmach Poczty Głównej zaprojektowany przez Antoniego Jabłońskiego-Jasieńczyk. Gmach został rozbudowany w 1935 roku o skrzydło wzdłuż ulicy Wareckiej. Zarówno dom Mintera jak i gmach pocztowy zostały zniszczone w czasie wojny. Dom Mintera w 1945 roku praktycznie nie istniał. Gmach poczty był częściowo zburzony.
Po wojnie w ich miejscu zaplanowano budowę gmachu Narodowego Banku Polskiego. Co ciekawe można mówić o zmianie miejsc. Poczta bowiem przeniosła się do dawnej siedziby PKO na narożniku Świętokrzyskiej i Jasnej. O gmachu PKO i poczty pisałem 10 listopada 2013 roku.
Gmach NBP to temat na oddzielny wpis. Konkurs na projekt w 1947 roku wygrał Bohdan Pniewski. Budowa według nieco zmienionego projektu rozpoczyna się w 1948 roku. Wraz z nadejściem socrealizmu projekt zostaje zmodyfikowany w 1953 roku. Gdy kończy się socrealizm budowa trwa w dalszym ciągu. Od strony placu Powstańców Warszawy zaplanowano budowę sali operacyjnej, gdzie będą obsługiwani klienci. Ta część budynku powstaje dopiero w latach 70. XX wieku. Pierwsze projekty sali operacyjnej sporządził jeszcze Pniewski. Jednak ostatecznie obiekt powstał na podstawie projektu Barbary Czerwińskiej i kierowanego przez nią zespołu w składzie: Jerzy Łoziński, Eugeniusz Karwatka, Mirosław Duchowski. Pniewski planował tu gigantyczną mozaikę mierzącą sto trzydzieści cztery metry długości oraz dziewięć metrów wysokości. Ostatecznie powstała wielka czarna ściana o tych rozmiarach.


Kolejnym budynkiem przy Placu Powstańców Warszawy jest Dom Chłopa, czyli hotel. Budynek przewidziano jako hotel turystyczny prowadzony przez istniejącą od 1937 Ogólnokrajową Spółdzielnię Turystyczną Gromada. Propozycja budowy takiego hotelu pojawiła się już w roku 1946, jednak dopiero w 1957 roku ogłoszono konkurs na projekt budynku. Startowało kilka zespołów prowadzonych przez znanych architektów. Wygrał projekt Bohdana Pniewskiego i Małgorzaty Handzelewicz-Wacławkowej. Projekt ostateczny różni się nieco od konkursowego. Budowa trwała w latach 1958-61. Wejście do hotelu i podjazd znalazł się na placyku przy narożniku Wareckiej i placu Powstańców Warszawy. We wnętrzach umieszczone zostały mozaiki autorstwa Władysława Zycha oraz małżeństwa Hanny i Gabriela Rechowiczów. W trakcie remontu hotelu część mozaikowych okładzin została zniszczona. Nie zrealizowano całości założenia. Powstała część hotelowa przy placu Powstańców Warszawy, tzw. hotel dzienny bliżej Wareckiej oraz budynek biurowy na zapleczu budynków przy Wareckiej. Nie zbudowano kinoteatru od strony ulicy Górskiego. Przez wiele lat był w jego miejscu parking, a w ostatnich latach wzniesiono blok mieszkalny. Pomiędzy rokiem 2001-2005 w miejscu podjazdu dobudowano nową część hotelu, która niestety rozbija układ zabudowy hotelu i placu.
Warto dodać, że gdyby część banku od strony placu powstała według projektu Pniewskiego cała pierzeja wschodnia placu byłaby logiczną całością, która ktoś porównał do leżącego wykrzyknika.


