Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi oelka z miasteczka Warszawa Śródmieście. Mam przejechane 23730.98 kilometrów w tym 681.59 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 18.78 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 17514 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy oelka.bikestats.pl
  • DST 33.64km
  • Teren 0.99km
  • Czas 01:40
  • VAVG 20.18km/h
  • VMAX 35.20km/h
  • Temperatura 18.9°C
  • Podjazdy 33m
  • Sprzęt ??? [Singel]
  • Aktywność Jazda na rowerze

Hoży szkielet

Sobota, 6 września 2014 · dodano: 08.02.2015 | Komentarze 7

Marszałkowska - Wspólna - Poznańska - Hoża - Wiejska - Jazdów - al. Armii Ludowej - Czerniakowskiej - Zaruskiego - Most Łazienkowski - Wał Miedzeszyński - Ligustrowa - Bronowska - Masłowiecka - Jeziorowa - Panoramy - Peonii - Wał Miedzeszyński - Cyklamenów - Heliotropów -- Heliotropów - Cyklamenów - Wał Miedzeszyński - Most Siekierkowski - Becka - Sobieskiego - Belwederska - Spacerowa - Klonowa - Al. Ujazdowskie - al. Armii Ludowej - Sempołowskiej - al. Wyzwolenia - Nowowiejska - Waryńskiego - pl. Konstytucji - Koszykowa - Lwowska - Poznańska - Wilcza - Emilii Plater - Koszykowa - Piękna

Jak poprzednio była ulica Wilcza, to dzisiaj będzie ulica Hoża. Na początek wspomnę jeszcze wpis z 20 stycznia 2013 roku, gdy po sąsiedzku z dzisiejszym miejscem przemierzyłem podwórza pomiędzy Hoża 9A a Wilczą 12. Hoża 9A na ścianie ma wymalowany napis: Free homes for free peole. To bardzo mądre hasło o wolnych domach dla wolnych ludzi znajduje się bardzo blisko placu Trzech Krzyży, gdzie też zaczyna się ulica Hoża. Tym razem ciekawy jest sam początek ulicy Hożej.

Relikty kamienic Sukierta
Relikty kamienic Sukierta © oelka

Ustawiając się do tego zdjęcia, co nie było łatwe ze względu na masę zaparkowanych samochodów, cały czas miałem w pamięci to samo miejsce na moim zdjęciu z marca roku 1993. Nieco inaczej wówczas prezentowało się to miejsce...


Nie trzeba regulować monitorów, a ja nie pomyliłem się z datą. To miejsce tak wyglądało przez około 58 lat.
Podczas parcelacji działek pomiędzy Hożą, Mokotowską i Wilczą wydzielona została wąska działka wzdłuż Hożej. Po 1880 roku na jej części powstała trzypiętrowa kamienica zbudowana dla Henryka Sukierta. Jej fragment widać na powyższych zdjęciach po prawej stronie, oraz w całości na zdjęciu poniżej. Wyróżnia się tylko brakiem bramy wjazdowej i typowego podwórza. Z ulicy wejście prowadzi do wąskiej sieni i na klatkę schodową, która podobnie jak pomieszczenia kuchenne ma zapewnione oświetlenie ze świetlików znajdujących się na tyłach budyku. Podobne świetliki posiadały i posiadają budynki przy Hożej 1 oraz 1A. Widać je na kolejnych zdjęciach wykonanych od tyłu. Poniżej widok na elewację frontową budynku przy Hożej 3.



