Info
Ten blog rowerowy prowadzi oelka z miasteczka Warszawa Śródmieście. Mam przejechane 23730.98 kilometrów w tym 681.59 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 18.78 km/h i się wcale nie chwalę.Suma podjazdów to 17514 metrów.
Więcej o mnie.
Moje rowery
Wykres roczny
Archiwum bloga
- 2015, Kwiecień2 - 5
- 2015, Marzec8 - 7
- 2015, Luty3 - 7
- 2015, Styczeń4 - 4
- 2014, Grudzień6 - 17
- 2014, Listopad10 - 37
- 2014, Październik13 - 25
- 2014, Wrzesień17 - 34
- 2014, Sierpień9 - 26
- 2014, Lipiec16 - 45
- 2014, Czerwiec13 - 43
- 2014, Maj12 - 37
- 2014, Kwiecień12 - 29
- 2014, Marzec9 - 23
- 2014, Luty8 - 12
- 2014, Styczeń6 - 6
- 2013, Grudzień8 - 40
- 2013, Listopad9 - 20
- 2013, Październik11 - 25
- 2013, Wrzesień17 - 51
- 2013, Sierpień12 - 31
- 2013, Lipiec10 - 25
- 2013, Czerwiec11 - 36
- 2013, Maj13 - 61
- 2013, Kwiecień11 - 31
- 2013, Marzec7 - 46
- 2013, Luty5 - 22
- 2013, Styczeń4 - 32
- 2012, Grudzień5 - 26
- 2012, Listopad11 - 58
- 2012, Październik12 - 32
- 2012, Wrzesień15 - 44
- 2012, Sierpień25 - 62
- 2012, Lipiec28 - 56
- 2012, Czerwiec25 - 26
- 2012, Maj25 - 55
- 2012, Kwiecień14 - 27
- 2012, Marzec12 - 38
- 2012, Luty5 - 32
- 2012, Styczeń6 - 36
- 2011, Grudzień25 - 37
- 2011, Listopad29 - 30
- 2011, Październik26 - 12
- 2011, Wrzesień26 - 11
- 2011, Sierpień24 - 24
- 2011, Lipiec22 - 20
- 2011, Czerwiec24 - 17
- 2011, Maj29 - 28
- 2011, Kwiecień25 - 23
- 2011, Marzec3 - 0
- 2011, Luty4 - 5
- 2011, Styczeń4 - 2
- 2010, Listopad10 - 0
- 2010, Październik27 - 3
- 2010, Wrzesień23 - 3
- 2010, Sierpień17 - 0
- 2010, Lipiec28 - 4
- 2010, Czerwiec26 - 0
- 2010, Maj23 - 2
- 2010, Kwiecień24 - 0
- 2010, Marzec9 - 1
- 2010, Luty1 - 0
- 2010, Styczeń1 - 0
Wpisy archiwalne w miesiącu
Grudzień, 2013
Dystans całkowity: | 225.19 km (w terenie 6.72 km; 2.98%) |
Czas w ruchu: | 12:39 |
Średnia prędkość: | 17.80 km/h |
Maksymalna prędkość: | 38.70 km/h |
Suma podjazdów: | 219 m |
Liczba aktywności: | 8 |
Średnio na aktywność: | 28.15 km i 1h 34m |
Więcej statystyk |
- DST 15.60km
- Czas 00:56
- VAVG 16.71km/h
- VMAX 34.40km/h
- Temperatura 0.8°C
- Podjazdy 11m
- Sprzęt ??? [Singel]
- Aktywność Jazda na rowerze
Viszontlátásro Ikarus
Wtorek, 31 grudnia 2013 · dodano: 01.02.2014 | Komentarze 5
Marszałkowska - pl. Konstytucji - Waryńskiego - Nowowiejska - al. Wyzwolenia - Sempołowskiej - al. Armii Ludowej - pl. Na Rozdrożu - Aleje Ujazdowskie - Agrykola -
Jazdów - Agrykola - Al. Ujazdowskie - Klonowa - Goworka - Puławska - Waryńskiego - Batorego - Pole Mokotowskie - al. Niepodległości - Bruna - Rakowiecka - Łowicka - Madalińskiego - św. Andrzeja Boboli - Pole Mokotowskie - Batorego - Waryńskiego - Skolimowska - Klonowa - Aleje Ujazdowskie - al. Armii Ludowej - Marszałkowska - Sempołowskiej - al. Wyzwolenia - Nowowiejska - pl. Politechniki - Lwowska - Piękna
Viszontlátásro Ikarus. Gdyby ktoś nie znał języka naszych bratanków to po polsku można powiedzieć do widzenia Ikarusie.
O historii węgierskich autobusów pisałem tu na blogu 28 września 2012, gdy było wiadomo, że powoli żegnamy się z tą marką. Rok 2013 był rokiem pożegnań w transporcie publicznym. Zaczęło się od wagonów 13N, które doczekały się oficjalnego pożegnania 5 stycznia 2013. Bez rozgłosu z ulic Warszawy zniknęły Jelcze M121M i M181M, o czym pisałem 25 sierpnia 2013.
Na koniec od 30 listopada przestały wyjeżdżać na linie wszystkie pozostałe jeszcze Ikarusy. Początkowo miasto i MZA nie chciały urządzać pożegnania, ale urzędnicy musieli się ugiąć i dzięki temu 31 grudnia w godzinach południowych można było zobaczyć taki widok:
Viszontlátásro Ikarus. Gdyby ktoś nie znał języka naszych bratanków to po polsku można powiedzieć do widzenia Ikarusie.
O historii węgierskich autobusów pisałem tu na blogu 28 września 2012, gdy było wiadomo, że powoli żegnamy się z tą marką. Rok 2013 był rokiem pożegnań w transporcie publicznym. Zaczęło się od wagonów 13N, które doczekały się oficjalnego pożegnania 5 stycznia 2013. Bez rozgłosu z ulic Warszawy zniknęły Jelcze M121M i M181M, o czym pisałem 25 sierpnia 2013.
Na koniec od 30 listopada przestały wyjeżdżać na linie wszystkie pozostałe jeszcze Ikarusy. Początkowo miasto i MZA nie chciały urządzać pożegnania, ale urzędnicy musieli się ugiąć i dzięki temu 31 grudnia w godzinach południowych można było zobaczyć taki widok:
Trasa pożegnalnego przejazdu prowadziła z placu Bankowego przez Krakowskie Przedmieście, Nowy Świat, Most Poniatowskiego, do pętli na Lubelskiej przy stacji Warszawa Wschodnia, następnie przez ulice Grochowa i Trasę Łazienkowską do alei Niepodległości, aleją Jana Pawła II na Włościańską.
W kolumnie jechały Ikarusy:
- Ikarus 280.26-2600 z 1987 roku;
- Ikarus 260.73A-6330 z 1993 roku;
- Ikarus 280.70E-5701 z 1997 roku;
- Ikarus 260.73A-6405 z 1995 roku;
- Ikarus 280.37D-5304 z 1994 roku;
- Ikarus 280.37-5254 z 1992 roku;
Wieczorem i w nocy Ikarusy obsługiwały jeszcze linię dowożącą na imprezę sylwestrową w okolicy przystanku Warszawa Stadion.
Jest to chyba niezła okazja do uzupełnienia mojego wpisu z 28 września 2012 roku. Przyjrzymy się zatem pewnej nauce jazdy o ciekawym życiorysie. Ikarus 280.T4-9009 stoi na ulicy Pokornej. W tamtym czasie w latach 2000 - 2001 był to dojazd do czynnej wówczas zajezdni R5 "Inflancka". Zajezdnia została zlikwidowana w 2005 roku, obecnie część jej terenu została zabudowana. W innym ujęciu pokazywałem to miejsce 24 lutego 2013 roku szukając porównania z berlińskim Potsdamer Platz. Tymczasem wracając do naszego autobusu dość dziwnym wydaje się oznaczenie wersji: 280.T4. Aby to wyjaśnić trzeba się cofnąć w czasie.
W 1981 roku Warszawa otrzymała pierwsze 67 solowych Ikarusów 260.04. W 1982 roku kontynuowano te zakupy. W grupie importowanych wówczas autobusów obok sprowadzanych od roku solówek Ikarusów 260.04 znalazło się 17 autobusów w wersji 260.02 produkowanych dla NRD. Od naszych różniły się brakiem kabiny kierowców i odsuwanych okien, jednak nie wszystkich. W opisie zamieszczonym w Omni-busie można przeczytać, że te autobusy nie posiadały otwieranych okien. Z tego co pamiętam, to w lewej ścianie dwa okna posiadały odsuwane części. Były to okna na przeciwko drugich i trzecich drzwi. Pozostałe miały pełne szyby, co je odróżniało wizualnie od pozostałych Ikarusów 260 na ulicach. Latem taki pojazd nie był zbyt przyjaznym środkiem transportu. Ciekawe jak sobie z tym radzili Niemcy w NRD, gdzie klimat nie odstaje specjalnie od naszego? Interesujący nas egzemplarz również należał do tej serii. Do ruchu został włączony z numerem 246. Od 15.07.1982 stacjonował w zakładzie R9 "Chełmska" (opisanej u mnie na blogu 6 marca 2013). W 1985 roku został przekwalifikowany na naukę jazdy. Otrzymał numer 9009 i znalazł się na stanie Ośrodka Szkolenia Zawodowego MZK, dalej stacjonując przy Chełmskiej. W 1989 roku trafił do remontu na Włościańską, gdzie dokonano głębszej przebudowy w efekcie której z autobusu solowego wyszedł przegubowiec. Takie przebudowy MZK prowadziło od 1988 roku. Zbudowane w ten sposób autobusy przegubowe określano jako Ikarusy 280.T4. 9009 po przebudowie dalej służył jako nauka jazdy. W 2002 roku został sprzedany. Obecnie jest własnością Towarzystwa Miłośników Miasta Bydgoszcz znajdując się w bardzo złym stanie technicznym. Zanim jednak do tego doszło, latem roku 2000 udało się odmalować go według pierwotnego schematu według jakiego malowane były Ikarusy 280.11 i 280.26. Autobus posłużył do urządzenia kilku imprez. Podczas pierwszej z nich udało się odwiedzić trasy obsługiwane przez zakład R8 "Pożarowa". 9009 podczas tej kolejnych fotostopów podczas tej imprezy ucharakteryzowany był na Ikarusa stacjonującego na Pożarowej. Był to Ikarus 280.11-2493 z 1979 roku. W latach 1979-85 stacjonował na Woronicza, a następnie na Pożarowej, gdzie w 1990 roku został skreślony ze stanu. Jeden z fotostopów urządzono na ulicy Pożarowej, gdzie autobus pozował jako zjazd z linii pośpiesznej H obsługiwanej przez Pożarową do 1993 roku, gdy została zlikwidowana.
Jeden z kolejnych fotostopów odbył się w Legionowie. W końcu lat 80. uruchomiono kilka linii zwykłych kursujących poza granicami Warszawy. Takie linie obsługiwały Otwock (250, 251), Piaseczno (252) i Legionowo (253 i 254). Linia 254 kursowała na trasie:
Legionowo (Przystanek PKP) - Krakowska - Sobieskiego - PZPR - Kościuszki (ob. Piłsudskiego) - Handlowa - Legionowo (plac Kościuszki)
Linię uruchomiono w 1988 roku. W 1991 zmieniono oznaczenie na 719, która została zlikwidowana w 1992 roku. Zdjęcie pokazuje miejsce na placu Kościuszki, gdzie znajdował się przystanek końcowy.
