Info
Ten blog rowerowy prowadzi oelka z miasteczka Warszawa Śródmieście. Mam przejechane 23730.98 kilometrów w tym 681.59 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 18.78 km/h i się wcale nie chwalę.Suma podjazdów to 17514 metrów.
Więcej o mnie.
Moje rowery
Wykres roczny
Archiwum bloga
- 2015, Kwiecień2 - 5
- 2015, Marzec8 - 7
- 2015, Luty3 - 7
- 2015, Styczeń4 - 4
- 2014, Grudzień6 - 17
- 2014, Listopad10 - 37
- 2014, Październik13 - 25
- 2014, Wrzesień17 - 34
- 2014, Sierpień9 - 26
- 2014, Lipiec16 - 45
- 2014, Czerwiec13 - 43
- 2014, Maj12 - 37
- 2014, Kwiecień12 - 29
- 2014, Marzec9 - 23
- 2014, Luty8 - 12
- 2014, Styczeń6 - 6
- 2013, Grudzień8 - 40
- 2013, Listopad9 - 20
- 2013, Październik11 - 25
- 2013, Wrzesień17 - 51
- 2013, Sierpień12 - 31
- 2013, Lipiec10 - 25
- 2013, Czerwiec11 - 36
- 2013, Maj13 - 61
- 2013, Kwiecień11 - 31
- 2013, Marzec7 - 46
- 2013, Luty5 - 22
- 2013, Styczeń4 - 32
- 2012, Grudzień5 - 26
- 2012, Listopad11 - 58
- 2012, Październik12 - 32
- 2012, Wrzesień15 - 44
- 2012, Sierpień25 - 62
- 2012, Lipiec28 - 56
- 2012, Czerwiec25 - 26
- 2012, Maj25 - 55
- 2012, Kwiecień14 - 27
- 2012, Marzec12 - 38
- 2012, Luty5 - 32
- 2012, Styczeń6 - 36
- 2011, Grudzień25 - 37
- 2011, Listopad29 - 30
- 2011, Październik26 - 12
- 2011, Wrzesień26 - 11
- 2011, Sierpień24 - 24
- 2011, Lipiec22 - 20
- 2011, Czerwiec24 - 17
- 2011, Maj29 - 28
- 2011, Kwiecień25 - 23
- 2011, Marzec3 - 0
- 2011, Luty4 - 5
- 2011, Styczeń4 - 2
- 2010, Listopad10 - 0
- 2010, Październik27 - 3
- 2010, Wrzesień23 - 3
- 2010, Sierpień17 - 0
- 2010, Lipiec28 - 4
- 2010, Czerwiec26 - 0
- 2010, Maj23 - 2
- 2010, Kwiecień24 - 0
- 2010, Marzec9 - 1
- 2010, Luty1 - 0
- 2010, Styczeń1 - 0
Wpisy archiwalne w kategorii
Służbowo, na... rower ;-)
Dystans całkowity: | 9895.88 km (w terenie 223.31 km; 2.26%) |
Czas w ruchu: | 511:47 |
Średnia prędkość: | 19.20 km/h |
Maksymalna prędkość: | 45.40 km/h |
Suma podjazdów: | 8153 m |
Liczba aktywności: | 281 |
Średnio na aktywność: | 35.22 km i 1h 50m |
Więcej statystyk |
- DST 37.71km
- Teren 0.83km
- Czas 02:05
- VAVG 18.10km/h
- VMAX 31.10km/h
- Temperatura 6.7°C
- Podjazdy 33m
- Sprzęt ??? [Singel]
- Aktywność Jazda na rowerze
Fortepianowe skojarzenia na Saskiej Kępie
Sobota, 21 lutego 2015 · dodano: 03.08.2017 | Komentarze 0
Marszałkowska - pl. Konstytucji - Waryńskiego - Nowowiejska - Polna - Waryńskiego - Skolimowska - Chocimska - Klonowa - Belwederska - Sobieskiego - Beethovena - Witosa - Becka - Most Siekierkowski - Wał Miedzeszyński - Cyklamenów - Heliotropów - działka - Zawilców - Wał Miedzeszyński - Ateńska - Brukselska - Paryska - Meksykańska - Wandy - Królowej Aldony - Obrońców - Nobla - Walecznych - Styki - Obrońców - Francuska -
Walecznych - Dąbrowiecka - Obrońców - Poselska - Zwycięzców - Wał Miedzeszyński - Wybrzeże Szczecińskie - Most Świętokrzyski - Wybrzeże Kościuszkowskie - Wioślarska - Solec- Wilanowska - al. ks. Stanka - al. Bobkowskiego - Hoene-Wrońskiego - Hopfera - Agrykola - Aleje Ujazdowskie - al. Armii Ludowej - Sempołowskiej - al. Wyzwolenia - pl. Zbawiciela - Nowowiejska - Waryńskiego - pl. Konstytucji - Marszałkowska
Saska Kępa jest takim miejscem, gdzie niemal każda kolejna willa lub dom kwalifikuje się do rejestru zabytków. Część z nich już figuruje w rejestrze, lub w gminnej ewidencji zabytków a kolejne są co jakiś czas wpisywane. Wiele z tych budynków można odnaleźć w książkach i podręcznikach architektury jako przykłady przedwojennego modernizmu czy funkcjonalizmu. Tak jest i z bohaterem tej wieczornej podróży.
Warto może jeszcze na początek przypomnieć, że nie jest to pierwsza wizyta na Saskiej Kępie. Ostatnio 24 czerwca 2014 roku była to południowa część Saskiej Kępy czyli ulica Rzymska. Wcześniej 15 lutego 2014 przejechałem się Wałem Miedzeszyńskim, prezentując kąpieliska, kluby żeglarskie oraz... nową toaletę. Z kolei 8 lutego 2014 pisałem o Rondzie Waszyngtona, które pełni rolę "bramy" dla jadących ze Śródmieścia Mostem Poniatowskiego, opisanym 4 stycznia 2014. Wcześniej bo 15 września 2013 prezentowałem Stację Krwiodawstwa przy uli Saskiej, a więc niemal w sercu Saskiej Kępy. Warto jeszcze zajrzeć do majowego wpisu z 26 maja 2012 roku, kiedy przejechałem przez środek Saskiej Kępy, takimi ulicami jak Katowicka i Obrońców. Kolejna wizyta to 19 sierpnia 2014 roku na osiedlu Kopernika i Saskiej Kępie II. Z kolei 6 października 2012 roku pokazałem najstarszy, drewniany dom przy Walecznych 37, oraz powojenne osiedle Saska Kępa I.
Po tym spisie treści pora na bohatera dzisiejszego wpisu. Niektórzy architekci mieli swoje znaki rozpoznawcze, po których z daleka można poznać projekty ich autorstwa. Czy tak jest w przypadku domu przy Walecznych 12?
Warto może jeszcze na początek przypomnieć, że nie jest to pierwsza wizyta na Saskiej Kępie. Ostatnio 24 czerwca 2014 roku była to południowa część Saskiej Kępy czyli ulica Rzymska. Wcześniej 15 lutego 2014 przejechałem się Wałem Miedzeszyńskim, prezentując kąpieliska, kluby żeglarskie oraz... nową toaletę. Z kolei 8 lutego 2014 pisałem o Rondzie Waszyngtona, które pełni rolę "bramy" dla jadących ze Śródmieścia Mostem Poniatowskiego, opisanym 4 stycznia 2014. Wcześniej bo 15 września 2013 prezentowałem Stację Krwiodawstwa przy uli Saskiej, a więc niemal w sercu Saskiej Kępy. Warto jeszcze zajrzeć do majowego wpisu z 26 maja 2012 roku, kiedy przejechałem przez środek Saskiej Kępy, takimi ulicami jak Katowicka i Obrońców. Kolejna wizyta to 19 sierpnia 2014 roku na osiedlu Kopernika i Saskiej Kępie II. Z kolei 6 października 2012 roku pokazałem najstarszy, drewniany dom przy Walecznych 37, oraz powojenne osiedle Saska Kępa I.
Po tym spisie treści pora na bohatera dzisiejszego wpisu. Niektórzy architekci mieli swoje znaki rozpoznawcze, po których z daleka można poznać projekty ich autorstwa. Czy tak jest w przypadku domu przy Walecznych 12?
Waleczny funkcjonalizm © oelka
Zacznijmy od tego, że dom przy ul. Walecznych 12 zbudowany został dla Heleny i Ludwika Krzymuskich w latach 1934-1937. Projekt domu przygotowało małżeństwo architektów - Helena i Szymon Syrkusowie.
Właściciel willi związany był Chorzowem - inżynier Ludwik Karol Krzymuski pracował w Skarbofermie. Była to polsko-francuska spółka działająca w branży węglowej. Dzierżawiła od Skarbu Państwa kopalnie np. Bielszowice czy Knurów, a także koksownie, brykietownie i majątki ziemskie.
Powróćmy jednak do Warszawy i przyjrzyjmy się życiorysom architektów, którzy są autorami domu przy ulicy Walecznych. Szymon Syrkus urodził się w Warszawie w 1893 roku. Architekturę studiował w Wiedniu, Grazu, Rydze, Dorpacie i w Moskwie, ale dyplom uzyskał już na Politechnice Warszawskiej w 1922 roku. Po studiach odbył staż w Berlinie i w Paryżu. Miał kontakt z Bauhasem w Weimarze. Po powrocie związał się z awangardową grupą Blok. Gdy doszło do różnicy zdań założył własną grupę Praesens, do której przyłączyli się również inni wcześniej związani z Blokiem w tym Helena Niemirowska, od 1926 roku żona Szymona. Razem stworzyli wiele bardzo znanych projektów. Niektóre z nich były już tu prezentowane. Przypomnijmy sobie opisane na blogu 21 czerwca 2012 roku najstarsze bloki Rakowca. A także kamienicę przy Grzybowskiej 73 zbudowana dla firmy J. Hurwicz. W tym drugim przypadku zwróciłem uwagę na charakterystyczne pasy okien, które sugerują projektantów. Gdy spojrzymy się na dom przy Walecznych pasy okien dwóch wyższych kondygnacji są jeszcze dłuższe. Nocne zdjęcie za sprawą częściowo włączonego światła odkrywa tajemnicę podziału wnętrz, ale patrząc na zdjęcie wykonane w dzień można odnieść wrażenie, że piętra są wielkimi halami z długim oknem.
Właściciel willi związany był Chorzowem - inżynier Ludwik Karol Krzymuski pracował w Skarbofermie. Była to polsko-francuska spółka działająca w branży węglowej. Dzierżawiła od Skarbu Państwa kopalnie np. Bielszowice czy Knurów, a także koksownie, brykietownie i majątki ziemskie.
Powróćmy jednak do Warszawy i przyjrzyjmy się życiorysom architektów, którzy są autorami domu przy ulicy Walecznych. Szymon Syrkus urodził się w Warszawie w 1893 roku. Architekturę studiował w Wiedniu, Grazu, Rydze, Dorpacie i w Moskwie, ale dyplom uzyskał już na Politechnice Warszawskiej w 1922 roku. Po studiach odbył staż w Berlinie i w Paryżu. Miał kontakt z Bauhasem w Weimarze. Po powrocie związał się z awangardową grupą Blok. Gdy doszło do różnicy zdań założył własną grupę Praesens, do której przyłączyli się również inni wcześniej związani z Blokiem w tym Helena Niemirowska, od 1926 roku żona Szymona. Razem stworzyli wiele bardzo znanych projektów. Niektóre z nich były już tu prezentowane. Przypomnijmy sobie opisane na blogu 21 czerwca 2012 roku najstarsze bloki Rakowca. A także kamienicę przy Grzybowskiej 73 zbudowana dla firmy J. Hurwicz. W tym drugim przypadku zwróciłem uwagę na charakterystyczne pasy okien, które sugerują projektantów. Gdy spojrzymy się na dom przy Walecznych pasy okien dwóch wyższych kondygnacji są jeszcze dłuższe. Nocne zdjęcie za sprawą częściowo włączonego światła odkrywa tajemnicę podziału wnętrz, ale patrząc na zdjęcie wykonane w dzień można odnieść wrażenie, że piętra są wielkimi halami z długim oknem.
W dziennym świetle widać też cofniętą kondygnację przyziemia. Od przodu trudniej to zobaczyć ale z boku widać, że dzięki cofnięciu najwyższej kondygnacji jest tam duży taras od frontu. Warto też zapamiętać wąskie okna w bocznej elewacji.
Te wszystkie elementy powtarzają się również w innych projektach Syrkusów. Wystarczy zmienić ulicę, aby znaleźć bardzo zbliżony projekt autorstwa tego małżeństwa. Jest nim dom przy Estońskiej 8.
Te wszystkie elementy powtarzają się również w innych projektach Syrkusów. Wystarczy zmienić ulicę, aby znaleźć bardzo zbliżony projekt autorstwa tego małżeństwa. Jest nim dom przy Estońskiej 8.
Chociaż mniej wyraźnie, ale oddzielony parter, wstęgi okien na piętrach i wąskie okna w bocznej elewacji. Brakuje tylko tarasu nad drugim piętrem.
Jest jeszcze jeden ciekawy projekt Syrkusów jaki możemy napotkać na Saskiej Kępie. Jest to willa przy ulicy Katowickiej 26.
Willa powstała w 1936 roku. Nie jest może identyczna z dwoma wcześniej prezentowanymi budynkami. Obrośnięta zielenią jest trudna do obejrzenia. Niemniej warto spróbować.
Można odnieść wrażenie, że willa stoi tyłem do ulicy Walecznych. Taras na górnej kondygnacji i duże wstęgowe okna znajdują się bowiem po przeciwnej stronie budynku zapewniając widok na ogród. Ciekawa jest też boczna elewacja widoczna od strony ulicy Walecznych. Tu bowiem ściana jest wygięta, przez co można znaleźć porównania planu willi do fortepianu. Idąc tym tropem można taras porównać do klawiatury. Nie da się tylko otworzyć tego "instrumentu". Z drugiej strony nie zawsze na fortepianie gra się z otwartą nakrywą. Na podstawie różnych obserwacji można wyciągnąć wniosek, że zbytnia dosłowność w architekturze prowadzi w kierunku wesołego miasteczka. Może więc lepiej, że willa ma płaski dach bez żadnych skojarzeń.
Swoją drogą, czy długie wstęgi okien domu Krzymuskich nie kojarzą się czasem z klawiaturą?
Wracając po długiej przerwie z kolejnymi wpisami zachęcam do zajrzenia na stronę w tworzeniu której miałem swój skromny udział:
to strona projektu związanego z architekturą Warszawy - Tu było, tu stało oraz Społeczne Archiwum Warszawy.
