Info

Suma podjazdów to 17514 metrów.
Więcej o mnie.

Moje rowery
Wykres roczny

Archiwum bloga
- 2015, Kwiecień2 - 5
- 2015, Marzec8 - 7
- 2015, Luty3 - 7
- 2015, Styczeń4 - 4
- 2014, Grudzień6 - 17
- 2014, Listopad10 - 37
- 2014, Październik13 - 25
- 2014, Wrzesień17 - 34
- 2014, Sierpień9 - 26
- 2014, Lipiec16 - 45
- 2014, Czerwiec13 - 43
- 2014, Maj12 - 37
- 2014, Kwiecień12 - 29
- 2014, Marzec9 - 23
- 2014, Luty8 - 12
- 2014, Styczeń6 - 6
- 2013, Grudzień8 - 40
- 2013, Listopad9 - 20
- 2013, Październik11 - 25
- 2013, Wrzesień17 - 51
- 2013, Sierpień12 - 31
- 2013, Lipiec10 - 25
- 2013, Czerwiec11 - 36
- 2013, Maj13 - 61
- 2013, Kwiecień11 - 31
- 2013, Marzec7 - 46
- 2013, Luty5 - 22
- 2013, Styczeń4 - 32
- 2012, Grudzień5 - 26
- 2012, Listopad11 - 58
- 2012, Październik12 - 32
- 2012, Wrzesień15 - 44
- 2012, Sierpień25 - 62
- 2012, Lipiec28 - 56
- 2012, Czerwiec25 - 26
- 2012, Maj25 - 55
- 2012, Kwiecień14 - 27
- 2012, Marzec12 - 38
- 2012, Luty5 - 32
- 2012, Styczeń6 - 36
- 2011, Grudzień25 - 37
- 2011, Listopad29 - 30
- 2011, Październik26 - 12
- 2011, Wrzesień26 - 11
- 2011, Sierpień24 - 24
- 2011, Lipiec22 - 20
- 2011, Czerwiec24 - 17
- 2011, Maj29 - 28
- 2011, Kwiecień25 - 23
- 2011, Marzec3 - 0
- 2011, Luty4 - 5
- 2011, Styczeń4 - 2
- 2010, Listopad10 - 0
- 2010, Październik27 - 3
- 2010, Wrzesień23 - 3
- 2010, Sierpień17 - 0
- 2010, Lipiec28 - 4
- 2010, Czerwiec26 - 0
- 2010, Maj23 - 2
- 2010, Kwiecień24 - 0
- 2010, Marzec9 - 1
- 2010, Luty1 - 0
- 2010, Styczeń1 - 0
SS
Dystans całkowity: | 16908.31 km (w terenie 206.29 km; 1.22%) |
Czas w ruchu: | 891:33 |
Średnia prędkość: | 18.92 km/h |
Maksymalna prędkość: | 45.40 km/h |
Suma podjazdów: | 11262 m |
Liczba aktywności: | 695 |
Średnio na aktywność: | 24.33 km i 1h 17m |
Więcej statystyk |
- DST 11.54km
- Czas 00:42
- VAVG 16.49km/h
- VMAX 30.10km/h
- Temperatura 5.0°C
- Podjazdy 9m
- Sprzęt ??? [Singel]
- Aktywność Jazda na rowerze
Między domem i pracą (422)
Wtorek, 5 marca 2013 · dodano: 21.03.2013 | Komentarze 5
O okolicach Rakowieckiej pisałem ostatnio w listopadzie, pokazując główne wejście do najstarszego SGGW przy niedoszłym narożniku Rakowieckiej i Uniwersyteckiej. Po wojnie nikt już nie zastanawiał się nad budową Uniwersyteckiej, natomiast okolice Rakowieckiej i alei Niepodległości miały stać się zagłębiem naukowym. Informowała o tym "Stolica" w numerze 31 z 2 sierpnia 1953. Rozbudowano kompleks budynków SGGW, choć powstała połowa założenia, oraz SGH (Szkoła Główna Planowania i Statystyki 1949-1991). Nie tak daleko, przy Narbutta odbudowywano i rozbudowywano obiekty Szkoły Wawelberga i Rotwanda, włączonej do Politechniki Warszawskiej w 1951 roku.
Ale nie tylko.

Spożywczy instytut (1)© oelka
Do kierunku, który nie przezwyciężył jeszcze tendencji konstruktywizmu czy funkcjonalizmu - mimo prób złagodzenia jego antyhumanistycznego wyrazu, zaliczyć można Dworzec Zachodni i Dworzec Główny, CBS i CBP (Centralne Biuro Projektów i Studiów Budownictwa Przemysłowego), biurowce przy ul. Kruczej, CHPD i CZPD przy ul. Marszałkowskiej, Instytut Rolniczo-Spożywczy, kina: Ochota, Stolica, Moskwa.
O wymienionych tu budynkach CBS i CBP (Centralne Biuro Projektów i Studiów Budownictwa Przemysłowego) pisałem w lutym, część biurowców CHPD i CZPD przedstawiłem we wrześniu. Dworce Zachodni i Centralny nie doczekały się realizacji ówczesnych projektów. O siostrzanych kinach Ochota, Stolica, WZ i 1 Maj zaprojektowanych przez zmarłego niedawno Mieczysław Piprka napisałem 1 maja, rok temu. Kino Ochota pojawia się też w jednym z lipcowych wpisów.
Po tej wyliczance powróćmy do gmachu przy Rakowieckiej. Zbudowany w latach 50. nie został jednak zbudowany w całości. Budynek zaplanowano jako gmach główny ciągnący się wgłąb działki z czterema poprzecznymi skrzydłami. Jednak ostatecznie nie powstało drugie z planowanych skrzydeł. Do dzisiaj miejsce na nie widać na ścianie od strony ulicy Bruna.
Pamiętam, że w trakcie gdy pracowałem nad swoją pracą magisterską już drugi rok czyli na piątym roku studiów wśród młodszych o rok koleżanek i kolegów przychodzących na seminaria dla magistrantów była koleżanka wykonująca część doświadczalną swojej pracy magisterskiej właśnie w IBPRS. Nie pamiętam w jakiej dokładnie pracowni prowadziła doświadczenia. Natomiast pamiętam, że tematyką jej pracy było sprawdzenie poprawności działania dopiero co zakupionej aparatury. A badanie polegało na sprawdzeniu stopnia czystości... alkoholu etylowego.
Nie da się ukryć, że niektórzy z zazdrością słuchali informacji o takim temacie pracy...
Trzeba przyznać, że bardzo szybko, bo w kilka miesięcy uwinęła się ze swoimi doświadczeniami. W sumie już podczas semestru letniego czwartego roku mogła przeprowadzić obronę pracy.
Gmach przy Rakowieckiej 36 przez wiele lat gościł też inny instytut. Jest nim Instytut Biochemii i Biofizyki PAN.
Początków IBB należy szukać w latach 50. W 1951 roku powstała przy PZH (opisanym przeze mnie w listopadzie), pracownia przekształcona w 1954 roku w Zakład Biochemii Polskiej Akademii Nauk, kierowany przez prof. Józefa Hellera. Trzy lata później został przekształcony w Instytut Biochemii i Biofizyki PAN. Początkowo poszczególne zakłady IBB znajdowały się w różnych miejscach w Warszawie, poza PZH były to budynki UW w Alejach Ujazdowskich, na Krakowskim Przedmieściu i przy Karowej. Obiekty Akademii Medycznej przy Oczki, oraz SGGW przy Rakowieckiej. Już w 1956 roku podejmując decyzję o utworzeniu IBB, planowano budowę siedziby przyszłego instytutu. Początkowo planowano ulokowac go w jednym z obiektów przy Kasprzaka, gdzie ma swoją siedzibę Instytut Chemii Organicznej PAN. Gdy to nie doszło do skutku wydzierżawiono w 1963 roku przednie skrzydło omawianego dzisiaj gmachu przy Rakowieckiej 36. W efekcie udało się zebrać zakłady IBB w jednym miejscu. Dość szybko okazało się, że tymczasowa siedziba robi się dla rozwijającej się placówki zbyt ciasna. W 1972 roku ustalono, że instyt zbuduje swoją siedzibę przy ulicy Pawińskiego. Jednak rozpoczęcie budowy opóźniło się do drugiej połowy lat 80. IBB nie cieszyło się bowiem sympatią władz ze względu na zaangażowanie pracowników w działalność opozycyjną już od czasów powstania KOR-u, oraz w podziemiu w okresie stanu wojennego w latach 1981-83. Budowę nowej siedziby prowadzono w latach 1987-96. Pierwsze pracownie i zakłady IBB opuściły gmach przy Rakowieckiej w 1992 roku. A ostatecznie wyprowadzono się dwa lata później w 1994 roku. Do historii i różnych siedzib IBB jeszcze z pewnością powrócę.
- DST 38.14km
- Czas 02:14
- VAVG 17.08km/h
- VMAX 36.80km/h
- Temperatura 3.0°C
- Podjazdy 21m
- Sprzęt ??? [Singel]
- Aktywność Jazda na rowerze
TLK - TyLKo rower zostaw w domu?
Piątek, 1 marca 2013 · dodano: 17.03.2013 | Komentarze 15