Legionowo (Przystanek PKP) - Krakowska - Sobieskiego - PZPR - Kościuszki (ob. Piłsudskiego) - Handlowa - Legionowo (plac Kościuszki)
Linię uruchomiono w 1988 roku. W 1991 zmieniono oznaczenie na 719, która została zlikwidowana w 1992 roku. Zdjęcie pokazuje miejsce na placu Kościuszki, gdzie znajdował się przystanek końcowy.
Potem autobus wziął udział w kilku innych imprezach. Był ostatnim pojazdem, jaki przejechał przez zamykany dla ruchu 22 września 2000 roku most Syreny.
Kategoria SS, Szlakiem komunikacji miejskiej
- DST 43.12km
- Teren 0.99km
- Czas 02:24
- VAVG 17.97km/h
- VMAX 30.90km/h
- Temperatura 7.6°C
- Podjazdy 33m
- Sprzęt Trek 800 Sport
- Aktywność Jazda na rowerze
Jezuici na Rakowieckiej
Sobota, 28 grudnia 2013 · dodano: 28.01.2014 | Komentarze 0
Marszałkowska - Śniadeckich - pl. Politechniki - Nowowiejska - al. Wyzwolenia - Sempołowskiej - al. Armii Ludowej - Al. Ujazdowskie - Belwederska - Sobieskiego - Beethovena - Witosa - Becka - Most Siekierkowski - Wał Miedzeszyński - Cyklamenów - Heliotropów - - Heliotropów - Cyklamenów - Wał Miedzeszyński - Most Siekierkowski - Becka - Witosa - Idzikowskiego - Sobieskiego - Sikorskiego - al. Wilanowska - al. KEN - Domaniewska - Wielicka - Krasickiego - Kazimierzowska - Narbutta -
św. Andrzeja Boboli - Rakowiecka - Bruna - al. Niepodległości - Pole Mokotowskie - Batorego - Waryńskiego - Skolimowska - Chocimska - Klonowa - Al. Ujazdowskie - al. Armii Ludowej - Sempołowskiej - al. Wyzwolenia - Nowowiejska - Lwowska - Piękna
Są w Warszawie trzy współczesne kościoły, które od lat budzą moje zainteresowanie. Pierwszy z nich to opisany tu 17 sierpnia Kościół Matki Boskiej Częstochowskiej przy Zagórnej, a drugim jest opisany 31 października Kościół Matki Bożej Królowej Polski w Aninie. Kolejny znajduje się na Mokotowie przy końcu Rakowieckiej. Stąd też podczas jednego z ostatnich moich wyjazdów na rowerze w 2013 roku nadłożyłem nieco drogi, aby zajrzeć na Rakowiecką.
Jest to Sanktuarium św. Andrzeja Boboli przy Rakowieckiej 61. Projekt kościoła sporządzili Hanna i Bogdan Madejowscy. Co ciekawe wszystkie współczesne kościoły, które uważam za ciekawe powstawały w latach 70. lub 80. W tym przypadku również tak jest, gdyż kościół budowany był w latach 1980-89.
Zanim jednak doszło do budowy tej świątyni Jezuici sprowadzili się tu znacznie wcześniej. Warto może dodać, że w Warszawie oprócz Rakowieckiej można ich napotkać na Starym Mieście w kościele Matki Bożej Łaskawej przy Świętojańskiej, w Falenicy, w drewnianej wilii "Złota Marysieńka" przy Początkowej 14/16 pisałem o tym miejscu 11 sierpnia 2013. Są też na Mokotowie w niedaleko położonej parafii św. Szczepana w sąsiedztwie ulicy Narbutta, gdzie zajechałem 27 maja 2012.
Dom Pisarzy Towarzystwa Jezusowego został otwarty 1 grudnia 1935 roku. Inicjatorem był ówczesny papież Pius XI (Achille Ratti), który doskonale znał Warszawę. W latach 1919 - 1921 był w Warszawie nuncjuszem apostolskim, a wcześniej od 25 kwietnia 1918 roku wizytatorem apostolskim Polski i Litwy. Był drugim po Ippolito Aldobrandinim (papież Klemens VIII) nuncjuszem w Polsce, który został wybrany na tron piotrowy.
20 czerwca 1938 roku, w kaplicy domu zostały umieszczone relikwie św. Andrzeja Boboli, sprowadzone z ZSRR.
Największa tragedia rozegrała się na samym początku Powstania Warszawskiego, 2 sierpnia 1944 roku. Wówczas żołnierze SS rozstrzelali tu zgromadzonych w gmachu zakonników i mieszkańców Mokotowa. Szczegółowy opis tragedii spisany przez ocalałego z pogromu ojca Aleksandra Kisiela JT czytałem kiedyś w Kalendarzu Warszawskim na rok 1948.
Zanim jednak doszło do budowy tej świątyni Jezuici sprowadzili się tu znacznie wcześniej. Warto może dodać, że w Warszawie oprócz Rakowieckiej można ich napotkać na Starym Mieście w kościele Matki Bożej Łaskawej przy Świętojańskiej, w Falenicy, w drewnianej wilii "Złota Marysieńka" przy Początkowej 14/16 pisałem o tym miejscu 11 sierpnia 2013. Są też na Mokotowie w niedaleko położonej parafii św. Szczepana w sąsiedztwie ulicy Narbutta, gdzie zajechałem 27 maja 2012.
Dom Pisarzy Towarzystwa Jezusowego został otwarty 1 grudnia 1935 roku. Inicjatorem był ówczesny papież Pius XI (Achille Ratti), który doskonale znał Warszawę. W latach 1919 - 1921 był w Warszawie nuncjuszem apostolskim, a wcześniej od 25 kwietnia 1918 roku wizytatorem apostolskim Polski i Litwy. Był drugim po Ippolito Aldobrandinim (papież Klemens VIII) nuncjuszem w Polsce, który został wybrany na tron piotrowy.
20 czerwca 1938 roku, w kaplicy domu zostały umieszczone relikwie św. Andrzeja Boboli, sprowadzone z ZSRR.
Największa tragedia rozegrała się na samym początku Powstania Warszawskiego, 2 sierpnia 1944 roku. Wówczas żołnierze SS rozstrzelali tu zgromadzonych w gmachu zakonników i mieszkańców Mokotowa. Szczegółowy opis tragedii spisany przez ocalałego z pogromu ojca Aleksandra Kisiela JT czytałem kiedyś w Kalendarzu Warszawskim na rok 1948.
Wejście do kaplicy znajduje się od strony ulicy św. Andrzeja Boboli. Ten fragment ciągu ulicy Wołoskiej po wojnie miał jako patrona Jana Karola Chodkiewicza. Tymczasem przed wojną ulicę Chodkiewicza planowano zbudować mniej więcej tak jak prowadzi obecnie ulica Żaryna, lecz dalej niż obecna Żaryna bo miała się kończyć przy Racławickiej na osi fortu "M" Mokotów, o którym pisałem 2 czerwca 2012 roku.
Po wojnie w 1952 roku ks. Bogusław Waczyński SJ, przełożony Prowincji Wielkopolsko-Mazowieckiej Towarzystwa Jezusowego, wystąpił do Kurii Warszawskiej z prośbą o utworzenie przy Domu Pisarzy parafii. Wniosek został rozpatrzony pozytywnie i nową parafię erygowano z dniem 1 stycznia 1953 roku. W 1957 roku udało się otrzymać zgodę na budowę świątyni, jednak już rok później w 1958 roku zgoda została anulowana. Trzeba było roku 1978 i Jana Pawła II aby 19 maja 1980 roku władze wydały zgodę na budowę kościoła. Teraz już sprawy potoczyły się dość szybko. Wmurowanie kamienia węgielnego odbyło się 16 maja 1981 roku. Kamień został sprowadzony z Janowa Poleskiego, miejsca męczeńskiej śmierci patrona. Dokładnie rok później w dolnym kościele odprawiona została biskupa Jerzego Dąbrowskiego pierwsza msza. Natomiast pierwsza msza w górnym kościele została odprawiona 17 kwietnia 1988 roku. Wcześniej bo w 1986 roku zakończono budowę domu parafialnego, natomiast kościół gotowy był w roku 1989. Czego wyrazem było przeniesienie na stałe relikwi z kaplicy w dniu 13 maja 1989 roku. Konsekracji sanktuarium dokonano 24 listopada 1991 roku.
Po wojnie w 1952 roku ks. Bogusław Waczyński SJ, przełożony Prowincji Wielkopolsko-Mazowieckiej Towarzystwa Jezusowego, wystąpił do Kurii Warszawskiej z prośbą o utworzenie przy Domu Pisarzy parafii. Wniosek został rozpatrzony pozytywnie i nową parafię erygowano z dniem 1 stycznia 1953 roku. W 1957 roku udało się otrzymać zgodę na budowę świątyni, jednak już rok później w 1958 roku zgoda została anulowana. Trzeba było roku 1978 i Jana Pawła II aby 19 maja 1980 roku władze wydały zgodę na budowę kościoła. Teraz już sprawy potoczyły się dość szybko. Wmurowanie kamienia węgielnego odbyło się 16 maja 1981 roku. Kamień został sprowadzony z Janowa Poleskiego, miejsca męczeńskiej śmierci patrona. Dokładnie rok później w dolnym kościele odprawiona została biskupa Jerzego Dąbrowskiego pierwsza msza. Natomiast pierwsza msza w górnym kościele została odprawiona 17 kwietnia 1988 roku. Wcześniej bo w 1986 roku zakończono budowę domu parafialnego, natomiast kościół gotowy był w roku 1989. Czego wyrazem było przeniesienie na stałe relikwi z kaplicy w dniu 13 maja 1989 roku. Konsekracji sanktuarium dokonano 24 listopada 1991 roku.
Bardzo ciekawym i wartym zobaczenia elementem są witraże autorstwa Teresy Reklewskiej. Wykonane zostały w latach 1984-91. Na koniec przypomnę, że najbliższą okolicę przedstawiałem tu na blogu 5 marca 2013 roku prezentując budynek Głównego Instytutu Przemysłu Rolnego i Spożywczego. Natomiast 20 listopada 2012 przedstawiłem najstarszy z kompleksu gmachów SGGW. Jest to ciekawe miejsce, z wieloma interesującymi budynkami więc pewnie coś z tego rejonu Mokotowa znów się pojawi.
Kategoria MTB, Rowerkiem po Warszawie, Służbowo, na... rower ;-)
- DST 47.66km
- Teren 4.30km
- Czas 02:34
- VAVG 18.57km/h
- VMAX 29.90km/h
- Temperatura 7.8°C
- Podjazdy 33m
- Sprzęt Trek 800 Sport
- Aktywność Jazda na rowerze
Uciekający pociąg
Czwartek, 26 grudnia 2013 · dodano: 26.01.2014 | Komentarze 7
Marszałkowska - pl. Konstytucji - Waryńskiego - Nowowiejska - Pl. Zbawiciela - al. Wyzwolenia - Sempołowskiej - al. Armii Ludowej - Al. Ujazdowskie - Belwederska - Sobieskiego -Beethovena - Witosa - Becka - Wał Zawadowski -
Prętowa - Wał Zawadowski - | - Kępa Falenicka - Kępa Oborska - Obórki - Okrzeszyn - [Warszawa] Wiechy - Rosochata - Przyczółkowa - Przekorna - Drewny - Przyczółkowa - al. Wilanowska - al. KEN - Domaniewska - Wielicka - Krasickiego - Kazimierzowska - Narbutta - Wiśniowa - Batorego - al. Niepodległości - Pole Mokotowskie - Batorego - Waryńskiego - Skolimowska - Chocimska - Klonowa - Aleje Ujazdowskie - al. Armii Ludowej - Sempołowskiej - al Wyzwolenia - pl. Zbawiciela - Nowowiejska - pl. Politechniki - Lwowska - Piękna
Jak już tytuł wskazuje tym razem będzie kolejowo. Teren nad Wisłą czyli Urzecze ma swoją kolej. Nie jest to linia, lecz bocznica, ale za to o całkiem pokaźnej długości - koło 28 kilometrów.