Kategoria Rowerkiem po Warszawie, Służbowo, na... rower ;-), SS
- DST 42.05km
- Czas 02:40
- VAVG 15.77km/h
- VMAX 35.60km/h
- Temperatura 3.1°C
- Podjazdy 33m
- Sprzęt Trek 800 Sport
- Aktywność Jazda na rowerze
Centrum dawnego Bródna
Niedziela, 1 lutego 2015 · dodano: 21.08.2016 | Komentarze 0
Marszałkowska - pl. Konstytucji - Waryńskiego - Nowowiejska - al. Wyzwolenia - Sempołowskiej - al. Armii Ludowej - pl. Na Rozdrożu - Aleje Ujazdowskie - Agrykola - al. Hopfera - Hoene-Wrońskiego - Bobkowskiego - Kruczkowskiego - Topiel - Browarna - Furmańska - Sowia - Grodzka - Wybrzeże Gdańskie - Wenedów - Most Gdański - Starzyńskiego - Darwina - Starzyńskiego - 11 Listopada - Odrowąża - Cm. Bródzieński - Matki Teresy - Bolesławicka - Poborzańska -
Wysockiego - Syrokomli - Ogińskiego - Matki Teresy - Odrowąża - Starzyńskiego - Namysłowska - Szymanowskiego - Dąbrowszczaków - Brechta - Jagiellońska - Starzyńskiego - Most Gdański - Słomińskiego - Międzyparkowa - Bonifraterska - al. Jana Pawła II - Broniewskiego - Literacka - al. Obrońców Grodna - al. Prymasa Tysiąclecia - Aleje Jerozolimskie - Kopińska - Szczęśliwcka - Barska - pl. Narutowicza - Uniwersytecka - Raszyńska - Reja - Wawelska - Ondraszka - Pole Mokotowskie - al. Niepodległości - Batorego - al. Niepodległości - Pole Mokotowskie - al. Armii Ludowej - Sempołowskiej - al. Wyzwolenia - Nowowiejska - Waryńskiego - pl. Konstytucji - Marszałkowska
Moja droga do cmentarza uległa kolejnej modyfikacji dzięki budowie drogi dla rowerów w ciągu ulicy Wysockiego. To doskonała okazja aby się przyjrzeć zabudowie Bródna, o którym pisałem kilka razy.
O najbardziej znanym obiekcie mieszczącym się na Bródnie -
o Cmentarzu Bródzieńskim pisałem 10 maja 2013 roku. Z kolei 27 czerwca 2013 roku pisałem o fenomenie poświęcenia dwóch ulic na Bródnie jednemu patronowi, jakim był Ludwik Kondratowicz herbu Syrokomla. O śladach drewnianej zabudowy Bródna pisałem 27 lipca 2013 roku.
A dzisiaj chciałbym przyjrzeć się śladom dawnego centrum Bródna. Historycznie Bródno istniejące w IX wieku Bródno mieściło się znacznie dalej na wschód od obecnego osiedla na terenie Lasku Bródnowskiego. Gród został zniszczony w XI wieku i nie został odbudowany. Później w XV wieku istnieje królewska wieś Bródno. Wieś była niszczona podczas potopu szwedzkiego, powstań: kościuszkowskiego i listopadowego. Kolejną możliwość rozwoju Bródna związana jest z budową Kolei Nadwiślańskiej i stacji Praga w 1877 roku. Wówczas w pobliżu stacji zaczęli osiedlać się pracownicy kolei z rodzinami. Najważniejszą ulicą była Białołęcka, która zaczynała się wówczas od Odrowąża. Obecnie jej początkowy odcinek wchłonięty został przez ulicę Wysockiego, a dalszy poszatkowany stał się częścią ulicy Ogińskiego. Białołęcka pod swoją właściwą nazwą funkcjonuje dopiero za Trasą Toruńską. To skutek budowy osiedla w latach 70. XX wieku. Dwie chyba najważniejsze budowle dla dawnego Bródna ulokowane zostały u zbiegu dawnych ulic Białołęckiej i Kmiecej, a obecnie Wysockiego i Bartniczej. Są nimi szkoła i kościół. Zacznijmy od szkoły.
A dzisiaj chciałbym przyjrzeć się śladom dawnego centrum Bródna. Historycznie Bródno istniejące w IX wieku Bródno mieściło się znacznie dalej na wschód od obecnego osiedla na terenie Lasku Bródnowskiego. Gród został zniszczony w XI wieku i nie został odbudowany. Później w XV wieku istnieje królewska wieś Bródno. Wieś była niszczona podczas potopu szwedzkiego, powstań: kościuszkowskiego i listopadowego. Kolejną możliwość rozwoju Bródna związana jest z budową Kolei Nadwiślańskiej i stacji Praga w 1877 roku. Wówczas w pobliżu stacji zaczęli osiedlać się pracownicy kolei z rodzinami. Najważniejszą ulicą była Białołęcka, która zaczynała się wówczas od Odrowąża. Obecnie jej początkowy odcinek wchłonięty został przez ulicę Wysockiego, a dalszy poszatkowany stał się częścią ulicy Ogińskiego. Białołęcka pod swoją właściwą nazwą funkcjonuje dopiero za Trasą Toruńską. To skutek budowy osiedla w latach 70. XX wieku. Dwie chyba najważniejsze budowle dla dawnego Bródna ulokowane zostały u zbiegu dawnych ulic Białołęckiej i Kmiecej, a obecnie Wysockiego i Bartniczej. Są nimi szkoła i kościół. Zacznijmy od szkoły.
Szkoła na Bródnie © oelka
Gmach szkoły powstał w latach 1923-25. Projekt budynku przygotował
Zdzisław Mączeński. Jest to architekt znany między innymi z projektu gmachu obecnego Ministerstwa Edukacji w alei Szucha. Na blogu 14 września 2013 roku prezentowałem kościół Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny w Lubochni, który zaprojektował razem z Józefem Piusem Dziekońskim. Gmach przy Bartniczej mieścił jak to często wówczas bywało kilka szkół powszechnych: szkołę
nr 55, 105, 88 im. Orląt Lwowskich, nr 128 im. Stanisława Staszica. Powstała również
sala gimnastyczna z zapleczem sanitarnym a także dom z mieszkaniami dla nauczycieli.
Obecnie również w gmachu mieści się kilka szkół. Są to zespół szkół specjalnych nr 98, szkoła podstawowa numer 206 oraz CII Liceum Ogólnokształcące im. ks. J. Wożniaka.
Obecnie również w gmachu mieści się kilka szkół. Są to zespół szkół specjalnych nr 98, szkoła podstawowa numer 206 oraz CII Liceum Ogólnokształcące im. ks. J. Wożniaka.
Dokładnie po drugiej stronie ulicy swoje miejsce znalazła druga ważna dla mieszkańców dawnego Bródna budowla - kościół pod wezwaniem Matki Boskiej Różańcowej.
Pierwszy kościół jaki udało się zbudować w 1909 roku ufundowała księżna Maria Radziwiłłowa z Zawiszów. Nie było to jej jedyna fundacja związana z budową kościoła.
Prezentowany 27 lipca 2013 roku kościół św. Jadwigi na Pelcowiźnie również powstał dzięki Marii Radziwiłłowej.
W 1909 roku na Bródnie udało się zbudować skromną drewnianą świątynię. Parafia została erygowana 26 października 1913 roku. Wcześniej mieszkańcy Bródna należeli do parafii Matki Boskiej Loretańskiej na Pradze, o której pisałem 8 lipca 2014 roku.
Drewniany niewielki kościół nie spełniał potrzeb parafii. Dlatego też w 1928 roku powstał projekt nowego, murowanego kościoła autorstwa podobnie jak w przypadku gmachu szkolnego Zdzisława Mączeńskiego. Zgodę na budowę świątyni proboszcz ks. Stefan Roguski uzyskał w 1934 roku. Wówczas Mączeński przygotował drugą wersję projektu świątyni. W 1938 roku ruszyły prace budowlane. Do wybuchu wojny udało się przygotować fundamenty tego gmachu. Dalsze prace przerwał wybuch II wojny światowej. Już we wrześniu 1939 roku spłonął drewniany kościół z 1909 roku. Nabożeństwa odprawiano w zbudowanej wówczas kaplicy, która została z kolei zniszczona w 1944 roku. Od tego czasu parafia korzystała z kaplicy w domu Caritasu przy Poborzańskiej 33.
W 1909 roku na Bródnie udało się zbudować skromną drewnianą świątynię. Parafia została erygowana 26 października 1913 roku. Wcześniej mieszkańcy Bródna należeli do parafii Matki Boskiej Loretańskiej na Pradze, o której pisałem 8 lipca 2014 roku.
Drewniany niewielki kościół nie spełniał potrzeb parafii. Dlatego też w 1928 roku powstał projekt nowego, murowanego kościoła autorstwa podobnie jak w przypadku gmachu szkolnego Zdzisława Mączeńskiego. Zgodę na budowę świątyni proboszcz ks. Stefan Roguski uzyskał w 1934 roku. Wówczas Mączeński przygotował drugą wersję projektu świątyni. W 1938 roku ruszyły prace budowlane. Do wybuchu wojny udało się przygotować fundamenty tego gmachu. Dalsze prace przerwał wybuch II wojny światowej. Już we wrześniu 1939 roku spłonął drewniany kościół z 1909 roku. Nabożeństwa odprawiano w zbudowanej wówczas kaplicy, która została z kolei zniszczona w 1944 roku. Od tego czasu parafia korzystała z kaplicy w domu Caritasu przy Poborzańskiej 33.
8 maja 1949 roku wmurowany został w fundamenty akt erekcyjny. Jednak pozwolenie na budowę parafia otrzymała w 1956 roku. Budowa została przeprowadzona sprawnie, gdyż już w 1960 roku, 13 czerwca Prymas ks. kard. Stefan Wyszyński poświęcił nową świątynię. Cztery lata później gotowy był ołtarz i można było dokonać konsekracji świątyni. W 2015 roku stała się
Diecezjalnym Sanktuarium Matki Bożej Różańcowej.
Na koniec jeszcze kapliczka, która znajduje się bliżej cmentarza, za gmachem szkolnym przy Wysockiego.
Na koniec jeszcze kapliczka, która znajduje się bliżej cmentarza, za gmachem szkolnym przy Wysockiego.
O Bródnie pisałem również
29 września 2013 roku, gdy pisząc o ulicy Świętego Wincentego przedstawiłem plan ze zmianami układu sieci ulicznej na Bródnie. Budowa osiedla w latach 70. nie tylko bowiem zmiotła większość dawnej zabudowy, ale również stała się przyczyną nowej aranżacji sieci dróg w tym rejonie. Po części słusznie, gdyż dawne Bródno opierało się na układzie dróg wiejskich będących często wcześniej miedzami dzielącymi pola. Jednak z drugiej strony zupełnie w ten sposób został zatarty układ zabudowy Bródna. Powoli znikają budynki pamiętające czasy zanim powstały bloki. Jeszcze trochę a kościół i szkoła mogą zostać jednymi pamiątkami dawnego Bródna.
Kategoria Służbowo, na... rower ;-), Rowerkiem po Warszawie, MTB
- DST 71.54km
- Teren 3.71km
- Czas 03:34
- VAVG 20.06km/h
- VMAX 39.10km/h
- Temperatura 8.3°C
- Podjazdy 41m
- Sprzęt ??? [Singel]
- Aktywność Jazda na rowerze
BNSF San Diego Subdivision in Czosnow
Sobota, 17 stycznia 2015 · dodano: 13.08.2016 | Komentarze 0
Marszałkowska - pl. Konstytucji - Waryńskiego - Nowowiejska - pl. Zbawiciela - al. Wyzwolenia - Sempołowskiej - al. Armii Ludowej - Agrykola - Hopfera - Hoene-Wrońskiego - Bobkowskiego - Kruczkowskiego - Topiel - Browarna - Furmańska - Sowia - Grodzka - Wybrzeże Gdańskie - Wybrzeże Gdyńskie - Gwiaździsta - Wybrzeże Gdyńskie - Farysa - Pułkowa - Papirusów - Młociny - [Łomianki] Czarnieckiego - Przyłuskiego - Kościuszki - Wólczyńska - 11 Listopada - Warszawska - Wiślana - Rolnicza - [Kiełpin] - Rolnicza - [Dziekanów Polski] Rolnicza - [Łomna] Kochanowskiego - [Cząstków Polski] Wiejska - [Cząstków Mazowiecka] Wyszyńskiego - [Czosnów] Lercha - Warszawska - Gminna -
UG Czosnów - Gminna - Strażacka - Rolnicza - [Cząstków Mazowiecka] Wyszyńskiego - [Cząstków Polski] Wiejska - [Łomna] Kochanowskiego - [Dziekanów Polski] Rolnicza - [Kiełpin] - Rolnicza - [Łomianki] Rolnicza - Wiślana - Warszawska - Przyłuskiego - Kościuszki - [Warszawa] Dziwożony - Młociny - Papirusów - Abecadło - Farysa - Prozy - Zgrupowania AK "Kampinos" - Książąt Mazowieckich - Nocznickiego - Parola - Wrzeciono - Przy Agorze - Kasprowicza - al. Reymonta - gen. Maczka - al. Prymasa Tysiąclecia - Aleje Jerozolimskie - Kopińska - Szczęśliwicka - Barska - pl. Narutowicza - Filtrowa - Krzywickiego - Nowowiejska - pl. Politechniki - Lwowska - Piękna
Pojechałem do Czosnowa, by znaleźć się w gdzieś w Stanach Zjednoczonych. Tylko... 160 razy mniejszych niż w rzeczywistości.
Amerykańska kolej w miniaturze © oelka
Czasem tak można, gdy człowiek znajdzie się na imprezie organizowanej przez modelarzy kolejowych. Podobnie było
10 maja 2014 roku, gdy opisywałem moją wizytę w Mińsku Mazowieckim na imprezie z makietą modułową w wielkości TT. Tym razem znalazłem się w Czosnowie przy makiecie w wielkości N (czyli w skali 1:160). Jazdy pociągów na makiecie odbywały się na podstawie rozkładu jazdy oraz z dokumentacją wymaganą w ruchu towarowym, taką jak listy przewozowe dla poszczególnych wagonów. Poniżej wyprawka dla maszynisty: FRED do sterowania cyfrowego wybraną lokomotywą i zestawienie pociągu. Do szczęścia brakuje jeszcze kart poszczególnych wagonów.
Na tytułowym zdjęciu widoczny jest model lokomotywy EMD15DC. W oryginale jest to jedna z lokomotyw wyprodukowana w latach 1974-83 przez General Motors - Electro-Motive Division. Powstało 351 egzemplarzy. Większa część z nich pracuje na prywatnych kolejach Union Pacific.
Poniżej w typowo amerykańskim krajobrazie podąża pociąg prowadzony przez dwie lokomotywy EMD GP30 należącą do Burlington Northern z numerem 2813 oraz GP35u należącą do BNSF z numerem 2540.
Lokomotywy EMD GP30 produkowane były przez General Motors Electro-Motive Division of La Grange, Illinois w latach 1961-63. Zbudowano ich 948. Natomiast lokomotywy GP35 były również produkowane przez General Motors jednak nieco później, w latach 1963-66.
Na tytułowym zdjęciu widoczny jest model lokomotywy EMD15DC. W oryginale jest to jedna z lokomotyw wyprodukowana w latach 1974-83 przez General Motors - Electro-Motive Division. Powstało 351 egzemplarzy. Większa część z nich pracuje na prywatnych kolejach Union Pacific.
Poniżej w typowo amerykańskim krajobrazie podąża pociąg prowadzony przez dwie lokomotywy EMD GP30 należącą do Burlington Northern z numerem 2813 oraz GP35u należącą do BNSF z numerem 2540.
Lokomotywy EMD GP30 produkowane były przez General Motors Electro-Motive Division of La Grange, Illinois w latach 1961-63. Zbudowano ich 948. Natomiast lokomotywy GP35 były również produkowane przez General Motors jednak nieco później, w latach 1963-66.
BNSF Railway jest amerykańskim prywatnym przewoźnikiem prowadzącym przewozy w głównie w centralnych stanach USA. BNSF dociera również na zachodnie wybrzeże Stanów Zjednoczonych.
Kolej w USA różni się zasadniczo od kolei europejskich. W Europie koleje rozwijające się początkowo jako prywatne przedsięwzięcia zostały z czasem upaństwowione. W Europie koleje państwowe dominowały od okresu po pierwszej wojnie światowej aż do lat 80-90. XX wieku. Natomiast w Stanach Zjednoczonych koleje pozostały w rękach prywatnych. W zasadzie poza wschodnim wybrzeżem nie odgrywają większej roli w ruchu pasażerskim. Tu dominują samochody w transporcie lokalnym i lotnictwo na dalekich dystansach. Natomiast kolej cały czas odgrywa ważną rolę w transporcie towarów, szczególnie masowych.