Po wojnie kamienica straciła elewację. W latach 70. XX wieku została otynkowana na "gładko". Mimo to widać cały czas ślady dawnego wystroju.
W sąsiedztwie, patrząc na plan z roku 1891 istniały zabudowania, które zapewne usunięto przed 1913 rokiem. Wówczas bowiem na zamówienie Bronisława Sukierta ruszyła budowa nowej kamienicy pod numerem 1. Projekt nowego budynku sporządziła spółka dwóch uznanych architektów: Henryka Stifelmana oraz Stanisława Weissa.
Te trzydzieści lat różnicy pomiędzy kamienicami Sukiertów było też okresem poważnego przełomu technologicznego w budownictwie, związanego z zastosowaniem stali oraz betonu. Od średniowiecza aż do drugiej połowy XIX wieku budynki murowane otrzymywały ceglane mury wiązane zaprawą. Były to jednolite ściany z przebitymi kanałami kominowymi oraz poprzecznie otworami okiennymi lub wejściowymi. Stropy jeśli były ogniotrwałe najczęściej powstawały jako kolebkowe z cegły. Natomiast do budowy płaskich stropów stosowano drewno: belki drewniane oraz deski. W końcu XIX wieku w niektórych budynkach belki z drewna zaczęto zastępować belkami dwuteowymi ze stali. Jednak nie był to jeszcze przełom w konstrukcji budynków.
W 1824 roku opatentowano produkcję cementu portlandzkiego. Ćwierć wieku później cement produkowany był już masowo. Kilka ówczesnych cementowni działało na ziemiach polskich. Kolejnego ważny pomysł w 1867 roku opatentował Joseph Monier. Monier będąc ogrodnikiem wpadł na pomysł jak zabezpieczyć donice przed pękaniem. Do formy przed wlaniem betonu włożył stalową siatkę. Do kompletu należy jeszcze dołożyć naukowe opracowanie Koenena z 1886 roku dotyczące współdziałania betonu i stali oraz schematy konstrukcyjne płyt i belek opublikowane w 1895 roku przez Françoisa Hennebique. Teraz gdy już wiadomo było jak rozmieścić zbrojenie w betonie, aby zapewnić wytrzymałość belki lub płyty na ugięcie sprawa była prosta: powstał żelbet. Już w 1894 roku na Kanale Elbląskim powstał most wykonany z żelbetu, na drodze z Drulit do Lepna. Wkrótce też pojawiły się budynki, w których zastosowano żelbetowy szkielet oraz stropy. Budynek z taką konstrukcją był bardziej odporny na zagrożenie ogniem, niż budynek z cegieł z drewnianymi stropami. Zwarta konstrukcja pozwalała na znacznie swobodniejsze kształtowanie budynku niż dotychczas.
Drugą przyczyną budowy wyższych budynków, było zniesienie prawnych ograniczeń. Od 1820 roku w Królestwie Polskim i w Warszawie obowiązywały przepisy określające wymogi jakie ma spełnić projektowany budynek. Powołana była też Rada Budownicza złożona z zasłużonych architektów, która sprawdzała czy projekt budynku spełnia wymagania związane z powierzchnią podwórza (tak aby wóz z sikawką mógł swobodnie zawrócić). Podstawą wszelkich obostrzeń były bowiem przepisy przeciwpożarowe. Brama musiała mieć szerokość co najmniej 1,82 metra. Drugi warunek to wielkość podwórza. Tu minimum stanowił plac - kwadrat o boku 9,14 metra, nie było to dużo, ale w tym czasie w Berlinie minimalny wymiar wynosił podwórza to plac o boku 5,3 metra. Ponadto kamienice miały mieć porównywalna ze sobą wysokość i podział ściany frontowej. W ten sposób nie można było wznieść budynku o sześciu kondygnacjach, jeśli kamienice stojące w pierzei ulicy posiadały cztery kondygnacje.
