Info
Ten blog rowerowy prowadzi oelka z miasteczka Warszawa Śródmieście. Mam przejechane 23730.98 kilometrów w tym 681.59 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 18.78 km/h i się wcale nie chwalę.Suma podjazdów to 17514 metrów.
Więcej o mnie.
Moje rowery
Wykres roczny
Archiwum bloga
- 2015, Kwiecień2 - 5
- 2015, Marzec8 - 7
- 2015, Luty3 - 7
- 2015, Styczeń4 - 4
- 2014, Grudzień6 - 17
- 2014, Listopad10 - 37
- 2014, Październik13 - 25
- 2014, Wrzesień17 - 34
- 2014, Sierpień9 - 26
- 2014, Lipiec16 - 45
- 2014, Czerwiec13 - 43
- 2014, Maj12 - 37
- 2014, Kwiecień12 - 29
- 2014, Marzec9 - 23
- 2014, Luty8 - 12
- 2014, Styczeń6 - 6
- 2013, Grudzień8 - 40
- 2013, Listopad9 - 20
- 2013, Październik11 - 25
- 2013, Wrzesień17 - 51
- 2013, Sierpień12 - 31
- 2013, Lipiec10 - 25
- 2013, Czerwiec11 - 36
- 2013, Maj13 - 61
- 2013, Kwiecień11 - 31
- 2013, Marzec7 - 46
- 2013, Luty5 - 22
- 2013, Styczeń4 - 32
- 2012, Grudzień5 - 26
- 2012, Listopad11 - 58
- 2012, Październik12 - 32
- 2012, Wrzesień15 - 44
- 2012, Sierpień25 - 62
- 2012, Lipiec28 - 56
- 2012, Czerwiec25 - 26
- 2012, Maj25 - 55
- 2012, Kwiecień14 - 27
- 2012, Marzec12 - 38
- 2012, Luty5 - 32
- 2012, Styczeń6 - 36
- 2011, Grudzień25 - 37
- 2011, Listopad29 - 30
- 2011, Październik26 - 12
- 2011, Wrzesień26 - 11
- 2011, Sierpień24 - 24
- 2011, Lipiec22 - 20
- 2011, Czerwiec24 - 17
- 2011, Maj29 - 28
- 2011, Kwiecień25 - 23
- 2011, Marzec3 - 0
- 2011, Luty4 - 5
- 2011, Styczeń4 - 2
- 2010, Listopad10 - 0
- 2010, Październik27 - 3
- 2010, Wrzesień23 - 3
- 2010, Sierpień17 - 0
- 2010, Lipiec28 - 4
- 2010, Czerwiec26 - 0
- 2010, Maj23 - 2
- 2010, Kwiecień24 - 0
- 2010, Marzec9 - 1
- 2010, Luty1 - 0
- 2010, Styczeń1 - 0
- DST 20.97km
- Czas 01:19
- VAVG 15.93km/h
- VMAX 33.80km/h
- Temperatura 1.3°C
- Podjazdy 33m
- Sprzęt Trek 800 Sport
- Aktywność Jazda na rowerze
Szlakiem "drapaczy chmur" ery przedstalinowskiej
Sobota, 30 marca 2013 · dodano: 25.04.2013 | Komentarze 4
Do tego wpisu zachęcił mnie barklu starając się porównać zbudowany w latach 1951-55 gmach Centrali Tekstylnej (Textilimpexu), nazywany obecnie wieżowcem TVP w Łodzi do Pałacu Kultury. Tymczasem ten budynek jest podobny do jednego lub dwóch warszawskich "drapaczy chmur" ale najmniej do Pałacu Kultury. Jest zresztą starszy do PKiN.
Gdy czytałem jego wpis przyszło mi do głowy, że jeśli jest mowa o wieżowcach w Warszawie wspomina się albo o współczesnych budynkach, albo mówi się o Pałacu Kultury. Tak jakby już nic innego o charakterze wysokościowym w Warszawie nie powstało.
Gdy jest mowa o tym co było wcześniej, przed zbudowaniem PKiN wymienia się tylko jeden budynek: przedwojenną siedzibę Prudentialu, po wojnie odbudowaną na siedzibę Hotelu "Warszawa". Budynków posiadających wieżę było w przedwojennej Warszawie więcej niż jeden. Ciekawe, że część nich zakończono budować w 1934 roku. Można tu wymienić warszawskie gmachy Prudentialu, centrali przy Nowogrodzkiej oraz poza Warszawą "Drapacz Chmur" w Katowicach przy Żwirki i Wigury 15, autorstwa Tadeusza Kozłowskiego, z konstrukcją projektu Stefana Bryły.
Po wojnie w Warszawie również planowano budowę budynków wieżowych. Z tego do czasu wprowadzenia socrealizmu w architekturze i budownictwie powstał jeden, pozostałe nie wyszły poza wstępne plany. Warto zobaczyć co powstało w Warszawie z tej grupy budynków. Zdjęcia wykonałem podczas dwóch moich wycieczek.
To zacznijmy od tego najbardziej znanego i do zakończenia budowy PKiN - najwyższego warszawskiego budynku. Siedziby Towarzystwa Ubezpieczeń "Prudential".
W 1954 roku budynek został odbudowany przez swojego projektanta, Marcina Weinfelda. Budynek odbudowano jako hotel z 375 miejscami dla gości, przy okazji zmieniając nieco kształt budynku i ubierając go w socrealistyczny kamienny kostium. Przez wiele lat mieścił się tu prowadzony przez Syrenę Hotel "Warszawa". Obecnie budynek jest w trakcie przebudowy prowadzonej przez krakowską rodzinę Likusów. Od ponad roku prace są jednak wstrzymane. Ma otrzymać wygląd zbliżony od przedwojennego. Jednak nie wiadomo, kiedy to nastąpi.
Żeby tradycji przedwojennej stało się za dość w sąsiednim gmachu, kiedyś siedzibie banku, po odbudowie rozgościła się telewizja. Do dzisiaj jest tu siedziba programów informacyjnych i Warszawskiego Ośrodka Telewizyjnego.
Chyba jednak nie dla wszystkich był to aż tak wielki "drapacz chmur". Ciężko jest mi to teraz odnaleźć, ale to chyba Melchior Wańkowicz w charakterystycznym dla siebie stylu opisał jak Warszawę zwiedzał Amerykanin. Gdy wykazał swoje rozczarowanie wysokością "Prudentialu" od swojego elokwentnego przewodnika usłyszał, że drugie tyle pięter znajduje się pod ziemią...
Nie był to pierwszy warszawski wysokościowiec. Znacznie wcześniej, w 1908 roku według projektu Bronisława Brochwicz-Rogóyskiego, zbudowano nowy gmach centrali telefonicznej przy Zielnej 39. Sąsiedni starszy gmach centrali powstał według projektu Izaaka Gustawa Clasona oraz Bronisława Brochwicz-Rogóyskiego w 1904 roku. Jak widać Rosyjsko-Szwedzkiemu Towarzystwu Telefonów Cedergren S.A. szybko zabrakło miejsca. Towarzystwo założył szwedzki inżynier Henrik Thore Thorsten Cedergren. Wcześniej zanim w 1883 roku utworzył własną firmę pracował u konkurentów ze Stanów Zjednoczonych - Bell Telephone Company. W Warszawie zresztą Cedergren przejął sieć po wygaśnięciu koncesji Bella w 1900 roku. Uruchomiona w 1904 roku w Warszawie centrala mogła obsłużyć 60 000 numerów.
Gmach zbudowany w latach 1906 - 1908, mierzył 51 metrów i był w tym czasie najwyższym budynkiem w całym cesarstwie Rosji. Co ciekawe podobny gmach wzniósł w tym czasie starszy brat Cedergrena w miejscowości Stocksund, koło Sztokholmu. W 1918 roku Cedergren połączył się z również szwedzkim Ericssonem. Przyjmując nazwę tej drugiej firmy (Allmänna Telefonaktiebolaget L M Ericsson).
Natomiast sieć telefoniczną oraz budynki centrali przejęła po wygaśnięciu koncesji w 1922 roku Polska Akcyjna Spółka Telefoniczna (PAST).
Cedergren, czyli PAST© oelka
W przypadku tego budynku pojawia się też wątek mojej rodziny. Przed Powstaniem mój dziadek pracując w fabryce makaronu "Napoli" zabezpieczył znaczny przydział makaronów dla swojej rodziny w trzech miejscach w Warszawie. Jednym z tych miejsc były podziemia gmachu PAST. Podejrzewam, że skorzystali z tego broniący się w gmachu Niemcy. Mało prawdopodobne, by choćby część tego zapasu przetrwała do 20 sierpnia. W dostępnych wspomnieniach i opisach zdobyciu gmachu nie ma o makaronie ani słowa.
Po wojnie gmach odbudowano w latach 1949-50, jednak uproszczono jego elewację. Dobudowano też dodatkową klatkę schodową, a budynek podwyższono budując szklany kiosk na dachu budynku. W roku dwutysięcznym został przekazany środowiskom kombatanckim, zarządzany jest przez Fundację Polskiego Państwa Podziemnego.