Ciężko jest trafić na pociąg towarowy. Nawet jeśli ma rozkład i jakoś się go trzyma, to dokładność kursowania jest z dokładnością do godzin, rzadko minut. To też gdy usłyszałem sygnał "tamary" dojeżdżającej do przejazdu na ulicy Prętowej pomknąłem tam od Wału Zawadowskiego. Jednak mogłem sobie obejrzeć najwyżej "końcówki" na ostatnim wagonie sygnalizujące koniec pociągu...
Jak już tytuł wskazuje tym razem będzie kolejowo. Teren nad Wisłą czyli Urzecze ma swoją kolej. Nie jest to linia, lecz bocznica, ale za to o całkiem pokaźnej długości - koło 28 kilometrów.
Ciężko jest trafić na pociąg towarowy. Nawet jeśli ma rozkład i jakoś się go trzyma, to dokładność kursowania jest z dokładnością do godzin, rzadko minut. To też gdy usłyszałem sygnał "tamary" dojeżdżającej do przejazdu na ulicy Prętowej pomknąłem tam od Wału Zawadowskiego. Jednak mogłem sobie obejrzeć najwyżej "końcówki" na ostatnim wagonie sygnalizujące koniec pociągu...
W drodze na Siekierki © oelka
Wykonanie zdjęcia pociągu towarowego, o ile mierzy się w konkretny pociąg przypomina grę na loterii. Pociąg może jechać o czasie, może być 12 godzin wcześniej lub później, a może nie pojechać wcale. Kursy pomiędzy elektrociepłownią Siekierki a Stacją Jeziorna i tak są punktualne nie gorzej niż ruch pasażerski. Ten pociąg mijał mnie o 15.22, czyli w zasadzie zgodnie z planem.
Jadąc w tę stronę nie planowałem specjalnie zdjęć kolejowych. Jednak skoro już słyszę syrenę z "Tamary" to czemu nie spróbować?
Jedno z moich pierwszych rowerowych zdjęć związanych z bocznicą na Siekierki powstało 12 września 1999 roku w Bielawie, koło Konstancina.
Jadąc w tę stronę nie planowałem specjalnie zdjęć kolejowych. Jednak skoro już słyszę syrenę z "Tamary" to czemu nie spróbować?
Jedno z moich pierwszych rowerowych zdjęć związanych z bocznicą na Siekierki powstało 12 września 1999 roku w Bielawie, koło Konstancina.
TEM2-065 prowadziła wówczas skład węglarek PKP z elektrociepłowni do stacji Jeziorna. Była to pierwsza wycieczka po zakupieniu używanego po dzisiejszy dzień
Treka. Tamta mimo ciepłej pory roku ograniczającej ilość kursów do elektrociepłowni zakończyła się sukcesem. Kilka kilka lat wcześniej gdy wybrałem się zimą w okolice tej bocznicy przez cztery godziny brnięcia w śniegu nie trafiłem na żaden pociąg, choć można było się spodziewać jego pojawienia.
Może jednak kilka słów o tym co i gdzie. Elektrociepłownia Siekierki pojawia się u mnie na blogu od czasu do czasu. Ostatnio wspomniałem o niej
19 października 2013 pisząc o Augustówce, dawnej wsi leżącej w najbliższym sąsiedztwie zakładu. Budowę tej elektrociepłowni przewidywano już w 1949 roku. W 1954 zatwierdzono jej budowę, chociaż poszukiwania lokalizacji trwały jeszcze do 1956 roku. Wyobraźmy sobie, że jedną z ewentualnych lokalizacji był rejon skrzyżowania Bartyckiej z Czerniakowską, prezentowany tu 5 października 2013.
Ostatecznie wybrano obecną lokalizację w bezpośrednim sąsiedztwie wsi Augustówka. Budowa rozpoczęła się w kwietniu 1958 roku. Pierwsza turbina o mocy 50MW ruszyła 4 grudnia 1961 roku. Natomiast budowę zakończono rok później. Do elektrociepłowni zbudowano też bocznicę. Początkowo sprawdzano różne jej warianty. Podobno rozważano budowę bocznicy z Góry Kalwarii, co mogło skrócić trasę dojazdu w stosunku do obecnej. Wspomina o tym strona poświęcona linii Skierniewice - Łuków. Ostatecznie jednak zdecydowano się wykorzystać istniejącą bocznicę z Okęcia do papierni w Jeziornej. Pomiędzy ulicami Wąską i Piaskową zbudowano stację. Dodatkowo wzdłuż Warszawskiej prowadził tor Kolei Grójeckiej (ex Wilanowskiej), z który krzyżował się z torami do papierni i nowym na Siekierki w jednym poziomie. Tor do papierni idzie prosto, a tor na Siekierki skręca i przez pewien czas prowadzi wzdłuż wału przeciwpowodziowego Jeziorki. W miejscu gdzie odchodzi od wału wykonane zostało zdjęcie z TEM2-065. Odcinek za Bielawą pojawił się u mnie na blogu 17 marca 2012 roku. Dalej bocznica na Siekierki omijając miejscowości prowadzi od ulicy Włóki, tu na wysokości zwałowiska odpadów znajduje się waga wbudowana w tor.
Ostatecznie wybrano obecną lokalizację w bezpośrednim sąsiedztwie wsi Augustówka. Budowa rozpoczęła się w kwietniu 1958 roku. Pierwsza turbina o mocy 50MW ruszyła 4 grudnia 1961 roku. Natomiast budowę zakończono rok później. Do elektrociepłowni zbudowano też bocznicę. Początkowo sprawdzano różne jej warianty. Podobno rozważano budowę bocznicy z Góry Kalwarii, co mogło skrócić trasę dojazdu w stosunku do obecnej. Wspomina o tym strona poświęcona linii Skierniewice - Łuków. Ostatecznie jednak zdecydowano się wykorzystać istniejącą bocznicę z Okęcia do papierni w Jeziornej. Pomiędzy ulicami Wąską i Piaskową zbudowano stację. Dodatkowo wzdłuż Warszawskiej prowadził tor Kolei Grójeckiej (ex Wilanowskiej), z który krzyżował się z torami do papierni i nowym na Siekierki w jednym poziomie. Tor do papierni idzie prosto, a tor na Siekierki skręca i przez pewien czas prowadzi wzdłuż wału przeciwpowodziowego Jeziorki. W miejscu gdzie odchodzi od wału wykonane zostało zdjęcie z TEM2-065. Odcinek za Bielawą pojawił się u mnie na blogu 17 marca 2012 roku. Dalej bocznica na Siekierki omijając miejscowości prowadzi od ulicy Włóki, tu na wysokości zwałowiska odpadów znajduje się waga wbudowana w tor.
Wspomniane zwałowisko też jest obsługiwane przez kolej. Jakoś nigdy z bliska nie trafiłem tu na wagony obsługujące zwałowisko. Niemniej wiem, że są to wagony typu 418V (dumpcar - wyładunek na bok z przechylnego pudła). Dalej tor prowadzi wzdłuż Wału Zawadowskiego, a potem skręca w stronę elektrociepłowni.
Te zdjęcie to nie jest żart, lub fotomontaż, lecz przejazd specjalny, jaki odbył się w dniu 25 kwietnia 2009 roku, podczas imprezy zorganizowanej przez
Stowarzyszenie Sympatyków Komunikacji Szynowej (SSKS) po różnych warszawskich bocznicach, z wykorzystaniem VT628-012 należącego do Kolei Mazowieckich. Był to chyba pierwszy pociąg z pasażerami na tej bocznicy.
Rozładunek wagonów prowadzony jest w głównej mierze na wywrotnicy zapewniającej obrót wagonu o 180 stopni. Ten wydajny na co dzień system wyładunku załamał się na początku tzw. "zimy stulecia" w końcu grudnia 1978 roku, gdy w bardzo krótkim czasie temperatura spadła z +8 do -15 stopni. Niestety na Siekierkach chociaż w planach były, to nie zbudowano urządzeń do rozmrażania wagonów. Po bardzo ostrej zimie w 1963 roku kolejne w latach 1964 - 78 były stosunkowo łagodniejsze i inwestycja wypadła z planu. Tymczasem składy docierające na Siekierki w końcu grudnia 1978 roku przywoziły bardzo kiepskiej jakości węgiel i do tego zamrożony. W efekcie elektrociepłownia miała coraz mniej węgla, a wagonów nie dało się rozładować. Próby rozbicia węgla przez saperów skończyły się tylko zniszczeniem wagonów. Zdaje się, że próbowano też wyrwać z wagonu węgiel spychaczem, co również skończyło się katastrofą. W krytycznym momencie 1 stycznia 1979 w elektrociepłowni pracował jeden blok. Elektrociepłownia uzyskiwała moc 14MW i wysyłała ciepłą wodę o temperaturze 40 zamiast 150 stopni. Zapasy węgla na placu składowym sięgały 30 tysięcy ton, co starczyło na kilka dni pracy. Jednak i tu węgiel był zamrożony. Aby dał się załadować do pieca trzeba było rozbić zlodowaciałe bryły. Z tej zimy i z 1 stycznia 1979, pamiętam nie tylko zasypaną śniegiem Marszałkowską, na której pierwszy tramwaj pojawił się dopiero wieczorem po 19.00, ale też zimne kaloryfery i czasowe wyłączenia prądu również w Śródmieściu, co się zazwyczaj nie zdarzało.
Warto dodać, że tamta zima nazywana "zimą stulecia" nie tylko powaliła na kolana PRL, ale również mocno zakłóciła funkcjonowanie kilku innych krajów zarówno z grupy tzw. "demoludów", jak również z zachodniej Europy.