Znacznie niższy niż w Europie jest poziom techniczny linii kolejowych i urządzeń sterowania ruchem kolejowym. Na porządku dziennym są linie, gdzie szyny do podkładów mocowane są za pomocą gwoździ, nie zaś przy pomocy podkładek i śrub, lub mocowań sprężystych jak to można zobaczyć choćby na naszych szlakach.
Charakterystyczny jest tabor kolei amerykańskich. W USA stosuje się ten sam rozstaw torów, jak w Europie (1435mm), jednak skrajnia taboru jest większa niż na kolejach europejskich. Większa skrajnia pozwala na przykład na to, by na platformach z obniżoną podłogą transportować dwa znormalizowane kontenery ustawione jeden na drugim. W Europie jest to niemożliwe.
Wagony kolei amerykańskich są bardzo charakterystyczne. Co ciekawe zbliżone do nich wyglądem i skrajnią są wagony kolei rosyjskich, gdzie poza szerszymi torami (1520mm) jest stosowana nieco większa skrajnia taboru niż w Europie. Poniżej model wagonu amerykańskiego z rodzaju hopper do transportu materiałów sypkich z możliwością samoczynnego wyładunku pod spód.
Tabor amerykański pojawiał się w Europie i w Polsce. PKP po pierwszej wojnie światowej nabyły z demobilu armii amerykańskiej operującej w Europie wagony towarowe i lokomotywy parowe serii Tr20. Po drugiej wojnie światowej z USA sprowadzono ciężkie lokomotywy parowe serii Ty246 zwane popularnie "trumanami". Platformę pochodzenia amerykańskiego prezentowałem 24 września 2013 roku, przy okazji obchodów Dni Transportu Publicznego w Warszawie.
Na kolejach przemysłowych należących do przemysłu górniczego, zwanymi popularnie kolejami piaskowymi w latach 50. XX wieku używano amerykańskie samoczynne sprzęgi Yanneya, stosowane powszechnie na kolejach amerykańskich.
Wśród obecnego taboru kursującego po polskich torach można spotkać lokomotywy serii SM48 (TEM2) produkowane w ZSRR zwane w Polsce popularnie "tamarami", którą prezentowałem 8 stycznia 2012 roku oraz 26 grudnia 2013 roku, przy okazji szerszego opisu linii na Siekierki. Dla PKP w latach 1976-1988 sprowadzono 130 sztuk oznaczonych jako SM48. Popularnie nazywane są "Tamarami". Na potrzeby przemysłu import rozpoczęto nieco wcześniej bo od 1974 roku. Rodowód tych maszyn sięga amerykańskiej lokomotywy ALCO RSD-1. Znaczna część tych lokomotyw trafiła do ZSRR jako pomoc amerykańska w ramach Lend-Lease Act. W ZSRR została skopiowana i produkowana jako TE1 w zakładach w Charkowie. Na jej podstawie Związek Radziecki wyprodukował lokomotywy TEM1, a od 1967 roku TEM2 wytwarzane w zakładach w Briańsku, a potem także w Woroszyłowgradzie (Ługańsku). Jednak lokomotywy normalnotorowe powstawały tylko w pierwszej z tych fabryk.
Jak widać kolej amerykańska w Polsce występuje nie tylko jako modele.
Kolej w USA różni się zasadniczo od kolei europejskich. W Europie koleje rozwijające się początkowo jako prywatne przedsięwzięcia zostały z czasem upaństwowione. W Europie koleje państwowe dominowały od okresu po pierwszej wojnie światowej aż do lat 80-90. XX wieku. Natomiast w Stanach Zjednoczonych koleje pozostały w rękach prywatnych. W zasadzie poza wschodnim wybrzeżem nie odgrywają większej roli w ruchu pasażerskim. Tu dominują samochody w transporcie lokalnym i lotnictwo na dalekich dystansach. Natomiast kolej cały czas odgrywa ważną rolę w transporcie towarów, szczególnie masowych.
Znacznie niższy niż w Europie jest poziom techniczny linii kolejowych i urządzeń sterowania ruchem kolejowym. Na porządku dziennym są linie, gdzie szyny do podkładów mocowane są za pomocą gwoździ, nie zaś przy pomocy podkładek i śrub, lub mocowań sprężystych jak to można zobaczyć choćby na naszych szlakach.
Charakterystyczny jest tabor kolei amerykańskich. W USA stosuje się ten sam rozstaw torów, jak w Europie (1435mm), jednak skrajnia taboru jest większa niż na kolejach europejskich. Większa skrajnia pozwala na przykład na to, by na platformach z obniżoną podłogą transportować dwa znormalizowane kontenery ustawione jeden na drugim. W Europie jest to niemożliwe.
Wagony kolei amerykańskich są bardzo charakterystyczne. Co ciekawe zbliżone do nich wyglądem i skrajnią są wagony kolei rosyjskich, gdzie poza szerszymi torami (1520mm) jest stosowana nieco większa skrajnia taboru niż w Europie. Poniżej model wagonu amerykańskiego z rodzaju hopper do transportu materiałów sypkich z możliwością samoczynnego wyładunku pod spód.
Tabor amerykański pojawiał się w Europie i w Polsce. PKP po pierwszej wojnie światowej nabyły z demobilu armii amerykańskiej operującej w Europie wagony towarowe i lokomotywy parowe serii Tr20. Po drugiej wojnie światowej z USA sprowadzono ciężkie lokomotywy parowe serii Ty246 zwane popularnie "trumanami". Platformę pochodzenia amerykańskiego prezentowałem 24 września 2013 roku, przy okazji obchodów Dni Transportu Publicznego w Warszawie.
Na kolejach przemysłowych należących do przemysłu górniczego, zwanymi popularnie kolejami piaskowymi w latach 50. XX wieku używano amerykańskie samoczynne sprzęgi Yanneya, stosowane powszechnie na kolejach amerykańskich.
Wśród obecnego taboru kursującego po polskich torach można spotkać lokomotywy serii SM48 (TEM2) produkowane w ZSRR zwane w Polsce popularnie "tamarami", którą prezentowałem 8 stycznia 2012 roku oraz 26 grudnia 2013 roku, przy okazji szerszego opisu linii na Siekierki. Dla PKP w latach 1976-1988 sprowadzono 130 sztuk oznaczonych jako SM48. Popularnie nazywane są "Tamarami". Na potrzeby przemysłu import rozpoczęto nieco wcześniej bo od 1974 roku. Rodowód tych maszyn sięga amerykańskiej lokomotywy ALCO RSD-1. Znaczna część tych lokomotyw trafiła do ZSRR jako pomoc amerykańska w ramach Lend-Lease Act. W ZSRR została skopiowana i produkowana jako TE1 w zakładach w Charkowie. Na jej podstawie Związek Radziecki wyprodukował lokomotywy TEM1, a od 1967 roku TEM2 wytwarzane w zakładach w Briańsku, a potem także w Woroszyłowgradzie (Ługańsku). Jednak lokomotywy normalnotorowe powstawały tylko w pierwszej z tych fabryk.
Jak widać kolej amerykańska w Polsce występuje nie tylko jako modele.
Wszyscy zainteresowani modelarstwem w wielkości N, mogą śledzić stronę
N-ormy i fora: N-ormy, N.FREMO.pl oraz forum sympatyków kolei amerykańskich.
Kategoria Kolejowe klimaty, Służbowo, na... rower ;-), SS
- DST 46.93km
- Teren 0.71km
- Czas 02:29
- VAVG 18.90km/h
- VMAX 40.70km/h
- Temperatura 5.2°C
- Podjazdy 33m
- Sprzęt ??? [Singel]
- Aktywność Jazda na rowerze
Kolejarze w Międzylesiu
Środa, 14 stycznia 2015 · dodano: 07.08.2016 | Komentarze 0
Marszałkowska - pl. Konstytucji - Waryńskiego - Nowowiejska - al. Wyzwolenia - al. Armii Ludowej - Al. Ujazdowskie - Agrykola - Szwoleżerów - 29 Listopada - Czerniakowska - Suligowskiego - Podchorążych - Sielecka - Jazgarzewska - Sobieskiego - Beethovena - Witosa - Becka - Most Siekierkowski - al. Wieniawy-Długoszowskiego - Ostrobramska - Płowiecka - Korkowa - Naddnieprzańska - Sępia - Hermanowska - Widoczna - Wodzisławska - Błękitna - Wierchów - Antenowa - Mielecka - Paczkowska - Pomiechowska - Piechurów - Mrówcza - Zwoleńska - Żegańska -- Żegańska -
Bursztynowa - Świebodzińska - Patriotów - Zwoleńska - Mrówcza - Cylichowska - Trakt Lubelski - Chodzieska - Panoramy - Peonii - Wał Miedzeszyński - Cyklamenów - Heliotropów -- Heliotropów - Cyklamenów - Wał Miedzeszyński - Wybrzeże Szczecińskie - Most Świętokrzyski - Wybrzeże Kościuszkowskie - Wioślarska - Solec- Wilanowska - Czerniakowska - Ludna - al. Bobkowskiego - Hoene-Wrońskiego - Hopfera - Agrykola - Aleje Ujazdowskie - al. Armii Ludowej - Sempołowskiej - al. Wyzwolenia - Nowowiejska - Waryńskiego - pl. Konstytucji - Marszałkowska
Międzylesie i kolej. Wiele osób wskaże w tym momencie przystanek kolejowy na linii do Otwocka. Możliwe, że ktoś wspomni dawny tramwaj konny, który od Wawra kursował przez środek Kaczego Dołu, bo tak się kiedyś nazywało do roku 1927 czy też 1932.
Kolejowy szpital © oelka
Po wojnie najważniejsze służby i przedsiębiorstwa państwowe zaczęły tworzyć własną służbę zdrowia, Tak samo postąpiły również Polskie Koleje Państwowe. Zbudowano nie tylko sieć przychodni zakładowych, ale również i szpitale w większych miastach.
W Warszawie kolej również miała mieć swój szpital.
Miejsce dla niego wybrano odległe od centrum miasta w Międzylesiu, przy ulicy Bursztynowej. Budowa rozpoczęła się w 1954 roku. Uroczyste otwarcie odbyło się 30 października 1960 roku. Od 1962 roku szpital funkcjonował pod nazwą Centralny Szpital Kolejowy w Warszawie - Międzylesiu.
W Warszawie kolej również miała mieć swój szpital.
Miejsce dla niego wybrano odległe od centrum miasta w Międzylesiu, przy ulicy Bursztynowej. Budowa rozpoczęła się w 1954 roku. Uroczyste otwarcie odbyło się 30 października 1960 roku. Od 1962 roku szpital funkcjonował pod nazwą Centralny Szpital Kolejowy w Warszawie - Międzylesiu.
Szpital jak to bywa z czasem zrobił się zbyt ciasny. Rozbudowę rozpoczęto w 1983 roku. Jako pierwszy powstał hotel dla pięlęgniarek ukończony w 1987 roku. Dalsza rozbudowa prowadzona była bardzo powoli. W latach 90. XX wieku prace zawieszono. W tym czasie szpital przestał być placówką resortową. Co oznaczało też zmianę nazwy na
Międzyleski Szpital Specjalistyczny w Warszawie. Dokończono ją dopiero w ostatnich latach. Elewacja nowego gmachu nawiązuje do znajdującego się w sąsiedztwie lasu.
Można jednak odnieść również wrażenie, że to coś w stylu reklamy wielkopowierzchniowej.
Można jednak odnieść również wrażenie, że to coś w stylu reklamy wielkopowierzchniowej.
Patrząc na układ budynków z lat 50. można odnieść wrażenie, że główny dojazd do szpitala powinien prowadzić nie ulicą Bursztynową, lecz Bławatków. Jednak ulica Bławatków to wąska droga prowadząca do prywatnych domów i jeśli nawet miała stać się osią widokową budynków szpitalnych to wymagałoby to wykupu gruntów.
O okolicy szpitala pisałem już 1 maja 2011 roku, pokazując nie istniejącą obecnie pętlę autobusową przy Bursztynowej. Pętla funkcjonowała w latach 1969-77. Jednak dojazd w pobliże szpitala autobusem możliwy był już wcześniej, gdyż od 1962 roku od przystanku kolejowego do Wiśniowej Góry kursowała linia 156.
O Międzylesiu pisałem również 28 września 2011 roku, prezentując drewnianą zabudowę przy Żegańskiej. Obecnie jest tam prowadzona wielka przebudowa ulicy połączona z budową tunelu pod torami. Ciekawe czy rozwiąże to drożność ulic w Międzylesiu, czy też spowoduje, że kierowcy jadący z Wesołej przez Żegańską w stronę centrum Warszawy zafundują w Międzylesiu jeszcze większe korki niż dotychczas?
O okolicy szpitala pisałem już 1 maja 2011 roku, pokazując nie istniejącą obecnie pętlę autobusową przy Bursztynowej. Pętla funkcjonowała w latach 1969-77. Jednak dojazd w pobliże szpitala autobusem możliwy był już wcześniej, gdyż od 1962 roku od przystanku kolejowego do Wiśniowej Góry kursowała linia 156.
O Międzylesiu pisałem również 28 września 2011 roku, prezentując drewnianą zabudowę przy Żegańskiej. Obecnie jest tam prowadzona wielka przebudowa ulicy połączona z budową tunelu pod torami. Ciekawe czy rozwiąże to drożność ulic w Międzylesiu, czy też spowoduje, że kierowcy jadący z Wesołej przez Żegańską w stronę centrum Warszawy zafundują w Międzylesiu jeszcze większe korki niż dotychczas?
Kategoria Rowerkiem po Warszawie, Służbowo, na... rower ;-), SS
- DST 29.44km
- Czas 01:36
- VAVG 18.40km/h
- VMAX 35.70km/h
- Temperatura 2.3°C
- Podjazdy 41m
- Sprzęt ??? [Singel]
- Aktywność Jazda na rowerze
Święty Wojciech na Woli
Poniedziałek, 5 stycznia 2015 · dodano: 05.08.2016 | Komentarze 0
Marszałkowska - pl. Konstytucji - Waryńskiego - Nowowiejska - pl. Zbawiciela - al. Wyzwolenia - Sempołowskiej - al. Armii Ludowej - Agrykola - Hopfera - Hoene-Wrońskiego - Bobkowskiego - Kruczkowskiego - Topiel - Browarna - Furmańska - Sowia - Grodzka - Wybrzeże Gdańskie - Wenedów - Słomińskiego - Międzyparkowa - Bonifraterska - Słonimskiego - Dzika - Karmelicka - Dzielna - al. Jana Pawła II - Nowolipie - Żelazna - Prosta - Twarda - Śliska - Twarda - Prosta - Kasprzaka - Brylowska - Szarych Szeregów - Krzyżanowskiego - Kasprzaka - al. Prymasa Tysiąclecia -
Wolska - al. Prymasa Tysiąclecia - Aleje Jerozolimskie - Opaczewska - Grójecka - Skorochód-Majewskiego - Archiwalna - WUM - Banacha - Pole Mokotowskie - Waryńskiego - Skolimowska - Chocimska - Klonowa - Belwederska - Al. Ujazdowskie - al. Armii Ludowej - Sempołowskiej - al. Wyzwolenia - Nowowiejska - Waryńskiego - pl. Konstytucji - Marszałkowska
Wracając do domu zboczyłem na chwilę z mojej trasy. Było warto, gdyż podświetlona wieża kościoła prezentuje się wieczorem bardzo interesująco.