Trzeci z budynków obecnie w żaden sposób nie wygląda na wieżowiec, czy też "drapacz chmur".
Dawny wieżowiec na Kopernika© oelka
Budowę tego gmachu rozpoczęto w 1923 roku dla Towarzystwa Akcyjnego Budowy Hoteli. Budynek miał pomieścić Hotel "Helvetia" ze 170 pokojami gościnnymi. Kryzys spowodował problemy finansowe inwestora i w 1925 roku niedokończony budynek przeszedł w ręce Powszechnego Towarzystwa Ubezpieczeń Wzajemnych. Został ukończony w 1928 roku według projektu Antoniego Jawornickiego.
Budynek został uszkodzony podczas oblężenia Warszawy w 1939 roku. Podczas okupacji rozpoczęła się odbudowa powiązana z przebudową budynku. Usunięto cześć półkolisty segment z głównym wejściem, rozebrano piąte piętro w części niskiej budynku. W czasie Powstania Warszawskiego bardzo poważnie uszkodzona została cześć wieżowa. Odbudowę budynku według projektu Romualda Millera i Zbigniewa Skibniewskiego przeprowadzono w latach 1947-48. Rozebrano wówczas część wieżową, pozostawiono część zmian z okresu okupacji. W budynku po odbudowie swoją siedzibę miała Centralna Komisja a potem Centralna Rada Związków Zawodowych, zanim nie przeprowadziła się do gmachu biurowego tzw. "Schichta" przy ulicy Nowy Zjazd 1, o którym wspomniałem przy okazji opisu Mariensztatu.
Kolejny budynek z częścią wieżową, to Gmach Urzędu Telekomunikacyjnego przy Nowogrodzkiej 45. Powstał w latach 1928-34, na miejscu budynków składowych Banku Polskiego, według projektu Juliana Putermana-Sadłowskiego, ze stalową konstrukcją zaprojektowaną przez wspomnianego już wcześniej Stefana Bryłę. Nas szczególnie interesuje skrzydło wschodnie od Poznańskiej, tu widziane od strony Nowogrodzkiej:
Halo, uwaga będzie rozmowa...© oelka
I jeszcze raz widok budynku, tym razem od strony ulicy Wspólnej:
Kolejny, tym razem już całkiem pokaźny wieżowiec planowany był przy Placu Unii Lubelskiej. Miał pomieścić siedzibę Polskiego Radia. Do wybuchu wojny jednak prac nie rozpoczęto. Miejsce to prezentowałem w ubiegłym roku. Obecnie finiszuje tu budowa biurowca i wieżowca, który poprzez nieco inne ustawienie niż gmach radia jest niestety widoczny nad Belwederem z części parku Łazienkowskiego.
Planowana przed wojną rozbudowa gmachu BGK przewidywała powstanie części wieżowej przy narożniku Alej i Brackiej.
Zaraz po zakończeniu wojny, planowano budowę wieżowców przy narożniku Marszałkowskiej i Alej Jerozolimskich. Ostatecznie z tych planów nic nie wyszło.
W latach 1929-31 przy Chałubińskiego, według projektu Rudolfa Świerczyńskiego zbudowano gmach Ministerstwa Robót Publicznych, zajęty ostatecznie przez Ministerstwo Komunikacji. Jeszcze przed wojną powstał projekt rozbudowy gmachu na działce pomiędzy Hoża i Wspólną. Ta część budynku miała być z poprzednią połączona łącznikiem nad ulicą Hoża. Natomiast narożnik Wspólnej i Chałubińskiego miał zostać zwieńczony częścią wieżową. Prac nie rozpoczęto przed wybuchem wojny. Po wojnie od nowa zaplanowano rozbudowę budynku, tym razem autorstwa Bohdana Pniewskiewskiego. Projekt powstał na podobnych założeniach jak przedwojenny. Część wieżowa jest tu bardziej masywna, cofnięta wgłąb posesji i poprzedzona rotundą z wejściem do budynku. Powstał również łącznik nad Hoża. Gmach zrealizowano w latach 1948-50.
W okresie gdy kończono budowę gmachu panował już socrealizm i projekt był krytykowany za niespełnianie założeń socrealizmu. W efekcie Pniewski doprojektował nawet odpowiednio ozdobną attykę, ale okazała się zbyt ciężka dla stalowej konstrukcji wieży.
Przez wiele lat gmach ministerstwa górował nad południowym Śródmieściem. Dopiero budowa w latach 1975-78 przeprowadzona przez szwedzką firmę BPA wieżowca kiedyś nazywanego Intraco II, później Elektrim, obecnie występującego pod nazwą Oxford Tower zmieniła proporcje zabudowy w tej okolicy.
- DST 17.89km
- Czas 01:07
- VAVG 16.02km/h
- VMAX 29.20km/h
- Temperatura -2.2°C
- Podjazdy 7m
- Sprzęt Trek 800 Sport
- Aktywność Jazda na rowerze
Berlinka na Lesznie
Niedziela, 24 marca 2013 · dodano: 24.04.2013 | Komentarze 3
Ten wyjazd miał dwa różne aspekty. Jeden z nich dotyczący pewnej charakterystycznej grupy budynków opiszę przy kolejnej wycieczce korzystając z dzisiejszych zdjęć, a drugi dzisiaj. Połączenie tego razem byłoby bardzo rozwlekłe i trudne do czytania.
Jako, że sto piąta rocznica już za chwilę, to może tym razem trochę o tramwajach.
26 marca 1908 roku w Warszawie uruchomiono pierwszą linię tramwajów elektrycznych. Była to linia 3 kursująca z pl. Krasińskich, Miodową, Krakowskim Przedmieściem, Królewską, Marszałkowską do placu Unii Lubelskiej.
Okazją do wycieczki było również to, że prywatny "Teatr Kamienica" mający od 2009 roku swoją siedzibę przy al. Solidarności 93, otrzymał swoistą reklamę przed budynkiem w postaci wagonu typu K, o numerze taborowym 433. Jest on jednym z istniejącym do dzisiaj przedstawicielem ostatniej generacji wagonów, których projekt powstał na potrzeby Warszawy przed wybuchem wojny. Są to też niesamowicie wytrzymałe wagony, które mimo tego, że opuściły fabryki w latach 1941-42 do dzisiaj są utrzymywane w ruchu gospodarczym Tramwajów Warszawskich. Niewątpliwą ich zaletą w ruchu gospodarczym jest też bardzo prosty i łatwy do utrzymania układ elektryczny z wysokonapięciowym nastawnikiem. Z pewnością szybko nie znikną z warszawskich ulic, mimo pomysłów wykorzystania wycofanych wagonów 13N (opisanych przeze mnie we wrześniu i w styczniu) w ruchu gospodarczym Tramwajów Warszawskich.
Wagon w al. Solidarności ma na dachu założone tablice z liczbą 13. Linia 13 pojawiła się dopiero 15 stycznia 1946 roku. Do tego czasu liczba trzynaście była bardzo dokładnie omijana tak jako numer linii, jak również numer taborowy. W tej drugiej roli pojawiła się dopiero pięćdziesiąt lat temu 3 kwietnia 1963 roku wraz z wpisaniem na stan wagonu 13N-13. To samo dotyczyło numerów 113, 213, 313 w numeracji wagonów silnikowych, oraz 1013, 1113 i 1213 w zakresie numeracji wagonów doczepnych. Przesąd został przełamany w 1936 poprzez wpisanie na stan wagonu doczepnego typu P15(II)-1313. Następne takie okazje trafiły się dopiero po zakończeniu wojny i zostały skrupulatnie wykorzystane.
Wagony typu K różniły się od wcześniejszych typów F, H i J. Otrzymały dłuższe pomosty z szerszymi dwuskrzydłowymi drzwiami. Pudło nie było sztywno połączone z ostoją podwozia, przez co pasażerowie jadący w wagonie w mniejszym stopniu niż we wcześniejszych konstrukcjach odczuwali wstrząsy podczas jazdy. Przetarg na wykonanie wagonów przeprowadzono w 1939 roku. Zlecenie otrzymały dwie fabryki: Gdańska Fabryka Wagonów (DWF - Danziger Waggonfabrik) i Wspólnota Interesów z Chorzowa (w czasie wojny Osmag Chorzów, potem Mostowagon i Konstal, a obecnie Alstom). W momencie zakończenia Kampanii Wrześniowej wagony w obu fabrykach znajdowały się w różnym stadium produkcji. W Gdańsku 20 wagonów a w Chorzowie - 40. Niemcy zdecydowali, że wagony nie trafią do Warszawy, lecz zostaną zakupione dla BVG- Berliner Verkehrs-Aktiengesellschaft - przewoźnika miejskiego w Berlinie. Tak też się stało. W latach 1941-42 wszystkie wagony dotarły do Berlina. W tym samym czasie do Berlina dotarło też osiemnaście wagonów doczepne typu P15(III) wyprodukowanych w tym samym czasie w Gdańsku. BVG wagony silnikowe typu K oznaczyło jako typ TF40, natomiast doczepy P15(III) otrzymały oznaczenia jako B40S. Co ciekawe dziesięć wagonów doczepnych typu P15, wyprodukowanych w Gdańsku przez DWF zostało w tym mieście. Użytkowane w ruchu planowym były do lat 70. XX wieku.