Rozładunek wagonów prowadzony jest w głównej mierze na wywrotnicy zapewniającej obrót wagonu o 180 stopni. Ten wydajny na co dzień system wyładunku załamał się na początku tzw. "zimy stulecia" w końcu grudnia 1978 roku, gdy w bardzo krótkim czasie temperatura spadła z +8 do -15 stopni. Niestety na Siekierkach chociaż w planach były, to nie zbudowano urządzeń do rozmrażania wagonów. Po bardzo ostrej zimie w 1963 roku kolejne w latach 1964 - 78 były stosunkowo łagodniejsze i inwestycja wypadła z planu. Tymczasem składy docierające na Siekierki w końcu grudnia 1978 roku przywoziły bardzo kiepskiej jakości węgiel i do tego zamrożony. W efekcie elektrociepłownia miała coraz mniej węgla, a wagonów nie dało się rozładować. Próby rozbicia węgla przez saperów skończyły się tylko zniszczeniem wagonów. Zdaje się, że próbowano też wyrwać z wagonu węgiel spychaczem, co również skończyło się katastrofą. W krytycznym momencie 1 stycznia 1979 w elektrociepłowni pracował jeden blok. Elektrociepłownia uzyskiwała moc 14MW i wysyłała ciepłą wodę o temperaturze 40 zamiast 150 stopni. Zapasy węgla na placu składowym sięgały 30 tysięcy ton, co starczyło na kilka dni pracy. Jednak i tu węgiel był zamrożony. Aby dał się załadować do pieca trzeba było rozbić zlodowaciałe bryły. Z tej zimy i z 1 stycznia 1979, pamiętam nie tylko zasypaną śniegiem Marszałkowską, na której pierwszy tramwaj pojawił się dopiero wieczorem po 19.00, ale też zimne kaloryfery i czasowe wyłączenia prądu również w Śródmieściu, co się zazwyczaj nie zdarzało.
Warto dodać, że tamta zima nazywana "zimą stulecia" nie tylko powaliła na kolana PRL, ale również mocno zakłóciła funkcjonowanie kilku innych krajów zarówno z grupy tzw. "demoludów", jak również z zachodniej Europy.
Od początku bocznica była obsługiwana własnymi lokomotywami elektrociepłowni, co w pewien sposób wiązało ją ze Śląskiem, Zagłębiem i
Przedsiębiorstwem Materiałów Podsadzkowych Przemysłu Węglowego (PMP-PW) działającym od 1951 roku. Początkowo obsługę bocznicy zapewniały lokomotywy parowe. W ukazujących się ponownie po długiej przerwie "Stalowych Szlakach" w numerze 1/2012 ukazał się materiał, gdzie ukazały się zdjęcia parowozów pracujących na bocznicy w 1970 roku. Zdjęcia wykonał Tadeusz Suchorolski, który mimo wielu utrudnień w postaci istniejących do 1992 roku zakazów fotografowania dokumentuje kolej w Polsce od lat 60. Na zdjęciach można zobaczyć dwa parowozy. Pierwszy to TKy-203. Pod tym oznaczeniem kryje się jedna z trzech maszyn wyprodukowana w berlińskich zakładach Borsiga w 1913 roku, z numerami fabrycznymi 8395 - 8397. Były bodaj jedynymi w Europie tendrzakami o układzie osi 1-5-0. A więc z jedną osią toczną z przodu i pięcioma wiązanymi. Pracowały na Sandbahngesellschaft des Grafen von Ballestrem (kolej pyskowicka). Była to kolej dostarczająca piasek do kopalni, w celu zasypania likwidowanych wyrobisk. Gdy po wojnie kopalnie zostały znacjonalizowane a ich koleje włączono do PMP-PW parowozy otrzymały serię TKy i numery od 201 do 203. PMP-PW otrzymywało lokomotywy na takich samych zasadach jak PKP. Część z nich należało do tych samych serii jak na PKP (Ty45, Ty51) lub typów (3E i 3E/1 - PKP ET21). Parowóz TKy-203 został skasowany w 1971 roku. Na Siekierkach pracowały też mniejsze lokomotywy serii TKp typu T2D "Śląsk" na innym zdjęciu w tym samym numerze Stalowych Szlaków występuje TKp-17417 wyprodukowany w Chrzanowie w 1960 roku. Pracował w KWK Jaworzno, a następnie na Siekierkach. Skreślony został 25.11.1975 roku.
W latach 70. zdecydowano się na zakup w ZSRR ciężkich lokomotyw manewrowych typu TЭM2 [TEM2]. Dla PKP w latach 1976-1988 sprowadzono 130 sztuk oznaczonych jako SM48. Popularnie nazywane są "Tamarami". Na potrzeby przemysłu import rozpoczęto nieco wcześniej bo od 1974 roku.
Rodowód tych maszyn sięga amerykańskiej lokomotywy ALCO RSD-1. Znaczna część tych lokomotyw trafiła do ZSRR jako pomoc amerykańska w ramach Lend-Lease Act. W ZSRR została skopiowana i produkowana jako TE1 w zakładach w Charkowie. Na jej podstawie Związek Radziecki wyprodukował lokomotywy TEM1, a od 1967 roku TEM2 wytwarzane w zakładach w Briańsku, a potem także w Woroszyłowgradzie (Ługańsku). Jednak lokomotywy normalnotorowe powstawały tylko w pierwszej z tych fabryk. Widoczna na drugim od góry zdjęciu TEM2-065 wyprodukowana w 1977 roku, należy do starszej serii produkcyjnej z pierwotnym kształtem pudła i kabiny. Począwszy od lokomotywy TEM2-208 a na PKP od SM48-88 zmieniono kształt obudowy przedziału maszynowego i kabiny na kanciaty. Taki wygląd prezentuje TEM2-256 wyprodukowana w 1986 roku, pokazywana u mnie na blogu 8 stycznia 2012.
W latach 70. zdecydowano się na zakup w ZSRR ciężkich lokomotyw manewrowych typu TЭM2 [TEM2]. Dla PKP w latach 1976-1988 sprowadzono 130 sztuk oznaczonych jako SM48. Popularnie nazywane są "Tamarami". Na potrzeby przemysłu import rozpoczęto nieco wcześniej bo od 1974 roku.
Rodowód tych maszyn sięga amerykańskiej lokomotywy ALCO RSD-1. Znaczna część tych lokomotyw trafiła do ZSRR jako pomoc amerykańska w ramach Lend-Lease Act. W ZSRR została skopiowana i produkowana jako TE1 w zakładach w Charkowie. Na jej podstawie Związek Radziecki wyprodukował lokomotywy TEM1, a od 1967 roku TEM2 wytwarzane w zakładach w Briańsku, a potem także w Woroszyłowgradzie (Ługańsku). Jednak lokomotywy normalnotorowe powstawały tylko w pierwszej z tych fabryk. Widoczna na drugim od góry zdjęciu TEM2-065 wyprodukowana w 1977 roku, należy do starszej serii produkcyjnej z pierwotnym kształtem pudła i kabiny. Począwszy od lokomotywy TEM2-208 a na PKP od SM48-88 zmieniono kształt obudowy przedziału maszynowego i kabiny na kanciaty. Taki wygląd prezentuje TEM2-256 wyprodukowana w 1986 roku, pokazywana u mnie na blogu 8 stycznia 2012.
Lokomotywy te mogą pracować na torze normalnym 1435mm i szerokim 1520mm. Stąd też PKP znaczną część ze swoich 130 SM48 zgromadziła w środkowej części kraju i na wschodzie gdzie obsługują rejony przeładunkowe i ruch graniczny tak na torze normalnym, jak też na torze szerokim. Natomiast lokomotywy zakupione dla przemysłu znalazły się głównie w kopalniach, na kolejach piaskowych oraz w energetyce. Cześć wyposażenia tych lokomotyw jest identyczne z lokomotywami ST44 (M62) już wcześniej importowanymi do Polski z ZSRR. Produkcja naszych wschodnich sąsiadów często kojarzy się z siermiężnością, jednak w przypadku tych lokomotyw standardowym wyposażeniem przedziału maszynowego jest umywalka z podgrzewaną wodą a w części później produkowanych lokomotyw również lodówka.
Do początków tego stulecia węgiel dowożono wagonami wystawianymi przez PKP. Sytuacja zmieniła się po liberalizacji przewozów towarowych i powstaniu prywatnych przewoźników na bazie podzielonego PMP-PW. Z czasem zamiast PKP potem PKP Cargo na Siekierki zaczęły docierać wagony prywatnych przewoźników. Firmy te do przewozu węgla wykorzystywały swoje wagony, jak również wypożyczone od innych przewoźników. Udało się mi uwiecznić koło ośmiu różnych węglarek. Głównie podczas postoju na stacji Jeziorna.
Pierwszy wagon to węglarka pochodzenia najpewniej jugosłowiańskiego, ale należąca jak większość wypożyczonych wagonów do kolei słowackich serii Eas-z i numerze 33 56 546 7 083-5. Wagon ten posiadając otwierane ściany czołowe jest też przystosowany do wyładunku na wywrotnicach czołowych. Wypożyczony był przez CTL, za pośrednictwem firmy AX Benet.
W malowaniu PTK GK z Zabrza, acz już po przejęciu firmy przez DB Schenker znalazła się węglarka serii Eas typu 9-107.4 po modernizacji jako 9-107.5, wyprodukowana przez zakłady Vagonka Poprad (CSRS). Identyczny wagon prezentowałem 17 marca 2012. Wagon ten posiada otwierane ściany czołowe i jest przystosowany do wyładunku na wywrotnicach czołowych.
Ciekawym wagonem jest węglarka normalnej budowy, lecz zbudowana w Belgii w latach 80. Od innych wagonów wyróżnia się układem wzmocnień pudła. Wagon użytkowany przez DB Schenker wypożyczony został ze Słowacji.
U prywatnych przeowźników pojawiają się również konstrukcje wagonów samowyładowczych. Siekierki w przeciwieństwie do siostrzanej elektrociepłowni na Żeraniu nie korzystają z wagonów samowyładowczych zaliczanych do talbotów. Talboty opisałem 17 marca 2013 roku, przy okazji opisu antyrowerowej wówczas oferty PKP IC. Tym razem mogę pokazać gondolę czyli wagon z otwieraną na dół podłogą, pozwalającą na wyładunek poza obręb toru. Wagon budowy rumuńskiej (typ CFR/E)
Tu jest jeszcze jedna ciekawostka związana z wagonami prywatnymi. Ta węglarka posiada numer i oznaczenia wagonu należącego do PKP Cargo: 33 51 544 2142-4 Eacs PKPC [P]. O tym że jest to wagon prywatny świadczy litera P wpisana w kwadrat. To jest oznaczenie wagonu prywatnego. Kiedyś w ten sposób znakowano prywatne wagony - głównie cysterny i chłodnie, które kursowały na podstawie umowy między właścicielem i przewoźnikiem. O takim sposobie użytkowania wagonów pisałem też 27 lipca 2013, pokazując wagony serii Ucs, należące do prywatnej firmy. Znormalizowane węglarki budowane na podstawie dokumentacji UIC również się w tu pojawiały. Tego rodzaju wagony nieznacznie różniące się od siebie produkowano w różnych krajach dla różnych zarządów kolejowych. Wagon na zdjęciu posiada malowanie typowe dla niemieckiego przewoźnika. I tak właśnie jest. Należy bowiem do DB Schenker Rail. Nie posiada otwieranych ścian czołowych należy więc do serii Eaos z numerem 33 51 537 3874-5.
Jak również jako seria Eas z otwieranymi ścianami czołowymi. Tu w malowaniu CTL. Wagon o numerze 33 56 546 7 075-1 został wypożyczony od przewoźnika słowackiego, również za udziałem firmy AX Benet.
Na koniec zdjęcie dość słabej jakości, za to wagon ciekawy: 33 68 537 6 146-6 Eannos AAE. Jest to wydłużona, mierząca 15 metrów węglarka. Wielu osobom zapewne taki zarząd kolejowy jak AAE z numerem 68 z żadnym krajem się nie kojarzy. Skrót AAE to
Ahaus-Alstätter Eisenbahn. Jest to lokalna kolej w Szwajcarii mająca siedzibę w mieście Baar, która obecnie w głównej mierze żyje z wynajmu wagonów towarowych takich jak węglarki, platformy do przewozu kontenerów, czy wagony kryte dostosowanych do transportu palet.
