Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi oelka z miasteczka Warszawa Śródmieście. Mam przejechane 23730.98 kilometrów w tym 681.59 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 18.78 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 17514 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy oelka.bikestats.pl
Wpisy archiwalne w kategorii

Rowerkiem po Warszawie

Dystans całkowity:14800.84 km (w terenie 352.44 km; 2.38%)
Czas w ruchu:784:34
Średnia prędkość:18.77 km/h
Maksymalna prędkość:45.40 km/h
Suma podjazdów:11284 m
Liczba aktywności:503
Średnio na aktywność:29.43 km i 1h 33m
Więcej statystyk
  • DST 21.86km
  • Czas 01:30
  • VAVG 14.57km/h
  • VMAX 30.70km/h
  • Temperatura 8.3°C
  • Podjazdy 33m
  • Sprzęt Trek 800 Sport
  • Aktywność Jazda na rowerze

Rondo Waszyngtona

Sobota, 8 lutego 2014 · dodano: 24.02.2014 | Komentarze 0

Marszałkowska - pl. Konstytucji - Waryńskiego - Nowowiejska - al. Wyzwolenia - Sempołowskiej - al. Armii Ludowej - pl. Na Rozdrożu - Aleje Ujazdowskie - Agrykola - Hopfera - Hoene-Wrońskiego - Park Kultury - ks. Stanka - Wilanowska - Wioślarska - Wybrzeże Kościuszkowskie - Most Świętokrzyski - Wybrzeże Szczecińskie - Wał Miedzeszyński - Bajońska - Wersalska - Brukselska - Lotaryńska - Saska - Lizbońska - Afrykańska - Brazylijska - Międzynarodowa - Angorska - Saska - Irlandzka - Walecznych - Francuska - Berezyńska - Elsterska - Lipska - Francuska - Rondo Waszyngtona - al. ks. Józefa Poniatowskiego - Wybrzeże Szczecińskie - Most Świętokrzyski - Wybrzeże Kościuszkowskie - Jaracza - Solec - al. 3 Maja - Kruczkowskiego - Park Kultury - Hoene-Wrońskiego - Hopfera - Agrykola - al. Ujazdowskie - al. Armii Ludowej - Sempołowskiej - al. Wyzwolenia - Nowowiejska - Waryńskiego - pl. Konstytucji - Marszałkowska


Powtórka z rozrywki, czyli Rondo Waszyngtona. Powtórka, bo byłem tu 4 stycznia, po zachodzie słońca. Jednak wówczas zająłem się sędziwym jubilatem, czyli Mostem Poniatowskiego obchodzącym sto lat swojego istnienia. Dzisiaj zaś przyjrzymy się bramie na Saską Kępę, bo tak czasem szumnie określa się to miejsce. Na Saską Kępę zaglądam od czasu do czasu. Ostatnio na Saską 15 września 2013 roku. A wcześniej 24 listopada 2012 roku pisałem o ulicy Waszyngtona, łączącej Grochów i Saską Kępę.

Szklane domy przy rondzie Waszyngtona w dzień
Szklane domy przy rondzie Waszyngtona w dzień © oelka

Gdy zbudowano Most Poniatowskiego w 1914 roku nasyp alei Poniatowskiego zakręcał w tym miejscu w aleję Zieleniecka. Nie było tu żadnego placu. Na jego powstanie złożyła się parcelacja Saskiej Kępy, z wyznaczeniem obecnej siatki ulic. Pierwsze plany powstały w 1910 roku. Plan przewidywał powstanie kolistego placu i zbiegu przy nim pięciu ulic. Dokładniejszy plan opracowano w latach dwudziestych, wówczas też zaplanowano budowę ulicy Waszyngtona ( pokazałem ją w 24 listopada 2012 roku) , w miejscu której częściowo prowadziła do Grochowa tzw. czerwona droga. Dzisiejsze Rondo Waszyngtona to zbieg czterech ulic: al. Poniatowskiego, Francuskiej, Waszyngtona i al. Zielenieckiej. Jednak rondem z okrągłą wyspą skrzyżowanie stało się dopiero po wojnie. Najprawdopodobniej przy okazji budowy Stadionu Dziesięciolecia. Kolejną głębszą przebudowę przeszło w 1968 roku, gdy z klasycznego ronda przebudowano je na obecny układ, który popularnie nazywa się rondem, jednak faktycznie jest to skrzyżowanie z wyspą centralną. A wspomniana już piąta ulica?
Pierwsza możliwość jaka się nasuwa na myśl, to ulica Jakubowska, która łączyła Rondo Waszyngtona z Wałem Miedzeszyńskim. Spełniała całkiem ważną komunikacyjną rolę. Do czego jeszcze powrócę. Jednak to nie o nią chodziło.
Tą ulicą była schowana obecnie za blokiem ulica Elsterska. Poniżej widoczna od Berezyńskiej w stronę ronda. Ulicę zamyka blok przy rondzie. Gdyby nie było tego bloku z Elsterskiej byłby widok na jedno z głównych wejść na Stadion Dziesięciolecia a obecnie jego następcę. Wyznacznikiem przebiegu Elsterskiej na rondzie są dwa drzewa widoczne przed blokiem na pierwszym zdjęciu.


W drugą stronę panoramę ulicy zamyka... budynek przedszkola nr. 211 przy ulicy Dąbrówki.



Na początku lat 60. powstały projekty budowy budynków przy rondzie Waszyngtona. Tworzą dwa niskie bloki Stojące symetrycznie po obu stronach Francuskiej i wysoki blok stojący już przy ulicy Waszyngtona tuż za rondem. Dzisiaj jego elewacja nie wyróżnia go specjalnie od innych. Jednak tuż po zbudowaniu był to jeden z pierwszych "szklanych domów" w Warszawie, gdzie cała elewacja była wykonana ze szkła. Różne można napotkać opisy tego budynku, oraz powody dla których przebudowano elewację na klasyczną. Chyba najbardziej realny to kłopoty z utrzymaniem ciepła. W dzisiejszych wykonanie takiej elewacji nie stanowi problemu. Przy Twardej koło placu Grzybowskiego właśnie powoli kończy się budowa wieżowca mieszkalnego, gdzie okna są od podłogi do sufitu. Jednak w latach 60. w warunkach Polski rządzonej przez Gomułkę było to poważne wyzwanie. Z różnych opowieści słyszałem, że między elewacją bloku, a stropem dzielącym piętra i mieszkania była pozostawiona niewielka przerwa, dzięki której sąsiedzi mieli okazję czuć kto jaki je obiad danego dnia, czego słucha w radiu, lub o czym rozmawia z żoną.
Blok został zaprojektowany przez Marka Leykama. Znanego nam już z projektów tzw. "żyletkowców", oraz gmachu przy Wspólnej będącego socrealistyczną trawestacją renesansowej willi włoskiej. Pisałem o tym kilka razy między innymi 22 lutego 2013.


Marek Leykam wcześniej w latach 50. przygotowywał projekt budynków jakie miały stanąć od południowej strony ronda. Były to dwa socrealistyczne pawilony z kolumnami wzdłuż elewacji. Projekt nie doczekał się realizacji. Leykam brał też udział w projektowaniu Stadionu Dziesięciolecia.
Jak już wspomniałem przy rondzie stoją też dwa niskie bloki flankujące wylot ulicy Francuskiej. Powstały w latach 1960-65 według projektu Tadeusza Zielińskiego, dla Spółdzielni Mieszkaniowej Ministerstwa Kultury i Sztuki. Charakterystyczną cechą tych bloków są prześwity z przejściami na ich krańcach. Blok postawiony od strony Wisły obecnie znajduje się pomiędzy Francuską i aleją Poniatowskiego. Tajemnicą pozostaje, dlaczego po wojnie zupełnie zmarginalizowano oś widokową na stadion w postaci wspomnianej ulicy Elsterskiej.


Wspomniałem o ulicy Jakubowskiej. Dzisiaj kończy się na przesuniętym nasypie al. Poniatowskiego. Kiedyś przechodziła tuż obok bloku i łączyła się z jezdnią ronda. Chodnik natomiast przeprowadzony był przez zabudowany obecnie prześwit pod budynkiem.


Jakubowska zapewniała połączenie od ronda Waszyngtona do Wału Miedzeszyńskiego. Poniżej widok w tą właśnie stronę. Bezpośrednie połączenie alei Poniatowskiego z Wybrzeżem Szczecińskim powstało po zbudowaniu Stadionu Dziesięciolecia, natomiast wiadukt ze zjazdem na Wał Miedzeszyński po stronie południowej podczas remontu mostu w latach 1985-89. 


Powróćmy na rondo. Skrzyżowanie przeszło kilka przeobrażeń. Drzewo rosnące na wyspie z przystankiem tramwajowym do 1968 roku znajdowało się poza ulica. Tak bardzo poszerzono wlot alei Poniatowskiego na rondo w 1968 roku. Dlatego też po drugiej stronie zabrakło miejsca dla Jakubowskiej. Po stronie wschodniej skrzyżowania przed wojną powstał półkolisty bulwar od Francuskiej, przecinający Waszyngtona i kończący się przy Zielenieckiej. Po wojnie po zbudowaniu ronda przetrwała tylko jezdnia pomiędzy Waszyngtona i Zieleniecką. Widać ją na poniższym zdjęciu.


W miejscu, gdzie widać wymalowane koperty, umiejscowiono pętlę autobusową. Skupiając się na liniach dziennych autobusowych w okresie powojennym, pierwszą linią jaka tu kończyła swoją trasę była linia E w 1947 roku, jednak nie trwało to zbyt długo. Następnie dopiero w 1956 roku pojawia się tutaj kraniec linii 135 jadącej przez Grochów. W 1957 roku kończy tu również skrócone 113, z Falenicy jadące tu zamiast na plac Trzech Krzyży. 135 korzysta z tej pętli do swojego wydłużenia na Pragę w 1963 roku.  113 natomiast do 1967 roku, gdy zmienia trasę i z Błot dociera na Wiatraczną. W 1958 roku powstaje linia 146 jadąca z Falenicy do Ronda Waszyngtona. Z tej pętli korzysta aż do przebudowy ronda w 1968 roku. Poniżej pętla widoczna na planie Warszawy z 1962 roku.

1962-59.jpg
Jak na razie jedyna infrastruktura przyjazna dla rowerów to droga dla rowerów wyznaczona wzdłuż zjazdu z alei Poniatowskiego na Wybrzeże Szczecińskie. Na przyszły rok Pełnomocnik Prezydenta m.st. Warszawy ds. komunikacji rowerowej zapowiada wydłużenie tej drogi dla rowerów wzdłuż ulicy Waszyngtona do ronda Wiatraczna.




  • DST 11.71km
  • Czas 01:00
  • VAVG 5:07min/km
  • VMAX 2:13min/km
  • Temperatura 2.0°C
  • Podjazdy 5m

Dom Prasy Wojskowej

Poniedziałek, 3 lutego 2014 · dodano: 21.02.2014 | Komentarze 4

Marszałkowska - pl. Defilad - Emilii Plater - Twarda - pl. Grzybowski - Grzybowska - pl. Mirowski - Elektoralna - Biała - Ogrodowa - Wronia - Chłodna - Wolska - R1 - Wolska - Chłodna - Wronia - Grzybowska - Wronia - Prosta - Miedziana - Twarda - Żelazna - pl. Starynkiewicza - Nowogrodzka - Lindleya - Koszykowa - Krzywickiego - Nowowiejska - pl. Politechniki - Lwowska - Piękna


Do tego zdjęcia sprowokowany zostałem zainspirowany przez Kwiatuszka. W komentarzu przy okazji wpisu o gmachu szkolnym przy Rogalińskiej zostało wspomniane właśnie o to miejsce. Przypomniało się mi to właśnie dzisiaj, gdy wracałem ze spotkania na Woli do domu.

Wydawnictwo MON jeszcze stoi
Wydawnictwo MON jeszcze stoi © oelka

Narożnik Grzybowskiej i Towarowej zajmuje Dom Prasy Wojskowej powstał w latach 1949-1958. Projektowali go Kazimierz Marczewski oraz Stefan Putowski. Ten drugi architekt niedawno pojawił się przy okazji opisu gmachów Szkoły Głównej Handlowej. Dom Prasy Wojskowej składał się nie tylko z biurowca na narożniku Grzybowskiej i Towarowej, lecz również z drukarni i magazynów. Cały zespół zajmował niemal cały kwartał pomiędzy Grzybowską, Towarową, Łucką i Wronią, gdzie jeszcze można zobaczyć relikty zabudowań Domu Prasy Wojskowej. Są to te niższe budynki obłożone szarą cegłą. Zdjęcia dzienne pochodzą z lata 2013 roku.