W Berlinie wagony TF40 i B40S stacjonowały w zajezdniach Steglitz, Stahndorf i Niederschönhausen. Czyli na terenie późniejszego Berlina Zachodniego (Steglitz) i wschodniego (Niederschönhausen). Po zakończeniu wojny większość wagonów tramwajowych była w różnym stopniu uszkodzona bądź zniszczona. Władze Warszawy nie zapomniały o zamówieniu z 1939 roku. Już w czerwcu 1945 roku do Berlina udała się komisja w celu zorganizowania rewindykacji wagonów TF40 i B40S. Udało się odnaleźć 51 wagonów oraz cztery wraki z których wykorzystano podwozia. Być może pudła tych czterech wagonów pozostawiono na potrzeby TW. Cześć wagonów trafiła do odbudowy w "Mostowagonie" w Chorzowie oraz w "Cegielskim" w Poznaniu. Najmniej uszkodzone trafiły bezpośrednio do Warszawy. Pierwsze wagony K wyjechały na ulice Warszawy 15 stycznia 1946 roku, na trasy przekute z rozstawu szerokiego 1525mm na normalny 1435mm. Wagony K trafiły do obsługi tras normalnotorowych na Mokotowie, Żoliborzu i Moście Poniatowskiego. Kilka wagonów K wypożyczono do EKD w zamian za remont (nr 3935 (K-432), 3937 (K-434), 3943 (K-440), 3949 (K-445), 3953 (K-447), 3954 (K-448)). Wynikało to z nadmiaru wagonów normalnotorowych w stosunku do zapotrzebowania. EKD odremontowało wagony przemalowując na czerwono dolną część pudła, pozostawiając bez zmian malowanie pasa okiennego w kolorze kremowym z czarnymi paskami. Wagony te wyposażone zostały w pantografowe odbieraki prądu pozyskane zapewne od siostrzanych dla EKD Tramwajów w Zagłębiu Dąbrowskim. Wagony kursowały z Nowogrodzkiej do Włoch, nocując na torach odstawczych przy posterunku "skrzyżowanie", prezentowanym przeze mnie w ubiegłym roku, w lipcu. Do Grodziska zjeżdżały tylko na większe naprawy i przeglądy. Zwrócone zostały MZK w okresie pomiędzy lutym i październikiem 1947. Do czasu sprowadzenia do Warszawy pierwszych fabrycznie nowych wagonów N z Chorzowa w 1949 roku były to jedyne wagony z odbierakami pantografowymi w Warszawie. Pozostałe wagony wyposażone były w pałąki zwane popularnie "lirami". Pałąki eksploatowane były w Warszawie do 1960 roku. Od tego czasu wszystkie wagony wyposażone w odbieraki typu kolejowego (pantografy). Kolejna zmiana odbieraków nastąpiła w końcu lat 60. Do 1970 roku zamiast sztywnych odbieraków kolejowych wprowadzono lżejsze i bardziej elastyczne odbieraki OTK-1 (odwzorowane z odbieraków produkowanych przez firmę Stemmann). W latach 60. podczas remontów wagony K były przebudowywane na jednokierunkowe. Likwidowano w związku z tym drzwi po lewej stronie, oraz jeden z nastawników i oświetlenie czoła. Analogicznie na drugim czole likwidowano tylne światła i gniazda do łączenia z wagonem doczepnym. Jako pierwszy został skreślony wagon K-422 w 1952 roku. Wagon ten spalił się 26 kwietnia 1951 roku, gdy podczas zderzenia z samochodem ciężarowym w samochodzie tym doszło do zapłonu się paliwa. Kolejne wagony były wycofywane po 1965 roku i przekazywane na potrzeby gospodarcze MZK. W 1969 roku wstrzymano kasację części wagonów, gdyż decyzją Ministerstwa Gospodarki Komunalnej i Przestrzennej wstrzymano produkcję wagonów 13N w Konstalu na rzecz produkcji wagonów 102N a potem 102Na dla innych miast w Polsce. W ruchu pozostawały w tym czasie jeszcze 32 wagony K i 39 doczep typu P15. Wagony typu K początkowo stacjonowały we wszystkich zajezdniach. Później skomasowano je w dwóch: R3 "Żoliborz" i R2 "Praga". W latach 70. pozostały już tylko na Pradze obsługując pod koniec eksploatacji linie wyłącznie prawobrzeżne 3 i 21. Z ruchu liniowego wagon K wycofano ostatecznie latem 1975 roku. Od tego czasu użytkowane były tylko w ruchu gospodarczym. W 1995 roku udało się przywrócić do ruchu jako czynny zabytek wagon K-403. Kolejnym wagonami zabytkowym stały się wagon K-445, oraz wagon transportowy 2400 (ex K-408). Odstawiony do odbudowy jako historyczny dla WKD jest wagon gospodarczy 2405 (ex K-432; TF40-3935).
Wagony te z racji swojego pobytu w stolicy Niemiec nazywa się popularnie "berlinkami".
Sądzę, że remont wagonu spełnił potrzeby kierownictwa teatru. Wagon wygląda poprawnie, chociaż warto zwrócić uwagę na odstępstwa i nieścisłości w jego wyglądzie. Szczególnie dobrze widać to na ścianach czołowych.
Warto porównać wagon K-433 z odremontowanym kilka lat temu według projektu nieżyjącego już niestety prezesa klubu EKD pana Andrzeja Szymiczka wagonem K-445 (BVG: TF40-3949). Wagon 445 również pochodzący z Chorzowa bardzo dokładnie odtwarza obecnie wygląd tramwajów tego typu z lat 40 i 50.
Wygląd wagonu K-433 jest więc swoistą hybrydą zbierającą w sobie różne elementy wyposażenia wagonów K od lat 40. XX wieku, aż do dzisiaj.
Tablica z wyciętym numerem 13 jest bliższa stosowanym w Poznaniu. W Warszawie używano od lat 20. aż do czasu wycofania wagonów K w 1975 roku tablic pomalowanych na biało z czarnym numerem. W przypadku linii nocnych lub okresowych numer mógł być przekreślony czerwoną lub zieloną linią.
Dodatkowo mała kwadratową tabliczkę z numerem linii umieszczano na skosie dachu na środku bocznej ściany wagonu silnikowego.
Wagon prezentował by się również nieco korzystniej, gdyby pałąk ustawiono tak, aby ślizgacz znajdował się na wysokości sieci trakcyjnej. Obecnie bowiem sterczy dość nienaturalnie w górę.
Niemniej wagon prezentuje się ciekawie. Oby jak najdłużej był zadbany i stanowił atrakcję tego miejsca.
- DST 12.86km
- Czas 00:49
- VAVG 15.75km/h
- VMAX 27.80km/h
- Temperatura -3.0°C
- Podjazdy 7m
- Sprzęt Trek 800 Sport
- Aktywność Jazda na rowerze
Między domem i pracą (424)
Piątek, 22 marca 2013 · dodano: 04.04.2013 | Komentarze 9
Marszałkowska - pl. Konstytucji - Waryńskiego - Nowowiejska - Polna - Waryńskiego - Pole Mokotowskie - Żwirki i Wigury -- Pawińskiego - Dickensa - Białobrzeska - Barska - pl. Narutowicza - Filtrowa - Krzywickiego - Koszykowa - Lindleya - Oczki - Lindleya - Koszykowa - Krzywickiego - Nowowiejska - pl. Politechniki - Lwowska - Poznańska - Piękna
System wypożyczalni miejskich ruszył 1 sierpnia ubiegłego roku. Obejmował tylko cześć miasta zasadniczo na północ od Alej Jerozolimskich. Otrzymał dość trudną nazwę Veturilo.
Nazwa wybrana na podstawie konkursu pochodzi z Esperanto. W zamierzeniu łatwego języka międzynarodowego, który jednak przegrał w konkurencji z trudniejszym lecz bardziej powszechnie znanym angielskim, który po łacinie, francuskim, hiszpańskim i portugalskim stał się najbardziej powszechnie używanym językiem prześcigając pod tym względem wszystkie poprzednie. Podobno liczbę użytkowników Esperanto szacuje się w przedziale od kilkuset tysięcy do dwóch milionów. W Polsce o tym języku jest o tyle głośno, że jego twórca Ludwik Łazarz Zamenhof
urodził się w Białymstoku, studiował w Moskwie i następnie w Warszawie. Specjalizację z okulistyki zrobił w Wiedniu. Następnie pracował w Warszawie. W 1887 roku wydał pod pseudonimem Doktoro Esperanto podręcznik nowego języka Język międzynarodowy. Przedmowa i podręcznik kompletny. W 1913 wysunięto kandydaturę Zamenhofa do Nagrody Nobla. Zmarł w Warszawie w 1917 roku, jest pochowany na Cmentarzu Żydowskim przy Okopowej. To tyle co do nazwy systemu.