Edyta jedzie na Wschodnią© oelka
Obecnie ED74 obsługują różne połączenia TLK, gdyż w tej marce zniknęły dawne pośpieszne. Ich bezpośredniego przodka - Acatusa pokazałem we wrześniu 2011 przy okazji wyjazdu po śruby M8 potrzebne do mocowania siodełka.
W tym miejscu pozostawię na chwilę moją trasę i zajmę się biletami na pociągi TLK i przewozem rowerów.
Kiedyś rower można było przewieźć tylko w wagonie lub przedziale bagażowym, który znajdował się w zdecydowanej większości pociągów. Po ich wycofaniu dopuszczono przewóz rowerów w wagonach pasażerskich z miejscami do siedzenia.
Dla wielu z nas TLK są jedyną w miarę jeszcze nie najdroższą metodą podróżowania często wraz z rowerem.
W niektórych pociągach TLK są włączone do składu wagony przystosowane do przewozu rowerów, w innych nie. W tym drugim przypadku można dotychczas przewieźć rower w skrajnym przedsionku pierwszego bądź ostatniego wagonu w składzie pociągu, o ile pociąg nie jest objęty całkowitą rezerwacją miejsc. Nie jest to wygodne, ale lepsze niż czekanie kolejnych kilku lub kilkunastu godzin na pociąg w którym będzie miejsce do przewozu rowerów.
Kwestie te szczegółowo reguluje Regulamin Przewozu Osób, Rzeczy i Zwierząt przez PKP Intercity SA (RPO-IC), którego nowa wersja wchodzi w życie 19 marca 2013 roku. Transport rowerów opisuje rozdział 3, § 25. Przewóz rzeczy i rowerów. Nowa wersja tego regulaminu wyklucza jednak przewóz roweru inaczej niż w wagonie przystosowanym do przewozu rowerów - rozdz. 3, § 25, p 4.:
Podróżny może przewieźć odpłatnie (za 9,10zł) na dowolną odległość i pod własnym nadzorem:
(...)
2) jeden niezłożony i nieopakowany rower jednośladowy – wyłącznie w wagonie klasy 2 przystosowanym do przewozu rowerów, na miejscu do tego wyznaczonym.
A więc odpada możliwość transportu roweru w przedsionku, nawet jeśli pociąg nie będzie objęty całkowitą rezerwacją miejsc (pociągi TLK pomiędzy Łodzią i Warszawą.)
Zresztą, w związku z wprowadzeniem obowiązkowych miejscówek we wszystkich pociągach TLK podróżny zostaje przykuty do miejsca wybranego przez komputer. W związku z tym kasjerka nie ma możliwości sprzedaży biletu na przewóz roweru, jeśli w składzie pociągu nie ma wagonu przystosowanego do przewozu rowerów, lub wszystkie miejsca przypisane do przewozu rowerów są zajęte.
Nie da się wobec tego również przewieźć w pociągu większej grupy rowerów niż ilość miejsc dla nich. Co ma więc zrobić w takiej sytuacji np. dziesięcioosobowa wycieczka?
Może tylko pisać pismo o włączenie dodatkowego wagonu, zgodnie z odpowiednią taryfą PKP IC. O ile taki wagon będzie się znajdował w rezerwie, bo to wcale nie jest pewne.
Jest jeszcze jedna możliwość transportu roweru. Opisuje to punkt 3 regulaminu:
Podróżny, posiadający ważny bilet na przejazd, może zabrać ze sobą i przewieźć bezpłatnie, jako bagaż podręczny, pod własnym nadzorem:
1) łatwe do przenoszenia rzeczy, w tym np.:
(...)
b) złożony rower w pokrowcu,
Swoją drogą z tymi zapisami sprzeczne są informacje podane w niezbędniku podróżnego. Gdzie o zmianie regulaminu, nie ma ani jednego słowa. A chyba informacja o zmianach wchodzących we wtorek powinna się tam znaleźć.
Problemu, by nie było, gdyby PKP IC wzorem DB AG wystawiało wagon do przewozu rowerów w każdym pociągu. W Niemczech bowiem każdy pociąg klasy IC prowadzi w swoim składzie wagon do przewozu rowerów.
A u nas?
W 2008 roku takich pociągów łącznie było 73. W 2010 roku w opublikowanym wykazie znalazło się 36 pociągów TLK, 22 EIC oraz 5 międzynarodowych, czyli łącznie 63. Ile jest w tym rozkładzie jazdy nie wiadomo, gdyż PKP IC nie opublikowało takiego zestawienia. Albo zrobiło to tak sprytnie, że go nie znalazłem.
Część pociągów TLK objętych jest umową o świadczeniu usług publicznych. PKP IC otrzymuje rekompensatę wypłacaną przewoźnikowi za uruchomienie tych pociągów. Z umowy wynika, że pociągi nią objęte powinny prowadzić wagon przystosowany do przewozu rowerów.
Z obecnego rozkładu jazdy (na niedzielę 17.03) można wywnioskować, że z sześciu pociągów TLK łączących bezpośrednio Warszawę z Poznaniem, wagon przystosowany do przewozu rowerów znajduje się w dwóch. Trochę lepiej wygląda połączenie z Krakowem, gdzie wagony są w pięciu z dziesięciu uruchamianych w ciągu dnia połączeń. Pomiędzy Warszawą i Gdańskiem sześć z dziewięciu.
Do Zielonej Góry natomiast bezpośrednio z Warszawy pociągiem TLK roweru przewieźć się nie da.
Wszystkie te zmiany wiążą się z wprowadzeniem obowiązkowej rezerwacji miejsc w pociągach TLK ukrytej pod hasłem "Po prostu BILET".
PKP IC chwaląc się umieszczeniem miejscówki na jednym druku z biletem, próbuje wymusić na pasażerach wcześniejszy zakupu biletów. Do czego mają się przyczynić zniżki dla tych, którzy do kasy udadzą się tydzień lub wcześniej niż ich planowana data wyjazdu. Ma to ułatwić zestawianie pociągów. Oczywiście bilet da się kupić również w ostatniej chwili przed odjazdem pociągu, czy nawet od kierownika lub konduktora. Zapewne, jak to dotychczas to było w pociągach EIC i ekspresach po wyruszeniu pociągu ze stacji początkowej można będzie kupić bilet na ten pociąg, ale z miejscówką bez wskazania konkretnego miejsca („Brak gwarancji miejsca do siedzenia”). Wówczas można usiąść na wolnym miejscu, ale trzeba się liczyć z tym, że na kolejnej stacji ktoś nas może wyprosić z tego miejsca.
Posiadacz biletu miesięcznego nie musi kupować miejscówki, jednak traktowane to jest jak miejscówka bez wskazania miejsca.
W krajach o znacznie wyżej rozwiniętym transporcie kolejowym niż Polska np. w Niemczech, czy Czechach, rezerwacja miejsc siedzących w większości pociągów jeśli jest to fakultatywna. A więc pasażer może, ale nie musi rezerwować sobie miejsca. Aby nikt nie blokował miejsc zarezerwowanych przewoźnik w miejscach na to przeznaczonych umieszcza informację, od jakiej stacji do jakiej, dane miejsce jest zarezerwowane. U nas coś takiego występuje w pociągach międzynarodowych objętych umową o wspólnej marce z DB AG, czyli BWE i likwidowanym przed wakacjami EN "Kiepura".
W pociągach kursujących w ruchu wewnętrznym w Polsce takich rozwiązań dotychczas nie stosowano. Choć każdy wagon pasażerski do ruchu dalekobieżnego jest do tego przystosowany.
Obowiązkowa rezerwacja miejsc jest domeną kolei w krajach dawnego ZSRR i azjatyckich. Czy to jest ideał dla zarządu spółki PKP IC?
Można też podejrzewać, że miejscówka bez wskazania miejsca, uniemożliwić może zakup biletu do przewozu roweru, który jest odtąd ściśle związany z czterema czy sześcioma miejscami przypisanymi od przewozu roweru.
Tak więc osobą jadąca z rowerem może być zmuszona do czasem znacznie wcześniejszego zakupu biletów.
Na stronie pytań i odpowiedzi związanych z akacją PKP IC jest też takie pytanie:
19. Co z przewozem rowerów, skoro w pociągach objętych pełną rezerwacją miejsc nie można tego robić?
Myśląc o komforcie pasażerów przewożących rowery, przewidujemy specjalne wagony (z wyodrębnionymi miejscami) we wszystkich inwestycjach taborowych, jakie realizujemy.
Z czasem będzie ich coraz więcej. Szczegółowe informacje dot. przewozu rowerów są dostępne na naszej stronie www.intercity.pl.
Ograniczenia wprowadza się już, a wagony kiedyś się może pojawią. A jak nie, bo spółka ze względów finansowych będzie oszczędzać na taborze i wagonów przystosowanych do przewozu rowerów nie przybędzie? W końcu to nie jest nierealny scenariusz.
Pytanie to zresztą wprowadza w błąd, bo jak już pisałem powyżej, cytując regulamin, rower można przewieźć tylko w wagonie do tego przystosowanym, niezależnie od występowania lub nie, obowiązku rezerwacji miejsc.
Szukając połączeń w rozkładzie jazdy, łatwo można zauważyć, że te zmiany pasażerom chcącym przewieźć rower i za niego zapłacić będzie trudniej. Dość dziwna to polityka, gdy się utrudnia życie potencjalnemu klientowi. Ale w grupie PKP ma ona bardzo bogatą historię.
Na "pocieszenie" PKP IC pozwala łączyć Bilet Podróżnika i Bilet Weekendowy z przewozem roweru, oczywiście oddzielnie płatnym.
Więcej o pomyśle PKP IC można poczytać w lubiącym spółki z rodziny PKP "Kurierze Kolejowym", oraz znacznie bardziej niezależnym "Rynku Kolejowym"
Na zbudowanie nowej serii lokomotyw przystosowanych do prędkości 160km/h PKP musiało czekać aż do końca lat 80.
Po prawej stronie zdjęcia "załapał się" EN57-1924 z Kolei Mazowieckich. Jest to przedstawiciel jednej z największych serii pojazdów kolejowych, jakie wyprodukowano na świecie. Jednocześnie najdłużej produkowanych, bo w latach 1962–1994 w liczbie ponad 1412 sztuk. EN57-1924 powstał w 1991 roku w ramach ostatniej grupy EN57 zamówionej przez PKP, wyróżniającej się zmodernizowaną i powiększoną kabiną maszynisty, w stosunku do wcześniej produkowanych zespołów typu 5B-6B.
Na ostatnim zdjęciu w stronę Radomia podąża zespół zmiennokierunkowy Kolei Mazowieckich, na czele z wagonem sterowniczym serii ABbfmnopuvxz, a na końcu lokomotywa czyli TRAXX P160 DC, produkcji Bombardiera.
W sierpniu 2011 pokazałem taki zestaw jadący przez Most Średnicowy klasycznie, lokomotywą do przodu.
Miejsce do zdjęć wybrałem sobie nie bez powodu, dość nieźle widać tu pojazdy z góry, a takie zdjęcia są mi od czasu do czasu potrzebne.
Pod wiaduktem w alei Prymasa Tysiąclecia, na bocznicy prowadzącej do Zakładu Energetyki Trakcyjnej i Torów Tramwajów Warszawskich, stał sobie próżny skład wagonów samowyładowczych typu Wap (seria Falls).