Wolski kościół © oelka
O historii wolskich kościołów pisałem już przy okazji
wizyty na ulicy Bema niemal rok wcześniej, 17 lutego 2014 roku. Kościół przy Bema (do 1920 roku Parafialnej) był stosunkowo mały jak na potrzeby wolskiej parafii. W 1895 roku Szymon Ołdak przekazał posesję przy Wolskiej na potrzeby budowy nowego kościoła. Projekt przygotował specjalista od budowy kościołów neogotyckich - Józef Pius Dziekoński. Z jego projektów prezentowałem 30 listopada 2014 roku kościół św. Floriana na Pradze oraz nietypowy bo neorenesansowy kościół Zbawiciela - 27 kwietnia 2012. Tu jednak pozostał wierny neogotykowi. Budowa toczyła się stosunkowo szybko, gdyż rozpoczęta w 1899 roku została zakończona w 1903 roku. Patronem kościoła został św. Stanisław. Gdy w 1917 roku na Bema czasowo wprowadzili się ojcowie Redemptoryści parafię z ulicy Bema przeniesiono do kościoła przy Wolskiej. Redemptoryści z Bema wyprowadzili się do swojej siedziby przy Karolkowej w 1925 roku. Parafia powróciła wówczas do swojej siedziby w kościele przy ulicy Bema. Rok 1925 nie był dla kościoła przy Wolskiej szczęśliwy. 15 kwietnia 1925 roku pożar zniszczył dzwony oraz organy.
1 kwietnia 1927 roku powołano nową parafię na Woli pod wezwaniem św. Wojciecha, z siedzibą w kościele przy ulicy Wolskiej.
W 1928 roku rozpoczęto na podstawie projektu Konstantego Jakimowicza budowę plebanii, pod adresem Sokołowska 4, którą ukończono w 1939 roku.
W 1928 roku rozpoczęto na podstawie projektu Konstantego Jakimowicza budowę plebanii, pod adresem Sokołowska 4, którą ukończono w 1939 roku.
W 1939 roku kościół został poważnie uszkodzony. Prace przy odbudowie przeprowadzono w 1940 roku. Jednak w wojennej historii Warszawy kościół zapisał się w czasie Powstania Warszawskiego. Niemcy utworzyli z kościoła obóz przejściowy dla wypędzanych mieszkańców Warszawy. Z kościoła ludzie prowadzeni byli na stację Warszawa Zachodnia, skąd koleją przewożeni byli do obozu w Pruszkowie urządzonego w zabudowaniach warsztatów kolejowych, które prezentowałem 7 września 2014 roku. Trzech księży pracujących w parafii za pomoc osobom przebywającym w kościele zostało rozstrzelanych. W kościele Niemcy przetrzymywali cywilnych mieszkańców Warszawy, często byli to ludzie w podeszłym wieku czy matki z dziećmi.
Walki jakie toczyły się w czasie Powstania spowodowały uszkodzenia dachu i wieży kościoła.
Walki jakie toczyły się w czasie Powstania spowodowały uszkodzenia dachu i wieży kościoła.
Mimo zniszczeń już zimą 1945 roku odprawiano w kościele msze. W 1952 roku na wieży uruchomiono nowy zegar. W kolejnych latach remontowano wnętrze i uzupełniano wyposażenie. W 1997 roku do kościoła sprowadzono relikwie świętego Wojciecha. Patron parafii był biskupem, benedyktynem, który jesienią 966 roku opuścił Czechy po wielu konfliktach z lokalną władzą aby pracować wśród pogan jako misjonarz. Zginął jako męczennik 23 kwietnia 997 roku. Jego ciało wykupił Bolesław Chrobry i pochował w Gnieźnie. Dwa lata później papież Sylwester II wpisał Wojciecha do kanonu świętych. Jego figurę można zobaczyć po lewej stronie koło kościoła.
W pobliżu kościoła znajduje się jeszcze budynek przy ulicy Syreny 11, który jest w pewien sposób związany z parafią św. Wojciecha.
W 1907 roku w Warszawie rozpoczęły swoją działalność siostry Felicjanki. Po otrzymaniu od hrabiego Michała Sobańskiego domu przy ulicy Syreny zaczęły prowadzić tam przedszkole, żłobek i szkołę. W 1934 roku zbudowany został nowy budynek, gdzie umieszczona została szkoła żeńska. W czasie okupacji siostry prowadziły tajne komplety. Po wojnie szkoła działała do roku 1952, gdy została upaństwowiona. W budynku przy Syreny uruchomiono przedszkole. Siostry natomiast mieszkały na piętrze i pracowały w różnych parafiach na terenie Woli.
W 1990 roku siostry odzyskały cały budynek i uruchomiły w nim dom opieki dla ludzi starszych.
W 1990 roku siostry odzyskały cały budynek i uruchomiły w nim dom opieki dla ludzi starszych.
Kategoria SS, Służbowo, na... rower ;-), Rowerkiem po Warszawie
- DST 35.38km
- Teren 0.71km
- Czas 01:55
- VAVG 18.46km/h
- VMAX 35.38km/h
- Temperatura 2.4°C
- Podjazdy 33m
- Sprzęt ??? [Singel]
- Aktywność Jazda na rowerze
Biurowiec i szpital przy Czerniakowskiej
Niedziela, 4 stycznia 2015 · dodano: 01.08.2016 | Komentarze 4
Marszałkowska - pl. Konstytucji - Waryńskiego - Nowowiejska - al. Wyzwolenia - al. Armii Ludowej - Al. Ujazdowskie - Agrykola - Szwoleżerów - 29 Listopada - Czerniakowska - Suligowskiego - Podchorążych - Sielecka - Jazgarzewska - Sobieskiego - Beethovena - Witosa - Becka - Most Siekierkowski - Wał Miedzeszyński - Cyklamenów - Heliotropów -- Heliotropów - Cyklamenów - Wał Miedzeszyński - Wybrzeże Szczecińskie - Most Świętokrzyski - Wybrzeże Kościuszkowskie - Wioślarska - Solec- Wilanowska -
Czerniakowska - Ludna - al. Bobkowskiego - Hoene-Wrońskiego - Hopfera - Agrykola - Aleje Ujazdowskie - al. Armii Ludowej - Sempołowskiej - al. Wyzwolenia - pl. Zbawiciela - Nowowiejska - Waryńskiego - pl. Konstytucji - Marszałkowska
Tym razem Powiśle i narożnik Ludnej oraz Czerniakowskiej. Przed II wojna światową miejsce bardzo ruchliwe. Czerniakowskiej poświęciłem już kilka wpisów. Warto może przypomnieć opis pobliskiego
odcinka Czerniakowskiej z okolic skrzyżowania z Górnośląską z 17 sierpnia 2013 roku gdzie opisałem dlaczego końcowy odcinek tej ulicy z ważnej arterii prowadzącej do Wilanowa zamienił się w lokalną ulicę. O dalszym odcinku Czerniakowskiej włączonym do Wisłostrady pisałem między innymi 5 października 2013 roku. Budynek szkoły przy Czerniakowskiej 128 stała się bohaterem wpisu z 25 października 2013 roku. Natomiast pobliską stację pomp wodociągów przy Czerniakowskiej 124 opisywałem 23 lutego 2014 roku. Tym razem spojrzenie na gmach ulokowany na samym końcu Czerniakowskiej.
ZUS czyli szpital przy Czerniakowskiej © oelka
Powiśle z racji swojego położenia nad Wisłą do czasu rozwoju transportu kolejowego rozwijało się jako dzielnica przemysłowa. Rzeka była niezłą drogą do transportu surowców i towarów. W 1856 roku przy Ludnej dokładnie na przeciwko wylotu Czerniakowskiej uruchomiono gazownię.
Zbiorniki drugiej gazowni z lat 1886-87 prezentowałem 7 kwietnia 2013 roku. Tuż obok gazowni mieściła się siedziba fabryki Lilpop, Rau & Loewenstein (LRL). W 1881 roku fabryka Lilpopa wyprowadziła się na ulicę Bema 65, o czym pisałem 19 listopada 2011 roku. W okresie międzywojennym ten przemysłowy teren Powiśla pomiędzy Ludną i aleją 3 Maja miał się zamienić w dzielnicę urzędów. Nie wiele brakowało by budynek Urzędu Patentowego, znajdujący się w alei Niepodległości stał właśnie na Powiślu. Z tego założenia, jak to nieraz w historii się zdarza powstał jeden obiekt. Jest to dawny biurowiec Związku Ubezpieczeń Pracowników Umysłowych. Poniżej widoczny od ulicy Rozbrat.
Projekt budynku sporządzili Romuald Gutt oraz Józef Jankowski. Plan budynku był zbliżony do litery T. Główna część widoczna na tytułowym zdjęciu ciągnęła się w głąb działki i zakończona była poprzecznym budynkiem stojącym pomiędzy Czerniakowską i Rozbrat. Dodatkowo bliżej frontu znajdowało się boczne skrzydło od strony ulicy Rozbrat. Budynek otrzymał typową dla projektów Gutta elewację z szarej cegły.
16 września 2011 roku prezentowałem willę Romualda Gutta przy nieodległej od szpitala ulicy Hoene-Wrońskiego 5. Tam również można zobaczyć elewację z szarej cegły.
Biurowiec u zbiegu Czerniakowskiej i Ludnej został ukończony w 1931 roku. Związek Ubezpieczeń Pracowników Umysłowych nie zagrzał jednak zbyt długo miejsca w tym budynku. 24 października 1934 roku powołany została do życia jedna centralna instytucja zajmująca się ubezpieczeniami społecznymi. Był to Zakład Ubezpieczeń Społecznych. Dość szybko gmach stał się zbyt ciasny dla tej instytucji. W efekcie w latach 1938-39 dobudowano z tyłu kolejny biurowiec na planie łuku pomiędzy Rozbrat i Czerniakowską. Projekt przygotowali Jan Kukulski i Wacław Ryttel. Ze starszym budynkiem połączony był łącznikiem na wysokości trzeciego piętra. Poniżej znajdował się niezabudowany prześwit. To miejsce widać na poniższym zdjęciu.
Projekt budynku sporządzili Romuald Gutt oraz Józef Jankowski. Plan budynku był zbliżony do litery T. Główna część widoczna na tytułowym zdjęciu ciągnęła się w głąb działki i zakończona była poprzecznym budynkiem stojącym pomiędzy Czerniakowską i Rozbrat. Dodatkowo bliżej frontu znajdowało się boczne skrzydło od strony ulicy Rozbrat. Budynek otrzymał typową dla projektów Gutta elewację z szarej cegły.
16 września 2011 roku prezentowałem willę Romualda Gutta przy nieodległej od szpitala ulicy Hoene-Wrońskiego 5. Tam również można zobaczyć elewację z szarej cegły.
Biurowiec u zbiegu Czerniakowskiej i Ludnej został ukończony w 1931 roku. Związek Ubezpieczeń Pracowników Umysłowych nie zagrzał jednak zbyt długo miejsca w tym budynku. 24 października 1934 roku powołany została do życia jedna centralna instytucja zajmująca się ubezpieczeniami społecznymi. Był to Zakład Ubezpieczeń Społecznych. Dość szybko gmach stał się zbyt ciasny dla tej instytucji. W efekcie w latach 1938-39 dobudowano z tyłu kolejny biurowiec na planie łuku pomiędzy Rozbrat i Czerniakowską. Projekt przygotowali Jan Kukulski i Wacław Ryttel. Ze starszym budynkiem połączony był łącznikiem na wysokości trzeciego piętra. Poniżej znajdował się niezabudowany prześwit. To miejsce widać na poniższym zdjęciu.
Biurowiec został też przystosowany na przyjęcie w razie wojny IV filii
Szpitala Ujazdowskiego, który prezentowałem we wpisie z 11 grudnia 2011 roku. Budynek stał się szpitalem w okresie okupacji. Przeniesiono tu wówczas szpital z ulicy Solec 93, ze względu na zajęcie jego siedziby przez Niemców. Szpital działał tu również w czasie Powstania Warszawskiego.
Po wojnie odbudowę uszkodzonych gmachów przeprowadzono według projektu A. Lachowiczowej. Szczególnie zniszczone było skrzydło od strony ulicy ulicy Rozbrat. Do 1956 roku mieściły się tu, podobnie jak przed wojną biura. W latach 1956-57 budynek dostosowano ponownie do funkcji szpitalnej. Umieszczono tu szpital wojewódzki. Po różnych zmianach administracyjnych w gmachu urzęduje obecnie Szpital Kliniczny im. prof. Orłowskiego, związany z Centrum Medycznego Kształcenia Podyplomowego. Najbardziej widoczną zmianą w wyglądzie jest zabudowanie prześwitu łączącego starszy gmach z nowszym. Główne wejście do szpitala jest w mniej reprezentacyjnej części od Czerniakowskiej.
Po wojnie odbudowę uszkodzonych gmachów przeprowadzono według projektu A. Lachowiczowej. Szczególnie zniszczone było skrzydło od strony ulicy ulicy Rozbrat. Do 1956 roku mieściły się tu, podobnie jak przed wojną biura. W latach 1956-57 budynek dostosowano ponownie do funkcji szpitalnej. Umieszczono tu szpital wojewódzki. Po różnych zmianach administracyjnych w gmachu urzęduje obecnie Szpital Kliniczny im. prof. Orłowskiego, związany z Centrum Medycznego Kształcenia Podyplomowego. Najbardziej widoczną zmianą w wyglądzie jest zabudowanie prześwitu łączącego starszy gmach z nowszym. Główne wejście do szpitala jest w mniej reprezentacyjnej części od Czerniakowskiej.
Mam też własne wspomnienia związane z tym budynkiem. W czasie okupacji przebywał tu przez pewien czas dziadek gdy trzeba było wyleczyć ranę zakażoną podczas pracy grzybem. Szpital dość średnio sobie radził z tym problemem i w efekcie najsprawniej poradziła sobie z tym babcia wykorzystując metody medycyny ludowej.
Dziesięć lat temu z kolei odwiedzałem leczącą się na jednym z oddziałów moją szefową. Był to jej ostatni pobyt w szpitalu gdyż już wówczas było widać, że choroba nowotworowa wygrywa i ostatecznie niestety wygrała. Nie lepsze wspomnienia mam z 2012 roku, gdy w ostatnim roku życia trafił tu kilka razy mój ojciec i tu zresztą w tym szpitalu rozstał się ze światem.
Dla mnie zawsze wizyta w szpitalu czy tym, czy innym jest traumatycznym przeżyciem i nikomu nie życzę by musiał w takie miejsca się udawać. Niestety nie zawsze da się tego uniknąć. Nie wszystko ma dobry koniec. Takie jest życie.
Budynek przy Czerniakowskiej w zasadzie od samego początku był związany z problemami zdrowia. Na przemian raz jako biurowiec Zakładu Ubezpieczeń Społecznych i jako szpital.
Dziesięć lat temu z kolei odwiedzałem leczącą się na jednym z oddziałów moją szefową. Był to jej ostatni pobyt w szpitalu gdyż już wówczas było widać, że choroba nowotworowa wygrywa i ostatecznie niestety wygrała. Nie lepsze wspomnienia mam z 2012 roku, gdy w ostatnim roku życia trafił tu kilka razy mój ojciec i tu zresztą w tym szpitalu rozstał się ze światem.
Dla mnie zawsze wizyta w szpitalu czy tym, czy innym jest traumatycznym przeżyciem i nikomu nie życzę by musiał w takie miejsca się udawać. Niestety nie zawsze da się tego uniknąć. Nie wszystko ma dobry koniec. Takie jest życie.
Budynek przy Czerniakowskiej w zasadzie od samego początku był związany z problemami zdrowia. Na przemian raz jako biurowiec Zakładu Ubezpieczeń Społecznych i jako szpital.