W sierpniu ubiegłego roku prezentowałem jeden z punktów tego systemu na Wybrzeżu Kościuszkowskim. Jakiś czas potem punkt przeniesiona na drugą stronę ulicy w pobliże Centrum Nauki Kopernik w wyniku nieporozumień z właścicielem bloku stojącego w pobliżu.
Działalności tego systemu przyglądam się z boku, ponieważ mając swoje rowery nie widzę potrzeby korzystania z wypożyczalni. Aczkolwiek projekt jest ciekawy i może być przydatny dla wielu osób. W ubiegłym roku był też bardzo popularny. Na tyle, że został doceniony nominacją do nagrody Travelera 2012 w kategorii społeczna inicjatywa roku.
Innym istotnym efektem pojawienia się rowerów miejskich jest przywrócenie w Warszawie stanowiska Pełnomocnika Prezydenta m.st. Warszawy ds. komunikacji rowerowej. Jest to faktycznie jeden z pracowników ZTM-u, Łukasz Puchalski odpowiedzialny również ze strony ZTM-u za Veturilo. Chętni na rozmowę w cztery oczy z pełnomocnikiem mogą wykorzystać jego dyżury w każdy wtorek w godzinach 15-17, w Węźle Komunikacyjnym Młociny, ul. Kasprowicza 145, piętro I, pok. 103.
Jest też aktywny na Facebooku. Ostatnio informował tam np. o pracach nad powstaniem pasa dla rowerów na Spacerowej.
A tym czasem system wypożyczania rowerów wychodzi poza funkcjonalne centrum Warszawy pojawiając się również na Ochocie i w południowym Śródmieściu.
1. Punkt przy głównym wejściu do gmachu Collegium Anatomicum, przy narożniku ulic Chałubińskiego i Oczki. Swoją drogą sami lekarze w tym wpisie: Ludwik Zamenchof, Tytus Chałubiński, Wojciech Oczko...Veturilo na Ochocie
© oelka
O ulicy Oczki i stojących tam budynkach pisałem w czerwcu ubiegłego roku. A teraz kolejne miejsca gdzie będzie można wypożyczyć rower, tym razem w południowym Śródmieściu.
2. Na początek Plac Konstytucji:Veturilo w południowym Śródmieściu (1)
© oelka
Lokalizacja na środku placu jest odcięta przejściem dla pieszych od końca DDR na Marszałkowskiej. Teoretycznie w tym roku powinny być prowadzone prace przy budowie dalszego ciągu tej drogi na Waryńskiego. Pieniądze na tę inwestycję podobną są. Czy przy okazji powstanie dojazd do stacji, wymagający wyznaczenia przejazdu przez jezdnie?
3. Kolejny punkt przy wyjściu z metra "Politechnika" przy narożniku Waryńskiego i Nowowiejskiej. A przy okazji widać typowe podejście kierowców do obowiązku przestrzegania przepisów. Veturilo przy Waryńskiego
© oelka
4. Kolejny punkt znalazł się na placu Politechniki. Zastanawiam się czy zaparkowane rowery nie będą wystawać na DDR. Moim zdaniem jest trochę za blisko drogi dla rowerów.Veturilo w południowym Śródmieściu (2)
© oelka
5. I ostatni punkt na Poznańskiej koło Szkoły Gastronomicznej. Ten powstał kosztem trzech, czy czterech miejsc parkingowych dla samochodów.Veturilo na Poznańskiej
© oelka
Na koniec fragment planu z południowym Śródmieściem, z zaznaczonymi stacjami Veturilo. W stosunku do oryginału poprawiłem błędnie zaznaczoną stację na Kruczej, która faktycznie jest przy Wspólnej, a nie jak w oryginale planu przy Hożej. Cyfry oznaczają stacje, które opisałem powyżej.
Dla porządku dodam, że zdjęcia są tym razem pozbierane z trzech moich wycieczek.
- DST 10.50km
- Czas 00:37
- VAVG 17.03km/h
- VMAX 31.00km/h
- Temperatura 2.3°C
- Podjazdy 7m
- Sprzęt ??? [Singel]
- Aktywność Jazda na rowerze
Między domem i pracą (423)
Wtorek, 19 marca 2013 · dodano: 28.03.2013 | Komentarze 4
Marszałkowska - pl. Konstytucji - Waryńskiego - Pole Mokotowskie - Żwirki i Wigury -- Pawińskiego - Dickensa - Białobrzeska - Barska - pl. Narutowicza - Filtrowa - Krzywickiego - Nowowiejska - pl. Politechniki - Lwowska - Piękna
Dzisiaj jeden z przedwojennych biurowców na Ochocie. Gmach Urzędu Wojewódzkiego, przy Filtrowej 57.Prawie jak w pałacu
© oelka
Powstał w 1938 roku. II wojnę światową przetrwał z nieznacznymi uszkodzeniami.
Budynek swoim układem przypomina literę "H". Zbudowany został na działce otoczonej ulicami Filtrową, Suchą (ob. Krzywickiego), bł. Ładysława z Gielniowa i Solariego. Wzdłuż Solariego i Krzywickiego zbudowano boczne skrzydła gmachu. Natomiast od strony Filtrowej i bł. Ładysława znajdują się dwa dziedzińce rozdzielone widocznym na moim dzisiejszym zdjęciu gmachem głównym. Cały układ odwzorowuje rezydencję magnacką z epoki baroku. Co łatwo sprawdzić choćby w samej Warszawie, w rejonie takich ulic jak Podwale i Miodowa. Gdzie można poszukać rezydencji o zbliżonym układzie. Najlepszym przykładem jest chyba Pałac Młodziejowskich (zwany także pałacem Młodziejowskiego lub Morsztynów) przy ulicach Miodowej 10 lub Podwale 7.
Nie jest to jedyny w Warszawie pomysł wykorzystania założenia pałacowego do rozplanowania biurowca. Innym zbliżonym przykładem jest gmach kolejowy (obecnie siedziba Polskich Linii Kolejowych) na rogu Targowej, Wileńskiej i obecnie al. Solidarności.
Ulicę Solariego prezentowałem tutaj 13 lipca ubiegłego roku. Na zdjęciu, które zamieściłem wówczas widać jest boczne elewację bocznego skrzydła od strony ulicy Solariego. Obecnie tylny dziedziniec jest zasłonięty biurowcem zbudowanym przy ulicy bł. Ładysława w latach 60. W tym miejscu pokaże zdjęcie z mojego ubiegłorocznego wpisu, z czerwca. Gdzie po lewej stronie widać fragment tego budynku.U błogosławionego Ładysława
© oelka
Od lat 90. XX wieku w budynku urzęduje Najwyższa Izba Kontroli. Wcześniej NIK zajmował część biurowca przy Marszałkowskiej 82/84. O budynku tym znanym głównie ze sklepu Centralnej Składnicy Harcerskiej pisałem we wrześniu ubiegłego roku.
- DST 41.79km
- Teren 1.00km
- Czas 02:12
- VAVG 19.00km/h
- VMAX 35.20km/h
- Temperatura 14.0°C
- Podjazdy 71m
- Sprzęt ??? [Singel]
- Aktywność Jazda na rowerze
Wójtówka - chyba najdroższa łąka świata
Środa, 6 marca 2013 · dodano: 27.03.2013 | Komentarze 6
Również w czerwcu pojawiłem się blisko, bo na Borowieckiej, Kierbedzia i przy kościele Bernardynów na Czerniakowie.
Właśnie pomiędzy Sielcami i wsią Czerniaków ulokowana była wieś Wójtówka. Jednak o ile nazwy Sielc i Czerniakowa przetrwały, to Wójtówka jakoś zniknęła z ludzkiej pamięci, choć jeszcze przed wojną funkcjonowała całkiem oficjalnie.
A skąd ta najdroższa łąka świata?
Popatrzmy jeszcze raz na to miejsce, tylko z innej perspektywy. Ile wart jest ten plac położony pomiędzy Polkowską, Chełmską i Czerniakowską?
Najdroższa łąka w Warszawie (2)© oelka
Może jednak zacznę od początku.
Po zakończeniu wojny Związek Radziecki postanowił w ramach różnych "prezentów" obdarować Warszawę trolejbusami. Warszawa otrzymała wówczas 30 sztuk typu JaTB-2. Nie bez racji nazywane czasem po cichu "Wołgogratami". Zbyt głośne użycie takiego określenia na dar od wielkiego brata, mogło się skończyć doprowadzeniem do siedziby Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego, a nie każdy kto zwiedzał UB wracał do domu.