Wagony typu Wap zostały wyprodukowane przez znajdujące się obecnie na terenie Słowacji zakłady Vagónka Poprad w latach 1972-83. Dość sporą ilość tych wagonów zakupił Kolmex na potrzeby PKP i kolei piaskowych w GOP i ROW. Dane techniczne tego typu wagonów można znaleźć na czeskiej stronie poświęconej wagonom kolejowym - Parostroj.
W Warszawie poza bocznicą ZETiT , wagony te pojawiają się na bocznicy Elektociepłowni Żerań, można je obserwować z wiaduktu nad Kanałem Żerańskim. Tam oczywiście przywożą węgiel. Do ZETiT transportowana jest podsypka z tłucznia kamiennego wykorzystywana do remontu klasycznych torowisk o konstrukcji podsypkowej.
- DST 12.89km
- Czas 00:43
- VAVG 17.99km/h
- VMAX 28.60km/h
- Temperatura 2.0°C
- Podjazdy 7m
- Sprzęt ??? [Singel]
- Aktywność Jazda na rowerze
Między domem i pracą (420)
Piątek, 15 lutego 2013 · dodano: 23.02.2013 | Komentarze 3
Marszałkowska - pl. Konstytucji - Waryńskiego - Nowowiejska - Krzywickiego - Filtrowa - pl. Narutowicza - Słupecka - Sękocińska - Białobrzeska - Opaczewska - Szczęśliwicka - Dickensa - Pawińskiego -- Pawińskiego - Dickensa - Białobrzeska - Barska - pl. Narutowicza - Filtrowa - Krzywickiego - Nowowiejska - pl. Politechniki - Lwowska - Koszykowa - Piękna
Przy Białobrzeskiej pomiędzy Grzymały i Barską od wielu lat funkcjonuje, nazwijmy to szumnie "świątynia handlu". Nie jest nią centrum handlowe lecz hala o dość ciekawym wyglądzie, który może budzić skojarzenia na przykład z budynkami przystanków kolejowych na Linii Średnicowej, chociaż jest od nich dziesięć lat starsza.Hala Kopińska (1)
© oelka
Opis budowanej jeszcze hali pojawił się na siódmej stronie tygodnika Stolica z 2 sierpnia 1953 roku. Warto go zacytować w całości, gdyż dobrze oddaje epokę w jakiej został napisany.
Na końcu ulicy Barskiej, w samym sercu tak zaniedbanej przed wojną Ochoty, wyrósł wspaniały gmach, cały ze szkła, cegły i betonu. To najnowocześniejsza w Warszawie hala targowa, która jesienią rozpocznie swą normalną pracę, zaopatrując warszawiaków w żywność i artykuły przemysłowe. Olbrzymi, widoczny już z daleka gmach bardziej przypomina jakiś zaczarowany pałac szklany, niż prozaiczne miejsce sprzedaży ryb czy ogórków. Cała hala otoczona Jest dużym tarasem, ogrodzonym żelazną balustradą. Z ulicy na taras i z tarasu do wnętrza prowadzi kilka wejść. Jednym z nich wchodzimy do środka.
Olbrzymia hala długości 60 metrów, szerokości 36 i wysokości 9, projektu inż. arch. Wacławka, cała zalana jest słońcem. Od lśniącej bieli ścian i glazury odbijają matowe lastryki podłóg, parapetów i lad. Po szerokich schodach wchodzimy na pierwsze piętro. Przede wszystkim uderza duża ilość latarni i lamp. Wieczorem rzęsiście iluminowaną hala zalewać będzie łuną świateł całą okolicę. W środku pierwszego piętra mieszczą się dźwigi i schody dla personelu. Po obydwu stronach tych pomieszczeń ciągną się lady i dwa rzędy stoisk. Dużo miejsca zajmuje restauracja samoobsługowa, gdzie każdy kupujący będzie mógł szybko i sprawnie otrzymać jedzenie. Na parterze mieścić się będą sklepy spożywcze. W oszklonych i wyłożonych kafelkami pomieszczeniach, zaopatrzonych w wejścia od hali i od tarasu, można będzie nabyć mięso, ryby, owoce. Na środku hali znajdują się ustawione w czworobok stoiska, nie wymagające izolowanych pomieszczeń. Sprzedaż odbywać się tu będzie przy długich kamiennych ladach. Pod ladami znajdują się szafki na towar, a w środku czworoboku - dźwigi i schody do podziemia. Schodami tymi opuszczamy jasną halę i po matu pogrążamy się w mroku podziemi. Tu wre największa praca. Pod okiem kierownika budowy Wincentego Krawczyńskiego zwijają się przodujące grupy: murarzy Markowskiego, transportowców Banasiaka i betoniarzy Szóstaka. Oglądamy urządzenia siedmiu dźwigów, 2 duże i trzy mniejsze chłodnie, 6 magazynów, kuchnię i stołówkę dla personelu, liczone prysznice i umywalnie dla obsługujących stoiska. W podziemiach znajduje się również kotłownia, aparaty chłodnicze oraz urządzenia wentylacyjne.
Bardzo ciekawym faktem jest, że futurystyczna z wyglądu targowa hala Ochota przy ulicy Kopińskiej zbudowana w latach 1952-1953, według projekt Zbigniewa Wacławka, w żaden widoczny sposób nie nawiązuje do królującego wówczas socrealizmu. W niektórych opisach hali autorzy doszukują się odniesień do gotyku w postaci kształtu podziału okien. Co i tak nadal nie ma nic wspólnego z socrealizmem, który średniowiecza nie traktował jako narodowej formy architektury. Co innego renesans lub klasycyzm, ale nie gotyk.
Początkowo planowano w tym miejscu obiekt o zupełnie innym przeznaczeniu. Władze chciały zadbać o kulturę fizyczną mieszkańców budując tu pływalnie czy też halę sportową. Jednak mieszkańcy budującego się w okolicy osiedla Ochota I chcieli chleba zamiast igrzysk. Domagali się hali targowej i wygrali.Hala Kopińska (2)
© oelka
Hala bez większych zmian funkcjonuje do dzisiaj, chociaż widać na przykład, że wymieniono barierki na współczesne.
Na szczęście jakoś na razie nic nie słychać o pomysłach na zmianę zagospodarowania tego miejsca. Zresztą na Ochocie miejsc do zabudowy nie brakuje. Wystarczy spojrzeć w okolice bliżej Alej Jerozolimskich i Dworca Zachodniego.
A tymczasem ciekawostka. Takie bilety sprzedawał na początku stycznia żółto-niebieski automat na stacji metra "Politechnika"...Nieznany rodzaj biletu?
© oelka
Na szczęście w pasku magnetycznym bilet był już możliwy do rozpoznania dla kasownika:(Nie)znany rodzaj biletu?
© oelka
Jak widać nieznany bilet dla kasownika jest znany jako bilet dobowy. Co od biedy można rozgryźć zaglądając w taryfę przewozową ZTM-u. Nie wiem jak reagują kontrolerzy na taki napis, gdyż na żadnego takiego delikwenta nie natrafiłem. Chociaż moim zdaniem problemów by nie było, bo zawsze można bilet sprawdzić w "urządzeniu kontrolerskim" a zapis paska magnetycznego jest jednoznaczny.
- DST 19.62km
- Czas 01:12
- VAVG 16.35km/h
- VMAX 33.90km/h
- Temperatura 5.0°C
- Podjazdy 11m
- Sprzęt ??? [Singel]
- Aktywność Jazda na rowerze
Peron numer 8 czyli przystanek Warszawa Wola
Wtorek, 5 lutego 2013 · dodano: 20.02.2013 | Komentarze 6
Wyjazd był na swój sposób związany z koleją, bowiem jednym z punktów programu był odbiór ubiegłorocznych numerów reaktywowanych w zeszłym roku po kilku dobrych latach przerwy "Stalowych Szlaków". To pismo wychodziło w latach 90. i w początkach tego stulecia. A teraz powróciło znów na bardzo skromny rynek polskiej prasy dla miłośników kolei.
Na temat linii kolei obwodowej (łączącej jako linia numer 20 stację Warszawa Zachodnia z Warszawą Gdańską), Czystego i okolic Warszawy Zachodniej pisałem już kilka razy. Na przykład rok temu, w lutym pokazałem wiadukt nad Obozową. A także na samym początku tego roku. W sierpniu pokazałem dalszy fragment tej linii w pobliżu lokomotywowni Odolany i dawnej wagonowni na Szczęśliwicach podczas gdy prowadziły tamtędy objazdy Ursusa Północnego. Tym razem znów wracam w ten rejon i może na chwilę zatrzymam się na ósmym peronie Warszawy Zachodniej, który jeszcze do niedawna funkcjonował jako przystanek Warszawa Wola.