Przed wojną plac Napoleona posiadał wyraźną pierzeję południową. Obecnie trudno jest ją wyodrębnić, co widać na drugim zdjęciu z dzisiejszego wpisu. Budynek hotelu jest cofnięty względem linii zabudowy prowadzącej do placu ulicy Szpitalnej, ale jest wysunięty w stosunku do elewacji budynku NBP. Podobnie jest po zachodniej stronie wylotu Szpitalnej. Gdzie widać cześć bocznej elewacji kamienicy przy ulicy Szpitalnej a bliżej fragment biurowca zbudowanego po wojnie pomiędzy ulicami Boduena i Przeskok, gdzie kiedyś znajdowała się siedziba Instytutu Geodezji i Kartografii. Co ciekawe wcześniej instytut przez krótki okres urzędował w gmachu obecnie zajmowanym przez telewizję. Obecnie instytut wyprowadził się na ulicę Modzelewskiego a w jego dawnej siedzibie po rozbudowie gmachu urzęduje Naczelny Sąd Administracyjny.
Na zdjęciach z okresu od lat 60. do 80. XX wieku można zobaczyć środek placu obsadzony drzewami z trawnikiem. Wcześniej od momentu powstania w 1828 roku, aż do 1944 roku też był tu duży skwer z drzewami. Od lat 90. XX wieku zieleni ubywało. Zniknęła zupełnie podczas budowy metra pod Świętokrzyską tuż obok placu. Ktoś z miasta po uwagach o braku zieleni wpadł na pomysł i na placu stanęły wielkie doniczki z krzewami i drzewami wyglądające jak z bajki o Guliwerze wśród olbrzymów, co widać na zdjęciach. Taki jest efekt polskiego wkładu w urbanistykę, gdy nikt nie potrafi skorelować tego co na ziemi z tym co jest pod spodem.



Na koniec jeszcze ogłoszenie.

Rok temu prowadzona była akcja poszukiwania bohaterki zdjęć wykonanych na dachu budynku szkolnego przy ulicy Stawki 5/7.

W niedzielę 8 maja o 17.00 przypomniana zostanie ta akcja w formie spaceru po Muranowie. Spacer z definicji jest na własnych nogach, ale warto się wybrać.

Dziewczynka niestety się dotychczas nie odnalazła. Niemniej jest to okazji by posłuchać opowieści o Muranowie i Warszawie z przed lat równo siedemdziesięciu.




  • DST 7.27km
  • Czas 00:27
  • VAVG 16.16km/h
  • VMAX 29.00km/h
  • Temperatura 2.6°C
  • Podjazdy 33m
  • Sprzęt ??? [Singel]
  • Aktywność Jazda na rowerze

Biurowce przy Świętokrzyskiej

Niedziela, 7 grudnia 2014 · dodano: 20.04.2016 | Komentarze 2

Marszałkowska - pl. Konstytucji - Waryńskiego - Nowowiejska - pl. Zbawiciela - Marszałkowska - pl. Konstytucji - Koszykowa - Mokotowska - pl. Zbawiciela - al. Wyzwolenia - Sempołowskiej - al. Armii Ludowej - Agrykola - Hopfera - al. A, Bobkowskiego - Kruczkowskiego - Topiel - Zajęcza - Dynasy - Oboźna - Kopernika - Świętokrzyska -- Świętokrzyska - Emilii Plater - Koszykowa - Piękna


O Świętokrzyskiej pisałem już 25 lutego 2012 roku. Wówczas była rozkopana za sprawą budowy metra, kolejną okazją był opisany 10 listopada 2013 roku gmach Poczty Głównej. Do historii Świętokrzyskiej nawiązują też opisy Pałacu Staszica z 12 września 2014 roku, oraz szpitala dziecięcego przy ulicy Kopernika z 16 listopada 2014 roku. Obecnie po zakończeniu budowy metra ulica zmieniła się korzystnie, chociaż drzewa w doniczkach zamiast normalnie posadzonych w ziemi świadczą o tym, że planowanie nie jest silną stroną naszych inwestycji. Pierwotnie bowiem ulica miała powrócić do stanu przed budową metra, gdy była tu szeroka jezdnia i chodniki z samochodami parkującymi w dwóch rzędach na chodniku. Mało kto pamięta chyba społeczną akcję malowania drogi dla rowerów z 5 kwietnia 1998 roku. Wymalowano wówczas 600 metrów drogi od Ministerstwa Finansów do Marszałkowskiej. Trzeba było kilkunastu lat by Świętokrzyska zyskała infrastrukturę rowerową na rozsądnym poziomie.
Teraz jednak przyjrzymy się biurowcom przy Świętokrzyskiej. Obok Kruczej jest to chyba największe skupienie biurowców w Śródmieściu z lat 50. XX wieku.