W określonych przypadkach rada nakazywała obniżyć budynek, lub jego oficyny ze względu np. na niedostateczne oświetlenie mieszkań. Taki los spotkał prezentowane u mnie na blogu 21 sierpnia 2012 roku nieistniejące kamienice Pinkusa Lothego na rogu Marszałkowskiej i Alej Jerozolimskich (Marszałkowska 100, Aleje Jerozolimskie 34/36), zbudowane w latach 1865-66. Rada po przejrzeniu projektu kamienic autorstwa zapewne Antoniego Sulimowskiego nakazała obniżenie oficyny rozdzielającej podwórza obu kamienic o jedną kondygnację.
W czasie gdy powstawała kamienica przy Hożej 1 Rada Budownicza należała już do zamierzchłej historii. Stąd też powstawały w tym czasie już bez większych ograniczeń wysokie budynki z małymi podwórzami, będący bardziej świetlikami niż faktycznie podwórzem, czego najbardziej skrajnym przykładem jest kamienica przy Marszałkowskiej 1, albo opisana na blogu 2 października 2013 roku kamienicy przy Koszykowej 70.
Kamienica przy Hożej 1 posiadała tylko świetliki z tyłu, co zresztą widać na zdjęciu poniżej. Podobne świetliki zastosowano też w opisanych przeze mnie 16 lipca 2012 roku malowniczych kamienicach przy Lwowskiej 15 i 17, które również zajęły bardzo wąską działkę. Powstały też w tym samym czasie co kamienica Sukierta, bo w latach 1911-12.
Budynek przy Hożej 1 jak i inne z okresu tuż przed I wojną światową otrzymał też konstrukcję żelbetową, której szczegóły były doskonale widoczne w ruinie budynku pod numerem 1A.
W 1919 roku kamienica przy Hożej została podzielona formalnie na dwa budynki i od tego czasu na rogu Hożej i Mokotowskiej znajduje się budynek przy Hożej 1, za nim przy Hożej kolejny z numerem 1A a dalej starsza kamienica pod numerem 3. Do drugiej wojny światowej nic już się na narożniku Hożej nie zmieniło.
Okolice placu Trzech Krzyży przeżyły bardzo silny ostrzał zapewne w czasie Powstania Warszawskiego. Wówczas w różnym stopniu zniszczone zostały trzy stosunkowo najnowsze i najmocniejsze budynki: Gmach Liceum im. Królowej Jadwigi pomiędzy Alejami Ujazdowskimi oraz Wiejską, znajdujący się po drugiej stronie wylotu Wiejskiej modernistyczny budynek Riunione Adriatica di Sicurta (pl. Trzech Krzyży 2) oraz górujący nad placem Trzech Krzyży i Hożą budynek pod numerem 1A. Trudno obecnie określić, czy był to efekt ostrzału z moździerza dużego kablibru (Karl Gerät 040/041), czy bombardowanie w każdym razie udało się wspomniane budynki zniszczyć.
Gmach liceum odbudowano tylko częściowo. Budynek Riunione Adriatica di Sicurta został po wojnie całkowicie rozebrany. Przez wiele lat był w jego miejscu trawnik, który został zastąpiony współczesnym budynkiem mieszczącym hotel. Natomiast budynek przy Hożej 1A nie został rozebrany ale też nie doczekał się trwałej odbudowy. W takim stanie zawieszenia trwał aż do lat 90. XX wieku. Poniżej widok od tyłu na kamienice przy Hożej 1A.