W budynku przez wiele lat urzędowało Wydawnictwo Ministerstwa Obrony Narodowej. Po zmianach w latach 90. funkcjonuje pod nazwą Bellona. Firma w poprzednim dziesięcioleciu miała spore długi. Firma została sprywatyzowana w 2011 roku z udziałem jednej z firm developerskich, która zainteresowana była nabyciem budynku wydawnictwa. A już wcześniej w 2006 roku ta sama firma nabyła teren powiązanej z gmachem wydawnictwa drukarni, gdzie teraz buduje się wieżowiec. Jaka będzie przyszłość biurowca trudno powiedzieć.
Warto zwrócić uwagę na ustawienie tego budynku względem ulicy Towarowej.


Linia zabudowy Towarowej nie pokrywa się bowiem z przebiegiem ulicy. Począwszy od gmachu prasy wojskowej aż po ulicę Anielewicza zabudowa jest poprowadzona w linii prostej. Tymczasem ulica meandruje. To nie jest przypadek. Podobno taki układ linii zabudowy miał związek z planami budowy linii kolejowej łączącej Warszawę Gdańską z Warszawą Zachodnią. Na terenie stacji Warszawa Gdańska linia miała się zaczynać na nieistniejących obecnie torach 201 i 202 (dochodzących kiedyś aż do ronda u zbiegu Słomińskiego i Jana Pawła II), znajdujących się również przy odsuniętym w kierunku ulicy Słomińskiego peronie czwartym. Dalej miała biec wzdłuż Okopowej i Towarowej, od strony Wisły. Za skrzyżowaniem z Grzybowską miała przekroczyć Towarową, aby za rondem Daszyńskiego przejść pomiędzy GPZ "Towarowa" i zakładami Waryńskiego, następnie przez teren dawnej stacji towarowej na Czystem włączyć się w tory Warszawy Zachodniej. Linia nie powstała. Z pewnością na przeszkodzie stały budynki wzdłuż Okopowej. Trudno nawet określić czy pomysł wyszedł z fazy wstępnych koncepcji.
Tymczasem powróćmy na Grzybowską. Sama ulica swoimi początkami sięga okresu średniowiecza. Regulacji doczekała się koło 1770 roku. Wschodnia część ulicy zabudowywała się najwcześniej, bo już na przełomie XVIII i XIX wieku. W tym czasie końcowy odcinek pozostawał zaniedbany. Dopiero okres lat 80. i 90. XIX wieku przyśpieszył rozwój tego odcinka. Jednak z tego okresu czasu nie zachowały się żadne budynki. Obecnie najstarszym zachowanym budynkiem jest kamienica pod numerem 71, zbudowana w latach 1907-10 dla Antoniego i Leokadii Gawłowiczów.
Budynek po wojnie, jak to często bywa pozbawiono elewacji, jednak pierwotnie posiadał elewację z secesyjnym detalem. Do dzisiaj zachował się na elewacji, powyżej pierwszego piętra medalion z wizerunkiem Chrystusa z gorejącym sercem. W podwórzu znajduje się kapliczka z figurą Najświętszej Marii Panny.



Przetrwał również sąsiedni budynek pod numerem 73. Jest to kamienica zbudowana dla firmy J. Hurwicz. Powstała w latach 1935-36. Pasowy układ okien sugeruje osobę projektanta. Każdy, kto w tym momencie pomyśli o Szymonie Syrkusie, trafi w dziesiątkę, gdyż jest to jego dzieło. Ciekawa jest lokalizacja, gdyż okolice Towarowej nie cieszyły się zbyt dobrą sławą.


Na bocznej ścianie budynku projektowanego przez Syrkusa zachowały się ślady reklamy z lat 70. lub 80. Unitry. Tego typu malunki dość masowo stosowano w latach 70. aby zakryć boczne ściany budynków, szczególnie tam, gdzie górowały nad pustymi działkami.




  • DST 14.48km
  • Czas 00:49
  • VAVG 17.73km/h
  • VMAX 24.70km/h
  • Temperatura -5.4°C
  • Podjazdy 8m
  • Sprzęt Trek 800 Sport
  • Aktywność Jazda na rowerze

Filtry przy Koszykowej i... Suchej

Poniedziałek, 20 stycznia 2014 · dodano: 18.02.2014 | Komentarze 0

Marszałkowska - pl. Defilad - Emilii Plater - Twarda - pl. Grzybowski - Grzybowska - pl. Mirowski - Elektoralna - Biała - Ogrodowa - Wronia - Chłodna - Wolska - R1 - Wolska - Chłodna - Wronia - Prosta - Miedziana - Twarda - Żelazna - pl. Starynkiewicza - Nowogrodzka - Lindleya - Koszykowa - Krzywickiego - Nowowiejska - pl. Politechniki - Lwowska - Piękna


Kiedyś, czyli 29 kwietnia 2011 zamieściłem tu podobne ujęcie. Wówczas była wiosna, teraz jest zima. Wody na zdjęciu i w najbliższej okolicy jest sporo w różnej postaci. Nie tylko jako śniegu i solanki na jezdni. Również i tej płynącej do kranów w mieszkaniach, gdyż na zdjęciu widać teren filtrów.

Wodne gospodarstwo przy Koszykowej
Wodne gospodarstwo przy Koszykowej © oelka

Chcąc coś napisać o wodociągach należałoby wybrać się do Ogrodu Saskiego. Gdzie na pagórku koło stawu znajduje się wodozbiór z tzw. wodociągu Marconiego. Punkt poboru wody z Wisły znajdował się przy Dobrej. Obecnie jest tam przepompownia ścieków z kanalizacji. Woda z Powiśla pompowana była do wspomnianego wodozbioru w Ogrodzie Saskim. Następnie zaś rozprowadzana do czterech fontann tworzących spójny system gdzie woda przepływała z jednej do drugiej w kolejności: fontanna w Ogrodzie Saskim, na placu Teatralnym, pod kolumną Zygmunta i na Rynku Starego Miasta. Z wodozbioru zasilane było też 16 zdrojów ulicznych. To jednak nie wystarczyło w dużym mieście w końcu XIX wieku. Równie poważnym problemem był brak kanalizacji, co było przyczyną występowania i roznoszenia się chorób, szczególnie cholery, związanej ze spożyciem wody, lub żywności skażonej bakteriami przecinkowca cholery (Vibrio cholerae) która w XIX wieku zbierała pokaźne żniwo. W Warszawie pojawiała się od czasu powstania listopadowego do lat 70. XIX wieku. Ważną rolę odegrał też Sokrates Starynkiewicz, który pełnił obowiązki prezydenta Warszawy w latach 1875-92. Nowe wodociągi zaprojektował William Lindley. Wstępny projekt sieci wodociągowej i kanalizacyjnej gotowy był w roku 1878. Prace rozpoczęto w 1881 roku. Kierowali nimi synowie Wiliama Lindleya. Sieć uruchomiono w 1886 roku. Cały system wodociągowy zaczyna się od stacji przy Czerniakowskiej 124, skąd woda surowa transportowana jest do stacji uzdatniania zlokalizowanej przy Koszykowej. Miejsce wybrano nie bez przyczyny, gdyż jest to jeden z wyżej położonych punktów w Warszawie (114m n.p.m.). Najstarsze obiekty zostały zlokalizowane pomiędzy ulicami: Koszykową, Raszyńską, Nowowiejską i Suchą (Krzywickiego). Z punktu widzenia lokalizacji filtrów szczególnie ciekawie brzmi pierwotna nazwa ulicy Krzywickiego, czyli Sucha... Na co zwróciłem uwagę również w tytule. Od tej właśnie strony wykonane jest poniższe zdjęcie.


Obsypany śniegiem jest zbiornik wody widoczny na pierwszym planie. Zarówno zbiorniki wody, jak też komory filtrów powolnych zostały zbudowane tak, że znajdują się częściowo pod ziemią, a ich część powyżej została obsypana ziemią i obsadzona trawą. Za nim widać budynek mieszkalny dla inżynierów, oraz pompownię "Dolne Miasto" i wieże ciśnień. Wieża ciśnień widoczna jest dokładniej na pierwszym zdjęciu.  Powstała w latach 1885-86. W przeciwieństwie do wielu tego typu obiektów nie posiada na górze wielkiej kadzi, jednak znajdował się tam system przelewania wody, mający stabilizować ciśnienie wody w sieci oraz zabezpieczać pompy przed nagłymi skokami ciśnienia. Punkt gdzie woda była przelewana znajdował się w 2/3 wysokości wieży - czyli na wysokości 64. metrów powyżej poziomu zera Wisły. Jeśli z pewnym uproszczeniem przyjmiemy, że punkt zero jest położony na 78 m n.p.m., a wysokość ziemi na terenie Filtrów to jak już wspomniałem 114m n.p.m., to można policzyć że punkt przelewowy znajduje się na wysokości ponad 28 metrów nad ziemią. W końcu XIX wieku, było to wyżej niż wysokość budynków na terenie Warszawy. Wewnątrz wieży znajdował się również komin odprowadzający dym z palenisk w kotłowniach obsługujących pompy. Schemat wieży można znaleźć na stronie Warszawa1939.pl. Obok niej na pierwszym zdjęciu, po lewej widać budynek mieszkalny dla inżynierów pracujących na terenie Filtrów, obecnie znajdują się w nim biura. Do lat 70. bliźniaczy budynek znajdował się po zachodniej stronie wieży. W jego miejscu obecnie znajduje się stacja transformatorowa. Identyczny budynek znajduje się również na terenie stacji przy Czerniakowskiej 124.
Na zdjęciu poniżej widoczna jest hala pomp. Dwie takie hale położone są symetrycznie po obu stronach wieży od wschodu i zachodu. Na pierwszym planie widać część budynku, gdzie były umieszczone pierwotnie pompy parowe. Po lewej widać fragment kotłowni, za którą znajdował się skład opału. Budynek został z czasem rozbudowany o część znajdującą się z tyłu, za halą pomp z napędem parowym, gdzie umieszczono pompy elektryczne. Pompy do 1924 roku tłoczyły wodę czystą ze zbiorników do wieży ciśnień. W 1924 roku po zamontowaniu pomp elektrycznych zrezygnowano z przelewania wody w wieży ciśnień.


Z filtrów wodą była wysyłana do miasta w dwojaki sposób. Do części leżącej na skarpie tzw "górnego miasta" woda była pompowana do wieży ciśnień i dalej do sieci wodociągowej. Po 1924 roku pompy elektryczne pompowały wodę bezpośrednio do sieci miejskiej. Natomiast woda do niżej położonego Powiśla i na prawy brzeg Wisły "dolne miasto" płynęła bezpośrednio pod wpływem ciśnienia grawitacyjnego. W latach 30. zaczęto odczuwać problemy z ciśnieniem wody na Powiślu i Pradze. W związku z tym w latach 1939-40 zlikwidowano kotłownię wschodniej hali pomp i w tym miejscu umieszczono pompy tłoczące wodę do sieci "dolnego miasta". Identyczna hala pomp stała do czasu jej zniszczenia w trakcie powstania warszawskiego na Czerniakowskiej 124. Również identyczna, lecz w odbiciu lustrzanym jest II hala pomp po zachodniej stronie wieży ciśnień. Do 1958 roku znajdowały się w niej pompy z napędem parowym. Obecnie w jej wnętrzach znajduje się muzeum i ekspozycja związana z historią wodociągów. Przed halą są eksponowane różnego rodzaju zasuwy i inne elementy sieci wodociągowej.
Na fragmencie toru stoi również lokomotywa wąskotorowa z trzema kolebami. Wiadomo, że do obsługi filtrów powolnych, gdzie woda przesączała się przez złoże filtracyjne wykorzystywano do lat 70. kolej zakładową. Tory były zbudowane z przęseł patentowych. Ze wspomnień wiadomo, że w filtrach pracowały różne lokomotywy. Trudno mi w tej chwili dokładnie określić jaka lokomotywa jest prezentowana na terenie Filtrów. Nie jest to zbliżona wyglądem GLs30 produkowana przez Zakłady Remontu Maszyn Budowlanych nr 5 w Gliwicach. Być może jest to jakaś lokomotywa produkcji niemieckiej z takich fabryk jak Deutz czy Jung.  Wiadomo, że na terenie Filtrów widziano w początkach lat 70. lokomotywę WLs40 lub WLs50.