PKP Cargo nie posiada aż tylu różnych wagonów. Z ich strony można się spodziewać głównie węglarek w rodzaju takich typów jak 408W,
412W i różnych pochodnych, które również można napotkać w składach przewoźników prywatnych. W porównaniu z poprzednimi latami będzie nudno. Jedno co może się częściej zmieniać to numery lokomotyw obsługujących bocznicę.
Wraz z przejecięm obsługi całej bocznicy przez PKP Cargo skończyła się pewna era. Dotychczas lokomotywy PKP nie wyjeżdżały poza stację Jeziorna. A dalej było królestwo lokomotyw związanych z przemysłem, energetyką i gdzieś tam w przeszłości ze Śląskiem i kopalniami.
Wraz z przejecięm obsługi całej bocznicy przez PKP Cargo skończyła się pewna era. Dotychczas lokomotywy PKP nie wyjeżdżały poza stację Jeziorna. A dalej było królestwo lokomotyw związanych z przemysłem, energetyką i gdzieś tam w przeszłości ze Śląskiem i kopalniami.
Kategoria Kolejowe klimaty, MTB, Rowerkiem po Mazowszu, Rowerkiem po Warszawie
- DST 43.36km
- Teren 1.43km
- Czas 02:24
- VAVG 18.07km/h
- VMAX 33.70km/h
- Temperatura 7.5°C
- Podjazdy 33m
- Sprzęt Trek 800 Sport
- Aktywność Jazda na rowerze
Napoleońska kolumna w Szopach
Niedziela, 22 grudnia 2013 · dodano: 22.01.2014 | Komentarze 9
Marszałkowska - Waryńskiego - Nowowiejska - al. Wyzwolenia - Sempołowskiej - al. Armii Ludowej - Al. Ujazdowskie - Belwederska - Sobieskiego - Beethovena - Witosa - Becka - Most Siekierkowski - Wał Miedzeszyński - Skalnicowa - Trakt Lubelski - Panny Wodnej - Trakt Lubelski - Skalnicowa - Cyklamenów - Heliotropów -- Heliotropów - Cyklamenów - Wał Miedzeszyński - Most Siekierkowski - Becka - Witosa - Idzikowskiego - Sobieskiego - Sikorskiego - al. Wilanowska - al. KEN - Domaniewska - Wielicka - Krasickiego - Kazimierzowska - Narbutta - Wiśniowa - Batorego - al. Niepodległości - Pole Mokotowskie - Batorego - Waryńskiego - Skolimowska - Chocimska - Klonowa - Al. Ujazdowskie - al. Armii Ludowej - Sempołowskiej - al. Wyzwolenia - Nowowiejska - Lwowska - Piękna
Zagadka z rodzaju wytęż wzrok i znajdź orła na poniższym zdjęciu:
Gdzie jest orzeł? © oelka
Nagrodą dla tych którzy szybko zauważyli pozostanie satysfakcja, że są spostrzegawczy.
Z tą kolumną jest problem. Niby jest znana, ale brak jest o niej dokładniejszych dokładnych danych. Jej istnienie wiązane jest z faktem powrotu Napoleona i jego wojsk z pod Moskwy. Wiązana jest też z Powstaniem Styczniowym, chociaż w okolicy żadnych bitew w latach 1863-64 nie było. Bitwa była, ale 6 września 1831 roku gdy Rosjanie atakowali Królikarnię, a więc na północ od kolumny. Jednak można też doszukać się, że stała w tym miejscu wcześniej bo na przełomie wieków XVIII i XIX. Imitacja orła napoleońskiego miała się pojawić dopiero w latach 60. XX lub 70. XX wieku. Ale można też odnaleźć informacje, że kolumna pochodzi z XIX wieku i jest pomnikiem zarazy jaka miała być przyczyną śmierci części mieszkańców Szop i Potoków. Na szczycie kolumny znajdował się krzyż, a pochowani tu mieszkańcy zostali ekshumowani w 1911 roku i znaleźli swoje miejsce na cmentarzu.
Lech Chmielewski w Przewodniku Warszawskim pisze, że jest to słup milowy z epoki Królestwa Polskiego czy też wcześniejszego Księstwa Warszawskiego, czyli czasów napoleońskich.
Pamiętam tę kolumnę z lat 80. gdy dotarłem tu przez pusty plac ulicą Bukowińską będącą chyba na tym odcinku polną drogą. Najbliższe bloki z osiedla Skocznia stały nieco na północ, a kolumna znajdowała się na środku pustego pola ciągnącego się od Dworca Południowego, o którym pisałem 11 września 2012 roku. po brzeg skarpy. Wydaje się mi, że wówczas orzeł patrzył się na północ, podczas gdy obecnie spogląda na zachód. Niestety nie były to te jeszcze czasy gdy zacząłem chodzić z aparatem fotograficznym po Warszawie. A później jakoś omijałem to miejsce.
W 1998 roku gdy rozpoczynała się zabudowa tego terenu kolumna została poddana rekonstrukcji i znalazła się kilka czy kilkanaście metrów od swojej pierwotnej lokalizacji. Obok jednego z pierwszych nowo wznoszonych budynków.
Jest jeszcze jedno pytanie. Przy jakiej ulicy obecnie stoi kolumna?
Ukończone właśnie przedłużenie alei KEN na Mokotowie bywa nazywane w różny sposób: Bukowińska, Nowobukowińska, Rolna, aleja Komisji Edukacji Narodowej.
Odpowiedź daje nam post z grupy pl.regionalne.warszawa. Gdy przymierzano się do budowy Ursynowa, 15 maja 1973 roku Rada Narodowa m. st. Warszawy podjęła uchwałę nr. 105, a w niej paragraf 1, punkt 27 nadający nazwę alei Komisji Edukacji Narodowej ulicy zaplanowanej od od Lasu Kabackiego do Puławskiej.
Jedyny problem jest z jej pełnym wprowadzeniem w życie...
Tymczasem powróćmy do Bukowińskiej i jej odcinka, który przynajmniej w teorii został wchłonięty przez al. KEN.
Nieistniejący dom przy Bukowińskiej 20 prezentowałem tu 20 maja 2011 roku. Obecnie w tym miejscu znajduje się jezdnia nowej ulicy.
Z tą kolumną jest problem. Niby jest znana, ale brak jest o niej dokładniejszych dokładnych danych. Jej istnienie wiązane jest z faktem powrotu Napoleona i jego wojsk z pod Moskwy. Wiązana jest też z Powstaniem Styczniowym, chociaż w okolicy żadnych bitew w latach 1863-64 nie było. Bitwa była, ale 6 września 1831 roku gdy Rosjanie atakowali Królikarnię, a więc na północ od kolumny. Jednak można też doszukać się, że stała w tym miejscu wcześniej bo na przełomie wieków XVIII i XIX. Imitacja orła napoleońskiego miała się pojawić dopiero w latach 60. XX lub 70. XX wieku. Ale można też odnaleźć informacje, że kolumna pochodzi z XIX wieku i jest pomnikiem zarazy jaka miała być przyczyną śmierci części mieszkańców Szop i Potoków. Na szczycie kolumny znajdował się krzyż, a pochowani tu mieszkańcy zostali ekshumowani w 1911 roku i znaleźli swoje miejsce na cmentarzu.
Lech Chmielewski w Przewodniku Warszawskim pisze, że jest to słup milowy z epoki Królestwa Polskiego czy też wcześniejszego Księstwa Warszawskiego, czyli czasów napoleońskich.
Pamiętam tę kolumnę z lat 80. gdy dotarłem tu przez pusty plac ulicą Bukowińską będącą chyba na tym odcinku polną drogą. Najbliższe bloki z osiedla Skocznia stały nieco na północ, a kolumna znajdowała się na środku pustego pola ciągnącego się od Dworca Południowego, o którym pisałem 11 września 2012 roku. po brzeg skarpy. Wydaje się mi, że wówczas orzeł patrzył się na północ, podczas gdy obecnie spogląda na zachód. Niestety nie były to te jeszcze czasy gdy zacząłem chodzić z aparatem fotograficznym po Warszawie. A później jakoś omijałem to miejsce.
W 1998 roku gdy rozpoczynała się zabudowa tego terenu kolumna została poddana rekonstrukcji i znalazła się kilka czy kilkanaście metrów od swojej pierwotnej lokalizacji. Obok jednego z pierwszych nowo wznoszonych budynków.
Jest jeszcze jedno pytanie. Przy jakiej ulicy obecnie stoi kolumna?
Ukończone właśnie przedłużenie alei KEN na Mokotowie bywa nazywane w różny sposób: Bukowińska, Nowobukowińska, Rolna, aleja Komisji Edukacji Narodowej.
Odpowiedź daje nam post z grupy pl.regionalne.warszawa. Gdy przymierzano się do budowy Ursynowa, 15 maja 1973 roku Rada Narodowa m. st. Warszawy podjęła uchwałę nr. 105, a w niej paragraf 1, punkt 27 nadający nazwę alei Komisji Edukacji Narodowej ulicy zaplanowanej od od Lasu Kabackiego do Puławskiej.
Jedyny problem jest z jej pełnym wprowadzeniem w życie...
Tymczasem powróćmy do Bukowińskiej i jej odcinka, który przynajmniej w teorii został wchłonięty przez al. KEN.
Nieistniejący dom przy Bukowińskiej 20 prezentowałem tu 20 maja 2011 roku. Obecnie w tym miejscu znajduje się jezdnia nowej ulicy.
Po drugiej stronie obecnie już alei KEN, a dawniej Bukowińskiej zachowała się jeszcze grupa budynków mogąca pamiętać czasy Szop Niemieckich w tym rejonie. Na początek częściowo drewniany dom pod adresem Bukowińska 27.
I kolejny murowany, za to opuszczony pod numerem 29.
W pobliżu są jeszcze dwa opuszczone i mocno zrujnowane budynki przy Bukowińskiej 35 i 37A. Zapewne kwestią czasu jest, kiedy jakiś inwestor postawi w ich miejscu kolejną mieszkalną szafę. W stylu porównywalnym z tymi, jakie stoją po drugiej stronie ukończonej właśnie alei Komisji Edukacji Narodowej.