Kategoria SS, Służbowo, na... rower ;-), Rowerkiem po Warszawie
- DST 15.80km
- Czas 01:03
- VAVG 15.05km/h
- VMAX 35.80km/h
- Temperatura 7.3°C
- Podjazdy 17m
- Sprzęt ??? [Singel]
- Aktywność Jazda na rowerze
Zapomniane osiedle
Środa, 24 grudnia 2014 · dodano: 17.05.2016 | Komentarze 9
Marszałkowska - pl. Defilad - Emilii Plater - Świętokrzyska - Prosta - Waliców - Grzybowska - Żelazna - Żytnia - Okopowa - Żytnia - Leonarda - Żytnia - Sokołowska - Górczewska - al. Prymasa Tysiąclecia -
Prądzyńskiego - Tunelowa - Aleje Jerozolimskie - Kopińska - Szczęśliwicka - Barska - pl. Narutowicza - Filtrowa - Łęczycka - Ondraszka - Pole Mokotowskie - al. Armii Ludowej - Polna - Nowowiejska - Waryńskiego - pl. Konstytucji - Marszałkowska
Okolica i sama stacja Warszawa Zachodnia na blogu gościła przy różnych okazjach. Ostatnio opisałem samą stację w dwóch częściach:
26.07.2014 - historia Warszawy Zachodniej oraz 28 lipca 2014 - prezentowane tam pociągi. Sporo wcześniej bo 5 lutego 2013 roku pojawił się wpis związany z obecnym ósmym peronem Warszawy Zachodniej, wcześniej występującym w rozkładach jazdy jako Warszawa Wola. Jeszcze wcześniej, bo 6 stycznia 2013 roku prezentowałem ulicę Armatnią, przy okazji przebijania się przez ślady Czystego. To dość ważne miejsce dla dzisiaj prezentowanego miejsca. Przy Armatniej do dzisiejszego dnia znajduje się zespół budynków mieszkalnych dla pracowników Drogi Żelaznej Warszawsko-Wiedeńskiej. Chociaż ostatnio z ogłoszonych przetargów przez PKP S.A. wynika, że są plany jego wyszczerbienia. Byłaby to duża strata. Niestety to nie pierwszy pomysł tej spółki na pozbywanie się zabytków i tych nieruchomych, i ruchomych poprzez ich likwidacje. Pozostaje mieć nadzieję, że nie dotrą tam, gdzie pierwszy raz zawitałem w lutym roku 1996, w mroźne słoneczne popołudnie. Wówczas ukazał się mi niemal taki sam widok jak tym razem. Obecnie jednak pogoda była jesienna nie zaś typowo zimowa.
Kolejowe osiedle © oelka
W latach 1923-24 ówczesne Ministerstwo Kolei Żelaznych (Polskie Koleje Państwowe powstały dopiero w 1926 roku) zdecydowało się zwiększyć ilość mieszkań dla swoich pracowników. W ten sposób w trójkącie pomiędzy torami rozładunkowymi Czystego, oraz linią obwodową powstało małe osiedle przypominające barokowy pałac z oficynami. Styl przypomina dworce projektowane przez
Romualda Millera. Utrzymany w tym stylu dworzec w Pruszkowie prezentowałem na blogu 7 września 2014 roku. W przypadku osiedla na Czystem autorem projektu był inny architekt Aleksander Raniecki. W ramach tego projektu powstało pięć budynków. Boczne pawilony od strony wschodniej widać na pierwszym zdjęciu. Poniżej widok na środkowy budynek, który w prawdziwym założeniu był by pałacem. A tak jest jednym z budynków mieszkalnych.
Kolejne zdjęcie to zachodnia oficyna i plac pomiędzy budynkami. O kolejowym rodowodzie mogą też świadczyć charakterystyczne ławki doskonale znane z wielu poczekalni.
Pewien problem jest z adresem tego zespołu. W "Atlasie Dawnej Architektury Ulic i Placów Warszawy" Jarosław Zieliński umieścił opis zespołu pod adresem Bema 56. Przedwojenna mapa Warszawy z 1936 roku w przypadku tego zespołu nie umieszcza żadnych danych adresowych. Obecnie natomiast budynki są przypisane do ulicy Prądzyńskiego 23.
Trzeba przyznać, że osiedle jak dotychczas miało sporo szczęścia. Zbudowane zostało bowiem w sąsiedztwie węzłowej stacji,
fabryki Lilpop, Rau, Loewnstain przy zbiegu Bema i Prądzyńskiego (relikty tego zakładu prezentowałem na blogu 19 listopada 2011 roku). Za ulicą Prądzyńskiego znajdowały się natomiast silosy ze zbożem spalone w 1939 roku, oraz zabudowania gazowni, o czym pisałem 7 kwietnia 2013 roku. Mimo to cały zespół nie został w czasie wojny zniszczony, czy poważniej uszkodzony. Do dzisiaj wchodząc pomiędzy te budynki można odnieść wrażenie, że czas płynie tu wolniej. O współczesności przypominają talerze anten satelitarnych i zaparkowane samochody. Dźwięki gwizdawek parowozów zastąpiły syreny lokomotyw elektrycznych i zespołów trakcyjnych. Reszta nie zmienia się od wielu lat. Chociaż?
- Może więc na koniec warto jeszcze spojrzeć na zdjęcie z lutego roku 1996.
- Może więc na koniec warto jeszcze spojrzeć na zdjęcie z lutego roku 1996.
Jednak pewne różnice są. W 1996 roku dachy kryte były dachówką, która pasowała do ich neobarokowego wystroju. Wszystkie budynki posiadały jeszcze takie same okna skrzynkowe. Obecnie część mieszkańców wymieniła sobie stolarkę okienną na własną rękę, co widać po różnym szprosowaniu lub nawet jego braku w oknach. Po prawej stronie zdjęcia z 1996 roku widać białe słupki i ogrodzenie z siatki osłaniające zasypany obecnie zbiornik przeciwpożarowy. Była to zapewne pamiątka po czasach drugiej wojny światowej. Z tamtej wizyty pamiętam też latarnię, pastorał wyglądem zbliżony do latarni w Parku Ujazdowskim przy kamieniu poświęconym Stanisławowi Jachowiczowi. Obecnie nie zauważyłem by stała na terenie osiedla. Mimo to ten kompleks zachował dużo z dawnego wyglądu. Mam nadzieję, że PKP S. A. nie rozbierze tych budynków na potrzeby budowy np. kompleksu biurowego, który się zamarzył jakiś czas temu księgowym ze wspomnianej spółki w pobliżu stacji Warszawa Zachodnia.
A na koniec jeszcze informacja - ogłoszenie związane z koleją.
W najbliższą sobotę będą specjalnie kursowały w dwóch obiegach jednostki serii EN94. Za tydzień - 28 maja nastąpi zmiana napięcia w sieci trakcyjnej i EN94 przejdą do historii. Więcej informacji i rozkład obu obiegów na stronie WKD.
Od poniedziałku 21 maja do środy 25 maja włącznie pojazdy serii EN94 będą obsługiwać wybrane kursy w ramach obowiązującego rozkładu jazdy pociągów dla dnia powszedniego (obsługa przez 2 lub 3 składy).
W piątek 27 maja w związku z wydłużonym weekendem oraz prowadzonymi przygotowaniami do zmiany napięcia zasilania w sieci trakcyjnej na linii WKD obowiązywać będzie rozkład jazdy jak dla sobót, niedziel i świąt. Do 5 składów obsługujących linię WKD według organizacji przewidzianej dla wymienionych dni zostaną skierowane 2 dodatkowe składy zestawione z elektrycznych zespołów trakcyjnych serii EN94, które obsłużą łącznie 20 kursów.
W pierwszym obiegu będą to pociągi o numerach: 110, 403, 402,409, 408, 337, 332, 309, 310, 317, 318, 149.
W drugim obiegu będą to pociągi o numerach: 116, 407, 406, 335, 336, 313, 314, 141.
Jako ostatni do Grodziska Mazowieckiego przybędzie pociąg nr. 149 w relacji Warszawa Śródmieście WKD (odj. 19:05) – Grodzisk Mazowiecki Radońska (przyj. 20:04).
Szczegółowy rozkład jazdy na 27 maja można pobrać ze strony WKD.
A na koniec jeszcze informacja - ogłoszenie związane z koleją.
W najbliższą sobotę będą specjalnie kursowały w dwóch obiegach jednostki serii EN94. Za tydzień - 28 maja nastąpi zmiana napięcia w sieci trakcyjnej i EN94 przejdą do historii. Więcej informacji i rozkład obu obiegów na stronie WKD.
Od poniedziałku 21 maja do środy 25 maja włącznie pojazdy serii EN94 będą obsługiwać wybrane kursy w ramach obowiązującego rozkładu jazdy pociągów dla dnia powszedniego (obsługa przez 2 lub 3 składy).
W piątek 27 maja w związku z wydłużonym weekendem oraz prowadzonymi przygotowaniami do zmiany napięcia zasilania w sieci trakcyjnej na linii WKD obowiązywać będzie rozkład jazdy jak dla sobót, niedziel i świąt. Do 5 składów obsługujących linię WKD według organizacji przewidzianej dla wymienionych dni zostaną skierowane 2 dodatkowe składy zestawione z elektrycznych zespołów trakcyjnych serii EN94, które obsłużą łącznie 20 kursów.
W pierwszym obiegu będą to pociągi o numerach: 110, 403, 402,409, 408, 337, 332, 309, 310, 317, 318, 149.
W drugim obiegu będą to pociągi o numerach: 116, 407, 406, 335, 336, 313, 314, 141.
Jako ostatni do Grodziska Mazowieckiego przybędzie pociąg nr. 149 w relacji Warszawa Śródmieście WKD (odj. 19:05) – Grodzisk Mazowiecki Radońska (przyj. 20:04).
Szczegółowy rozkład jazdy na 27 maja można pobrać ze strony WKD.
- DST 40.84km
- Teren 0.71km
- Czas 02:15
- VAVG 18.15km/h
- VMAX 38.80km/h
- Temperatura 7.4°C
- Podjazdy 33m
- Sprzęt ??? [Singel]
- Aktywność Jazda na rowerze
Niejasny napad na Jasnej
Sobota, 20 grudnia 2014 · dodano: 11.05.2016 | Komentarze 1
Marszałkowska - pl. Defilad - Świętokrzyska --
Jasna - Złota - Zgoda - Szpitalna - Górskiego - Tuwima - Warecka - Świętokrzyska - Nowy Świat - Kopernika - Bartoszewicza - Sewerynów - Oboźna - Dynasy - Zajęcza - Topiel - Kruczkowskiego - al. Bobkowskiego - Hoene-Wrońskiego - al. Hopfera - Agrykola - Szwoleżerów - 29 Listopada - Czerniakowska - Suligowskiego - Podchorążych - Sielecka - Jazgarzewska - Sobieskiego - Limanowskiego -- Sobieskiego - Witosa - Idzikowskiego - Czerniakowska - Becka - Most Siekierkowski - Wał Miedzeszyński - Cyklamenów - Heliotropów -- Heliotropów - Cyklamenów - Wał Miedzeszyński - Most Siekierkowski - Becka - Witosa - Beethovena - Sobieskiego - Jazgarzewska - Sielecka - Podchorążych - Suligowskiego - Czerniakowska - 29 Listopada - Szwoleżerów - Agrykola - al. Armii Ludowej - Sempołowskiej - al. Wyzwolenia - Nowowiejska - Waryńskiego - pl. Konstytucji - Marszałkowska
Jak zwykle gdy było po szóstej wieczorem Jadwiga sprawdziła jak zwykle kolejny raz czy wszytko się zgadza. Przeliczone, zapakowane, gotowe. Sięgnęła więc po słuchawkę i wybrała numer. W słuchawce odezwał się męski głos.
- Straż Przemysłowa, słucham.
- Tu Michałowska z kasy. Wszystko jest gotowe, możemy jechać.
Po kilku minutach w pomieszczeniu kasy pojawiło się dwóch strażników. Dzisiaj byli to Zdzisław Skoczek i Stanisław Piętka. Ten drugi po przywitaniu podniósł jutowy worek. Cała trójka opuściła pomieszczenie kasy i udała się do windy, którą zjechała do podziemnego garażu.
Po kilku minutach z garażu CDT na Kruczą wyjechała zielona warszawa o numerach rejestracyjnych WE 2653. Wyróżniała się zamalowanymi na zielono oknami w drugich drzwiach i z tyłu. Z przodu siedzieli kierowca Władysław Bogdalski oraz Skoczek. Z tyłu Michałowska i Piętka. W środku toczyła się typowa przedświąteczna rozmowa o prezentach i choinkach. Bo o czym można rozmawiać wieczorem 22 grudnia 1964 roku. Zbliżała się 18.30, był grudniowy ciemny wieczór. Samochód z Kruczej wjechał w krótki odcinek Brackiej, następnie Szpitalną podążył do placu Powstańców Warszawy. Na przystanku koło płotu stał wygaszony Chausson linii 148. W oddali na skrzyżowaniu ze Świętokrzyską widać było jasny błysk, to trolejbus zakręcał ze Świętokrzyskiej w Mazowiecką. Warszawa mijając oświetlony przez latarnie płot ciągnącej się od wielu lat siedziby NBP zakręciła w w Moniuszki, następnie w Jasną. Jeszcze chwila i samochód zatrzymuje się przed wejściem do banku, pomiędzy Jasną i Hibnera.
- To jesteśmy na miejscu - stwierdził Skoczek. Spojrzał uważnie przez okno na ulicę. Następnie otworzył drzwi i wysiadł rozglądając się po okolicy.
Następnie z drzwi za nim wysiadła Michałowska i odsunęła się aby zrobić miejsce dla Piętki. Ten wyciągnął z samochodu worek i ruszył raźno w stronę drzwi: "To ja lecę przodem". W momencie gdy już miał dotknąć drzwi wpadł na niego niespodziewanie jakiś gość w szarym płaszczu. Rozległ się metaliczny odgłos i niemal równocześnie huk wystrzału. Piętka poczuł silny ból. Worek wysunął się mu z rąk...
Tak mniej więcej mógł wyglądać transport utargu dziennego z Centralnego Domu Towarowego (opisanego tu 30 maja 2013 roku) u zbiegu Alej Jerozolimskich oraz Kruczej do III Oddziału Narodowego Banku Polskiego u zbiegu obecnych ulic Zgoda i Jasnej. W latach 60. patronem tej pierwszej ulicy był wówczas Władysław Hibner - komunista z KPP, który patronem ulicy został, gdyż tu 17 lipca 1925 roku miał dokonać razem z Kniewskim i Rutkowskim zamachu na Józefa Cechnowskiego zidentyfikowanego jako agenta policji w ruchu komunistycznym. Zamach nie doszedł do skutku, ze względu na wkroczenie do akcji policyjnych wywiadowców. Uciekający zamachowcy zastrzeli lub ranili kilka osób. Zostali ujęci i skazani na karę śmierci, którą wykonano 21 sierpnia 1925 roku.
Wróćmy jednak do wieczoru 22 grudnia 1964 roku. Cała akcja rozegrała się przed wejściem do banku - w miejscu widocznym na zdjęciu.
- Straż Przemysłowa, słucham.
- Tu Michałowska z kasy. Wszystko jest gotowe, możemy jechać.
Po kilku minutach w pomieszczeniu kasy pojawiło się dwóch strażników. Dzisiaj byli to Zdzisław Skoczek i Stanisław Piętka. Ten drugi po przywitaniu podniósł jutowy worek. Cała trójka opuściła pomieszczenie kasy i udała się do windy, którą zjechała do podziemnego garażu.