Skoro dotarliśmy do kwestii transportu zakładowego, nie sposób pominąć obrazka jaki można zobaczyć na zapleczu wschodniej wartowni przy wjeździe od ulicy Koszykowej, świadczącego o roli roweru jako środka transportu. Również wewnątrz zakładowego.


Filtry rozbudowywały się również od strony Filtrowej, gdzie w okresie międzywojennym wzniesiono budynek filtrów pośpiesznych. Kolejne obiekty pojawiły się po wojnie. Najnowszy budynek oddano do użytku w październiku 2010 roku. O nich innym razem. Filtry zostały w 2012 roku pomnikiem historii. Co jakiś czas pojawia się możliwość zwiedzania filtrów. Zawsze jest bardzo dużo chętnych.




  • DST 10.93km
  • Czas 00:49
  • VAVG 13.38km/h
  • VMAX 24.60km/h
  • Temperatura 1.1°C
  • Podjazdy 11m
  • Sprzęt Trek 800 Sport
  • Aktywność Jazda na rowerze

Między domem i pracą (435)

Piątek, 17 stycznia 2014 · dodano: 17.02.2014 | Komentarze 1

Marszałkowska - pl. Konstytucji - Waryńskiego - Nowowiejska - Polna - Waryńskiego - Pole Mokotowskie - Banacha -- Banacha - Pasteura - Pogorzelskiego - Banacha - Pole Mokotowskie - Waryńskiego - al. Armii Ludowej - Podoskich - Polna - pl. Politechniki - Lwowska - Piękna


Dziś znów powrót do historii polskiej nauki. Poprzednio, czyli 9 stycznia 2014 był to Ogród Botaniczny i Obserwatorium Astronomiczne UW. Tym razem dojechałem na Ochotę, gdzie przy okazji załatwiania swoich spraw zajrzałem na ulicę Pasteura.
Kiedyś, czyli 6 grudnia 2011, napisałem o ulicy Banacha, że koresponduje doskonale z siedzibą Wydziału Matematyki i Informatyki Uniwersytetu Warszawskiego. Chyba jeszcze lepiej koresponduje pod tym względem ulica Ludwika Pasteura przy której znajdują się dwie placówki związane z naukami przyrodniczymi. Wydział Chemii UW opisze sobie innym razem a dzisiaj więcej czasu poświęcę sąsiadom z pod numeru 3. Mieści się tam od lat już sześćdziesięciu Instytut Biologii Doświadczalnej im. Marcelego Nenckiego.

Brama do neurobiologii
Brama do neurobiologii © oelka
Zanim jednak dotrzemy do neurobiologii. Warto zacząć od początku, czyli od patrona placówki naukowej Marcelego Nenckiego. Patron instytutu żył w latach 1847-1901. Urodził się w Boczkach, leżących w gminie Szadek w obecnym powiecie zduńskowolskim, w województwie łódzkim. Brał udział w powstaniu styczniowym. Potem zmuszony do opuszczenia terenu Królestwa studiował w Krakowie. Jednak goniła go przeszłość i musiał opuścić Kraków. Przeniósł się więc do Drezna. Za radą Józefa Ignacego Kraszewskiego podjął studia w Jenie, a następnie w Berlinie. W latach 1870-72 pracował pod kierunkiem późniejszego noblisty chemika Adolfa von Baeyera. Następnie pracował w Bernie. Najpierw jako asystent, ale już od 1873 roku jako profesor. Prowadził tam katedrę chemii fizjologicznej nazywanej wówczas także chemią zwierzęcą, lekarską, a czasem też chemią patologiczną, jeśli dotyczyła chorób. W całkiem niedalekiej przyszłości wszystkie te nazwy ustąpiły miejsca biochemii.
Nencki, który znał osiem języków dużo publikował. Miał na swoim koncie 173 publikacje naukowe.
Tymczasem w 1890 roku w Petersburgu powołano Imperatorski Instytut Medycyny Doświadczalnej. Jednym z jego pracowników był wybitny fizjolog, przyszły pierwszy rosyjski noblista Iwan Piotrowicz Pawłow (to on opisał tzw. odruch Pawłowa u psów) To zapewne za jego przyczyną doprowadzono do ściągnięcia do Petersburga Nenckiego, który spędził tam ostatnie dziesięć lat swojego życia badając między innymi chemię soków trawiennych. Zmarł w Petersburgu, ale pochowany jest w Warszawie na cmentarzu ewangelickim.
Początków instytutu jego imienia należy szukać w Towarzystwie Lekarskim Warszawskim, działającym w Warszawie do 1820 roku. Jego członkowie aktywnie włączyli się w 1907 roku w utworzenie Towarzystwa Naukowego Warszawskiego (TWN). Wymienić należy tu Henryka Fryderyka Hoyera, który włączył się w powołanie TNW postulował powołanie placówki naukowej zajmującej się badaniami. Zmarł kilka miesięcy po powołaniu TNW. Jego pomysł jednak był dalej kontynuowany przez kolejnego lekarza Teodora Dunina. To on postawił na zebraniu TNW 25.11.1908 roku wniosek o powołanie instytutu TNW. Instytut miał mieć pracownie fizjologiczną, biologiczną, fizyczną (albo fizykochemiczną) psychologii eksperymentalnej i nauk prawniczych. Niestety śmierć Dunina w 1909 roku przyhamowała proces powołania instytutu. Kontynuował go kolejny lekarz Zdzisław Dmochowski. Na podstawie jego wniosku powstać miały pracownie: anatomopatologiczna, antropologiczna, bakteriologiczna, gleboznawcza, neurologii doświadczalnej, surowiczej i zoologicznej. W 1911 roku TNW powołało pracownie neurologiczną prowadzoną przez bardzo znanego w tym czasie specjalisty od neurologii Edwarda Flautaua. On sam zanim jeszcze zaczął prowadzić pracownię TNW zorganizował pracownię mikroskopową w swoim mieszkaniu przy Marszałkowskiej 150 w kamienicy Hersego. Pracownia neurologiczna TNW mieściła się w budynku przekazanym na siedzibę Towarzystwa przy ulicy Kaliksta 8 czyli obecnej Śniadeckich 8. Obecnie mieści się tam Instytut Matematyczny PAN.



Wkrótce TNW powołało kolejne pracownie. W 1912 roku powstałą Pracownia Serologiczna, a w 1913 roku Oddział Chirurgiczny Pracowni Medycyny Doświadczalnej oraz Pracownia Chemii Fizjologicznej i Patologicznej.
W 1918 roku Flautau, Kazimierz Białaszewicz oraz Romuald Minkiewicz wystąpili do zarządu Towarzystwa Naukowego Warszawskiego z wnioskiem o utworzenie niezależnego Instytutu Biologii Doświadczalnej im. Marcelego Nenckiego. Na pierwszego dyrektora placówki powołany został Kazimierz Białaszewicz. W latach 20. instytut powiększył się o zakłady Embriologii Doświadczalnej, Morfologii i Biometrii. Powstały również stacje terenowe: hydrobiologiczna na Wigrach, morska na Helu i rzeczna w Pińsku.
W czasie drugiej wojny światowej instytut doznał poważnych zniszczeń.
Tuż po wojnie związani przed wojną z instytutem profesorowie: Włodzimierz i Stella Niemierko, Jan Dembowski (który pełnił też funkcję dyrektora instytutu), Stanisław Dembowski, Jerzy Konorski oraz Liliana Lubińska zaczęli odtwarzać placówkę. Początkowo laboratoria działały w Łodzi. Po powołaniu do życia Polskiej Akademii Nauk w 1951 roku, instytut został włączony w jej struktury.
W 1953 roku w Warszawie rozpoczęła się budowa gmachu dla Instytutu Nenckiego. Projekt przygotowała arch. Maria Markiewicz  projektująca w zespole prof. Romualda Gutta. W głównym budynku w kształcie litery C pomieszczono pracownie, bibliotekę, sale seminaryjne i pomieszczenia administracyjne. W oddzielnym budynku pomieszczono zwierzętarnie, która miała otrzymać podziemne połączenie z gmachem głównym. W pomieszczeniach w zależnie od potrzeb stosowano różne wyposażenie w zależności od przeznaczenia. Miały być pomieszczenia specjalnie wyciszone, z regulowaną temperaturą we wnętrzu, czy wykładane zieloną glazurą, aby kolor działał na zwierzęta uspokajająco. Oficjalnie instytut przeniósł się do Warszawy w 1954 roku. Wśród pierwotnych założeń można doczytać się pomysłu budowy boiska do gry w piłkę. W budynku, w skrzydle południowym miały też się znaleźć mieszkania dla pracowników. Szerzej o budowie instytutu pisała Stolica w numerze 5 z 1954 roku.
Z czasem przeznaczenie pomieszczeń zmieniało się wraz z prowadzonymi badaniami. W ostatnich latach gmach główny instytutu został rozbudowany poprzez wydłużenie skrzydeł bocznych.


Obecnie instytut prowadzi badania w takich dziedzinach jak: neurobiologia, neurofizjologia, biologia i biochemia komórkowa, biologia molekularna. Część badań jest interdyscyplinarna, gdyż trudno je ograniczyć do jednej dziedziny. Patrząc na działalność instytutu nie sposób nie zauważyć dominacji tematyki związanej z neurobiologia, a więc badaniami nad układem nerwowym i mózgiem. To bardzo ważna dziedzina badań. Jej wyniki są ważne dla poznania zasad funkcjonowania naszych organizmów, a także w przypadku leczenia i zapobiegania chorobom. Szczególnie właśnie choroby układu nerwowego są trudne do leczenia i bardzo uciążliwe tak dla chorych, jak również ich bliskich. Nie można też zapomnieć, że układ nerwowy odgrywa ważną rolę w funkcjonowaniu i chorobach innych układów w organizmie.
Instytut od wielu lat stara się działać zgodnie z najlepszymi wzorcami światowymi w prowadzeniu pracy naukowej. Na prowadzenie nowo powołanych pracowni prowadzone są konkursy.
Instytut Nenckiego włączony jest w różne międzynarodowe programy badawcze. Przez wiele lat działał w ramach programów dotyczących współpracy UNESCO z PAN. Do dzisiaj jedno z ważnych stanowisk w UNESCO piastuje prof. Maciej Nałęcz, były dyrektor Instytutu Nenckiego.
Budynki Instytutu Nenckiego są też siedzibą trzech towarzystw naukowych: Polskiego Towarzystwa Biochemicznego, Polskiego Towarzystwa Badań Układu Nerwowego i Polskiego Towarzystwa Etologicznego.


Instytut sąsiaduje z terenem Uniwersytetu Warszawskiego. W bliskim sąsiedztwie znajduje się też Instytut Radowy przy Wawelskiej. Pisałem o nim jak też i jego fundatorce, którą była Maria Skłodowska-Curie 8 czerwca 2012 roku.  Tuż za Instytutem Nenckiego kończy się park poświęcony Marii Skłodowskiej-Curie:


W głębi zdjęcia widoczny jest gmach akademika przy placu Narutowicza.




  • DST 44.32km
  • Teren 0.70km
  • Czas 02:27
  • VAVG 18.09km/h
  • VMAX 29.30km/h
  • Temperatura 5.6°C
  • Podjazdy 33m
  • Sprzęt Trek 800 Sport
  • Aktywność Jazda na rowerze

24 - Gocławek

Sobota, 11 stycznia 2014 · dodano: 14.02.2014 | Komentarze 0

Marszałkowska - pl. Konstytucji - Waryńskiego - Nowowiejska - al. Wyzwolenia - Sempołowskiej - al. Armii Ludowej - Al. Ujazdowskie - Belwederska - Sobieskiego - Beethovena - Witosa - Becka - Most Siekierkowski - Wał Miedzeszyński - Cyklamenów - Heliotropów -- Heliotropów - Cyklamenów - Wał Miedzeszyński - al. Wieniawy-Długoszowskiego - Ostrobramska - Płowiecka - Grochowska - pl. Szembeka - Kordeckiego - Wspólna Droga - Grochowska - Omulewska - Łukowska - Białowieska - Poligonowa - Motorowa - Ostrzycka - al. Stanów Zjednoczonych - Afrykańska - Wał Miedzeszyński - Most Siekierkowski - Becka - Sobieskiego - Belwederska - Klonowa - Al. Ujazdowskie - al. Armii Ludowej - Sempołowskiej - al. Wyzwolenia - Nowowiejska - Lwowska - Piękna


Wracając z Miedzeszyna pojechałem nieco dłuższą trasą przez Grochów. Plac Szembeka. Na teren Grochowa ostatnio zajrzałem 9 września 2013, krążąc po okolicy Ronda Wiatraczna. Dzisiaj postanowiłem wrócić nieco okrężną drogą. W ten sposób znalazłem się na placu Szembeka.