Socbiurowce ze Świętokrzyskiej
Socbiurowce ze Świętokrzyskiej © oelka


Przedwojenna ulica Świętokrzyska była wąska. Zaczynała się od Nowego Światu a kończyła przy zbiegu ulic Wielkiej i Bagno. W powojennych planach ulicę przedłużono dodając dwa nowe odcinki na początku ulicy pomiędzy Kopernika i Nowym Światem oraz na końcu wydłużając od Wielkiej aż do obecnej Jana Pawła II. Równocześnie ulica została poszerzona poprzez przesunięcie północnej, parzystej pierzei ulicy. W ten sposób pojawiła się potrzeba zabudowania tej strony ulicy. Na odcinku pomiędzy Kopernika a Nowym Światem zabudowę parzystej strony Świętokrzyskiej zapewniała tylna nowa elewacja Pałacu Staszica. Natomiast za Nowym Światem trzeba było zaprojektować nowe budynki. Zdecydowano się na zabudowę biurową. W zasadzie pierwszym budynkiem po tej stronie ulicy jest duży zespół gmachów Ministerstwa Finansów pod numerem 12. Przewrotnie jednak na zdjęciu poniżej znajduje się widok na boczne skrzydło od ulicy Czackiego.


Jest to bardzo rozbudowana budowla zajmująca teren ciągnący się od Świętokrzyskiej do Traugutta oraz wzdłuż ulicy Czackiego. W 1949 roku powstał projekt Stanisława Bieńkuńskiego i Stanisława Rychłowskiego. W konkursie na projekt gmachu otrzymał wyróżnienie. Pierwszą nagrodę zdobyli wówczas Bolesław Szmidt i Lech Tomaszewski. Jednak do realizacji wybrano projekt Bieńkuńskiego i Rychłowskiego. Wersja zrealizowana odbiega pod wieloma względami od pierwotnego projektu, który przewidywał przeprowadzenie lokalnej ulicy na zapleczu Nowego Światu od Świętokrzyskiej do Traugutta. Budowla jest bardzo rozbudowana. Od Świętokrzyskiej znajduje się otwarty dziedziniec. Korpus główny posiada wewnętrzny zamknięty dziedziniec a kolejny otwarty znajduje się od strony ulicy Traugutta.



Gdyby przez te dziedzińce poprowadzić oś symetrii to zaczynałaby się na bocznej elewacji Pałacu Czapskich (Raczyńskich) przecinałaby całe założenie ministerstwa mierzące 250 metrów, a następnie wchodziła w ulicę Kubusia Puchatka, której opis na blogu pojawił się 21 grudnia 2013 roku (tam też zamieszczony jest plan całego założenia) i kończyła się na bloku z wieżą zamykającą perspektywę tej ulicy. Łącznie jest to blisko pół kilometrowe założenie urbanistyczne, wzorowane na barokowych projektach pałaców z dziedzińcem paradnym przed pałacem (fr. cour d’honneur). Szkoda, że tej osi nie uszanowano podczas budowy metra lokując dokładnie na jej środku… wentylatornię stacji Nowy Świat, za nią z kolei schowana jest budka strażnika pilnującego parkingu przed gmachem ministerstwa. Jak widać we współczesnej Warszawie taka dziedzina jak urbanistyka nie funkcjonuje.


Kompleks gmachów ministerstwa budowany był od roku 1950. W budynkach zastosowano nowoczesną konstrukcję szkieletową. Budynki oblicowano różowym piaskowcem i ozdobiono płaskorzeźbami Jana Ślusarczyka. Jest to monumentalna architektura jednak zaprojektowana na tyle wcześnie, że nie jest to jeszcze typowy socrealizm.
Warto też zauważyć topolę rosnącą przed gmachem ministerstwa.  Jego pokaźne rozmiary spowodowały, że wiele lat temu stało się bohaterem jednego z felietonów - "Warszawskich Pożegnań" Jerzego Kasprzyckiego oraz ilustracji wykonanej przez Mariana Stępnia. Jest to chyba jedna z ostatnich pamiątek po ogrodzie księży misjonarzy, którego początków topola nie może raczej pamiętać. 
Kolejny gmach przy Świętokrzyskiej to siedziba wydawnictw naukowych pomiędzy ulicami Czackiego i Mazowiecką pod numerem 14, został zaprojektowany w 1951 roku przez Zbigniewa Karpińskiego i Tadeusza Zielińskiego. Budynkowi kojarzącemu się z włoskim renesansem bardzo zaszkodziła nadbudowa przeprowadzona w latach 90. XX wieku.