Po kilku minutach z garażu CDT na Kruczą wyjechała zielona warszawa o numerach rejestracyjnych WE 2653. Wyróżniała się zamalowanymi na zielono oknami w drugich drzwiach i z tyłu. Z przodu siedzieli kierowca Władysław Bogdalski oraz Skoczek. Z tyłu Michałowska i Piętka. W środku toczyła się typowa przedświąteczna rozmowa o prezentach i choinkach. Bo o czym można rozmawiać wieczorem 22 grudnia 1964 roku. Zbliżała się 18.30, był grudniowy ciemny wieczór. Samochód z Kruczej wjechał w krótki odcinek Brackiej, następnie Szpitalną podążył do placu Powstańców Warszawy. Na przystanku koło płotu stał wygaszony Chausson linii 148. W oddali na skrzyżowaniu ze Świętokrzyską widać było jasny błysk, to trolejbus zakręcał ze Świętokrzyskiej w Mazowiecką. Warszawa mijając oświetlony przez latarnie płot ciągnącej się od wielu lat siedziby NBP zakręciła w w Moniuszki, następnie w Jasną. Jeszcze chwila i samochód zatrzymuje się przed wejściem do banku, pomiędzy Jasną i Hibnera.
Bank "Pod Orłami" © oelka
- To jesteśmy na miejscu - stwierdził Skoczek. Spojrzał uważnie przez okno na ulicę. Następnie otworzył drzwi i wysiadł rozglądając się po okolicy.
Następnie z drzwi za nim wysiadła Michałowska i odsunęła się aby zrobić miejsce dla Piętki. Ten wyciągnął z samochodu worek i ruszył raźno w stronę drzwi: "To ja lecę przodem". W momencie gdy już miał dotknąć drzwi wpadł na niego niespodziewanie jakiś gość w szarym płaszczu. Rozległ się metaliczny odgłos i niemal równocześnie huk wystrzału. Piętka poczuł silny ból. Worek wysunął się mu z rąk...
Tak mniej więcej mógł wyglądać transport utargu dziennego z Centralnego Domu Towarowego (opisanego tu 30 maja 2013 roku) u zbiegu Alej Jerozolimskich oraz Kruczej do III Oddziału Narodowego Banku Polskiego u zbiegu obecnych ulic Zgoda i Jasnej. W latach 60. patronem tej pierwszej ulicy był wówczas Władysław Hibner - komunista z KPP, który patronem ulicy został, gdyż tu 17 lipca 1925 roku miał dokonać razem z Kniewskim i Rutkowskim zamachu na Józefa Cechnowskiego zidentyfikowanego jako agenta policji w ruchu komunistycznym. Zamach nie doszedł do skutku, ze względu na wkroczenie do akcji policyjnych wywiadowców. Uciekający zamachowcy zastrzeli lub ranili kilka osób. Zostali ujęci i skazani na karę śmierci, którą wykonano 21 sierpnia 1925 roku.
Wróćmy jednak do wieczoru 22 grudnia 1964 roku. Cała akcja rozegrała się przed wejściem do banku - w miejscu widocznym na zdjęciu.
Miejsce to wówczas wyglądało o tyle inaczej, że nie było jeszcze "Ściany Wschodniej". Budowa dopiero się zaczynała. Ulica Złota w tym czasie mająca za patrona Kniewskiego była niemal o połowę węższa. Narożnik Kniewskiego i Hibnera zajmowała jeszcze kamienica należąca zapewne do Konstantego Radkiewicza, która już w niedługim czasie miała ustąpić miejsca pod budowę bloku powstającego w ramach "Ściany Wschodniej".
Napad miał miejsce tuż przed wejściem do wczesnomodernistycznego Gmachu Banku Towarzystw Spółdzielczych zwanego popularnie bankiem lub "Domem pod Orłami" z racji rzeźb wieńczących narożniki. Budynek projektował Jan Heurich młodszy (Jan Fryderyk Heurich - w odróżnieniu od ojca, również architekta Jana Kacpra Heuricha nazywanego starszym). Dekoracja rzeźbiarska jest autorstwa Zygmunta Otto. Gmach powstał w latach 1912-17. Na terenie rozparcelowanym po wyprowadzce z tego miejsca szpitala Dzieciątka Jezus. O szpitalu pisałem 15 grudnia 2014 roku opisując położony w pobliżu plac Powstańców Warszawy.
Po wojennych zniszczeniach bank został odbudowany i zarazem rozbudowany w latach 1948-50. Projekt przygotowała Barbara Brukalska. W trakcie tych prac zdemontowano stalowe płyty zdobiące fasadę. Kilka zachowało się do dzisiaj od strony ulicy Zgoda. W narożniku od Jasnej zbudowano klatkę schodową. Wejście do budynku przeniesiono z narożnika od Jasnej na elewację frontową. Budynek został też znacznie powiększony przez zabudowę sąsiedniej działki aż do ulicy Sienkiewicza.
Napad miał miejsce tuż przed wejściem do wczesnomodernistycznego Gmachu Banku Towarzystw Spółdzielczych zwanego popularnie bankiem lub "Domem pod Orłami" z racji rzeźb wieńczących narożniki. Budynek projektował Jan Heurich młodszy (Jan Fryderyk Heurich - w odróżnieniu od ojca, również architekta Jana Kacpra Heuricha nazywanego starszym). Dekoracja rzeźbiarska jest autorstwa Zygmunta Otto. Gmach powstał w latach 1912-17. Na terenie rozparcelowanym po wyprowadzce z tego miejsca szpitala Dzieciątka Jezus. O szpitalu pisałem 15 grudnia 2014 roku opisując położony w pobliżu plac Powstańców Warszawy.
Po wojennych zniszczeniach bank został odbudowany i zarazem rozbudowany w latach 1948-50. Projekt przygotowała Barbara Brukalska. W trakcie tych prac zdemontowano stalowe płyty zdobiące fasadę. Kilka zachowało się do dzisiaj od strony ulicy Zgoda. W narożniku od Jasnej zbudowano klatkę schodową. Wejście do budynku przeniesiono z narożnika od Jasnej na elewację frontową. Budynek został też znacznie powiększony przez zabudowę sąsiedniej działki aż do ulicy Sienkiewicza.
Powróćmy teraz znów do napadu.
Pierwszą osobą, która poinformowała milicję o zdarzeniu był dziennikarz Kuriera Polskiego - Andrzej Olszewski. Była godzina 18.33. Redakcja gazety mieściła się w budynku widocznym w tle przy ulicy Hibnera 11 (obecnie Zgoda 11). Milicja pojawiła się po dziewięciu minutach. W siedzibie redakcji powstał sztab kierujący akcją. Okazało się, że napastnicy uciekli ulicą Hibnera, czyli Zgoda a potem do Moniuszki wąskim wówczas przejściem pomiędzy budynkami (parking pomiędzy filharmonią i gmachem PKO mógł być zajęty jeszcze wówczas przez kamienicę przy Moniuszki 7, którą rozebrano w latach 60.). Dalej do Marszałkowskiej gdzie napastnik z workiem wsiadł do szaroniebieskiej warszawy M-20. Samochód natychmiast odjechał w stronę Świętokrzyskiej.
Pracująca na miejscu napad milicja przesłuchała kilkudziesięciu świadków, zebrała łuski pocisków. Ustawiono również blokady dróg wyjazdowych z Warszawy.
Badania laboratoryjne łusek i inne zdobyte informacje zaczynają wskazywać, że napad wskazuje podobieństwo do wcześniejszych zdarzeń tego rodzaju.
4 grudnia 1957 dokonano napadu na kasjerkę ze sklepu z obuwiem "Chełmek" mieszczącego się w alei Wyzwolenia przy placu Zbawiciela. Niosła wówczas do banku przy ulicy Bagatela worek z utargiem. Napastnicy strzelali z pistoletu TT wz. 33, kaliber 7,62mm. Nikogo nie zastrzelili wówczas. Worek niósł towarzyszący kasjerce mężczyzna, który upuścił worek, gdy napastnicy strzeli mu pod nogi. Milicja znalazła łuskę i zidentyfikowała rodzaj broni.
Sklep z obuwiem działa w tym miejscu do dzisiaj.
Pierwszą osobą, która poinformowała milicję o zdarzeniu był dziennikarz Kuriera Polskiego - Andrzej Olszewski. Była godzina 18.33. Redakcja gazety mieściła się w budynku widocznym w tle przy ulicy Hibnera 11 (obecnie Zgoda 11). Milicja pojawiła się po dziewięciu minutach. W siedzibie redakcji powstał sztab kierujący akcją. Okazało się, że napastnicy uciekli ulicą Hibnera, czyli Zgoda a potem do Moniuszki wąskim wówczas przejściem pomiędzy budynkami (parking pomiędzy filharmonią i gmachem PKO mógł być zajęty jeszcze wówczas przez kamienicę przy Moniuszki 7, którą rozebrano w latach 60.). Dalej do Marszałkowskiej gdzie napastnik z workiem wsiadł do szaroniebieskiej warszawy M-20. Samochód natychmiast odjechał w stronę Świętokrzyskiej.
Pracująca na miejscu napad milicja przesłuchała kilkudziesięciu świadków, zebrała łuski pocisków. Ustawiono również blokady dróg wyjazdowych z Warszawy.
Badania laboratoryjne łusek i inne zdobyte informacje zaczynają wskazywać, że napad wskazuje podobieństwo do wcześniejszych zdarzeń tego rodzaju.
4 grudnia 1957 dokonano napadu na kasjerkę ze sklepu z obuwiem "Chełmek" mieszczącego się w alei Wyzwolenia przy placu Zbawiciela. Niosła wówczas do banku przy ulicy Bagatela worek z utargiem. Napastnicy strzelali z pistoletu TT wz. 33, kaliber 7,62mm. Nikogo nie zastrzelili wówczas. Worek niósł towarzyszący kasjerce mężczyzna, który upuścił worek, gdy napastnicy strzeli mu pod nogi. Milicja znalazła łuskę i zidentyfikowała rodzaj broni.
Sklep z obuwiem działa w tym miejscu do dzisiaj.
Jednak z dostępnych informacji wynika, że napad dokonano nie w alei Wyzwolenia, lecz na terenie osiedlowym na zapleczu budynku. Dostęp tam obecnie chroniony jest zamykanymi furtkami i domofonem zarówno od Marszałkowskiej jak też od ulicy Sempołowskiej. Poniżej wejście na ten teren od strony ulicy Sempołowskiej.
Kolejny napad miał miejsce 7 kwietnia 1959. Podczas tej akcji przy tunelu Trasy W-Z zabito z tej samej broni milicjanta. Najpewniej chodziło tym razem o pozyskanie magazynków z pociskami do pistoletu.
Kolejny napad miał miejsce 1 czerwca 1959 roku. Tym razem ukradziono pieniądze z konwoju pocztowego koło poczty w alei Armii Ludowej. Jednego strażnika zastrzelono, drugi ranny przeżył. Ukradziono wówczas ponad 600 tysięcy ówczesnych złotych.
Urząd Pocztowy Warszawa 57 podobnie jak sklep z obuwiem funkcjonuje bez zmian, pod adresem Marszałkowska 26, z wejściem od alei Armii Ludowej. Od czasu napadu główną różnicą jest zbudowanie w wykopie Trasy Łazienkowskiej, o budowie której pisałem 19 lipca 2014. O sąsiadującym z budynkiem gdzie mieści się poczta, O zlikwidowanym już szpitalu dziecięcym pisałem 24 października 2014 roku.
Kolejny napad miał miejsce 1 czerwca 1959 roku. Tym razem ukradziono pieniądze z konwoju pocztowego koło poczty w alei Armii Ludowej. Jednego strażnika zastrzelono, drugi ranny przeżył. Ukradziono wówczas ponad 600 tysięcy ówczesnych złotych.
Urząd Pocztowy Warszawa 57 podobnie jak sklep z obuwiem funkcjonuje bez zmian, pod adresem Marszałkowska 26, z wejściem od alei Armii Ludowej. Od czasu napadu główną różnicą jest zbudowanie w wykopie Trasy Łazienkowskiej, o budowie której pisałem 19 lipca 2014. O sąsiadującym z budynkiem gdzie mieści się poczta, O zlikwidowanym już szpitalu dziecięcym pisałem 24 października 2014 roku.
Sprawców tych napadów nie udało się ująć. Cechą wspólną dla nich była użyta broń, rysopisy sprawców czy wypalone papierosy "Nysa".
Podczas śledztwa milicja sprawdziła 970 samochodów warszawa M-20 w kolorze szaroniebieskim. Do kompletu zabrakło jednej, którą właściciel sprzedał otrzymał za nią zapłatę, ale kupujący nie podpisał umowy (co miał wykonać po próbnej jeździe, ale już się nie pojawił). Sprawdzano drobiazgowo wiele różnych śladów, jednak bez rezultatów. Napastnicy zapadli się pod ziemię. Co ciekawe wywiad w środowiskach przestępczych również nic nie wskazał, chociaż taka napaść powinna tam być zauważona. Pojawiły się więc podejrzenia, że napastnicy nie wywodzili się z kręgów przestępczych. Co ciekawe przestępcy nie ukrywali twarzy. Działali szybko, broni używali bez żadnych skrupułów, co być może miało dać podobny efekt jak maskowanie twarzy.
Sprawy napadów prowadziły dwie specjalne grupy milicyjne napadami w latach 1957 i 1959 zajmował się zespół o kryptonimie P-57, natomiast napadem przed bankiem P-64. Żaden z tych zespołów nie odniósł sukcesu mimo zebrania wielu śladów. Zespół p-64 ostatecznie zlikwidowano dopiero w 1980 roku.
Poza środowiskiem przestępczym sprawdzano też na przykład środowiska weteranów wojennych związanych z działalnością partyzancką, a także dawnych cichociemnych z Armii Krajowej.
Gdy w 1997 roku wychodzący w tym czasie tygodnik Kulisy opublikował artykuł o napadzie do redakcji przysłany został list, którego autor twierdził, że napadów dokonywali oficerowie Służby Bezpieczeństwa. Podczas śledztwa podobno sprawdzono alibi wszystkich pracowników SB, którzy mieli w tym czasie urlopy i w ten sposób trafiono do sprawców. Zrabowane pieniądze mieli wymieniać na dolary u znajomych cinkciarzy a samochód został zniszczony w Hucie Warszawa dzięki szefowi tamtejszej straży przemysłowej, będącym równocześnie pracownikiem SB. Napastnicy planowali podobno wyjazd na zachód, jednak wcześniej zostali rozpracowani i aby nie kompromitować Służby Bezpieczeństwa, w tajemnicy zlikwidowani bez przeprowadzania sprawy sądowej.
Nie są to jednak wiadomości potwierdzone.
W 1989 roku zarzuty zabójstwa konwojentów przedawniły się. Prasa apelowała o ujawnienie się sprawców, oferując nawet zapłatę za informacje o napadzie. Nikt jednak się nie zgłosił. Od napadu pod bankiem podobnego zdarzenia, które mogło by być popełnione przez tych samych ludzi nie odnotowano. Od napadu mijają już blisko 52 lata. Na porażkę śledczych mógł mieć wpływ fakt, że w tym czasie milicja nie zbierała jeszcze obligatoryjnie śladów daktyloskopijnych.
Wszystko wskazuje na to, że być może nigdy nie dowiemy się co się stało z kwotą 1355500zł będącą utargiem z CDT-u w dniu 22 grudnia 1964 roku.
Podczas śledztwa milicja sprawdziła 970 samochodów warszawa M-20 w kolorze szaroniebieskim. Do kompletu zabrakło jednej, którą właściciel sprzedał otrzymał za nią zapłatę, ale kupujący nie podpisał umowy (co miał wykonać po próbnej jeździe, ale już się nie pojawił). Sprawdzano drobiazgowo wiele różnych śladów, jednak bez rezultatów. Napastnicy zapadli się pod ziemię. Co ciekawe wywiad w środowiskach przestępczych również nic nie wskazał, chociaż taka napaść powinna tam być zauważona. Pojawiły się więc podejrzenia, że napastnicy nie wywodzili się z kręgów przestępczych. Co ciekawe przestępcy nie ukrywali twarzy. Działali szybko, broni używali bez żadnych skrupułów, co być może miało dać podobny efekt jak maskowanie twarzy.