Kościół przy placu Szembeka
Kościół przy placu Szembeka © oelka
Najważniejsza budowla tego placu to kościół Najczystszego Serca Maryi zbudowany po 1934 roku według projektu Andrzeja Boniego. Jest zaadresowany do ulicy Chłopickiego pod numerem 2. Pierwotnie drewniany kościół stał po drugiej ulicy Chłopickiego. Przetrwał do 12 września 1944 roku, gdy spłonął w czasie gdy walk niemiecko-radzieckich. Parafia została erygowana 25 lutego 1925 roku. Decyzję o budowie obecnej świątyni podjęto w 1931 roku. Poświęcenie kamienia węgielnego odbyło się 10 czerwca 1934 roku. Świątynię w stanie surowym ukończono już podczas wojny w 1941 roku. Świątynia została konsekrowana 30 października 1949 roku przez Prymasa Stefana Wyszyńskiego wówczas arcybiskupa.
W dalsze okolice ulicy Chłopickiego zajrzałem 16 października 2011, do jak to wówczas określiłem "wrót kolejowego królestwa". Bo też ta część Grochowa ograniczona jest przebiegiem torów linii Kolei Nadwiślańskiej (Привислинская железная дорога - [Priwislinskaja żeleznaja doroga]) otwartej w 1877 roku. O tej linii kolejowej prowadzącej z Mławy do Kowla pisałem tu 14 lipca 2013 roku, pisząc o stacji w Falenicy.
Tymczasem spójrzmy na dom Karola Philipa przy Grochowskiej 38, pochodzący z lat 30. XX wieku. Patrząc na część okien zabitych deskami zastanawiam się czy nie będzie musiał ustąpić nowemu.


Część mojej dzisiejszej trasy pokrywała się z tą, z 12 lutego 2012, gdy mknąłem przez Grochów do Anina. Wówczas i dzisiaj przejeżdżałem ulicą Łukowską. Dzisiaj było już ciemno, ale wówczas jechałem za dnia. Tak samo jechałem też tędy do Mazowieckiego Parku Krajobrazowego 1 sierpnia 2010. Wówczas zrobiłem zdjęcie opuszczonego budynku przy Łukowskiej 64 jednak nie pokazywałem go wówczas, skupiając się na leśnych terenach Mazowieckiego Parku Krajobrazowego.


Teraz budynek wygląda gorzej, z częściowo zawalonym dachem. Niestety było zbyt ciemno, aby go ponownie uwiecznić w postaci zdjęcia.
Na koniec jeszcze jedno miejsce jakie tym razem znalazło się na mojej trasie, związane z tytułem wpisu.
Niedaleko od granicy Warszawy wyznaczonej początkiem ulicy Grochowskiej znajduje się pętla tramwajowa "Gocławek".  Można ją zobaczyć na przykład na planie Warszawy z roku 1958:

1958-69.jpg
Powstanie tej pętli związane jest w pewien sposób z opisanym ostatnio przeze mnie Mostem Poniatowskiego i jego stuleciem. Most otwarto 9 sierpnia 1925 roku. Natomiast 1 listopada tego roku uruchomiono tytułową linię 24, która dotarła nową trasą przez Zamoyskiego i Grochowską od Zielenieckiej do Gocławka. Początkowo linia na Gocławek była jednotorowa. Dopiero później zbudowano drugi tor na całej trasie. Pętla istniejąca na pewno od 1929 roku posiadała tylko jeden tor bez możliwości ominięcia stojącego składu. Od 1933 roku na Gocławek dotarła linia 23. Po przywróceniu ruchu w czasie okupacji na Gocławek kursowały tu różne linie: 25, 6, 12 czy 27. Po zakończeniu wojny już 29 czerwca 1945 roku dotarła tu linia 2. Wiosną 1949 roku wstrzymano ruch i przekuto trasę z toru szerokiego 1525mm na normalny 1435mm. W czerwcu 1949 roku na Gocławek dotarła ponownie linia 24.  Potem również linia 3, 6, 23  i na koniec w 1963 roku 9. Pętlę do obecnego układu przebudowano w 1963 roku. Jeszcze przed wojną planowano przedłużenie trasy od pętli Gocławek do Wawra. Rozpoczęto nawet prace nad budową tej trasy. Niestety wybuch wojny przerwał je raz na zawsze.
Obecny wygląd pętli i dyspozytorni nie zmienił się od lat 60.


W czasie gdy wykonywałem to zdjęcie na pętli znajdowały się tramwaje - od lewej: 120Na-3180 (PESA 2011, zakład R2 "Praga") - linia 24; 120N-3115 (PESA 2007, R3 "Mokotów) - linia 9; 120Na-3133 (PESA 2010, R2)- linia 3.
Do kompletu należałoby wspomnieć jeszcze o wąskotorowej Kolei Jabłonna-Wawer. O jej przedłużeniu z Wawra do Karczewa pisałem przy okazji mojej jesiennej wyprawy nad Świder 3 listopada 2013. Kolej ta ze stacji Most znajdującej się nad brzegiem Wisły, koło Mostu Kierbedzia (po 1949 roku Mostu Śląsko-Dąbrowskiego) kursowała ulicami Zamoyskiego, Grochowską i Płowiecką docierała do Wawra. Od 1914 roku, po rozbudowie kursowała dalej do Karczewa. Kolej od stacji Most do Otwocka zamknięto w 1952 roku.


Na koniec warto jeszcze wspomnieć o tworzeniu się Wirtualnego Muzeum Grochowa i Kamionka. Organizatorzy planują w tym roku wykłady na temat Grochowa i spacery po Grochowie w porze ciepłej.




  • DST 14.48km
  • Czas 00:51
  • VAVG 17.04km/h
  • VMAX 30.00km/h
  • Temperatura 7.4°C
  • Podjazdy 12m
  • Sprzęt ??? [Singel]
  • Aktywność Jazda na rowerze

Między domem i pracą (434)

Czwartek, 9 stycznia 2014 · dodano: 09.02.2014 | Komentarze 0

Marszałkowska - pl. Konstytucji - Waryńskiego - Nowowiejska - al. Wyzwolenia - Sempołowskiej - al. Armii Ludowej - al. Ujazdowskie - Belwederska - Klonowa - Spacerowa - Goworka - Puławska - Waryńskiego -Batorego - Pole Mokotowskie - Banacha -- Banacha - Pole Mokotowskie - Batorego - Waryńskiego - Skolimowska - Klonowa - Belwederska - Al. Ujazdowskie - al. Armii Ludowej - Sempołowskiej - al. Wyzwolenia - Nowowiejska - pl. Politechniki - Lwowska - Piękna


Dość często korzystam z drogi dla rowerów w Alejach Ujazdowskich. Czego efekty można przeczytać i zobaczyć na blogu. Ostatnio, czyli 17 listopada 2013, opisałem pomnik Chopina w Łazienkach. Dzisiaj sąsiedni obiekt czyli Obserwatorium Astronomiczne w Ogrodzie Botanicznym Uniwersytetu Warszawskiego w Alejach Ujazdowskich 4.

Trephauz czyli Obserwatorium
Trebhauz czyli Obserwatorium © oelka

Do lat 80. XVIII wieku teren Łazienek był nieco inny niż obecnie. Obejmował teren na północ od obecnej ulicy Agrykola, z Ermitażem, o którym pisałem wiosną, 16 kwietnia 2013 roku. Natomiast poza obszarem Łazienek pozostawał teren na skarpie i południowa część obecnego parku w pobliżu ulic Podchorążych, Gagarina i Parkowej. Obszar na skarpie przejęto koło roku 1781, gdy udało się przenieść wieś Ujazdów na nowe miejsce wzdłuż ulicy Nowowiejskiej, pomiędzy placami Zbawiciela i Politechniki. Stąd też i nazwa ulicy od Nowej Wsi.
Początków tej budowli można szukać w latach 1781 - 1791, gdy Trebhauz czyli cieplarnie (szklarnie) został wzniesiony według projektu Jana Chrystiana Kamsetzera. W skład wszedł też domek ogrodnika na zachodnim krańcu tego zespołu zabudowań, czyli najbliżej Alej Ujazdowskich. Na skarpie znalazło się całe gospodarstwo ogrodnicze na potrzeby Łazienek. Poza szklarniami były też rabaty z kwiatami i krzewami do rozsadzenia. Do czasów Królestwa Kongresowego był to teren ściśle użytkowy, pozbawiony obecnego drzewostanu. Wiemy też kto się tu gospodarzył. Łazienki miały kilku ogrodników. Zanim jeszcze ogrodnicy wprowadzili się na skarpę, a król na dobre zamieszkał w danej Łazience, w dawnym Zwierzyńcu w końcu lat 60. XVIII wieku ogrodnikiem pracującym dla Stanisława Augusta Poniatowskiego był Schneider, jego następcą był Schulz pracujący w latach 70. A w latach 80. już na górze gospodarował się najbardziej znany Jan Christian Schuch, współpracując z J.T. Tietzem. Schuch pochodził z Drezna, od swoich mało znanych poprzedników różnił się tym,że był ogrodnikiem ale też  architektem, członkiem Towarzystwa Przyjaciół Nauk od 1811. Doczekał się ulicy w Warszawie, w ulicy w pobliżu Łazienek. Schuch był zwolennikiem tworzenia ogrodów angielskich, w przeciwieństwie do współpracującego z nim Tietza, który hołdował raczej francuskiej sztuce projektowania ogrodów. O ogrodach francuskich i angielskich pisałem trochę 9 czerwca 2012 roku zwiedzając ogród w Nieborowie. Łazienki do 1784 roku były w sporej mierze planowane jako ogród francuski, czego śladów można szukać w okolicach pomiędzy Białym Domkiem i Pałacem Na Wyspie, oraz po drugiej stronie pałacu w układzie alejek pomiędzy Wielką Oficyną i Teatrem Na Wyspie. Natomiast w późniejszym okresie coraz więcej pojawiało się tu elementów typowych dla krajobrazowych ogrodów angielskich. Szklarnie podobnie jak cały park podupadły w początkowych latach XIX wieku.


W latach 1820-24 część tego zaniedbanego obiektu przebudowano na obserwatorium astronomiczne. Projekt przebudowy sporządził  Michał Kado, z modyfikacjami przeprowadzonymi przez Piotra Christiana Aignera i Hilarego Szpilowskiego.  W tamtym czasie było to jedno z najnowocześniejszych obserwatoriów w Europie. Inicjatorem tej inwestycji był Franciszek Armiński. Był też jego dożywotnim dyrektorem, podobnie jak Schuch był członkiem Towarzystwa Przyjaciół Nauk. Obecnie Obserwatorium Astronomiczne Uniwersytetu Warszawskiego dysponuje również innym lepiej położonym ze względu na obserwacje nieba obiektem w jakim jest stacja obserwacyjna w Ostrowiku, niedaleko od Celestynowa.