Trzy mieszkania na piętrach od czwartego do szóstego nie były zamieszkane. Nie wiem, czy był tam dostęp po zburzeniu budynku czy też nie. Być może uszkodzona klatka schodowa została rozebrana w efekcie decyzji BOS. Coś musiało być zrobione, ponieważ na drugim zdjęciu widać zamurowane wejścia do mieszkań oraz okna.
W połowie lat 90. XX wieku podobno był ktoś chętny na remont kamienicy. Planowano remont budynku oraz jego rozbudowę. Nowa część miała być przeszklona i odcinać się w ten sposób od części historycznej. Budynek stał pusty, aż został rozebrany koło 2002 roku. W ten sposób zakończyła się historia zrujnowanej kamienicy Sukierta.
Jeszcze jeden widok od tyłu z terenu, o którym pisałem na blogu we wpisie z 20 stycznia 2013 roku. W głębi widać kamienicę przy Hożej 1A, z lewej natomiast tylną ścianę kamienicy przy Hożej 3. Natomiast po prawej stronie zdjęcia widoczna jest rozebrana oficyna kamienicy przy Mokotowskiej 73.


Przy Mokotowskiej pod numerem 73 znajduje się kamienica Puścikowskich. Kamienica powstała w latach 1883-84 według projektu Pawła Wóycickiego lub Władysława Rittendorfa. Wcześniej w tym miejscu znajdował się drewniany budynek teatrzyku "Orfeum". W nowym budynku również znalazła się sala teatralna. Planowano w niej 1200 miejsc na widowni. Powstała mniejsza z miejscami dla 700 widzów. Sala teatralna ulokowana była na końcu posesji, czyli w pustym miejscu na zdjęciu powyżej. Użytkowana była zarówno na potrzeby teatrów i kabaretów, jak również spełniała rolę sali kinowej. W 1931 roku sala została przebudowana według projektu Edwarda Seydenbeuthla dla kabaretu "Banda", który kontynuował działalność najbardziej chyba znanego przedwojennego kabaretu Qui-pro-Quo". W tej samej sali można odnotować działalność kina "Nirwana" a potem "Wanda".
Poniżej widok na front tej samej kamienicy od strony Mokotowskiej w sierpniu 2006 roku.


Rozbiórka kamienicy przy Hożej 1A otworzyła widok na elewację od strony podwórza kamienicy przy Mokotowskiej 73.


Warto zwrócić uwagę na różnice w kolorze ściany. We wrześniu 1944 roku budynek został uszkodzony podczas bombardowania, być może tego samego, które doprowadziło do zniszczenia kamienicy przy Hożej 1A. Ślady zniszczeń widać też na elewacji frontowej. Część budynku od strony Hożej 1 odbudowano po 1945 roku, jednak z nieznacznymi uproszczeniami. Zrezygnowano z gzymsu poniżej okien ostatniej kondygnacji. Nie odbudowano zniszczonej oficyny północnej, która stykała się z kamienicami Sukiertów, oraz sali teatralnej położonej w głębi podwórza.


Podobno kamienica przy Mokotowskiej 73 ma być odrestaurowana. Jak na razie stoi pusta, częściowo zamurowana i czeka. Mam nadzieję, że nie podzieli losu budynku przy Hożej 1A.
Na koniec dodam jeszcze, że nie tak dawno opisywałem dwa inne miejsca z Hożej: siedzibę pogotowia przy narożniku z Poznańską - 28 sierpnia 2014 oraz fabrykę serów położoną niemal po sąsiedzku z pogotowiem - 14 lipca 2014 roku.
O przemianach warszawskich kamienic pisałem również 8 maja 2014 roku, gdy porównywałem trzy kamienice przy Chłodnej.




  • DST 34.26km
  • Teren 0.71km
  • Czas 01:38
  • VAVG 20.98km/h
  • VMAX 37.40km/h
  • Temperatura 20.3°C
  • Podjazdy 33m
  • Sprzęt ??? [Singel]
  • Aktywność Jazda na rowerze

Wilczy modernizm

Piątek, 5 września 2014 · dodano: 01.02.2015 | Komentarze 2

Marszałkowska - pl. Konstytucji - Waryńskiego - Nowowiejska - al. Wyzwolenia - Sempołowskiej - al. Armii Ludowej - Al. Ujazdowskie - Agrykola - Szwoleżerów - 29 Listopada - Czerniakowska - Suligowskiego - Podchorążych - Sielecka - Jazgarzewska - Sobieskiego - Beethovena - Witosa - Becka - Most Siekierkowski - Wał Miedzeszyński - Cyklamenów - Heliotropów -- Heliotropów - Cyklamenów - Wał Miedzeszyński - Most Siekierkowski - Becka - Witosa - Sobieskiego - Belwederska - Spacerowa - Klonowa - Al. Ujazdowskie - al. Armii Ludowej - Sempołowskiej - al. Wyzwolenia - Nowowiejska - Waryńskiego - Pl. Konstytucji - Koszykowa - Lwowska - Poznańska - Wilcza - Emilii Plater - Koszykowa - Piękna