Sprawy napadów prowadziły dwie specjalne grupy milicyjne napadami w latach 1957 i 1959 zajmował się zespół o kryptonimie P-57, natomiast napadem przed bankiem P-64. Żaden z tych zespołów nie odniósł sukcesu mimo zebrania wielu śladów. Zespół p-64 ostatecznie zlikwidowano dopiero w 1980 roku.
Poza środowiskiem przestępczym sprawdzano też na przykład środowiska weteranów wojennych związanych z działalnością partyzancką, a także dawnych cichociemnych z Armii Krajowej.
Gdy w 1997 roku wychodzący w tym czasie tygodnik Kulisy opublikował artykuł o napadzie do redakcji przysłany został list, którego autor twierdził, że napadów dokonywali oficerowie Służby Bezpieczeństwa. Podczas śledztwa podobno sprawdzono alibi wszystkich pracowników SB, którzy mieli w tym czasie urlopy i w ten sposób trafiono do sprawców. Zrabowane pieniądze mieli wymieniać na dolary u znajomych cinkciarzy a samochód został zniszczony w Hucie Warszawa dzięki szefowi tamtejszej straży przemysłowej, będącym równocześnie pracownikiem SB. Napastnicy planowali podobno wyjazd na zachód, jednak wcześniej zostali rozpracowani i aby nie kompromitować Służby Bezpieczeństwa, w tajemnicy zlikwidowani bez przeprowadzania sprawy sądowej.
Nie są to jednak wiadomości potwierdzone.
W 1989 roku zarzuty zabójstwa konwojentów przedawniły się. Prasa apelowała o ujawnienie się sprawców, oferując nawet zapłatę za informacje o napadzie. Nikt jednak się nie zgłosił. Od napadu pod bankiem podobnego zdarzenia, które mogło by być popełnione przez tych samych ludzi nie odnotowano. Od napadu mijają już blisko 52 lata. Na porażkę śledczych mógł mieć wpływ fakt, że w tym czasie milicja nie zbierała jeszcze obligatoryjnie śladów daktyloskopijnych.
Wszystko wskazuje na to, że być może nigdy nie dowiemy się co się stało z kwotą 1355500zł będącą utargiem z CDT-u w dniu 22 grudnia 1964 roku.
Kategoria Rowerkiem po Warszawie, Służbowo, na... rower ;-), SS
- DST 23.01km
- Czas 01:23
- VAVG 16.63km/h
- VMAX 31.30km/h
- Temperatura 5.5°C
- Podjazdy 63m
- Sprzęt ??? [Singel]
- Aktywność Jazda na rowerze
Święty Augustyn na Muranowie
Środa, 17 grudnia 2014 · dodano: 08.05.2016 | Komentarze 0
Marszałkowska - pl. Konstytucji - Waryńskiego - Nowowiejska - pl. Zbawiciela - al. Wyzwolenia - Sempołowskiej - al. Armii Ludowej - Agrykola - Hopfera - Hoene-Wrońskiego - Bobkowskiego - Kruczkowskiego - Topiel - Browarna - Furmańska - Sowia - Grodzka - Wybrzeże Gdańskie - Wenedów - Słomińskiego - Międzyparkowa - Bonifraterska - Słonimskiego - al. Jana Pawła II - Stawki - Smocza - Anielewicza -- Jana Pawła II -
Dzielna - Smocza - Nowolipki - Karmelicka - Dzika - Słomińskiego - Bonifraterska - Międzyparkowa - Słomińskiego - Wenedów - Wybrzeże Gdańskie - Grodzka - Sowia - Furmańska - Browarna - Topiel - Kruczkowskiego - Bobkowskiego - Hoene-Wrońskiego - Hopfera - Agrykola - Al. Ujazdowskie - al. Armii Ludowej - Sempołowskiej - al. Wyzwolenia - Nowowiejska - Waryńskiego - pl. Konstytucji - Marszałkowska
Jest to miejsce szczególne. Wiele powojennych zdjęć terenu Getta i Muranowa pokazuje stojący na polu gruzów kościół.
Najbliżej tematycznie byłem Żytniej 12 października 2014 roku, gdy prezentowałem siedzibę Zgromadzenia Sióstr Matki Bożej Miłosierdzia oraz sąsiadujący z nim kościół będący siedzibą parafii parafia Miłosierdzia Bożego i Świętej Faustyny.
Tym razem starsza świątynia, która powstała w miejscu stosunkowo słabo zaludnionym przez katolików. Muranów po różnych przenosinach stał się bowiem miejscem w Warszawie w większej części zasiedlonym przez ludność żydowską.
Św. Augutyn z Muranowa © oelka
Działkę pod budowę kościoła przekazał Józef Mikucki, urzędnik warszawskiej kasy guberialnej. Zlokalizowana była w pobliżu Dzielnej. Dodatkowo ta darowizna została wsparta przez właścicielkę dóbr w Wilanowie hrabinę Aleksandrę Potocką. Z jej środków dokupiono dwie sąsiednie działki, dzięki czemu teren kościelny sięgnął ulicy Nowolipki. Udało się uzyskać wszystkie potrzebne zgody dzięki czemu mógł się ukonstytuować komitet budowy kościoła. W jego składzie znaleźli się arcybiskup Wincenty Teofil Chościak-Popiel, hrabia Ksawery Branicki, hrabia Konstanty Potocki, hrabia Franciszek Czacki, mecenas Leon Grabowski, bankier Aleksander Golstand, ksiądz prałat Justyn Borzewski oraz ksiądz proboszcz Franciszek Chmielewski. Komitetowi szefował Ludwik Górski, który był wykonawca testamentu hrabiny Potockiej.
Prace przy budowie kościoła rozpoczęto w 1891 roku. 20 października 1892 roku arcybiskup warszawski Wincenty Teofil Chościak-Popiel w asyście biskupa sufragana warszawskiego Kazimierza Ruszkiewicza poświęcił kamień węgielny pod budowę świątyni. Planowany kościół miał pomieścić cztery tysiące wiernych.
Projekt kościoła przygotowali architekci Edward Cichocki oraz Józef Huss. Cichockiego znamy z projektu kościoła drewnianego na Cmentarzu Bródzieńskim, o czym pisałem 10 maja 2013 roku. Józef Huss był autorem projektów wielu warszawskich kamienic. Pracował też w Wilanowie, między innymi przy przebudowie tamtejszego kościoła świętej Anny o czym pisałem 30 października 2013 roku.
Kościół w stanie surowym gotowy był w 1894 roku. Dwa lata później 10 grudnia 1896 roku budowa była na tyle zaawansowana, że arcybiskup Popiel odprawił pierwszą Mszę w nowo wybudowanej świątyni. Jednak jeszcze przez kilka lat trwały prace wykończeniowe. W 1903 roku erygowano tu nową parafię pod wezwaniem świętego Augustyna. Konsekracja kościoła dokonał biskup Kazimierz Ruszkiewicz 5 września 1905 roku.
Gdy w czasie II wojny światowej Niemcy utworzyli wydzieloną dzielnicę żydowską świątynia znalazła się w jej obrębie. Do czasu zamknięcia Getta kościół służył katolikom pochodzenia żydowskiego, posługę pełnili dojeżdżający z zewnątrz księża. Po zamknięciu Getta świątynię przeznaczono na magazyn mienia zrabowanego Żydom. Następnie pełniła funkcję stajni. Mimo kościół został przez Niemców zamknięty, przez dłuższy czas w domu parafialnym przebywali proboszcz ks. Franciszek Garncarek i wikariusz ks. Leon Więckowicz.
Mierząca blisko siedemdziesiąt metrów wieża w czasie powstania Warszawskiego służyła Niemcom jako punkt obserwacyjny. Uszkodzona została 5 sierpnia 1944 roku przez żołnierzy batalionu „Zośka” podczas szturmu na Gęsiówkę. Po powstaniu Niemcy podpalili kościół. Spalił się dach, oraz sygnaturka. Organy zostały rozkradzione. Niemcy planowali wysadzenie świątyni, co jednak nie doszło do skutku. Poniżej zdjęcie wykonane od strony wschodniej.
Zdjęcie powyższe często jest prezentowane w odbiciu lustrzanym.
Po zakończeniu wojny w 1947 roku kościół został udostępniony wiernym. Jednak prace remontowe ciągnęły się do roku 1957.
Prace przy budowie kościoła rozpoczęto w 1891 roku. 20 października 1892 roku arcybiskup warszawski Wincenty Teofil Chościak-Popiel w asyście biskupa sufragana warszawskiego Kazimierza Ruszkiewicza poświęcił kamień węgielny pod budowę świątyni. Planowany kościół miał pomieścić cztery tysiące wiernych.
Projekt kościoła przygotowali architekci Edward Cichocki oraz Józef Huss. Cichockiego znamy z projektu kościoła drewnianego na Cmentarzu Bródzieńskim, o czym pisałem 10 maja 2013 roku. Józef Huss był autorem projektów wielu warszawskich kamienic. Pracował też w Wilanowie, między innymi przy przebudowie tamtejszego kościoła świętej Anny o czym pisałem 30 października 2013 roku.
Kościół w stanie surowym gotowy był w 1894 roku. Dwa lata później 10 grudnia 1896 roku budowa była na tyle zaawansowana, że arcybiskup Popiel odprawił pierwszą Mszę w nowo wybudowanej świątyni. Jednak jeszcze przez kilka lat trwały prace wykończeniowe. W 1903 roku erygowano tu nową parafię pod wezwaniem świętego Augustyna. Konsekracja kościoła dokonał biskup Kazimierz Ruszkiewicz 5 września 1905 roku.
Gdy w czasie II wojny światowej Niemcy utworzyli wydzieloną dzielnicę żydowską świątynia znalazła się w jej obrębie. Do czasu zamknięcia Getta kościół służył katolikom pochodzenia żydowskiego, posługę pełnili dojeżdżający z zewnątrz księża. Po zamknięciu Getta świątynię przeznaczono na magazyn mienia zrabowanego Żydom. Następnie pełniła funkcję stajni. Mimo kościół został przez Niemców zamknięty, przez dłuższy czas w domu parafialnym przebywali proboszcz ks. Franciszek Garncarek i wikariusz ks. Leon Więckowicz.
Mierząca blisko siedemdziesiąt metrów wieża w czasie powstania Warszawskiego służyła Niemcom jako punkt obserwacyjny. Uszkodzona została 5 sierpnia 1944 roku przez żołnierzy batalionu „Zośka” podczas szturmu na Gęsiówkę. Po powstaniu Niemcy podpalili kościół. Spalił się dach, oraz sygnaturka. Organy zostały rozkradzione. Niemcy planowali wysadzenie świątyni, co jednak nie doszło do skutku. Poniżej zdjęcie wykonane od strony wschodniej.
Zdjęcie powyższe często jest prezentowane w odbiciu lustrzanym.
Po zakończeniu wojny w 1947 roku kościół został udostępniony wiernym. Jednak prace remontowe ciągnęły się do roku 1957.
Jak już wspomniałem wieża kościoła mierzy 70 metrów. W czasie gdy budowano kościół była uważana za najwyższą w Warszawie. Zwieńczona jest pięciometrowym krzyżem umieszczonym na kuli o średnicy 1,35m. Kula na której umieszczony został krzyż była pierwotnie pozłacana.
W środę 7 października 1959 roku ludzie zauważyli na kuli obraz Matki Boskiej.
Świadkowie tego zdarzenia relacjonowali, że do ukazania się w godzinach wieczornych tak zwanej Matki Bożej Muranowskiej Współczującej Miłosiernej, której świetlista postać miała pojawić się na tle wspomnianej kuli. Matka Boska ukazała się po raz pierwszy w środę 7 października. Następnie od dziewiątego ukazywała się codziennie przez dwadzieścia dni.
Wydarzenie to cieszyło się coraz większym zainteresowaniem. Zjawisko to obserwowały tłumy. W okolicy milicja musiała kierować ruchem drogowym. To, jak również tłumy śpiewające pieśni kościelne zainteresowanie dyplomatów przebywających w Warszawie spowodowały, że Służba Bezpieczeństwa postanowiła działać.
Zdecydowano się na pomalowanie kuli farbą na ciemny, matowy kolor. Farbę już następnego dnia zmył deszcz. Malowanie trzeba było powtórzyć. Ponadto zaczęto aresztować gromadzących się w pobliżu ludzi. W efekcie SB udało się opanować sytuację.
Jednak 29 października 1970 roku, po jedenastu latach zjawisko się powtórzyło wywołując ponownie zainteresowanie wiernych.
Tym razem Służba Bezpieczeństwa zadziałała szybciej, chociaż nie bez problemów. W efekcie dopiero 3 listopada udało się z trudem pomalować kulę. Tym razem skutecznie, bo farba przetrwała do 1995 roku, gdy ją usunięto.
W środę 7 października 1959 roku ludzie zauważyli na kuli obraz Matki Boskiej.
Świadkowie tego zdarzenia relacjonowali, że do ukazania się w godzinach wieczornych tak zwanej Matki Bożej Muranowskiej Współczującej Miłosiernej, której świetlista postać miała pojawić się na tle wspomnianej kuli. Matka Boska ukazała się po raz pierwszy w środę 7 października. Następnie od dziewiątego ukazywała się codziennie przez dwadzieścia dni.
Wydarzenie to cieszyło się coraz większym zainteresowaniem. Zjawisko to obserwowały tłumy. W okolicy milicja musiała kierować ruchem drogowym. To, jak również tłumy śpiewające pieśni kościelne zainteresowanie dyplomatów przebywających w Warszawie spowodowały, że Służba Bezpieczeństwa postanowiła działać.
Zdecydowano się na pomalowanie kuli farbą na ciemny, matowy kolor. Farbę już następnego dnia zmył deszcz. Malowanie trzeba było powtórzyć. Ponadto zaczęto aresztować gromadzących się w pobliżu ludzi. W efekcie SB udało się opanować sytuację.
Jednak 29 października 1970 roku, po jedenastu latach zjawisko się powtórzyło wywołując ponownie zainteresowanie wiernych.
Tym razem Służba Bezpieczeństwa zadziałała szybciej, chociaż nie bez problemów. W efekcie dopiero 3 listopada udało się z trudem pomalować kulę. Tym razem skutecznie, bo farba przetrwała do 1995 roku, gdy ją usunięto.
Od czasu usunięcia farby nikt nie obserwowano na wieży żadnych nie zwykłych zjawisk. Kościół uznał, że zjawiska z 1959 i 1970 roku nie były nadprzyrodzone. Dzisiaj mało kto pamięta o tych wydarzeniach.
Natomiast Kościół św. Augustyna za sprawą zdjęć zrujnowanego Getta stał się ikoną pokazującą zniszczenie tego rejonu Warszawy.
Natomiast Kościół św. Augustyna za sprawą zdjęć zrujnowanego Getta stał się ikoną pokazującą zniszczenie tego rejonu Warszawy.
I jeszcze ogłoszenie związane w pewien sposób z opisywanym kościołem.
Rok temu prowadzona była akcja poszukiwania bohaterki zdjęć wykonanych na dachu budynku szkolnego przy ulicy Stawki 5/7.
Dzisiaj niedzielę 8 maja o 17.00 przypomniana zostanie ta akcja w formie spaceru po Muranowie. Spacer z definicji jest na własnych nogach, ale warto się wybrać. Rower może pomóc w dotarciu na miejsce spotkania.