Ogrodnicy nie zniknęli jednak z tego miejsca. Szklarnie i rabaty istnieją w sąsiedztwie do dzisiejszego dnia. Za sprawą Michała Szuberta w 1818 roku powołano Ogród Botaniczny. Zanim ogród znalazł swoje miejsce w sąsiedztwie Łazienek, wcześniej już od 1811 istniał w sąsiedztwie Pałacu Kazimierzowskiego na potrzeby Warszawskiej Szkoły Lekarskiej. Do czasu zamknięcia Uniwersytetu ogród zajmował duży obszar na skarpie. W 1834 roku został ograniczony do obecnego rozmiaru. Lepsze czasy dla ogrodu przyszły po 1862 roku, gdy otwarto Szkołę Główną Warszawską. Co prawda zamknięto ją już w 1869 roku, jednak ogród został pod opieką powołanego w jej miejsce Cesarskiego Uniwersytetu Warszawskiego (Императорский Варшавский Университет).  Od 1919 roku ogrodem kierował prof. Bolesław Hryniewiecki, ojciec znanego architekta Jerzego. W okresie międzywojennym ogród stał się ważną placówka tego rodzaju. Bardzo poważne zniszczenia przyniosła II wojna światowa i Powstanie Warszawskie. Spalony został budynek obserwatorium, zniszczone zostały szklarnie i kolekcja roślin w ogrodzie. Budynki odbudowano pod kierunkiem Jana Dąbrowskiego. Budynek po odbudowie nieznacznie różni się od swojego przedwojennego wyglądu.
Zespół budynków cieplarni i obserwatorium stał się po wojnie wobec braku pomieszczeń również siedzibą różnych  pracowni Uniwersytetu Warszawskiego. Swoje miejsce na wiele lat znaleźli tu genetycy pod wodzą prof. Wacława Gajewskiego.  W 1953 roku profesor stworzył Pracownię Systematyki Eksperymentalnej działającą w ramach Zakładu Genetyki i Hodowli Roślin PAN w Skierniewicach. W latach 50. gdy prof. Gajewski ze względu na brak akceptacji dla stalinowskiej teorii łysenkizmu, o którym pisałem na blogu 31 lipca 2012 roku był odsunięty od prowadzenia zajęć, skupił się na dokończeniu swoich przedwojennych badań nad rodzajemGeum (kuklik). W 1957 roku opublikował obszerną monografię tego rodzaju. W 1961 roku pracownia stała się samodzielnym Zakładem Genetyki Ogólnej PAN, działającym razem z powstałym w tym samym czasie Zakładem Genetyki UW. Oba zakłady kierowane były przez prof. Gajewskiego. Oba też działały razem w tych samych pomieszczeniach. W 1967 roku Zakład Genetyki Ogólnej PAN został włączony w struktury Instytutu Biochemii i Biofizyki PAN, a w 1970 roku zakład przeniósł się do ówczesnej siedziby IBB przy Rakowieckiej 36, w budynku instytutów spożywczych. O tym gmachu i jego użytkownikach pisałem pisałem 5 marca 2013. Zakłady genetyki UW oraz z IBB spotkały się ponownie w latach 90. w nowej siedzibie IBB przy ulicy Pawińskiego.

W ogrodzie botanicznym widać krowę, która jest chyba pamiątką po paradzie krów jaką urządzono w Warszawie w 2005 roku.
Chociaż w dzisiejszych czasach uzyskanie rasy krów o takim umaszczeniu nie jest rzeczą nieprawdopodobną. Poza krową w ogrodzie znajduje się fragment fundamentów niezbudowanej Świątyni Opatrzności, popiersie wspomnianego już Michała Szuberta oraz fontanna. Obecny układ ogrodu powstał przed 1914 rokiem. Jest to ciekawe miejsce od lat związane z nauką.




  • DST 24.79km
  • Czas 01:20
  • VAVG 18.59km/h
  • VMAX 33.70km/h
  • Temperatura 8.3°C
  • Podjazdy 33m
  • Sprzęt ??? [Singel]
  • Aktywność Jazda na rowerze

Sto lat, sto lat, niech żyje most!

Sobota, 4 stycznia 2014 · dodano: 06.02.2014 | Komentarze 3

Marszałkowska - Nowogrodzka - Marszałkowska - pl. Konstytucji - Waryńskiego - Nowowiejska - al. Wyzwolenia - Sempołowskiej - al. Armii Ludowej - pl. Na Rozdrożu - Aleje Ujazdowskie - Belwederska - Sobieskiego - Beethovena - Witosa - Becka - Most Siekierkowski - Wał Miedzeszyński - Afrykańska - Arabska - Berneńska - Lotaryńska - Wał Miedzeszyński - al. ks. Józefa Poniatowskiego - Rondo Waszyngtona - al. ks. Józefa Poniatowskiego - Wybrzeże Szczecińskie - Most Świętokrzyski - Wybrzeże Kościuszkowskie - Jaracza - Solec - al. 3 Maja - Kruczkowskiego - Park Kultury - Hoene-Wrońskiego - Hopfera - Agrykola - al. Ujazdowskie - al. Armii Ludowej - Sempołowskiej - al. Wyzwolenia - Nowowiejska - pl. Politechniki - Lwowska - Piękna


Wracając do domu zboczyłem nieco z mojej trasy i zajrzałem na Rondo Waszyngtona. Charakterystycznym obiektem jest blok zwany początkowo "szklanym domem", zaprojektowany przez Marka Leykama, specjalisty od "żyletkowców", o czym pisałem tu 27.02.2013. Początkowo był to faktycznie szklany dom, z bardzo przeszkloną elewacją, która na ówczesnym poziomie techniki nie sprawdziła się w budynku mieszkalnym. Ale o szerzej napiszę innym razem.

Szklane domy przy rondzie Waszyngtona
Szklane domy przy rondzie Waszyngtona © oelka
Napiszę innym razem, bo najprawdopodobniej nie byłoby Ronda Waszyngtona, nie byłoby bloku zaprojektowanego przez Leykama, gdyby nie otwarcie 4 stycznia 1914 roku Trzeciego Mostu. Dlatego też w stulecie "urodzin" chciałbym bliżej przyjrzeć się tej konstrukcji.
Dzisiaj zdjęć mostu nie robiłem, bo umknęła mi ta rocznica gdy krążyłem po Saskiej Kępie, ale skorzystam z mojego archiwum i moich wcześniejszych wycieczek. Aby utrzymać się w nocnym klimacie zdjęcie na most z lewego brzegu wykonane 23 października 2010, widoczna w głębi zdjęcia reklama znajduje się na "szklanym domu" przy rondzie Waszyngtona.


Jeśli cofniemy się do początków XX wieku to na lewym brzegu Wisły trafimy do południowego Śródmieścia, które od czasu budowy kolei Warszawsko-Wiedeńskiej i zamknięcia miasta od północy Cytadelą zaczęło się gwałtownie rozwijać. Bliżej Wisły na Powiślu królował przemysł i dzielnica zamieszkana przez uboższą ludność. Natomiast na prawym brzegu zabudowa skupiona była w pobliżu Targowej, Zamoyskiego i Grochowskiej. Saska Kępa była piaszczystą łachą, która z czasem pokryła się łąkami.
Od 1864 roku Warszawa posiadała jeden ogólnodostępny stały most przez Wisłę. Był to Most Kierbedzia. Koło 1870 roku pojawiła się pierwszy raz koncepcja budowy mostu w ciągu Alej Jerozolimskich. Miał to być most kolejowo-drogowy. Zapewniać miał połączenie pomiędzy dworcami Drogi Żelaznej Warszawsko-Wiedeńskiej i Drogi Żelaznej Warszawsko-Petersburskiej. Wówczas jednak na skutek wymagań wojska powstał most kolejowy koło Cytadeli, o którym pisałem tu na blogu 22 października 2013. Pomysł odżył w 1874 roku, gdy, firma Lilpop Rau & Loewnstein zaproponowała budowę mostu korzystając z możliwości jakie dał udział w budowie mostu koło Cytadeli. Pomysł wówczas odrzucono. Powracał on jednak co pewien czas. W latach 90. XIX wieku problem narastał. Przeciążenie Mostu Kierbedzia było już bardzo duże. Przeszkodą były ograniczone możliwości finansowe miasta.Sytuacja zmieniła się po 1903 roku, gdy miasto uzyskało pożyczkę na inwestycje miejskie. Pojawiły się trzy projekty nowego mostu. Pierwszy autorstwa Mieczysława Marszewskiego przewidywał budowę mostu wspornikowego zbliżonego konstrukcyjnie do budapeszteńskiego mostu Franciszka Józefa (obecnie Most Wolności - Szabadság hid). Kolejne projekty złożyły firmy Batignollles oraz Towarzystwo Rudzki i S-ka, które złożyło projekt autorstwa Benjamina Persona. Ostateczny projekt sporządził Mieczysław Marszewski, podporządkowując go wytycznym Ministerstwa Wojny, którego wymaganiom najbliższy był projekt firmy Batignollles.
Oficjalne rozpoczęcie budowy miało miejsce 31 sierpnia 1904 roku. Ostatecznie wykonawcą mostu zostało Towarzystwo Rudzki i S-ka. Jak wykazało późniejsze śledztwo był to efekt zmowy potencjalnych wykonawców startujących w przetargu. Zasadnicze prace przy budowie mostu rozpoczęły się wiosną 1905 roku. W 1908 roku zakończono budowę filarów. Każdy z filarów został zwieńczony kamiennymi ławkami z granitu finlandzkiego. Każda została udekorowana herbami Warszawy (pierwsza i ostatnia para) oraz poszczególnych guberni Królestwa Polskiego: kaliskiej, kieleckiej, lubelskiej, łomżyńskiej, płockiej, piotrkowskiej, radomskiej, siedleckiej, suwalskiej i warszawskiej. Ich wygląd był zgodny z dekretem z 28 lutego 1867 roku. Na zdjęciu z 14 listopada 2010 ławka po stronie praskiej, od południa z herbem guberni lubelskiej. Dekorację mostu zaprojektował Stefan Szyller posiłkując się konkursowym projektem Władysława Heppena, natomiast płaskorzeźby opracował Zygmunt Otto.


Zgodnie z wymaganiami Ministerstwa Wojny przy wjazdach na most zostały zbudowane strażnice. Na zdjęciu z 14.11.2010 widoczna południowa wieżyca po stronie praskiej.


Wraz z mostem zbudowano prowadzący od górnej części Alej Jerozolimskich dojazd do mostu w postaci wiaduktu. Wiadukt zaprojektował, podobnie jak elementy architektoniczne mostu, Stefan Szyller. Wiadukt pokazywałem 19 września 2013 przy okazji opisu pętli tramwajowej na Solcu. Szerszy jego opis to kwestia przyszłości. Tymczasem wróćmy do przeszłości.
W 1910 roku budowa mostu i wiaduktu stała się obiektem kontroli. Wówczas wyszła na jaw zmowa firm biorących udział w przetargu. Ponadto okazało się, że od Towarzystwa Rudzki i S-ka łapówkę przyjął kierujący budową Mieczysław Marszewski. W rzeczywistości był on jednak tylko pośrednikiem pomiędzy firmą a generał-gubernatora Gieorgijem Skałonem. Niemniej nie uniknął aresztu. Ostatecznie został oczyszczony z zarzutów już w wolnej Polsce, czego jednak nie doczekał.
Uroczyste otwarcie mostu nazywanego powszechnie Trzecim Mostem, a oficjalnie Mostem Cara Mikołaja II-go odbyło 4 stycznia 1914 roku z udziałem wspomnianego już generał-gubernatora. Żona Skałona przecięła wstęgę. Od tego momentu most i wiadukt zaczęły służyć miastu. O ile na lewym brzegu dojazd do mostu zapewniał wiadukt, to po stronie praskiej zbudowano nasyp od mostu do skrzyżowania Zamoyskiego i Targowej, gdzie byłem 13 stycznia 2013 roku. Rok 1914 to również moment wybuchu I wojny światowej. 3 sierpnia 1915 roku Rosjanie wycofali się z Warszawy. Przy okazji wysadzili w powietrze wszystkie mosty przez Wisłę. Również i Trzeci Most. W powietrze wysadzono trzeci i piąty filar niszcząc cztery przęsła. Wysadzone przez Rosjan elementy konstrukcji usunięto od jesieni 1915 do czerwca 1916 roku. Okupujący Warszawę Niemcy zdecydowali się na budowę tymczasowej konstrukcji z wykorzystaniem zniszczonych filarów. Most tymczasowy otwarto 22 września 1916 roku. Most ten spłonął i częściowo zawalił się w dniu 14 sierpnia 1917 roku.
Co do rozpoczęcia prac po zakończeniu wojny, to pewną datą jest 26 maja 1920 roku. Wówczas zaczęto zdecydowano o rozpoczęciu prac przy rozbiórce resztek tymczasowej konstrukcji niemieckiej, co przeprowadzono w 1921 roku.
W latach 1922-23 odbudowywano filary. Największy problem był z trzecim filarem uszkodzonym również poniżej poziomu wody. Odbudowę mostu rozłożono na dwa etapy. Otwarcie pierwszej (północnej) części mostu odbyło się 9 sierpnia 1925 roku już pod obecną nazwą jako oficjalną. Nieoficjalnie nazwy Most Poniatowskiego używano już od 1916 roku. Otwarcie w pełni odbudowanego mostu było 9 października 1927 roku.
Tak więc gdy podczas zamachu majowego w 1926 roku Piłsudski na moście spotykał się z prezydentem Wojciechowskim, pomiędzy trzecim i piątym filarem most był zwężony do połowy swojej szerokości. Po zakończeniu odbudowy służył bez przeszkód aż do II wojny światowej, do 1944 roku. Niemcy spodziewając się wówczas ofensywy wojsk radzieckich 22 lipca 1944 roku zaminowali most. Ładunki zostały zdetonowane 13 września 1944 roku.
Zaraz po zakończeniu wojny w kwietniu 1945 roku zdecydowano się na odbudowę jako pierwszego z mostów drogowych właśnie Mostu Poniatowskiego. Był on najmniej zniszczony, ponadto zapewniał wraz z wiaduktem szybki dojazd do samego centrum, bez kluczenia po wąskich ulicach pomiędzy wypalonymi kamienicami.
Początkowo odbudowa miała być tymczasowa. Ostatecznie przyjęto odbudowę mostu stałego, lecz w uproszczonej wersji, bez odtwarzania zniszczonych górnych partii filarów, ze zmienioną konstrukcją przęseł. Taki projekt pozwalał szybciej zakończyć odbudowę mostu. Projekt opracował Stanisław Hempel. Prace rozpoczęły się w lipcu 1945 roku. 4 grudnia gdy montowano dźwigary ostatniego przęsła doszło do katastrofy. Podczas montażu jeden z elementów przygniótł rękę pracującego tam Józefa Krupnika. Koledzy chcąc ratować rannego odcięli część konstrukcji. Wówczas utraciły stabilność już postawione dźwigary i wpadły do wody. Krupnik zginął, a 7 innych robotników zostało rannych. Zamówiono nowe przęsła. Jednak tym razem prace przy odbudowie rusztowań przerwała ruszająca kra. W związku z tym BOS zawiesił prace aż do wiosny. Ostatecznie most otwarto 22 lipca 1946 roku. Poniżej widok na przęsła zaprojektowane przez Hempla.