Były to pojazdy wyprodukowane w latach 30., mocno już zużyte, które zostały w czasie wojny wywiezione z miast ZSRR przez Niemców. Początkowo trolejbusy miały zastąpić tramwaje na Marszałkowskiej, ostatecznie jednak zdecydowano się na ich uruchomienie w równoległym ciągu Alej Ujazdowskich, Brackiej, do Placu Saskiego (Piłsudskiego). Zajezdnię dla nich zlokalizowano na Łazienkowskiej, pomiędzy kościołem a później zbudowanym lodowiskiem "Torwar". W miejscu tym już przed wojną stacjonowały autobusy. Powojenna odbudowa była tymczasowa, kolidowała z projektowaną już w latach 50. Trasą Łazienkowską. W związku z tym pod koniec lat 50. zdecydowano się zbudować nową zajezdnię. Wybrano teren na narożniku Chełmskiej i Czerniakowskiej. Budowę hali dla trolejbusów można zobaczyć na zdjęciu z 1957 roku. W nowej zajezdni R-9 "Chełmska" od 16.01.1960 zaczęły stacjonować trolejbusy głównie Skody 8Tr i 9Tr, a od 2 października 1966 również autobusy. Trolejbusy wyprowadziły się z tego miejsca w 1973 roku, wraz z zakończeniem likwidacji sieci trolejbusowej w Warszawie. Powróciły jeszcze do Warszawy na kolejne 12 lat w 1983 roku, ale wówczas już na trasę pomiędzy Dworcem Południowym i Piasecznem. Pisałem o tym w ubiegłym roku. Od 1973 do 2006 roku na Chełmskiej stacjonowały wyłącznie autobusy. Chełmska gościła u siebie Jelcze MEX, które opuściły jej progi w drugiej połowie lat 70. Od 1973 do 1983 roku Chełmska była jedna z trzech zajezdni, gdzie stacjonowały montowane w Jelczu Jelcze-Berliety PR100. Następnie od 1980 roku pojawiły się przegubowe Ikarusy 280.26 i następnie od 1981 "solówki" typu 260.04. Od 1992 roku na Chełmskiej stacjonowały Jelcze 120MM - kolejne pokolenie jelczańskich potomków Berlieta. Jak również jego przegubowy krewniak Jelcz M181M. Zawitać zdążyły tu też Solarisy.
Jeszcze widok na teren zajezdni z wiosny 2006 roku, gdy odbył się na jej terenie zlot Jelczy "ogórków"związany z III warszawską Nocą Muzeów.
W przetargu udział wzięło 12 firm. Warunki zabudowy przewidywały ośmiopiętrową zabudowę, a od strony południowej 15. piętrową wieżę. Teren obejmował obszar ponad 50 tysięcy m². Przetarg rozpoczął się od kwoty 95 milionów złotych. Zażartą licytację wygrała hiszpańska firma deweloperska Sando Inmobiliaria z kwotą 371 mln 450 tys. zł, czyli około 7,2 tys. zł za m² gruntu. A potem zaczął się kryzys... i mamy wielką, i bardzo drogą łąkę. Podobno Hiszpanie chętnie sprzedadzą ten teren, tylko nie ma chętnych do zapłacenia zadowalającej ich kwoty. Na razie teren zarastają coraz większe krzaki. Jeszcze trochę i w tym miejscu może urosnąć las. Może wówczas doczekamy się rezerwatu przyrody w środku miasta?
Czerniakowską od Wójtówki do Czerniakowa© oelka
W tle widać jedno z najstarszych centrów handlowych w Warszawie. O Panoramie, pisałem w ubiegłym roku. Zbudowana została w 1993 roku. To teraz w tył zwrot i widok na skrzyżowanie z Chełmską. Część Sielc położona wzdłuż Czerniakowskiej pomiędzy skrzyżowaniem z Gagarina (które pokazałem tu w lipcu 2011 roku), a skrzyżowaniem z Chełmską miała być terenem przemysłowym. I już sam narożnik to nic innego jak biurowiec jednego z zakładów przemysłowych jakie tu zlokalizowano. Oczywiście architektura przemysłowa też podlegała zasadom realizmu socjalistycznego i miała być narodowa w formie i socjalistyczna w treści. Nie zawsze zdążyła, bo od zbudowania budynku, do położenia elewacji mijało czasem nawet kilka lub i więcej lat, wobec czego socrealistyczna dekoracja pozostawała tylko na planach budynku.
Skrzyżowanie Chełmskiej i Czerniakowskiej od 122 lat jest ważnym miejscem dla transportu publicznego.
Najpierw od 1891 roku przez Chełmska do Czerniakowskiej kursowała Kolej Wilanowska, do czasu zmiany przebiegu trasy w 1913 roku. Mieszkańcy Sielc i Wójtówki nie życzyli sobie bowiem na Chełmskiej parowozów, które wówczas zastąpiły trakcję konną. W 1922 roku na skrzyżowaniu Chełmskiej i Czerniakowskiej zbudowano trójkąt torowy i przez jakiś czas kończyła tu swoją trasę linia 2. Jednak już na Boże Narodzenie 1922 roku tramwaj pojechał dalej do pętli przed kościołem Bernardynów. Po zakończeniu wojny w 1945 roku tramwaje nie powróciły na tę trasę. Stało się to w 1957 roku, jednak bez odbudowy krańca przy wylocie Chełmskiej.
Chełmska stała się natomiast miejscem pętli trolejbusów, które dotarły tu już 21 stycznia 1952 roku w postaci linii 52 i cztery lata później linii 53. Jako ostatnia z pierwszego wcielenia trolejbusów z Chełmską i z Warszawą rozstała się linia 52. Nastąpiło to 1 lipca 1973 roku. Niedługo po tym Czerniakowską opuściły też tramwaje.
Przemysłowa Wójtówka© oelka
Czasem warto mieć nieco więcej w plecaku.
Samo pompowanie poszło tak sprawnie, że nie miałem problemu ze zdążeniem do sklepu na samym początku Świętokrzyskiej, mimo niezbyt dużej rezerwy czasowej do godziny jego zamknięcia.
- DST 11.54km
- Czas 00:42
- VAVG 16.49km/h
- VMAX 30.10km/h
- Temperatura 5.0°C
- Podjazdy 9m
- Sprzęt ??? [Singel]
- Aktywność Jazda na rowerze
Między domem i pracą (422)
Wtorek, 5 marca 2013 · dodano: 21.03.2013 | Komentarze 5
O okolicach Rakowieckiej pisałem ostatnio w listopadzie, pokazując główne wejście do najstarszego SGGW przy niedoszłym narożniku Rakowieckiej i Uniwersyteckiej. Po wojnie nikt już nie zastanawiał się nad budową Uniwersyteckiej, natomiast okolice Rakowieckiej i alei Niepodległości miały stać się zagłębiem naukowym. Informowała o tym "Stolica" w numerze 31 z 2 sierpnia 1953. Rozbudowano kompleks budynków SGGW, choć powstała połowa założenia, oraz SGH (Szkoła Główna Planowania i Statystyki 1949-1991). Nie tak daleko, przy Narbutta odbudowywano i rozbudowywano obiekty Szkoły Wawelberga i Rotwanda, włączonej do Politechniki Warszawskiej w 1951 roku.
Ale nie tylko.
Spożywczy instytut (1)© oelka
Do kierunku, który nie przezwyciężył jeszcze tendencji konstruktywizmu czy funkcjonalizmu - mimo prób złagodzenia jego antyhumanistycznego wyrazu, zaliczyć można Dworzec Zachodni i Dworzec Główny, CBS i CBP (Centralne Biuro Projektów i Studiów Budownictwa Przemysłowego), biurowce przy ul. Kruczej, CHPD i CZPD przy ul. Marszałkowskiej, Instytut Rolniczo-Spożywczy, kina: Ochota, Stolica, Moskwa.
O wymienionych tu budynkach CBS i CBP (Centralne Biuro Projektów i Studiów Budownictwa Przemysłowego) pisałem w lutym, część biurowców CHPD i CZPD przedstawiłem we wrześniu. Dworce Zachodni i Centralny nie doczekały się realizacji ówczesnych projektów. O siostrzanych kinach Ochota, Stolica, WZ i 1 Maj zaprojektowanych przez zmarłego niedawno Mieczysław Piprka napisałem 1 maja, rok temu. Kino Ochota pojawia się też w jednym z lipcowych wpisów.
Po tej wyliczance powróćmy do gmachu przy Rakowieckiej. Zbudowany w latach 50. nie został jednak zbudowany w całości. Budynek zaplanowano jako gmach główny ciągnący się wgłąb działki z czterema poprzecznymi skrzydłami. Jednak ostatecznie nie powstało drugie z planowanych skrzydeł. Do dzisiaj miejsce na nie widać na ścianie od strony ulicy Bruna.