Tu była Warszawa Wola jest Warszawa Zachodnia© oelka
Linia numer 20 powstała w 1875 roku wraz z budową pierwszego mostu kolejowego koło Cytadeli (obecnie drogowy Most Gdański). Zapewniała bezpośrednie połączenie Dróg Żelaznych Wiedeńskiej i Nadwiślańskiej. Dodatkową komplikacją były różne szerokości torów. DŻWW posiadała tory o prześwicie normalnym 1435mm a Kolej Nadwiślańska już szerokość typową dla Rosji czyli 1524mm. Rejon Czystego w pobliżu obecnej Tunelowej był terenem przeładunkowym. Zespoły bocznic i magazynów ciągnęły się aż do Towarowej i zamkniętej stacji Warszawa Główna Osobowa. Gdy w latach 50. zbudowano stację Warszawa Główna Towarowa oraz linię 509 Warszawa Gdańska - Warszawa Główna Towarowa przez Warszawę Jelonki, znaczenie linii numer 20 spadło. Wykorzystywana była przez pociągi osobowe wyjeżdżające z Szczęśliwic aby rozpocząć swoją trasę z Warszawy Gdańskiej. Po otwarciu Warszawy Centralnej ten ruch również znacznie się zmniejszył. W drugiej połowie lat 80. pojawił się pomysł wydłużenia relacji części pociągów lokalnych kursujących z Warszawy Gdańskiej w okolice Warszawy Zachodniej. W ten sposób powstała idea budowy peronu widocznego na moim zdjęciu. Jednak peron ten został wówczas potraktowany jako oddzielny przystanek, mimo iż faktycznie znajdował się na terenie stacji Warszawa Zachodnia. Otrzymał nazwę Warszawa Wola. Pierwszy raz pojawił się w rozkładzie jazdy z 1987/88 roku w tabeli 608, razem z przystankami Warszawa Kasprzaka i Warszawa Koło. Ten ostatni opisany był jako wówczas jako zamknięty i nie podawano przy nim godzin odjazdów pociągów. Adnotacja ta znika w rozkładzie na rok 1988/89.
Tory należące do PLK, przy ulicy Tunelowej pokazałem w sierpniu. Tym razem znów, choć w nieco innym ujęciu. Po lewej wśród drzew widać zbiornik gazu w dawnej gazowni wolskiej, znajdujący się od strony ulicy Prądzyńskiego. Na środku zdjęcia stoi słup linii energetycznej 220kV prowadzącej do GPZ Towarowa, przy skrzyżowaniu ulic Towarowej i Kolejowej, gdzie napięcie jest transformowane na niższe. Fragment jezdni to pętla autobusów ZTM używana od 2005 roku przez linie 197, a obecnie przez 103.

Pętla Dw.Zachodni (Tunelowa) czyli wystawa taboru PLK© oelka
Może więc w dużym uproszczeniu mały opis tego rodzaju maszyny.
Tor kolejowy lub tramwajowy położony na podsypce z kamienia wymaga odpowiedniego zagęszczenia podsypki, aby tor nie zapadał się w trakcie użytkowania. Współczesne podbijarki mogą też korygować położenie toru w pionie (niwelacja) i poziomie (nasuwanie).
Spojrzymy się więc na układ roboczy podbijarki Metropolitan PT 08-16. Najpierw zespół podnosząco-nasuwający czyli talerze podnoszące tor do góry za główkę szyny:


Na filmie wygląda to tak:
Na filmie pracowała maszyna identyczna do tej z moich zdjęć czyli Plasser Unimat 08-275 3S.

W 1953 roku na rynku producentów sprzętu kolejowego zadebiutowała austriacka firma Plasser & Theurer. W ciągu kilku lat bardzo rozwinęła produkcję, jak również i eksport. Od lat drugiej połowy lat 60. maszyny tego producenta importowano również do Polski. W 1981 roku ZNTK Stargard rozpoczął licencyjną produkcję podbijarek Plassera w Polsce. Na zdjęciu poniżej podbijarka PR275 ze Stargardu czyli PLM 07-275 Plassera. Zdjęcie z 02.05.1999 pokazuje maszynę znajdująca się wówczas w Inowrocławiu na stacji.