Przy okazji budowy Stadionu Dziesięciolecia rozebrano obie wieżyce znajdujące się na praskim przyczółku mostu.
Po wojnie Warszawa rozwijała się na południe, jednak nie poszła za tym budowa kolejnych przepraw. Budowa położonej dalej na południe Trasy Łazienkowskiej odsuwała się w czasie. Most coraz bardziej się korkował.
W 1964 roku zdecydowano się na poszerzenie mostu. W tym celu dospawano specjalne wsporniki i zwężono chodniki na moście. Z nową szerokością jezdni kolidowały zachowane na nieuszkodzonych filarach ławki. Wobec tego wysunięto je na specjalnych betonowych płytach poza filary.
Po kilku latach trzeba było ograniczyć szerokość jezdni, ze względu na problemy z zapadaniem się poszerzonej części mostu. W początkach lat 80. remont mostu stał się koniecznością. 
Generalny remont mostu i wiaduktu rozpoczął się 3 sierpnia 1985 roku. Wymieniono zniszczone elementy konstrukcyjne w przęsłach zamontowanych w latach 1945-46. Skrajne oryginalne przęsła z początku wieku wymieniono w całości. Konstrukcja jezdni została znacznie pogrubiona. W związku z tym jezdnia znalazła się o 80 centymetrów wyżej niż przed remontem. W efekcie w wieżach po stronie śródmiejskiej pojawiły się schody.  Odbudowano rozebrane po wojnie wieże na praskim przyczółku. Remont mostu zakończył się w 1988 roku. Ruch na moście przywrócono 17 czerwca 1988 roku. Wiadukt remontowano jeszcze rok czasu do 1989 roku.
Poniżej most widziany z lewego brzegu, 14 maja 2011 roku. Po lewej widać przęsła wymienione w latach 1985-88, ławkę na zwieńczeniu podpory i cztery przęsła zaprojektowane przez Stanisława Hempla. Dalej w głębi wieże po stronie praskiej i blok przy Rondzie Waszyngtona.


Most obecnie posiada dwie jezdnie po dwa pasy ruchu rozdzielone torowiskiem tramwajowym.
Z punktu widzenia ruchu rowerów most stanowi problem trudny do pokonania ze względu na istnienie pasa dla autobusów. Nikt ze strony miasta i Wydziału Ruchu Drogowego Policji nie chce słyszeć o dopuszczeniu rowerów na pas dla autobusów. Z kolei jazda drugim pasem dla samochodów, czyli zgodnie z przepisami, jest wątpliwą przyjemnością wynikającą z jazdy niemal dokładnie po osi jezdni pomiędzy samochodami z lewej i autobusami z prawej. Wyznaczenie drogi dla rowerów rozbije się o schody w wieżach na śródmiejskim przyczółku mostu. Może jednak w przyszłości jednak uda się zmienić tę sytuację, po zakończeniu budowy drugiej linii metra.




  • DST 13.73km
  • Czas 00:50
  • VAVG 16.48km/h
  • VMAX 35.10km/h
  • Temperatura 8.3°C
  • Podjazdy 11m
  • Sprzęt ??? [Singel]
  • Aktywność Jazda na rowerze

Między domem i pracą (433)

Piątek, 3 stycznia 2014 · dodano: 04.02.2014 | Komentarze 2

Marszałkowska - pl. Konstytucji - Waryńskiego - Nowowiejska - Polna - Waryńskiego - Pole Mokotowskie - Banacha - Pawińskiego - Hankiewicza - Archiwalna -- Banacha - Pasteura - Banacha - Pole Mokotowskie - al. Niepodległości - Pole Mokotowskie - Batorego - Waryńskiego - Skolimowska - Klonowa - Belwederska - Al. Ujazdowskie - al. Armii Ludowej - Sempołowskiej - al. Wyzwolenia - Nowowiejska - pl. Politechniki - Lwowska - Piękna


Nieraz przejeżdżam przez skrzyżowanie Batorego z aleją Niepodległości. Ten rejon Mokotowa miał się stać centrum naukowym - dzielnicą wiedzy. O innych elementach owej dzielnicy pisałem dwukrotnie. 5 marca 2013 roku zaprezentowałem budynek Głównego Instytutu Przemysłu Rolnego i Spożywczego, a 20 listopada 2012 przedstawiłem najstarszy z kompleksu gmachów SGGW.  Jednym z elementów tego centrum jest też poniższy gmach. Szkoda jednocześnie, że choć ciekawie wygląda z tym oświetleniem, to w ciemnościach ginie niezwykle oryginalna kopuła.

Szkoła ekonomistów
Szkoła ekonomistów © oelka
Zacznijmy jednak od samego początku. W 1906 roku korzystając z słabszej kondycji władz carskich, co objawiało się mniej surowym kursem wobec poddanych, również w Kraju Nadwiślańskim, August Zieliński otrzymał zgodę na założenie Prywatnych Kursów Handlowych Męskich. 15 października 1906 roku rozpoczął się pierwszy rok nauki. Zajęcia odbywały się przy Smolnej 9. Warto zwrócić uwagę, że na stronie SGH w opisie historii uczelni znajduje się błąd. Pod adresem Smolna 6 znajdował się bowiem szpital Czerwonego Krzyża. Kursy prowadzone na poziomie uniwersyteckim po bardzo wczesnej śmierci Zielińskiego (w wieku 47 lat), przeprowadziły się na Koszykową, również pod numer 9.
Założyciel szkoły nie przewidywał zapewne, że jego szkoła stanie się z czasem miejscem kształcenia dla wielu znanych ekonomistów.
W 1916 roku szkoła zmieniła nazwę na Wyższą Szkołę Handlową. W 1918 roku rozpoczęto przymiarki do budowy własnego gmachu. Pierwszy z własnych gmachów powstał w latach 1925-26 przy Rakowieckiej 6. Projekt wykonał znany tu na blogu z wpisu z 16 listopada 2013 Jan Witkiewicz (Koszczyc), w specyficznym dla siebie stylu.

Pierwszy z budowanych budynków miał służyć w założeniu laboratoriom badającymi produkty dopuszczane na polski rynek. Jednak do czasu budowy pozostałych obiektów uczelni stał się jej podstawową siedzibą. Wkrótce, na północnym końcu działki, w latach 1928-31 wzniesiono drugi budynek, mający mieścić bibliotekę. Ten również zaprojektował Witkiewicz. Był to w tamtym czasie jeden z najnowocześniejszych gmachów bibliotecznych w Europie. Przed wojną korzystała z niego powołana w 1928 roku Biblioteka Narodowa. Korzystała z tego budynku do drugiej połowy lat 50. Gdy zbudowano na Ochocie przy Hankiewicza gmach dla Archiwum Akt Nowych (pisałem o nim 9 lipca 2012) Biblioteka Narodowa przeniosła się na Ochotę. Natomiast do biblioteki SGH wprowadziło się... Archiwum Akt Nowych. AAN przeniosło się na Hankiewicza w latach 1994-96, po tym jak Biblioteka Narodowa wyprowadziła się już całkowicie do swojej siedziby w alei Niepodległości, na Polu Mokotowskim. Tak więc dopiero w końcu lat 90. SGH odzyskało cały gmach swojej biblioteki.


Dziwić może umiejscowienie elewacji frontowej od północy. Jednak według przedwojennych założeń w tym miejscu miała przebiegać ulica Batorego. Jej obecny przebieg jest odsunięty o kilkadziesiąt metrów dalej na północ. W związku z tym pomiędzy ulicą a terenem SGH zmieściło zbudowane w latach 1967-70 osiedle mieszkaniowe Batory-Wschód.
Powróćmy do uczelni, która w 1933 roku zmieniła nazwę z Wyższej Szkoły Handlowej na Szkołę Główną Handlową.
W czasie drugiej wojny światowej uczelnia funkcjonowała jako Miejska Szkoła Handlowa, czyli oficjalnie szkoła zawodowa. Jednak nieoficjalnie prowadzono tajne wykłady na poziomie akademickim. Po wojnie wznowiono zajęcia już w 1945 roku. Uczelnię upaństwowiono w 1949 roku i dopasowano do potrzeb nowej władzy. Zmieniono nazwę na Szkoła Główna Planowania i Statystyki. Program zajęć dostosowano do potrzeb gospodarki planowanej centralnie. W tym czasie rozpoczęto wnoszenie głównego gmachu uczelni od strony alei Niepodległości. Jego budowę planowano już w latach 20. XX wieku, jednak do wybuchu wojny żadnych prac nie rozpoczęto. Po upaństwowieniu uczelni zdecydowano się zbudować gmach główny. W projektowaniu udział wziął również Stefan Putowski i kierowana przez niego pracownia P-110 w Miastoprojekcie-Stolica. Budowę prowadzono w latach 1950-56. Część gmachu była użytkowana już od 1952 roku. Podobnie jak w poprzednich gmachach SGH (SGPiS) i tu można odnaleźć ducha Art déco. Zrezygnowano tylko z dekoracji w technice sgraffito i barwnych mozaikowych wykładzin. Szklana piramida przykrywa podobnie jak w gmachu głównym politechniki wewnętrzny dziedziniec. Szczyt piramidy znajduje się 40 metrów nad poziomem podłogi, a bok mierzy 28 metrów. Co ciekawe budynek uznano za wzorcową realizację w duchu socrealizmu. Za ten projekt Jan Witkiewicz "Koszczyc" otrzymał nagrodę państwową pierwszego stopnia.
Paradoksem jest więc, jak słusznie zauważył Jarosław Zieliński w swojej książce Realizm socjalistyczny w Warszawie możliwość wyciągnięcia wniosku, że architektura Art déco z okresu międzywojennego była wzorem dla socrealizmu!
Chcąc pokazać bardzo ciekawą piramidę, niestety zupełnie niewidoczną wieczorem, sięgnąłem do zdjęcia z 15 grudnia 2011, roku. Na tym zdjęciu widać też że ten ciekawy kompleks został zepsuty przez kolejną inwestycję.


Na kolejną rozbudowę trzeba było poczekać do drugiej połowy lat 70. Wówczas za podwójnym szpalerem drzew pomiędzy gmachem głównym i biblioteką, Budopol zbudował 11 piętrowy gmach, zupełnie niepasujący do wcześniejszych budynków.


Do czasu rozpoczęcia prac przy budowie stacji metra Pole Mokotowskie budynek był schowany dość szczelnie za drzewami. Po wycięciu drzew i zakończeniu budowy metra znalazł się na widoku. Kilka lat temu SGH zbudowało jeszcze jeden budynek na narożniku Madalińskiego i alei Niepodległości.
Jest to o tyle specyficzna uczelnia, że wśród wykładowców i pracowników naukowych można znaleźć dużą grupę ludzi, którzy znani są również z działalności politycznej, czy też pracy w administracji państwowej. Podobnie rzecz wygląda z absolwentami. Uczelnia jest też wysoko notowana w różnych rankingach, również międzynarodowych. Ciekawe czy taką przyszłość swojej szkoły wyobrażał sobie August Zieliński w 1906 roku?