To już trzecia wizyta na Wilczej, w najbliższej mi okolicy i trzeci raz niemal w tym samym miejscu. Warto więc przypomnieć, że dotychczas były to dwa miejsca: 29 kwietnia 2014 przyjechałem na Wilczą 64, gdzie mieści się Instytut Zoologii PAN, natomiast 6 lipca 2014 roku prezentowałem siedzibę Przedsiębiorstwa Robót Budowlanych Franciszka Rotha, oraz dwa sąsiednie modernistyczne budynki 58 oraz 60. Dzisiaj kolejny przykład modernistycznej kamienicy. A zarazem również kolejny przykład stosowania w praktyce ustawy z 24 marca 1933 roku (Dz.U. 1933 nr. 22 poz 173)  pozwalającej obniżyć podatek dochodowy o kwotę zainwestowaną w budownictwo mieszkaniowe. Przepis ten był żartobliwie nazywany "Lex E. Wedel" od właścicieli fabryki słodyczy na Kamionku, którzy korzystając z tych zapisów wznieśli luksusową kamienicę na rogu Puławskiej i Madalińskiego. Tu warto wspomnieć jeszcze inne luksusowe budynki, jakie pojawiły się na blogu: zacznijmy od alei Przyjaciół gdzie byłem 2 maja 2013 roku, kolejne takie miejsce w Śródmieściu to ulica Konopnickiej gdzie znajdują się dwie prezentowane przeze mnie 13 października 2013 luksusowymi kamienicami pod numerem 3 (projekt spółki Jerzego Gelbarda i Romana Sigalina z lat 1936-37 dla firmy Steinhagen i Saenger SA.) oraz pod numerem 5 (projekt Pniewskiego dla Franciszka Nowickiego). Teraz jednak powróćmy na Wilczą i jej narożnik z ulicą Emilii Plater.

Wilczy modernizm
Wilczy modernizm © oelka

Formalnie są to dwa budynki pod numerami 69 i 71. Z dostępnych planów widać, że obie działki wcześniej były nieco luźniej zabudowane. W latach 1937-38 zbudowany został na nich zespół dwóch luksusowych kamienic dla Mojżesza Majera oraz Gity Horowitz. Stąd też własność budynku w literaturze raz bywa przypisywana Mojżeszowi Majerowi, a innym razem Gicie. Budowę miał nadzorować ich syn Izaak Horowitz. Projekt budynku sporządził Józef Steinberg. Nie był może architektem z pierwszego szeregu. Obecnie to zapomniana postać, niemniej na Powiślu przy al. 3 Maja 7 znajduje się inny budynek jego autorstwa. Poniżej dzienne zdjęcie budynków przy Wilczej 69 i 71 wykonane 1 maja 1995 roku. Czyli niemal 20 lat temu.


Trzeba przyznać, że budynki Horowitzów stosunkowo dobrze znoszą upływ czasu. Dzisiaj dostęp do wnętrza jak w większości budynków jest zablokowany domofonem. Jednak jeśli ktoś będzie miał okazję znaleźć się w środku warto zwrócić uwagę na wiele zachowanych szczegółów dawnego wyposażenia jak drzwi z ciemną politurą, mosiężne klamki, balustrady, przeszklony szyb windy otoczony schodami, czy kamienne wykładziny klatek schodowych.
Z dostępnych wspomnień wiadomo, że jednym z mieszkańców tej kamienicy był Roman Kramsztyk. Był polskim malarzem pochodzenia żydowskiego, uczniem Józefa Mehoffera. W jego malarstwie z okresu przed wybuchem II wojny światowej nie wykorzystywał motywów żydowskich, pochodził z bardzo zasymilowanej rodziny. Zasadniczo od 1922 roku mieszkał w Paryżu, jednak co roku przyjeżdżał do Polski, gdzie zastał go wybuch II wojny światowej. Znalazł się w gettcie i postanowił tam pozostać. Dzięki swoim umiejętnościom utrwalił poprzez rysunki dramat Żydów. Jego rysunki zostały wyniesione na stronę aryjską. Roman Kramsztyk stał się bohaterem poematu Jacka Kaczmarskiego "Kredka Kramsztyka". Kramsztyk zginął zastrzelony w pierwszych dniach likwidacji getta w 1942 roku.
Zupełnie inaczej potoczyły się losy właścicieli kamienicy, którzy we wrześniu 1939 roku wyjechali do Lwowa. Tam po wkroczeniu Niemców zginął ich syn Izaak, natomiast Horowitzowie uciekli kolejny raz aby ostatecznie dotrzeć do Izraela.