Pamiętam do dziś przerażenie malujące się na twarzy kierowcy malucha, gdy zjeżdżał w te pędy z torów tramwajowych na skrzyżowaniu Powstańców Śląskich i Człuchowskiej na budowanej wówczas trasie na Jelonki, gdyż to ta właśnie maszyna pogoniła go donośnym dźwiękiem swojej syreny...
- DST 31.52km
- Teren 1.00km
- Czas 01:48
- VAVG 17.51km/h
- VMAX 32.10km/h
- Temperatura 1.3°C
- Podjazdy 31m
- Sprzęt ??? [Singel]
- Aktywność Jazda na rowerze
29 Listopada w... lutym
Niedziela, 3 lutego 2013 · dodano: 07.02.2013 | Komentarze 3

Mroczny park© oelka
Chętni jeśli nie rozpoznali budynku, mogą na razie zgadywać. Bo do tego miejsca wrócę na później.
A tymczasem obrazki z Wawra. Budowa kanalizacji zamknęła teraz Trakt Lubelski na południe od ulicy Borków do Skalnicowej.

Zaautobus przy Borowieckiej© oelka
Śnieg się niby rozpuścił ale na południe od Trasy Siekierkowskiej widać jest cały czas zimowe ślady. Choćby w postaci mocno oblodzonej drogi.

Zima wciąż w pobliżu© oelka

W piecu palimy...© oelka
A tymczasem powoli docieram na pogranicze Solca i Sielc. Niemal w tym samym miejscu w ubiegłym roku, w czerwcu zaczynałem opis powojennych Sielc. Wówczas zacząłem od ulicy Szwoleżerów i pokazałem budynek koszarowy. Dziś sąsiednia i zarazem poprzeczna ulica do Szwoleżerów. Wytyczona została krótko po 1831 roku na tyłach koszar pułku huzarów. Jej bieg przypomina kształt litery "L". Początek znajduje się przy Czerniakowskiej, a koniec przy Szwoleżerów. Dopiero po 1870 roku zaczęła być nazywana Huzarską, jednak do końca XIX wieku nie posiadała oficjalnej nazwy. W 1930 roku zmieniła nazwę na obecną: 29 Listopada. I tak wyjaśnił się tytuł wpisu.

29 Listopada w lutym© oelka



Pałac Myślewicki© oelka
Pałac był prezentem od króla Stanisława Augusta Poniatowskiego dla bratanka, księcia Józefa Poniatowskiego.
W okresie powojennym wykorzystywany bywał w celach reprezentacyjnych. Na przykład w 1958 roku odbyło się tu pierwsze spotkanie ambasadorów USA i Chin w celu nawiązania kontaktów przez te państwa.
Pałac stoi na osi alei będące przedłużeniem ulicy Myśliwieckiej. Tylna elewacja pałacu jest trudna do obejrzenia, ze względu na gęste drzewa otaczające pałac.
Do 1945 roku pałac znajdował się na samym brzegu parku. Ulica 29 Listopada dochodziła niemal pod sam pałac i dopiero wówczas skręcała w stronę Szwoleżerów. Po wojnie powiększono teren Łazienek, zmieniając i skracając bieg ulicy 29 Listopada poprzez przesunięcie jej wylotu na Szwoleżerów bardziej na wschód.
- DST 10.68km
- Czas 00:35
- VAVG 18.31km/h
- VMAX 32.30km/h
- Temperatura -5.7°C
- Podjazdy 7m
- Sprzęt ??? [Singel]
- Aktywność Jazda na rowerze
Między domem i pracą (419)
Poniedziałek, 7 stycznia 2013 · dodano: 17.01.2013 | Komentarze 5
Ten rok zaczyna się dla mnie od pożegnań. Bardzo osobistych i najtrudniejszych związanych z odejściem jednaj z najbliższych mi osób. Taka jest kolej życia i nie na darmo w niektórych zgromadzeniach zakonnych bracia i ojcowie pozdrawiają się łacińskim Memento mori. Świadomość faktu zawarta w tym pozdrowieniu bardzo ułatwia radzenie sobie w chwilach trudnych. A w życiu codziennym często o tym nie pamiętamy i nawet nie chcemy pamiętać.
Również dlatego moje tegoroczne opisy przejazdów na rowerze pojawiają się z pewnym opóźnieniem, które powinno się dać szybko nadrobić.
Dlatego wracam do bezrowerowej soboty. Bez roweru, bo pogodzić ze sobą rower z tramwajem byłoby w tym przypadku ciężko, ale okazja była jedna jedyna. Myślę, że warto tu o niej wspomnieć.

W pełnym pędzie© oelka
Samo pożegnanie zaczęło się od parady jadącej ulicami Zgrupowania AK "Kampinos", Marymoncka, Słowackiego, Mickiewicza, Andersa, Marszałkowska, Nowowiejska, Krzywickiego, Filtrowa, pl. Narutowicza. Moje dwa pokazane tu zdjęcia z parady powstały na skrzyżowaniu Nowowiejskiej i al. Niepodległości.

Po zakończeniu parady kursowała specjalna linia 13N z placu Narutowicza, Grójecką, Alejami Jerozolimskimi, Mostem Poniatowskiego, Zieleniecką, do pętli przy Teatrze Powszechnym.




Z czasem w doczepach zabudowano stanowiska dla motorniczego przebudowując również ścianę przednią wagonów do klasycznego wyglądu. Układ stycznikowy po kolejnych zmianach zastosowano w wagonach 102N, 102Na i wąskotorowych 102Nw i 803N budowanych dla innych miast niż Warszawa. W Warszawie znajdują się dwa dawne wagony stycznikowe 534 i dawna doczepa 535 obecnie występująca pod numerem 588.

Po naprawie głównej w 2009 roku skład stał się swoistym mieszańcem z przebudowanymi pudłami 13N i aparaturą stosowaną aktualnie w wagonach z rodziny 105Na.

Natomiast skład 588+295 oraz wagon 407 zjechały na Mokotów. Jako ostatni z linii do zajezdni na Mokotowie wjechał wspomniany już skład 588+295.

I to był już koniec na ten dzień.