  • DST 43.12km
  • Teren 0.99km
  • Czas 02:24
  • VAVG 17.97km/h
  • VMAX 30.90km/h
  • Temperatura 7.6°C
  • Podjazdy 33m
  • Sprzęt Trek 800 Sport
  • Aktywność Jazda na rowerze

Jezuici na Rakowieckiej

Sobota, 28 grudnia 2013 · dodano: 28.01.2014 | Komentarze 0

Marszałkowska - Śniadeckich - pl. Politechniki - Nowowiejska - al. Wyzwolenia - Sempołowskiej - al. Armii Ludowej - Al. Ujazdowskie - Belwederska - Sobieskiego - Beethovena - Witosa - Becka - Most Siekierkowski - Wał Miedzeszyński - Cyklamenów - Heliotropów - - Heliotropów - Cyklamenów - Wał Miedzeszyński - Most Siekierkowski - Becka - Witosa - Idzikowskiego - Sobieskiego - Sikorskiego - al. Wilanowska - al. KEN - Domaniewska - Wielicka - Krasickiego - Kazimierzowska - Narbutta - św. Andrzeja Boboli - Rakowiecka - Bruna - al. Niepodległości - Pole Mokotowskie - Batorego - Waryńskiego - Skolimowska - Chocimska - Klonowa - Al. Ujazdowskie - al. Armii Ludowej - Sempołowskiej - al. Wyzwolenia - Nowowiejska - Lwowska - Piękna


Są w Warszawie trzy współczesne kościoły, które od lat budzą moje zainteresowanie. Pierwszy z nich to opisany tu 17 sierpnia Kościół Matki Boskiej Częstochowskiej przy Zagórnej, a drugim jest opisany 31 października Kościół Matki Bożej Królowej Polski w Aninie. Kolejny znajduje się na Mokotowie przy końcu Rakowieckiej. Stąd też podczas jednego z ostatnich moich wyjazdów na rowerze w 2013 roku nadłożyłem nieco drogi, aby zajrzeć na Rakowiecką.

Jezuici przy Rakowieckiej
Jezuici przy Rakowieckiej © oelka

Jest to Sanktuarium św. Andrzeja Boboli przy Rakowieckiej 61. Projekt kościoła sporządzili Hanna i Bogdan Madejowscy. Co ciekawe wszystkie współczesne kościoły, które uważam za ciekawe powstawały w latach 70. lub 80.  W tym przypadku również tak jest, gdyż kościół budowany był w latach 1980-89.
Zanim jednak doszło do budowy tej świątyni Jezuici sprowadzili się tu znacznie wcześniej. Warto może dodać, że w Warszawie oprócz Rakowieckiej można ich napotkać na Starym Mieście w kościele Matki Bożej Łaskawej przy Świętojańskiej, w Falenicy, w drewnianej wilii "Złota Marysieńka" przy Początkowej 14/16 pisałem o tym miejscu 11 sierpnia 2013. Są też na Mokotowie w niedaleko położonej parafii św. Szczepana w sąsiedztwie ulicy Narbutta, gdzie zajechałem 27 maja 2012.
Dom Pisarzy Towarzystwa Jezusowego został otwarty 1 grudnia 1935 roku. Inicjatorem był ówczesny papież Pius XI (Achille Ratti), który doskonale znał Warszawę. W latach 1919 - 1921 był w Warszawie nuncjuszem apostolskim, a wcześniej od 25 kwietnia 1918 roku wizytatorem apostolskim Polski i Litwy. Był drugim po Ippolito Aldobrandinim (papież Klemens VIII) nuncjuszem w Polsce, który został wybrany na tron piotrowy.
20 czerwca 1938 roku, w kaplicy domu zostały umieszczone relikwie św. Andrzeja Boboli, sprowadzone z ZSRR.
Największa tragedia rozegrała się na samym początku Powstania Warszawskiego, 2 sierpnia 1944 roku. Wówczas żołnierze SS rozstrzelali tu zgromadzonych w gmachu zakonników i mieszkańców Mokotowa. Szczegółowy opis tragedii spisany przez ocalałego z pogromu ojca Aleksandra Kisiela JT czytałem kiedyś w Kalendarzu Warszawskim na rok 1948.


Wejście do kaplicy znajduje się od strony ulicy św. Andrzeja Boboli. Ten fragment ciągu ulicy Wołoskiej po wojnie miał jako patrona Jana Karola Chodkiewicza. Tymczasem przed wojną ulicę Chodkiewicza planowano zbudować mniej więcej tak jak prowadzi obecnie ulica Żaryna, lecz dalej niż obecna Żaryna bo  miała się kończyć przy Racławickiej na osi fortu "M" Mokotów, o którym pisałem 2 czerwca 2012 roku.
Po wojnie w 1952 roku ks. Bogusław Waczyński SJ, przełożony Prowincji Wielkopolsko-Mazowieckiej Towarzystwa Jezusowego, wystąpił do Kurii Warszawskiej z prośbą o utworzenie przy Domu Pisarzy parafii. Wniosek został rozpatrzony pozytywnie i nową parafię erygowano z dniem 1 stycznia 1953 roku. W 1957 roku udało się otrzymać zgodę na budowę świątyni, jednak już rok później w 1958 roku zgoda została anulowana. Trzeba było roku 1978 i Jana Pawła II aby 19 maja 1980 roku władze wydały zgodę na budowę kościoła. Teraz już sprawy potoczyły się dość szybko. Wmurowanie kamienia węgielnego odbyło się 16 maja 1981 roku. Kamień został sprowadzony z Janowa Poleskiego, miejsca męczeńskiej śmierci patrona. Dokładnie rok później w dolnym kościele odprawiona została biskupa Jerzego Dąbrowskiego pierwsza msza. Natomiast pierwsza msza w górnym kościele została odprawiona 17 kwietnia 1988 roku. Wcześniej bo w 1986 roku zakończono budowę domu parafialnego, natomiast kościół gotowy był w roku 1989. Czego wyrazem było przeniesienie na stałe relikwi z kaplicy w dniu 13 maja 1989 roku. Konsekracji sanktuarium dokonano 24 listopada 1991 roku.



Bardzo ciekawym i wartym zobaczenia elementem są witraże autorstwa Teresy Reklewskiej. Wykonane zostały w latach 1984-91. Na koniec przypomnę, że najbliższą okolicę przedstawiałem tu na blogu 5 marca 2013 roku prezentując budynek Głównego Instytutu Przemysłu Rolnego i Spożywczego. Natomiast 20 listopada 2012 przedstawiłem najstarszy z kompleksu gmachów SGGW. Jest to ciekawe miejsce, z wieloma interesującymi budynkami więc pewnie coś z tego rejonu Mokotowa znów się pojawi.




  • DST 47.66km
  • Teren 4.30km
  • Czas 02:34
  • VAVG 18.57km/h
  • VMAX 29.90km/h
  • Temperatura 7.8°C
  • Podjazdy 33m
  • Sprzęt Trek 800 Sport
  • Aktywność Jazda na rowerze

Uciekający pociąg

Czwartek, 26 grudnia 2013 · dodano: 26.01.2014 | Komentarze 7

Marszałkowska - pl. Konstytucji - Waryńskiego - Nowowiejska - Pl. Zbawiciela - al. Wyzwolenia - Sempołowskiej - al. Armii Ludowej - Al. Ujazdowskie - Belwederska - Sobieskiego -Beethovena - Witosa - Becka - Wał Zawadowski - Prętowa - Wał Zawadowski - | - Kępa Falenicka - Kępa Oborska - Obórki - Okrzeszyn - [Warszawa] Wiechy - Rosochata - Przyczółkowa - Przekorna - Drewny - Przyczółkowa - al. Wilanowska - al. KEN - Domaniewska - Wielicka - Krasickiego - Kazimierzowska - Narbutta - Wiśniowa - Batorego - al. Niepodległości - Pole Mokotowskie - Batorego - Waryńskiego - Skolimowska - Chocimska - Klonowa - Aleje Ujazdowskie - al. Armii Ludowej - Sempołowskiej - al Wyzwolenia - pl. Zbawiciela - Nowowiejska - pl. Politechniki - Lwowska - Piękna



Jak już tytuł wskazuje tym razem będzie kolejowo. Teren nad Wisłą czyli Urzecze ma swoją kolej. Nie jest to linia, lecz bocznica, ale za to o całkiem pokaźnej długości - koło 28 kilometrów.

Ciężko jest trafić na pociąg towarowy. Nawet jeśli ma rozkład i jakoś się go trzyma, to dokładność kursowania jest z dokładnością do godzin, rzadko minut. To też gdy usłyszałem sygnał "tamary" dojeżdżającej do przejazdu na ulicy Prętowej pomknąłem tam od Wału Zawadowskiego. Jednak mogłem sobie obejrzeć najwyżej "końcówki" na ostatnim wagonie sygnalizujące koniec pociągu...

W drodze na Siekierki
W drodze na Siekierki © oelka
Wykonanie zdjęcia pociągu towarowego, o ile mierzy się w konkretny pociąg przypomina grę na loterii. Pociąg może jechać o czasie, może być 12 godzin wcześniej lub później, a może nie pojechać wcale. Kursy pomiędzy elektrociepłownią Siekierki a Stacją Jeziorna i tak są punktualne nie gorzej niż ruch pasażerski. Ten pociąg mijał mnie o 15.22, czyli w zasadzie zgodnie z planem.
Jadąc w tę stronę nie planowałem specjalnie zdjęć kolejowych. Jednak skoro już słyszę syrenę z "Tamary" to czemu nie spróbować?
Jedno z moich pierwszych rowerowych zdjęć związanych z bocznicą na Siekierki powstało 12 września 1999 roku w Bielawie, koło Konstancina.



TEM2-065 prowadziła wówczas skład węglarek PKP z elektrociepłowni do stacji Jeziorna. Była to pierwsza wycieczka po zakupieniu używanego po dzisiejszy dzień Treka. Tamta mimo ciepłej pory roku ograniczającej ilość kursów do elektrociepłowni zakończyła się sukcesem. Kilka kilka lat wcześniej gdy wybrałem się zimą w okolice tej bocznicy przez cztery godziny brnięcia w śniegu nie trafiłem na żaden pociąg, choć można było się spodziewać jego pojawienia.

Może jednak kilka słów o tym co i gdzie. Elektrociepłownia Siekierki pojawia się u mnie na blogu od czasu do czasu. Ostatnio wspomniałem o niej 19 października 2013 pisząc o Augustówce, dawnej wsi leżącej w najbliższym sąsiedztwie zakładu. Budowę tej elektrociepłowni przewidywano już w 1949 roku. W 1954 zatwierdzono jej budowę, chociaż poszukiwania lokalizacji trwały jeszcze do 1956 roku. Wyobraźmy sobie, że jedną z ewentualnych lokalizacji był rejon skrzyżowania Bartyckiej z Czerniakowską, prezentowany tu 5 października 2013.
Ostatecznie wybrano obecną lokalizację w bezpośrednim sąsiedztwie wsi Augustówka. Budowa rozpoczęła się w kwietniu 1958 roku. Pierwsza turbina o mocy 50MW ruszyła 4 grudnia 1961 roku. Natomiast budowę zakończono rok później. Do elektrociepłowni zbudowano też bocznicę. Początkowo sprawdzano różne jej warianty. Podobno rozważano budowę bocznicy z Góry Kalwarii, co mogło skrócić trasę dojazdu w stosunku do obecnej. Wspomina o tym strona poświęcona linii Skierniewice - Łuków. Ostatecznie jednak zdecydowano się wykorzystać istniejącą bocznicę z Okęcia do papierni w Jeziornej. Pomiędzy ulicami Wąską i Piaskową zbudowano stację. Dodatkowo wzdłuż Warszawskiej prowadził tor Kolei Grójeckiej (ex Wilanowskiej), z który krzyżował się z torami do papierni i nowym na Siekierki w jednym poziomie. Tor do papierni idzie prosto, a tor na Siekierki skręca i przez pewien czas prowadzi wzdłuż wału przeciwpowodziowego Jeziorki. W miejscu gdzie odchodzi od wału wykonane zostało zdjęcie z TEM2-065. Odcinek za Bielawą pojawił się u mnie na blogu 17 marca 2012 roku. Dalej bocznica na Siekierki omijając miejscowości prowadzi od ulicy Włóki, tu na wysokości zwałowiska odpadów znajduje się waga wbudowana w tor.