Z tyłu za tym gmachem kryją się oficyny kamienicy przy Mazowieckiej 4 zbudowanej w 1876 roku przez Franciszka Braumana dla Alfonsa Grotowskiego, mającego udział w budowie warszawskich wodociągów. Jednak oficyna widoczna na zdjęciu jest młodsza. Powstała już w XX wieku zajmując miejsce znacznie starszej jednotraktowej oficyny stojącej przy tylnej granicy posesji. Nowy budynek został odsunięty od granicy działki. Dzięki temu budynek był większy, dwutraktowy z dodatkowym dziedzińcem z tyłu i większą ilością pomieszczeń w budynku. Ów nowy dziedziniec graniczył z terenem znajdującym się na zapleczu gmachu Stowarzyszenia Techników przy Czackiego 3/5. Po wojnie wyburzono wypalony dom frontowy kamienicy Grotowskiego, jak również oficyny boczne wzdłuż podwórza. Ocalała tylko ta na końcu posesji.



Kolejny biurowiec znajduje się już za wlotem w Mazowiecką przy Świętokrzyskiej 16. Zamyka też równocześnie panoramę placu obecnie funkcjonującego jako plac Powstańców Warszawy. Budynek miał stać się siedzibą Polskich Wydawnictw Gospodarczych. W 1951 roku powstał projekt autorstwa Zbigniew Karpińskiego i Tadeusz Zielińskiego z filarami dzielącymi wnękę we froncie budynku oraz z belwederkiem zwieńczonym rzeźbami. Budynek powstał później w latach 1954-56, jednak według skromniejszego projektu z podcieniami kryjącymi wejścia do sklepów. Biura na wyższych kondygnacjach zajęte zostały przez Motozbyt. Elewacja może budzić skojarzenia jako odwrotność elewacji innego biurowca z tego okresu przy narożniku Marszałkowskiej i Wilczej – Marszałkowska 77/79 (Centrala Ogrodnicza, Metroprojekt), który opisywany był na blogu 24 maja 2013 roku.



Kolejny biurowiec powstawał dla Centralnego Zarządu Budownictwa Miejskiego przy Świętokrzyskiej 18. Zbudowany został w 1952 roku według projektu Juliana Putermana-Sadłowskiego i Stanisława Roszczyka. Ten biurowiec znalazł się również na tytułowym zdjęciu tego wpisu. Trzeba jeszcze przypomnieć, że Julian Puterman-Sadłowski pojawił się na blogu 16 listopada 2013 roku, za sprawą willi przy Racławickiej 31.


Biurowiec Dyrekcji Państwowego Monopolu Tytoniowego pod adresem Świętokrzyska 20, został wybudowany w 1951 roku według projektu Andrzeja Boni między wylotami ulic Szkolnej i Jasnej. Na zdjęciu poniżej po lewej stronie. Jest to ostatni z ciągu biurowców. Dalej za ulicą Szkolną stoi już blok mieszkalny. Dalszy odcinek Świętokrzyskiej to już zabudowa mieszkaniowa.


Z wyjątkiem gmachu Ministerstwa Finansów wszystkie prezentowane biurowce posiadają sklepy zajmujące partery a często i pierwszą kondygnację. Wspomnieć można szczególnie księgarnie przy narożnikach Mazowieckiej. Jedną z nich był antykwiariat specjalizujący się w warsawianach. Drugi narożnik zajmowała księgarnia w której pojawiały się różne ciekawe wydawnictwa hobbystyczne np. związane z koleją, lotnictwem czy militariami.
Nie jest to koniec tematu biurowców w tym rejonie Śródmieścia. Tak się bowiem złożyło, że kilka dni później znów zawitałem w tę okolicę wobec tego kolejny wpis będzie dotyczył sąsiedztwa ulicy Świętokrzyskiej, w tym również kolejnych biurowców.