Wszystkie składy i wagony 13N, które doczekały do 5 stycznia 2013 (140+685; 366+218; 376"(ex 586)+701; 719+827; 732+753" (ex 503); 821+818; 836+835" (651); 588" (ex 535)+295; 407), z wyjątkiem technicznych skreślono z listy taboru liniowego w dniu 14 stycznia 2013.
- DST 29.49km
- Czas 01:52
- VAVG 15.80km/h
- VMAX 30.70km/h
- Temperatura 1.4°C
- Podjazdy 31m
- Sprzęt ??? [Singel]
- Aktywność Jazda na rowerze
Przygoda na Mariensztacie
Piątek, 28 grudnia 2012 · dodano: 30.12.2012 | Komentarze 1
Film pod tym tytułem powstał w latach 1953/54 i jest pierwszym pełnometrażowym filmem polskim nakręconym z wykorzystaniem kolorowej taśmy filmowej. Jest to komedia muzyczna oczywiście pełno jest tu socrealistycznej propagandy (bohaterowie są murarzami, przodownikami pracy), jednak w tle widać Warszawę z początku lat 50. Już na samym początku widać Mariensztat, Krakowskie Przedmieście, Muranów i budujący się Mirów. Jak to zwykle bywa w polskim filmie można odnaleźć wiele znanych nazwisk aktorów. Występuje tu zespół Mazowsze. Śpiewa bardzo wówczas jeszcze bardzo młoda solistka "Mazowsza", później bardzo znana piosenkarka Irena Santor. Autorem scenariusza i tekstów piosenek był Ludwik Starski. Obecnie to nazwisko zapewne bardziej się kojarzy z jego synem, scenarzystą Allanem Starskim.
A teraz krótkie spojrzenie na sam Mariensztat. Tereny poniżej skarpy zawsze były uzależnione od Wisły i jej przebiegu. Gdy w okresie średniowiecza zasiedlano teren obecnej Warszawy Wisła płynęła tuż przy skarpie. Później w wyniku zmian przebiegu koryta rzeka odsunęła się od skarpy. Śladem dawnego przebiegu Wisły jest do dzisiaj Baszta Mostowa przy ulicy Boleść 2, która kiedyś strzegła wjazdu na most przez Wisłę. Rzeka nie wszędzie może łatwo zmieniać bieg koryta. Budowa geologiczna praskiego brzegu w postaci przyczółku praskiego w rejonie Mostu Śląsko-Dąbrowskiego blokuje przesuwanie się rzeki na wschód. W tym miejscu rzeka ma najwęższe koryto - około 350 metrów. Zupełnie inaczej jest na południe od tego miejsca. Pisałem tu już kiedyś o Solcu, gdzie Wisła już w średniowieczu odsunęła się od skarpy, pozostawiając miejsce na prowadzenie osadnictwa.
Gdy 1762 roku Eustachy i Maria Potoccy zakładali jurydykę Mariensztat. Wisła stanowiła ważny szlak handlowy, który zapewniał wówczas sprawniejszy transport niż drogi lądowe.
Nazwa jurydyki to spolszczona niemiecka nazwa miasta Marii (Marienstadt). W 1780 roku jurydykę odkupił król Stanisław August Poniatowski. A cztery lata później wymienił z władzami Starej Warszawy (obecne Stare Miasto) w zamian za tereny należące do Solca w sąsiedztwie Łazienek. Teren Mariensztatu zabudowywał się w XVIII i XIX wieku. Do dzisiaj ocalało nieliczne kamieniczki z XVIII wieku, wtopione w zabudowę z lat 40. XX wieku. Często też ich odbudowa była przeprowadzona ze sporą dowolnością, przez co zatraciły swój charakter. Niemal zupełnie nie istnieje zabudowa z XIX i z początków XX wieku, która dominowała na Mariensztacie głównie w postaci bloku zabudowy przy Wiadukcie Pancera. Dzisiaj z tego okresu można znaleźć dwie pamiątki.
W końcu listopada 2011 roku przy okazji wizyty na targach książki historycznej, pokazałem miejsce gdzie znajdował się wodowskaz. W tle widać masywny budynek Wojewódzkiego Centrum Stomatologii. Powstał w latach 1867-68 przy Nowym Zjeździe dla Łaźni Parowych Michała Żdanowicza, a w latach 1926-28 został przebudowany dla Towarzystwa Budowy i Eksploatacji Domów, które uczyniło z niego biurowiec z pomieszczeniami na wynajem. Jednym z wynajmujących był znany producent w branży tłuszczowo-chemicznej - "Schicht-Lever". Od tego też wywodziła się przedwojenna nazwa gmachu nazywanego często "Schichtem".
Drugi obiekt znajduje się już w środku zabudowy Mariensztatu. To dawna kamienica Laskauera z 1914 roku. Budynek pierwotnie był przypisany do ulicy Białoskórniczej, obecnie po zmianie układu ulicznego jest zaadresowany do Mariensztatu. W latach 30. został przebudowany dla Zakładu Introligatorsko-Graficznego J. Dziewulskiego. Ocalało też kilka starszych budynków, szczególnie przy ulicy Mariensztat.
Mariensztat przeżył dwie wielkie inwestycje, które były przyczyną dużych zmian na tym terenie. Pierwszą była budowa Wiaduktu Pancera w latach 40. XIX wieku, a drugą w tym samym miejscu Trasy W-Z. Przy okazji postanowiono uporządkować teren w pobliżu trasy. W miejscu dawnej zabudowy zespół pod kierunkiem Zygmunta Stępińskiego zaprojektował nowe osiedle wzorowane na osiemnastowiecznej zabudowie spotykanej w mniejszych miastach. Nie jest to jeszcze socrealizm, bo ta doktryna pojawiła się później w lipcu 1949 roku, gdy Mariensztat był już w trakcie ekspresowej budowy. Ideą zbudowania kameralnego osiedla było odsłonięcie widoku na tylną elewację kościoła św. Anny, stojącego w górze, na skarpie przy Krakowskim Przedmieściu. Faktycznie stojąc na praskim brzegu Wisły można zobaczyć zabudowę Krakowskiego Przedmieścia górująca nad schowanym wśród drzew Mariensztatem.

Mariensztacki rynek© oelka
Ciekawym pomysłem było zamontowanie zegara na ścianie budynku na rogu Mariensztatu i Sowiej.

Kurant na Mariensztacie© oelka
Warto też zwrócić uwagę na kamienicę po lewej stronie zdjęcia. Jest to jedna z pięciu zachowanych budowli po tej stronie Mariensztatu.
Kamienica pod numerem 15 na rogu Sowiej wiadomo, że w 1792 roku należała do niejakiego Lejba. Po 1840 roku znalazła się w rękach właściciela posesji numer 13 Abrama Winawera, a potem jego spadkobierców. Kamienica spłonęła w 1944 roku, zachowały się jednak jej mury. Obecny wygląd budynku odbiega od historycznego. Podczas budowy osiedla zachowane mury rozebrano i wzniesiono na nowo. Budynek stracił oficynę od strony ulicy Sowiej, został też podwyższony o jedno piętro. Od strony Sowiej przebito podcienia.
Za tym budynkiem znajduje się bardzo ciekawy pawilon przedszkola, myślę że będzie okazja pokazać go w przyszłości. Podobnie jak inne budynki tego sympatycznego osiedla.
Podobnie jak dałem sobie radę z zamarzającymi fragmentami ulic, na przykład Czerniakowska koło Szpitala Orłowskiego.
Na koniec zdjęcie z bałaganu, czyli przygotowań do tak zwanej imprezy sylwestrowej na placu Konstytucji. Organizatorzy postawili rusztowanie, potem również samochód zajmując DDR i nie oznakowując tego w żaden sposób. W innym miejscu z kolei w skrajni drogi znajduje się kawałek płotu. Również nie oznakowany. Zresztą tak jak ignorują drogę da rowerów tak też ignorują mieszkańców, choćby przez brak kultury, czy wręcz chamskie zachowanie osób pracujących przy organizacji tego bałaganu. W sumie to ubiegłoroczne obrazki i opisy pasują i do tego roku.

Głośnikowa zawalidroga© oelka
Podobno za rok impreza nie będzie organizowana. Ja jej żałować nie będę. Przyglądając się organizacji tego przedsięwzięcia odnoszę wrażenie, że najważniejsza jest nie dobra zabawa dla ludzi, a zyski firm medialnych. Ci którzy przyjdą, są darmowymi statystami na planie, dzięki którym lepiej się sprzeda czas reklamowy w telewizji.
- DST 17.34km
- Czas 01:37
- VAVG 10.73km/h
- VMAX 27.50km/h
- Temperatura 0.0°C
- Podjazdy 11m
- Sprzęt ??? [Singel]
- Aktywność Jazda na rowerze
Między domem i pracą (417), i... stowarzyszeniem
Poniedziałek, 17 grudnia 2012 · dodano: 18.12.2012 | Komentarze 6
A tym razem jestem na skrzyżowaniu Wolskiej, Młynarskiej i al. Solidarności.