- DST 23.59km
- Czas 01:20
- VAVG 17.69km/h
- VMAX 33.90km/h
- Temperatura 5.4°C
- Podjazdy 21m
- Sprzęt ??? [Singel]
- Aktywność Jazda na rowerze
Ulica misia o małym rozumku
Sobota, 21 grudnia 2013 · dodano: 18.01.2014 | Komentarze 2
Marszałkowska - Nowogrodzka - Poznańska - Żurawia - Krucza - Bracka - Szpitalna - pl. Powstańców Warszawy - Mazowiecka - Kredytowa - Jasna - Poczta Główna - Jasna - Przeskok - pl. Powstańców Warszawy - Warecka -
Kubusia Puchatka - Warecka - Nowy Świat - Świętokrzyska - Kopernika - Bartoszewicza - Sewerynów - Oboźna - Dynasy - Zajęcza - Topiel - Browarna - Karowa - Wybrzeże Kościuszkowskie - Most Świętokrzyski - Wybrzeże Szczecińskie - Wał Miedzeszyński - Most Siekierkowski - Becka - Witosa - Beethovena - Sobieskiego - Belwederska - Spacerowa - Klonowa - Aleje Ujazdowskie - al. Armii Ludowej - Sempołowskiej - al. Wyzwolenia - Plac Zbawiciela - Nowowiejska - pl. Politechniki - Lwowska - Koszykowa - Piękna
Okazało się, że mając miesiąc opóźnienia z wpisami tym razem trafiłem przypadkowo w
święto patrona ulicy na którą dojechałem w grudniu i o której chciałbym w związku z tym napisać kilka słów. To święto związane jest z rocznicą urodzin Alana Alexandra Milne'a (18 stycznia 1882) autora serii książek o Kubusiu Puchatku. Warto jeszcze przypomnieć o tym, że wizerunek niezbyt smukłego bohatera, mówiącego o sobie, że posiada mały rozumek stworzył Ernest Howard Shepard. Nie zawsze, na szczęście, nazwy ulic muszą mieć patronów o Bardzo Ważnych Życiorysach. Skoro patron ulicy jest mały to i ulica nie jest duża pod każdym względem. Jest to spokojna uliczka tuż obok Nowego Światu. Obecnie ze względu na budowę metra w pobliżu niemal odcięta od świata. Na jednym jej końcu stoi prawie ratusz. "Prawie", bo jest to blok mieszkalny na zapleczu Nowego Światu.
Pierwsze pomysły budowy równoległych traktów przez zaplecza ulicy Nowy Świat pojawiły się przed wojną. Juliusz Nagórski opracował w 1935 roku koncepcję budowy dwóch ulic jednej po stronie zachodniej, a drugiej po wschodniej. W założeniu chodziło o przeniesienie części ruchu, szczególnie pieszego na równoległe trakty z przepełnionego ludźmi Nowego Światu. Do pomysłu powrócono w nowej rzeczywistości po zakończeniu wojny. Najpierw opracowano część wschodnią, jeszcze w 1949 roku. Nowe osiedle otrzymało nazwę Nowy Świat Wschód. Tym osiedlem zajmiemy się innym razem. Rok później opracowano projekt kolejnego ciągu po stronie zachodniej (Nowy Świat Zachód). Dzisiaj, mało kto chyba kojarzy ulicę Gałczyńskiego czy Warecką lub Tuwima z jakimś osiedlem. Projekty przygotował zespół pracowni Trasy Zamek-Belweder pod kierunkiem Zygmunta Stępińskiego, z którym spotkaliśmy się przy okazji wizyty w Aninie31 października 2013 i opisu kościoła Matki Bożej Królowej Korony Polskiej. Stolica w numerze 42 z 22 października 1950 roku zamieściła dość szczegółowy opis osiedla planowanego na zachód od Nowego Światu. Plany były dość rozległe:
Partery budynków będą przeznaczone zgodnie z wytycznymi dla dzielnic mieszkaniowych na sklepy i lokale usługowe, piętra zaś na mieszkania. Tak więc w obu blokach znajdzie pomieszczenie 8 dużych lokali sklepowych wraz z magazynami oraz 160 mieszkań od jedno- do czteroizbowych o większych powierzchniach standartowych przyjętych dla podobnego budownictwa w MDM. Mieszkania w tych blokach będą również wyposażone we wszelkie dodatkowe urządzenia usługowe, jak garaże dla wózków dziecinnych i rowerów, centralne ogrzewanie etc. Projektuje s:ę też częściowe wykorzystanie podziemi na garaże samochodów osobowych. Wejścia do mieszkań będą wiodły od strony zewnętrznej t.j. terenów zielonych, zaś wejścia do sklepów od strony dziedzińca stanowiącego wnętrze ciągu pieszego i spacerowego. W ten sposób zostanie rozdzielony i uregulowany system komunikacji zewnętrznej z miastem i wewnętrzny t.j. z lokalami zaopatrzenia.
Powstały dwa budynki ciągnące się od Wareckiej do Świętokrzyskiej. Budynki rozdzielone są wysokimi prześwitami z przejściami i poprzedzone niewielkimi tarasami. Pierwotnie przy prześwitach miały stać rzeźby, z których realizacji zrezygnowano, podobnie jak z podziemnych garaży dla samochodów. Nigdzie nie podano niestety ilości planowanych miejsc parkingowych w owych garażach. A szkoda bo w naszej obecnej rzeczywistości liczby te brzmią dość szokująco. Dla porównania na MDM-ie planowano takich miejsc 25.Chociaż tu garaż miał się mieścić pod powierzchnią ulicy, być może więc ilość miejsc była by większa.
Budynki sąsiadujące z "ratuszem" i łączniki nad ulicą Warecką uzyskały pseudorokkowe elewacje.
Stępiński w swoich wspomnieniach "Gawędy warszawskiego architekta" opisując ten projekt wspomniał, że zespołowi projektantów marzyły się w sklepach mieszczących się na parterach budynków mieściły się specjalistyczne księgarnie, sklepy "Desy" , numizmatyczne i inne o podobnym charakterze. Co nawiązywałoby do dawnego charakteru Świętokrzyskiej. Marzenia nie spełniły się, gdyż lokale zajęły głównie różne punkty usługowe.
Warto spojrzeć na plan zamieszczony we wspomnianym artykule. Numer jeden to widoczny na górnym zdjęciu dom z wieżą zegarową. Numer dwa, to bloki wzdłuż planowanej wówczas ulicy nazywanej zresztą do pewnego momentu, żeby było ciekawiej placem, na którym planowano kamienną nawierzchnię. Jak widać osiedle ma ciekawe towarzystwo. Z boku znajduje się gmach Narodowego Banku Polskiego wznoszony z mozołem do końca lat 40. aż po lata 70. XX wieku.
Stępiński w swoich wspomnieniach "Gawędy warszawskiego architekta" opisując ten projekt wspomniał, że zespołowi projektantów marzyły się w sklepach mieszczących się na parterach budynków mieściły się specjalistyczne księgarnie, sklepy "Desy" , numizmatyczne i inne o podobnym charakterze. Co nawiązywałoby do dawnego charakteru Świętokrzyskiej. Marzenia nie spełniły się, gdyż lokale zajęły głównie różne punkty usługowe.
Warto spojrzeć na plan zamieszczony we wspomnianym artykule. Numer jeden to widoczny na górnym zdjęciu dom z wieżą zegarową. Numer dwa, to bloki wzdłuż planowanej wówczas ulicy nazywanej zresztą do pewnego momentu, żeby było ciekawiej placem, na którym planowano kamienną nawierzchnię. Jak widać osiedle ma ciekawe towarzystwo. Z boku znajduje się gmach Narodowego Banku Polskiego wznoszony z mozołem do końca lat 40. aż po lata 70. XX wieku.
Natomiast drugi koniec ulicy zamyka Elewacja gmachu Ministerstwa Finansów przy Świętokrzyskiej 12. Rozległy zespół budynków powstał w latach 1950-56 według projektu architektów Stanisława Bieńkuńskiego i Stanisława Rychłowskiego. Co ciekawe ich projekt w konkursie został tylko wyróżniony, a mimo to skierowany do realizacji.
Trudno określić kto dokładnie był inicjatorem wyboru nazwy nowej ulicy. Dość w każdym razie, że konkurs na nazwę prowadził wśród dzieci "Express Wieczorny" Wygrał Kubuś Puchatek. Na narożnikach ze Świętokrzyską zamontowano kamienne tablice z nazwami ulicy i wizerunkiem głównych bohaterów misia i prosiaczka. Obecnie gdy jedna z firm zajmujących się kinematografią zarezerwowała prawa do nazw, wizerunku i niemal wszystkiego co wiąże się z bohaterami książek Milne'a, być może byłoby to znacznie trudniejsze do przeprowadzenia.
Jednak w latach 50. nie było takich ograniczeń, dzięki temu powstała kameralna ulica z sympatyczną nazwą. Pozostaje mieć nadzieję, że otwarcie tuż obok pod Świętokrzyską stacji drugiej linii metra nie zburzy tego spokoju.
Jednak w latach 50. nie było takich ograniczeń, dzięki temu powstała kameralna ulica z sympatyczną nazwą. Pozostaje mieć nadzieję, że otwarcie tuż obok pod Świętokrzyską stacji drugiej linii metra nie zburzy tego spokoju.
Kategoria Rowerkiem po Warszawie, Służbowo, na... rower ;-), SS
- DST 24.29km
- Czas 01:25
- VAVG 17.15km/h
- VMAX 38.20km/h
- Temperatura 3.4°C
- Podjazdy 66m
- Sprzęt ??? [Singel]
- Aktywność Jazda na rowerze
Cyrk z cyrkiem
Środa, 18 grudnia 2013 · dodano: 15.01.2014 | Komentarze 6
Marszałkowska - pl. Konstytucji - Śniadeckich - pl. Politechniki - Nowowiejska - al. Wyzwolenia - Sempołowskiej - al. Armii Ludowej - pl. Na Rozdrożu - Aleje Ujazdowskie - Agrykola - Myśliwiecka - Rozbrat - Śniegockiej - Koźmińska - Górnośląska - Park Kultury - Kruczkowskiego - Tamka - Kopernika - Bartoszewicza - Sewerynów - Dynasy - Zajęcza - Topiel - Browarna - Furmańska - Bednarska - Dobra - Nowy Zjazd - Wybrzeże Gdańskie - Wenedów - Most Gdański - Starzyńskiego - Darwina - Namysłowska - Starzyńskiego - 11 Listopada - Odrowąża - Cm. Bródzieński - Odrowąża - Starzyńskiego - Most Gdański - Wybrzeże Gdańskie - Wenedów - Wybrzeże Gdańskie - Wybrzeże Kościuszkowskie - Wioślarska - Solec - Wilanowska - ks. Stanka - Park Kultury - Hoene-Wrońskiego - Hopfera - Agrykola - Al. Ujazdowskie - Sempołowskiej - al. Wyzwolenia - Nowowiejska - pl. Politechniki - Lwowska - Piękna
Na Powiśle zaglądałem już kilka razy. 19 września 2013 kręciłem się w alei 3 Maja koło wiaduktu, bardzo blisko dzisiejszego miejsca, na Kruczkowskiego, gdzie dzisiaj przejeżdżałem. Nie bez przyczyny przypomniała się mi piosenka śpiewana kiedyś dawno temu przez Salon Niezależnych.
Dziś od rana w całym mieście
Ludzie podekscytowani
Że przyjechał, chodzą wieści
Cyrk wspaniały z Danii
Chodźcie, bo pokaz słonia
Patrzcie, męski duecik
No i kobieta z brodą
Bawmy się jak dzieci
Konie biegną po arenie
Woltyżerka w rytm podskoków
Prezentuje boczny szpagat
Szmer przejęcia wokół
Trzniach, trzniach, na cinela
Dam, dam na bębnie wali
I już połknął brzytwę
I pomruk na sali
Sztukmistrz w białych rękawiczkach
Rozpościera łachman stary
Lecz za chwile go przemienia
W trzy złote dolary
Wszyscy oniemieli
Rozgorzały żądze
Każdy chciałby wiedzieć
Jak zrobił pieniądze
Lecz za chwile piramida
Wbiega zespół atletyczny
Ten na tego, a ten po nim
Na wierzch dziewczę śliczne
Patrzcie, ten na dole
Zsiniał, jak sapie
Co będzie, gdy spadną
Kto ich potem złapie
Nie zdążyli skończyła jeszcze
A zza kulis słychać ryki
Wywoływać będą dreszcze
Tańcem zwierząt dzikich
Pach, z bicza strzelił
Włożył do paszczy głowę
Okrzyk przerażenia
Jakiejś białogłowy
Dwaj obdarci klowni wyszli
Jeden mówi: .Jestem Tadek.