Pamiętam, że w trakcie gdy pracowałem nad swoją pracą magisterską już drugi rok czyli na piątym roku studiów wśród młodszych o rok koleżanek i kolegów przychodzących na seminaria dla magistrantów była koleżanka wykonująca część doświadczalną swojej pracy magisterskiej właśnie w IBPRS. Nie pamiętam w jakiej dokładnie pracowni prowadziła doświadczenia. Natomiast pamiętam, że tematyką jej pracy było sprawdzenie poprawności działania dopiero co zakupionej aparatury. A badanie polegało na sprawdzeniu stopnia czystości... alkoholu etylowego.
Nie da się ukryć, że niektórzy z zazdrością słuchali informacji o takim temacie pracy...
Trzeba przyznać, że bardzo szybko, bo w kilka miesięcy uwinęła się ze swoimi doświadczeniami. W sumie już podczas semestru letniego czwartego roku mogła przeprowadzić obronę pracy.
Gmach przy Rakowieckiej 36 przez wiele lat gościł też inny instytut. Jest nim Instytut Biochemii i Biofizyki PAN.
Początków IBB należy szukać w latach 50. W 1951 roku powstała przy PZH (opisanym przeze mnie w listopadzie), pracownia przekształcona w 1954 roku w Zakład Biochemii Polskiej Akademii Nauk, kierowany przez prof. Józefa Hellera. Trzy lata później został przekształcony w Instytut Biochemii i Biofizyki PAN. Początkowo poszczególne zakłady IBB znajdowały się w różnych miejscach w Warszawie, poza PZH były to budynki UW w Alejach Ujazdowskich, na Krakowskim Przedmieściu i przy Karowej. Obiekty Akademii Medycznej przy Oczki, oraz SGGW przy Rakowieckiej. Już w 1956 roku podejmując decyzję o utworzeniu IBB, planowano budowę siedziby przyszłego instytutu. Początkowo planowano ulokowac go w jednym z obiektów przy Kasprzaka, gdzie ma swoją siedzibę Instytut Chemii Organicznej PAN. Gdy to nie doszło do skutku wydzierżawiono w 1963 roku przednie skrzydło omawianego dzisiaj gmachu przy Rakowieckiej 36. W efekcie udało się zebrać zakłady IBB w jednym miejscu. Dość szybko okazało się, że tymczasowa siedziba robi się dla rozwijającej się placówki zbyt ciasna. W 1972 roku ustalono, że instyt zbuduje swoją siedzibę przy ulicy Pawińskiego. Jednak rozpoczęcie budowy opóźniło się do drugiej połowy lat 80. IBB nie cieszyło się bowiem sympatią władz ze względu na zaangażowanie pracowników w działalność opozycyjną już od czasów powstania KOR-u, oraz w podziemiu w okresie stanu wojennego w latach 1981-83. Budowę nowej siedziby prowadzono w latach 1987-96. Pierwsze pracownie i zakłady IBB opuściły gmach przy Rakowieckiej w 1992 roku. A ostatecznie wyprowadzono się dwa lata później w 1994 roku. Do historii i różnych siedzib IBB jeszcze z pewnością powrócę.
- DST 38.14km
- Czas 02:14
- VAVG 17.08km/h
- VMAX 36.80km/h
- Temperatura 3.0°C
- Podjazdy 21m
- Sprzęt ??? [Singel]
- Aktywność Jazda na rowerze
TLK - TyLKo rower zostaw w domu?
Piątek, 1 marca 2013 · dodano: 17.03.2013 | Komentarze 15
Edyta jedzie na Wschodnią© oelka
Obecnie ED74 obsługują różne połączenia TLK, gdyż w tej marce zniknęły dawne pośpieszne. Ich bezpośredniego przodka - Acatusa pokazałem we wrześniu 2011 przy okazji wyjazdu po śruby M8 potrzebne do mocowania siodełka.
W tym miejscu pozostawię na chwilę moją trasę i zajmę się biletami na pociągi TLK i przewozem rowerów.
Kiedyś rower można było przewieźć tylko w wagonie lub przedziale bagażowym, który znajdował się w zdecydowanej większości pociągów. Po ich wycofaniu dopuszczono przewóz rowerów w wagonach pasażerskich z miejscami do siedzenia.
Dla wielu z nas TLK są jedyną w miarę jeszcze nie najdroższą metodą podróżowania często wraz z rowerem.
W niektórych pociągach TLK są włączone do składu wagony przystosowane do przewozu rowerów, w innych nie. W tym drugim przypadku można dotychczas przewieźć rower w skrajnym przedsionku pierwszego bądź ostatniego wagonu w składzie pociągu, o ile pociąg nie jest objęty całkowitą rezerwacją miejsc. Nie jest to wygodne, ale lepsze niż czekanie kolejnych kilku lub kilkunastu godzin na pociąg w którym będzie miejsce do przewozu rowerów.
Kwestie te szczegółowo reguluje Regulamin Przewozu Osób, Rzeczy i Zwierząt przez PKP Intercity SA (RPO-IC), którego nowa wersja wchodzi w życie 19 marca 2013 roku. Transport rowerów opisuje rozdział 3, § 25. Przewóz rzeczy i rowerów. Nowa wersja tego regulaminu wyklucza jednak przewóz roweru inaczej niż w wagonie przystosowanym do przewozu rowerów - rozdz. 3, § 25, p 4.:
Podróżny może przewieźć odpłatnie (za 9,10zł) na dowolną odległość i pod własnym nadzorem:
(...)
2) jeden niezłożony i nieopakowany rower jednośladowy – wyłącznie w wagonie klasy 2 przystosowanym do przewozu rowerów, na miejscu do tego wyznaczonym.
A więc odpada możliwość transportu roweru w przedsionku, nawet jeśli pociąg nie będzie objęty całkowitą rezerwacją miejsc (pociągi TLK pomiędzy Łodzią i Warszawą.)
Zresztą, w związku z wprowadzeniem obowiązkowych miejscówek we wszystkich pociągach TLK podróżny zostaje przykuty do miejsca wybranego przez komputer. W związku z tym kasjerka nie ma możliwości sprzedaży biletu na przewóz roweru, jeśli w składzie pociągu nie ma wagonu przystosowanego do przewozu rowerów, lub wszystkie miejsca przypisane do przewozu rowerów są zajęte.
Nie da się wobec tego również przewieźć w pociągu większej grupy rowerów niż ilość miejsc dla nich. Co ma więc zrobić w takiej sytuacji np. dziesięcioosobowa wycieczka?
Może tylko pisać pismo o włączenie dodatkowego wagonu, zgodnie z odpowiednią taryfą PKP IC. O ile taki wagon będzie się znajdował w rezerwie, bo to wcale nie jest pewne.
Jest jeszcze jedna możliwość transportu roweru. Opisuje to punkt 3 regulaminu:
Podróżny, posiadający ważny bilet na przejazd, może zabrać ze sobą i przewieźć bezpłatnie, jako bagaż podręczny, pod własnym nadzorem:
1) łatwe do przenoszenia rzeczy, w tym np.:
(...)
b) złożony rower w pokrowcu,
Swoją drogą z tymi zapisami sprzeczne są informacje podane w niezbędniku podróżnego. Gdzie o zmianie regulaminu, nie ma ani jednego słowa. A chyba informacja o zmianach wchodzących we wtorek powinna się tam znaleźć.
Problemu, by nie było, gdyby PKP IC wzorem DB AG wystawiało wagon do przewozu rowerów w każdym pociągu. W Niemczech bowiem każdy pociąg klasy IC prowadzi w swoim składzie wagon do przewozu rowerów.
A u nas?
W 2008 roku takich pociągów łącznie było 73. W 2010 roku w opublikowanym wykazie znalazło się 36 pociągów TLK, 22 EIC oraz 5 międzynarodowych, czyli łącznie 63. Ile jest w tym rozkładzie jazdy nie wiadomo, gdyż PKP IC nie opublikowało takiego zestawienia. Albo zrobiło to tak sprytnie, że go nie znalazłem.
Część pociągów TLK objętych jest umową o świadczeniu usług publicznych. PKP IC otrzymuje rekompensatę wypłacaną przewoźnikowi za uruchomienie tych pociągów. Z umowy wynika, że pociągi nią objęte powinny prowadzić wagon przystosowany do przewozu rowerów.
Z obecnego rozkładu jazdy (na niedzielę 17.03) można wywnioskować, że z sześciu pociągów TLK łączących bezpośrednio Warszawę z Poznaniem, wagon przystosowany do przewozu rowerów znajduje się w dwóch. Trochę lepiej wygląda połączenie z Krakowem, gdzie wagony są w pięciu z dziesięciu uruchamianych w ciągu dnia połączeń. Pomiędzy Warszawą i Gdańskiem sześć z dziewięciu.
Do Zielonej Góry natomiast bezpośrednio z Warszawy pociągiem TLK roweru przewieźć się nie da.
Wszystkie te zmiany wiążą się z wprowadzeniem obowiązkowej rezerwacji miejsc w pociągach TLK ukrytej pod hasłem "Po prostu BILET".