Wola pod cyrkułem© oelka
Szybki rozwój zabudowy okolic skrzyżowania Wolskiej i Młynarskiej nastąpił w końcu XIX wieku i na początku wieku XX. Widoczna na zdjęciu podświetlona kamienica Tomasza Lisowskiego powstała w latach 1913-14. Jest to wczesnomodernistyczny budynek z elewacją posiadającą barokowe elementy dekoracji. Dzięki posiadaniu ogniotrwałych stropów budynek przetrwał wojnę i podpalenie po Powstaniu Warszawskim.
Po prawej stronie zdjęcia widać fragment elewacji Powszechnego Domu Towarowego "Wola" wzniesionego w latach 1954-56 na podstawie projektu Michała Przerwy-Tetmajera. W latach 70. i 80. PDT "Wola", podobnie jak PDT "Praga" i "Smyk" należał do Domów Towarowych "Centrum". W 2005 roku budynek przestał pełnić funkcje handlowe i przeszedł remont zakończony w 2007 roku. Od tego czasu pełni funkcje biurowo-usługowe. Budynek powstał w okresie schyłku socrealizmu. Na zewnątrz można zobaczyć płaskorzeźby na narożnikach attyki w stylu... art-déco popularnym w okresie międzywojennym. Remont PDT-u spowodował, że nie da się już zobaczyć istniejących kiedyś we wnętrzu domu towarowego dekoracji malarskich na szkle namalowanych przez Marka Włodarskiego (Henryka Strenga) w stylu przypominającym twórczość Fernanda Légera, który związany z kubizmem był jak najdalej od realizmu promowanego w ramach socrealizmu.
Choć jestem mieszkańcem Śródmieścia wielokrotnie odwiedzałem PDT na Woli w poszukiwaniu różnych potrzebnych w domu produktów. Trzeba przyznać, że posiadał stosunkowo niezłe zaopatrzenie.
W latach 1976 - 1979 przebudowano skrzyżowanie Wolskiej i Młynarskiej. Zlikwidowano naziemne przejścia dla pieszych zbudowano zaś podziemne utrzymane w stylistyce przejść z okolic Trasy Łazienkowskiej i Dworca Centralnego. Rozdzielono przystanki tramwajowe przed skrętem w Młynarską.
Największym jednak problemem tego przejścia jest znajdująca się tam toaleta, z której zapachy czuć w całym przejściu. Pod tym kątem nie była to udana inwestycja.
Skrzyżowanie Wolskiej i Młynarskiej było też miejscem tragicznego wypadku w "czarny czwartek" 3 września 1987 roku. Około 13. skład wagonów 105N-1049+1045 jechał na linii 26 w stronę Pragi. Młody motorniczy nie zauważył, że nie używany w ruchu liniowym rozjazd pozwalający na skręt w lewo, w Młynarską jest ustawiony właśnie na skręt. Teoretycznie powinien go zatrzymać opiekun, doświadczony motorowy zwany patronem, jadący wraz z nim. Ten jednak drzemał na jednym z miejsc siedzących w głębi wagonu. Gdy motorowy zobaczył na sygnalizatorze pionową białą kreskę ruszył i niespodziewanie wjechał w łuk. W tym samym czasie z przystanku w przeciwnym kierunku, w stronę Cmentarza Wolskiego ruszył dość sprawnie skład 105N-1032+1073 na linii 27 i wbił się w bok zapchanego pasażerami wagonu 1049. W efekcie tego wypadku śmierć poniosło siedem osób, natomiast 73 osoby zostały ranne. Nim służby miejskie zdążyły ochłonąć, około godziny 15:30 doszło do zderzenia pociągów. Było to około półtora kilometra przed stacją Warszawa-Włochy, gdzie pociąg osobowy nr 375 relacji Warszawa Wschodnia - Grodzisk Mazowiecki z prędkością 57 km/h najechał na pociąg osobowy nr 8028 relacji Siedlce - Sochaczew czekający pod semaforem samoczynnej blokady liniowej na zwolnienie kolejnego odstępu na szlaku. Tu było osiem ofiar śmiertelnych i koło 50 rannych. Stąd też 3 września 1987 roku został nazwany "czarnym czwartkiem".
Jednak miejsce to związane jest z tramwajami nie tylko w tak tragiczny sposób. Wystarczy bowiem aby patrząc na poprzednie zdjęcie odwrócić się i można zobaczyć bramę wyjazdową z "gospodarstwa tramwajowego".

Linię obsługuje zakład "Wola" R-1© oelka
Warto dodać, że Zakład "Wola" był pierwszą warszawską zajezdnią, z której już w 1986 roku wycofano wagony 13N, wprowadzając w ich miejsce wagony 105N w latach 1975-76, oraz 105Na od 1984 roku.
Po
Gdy wyruszałem właśnie zaczął padać śnieg z deszczem i podmarznięty śnieg. Jak na takie warunki to singiel z twardym przełożeniem i z calowymi, niemal gładkimi oponami wydaje się być kiepskim pomysłem. Dokąd Trek czeka na wymianę sterów wyboru nie mam. Muszę przyznać, że jazda poszła lepiej niż myślałem. Żadnych poślizgów nie zaliczyłem. Fakt, że ruszałem delikatnie. Zapychające się śniegiem hamulce zniechęcały mnie do zbytniego rozpędzania się i starałem się raczej nie oczekiwać zbyt wiele od hamulców. Co zresztą widać po średniej i prędkości maksymalnej. Latem na tej trasie średnia powinna dochodzić w okolice 17km/h. Udało się mi nawet przebić, przez mocno zaśnieżone Pole Mokotowskie. Mam wrażenie, że wąskie sliki wcinały się w śnieg i warstwę lodu niczym noże i dlatego nie było poślizgu. Do domu dotarłem jeszcze przed opadami śniegu.
Sprawdził się natomiast błotnik założony nad tylnym kołem. Założony jest dość nietypowo. Teoretycznie jest on dostosowany do montażu na sztycę podsiodłową, ale tam brak mi miejsca. Udało się go zamocować do rury podsiodłowej w ramie. Trzyma się nieźle, a reszta to kwestia regulacji i ustawień samego błotnika.
- DST 44.40km
- Czas 02:25
- VAVG 18.37km/h
- VMAX 31.70km/h
- Temperatura 0.5°C
- Podjazdy 17m
- Sprzęt ??? [Singel]
- Aktywność Jazda na rowerze
Za Wisłę do Świętego Jakuba
Niedziela, 2 grudnia 2012 · dodano: 12.12.2012 | Komentarze 11
Marszałkowska - pl. Konstytucji - Śniadeckich - pl. Politechniki - Nowowiejska - Krzywickiego - Filtrowa - pl. Narutowicza - Słupecka - Sękocińska - Bitwy Warszawskiej 1920 - Aleje Jerozolimskie - al. Prymasa Tysiąclecia - al. Obrońców Grodna - Rondo Ofiar Zbrodni Katyńskiej - Literacka - Kochanowskiego - Rudnickiego - Perzyńskiego - Podczaszyńskiego - Marymoncka - Prozy - Most Marii Skłodowskiej-Curie - Modlińska - Myśliborska - Mehoffera - Świderska - Most Marii Skłodowskiej-Curie - Zgrupowania AK "Kampinos" - Książat Mazowieckich - Marymoncka - Podczaszyńskiego - Perzyńskiego - Broniewskiego - Literacka - al. Obrońców Grodna - al. Prymasa Tysiąclecia - Aleje Jerozolimskie - Kopińska - Szczęśliwcka - Barska - pl. Narutowicza - Filtrowa - Krzywickiego - Nowowiejska - Pl. Politechniki - Lwowska - Piękna
Tym razem znów trafił się wyjazd bez zobowiązań. W sumie patrząc na zdjęcia to chyba większość moich tegorocznych wycieczek i przejazdów, łącznie z dzisiejszym podpada pod hasło Warsaw by night, chociaż pora była raczej popołudniowa niż wieczorna czy nocna. Pojechałem na północ ale na prawy brzeg Wisły. Podobnie nieco jak przy wycieczce na Młociny w pażdzierniku, ale tym razem celem był wyłącznie Tarchomin.
Tarchomin obecnie kojarzy się głównie z zespołem osiedli tzw. Pasma Północnego budowanego od 1979 roku według projektu Jerzego Androsiuka. W założeniu miał być to zespół wielkich osiedli mieszkaniowych, zespołów usługowych, oraz zakładów przemysłowych ciągnących się od Tarchomina aż po Nowy Dwór i Modlin. Jagielońska (wówczas częściowo pod nazwą Stalingradzkiej) i Modlińska miały być zdublowane przez praski odpowiednik Wisłostrady. Do Legionowa miała dotrzeć trzecia linia metra z Ochoty. W ramach tego planowano też budowę nowego wielkiego lotniska pasażerskiego koło wsi Wrona (Nowa Wrona) na północ od Modlina.
Ale ja nie takiego Tarchomina szukałem. Zachciało się mi wycieczki do średniowiecza.Święty Jakub przy Mehoffera
© oelka
Oczywiście nie mam możliwości by fizycznie przenieść się w tamte czasy i chyba nawet nie chciałbym specjalnie takiej podróży odbywać. We wspomnieniach mogę powrócić do końca lat 80. gdy zawitałem tu po raz pierwszy. Natomiast zawsze można odwiedzić jeden ze starszych zabytków jaki się znajduje w obecnych granicach Warszawy. Jest nim kościół św. Jakuba przy ulicy Mechoffera, na terenie Tarchomina. Sam Tarchomin pojawia się w dokumentach w XIII wieku jako majątek Jastrzębców, potem przechodzi w ręce Weslów, Zaliwskich i Ossolińskich. Kiedy i kto dokładnie zbudował kościół nie wiadomo. Jako świątynia drewniana istniał już XV wieku. W tym czasie była to dość rozległa parafia - obejmując tereny od Wisły (być może również lewy brzeg rzeki) aż po Radzymin. Pamiętać jednak trzeba o dużo mniejszym zaludnieniu terenów Mazowsza. Na jednej z cegieł znaleźć można datę 1518, co może sugerować czas budowy kościoła. Wiadomo, że konsekrowany został w 1582 roku.
Po zniszczeniach w trakcie Potopu Szwedzkiego niszczał i został odbudowany przez Ossolińskich po 1720 roku. Z tego okresu pochodzi dzwonnica z bramą wejściową. Sam kościół zatracił podczas odbudowy gotycki charakter - został otynkowany. Pierwotny wygląd typowy dla gotyku nadwiślańskiego odzyskał w okresie międzywojennym.
Kościół przetrwał II wojnę światową ze stosunkowo niewielkimi zniszczeniami.
Szkoda, że w przeciwieństwie do sąsiedniego seminarium duchownego mieszczącego się w dawnym dworze i jego oficynie, kościół nie jest w nocy podświetlony.
Do czasu zbudowania Trasy Mostu Północnego ta wycieczka byłaby bardziej kłopotliwa w kwestii doboru dobrej drogi w stronę Tarchomina. Nie wiem, czy zakończyły się już odbiory tej części mostu. Być może znów jechałem po drodze, której nie ma. Porzez Most (w budowie)
© oelka
Nawierzchnia mostu jest słabiutka. Nierówny asfalt kojarzy się mi raczej z blisko czterdziestoletnią Trasą Łazienkowską, a nie z mostem, który jest kończony w roku 2012. Z drugiej strony wolę już to niż śliską farbę w al. Armii Ludowej. Ciekawy jest pomysł na oświetlenie w balustradzie. Chociaż mnie razi w oczy, gdyż lampy wypadają niemal na poziomie mojej głowy podczas jazdy.
Przyjrzałem się też przejazdowi przez ulicę Świderską, gdzie kierowcy wszyscy równo wymuszają pierwszeństwo. Myślę, że są to mieszkańcy okolicznych bloków, którzy jeżdżą na pamięć. Dla nich nie ma tam nic poza jezdnią na wprost. W jezdni miał być zbudowany garb zwalniający, ale jakoś nie powstał...
Największą i najmniej przyjemną niespodzianką była mocno oszroniona kładka nad al. Obrońców Grodna, czyli drogą S8. Ciekawe że na moście nad Wisła nie było ślizgawicy. Ale może to wpływ potężniejszej konstrukcji w porównaniu z kładką?Szron na kładce
© oelka
Jak widać nikt tu nie zajrzał, przez cały dzień aby usunąć gołoledź. Gdyby to była jezdnia dla samochodów to sól skrzypiała by pod kołami. A tak było biało i ślisko.
Gdy wracałem zauważyłem sporo samochodów jadących nerwowo, wymuszających pierwszeństwo. Albo niektórzy już żyją świętami a raczej gorączką bezsensownych czasem zakupów, albo były to szybkie powroty od korzeni z zapasami w bagażniku.
A na koniec ciekawostka z ostatniej chwili:
Warsztat przy placu Konstytucji 4 zaprasza na:
Spotkanie z Łukaszem Puchalskim
Pełnomocnikiem Prezydenta m. st. Warszawy
ds. komunikacji rowerowej
Czwartek, 13 grudnia 2012r., godz.19
Nie wiem czyim pomysłem jest podtytuł:
Chcesz dowiedzieć się gdzie jest miejsce dla rowerów w Warszawie,
i dlaczego buspasy nie są dla cyklistów...
Ale brzmi mocno kontrowersyjnie. Wolałbym aby na tym spotkaniu dało się coś konkretnego dowiedzieć o możliwościach pełnomocnika, a taki podtytuł sugeruje ustawianie spotkania w stronę pyskówki. Co mnie akurat zupełnie nie interesuje.
Ciekawi mnie co ten urzędnik jest w stanie faktycznie zdziałać. Czy jest tylko biurem podawczym, czy ma możliwości wpłynąć na instytucje w rodzaju Zarządu Dróg Miejskich, czy władz dzielnicowych. Szczególnie to jest ważne tam gdzie droga dla rowerów musi być zbudowana na styku różnych zarządców terenu.
Będę chciał się wybrać tam, jeśli uda się mi wygospodarować czas.
- DST 33.49km
- Czas 01:55
- VAVG 17.47km/h
- VMAX 33.00km/h
- Temperatura 3.0°C
- Podjazdy 11m
- Sprzęt ??? [Singel]
- Aktywność Jazda na rowerze
Między domem i pracą (416), i... załatwianiem spraw różnych
Piątek, 30 listopada 2012 · dodano: 07.12.2012 | Komentarze 2
Część tego obiektu, co łatwo zobaczyć na mapie zamieszczonej w maju ciągnie się w stronę ulicy Słowackiego. W latach 20. XX wieku wał za obecną ulicą Braci Załuskich został splantowany, a teren przeznaczono pod budowę miejskiej cegielni. Budowa cegielni zbiegła się w czasie z budową tuż obok linii kolejowej do Łomianek. Linia ta co jakiś czas przewija się w moich wpisach, włącznie z przedostatnim poświęconym EKD. Od linii do Łomianek wyprowadzono bocznicę na teren przyszłej cegielni. W najbliższej okolicy nie brakowało też materiału czyli gliny, podobnie zresztą jak w całej Warszawie i jej okolicach. Do dzisiaj relikty innych cegielni można oglądać w okolicach Marek i Piaseczna.
Lokalizacja cegielni na Żoliborzu nie była przypadkiem. W tym czasie rozpoczynał się szybki rozwój Żoliborza i Bielan, co dawało szansę na zbyt produktów cegielni.
Burakowska cegielnia powstała według projektu wiedeńskiej firmy Heckmann & Wedegärtner oraz architekta Juliana Rakowskiego. Cegielnia została uruchomiona w 1928 roku. Poniżej zdjęcie zachowanego budynku od strony ulicy Kłodawskiej.