Obecnie Wilcza 69 ma odświeżoną elewację z piaskowca. Narożny budynek numer 71 nie i może nawet lepiej, gdyż dzięki temu widać jest od strony ulicy Emilii Plater ślady wojennego ostrzału. Mam nadzieję, że w razie remontu uda się zachować tą pamiątkę wojenną. Coraz mniej jest bowiem takich śladów w Warszawie.


Skoro już wjechałem na ulicę Emilii Plater to przypomnę na koniec, że dokładnie za moimi plecami stoi narożna kamienica przy Koszykowej 70, która była bohaterką wpisu z 2 października 2013 roku.




  • DST 19.09km
  • Czas 01:14
  • VAVG 15.48km/h
  • VMAX 36.80km/h
  • Temperatura 16.2°C
  • Podjazdy 11m
  • Sprzęt ??? [Singel]
  • Aktywność Jazda na rowerze

Linię obsługuje zakład "Wola"

Poniedziałek, 1 września 2014 · dodano: 30.01.2015 | Komentarze 0

Marszałkowska - Wspólna - Chałubińskiego - Jana Pawła II - Chmielna - Złota - Żelazna - Pereca - Waliców - Grzybowska - Karolkowa - Wolska - Młynarska - Wolska - Karolkowa - Siedmiogrodzka - Skierniewicka - Płocka - Ludwiki - Bema - Kasprzaka - al. Prymasa Tysiąclecia - Aleje Jerozolimskie - Kopińska - Szczęśliwicka - Barska - pl. Narutowicza - Fitrowa - Łęczycka - Wawelska - Ondraszka - Pole Mokotowskie - Batorego - Waryńskiego - Skolimowska - Chocimska - Klonowa - Belwederska - Al. Ujazdowskie - al. Armii Ludowej - Sempołowskiej - al. Wyzwolenia - Nowowiejska - Waryńskiego - pl. Konstytucji - Koszykowa - Lwowska - Poznańska - Wilcza - Emilii Plater - Koszykowa - Piękna



Linię obsługuje
zakład Wola
R-1
Taki napis można zobaczyć od wielu lat na tylnej ścianie kabiny motorniczego w stu siedemdziesięciu ośmiu wagonach tramwajowych w Warszawie. Większość pasażerów nie zwraca na niego uwagi jadąc tramwajem. Zajezdnia tramwajowa na Woli trzy razy pojawiła się na blogu. Pierwszy raz było to 9 maja 2011 roku, gdy zaprezentowałem fragment zaplecza zajezdni. Druga okazja to 17 grudnia 2012 roku, gdy pisząc o skrzyżowaniu Wolskiej z Młynarską szerzej napisałem o zderzeniu tramwajów w "czarny czwartek" 3 września 1987 roku a także wspomniałem o zajezdni. Trzeci raz nawiązałem do zajezdni pisząc o budynku szkolnym zbudowanym dla dzieci tramwajarzy przy Rogalińskiej - 16 grudnia 2013 roku. Poniżej składy 123N-2140+2141 (FPS 2007); 105N2k/2000-2134+2135 (Konstal 2001); 123N-2142+2143 (FPS 2007) na torach tzw "czwartej zajezdni".

Linię obsługuje Zakład
Linię obsługuje Zakład "Wola" © oelka

Zacznijmy od obecnego wyjazdu z zajezdni, czyli skrzyżowania Młynarskiej z Wolską.
Przyjęło się uważać, że okopy z 1818 roku były trwałymi granicami Warszawy aż do 1916 roku. Nie jest to prawda. W końcu XIX wieku przeprowadzono niewielkie korekty powiększające obszar miasta. W ten sposób również przyłączono do Warszawy część Woli i Czystego. W ten sposób w granicach Warszawy znalazł się teren "Cegielni we wsi Czyste". Gdyby nie patrzeć na zamieszczony nieco niżej plan tego obszaru na postawie mapy WIG z 1931 roku, gdzie widać jeszcze ślad wyrobiska mało mógłby podejrzewać, że spacerując lub jadąc Siedmiogrodzką znajduje się w miejscu gdzie był kiedyś wykopany pokaźny dół. W 1902 roku teren został nabyty przez władze Warszawy. Postanowiono ulokować tu kolejną po Muranowie i Mokotowie zajezdnię tramwajową. Już wcześniej w 1881 roku, po sąsiedzku miasto najpierw wydzierżawiło, a potem nabyło teren na potrzeby szpitala zakaźnego. Szpitalem zajmę się przy innej okazji. Dzisiaj popatrzmy się na zajezdnię. Na początek spojrzenie na ulice Młynarską. 