Wspomniane zwałowisko też jest obsługiwane przez kolej. Jakoś nigdy z bliska nie trafiłem tu na wagony obsługujące zwałowisko. Niemniej wiem, że są to wagony typu 418V (dumpcar - wyładunek na bok z przechylnego pudła). Dalej tor prowadzi wzdłuż Wału Zawadowskiego, a potem skręca w stronę elektrociepłowni.


Te zdjęcie to nie jest żart, lub fotomontaż, lecz przejazd specjalny, jaki odbył się w dniu 25 kwietnia 2009 roku, podczas imprezy zorganizowanej przez Stowarzyszenie Sympatyków Komunikacji Szynowej (SSKS) po różnych warszawskich bocznicach, z wykorzystaniem VT628-012 należącego do Kolei Mazowieckich. Był to chyba pierwszy pociąg z pasażerami na tej bocznicy.
Rozładunek wagonów prowadzony jest w głównej mierze na wywrotnicy zapewniającej obrót wagonu o 180 stopni. Ten wydajny na co dzień system wyładunku załamał się na początku tzw. "zimy stulecia" w końcu grudnia 1978 roku, gdy w bardzo krótkim czasie temperatura spadła z +8 do -15 stopni. Niestety na Siekierkach chociaż w planach były, to nie zbudowano urządzeń do rozmrażania wagonów. Po bardzo ostrej zimie w 1963 roku kolejne w latach 1964 - 78 były stosunkowo łagodniejsze i inwestycja wypadła z planu. Tymczasem składy docierające na Siekierki w końcu grudnia 1978 roku przywoziły bardzo kiepskiej jakości węgiel i do tego zamrożony. W efekcie elektrociepłownia miała coraz mniej węgla, a wagonów nie dało się rozładować. Próby rozbicia węgla przez saperów skończyły się tylko zniszczeniem wagonów. Zdaje się, że próbowano też wyrwać z wagonu węgiel spychaczem, co również skończyło się katastrofą. W krytycznym momencie 1 stycznia 1979 w elektrociepłowni pracował jeden blok. Elektrociepłownia uzyskiwała moc 14MW i wysyłała ciepłą wodę o temperaturze 40 zamiast 150 stopni. Zapasy węgla na placu składowym sięgały 30 tysięcy ton, co starczyło na kilka dni pracy. Jednak i tu węgiel był zamrożony. Aby dał się załadować do pieca trzeba było rozbić zlodowaciałe bryły. Z tej zimy i z 1 stycznia 1979, pamiętam nie tylko zasypaną śniegiem Marszałkowską, na której pierwszy tramwaj pojawił się dopiero wieczorem po 19.00, ale też zimne kaloryfery i czasowe wyłączenia prądu również w Śródmieściu, co się zazwyczaj nie zdarzało.
Warto dodać, że tamta zima nazywana "zimą stulecia" nie tylko powaliła na kolana PRL, ale również mocno zakłóciła funkcjonowanie kilku innych krajów zarówno z grupy tzw. "demoludów", jak również z zachodniej Europy.
Od początku bocznica była obsługiwana własnymi lokomotywami elektrociepłowni, co w pewien sposób wiązało ją ze Śląskiem, Zagłębiem i Przedsiębiorstwem Materiałów Podsadzkowych Przemysłu Węglowego (PMP-PW) działającym od 1951 roku. Początkowo obsługę bocznicy zapewniały lokomotywy parowe. W ukazujących się ponownie po długiej przerwie "Stalowych Szlakach" w numerze 1/2012 ukazał się materiał, gdzie ukazały się zdjęcia parowozów pracujących na bocznicy w 1970 roku. Zdjęcia wykonał Tadeusz Suchorolski, który mimo wielu utrudnień w postaci istniejących do 1992 roku zakazów fotografowania dokumentuje kolej w Polsce od lat 60. Na zdjęciach można zobaczyć dwa parowozy. Pierwszy to TKy-203. Pod tym oznaczeniem kryje się jedna z trzech maszyn wyprodukowana w berlińskich zakładach Borsiga w 1913 roku, z numerami fabrycznymi 8395 - 8397. Były bodaj jedynymi w Europie tendrzakami o układzie osi 1-5-0. A więc z jedną osią toczną z przodu i pięcioma wiązanymi. Pracowały na Sandbahngesellschaft des Grafen von Ballestrem (kolej pyskowicka). Była to kolej dostarczająca piasek do kopalni, w celu zasypania likwidowanych wyrobisk. Gdy po wojnie kopalnie zostały znacjonalizowane a ich koleje włączono do PMP-PW parowozy otrzymały serię TKy i numery od 201 do 203. PMP-PW otrzymywało lokomotywy na takich samych zasadach jak PKP. Część z nich należało do tych samych serii jak na PKP (Ty45, Ty51) lub typów (3E i 3E/1 - PKP ET21). Parowóz TKy-203 został skasowany w 1971 roku. Na Siekierkach pracowały też mniejsze lokomotywy serii TKp typu T2D "Śląsk" na innym zdjęciu w tym samym numerze Stalowych Szlaków występuje TKp-17417 wyprodukowany w Chrzanowie w 1960 roku. Pracował w KWK Jaworzno, a następnie na Siekierkach. Skreślony został 25.11.1975 roku.
W latach 70. zdecydowano się na zakup w ZSRR ciężkich lokomotyw manewrowych typu TЭM2 [TEM2]. Dla PKP w latach 1976-1988 sprowadzono 130 sztuk oznaczonych jako SM48. Popularnie nazywane są "Tamarami". Na potrzeby przemysłu import rozpoczęto nieco wcześniej bo od 1974 roku.
Rodowód tych maszyn sięga amerykańskiej lokomotywy ALCO RSD-1. Znaczna część tych lokomotyw trafiła do ZSRR jako pomoc amerykańska w ramach Lend-Lease Act. W ZSRR została skopiowana i produkowana jako TE1 w zakładach w Charkowie. Na jej podstawie Związek Radziecki wyprodukował lokomotywy TEM1, a od 1967 roku TEM2 wytwarzane w zakładach w Briańsku, a potem także w Woroszyłowgradzie (Ługańsku). Jednak lokomotywy normalnotorowe powstawały tylko w pierwszej z tych fabryk. Widoczna na drugim od góry zdjęciu TEM2-065 wyprodukowana w 1977 roku, należy do starszej serii produkcyjnej z pierwotnym kształtem pudła i kabiny. Począwszy od lokomotywy TEM2-208 a na PKP od SM48-88 zmieniono kształt obudowy przedziału maszynowego i kabiny na kanciaty. Taki wygląd prezentuje TEM2-256 wyprodukowana w 1986 roku, pokazywana u mnie na blogu 8 stycznia 2012.
 

Lokomotywy te mogą pracować na torze normalnym 1435mm i szerokim 1520mm. Stąd też PKP znaczną część ze swoich 130 SM48 zgromadziła w środkowej części kraju i na wschodzie gdzie obsługują rejony przeładunkowe i ruch graniczny tak na torze normalnym, jak też na torze szerokim. Natomiast lokomotywy zakupione dla przemysłu znalazły się głównie w kopalniach, na kolejach piaskowych oraz w energetyce. Cześć wyposażenia tych lokomotyw jest identyczne z lokomotywami ST44 (M62) już wcześniej importowanymi do Polski z ZSRR. Produkcja naszych wschodnich sąsiadów często kojarzy się z siermiężnością, jednak w przypadku tych lokomotyw standardowym wyposażeniem przedziału maszynowego jest umywalka z podgrzewaną wodą a w części później produkowanych lokomotyw również lodówka.
Do początków tego stulecia węgiel dowożono wagonami wystawianymi przez PKP. Sytuacja zmieniła się po liberalizacji przewozów towarowych i powstaniu prywatnych przewoźników na bazie podzielonego PMP-PW. Z czasem zamiast PKP potem PKP Cargo na Siekierki zaczęły docierać wagony prywatnych przewoźników. Firmy te do przewozu węgla wykorzystywały swoje wagony, jak również wypożyczone od innych przewoźników. Udało się mi uwiecznić koło ośmiu różnych węglarek. Głównie podczas postoju na stacji Jeziorna.
Pierwszy wagon to węglarka pochodzenia najpewniej jugosłowiańskiego, ale należąca jak większość wypożyczonych wagonów do kolei słowackich serii Eas-z i numerze 33 56 546 7 083-5. Wagon ten posiadając otwierane ściany czołowe jest też przystosowany do wyładunku na wywrotnicach czołowych. Wypożyczony był przez CTL, za pośrednictwem firmy AX Benet.


W malowaniu PTK GK z Zabrza, acz już po przejęciu firmy przez DB Schenker znalazła się węglarka serii Eas typu 9-107.4 po modernizacji jako 9-107.5, wyprodukowana przez zakłady Vagonka Poprad (CSRS). Identyczny wagon prezentowałem 17 marca 2012. Wagon ten posiada otwierane ściany czołowe i jest przystosowany do wyładunku na wywrotnicach czołowych.


Ciekawym wagonem jest węglarka normalnej budowy, lecz zbudowana w Belgii w latach 80. Od innych wagonów wyróżnia się układem wzmocnień pudła. Wagon użytkowany przez DB Schenker wypożyczony został ze Słowacji.


U prywatnych przeowźników pojawiają się również konstrukcje wagonów samowyładowczych. Siekierki w przeciwieństwie do siostrzanej elektrociepłowni na Żeraniu nie korzystają z wagonów samowyładowczych zaliczanych do talbotów. Talboty opisałem 17 marca 2013 roku, przy okazji opisu antyrowerowej wówczas oferty PKP IC. Tym razem mogę pokazać gondolę czyli wagon z otwieraną na dół podłogą, pozwalającą na wyładunek poza obręb toru. Wagon budowy rumuńskiej (typ CFR/E)


Tu jest jeszcze jedna ciekawostka związana z wagonami prywatnymi. Ta węglarka posiada numer i oznaczenia wagonu należącego do PKP Cargo: 33 51 544 2142-4 Eacs PKPC [P]. O tym że jest to wagon prywatny świadczy litera P wpisana w kwadrat. To jest oznaczenie wagonu prywatnego. Kiedyś w ten sposób znakowano prywatne wagony - głównie cysterny i chłodnie, które kursowały na podstawie umowy między właścicielem i przewoźnikiem. O takim sposobie użytkowania wagonów pisałem też 27 lipca 2013, pokazując wagony serii Ucs, należące do prywatnej firmy. Znormalizowane węglarki budowane na podstawie dokumentacji UIC również się w tu pojawiały. Tego rodzaju wagony nieznacznie różniące się od siebie produkowano w różnych krajach dla różnych zarządów kolejowych. Wagon na zdjęciu posiada malowanie typowe dla niemieckiego przewoźnika. I tak właśnie jest. Należy bowiem do DB Schenker Rail. Nie posiada otwieranych ścian czołowych należy więc do serii Eaos z numerem 33 51 537 3874-5.


Jak również jako seria Eas z otwieranymi ścianami czołowymi. Tu w malowaniu CTL. Wagon o numerze 33 56 546 7 075-1 został wypożyczony od przewoźnika słowackiego, również za udziałem firmy AX Benet.


Na koniec zdjęcie dość słabej jakości, za to wagon ciekawy: 33 68 537 6 146-6 Eannos AAE. Jest to wydłużona, mierząca 15 metrów węglarka. Wielu osobom zapewne taki zarząd kolejowy jak AAE z numerem 68 z żadnym krajem się nie kojarzy. Skrót AAE to Ahaus-Alstätter Eisenbahn. Jest to lokalna kolej w Szwajcarii mająca siedzibę w mieście Baar, która obecnie w głównej mierze żyje z wynajmu wagonów towarowych takich jak węglarki, platformy do przewozu kontenerów, czy wagony kryte dostosowanych do transportu palet.


PKP Cargo nie posiada aż tylu różnych wagonów. Z ich strony można się spodziewać głównie węglarek w rodzaju takich typów jak 408W, 412W i różnych pochodnych, które również można napotkać w składach przewoźników prywatnych. W porównaniu z poprzednimi latami będzie nudno. Jedno co może się częściej zmieniać to numery lokomotyw obsługujących bocznicę.
Wraz z przejecięm obsługi całej bocznicy przez PKP Cargo skończyła się pewna era. Dotychczas lokomotywy PKP nie wyjeżdżały poza stację Jeziorna. A dalej było królestwo lokomotyw związanych z przemysłem, energetyką i gdzieś tam w przeszłości ze Śląskiem i kopalniami.