Dawna cegielnia w CWSie© oelka
Mimo to zakład uniknął większych zniszczeń i wkrótce po wojnie został przejęty przez MZK. W rękach miejskiego przewoźnika pozostaje do dzisiaj. W tym roku był centralnym miejscem pierwszego dnia, poświęconego transportowi miejskiemu z Dni Transportu Publicznego 2012 w dniu 22 września. Tak się złożyło, że będąc zaangażowany w organizację jednego ze stoisk byłem tam bez roweru, więc siłą rzeczy nie pisałem też nic na BS. Ale dzisiaj jest szansa odbyć wirtualną wycieczkę po zakładzie.
Plac od strony Włościańskiej początkowo przeznaczono na tymczasową zajezdnię tramwajową. Natomiast przedwojenne hale stały się zakładem naprawy autobusów i tę funkcję spełniają po dziś dzień. Na początek jeszcze raz widok dawnej cegielni, ale z terenu zakładowego.





Wracamy na zewnątrz. Hala C jest już obiektem powojennym. Znajduje się na obszarze od strony narożnika ulic Braci Załuskich oraz Włościańskiej.



W 1945 roku zdecydowano cześć terenu przy hali CWS-u wykorzystać jako tymczasową zajezdnię tramwajową. Od wyjazdu z pętli tramwajowej przy Słowackiego poprowadzono pojedynczy tor ulicą Włościańską na teren CWS-u. Tu zbudowano dwie grupy po cztery ślepo zakończone tory. Tabor stacjonujący tu od 15.03.1945 stanowiło dwadzieścia sześć rewindykowanych z Berlina wagonów silnikowych typu "K" i 26 doczep P-14 i P-15. Odbudowanych po uszkodzeniach wojennych w poznańskim HCP. Wagony najprawdopodobniej rozładowano z wykorzystaniem bocznicy jaką doprowadzono w latach 20. XX do ówczesnej cegielni. Zajezdnia miała działać tymczasowo do czasu odbudowy Stacji "Muranów" przy Sierakowskiej. Jednak plany się zmieniły i zajezdni przy Sierakowskiej nie odbudowano. Stacja "Żoliborz" na terenie CWS-u działała przez to znacznie dłużej. W latach 50. pojawiła się koncepcja budowy zajezdni na terenie Młocin. Po różnych planach i przymiarkach w 1960 roku ruszyła budowa zajezdni "Północ" przy narożniku ówczesnej ulicy Pstrowskiego (ob. Zgrupowania AK "Kampinos") i Encyklopedycznej. Zajezdnię uruchomiono 30.06.1963 roku. Przejęła nazwę "Żoliborz" po zlikwidowanej w tym momencie zajezdni na terenie CWS-u. Od tego czasu przy Włościańskiej na dobre rozgościły się już autobusy.
We wrześniu pisałem o odchodzących powoli z ulic Warszawy Ikarusach.
Ich ślady można znaleźć na Włościańskiej w postaci okien w hali pokrytej blachą.

A także w wiacie zbudowanej w pobliżu hali "B".



Mam nadzieję, że kolejna okazja do zobaczenia tego zakładu będzie w przyszłym roku podczas kolejnych Dni Transportu Publicznego.