Drugi też się chciał przedstawić
Lecz upadł na zadek
A, a, do rozpuku
Jezusie, jakie śmieszne
Połyskują złote zęby
Krzyczą: .Jeszcze, jeszcze!.
Spazmy zachwytu wokół
Wiwat na całej sali
Ach, brawo, brawo
Oni są wspaniali
Dziś od rana w całym mieście
Ludzie podekscytowani
Że przyjechał, chodzą wieści
Cyrk wspaniały z Danii.
Z występami cyrku po II wojnie światowej był problem. Nawet nie dlatego, że cyrk z Danii opisany w piosence Jacka Kleyffa musiał przebyć żelazną kurtynę dzielącą Europę na Łabie lub na Bałtyku. Powód był prozaiczny. Nie było odpowiedniej sali. Pochodzący z XIX wieku gmach przy Ordynackiej przestał istnieć. Cyrk rozstawiał się w różnych miejscach. Chyba najbardziej trwałym miejscem był narożnik Chłodnej i Towarowej, gdzie przez wiele lat pojawiał się namiot cyrkowy, zanim wyrósł tam wieżowiec Daewoo.
A co z tym wszystkim ma wspólnego blok stojący przy ulicy Kruczkowskiego?
A co z tym wszystkim ma wspólnego blok stojący przy ulicy Kruczkowskiego?
Żeby odpowiedzieć na to pytanie trzeba się cofnąć ponad jedenaście lat wstecz. Ja mogę się przenieść w czasie do roku 1996, gdy udało się zrobić takie zdjęcie.
Tak. To jest to samo miejsce, może nieznacznie bliżej skrzyżowania z Książęca. Obiekt na zdjęciu w Atlasie Architektury Warszawy Juliusza A. Chrościckiego i Andrzeja Rottermunda, wydanym przez Arkady w 1977, nazywa go Teatrem Rozrywki i błędnie podaje adres Kruczkowskiego 1, chociaż budynek stał po stronie parzystej. Blok stojący tam obecnie nosi numer 6. Bardziej popularnie obiekt ten nazywany był cyrkiem. Pecha musiał mieć od samego początku. Zaprojektowany przez bułgarskie rodzeństwo Bronisława i Włodzimierza Stanków, budowany był dość długo bo w latach 1965-69. Jednak jeszcze latem 1969 "Stolica" donosiła, że cały czas budowa się przeciąga. Widownia była obliczona na 2800 lub 3000 widzów. Zdaje się, że funkcjonował w latach 1970-71. Potem został zamknięty, ze względu na zagrożenie pożarem, a w wyniku takiego zdarzenia również zawaleniem. Zresztą zdaje się, że nie bez racji gdyż doszło do katastrofy podobnego gmachu w Bułgarii. Potem przez całe lata był bazą, czy też magazynem ZPR-ów (Zjednoczone Przedsiębiorstwa Rozrywkowe). W latach 90. miał przejść remont czy też modernizację, jednak roboty przerwano, stąd też na moim zdjęciu jest on obstawiony szalunkami. Wcześniej był to budynek z typową dla lat 60. elewacją wykonaną z paneli aluminiowych.
Trzeba przyznać, że stosunkowo mało na temat tego teatru - cyrku jest informacji prasowych i w literaturze. Opis w Atlasie Architektury Warszawy jest krótki i opatrzony jeszcze dopiskiem, że znajduje się w remoncie. Stosunkowo dokładny przewodnik Warszawa Karola Mórawskiego i Wiesława Głębockiego z 1982 roku tylko powtarza informację z Atlasu. W "Stolicach" znalazłem jak dotychczas tylko jedno wspomniane już zdjęcie z podpisem w "Stolicy" nr 28 z 1969 roku. Jest jeszcze Przewodnik Warszawski Lecha Chmielewskiego wydany w 1987 roku, gdzie przy opisie osiedla Ludna pojawia się zdjęcie i podpis o "beczce śmiechu, czyli nieczynnym cyrku" bez jakiegoś odniesienia w tekście. Zapewne krótkie notatki można odnaleźć w prasie codziennej. Ale to już większe poszukiwania.
Po przerwaniu remontu gmach stał jeszcze kilka lat. Wyburzony został w 2002 roku, a po 2005 roku pusta już działka została zabudowana niezbyt urokliwym blokiem, widocznym raz jeszcze na dolnym zdjęciu.
Trzeba przyznać, że stosunkowo mało na temat tego teatru - cyrku jest informacji prasowych i w literaturze. Opis w Atlasie Architektury Warszawy jest krótki i opatrzony jeszcze dopiskiem, że znajduje się w remoncie. Stosunkowo dokładny przewodnik Warszawa Karola Mórawskiego i Wiesława Głębockiego z 1982 roku tylko powtarza informację z Atlasu. W "Stolicach" znalazłem jak dotychczas tylko jedno wspomniane już zdjęcie z podpisem w "Stolicy" nr 28 z 1969 roku. Jest jeszcze Przewodnik Warszawski Lecha Chmielewskiego wydany w 1987 roku, gdzie przy opisie osiedla Ludna pojawia się zdjęcie i podpis o "beczce śmiechu, czyli nieczynnym cyrku" bez jakiegoś odniesienia w tekście. Zapewne krótkie notatki można odnaleźć w prasie codziennej. Ale to już większe poszukiwania.
Po przerwaniu remontu gmach stał jeszcze kilka lat. Wyburzony został w 2002 roku, a po 2005 roku pusta już działka została zabudowana niezbyt urokliwym blokiem, widocznym raz jeszcze na dolnym zdjęciu.
Teraz w raz z wyburzeniem sąsiednich zabudowań gazowni, miejsce zmieniło się jeszcze bardziej.
Kategoria Rowerkiem po Warszawie, Służbowo, na... rower ;-), SS
- DST 16.68km
- Czas 01:00
- VAVG 16.68km/h
- VMAX 38.70km/h
- Temperatura 4.3°C
- Podjazdy 11m
- Sprzęt ??? [Singel]
- Aktywność Jazda na rowerze
Tramwajarska szkoła
Poniedziałek, 16 grudnia 2013 · dodano: 13.01.2014 | Komentarze 10
Marszałkowska - pl. Konstytucji - Śniadeckich - Nowowiejska - Krzywickiego - Filtrowa - pl. Narutowicza - Słupecka - Sękocińska - Szczęśliwicka - Kopińska - Aleje Jerozolimskie - al. Prymasa Tysiąclecia - Kasprzaka - Płocka - Skierniewicka - Wolska - R1 - Wolska - Karolkowa - Siedmiogrodzka -
Rogalińska - Siedmiogrodzka - Skierniewicka - Płocka - Kasprzaka - al. Prymasa Tysiąclecia - Aleje Jerozolimskie - Kopińska - Szczęśliwicka - Barska - pl. Narutowicza - Filtrowa - Krzywickiego - Nowowiejska - pl. Politechniki - Lwowska - Piękna
Jakoś nie miałem okazji w tym roku zbyt często zaglądać na Wolę, w okolice zajezdni, może w 2014 roku będzie częściej, ale to się jeszcze okaże.
Jest na Woli ulica Rogalińska. Jest to boczna ulica prowadząca od Siedmiogrodzkiej w stronę Kasprzaka (niegdyś Dworskiej). Przy Rogalińskiej stoi duży gmach szkolny. Warto spojrzeć na jego historię.
Warto spojrzeć na jego historię, gdyż wiąże się ona z miejscem gdzie byłem na spotkaniu. To teren zajezdni tramwajowej przy Młynarskiej - Zakład "Wola" R1. Ten telegraficzny skrót R1 jest nie bez przyczyny z jedynką. Po zniszczeniach wojennych i likwidacji stacji na Muranowie jest to najstarsza czynna zajezdnia tramwajowa w Warszawie.
O samej zajezdni
pisałem tu już rok temu 17 grudnia 2012. Napisałem też wówczas "W okresie przedwojennym teren zajmowany przez tramwaje był znacznie
większy niż obecnie i dochodził niemal do ulicy Dworskiej (obecnie
Kasprzaka). Na terenie za obecną Siedmiogrodzką mieściły się obiekty
służb drogowych (torowych) tramwajów. Obecnie urzędują oni przy Obozowej
i al. Prymasa Tysiąclecia. Pamiątką po tym są też gmachy szkoły dla
dzieci tramwajarzy przy ulicy Rogalińskiej." Dzisiaj właśnie na Rogalińską zajrzałem.
W latach 1908-10 ówczesny dyrektor Tramwajów Miejskich w Warszawie Maurycy Spokorny (wcześniej związany z Łodzią, z zawodu farmaceuta) stworzył "Fundusz Użyteczności Społecznej". Przeznaczony był on na finansowanie nauki dzieci pracowników Tramwajów Miejskich. Zapomogi dla pracowników były wypłacane i wcześniej od 1906 roku. Jednak od 1908 roku rozpoczęto zbiórkę środków na budowę szkoły. W 1911 roku zarząd Tramwajów uruchomił trzy przedszkola dla dzieci pracowników przy zajezdniach na Woli, Mokotowie i Muranowie. W 1913 roku fundusz posiadał ponad 400 tysięcy rubli. Można było przystąpić do budowy własnej szkoły. Planowano budowę ochronki dla najmłodszych dzieci w wieku 3-7 lat, budowę szkoły przygotowawczej, sześciooddziałowej dla dzieci zakwalifikowanych przez ochronkę, z programem takim jak w szkołach miejskich. Jako trzecia miała powstać szkoła rzemieślnicza (zawodowa) sześciooddziałowa dla chłopców i dziewcząt, która miała wykształcić fachowców potrzebnych tramwajom. Na ten cel nabyto i przeznaczono plac w sąsiedztwie zajezdni i warsztatów, których teren sięgał poza obecny przebieg ulicy Grzybowskiej i jej przedłużenia - Siedmiogrodzkiej. Widać to na planie WIG z 1931 roku.
W latach 1908-10 ówczesny dyrektor Tramwajów Miejskich w Warszawie Maurycy Spokorny (wcześniej związany z Łodzią, z zawodu farmaceuta) stworzył "Fundusz Użyteczności Społecznej". Przeznaczony był on na finansowanie nauki dzieci pracowników Tramwajów Miejskich. Zapomogi dla pracowników były wypłacane i wcześniej od 1906 roku. Jednak od 1908 roku rozpoczęto zbiórkę środków na budowę szkoły. W 1911 roku zarząd Tramwajów uruchomił trzy przedszkola dla dzieci pracowników przy zajezdniach na Woli, Mokotowie i Muranowie. W 1913 roku fundusz posiadał ponad 400 tysięcy rubli. Można było przystąpić do budowy własnej szkoły. Planowano budowę ochronki dla najmłodszych dzieci w wieku 3-7 lat, budowę szkoły przygotowawczej, sześciooddziałowej dla dzieci zakwalifikowanych przez ochronkę, z programem takim jak w szkołach miejskich. Jako trzecia miała powstać szkoła rzemieślnicza (zawodowa) sześciooddziałowa dla chłopców i dziewcząt, która miała wykształcić fachowców potrzebnych tramwajom. Na ten cel nabyto i przeznaczono plac w sąsiedztwie zajezdni i warsztatów, których teren sięgał poza obecny przebieg ulicy Grzybowskiej i jej przedłużenia - Siedmiogrodzkiej. Widać to na planie WIG z 1931 roku.