Rok temu prowadzona była akcja poszukiwania bohaterki zdjęć wykonanych na dachu budynku szkolnego przy ulicy Stawki 5/7.
Dzisiaj niedzielę 8 maja o 17.00 przypomniana zostanie ta akcja w formie spaceru po Muranowie. Spacer z definicji jest na własnych nogach, ale warto się wybrać. Rower może pomóc w dotarciu na miejsce spotkania.
Dziewczynka niestety się dotychczas nie odnalazła. Niemniej jest to okazji by posłuchać opowieści o Muranowie i Warszawie z przed lat równo siedemdziesięciu.
Kategoria Rowerkiem po Warszawie, Służbowo, na... rower ;-), SS
- DST 29.63km
- Czas 01:42
- VAVG 17.43km/h
- VMAX 33.30km/h
- Temperatura 7.2°C
- Podjazdy 43m
- Sprzęt ??? [Singel]
- Aktywność Jazda na rowerze
Warszawa Wileńska
Wtorek, 16 grudnia 2014 · dodano: 06.05.2016 | Komentarze 2
Marszałkowska - pl. Konstytucji - Waryńskiego - Nowowiejska - pl. Zbawiciela - al. Wyzwolenia - al. Armii Ludowej - Agrykola - Hopfera - Hoene-Wrońskiego - Bobkowskiego - Kruczkowskiego - Topiel - Browarna - Furmańska - Sowia - Grodzka - Wenedów - Wybrzeże Gdańskie - Most Gdański - Darwina - Starzyńskiego - Odrowąża - Cm. Bródzieński - Odrowąża - Starzyńskiego - Namysłowska - Szymanowskiego - Dąbrowszczaków - Brechta - Jagiellońska - św. Cyrla i Metodego -
Targowa -- Targowa - al. Solidarności - Jagiellońska - Starzyńskiego - Most Gdański - Wenedów - Wybrzeże Gdańskie - Grodzka - Sowia - Furmańska - Browarna - Topiel - Kruczkowskiego - Bobkowskiego - Hoene-Wrońskiego - Hopfera - Agrykola - Al. Ujazdowskie - al. Armii Ludowej - Sempołowskiej - al. Wyzwolenia - Nowowiejska - Waryńskiego - pl. Konstytucji - Marszałkowska
Historia kolei w Warszawie jest ciekawym odniesieniem do zachodnich aspiracji Polaków. Pierwsza linia kolejowa jaką można było wyjechać z Warszawy była od 1845 roku
opisywana na blogu 7 września 2014 roku Droga Żelazna Warszawsko-Wiedeńska (DŻWW). Zapewniła ona od 1848 roku połączenie kolejowe w kierunku Wiednia i Berlina. Ciekawe, że Warszawa znajdując się wówczas w Rosji znacznie później otrzymała kolejowe połączenie z najważniejszymi miastami Rosji. Znacznie, gdyż kolejne otwarcie nowej linii kolejowej nastąpiło po 17 latach. Dopiero 16.12.1862 roku otwarto stację szerokotorowej (1524mm) Drogi Żelaznej Petersbursko-Warszawskiej (PWŻD). O tej linii pisałem tu już kilka razy. 21 sierpnia 2011 roku prezentowałem zimnowojenną łącznicę w Zielonce, która pozwolić miała na przejazd z linii z Terespola na linię do Warszawy Wileńskiej Marki i dalej do Warszawy Pragi lub Warszawy Gdańskiej. Kolejna okazja to 31 sierpnia 2013 roku i nowy wówczas przystanek Warszawa Zacisze Wilno. O stacji towarowej Warszawa Wileńska Marki pisałem 23 lipca 2013 roku. Tym razem będąc na skrzyżowaniu alei Solidarności i Targowej pora napisać o stacji początkowej Drogi Żelaznej Warszawsko-Petersbuskiej. Jednak budynek na zdjęciu nie jest dworcem. Jest kolejowym biurowcem, historycznie związanym ze stacją.
Budowa stacji kolei do Petersburga u zbiegu obecnej alei Solidarności i Targowej nie była przypadkiem. Miejsce to jest bowiem położone stosunkowo blisko centrum Warszawy z XIX wieku. W prostej linii wypada bliżej niż zbudowany u zbiegu Marszałkowskiej i Alej Jerozolimskich Dworzec Kolei Warszawsko-Wiedeńskiej. W czasie gdy budowano kolej powstawał również pierwszy stały most w Warszawie. Budowa mostu była pomysłem Towarzystwa Rosyjskiej Kolei Żelaznej, które chciało przez most poprowadzić linię kolejową tak, by połączyć ją ze stacją DŻWW. Projekt okazał się zbyt trudny do realizacji. Linia kolejowa musiała by być poprowadzona ostrym podejściem od mostu na skarpę i przebić się przez gęstą już wówczas zabudowę Warszawy.
Ostatecznie most (
Most Aleksandrowski potem Kierbedzia) zbudowany w latach 1859-64 stał się mostem drogowym, a połączenie stacji zapewniła linia tramwaju konnego, który służył nie tylko pasażerom obu kolei, ale też jako środek do transportu towarów pomiędzy stacjami. Stał się też w pewnym stopniu również środkiem transportu miejskiego, szczególnie po zbudowaniu linii kolei obwodowej i
mostu pod Cytadelą, o którym pisałem 22 października 2013 roku.
Stację PWŻD ulokowano na wschód od ulicy Targowej. Sam budynek dworca został zbudowany na podstawie projektu Narcyza Zborzewskiego od strony obecnej ulicy Wileńskiej. Oś budynku wypadała na osi ulicy Zaokopowej. Obecnie w miejscu gdzie stał dworzec znajduje się zieleniec pomiędzy blokami wzniesionymi przed i po wojnie dla pracowników PKP.
Stację PWŻD ulokowano na wschód od ulicy Targowej. Sam budynek dworca został zbudowany na podstawie projektu Narcyza Zborzewskiego od strony obecnej ulicy Wileńskiej. Oś budynku wypadała na osi ulicy Zaokopowej. Obecnie w miejscu gdzie stał dworzec znajduje się zieleniec pomiędzy blokami wzniesionymi przed i po wojnie dla pracowników PKP.
Budynek dworca został zniszczony w 1915 roku, w czasie wycofywania się z Warszawy armii carskiej. Nie został już odbudowany. Od tego czasu zaczęło królować jak to często w Polsce bywa tymczasowość. Po zakończeniu działań wojennych tymczasowy pawilon mieszczący teraz już
Dworzec Wileński został zbudowany na terenie pomiędzy torami i ulicą Targową. W tej postaci dotrwał do II wojny światowej. Zniszczony został zapewne w czasie wycofywania się Niemców z Pragi 13 września 1944 roku. Kolejne miejsce dla kas i poczekalni Dworca Wileńskiego znalazło się w budynku magazynowym, przy Białostockiej. Tu obsługę pasażerów prowadzono aż do czasu budowy centrum handlowego, które zajęło część dotychczasowej stacji.
Poważną zmianą dla stacji była budowa Trasy W-Z w latach 1947-48. Zdecydowano się wówczas na przeprowadzenie nowej ulicy od Targowej aż do Radzymińskiej przy stacji Warszawa Wileńska Marki. Nowa ulica odcięła stacje od terenów wzdłuż ulicy Wileńskiej. Była również powodem przeniesienia końcowej stacji Kolei Mareckiej z ulicy Stalowej na teren Warszawy Wileńskiej. Jednak aby było ciekawiej funkcjonowała ona pod odrębną nazwą Warszawa Targowa. Zniknęła w 1974 roku wraz z likwidacją linii wąskotorowej do Radzymina.
W 1950 roku przebudowano peron od strony ulicy Białostockiej na wysoki i zamontowano przy nim sieć trakcyjną, aby mogły tu dotrzeć pociągi elektryczne zestawione z zespołów trakcyjnych. Nastąpiło to 14 marca 1952 roku. Pozostałe perony nie były zelektryfikowane. Obsługiwały ruchu pociągów dalekobieżnych kursujących do Małkini, Białegostoku, Ostrołęki a nawet Olsztyna przez Ostrołękę, Wielbark i Szczytno. Ruch dalekobieżny opuścił Warszawę Wileńską po otwarciu Warszawy Centralnej w 1975 roku. Od tego czasu przebudowano drugi peron na potrzeby ruchu podmiejskiego elektryfikując całą stację, a trzeci rozebrano na początku lat 80. XX wieku aby można było poszerzyć obecną aleję Solidarności (wówczas aleję Świerczewskiego).
Kolejna przebudowa stacji to budowa centrum handlowego. Odsunięto wówczas od Targowej całą stację, aby znalazło się miejsce dla obiektu handlowego. Pomysły odsunięcia stacji pojawiały się już w latach 60. i 70 XX wieku, gdy chciano ją odsuwać w okolice wylotu ulicy Szwedzkiej w aleję Solidarności. Teraz odsunięto stację o jakieś sto, może sto pięćdziesiąt metrów od ulicy. Aby dotrzeć do pociągu trzeba iść albo aleją Solidarności do wąskich schodów prowadzących do kas i na perony lub przez centrum handlowe (i najlepiej po drodze zrobić zakupy, na co liczy właściciel owego centrum). Zysk z wynajmu gruntu okazał się ważniejszy niż potrzeby pasażerów. Teraz przy okazji budowy metra pojawił się głosy, że można by stację przybliżyć do Targowej budując ją pod jezdnią alei Solidarności. Hala z peronami jest zbudowana pod garażem centrum handlowego, bez żadnego wykończenia wnętrza.
W 1950 roku przebudowano peron od strony ulicy Białostockiej na wysoki i zamontowano przy nim sieć trakcyjną, aby mogły tu dotrzeć pociągi elektryczne zestawione z zespołów trakcyjnych. Nastąpiło to 14 marca 1952 roku. Pozostałe perony nie były zelektryfikowane. Obsługiwały ruchu pociągów dalekobieżnych kursujących do Małkini, Białegostoku, Ostrołęki a nawet Olsztyna przez Ostrołękę, Wielbark i Szczytno. Ruch dalekobieżny opuścił Warszawę Wileńską po otwarciu Warszawy Centralnej w 1975 roku. Od tego czasu przebudowano drugi peron na potrzeby ruchu podmiejskiego elektryfikując całą stację, a trzeci rozebrano na początku lat 80. XX wieku aby można było poszerzyć obecną aleję Solidarności (wówczas aleję Świerczewskiego).
Kolejna przebudowa stacji to budowa centrum handlowego. Odsunięto wówczas od Targowej całą stację, aby znalazło się miejsce dla obiektu handlowego. Pomysły odsunięcia stacji pojawiały się już w latach 60. i 70 XX wieku, gdy chciano ją odsuwać w okolice wylotu ulicy Szwedzkiej w aleję Solidarności. Teraz odsunięto stację o jakieś sto, może sto pięćdziesiąt metrów od ulicy. Aby dotrzeć do pociągu trzeba iść albo aleją Solidarności do wąskich schodów prowadzących do kas i na perony lub przez centrum handlowe (i najlepiej po drodze zrobić zakupy, na co liczy właściciel owego centrum). Zysk z wynajmu gruntu okazał się ważniejszy niż potrzeby pasażerów. Teraz przy okazji budowy metra pojawił się głosy, że można by stację przybliżyć do Targowej budując ją pod jezdnią alei Solidarności. Hala z peronami jest zbudowana pod garażem centrum handlowego, bez żadnego wykończenia wnętrza.
Teren przy samej Wileńskiej kolejarze zabudowali jeszcze przed wojną. Własny grunt w sąsiedztwie stacji okazał się doskonałym miejscem na zbudowanie biurowca mieszczącego biura Warszawskiej Dyrekcji Kolei Państwowych. Wcześniej biura te znajdowały się w budynkach koło dawnego Dworca Wiedeńskiego. Jednak kolidowały z budową wykopu linii średnicowej i Dworca Głównego. Projekt gmachu na rogu Wileńskiej i Targowej sporządził Marian Lalewicz w 1927 roku. Konstrukcję opracował Wacław Żenczykowski. Budowę rozpoczęto w marcu 1928 roku. Uroczyste oddanie budynku do użytku odbyło się 19 listopada 1931 roku.
Budynek jest w rzucie mogącym się kojarzyć z literą H lub X. Boczne skrzydła połączone są wyższą częścią centralną. Kiedyś budynek posiadał bardzo czytelny układ wnętrz. Obecnie po różnych przebudowach dotarcie do różnych części budynku może nie być łatwe bez znajomości układu korytarzy.
Gmach przetrwał okres II wojny światowej bez poważniejszych uszkodzeń. Po odejściu Niemców we wrześniu 1944 roku szybko stał się siedzibą różnych instytucji państwowych, później w miarę ich wyprowadzki pomieszczenia odzyskiwała kolej. Obecnie budynek zajmują Polskie Linie Kolejowe. PLK zajmuje zarządzaniem infrastrukturą kolejową.
Tuż za biurowcem Lalewicz zaprojektował dwa budynki mieszkalne dla kolejarzy. Utrzymane są w stylu biurowca.
Tuż za biurowcem Lalewicz zaprojektował dwa budynki mieszkalne dla kolejarzy. Utrzymane są w stylu biurowca.
Kolejne dwa bloki mieszkalne powstały nieco dalej, w drugiej połowie lat 30. w sąsiedztwie obecnej ulicy Rzeszotarskiej pod adresem Wileńska 12. Widoczny na zdjęciu blok przy Wileńskiej 10/10A jest już budynkiem powojennym, podobnie jak bloki przy Wileńskiej 6 i 6A.
Pomiędzy blokami Wileńska 6 oraz 6A znajduje się bardzo ciekawy betonowy obiekt.
Ta dziwna betonowa konstrukcja jest schronieniem, częściowo zagłębionym w ziemi. Jest to szczelina przeciwlotnicza z betonową osłoną od góry. Na zdjęciu widać też zasypane wejście do tego obiektu. W 2011 roku omal nie zniknął, gdy wspólnota mieszkańców rozpoczęła jego rozbiórkę. Prace prowadzono bez pozwolenia wobec czego zostały wstrzymane. Warto wspomnieć, że
13 kwietnia 2011 roku opisywałem niemiecki schron bojowy Ringstand 58c (Ringstand Bauform 58c, Tobruk, Regelbau 58c), zwany popularnie "Tobrukiem", który odkopano na placu Zbawiciela. Jak widać takie pamiątki z czasów wojny można jeszcze znaleźć w Warszawie.
Temat był kolejowy to i ogłoszenie będzie kolejowe.
Ukazał się kolejny numer Stalowych Szlaków
Artykuły dostępne w najnowszym numerze:
Z KRAJU
- Letnie spotkanie z OKz32-2
- XI Parowozjada
- Noc Muzeów w Chabówce
- Spalinowe Eldorado na linii nr 71
- Pytanie o przyszłość Mławskiej Kolei Dojazdowej
- 115 lat Śmigielskiej Kolei Wąskotorowej
- Parowozy Ty42-107 w Warszawie
- Przejazd dla hobbystów na Starachowickiej KW
- Burzliwa historia wagonu motorowego MBxc1-42
- Kotły parowozów Ty23 w rozmrażalni rudy w Żurawicy
- SU46 do Czarnkowa
- Lokomotywa E5ACTd-101 Dragon dla Fleightlinera
- Spotkanie z przedstawicielami organizacji pozarządowych w Urzędzie Transporty Kolejowego w Warszawie
- Towarzystwo Przyjaciół Krośniewickiej Kolei Dojazdowej
- Żuławska Kolej Dojazdowa
Stalowych Szlaków można szukać na aukcjach internetowych wydawcy - Luxtorpeda Ekspres.pl.