PKP IC chwaląc się umieszczeniem miejscówki na jednym druku z biletem, próbuje wymusić na pasażerach wcześniejszy zakupu biletów. Do czego mają się przyczynić zniżki dla tych, którzy do kasy udadzą się tydzień lub wcześniej niż ich planowana data wyjazdu. Ma to ułatwić zestawianie pociągów. Oczywiście bilet da się kupić również w ostatniej chwili przed odjazdem pociągu, czy nawet od kierownika lub konduktora. Zapewne, jak to dotychczas to było w pociągach EIC i ekspresach po wyruszeniu pociągu ze stacji początkowej można będzie kupić bilet na ten pociąg, ale z miejscówką bez wskazania konkretnego miejsca („Brak gwarancji miejsca do siedzenia”). Wówczas można usiąść na wolnym miejscu, ale trzeba się liczyć z tym, że na kolejnej stacji ktoś nas może wyprosić z tego miejsca.
Posiadacz biletu miesięcznego nie musi kupować miejscówki, jednak traktowane to jest jak miejscówka bez wskazania miejsca.
W krajach o znacznie wyżej rozwiniętym transporcie kolejowym niż Polska np. w Niemczech, czy Czechach, rezerwacja miejsc siedzących w większości pociągów jeśli jest to fakultatywna. A więc pasażer może, ale nie musi rezerwować sobie miejsca. Aby nikt nie blokował miejsc zarezerwowanych przewoźnik w miejscach na to przeznaczonych umieszcza informację, od jakiej stacji do jakiej, dane miejsce jest zarezerwowane. U nas coś takiego występuje w pociągach międzynarodowych objętych umową o wspólnej marce z DB AG, czyli BWE i likwidowanym przed wakacjami EN "Kiepura".
W pociągach kursujących w ruchu wewnętrznym w Polsce takich rozwiązań dotychczas nie stosowano. Choć każdy wagon pasażerski do ruchu dalekobieżnego jest do tego przystosowany.
Obowiązkowa rezerwacja miejsc jest domeną kolei w krajach dawnego ZSRR i azjatyckich. Czy to jest ideał dla zarządu spółki PKP IC?
Można też podejrzewać, że miejscówka bez wskazania miejsca, uniemożliwić może zakup biletu do przewozu roweru, który jest odtąd ściśle związany z czterema czy sześcioma miejscami przypisanymi od przewozu roweru.
Tak więc osobą jadąca z rowerem może być zmuszona do czasem znacznie wcześniejszego zakupu biletów.
Na stronie pytań i odpowiedzi związanych z akacją PKP IC jest też takie pytanie:
19. Co z przewozem rowerów, skoro w pociągach objętych pełną rezerwacją miejsc nie można tego robić?
Myśląc o komforcie pasażerów przewożących rowery, przewidujemy specjalne wagony (z wyodrębnionymi miejscami) we wszystkich inwestycjach taborowych, jakie realizujemy.
Z czasem będzie ich coraz więcej. Szczegółowe informacje dot. przewozu rowerów są dostępne na naszej stronie www.intercity.pl.
Ograniczenia wprowadza się już, a wagony kiedyś się może pojawią. A jak nie, bo spółka ze względów finansowych będzie oszczędzać na taborze i wagonów przystosowanych do przewozu rowerów nie przybędzie? W końcu to nie jest nierealny scenariusz.
Pytanie to zresztą wprowadza w błąd, bo jak już pisałem powyżej, cytując regulamin, rower można przewieźć tylko w wagonie do tego przystosowanym, niezależnie od występowania lub nie, obowiązku rezerwacji miejsc.
Szukając połączeń w rozkładzie jazdy, łatwo można zauważyć, że te zmiany pasażerom chcącym przewieźć rower i za niego zapłacić będzie trudniej. Dość dziwna to polityka, gdy się utrudnia życie potencjalnemu klientowi. Ale w grupie PKP ma ona bardzo bogatą historię.
Na "pocieszenie" PKP IC pozwala łączyć Bilet Podróżnika i Bilet Weekendowy z przewozem roweru, oczywiście oddzielnie płatnym.
Więcej o pomyśle PKP IC można poczytać w lubiącym spółki z rodziny PKP "Kurierze Kolejowym", oraz znacznie bardziej niezależnym "Rynku Kolejowym"
Na zbudowanie nowej serii lokomotyw przystosowanych do prędkości 160km/h PKP musiało czekać aż do końca lat 80.
Po prawej stronie zdjęcia "załapał się" EN57-1924 z Kolei Mazowieckich. Jest to przedstawiciel jednej z największych serii pojazdów kolejowych, jakie wyprodukowano na świecie. Jednocześnie najdłużej produkowanych, bo w latach 1962–1994 w liczbie ponad 1412 sztuk. EN57-1924 powstał w 1991 roku w ramach ostatniej grupy EN57 zamówionej przez PKP, wyróżniającej się zmodernizowaną i powiększoną kabiną maszynisty, w stosunku do wcześniej produkowanych zespołów typu 5B-6B.
Na ostatnim zdjęciu w stronę Radomia podąża zespół zmiennokierunkowy Kolei Mazowieckich, na czele z wagonem sterowniczym serii ABbfmnopuvxz, a na końcu lokomotywa czyli TRAXX P160 DC, produkcji Bombardiera.
W sierpniu 2011 pokazałem taki zestaw jadący przez Most Średnicowy klasycznie, lokomotywą do przodu.
Miejsce do zdjęć wybrałem sobie nie bez powodu, dość nieźle widać tu pojazdy z góry, a takie zdjęcia są mi od czasu do czasu potrzebne.
Pod wiaduktem w alei Prymasa Tysiąclecia, na bocznicy prowadzącej do Zakładu Energetyki Trakcyjnej i Torów Tramwajów Warszawskich, stał sobie próżny skład wagonów samowyładowczych typu Wap (seria Falls).
Wagony typu Wap zostały wyprodukowane przez znajdujące się obecnie na terenie Słowacji zakłady Vagónka Poprad w latach 1972-83. Dość sporą ilość tych wagonów zakupił Kolmex na potrzeby PKP i kolei piaskowych w GOP i ROW. Dane techniczne tego typu wagonów można znaleźć na czeskiej stronie poświęconej wagonom kolejowym - Parostroj.
W Warszawie poza bocznicą ZETiT , wagony te pojawiają się na bocznicy Elektociepłowni Żerań, można je obserwować z wiaduktu nad Kanałem Żerańskim. Tam oczywiście przywożą węgiel. Do ZETiT transportowana jest podsypka z tłucznia kamiennego wykorzystywana do remontu klasycznych torowisk o konstrukcji podsypkowej.
- DST 20.34km
- Czas 01:19
- VAVG 15.45km/h
- VMAX 27.90km/h
- Temperatura 1.7°C
- Podjazdy 14m
- Sprzęt Trek 800 Sport
- Aktywność Jazda na rowerze
Prawie jak w Berlinie... z wiedeńskimi akcentami
Niedziela, 24 lutego 2013 · dodano: 06.03.2013 | Komentarze 5
Pierwszym takim wspólnym obiektem dla obu miast jest reklama koncernu Daimler-Benz AG (od 1998 DaimlerChrysler AG, od 2007 roku Daimler AG). W Berlinie reklamę można zobaczyć na budynku "Berlin Europa Center", a w Warszawie na Ilmecie:
Mercedes w Warszawie© oelka
Potsdamer Platz? Nie. Plac Muranowski.© oelka
Jak wiadomo prawie czyni wielką różnicę, więc gdy się dobrze rozejrzymy, to jednak widać jest też różnice między Warszawą i Berlinem. Jest jeszcze wiele spraw, pod względem których Warszawa ma przed sobą jeszcze długą drogę do pokonania, aby dorównać Berlinowi.
A skąd te wiedeńskie akcenty?
Znaczek znany z maski samochodów znajduje się na budynku, który został zbudowany przez austriacką firmę Ilbau. Firma ta stanowiła austriackiego koncernu Bau Holding AG. W 1998 roku Bau Holding stał się większościowym udziałowcem niemieckiej spółki Strabag AG, z centralą w Kolonii. Od 2000 roku od czasu konsolidacji grupy funkcjonuje ona pod nazwą Strabag. Tak się jednak złożyło, że na przejechanym przez mnie szlaku znalazło się kilka budynków zbudowanych przez Austriaków. Warto więc może zrobić krótki przegląd tych inwestycji. Pochodzących głównie z lat 90. poprzedniego stulecia i dzisiaj często krytykowanych za siermiężność stylu i architektury.
Na początek IPC Bussines Center - Koszykowa 54, na rogu Lwowskiej.
IPC Bussines Center© oelka
Kolejny obiekt zlokalizowany jest na Nowogrodzkiej 68, w sąsiedztwie budynku mieszczącego śródmiejskie urzędy skarbowe. Jest to biurowiec Prima Court. Budowę ukończono w grudniu 1997 roku.