Na mapie niebieską linią przerywaną oznaczono przedłużenie Grzybowskiej czyli Siedmiogrodzką.
Cyframi zaś oznaczone są obiekty Tramwajów Miejskich:
Drugą szkołą jaka została tu umieszczone I Gimnazjum Miejskie, które 11 czerwca 1928 roku otrzymało jako patrona jenerała Józefa Sowińskiego. Po wojnie szkoła funkcjonowała jako Państwowa koedukacyjna szkoła stopnia licealnego im. gen Sowińskiego w Warszawie. A od 1965 roku jest to III Liceum Ogólnokształcące im. gen Sowińskiego.
Szkoła przed wojną posiadała bardzo bogato wyposażone pracownie. Miała swoją stację meteorologiczną, hodowle zwierząt i roślin. Ważnym miejscem była widoczna poniżej aula mogąca spełniać rolę kaplicy i sali teatralnej. Pod względem poziomu nauki była to jedna z lepszych szkół w Warszawie. Filozofii uczył tu Bogdan Suchodolski. Wówczas doktor, a później profesor, wykładowca uniwersytetów we Lwowie i Uniwersytetu Warszawskiego.
Szkoła w 1935 roku otrzymała dwa popiersia: patrona i marszałka Piłsudskiego. To drugie było pierwszym w Polsce pomnikiem zmarłego wówczas marszałka. Odnalezione po wojnie, pierwsze powróciło do szkoły, a drugie przekazano do Muzeum Narodowego.
Szkoła początkowo figurowała pod adresem Tramwajów - Młynarska 2, potem była przypisana do ulicy Kalinki, Kraszewskiego, a po wojnie i obecnie do Rogalińskiej.
Cyframi zaś oznaczone są obiekty Tramwajów Miejskich:
- 1. Szkoła przy Rogalińskiej.
- 2. Budynek przedszkola
- 3. Zajezdnia tramwajowa (Zakład "Wola" R1)
- 4. Dyrekcja Tramwajów Miejskich.
- 5. Warsztaty Główne (Zakład Naprawy Tramwajów T3)
- 6. Elektrownia tramwajowa
Drugą szkołą jaka została tu umieszczone I Gimnazjum Miejskie, które 11 czerwca 1928 roku otrzymało jako patrona jenerała Józefa Sowińskiego. Po wojnie szkoła funkcjonowała jako Państwowa koedukacyjna szkoła stopnia licealnego im. gen Sowińskiego w Warszawie. A od 1965 roku jest to III Liceum Ogólnokształcące im. gen Sowińskiego.
Szkoła przed wojną posiadała bardzo bogato wyposażone pracownie. Miała swoją stację meteorologiczną, hodowle zwierząt i roślin. Ważnym miejscem była widoczna poniżej aula mogąca spełniać rolę kaplicy i sali teatralnej. Pod względem poziomu nauki była to jedna z lepszych szkół w Warszawie. Filozofii uczył tu Bogdan Suchodolski. Wówczas doktor, a później profesor, wykładowca uniwersytetów we Lwowie i Uniwersytetu Warszawskiego.
Szkoła w 1935 roku otrzymała dwa popiersia: patrona i marszałka Piłsudskiego. To drugie było pierwszym w Polsce pomnikiem zmarłego wówczas marszałka. Odnalezione po wojnie, pierwsze powróciło do szkoły, a drugie przekazano do Muzeum Narodowego.
Szkoła początkowo figurowała pod adresem Tramwajów - Młynarska 2, potem była przypisana do ulicy Kalinki, Kraszewskiego, a po wojnie i obecnie do Rogalińskiej.
Przez cały okres międzywojenny szkoły były pod opieką Tramwajów. Dzieci korzystały z półkolonii organizowanych dla nich przez tramwajarzy. Od 1929 Tramwaje posiadały swój ośrodek w Mieni w pobliżu Cegłowa, za Mińskiem Mazowieckim. Z kolei tramwajarze korzystali z auli organizując koncerty swojej orkiestry i chóru w auli szkolnej.
Podczas kampanii wrześniowej w 1939 roku w gmachu urządzono noclegi dla uchodźców z Wielkopolski.
W 1942 roku szkołę zajął Wermacht. Uczniowie powrócili tu po wojnie. Do 1969 roku MZK patronowało liceum. Od 1970 roku patronat przejęły sąsiadujące Zakłady Radiowe im. M. Kasprzaka, które ostatecznie upadły w 1999 roku.
Wróćmy jeszcze na koniec do mapy WIG. Gmach szkolny powstał na terenie zakupionym przez Tramwaje. Równocześnie nabyto cały teren od Rogalińskiej aż do Karolkowej. Był to teren dawnej cegielni. Część terenu posłużyła rozbudowie zaplecza tramwajów. Po wojnie teren ten decyzją BOS z 1949 roku odebrano MZK i przeznaczono na zabudowę przemysłową. Od obecnego terenu zajezdni odcięto go przedłużając ulicę Grzybowską (Siedmiogrodzką) ze Skierniewicką. W ten sposób również gmach szkolny został odcięty od terenu należącego do Tramwajów.
Podczas kampanii wrześniowej w 1939 roku w gmachu urządzono noclegi dla uchodźców z Wielkopolski.
W 1942 roku szkołę zajął Wermacht. Uczniowie powrócili tu po wojnie. Do 1969 roku MZK patronowało liceum. Od 1970 roku patronat przejęły sąsiadujące Zakłady Radiowe im. M. Kasprzaka, które ostatecznie upadły w 1999 roku.
Wróćmy jeszcze na koniec do mapy WIG. Gmach szkolny powstał na terenie zakupionym przez Tramwaje. Równocześnie nabyto cały teren od Rogalińskiej aż do Karolkowej. Był to teren dawnej cegielni. Część terenu posłużyła rozbudowie zaplecza tramwajów. Po wojnie teren ten decyzją BOS z 1949 roku odebrano MZK i przeznaczono na zabudowę przemysłową. Od obecnego terenu zajezdni odcięto go przedłużając ulicę Grzybowską (Siedmiogrodzką) ze Skierniewicką. W ten sposób również gmach szkolny został odcięty od terenu należącego do Tramwajów.
Kategoria Służbowo, na... rower ;-), Rowerkiem po Warszawie, SS, Szlakiem komunikacji miejskiej, Rowerem do oświaty
- DST 10.89km
- Czas 00:36
- VAVG 18.15km/h
- VMAX 31.90km/h
- Temperatura -2.6°C
- Podjazdy 11m
- Sprzęt ??? [Singel]
- Aktywność Jazda na rowerze
Między domem i pracą (432)
Wtorek, 10 grudnia 2013 · dodano: 11.01.2014 | Komentarze 1
Marszałkowska - pl. Konstytucji - Waryńskiego - Nowowiejska - Polna - Waryńskiego - Pole Mokotowskie - Żwirki i Wigury - Pawińskiego - Dickensa - Białobrzeska - Barska - pl. Narutowicza - Filtrowa - Krzywickiego - Nowowiejska - pl. Politechniki -
Lwowska - Poznańska - Wilcza - Emilii Plater - Koszykowa - Piękna
Lwowska już się u mnie pojawiała (np.
16 lipca 2012 roku z narożną kamienicą numer 17), bo też jest jednym ze stałych elementów mojej trasy. Być może to się jakoś zmieni po otwarciu drogi dla rowerów na Waryńskiego. Na blogu był też początek ulicy - 11 lipca 2012. Nieco później bo 7 listopada 2012 pokazałem Gmach Architektury PW na rogu Lwowskiej i Koszykowej. A dzisiaj coś po środku. Numer trzynaście.
Lwowska numer 13 © oelka
Numer trzynaście to na zdjęciu powyżej drugi z jasnych budynków. Może zmieńmy porę dnia. W dzień widać więcej, choć może nastrój jest mniej romantyczny.
Ciężko jest na wąskiej ulicy dobrze się przyjrzeć kamienicy. Niemniej można spróbować.
Lwowska 13 to kamienica Stanisława Ursyn-Rusieckiego. Kamienica powstała w latach 1911-12 najprawdopodobniej według projektu Józefa Napoleona Czerwińskiego. Jest to przykład wczesnomodernistycznej kamienicy, ze zdobieniami nawiązującymi do secesji czy baroku. Zbudowana została dla Stanisława Ursyn-Rusieckiego pochodzącego z ziemiańskiej rodziny mieszkającej na terenie Ukrainy. Właściciel był kolekcjonerem sztuki. Zbierał porcelanę, szkło, fajans, precjoza, tkaniny, czy meble.
Sama kamienica na pierwszy rzut oka wyróżnia się z grona podobnych projektów jakie powstały w pracowni Czerwińskiego. Warto przyjrzeć się jej dokładniej. Dlatego zbliżymy się do niesymetrycznie umieszczonej bramy.
Sama kamienica na pierwszy rzut oka wyróżnia się z grona podobnych projektów jakie powstały w pracowni Czerwińskiego. Warto przyjrzeć się jej dokładniej. Dlatego zbliżymy się do niesymetrycznie umieszczonej bramy.
Po wejściu w bramę okazuje się, że zamiast typowego zamkniętego podwórza, lub zespołu podwórzy podzielonych poprzecznymi oficynami znajdujemy w podwórzu niewielki pałacyk.
Pałacyk powstał w tym samym czasie co i kamienica. Posiada bogato zdobione i zachowane do dzisiaj wnętrza. W okresie międzywojennym w jego przyziemiu mieściła się znana klinika położnicza "Sano". W czasie Powstania był siedzibą szpitala powstańczego. Po wojnie urzędował tu
Zarząd Związku Zawodowego Pracowników Kultury i Sztuki. Podobno właściciel zamierzał przekazać pałacyk
Polskiej Akademii Umięjetności. Wola jego miała się spełnić nie jak zamierzał w 1944, lecz dopiero w 2011 roku.
Pałacyk posiada swój ogród z tyłu, na samym końcu posesji.
Pałacyk posiada swój ogród z tyłu, na samym końcu posesji.
Obecnie, po rozbiórce hali "Koszyki" tylną elewację pałacyku, jak również południową elewację oficyny można obserwować z ulicy Koszykowej. Sąsiadujący z posesją Ursyn-Rusieckiego niewielki budynek z czerwonej cegły, to budynek administracyjny hali "Koszyki". Tego na szczęście nie rozebrano. Przynajmniej na razie.
Kamienica Ursyn-Rusieckiego, nie jest jedyną kryjącą w podwórzu pałacyk. W pobliżu podobna sytuacja jest możliwa do zaobserwowania przy Pięknej 44. O Pięknej 44 i znajdującej się w głębi dziedzińca tzw. Willi Struvego pisałem 26 października 2011 roku.
Kamienica Ursyn-Rusieckiego, nie jest jedyną kryjącą w podwórzu pałacyk. W pobliżu podobna sytuacja jest możliwa do zaobserwowania przy Pięknej 44. O Pięknej 44 i znajdującej się w głębi dziedzińca tzw. Willi Struvego pisałem 26 października 2011 roku.
Kategoria Do pracy - Z pracy, Rowerkiem po Warszawie, SS