Kolejny znajduje się dokładnie po drugiej stronie ulicy Chmielnej, pod numerem 132/134. Jest to Aktyn Business Centre, zbudowany według projektu Milienko Dumencićia i Krzysztofa Kamińskiego w okresie od roku 1993 do czerwca 1995.
Aktyn Bussines Center© oelka
Prawie jak w Berlinie...© oelka
Poza moją trasą znalazł się wieżowiec PKO SA stojący przy Grzybowskiej. Zbudowany przez Ilbau, według projektu Milienko Dumencića w latach 1991-93.
- DST 13.11km
- Czas 00:48
- VAVG 16.39km/h
- VMAX 28.90km/h
- Temperatura 1.0°C
- Podjazdy 9m
- Sprzęt Trek 800 Sport
- Aktywność Jazda na rowerze
Między domem i pracą (421)
Piątek, 22 lutego 2013 · dodano: 27.02.2013 | Komentarze 5
Wspólna 63© oelka
Ciekawy jest budynek w głębi zdjęcia, przy Wspólnej 63. Jest to "galeriowiec", gdzie do mieszkań wchodzi się z balkonów widocznych na zdjęciu. Za wysokimi oknami parteru i pierwszego piętra urzędowała jakaś spółdzielnia pracy, obecnie nie widać tam konkretnego użytkownika. Budynek stoi lekko cofnięty w stosunku do linii zabudowy całej ulicy. Co lepiej widać na zdjęciu z bliska:
Nie znalazłem żadnych informacji o tym budynku, ale podejrzewam, że może stanowić całość z dwoma sąsiednimi budynkami projektowanymi przez Leykama. Wystarczy spojrzeć na rysunek zamieszczony w Stolicy 3/1951*.
Podczas wspomnianego pokazu gmach został ostro skrytykowany za antyhumanistyczny wygląd.
Żyletkowiec w pobliżu Wspólnej© oelka
Na rogu Wspólnej i Poznańskiej w sąsiedztwie obu biurowców Leykama znajduje się skwer. Na rysunku widać pomnik, który nigdy nie powstał. Zbudowano tylko mała fontanna i alejki z ławkami. Kiedyś ławki służyły do odpoczynku paniom uprawiającym, jak to się przyjęło określać, najstarszy zawód świata. Co w tym rejonie Południowego Śródmieścia nikogo nie powinno dziwić.
* Stolica 3(118) z 16-28.02.1951 str.6.
Archiwalne numery Stolicy są dostępne na stronach Biblioteki Publicznej M. St. Warszawy. Do przeglądania konieczne jest oprogramowanie pracujące w formacie DjVu. Dostępne na stronach biblioteki.
- DST 12.89km
- Czas 00:43
- VAVG 17.99km/h
- VMAX 28.60km/h
- Temperatura 2.0°C
- Podjazdy 7m
- Sprzęt ??? [Singel]
- Aktywność Jazda na rowerze
Między domem i pracą (420)
Piątek, 15 lutego 2013 · dodano: 23.02.2013 | Komentarze 3
Marszałkowska - pl. Konstytucji - Waryńskiego - Nowowiejska - Krzywickiego - Filtrowa - pl. Narutowicza - Słupecka - Sękocińska - Białobrzeska - Opaczewska - Szczęśliwicka - Dickensa - Pawińskiego -- Pawińskiego - Dickensa - Białobrzeska - Barska - pl. Narutowicza - Filtrowa - Krzywickiego - Nowowiejska - pl. Politechniki - Lwowska - Koszykowa - Piękna
Przy Białobrzeskiej pomiędzy Grzymały i Barską od wielu lat funkcjonuje, nazwijmy to szumnie "świątynia handlu". Nie jest nią centrum handlowe lecz hala o dość ciekawym wyglądzie, który może budzić skojarzenia na przykład z budynkami przystanków kolejowych na Linii Średnicowej, chociaż jest od nich dziesięć lat starsza.Hala Kopińska (1)
© oelka
Opis budowanej jeszcze hali pojawił się na siódmej stronie tygodnika Stolica z 2 sierpnia 1953 roku. Warto go zacytować w całości, gdyż dobrze oddaje epokę w jakiej został napisany.
Na końcu ulicy Barskiej, w samym sercu tak zaniedbanej przed wojną Ochoty, wyrósł wspaniały gmach, cały ze szkła, cegły i betonu. To najnowocześniejsza w Warszawie hala targowa, która jesienią rozpocznie swą normalną pracę, zaopatrując warszawiaków w żywność i artykuły przemysłowe. Olbrzymi, widoczny już z daleka gmach bardziej przypomina jakiś zaczarowany pałac szklany, niż prozaiczne miejsce sprzedaży ryb czy ogórków. Cała hala otoczona Jest dużym tarasem, ogrodzonym żelazną balustradą. Z ulicy na taras i z tarasu do wnętrza prowadzi kilka wejść. Jednym z nich wchodzimy do środka.
Olbrzymia hala długości 60 metrów, szerokości 36 i wysokości 9, projektu inż. arch. Wacławka, cała zalana jest słońcem. Od lśniącej bieli ścian i glazury odbijają matowe lastryki podłóg, parapetów i lad. Po szerokich schodach wchodzimy na pierwsze piętro. Przede wszystkim uderza duża ilość latarni i lamp. Wieczorem rzęsiście iluminowaną hala zalewać będzie łuną świateł całą okolicę. W środku pierwszego piętra mieszczą się dźwigi i schody dla personelu. Po obydwu stronach tych pomieszczeń ciągną się lady i dwa rzędy stoisk. Dużo miejsca zajmuje restauracja samoobsługowa, gdzie każdy kupujący będzie mógł szybko i sprawnie otrzymać jedzenie. Na parterze mieścić się będą sklepy spożywcze. W oszklonych i wyłożonych kafelkami pomieszczeniach, zaopatrzonych w wejścia od hali i od tarasu, można będzie nabyć mięso, ryby, owoce. Na środku hali znajdują się ustawione w czworobok stoiska, nie wymagające izolowanych pomieszczeń. Sprzedaż odbywać się tu będzie przy długich kamiennych ladach. Pod ladami znajdują się szafki na towar, a w środku czworoboku - dźwigi i schody do podziemia. Schodami tymi opuszczamy jasną halę i po matu pogrążamy się w mroku podziemi. Tu wre największa praca. Pod okiem kierownika budowy Wincentego Krawczyńskiego zwijają się przodujące grupy: murarzy Markowskiego, transportowców Banasiaka i betoniarzy Szóstaka. Oglądamy urządzenia siedmiu dźwigów, 2 duże i trzy mniejsze chłodnie, 6 magazynów, kuchnię i stołówkę dla personelu, liczone prysznice i umywalnie dla obsługujących stoiska. W podziemiach znajduje się również kotłownia, aparaty chłodnicze oraz urządzenia wentylacyjne.
Bardzo ciekawym faktem jest, że futurystyczna z wyglądu targowa hala Ochota przy ulicy Kopińskiej zbudowana w latach 1952-1953, według projekt Zbigniewa Wacławka, w żaden widoczny sposób nie nawiązuje do królującego wówczas socrealizmu. W niektórych opisach hali autorzy doszukują się odniesień do gotyku w postaci kształtu podziału okien. Co i tak nadal nie ma nic wspólnego z socrealizmem, który średniowiecza nie traktował jako narodowej formy architektury. Co innego renesans lub klasycyzm, ale nie gotyk.
Początkowo planowano w tym miejscu obiekt o zupełnie innym przeznaczeniu. Władze chciały zadbać o kulturę fizyczną mieszkańców budując tu pływalnie czy też halę sportową. Jednak mieszkańcy budującego się w okolicy osiedla Ochota I chcieli chleba zamiast igrzysk. Domagali się hali targowej i wygrali.Hala Kopińska (2)
© oelka
Hala bez większych zmian funkcjonuje do dzisiaj, chociaż widać na przykład, że wymieniono barierki na współczesne.
Na szczęście jakoś na razie nic nie słychać o pomysłach na zmianę zagospodarowania tego miejsca. Zresztą na Ochocie miejsc do zabudowy nie brakuje. Wystarczy spojrzeć w okolice bliżej Alej Jerozolimskich i Dworca Zachodniego.
A tymczasem ciekawostka. Takie bilety sprzedawał na początku stycznia żółto-niebieski automat na stacji metra "Politechnika"...Nieznany rodzaj biletu?
© oelka
Na szczęście w pasku magnetycznym bilet był już możliwy do rozpoznania dla kasownika:(Nie)znany rodzaj biletu?
© oelka
Jak widać nieznany bilet dla kasownika jest znany jako bilet dobowy. Co od biedy można rozgryźć zaglądając w taryfę przewozową ZTM-u. Nie wiem jak reagują kontrolerzy na taki napis, gdyż na żadnego takiego delikwenta nie natrafiłem. Chociaż moim zdaniem problemów by nie było, bo zawsze można bilet sprawdzić w "urządzeniu kontrolerskim" a zapis paska magnetycznego jest jednoznaczny.