Tramwaje na ten teren wkroczyły w roku 1903. Powstała wówczas zajezdnia tramwajów konnych. W 1905 roku rozpoczęła się budowa obiektów dla tramwajów elektrycznych. W latach 1906-7 zbudowano budynek dyrekcji gdyż dotychczasowa siedziba dyrekcji na Muranowie przy Sierakowskiej była zbyt ciasna. Znajdował się w głębi terenu po lewej stronie poza kadrem mojego zdjęcia. Obecnie w tym miejscu znajdują się zabudowania socjalne Zakładu Naprawy Tramwajów T-3. Dalej po tej samej stronie znajduje się częściowo zachowana, z oryginalną elewacją w stylu neogotyckim hala Warsztatów Głównych (obecnie funkcjonujących pod nazwą Zakładu Naprawy Tramwajów T-3. tu w 1907 roku składano z przywiezionych podzespołów, z fabryk w Norymberdze i Hamburgu oraz uruchamiano wagony późniejszego typu A. Dokładnie na przeciwko, na zdjęciu schowana za drzewami i stojącymi tramwajami znajduje się zajezdnia tramwajowa. Halę zajezdni nieco cofnięte od linii ulicy Młynarskiej nie są widoczne od strony ulicy Wolskiej. Widać bardzo dobrze natomiast od strony ulicy Siedmiogrodzkiej.



Początkowo powstały tu obiekty dla tramwajów konnych. W latach 1905-8 powstała neogotycka hala tzw. pierwszej zajezdni. Widoczna powyżej w głębi zdjęcia. Po 1913 roku dobudowano zaprojektowane w tym samym stylu hale drugiej (na środku zdjęcia) i trzeciej zajezdni (po lewej stronie zdjęcia). Budowę hal przerwała I wojna światowa. Gotowe były mury, brakowało dachów i wykończenia. Po jej zakończeniu ukończono inwestycję. W okresie przedwojennym teren zajmowany przez tramwaje był znacznie większy niż obecnie i dochodził niemal do ulicy Dworskiej (obecnie Kasprzaka). Na terenie za obecną Siedmiogrodzką mieściły się obiekty służb drogowych (torowych) tramwajów. Obecnie urzędują oni przy Obozowej i al. Prymasa Tysiąclecia. Pamiątką po tym są też gmachy szkoły dla dzieci tramwajarzy przy ulicy Rogalińskiej.


Na planie numerami oznaczone zostały:
  • 1 - Nieodbudowany po wojnie gmach dyrekcji.
  • 2 - Budynek socjalny Zajezdni "Wola"
  • 3 - Hale I, II i III zajezdni, oraz grupa torów (IV zajezdnia) z 1980 roku.
  • 4 - Zakład Naprawy Tramwajów.
  • 5 - Gmach szkoły przy Rogalińskiej.
  • 6 - Teren Szpitala Zakaźnego.
Zniszczona po Powstaniu Warszawskim zajezdnia została odbudowana w latach 1945-49. Niestety bez utrzymania dotychczasowej architektury hal. Przy budynku socjalno-administracyjnym zajezdni znajduje się kamień pamiątkowy ku czi ofiar które zginęły na terenie zajezdni w czasie II wojny światowej.



Jest to obecnie jedyna warszawska zajezdnia tramwajowa, gdzie hale II i III są podobnie jak w okresie międzywojennym halami czołowymi z wjazdem i wyjazdem tylko z jednej strony. Hala pierwsza podczas odbudowy została nieznacznie wydłużona i otrzymała wjazd od tyłu. Od 1951 roku tramwaje wjeżdżają na teren zajezdni od ulicy Skierniewickiej, natomiast na Młynarską pozostawiono tory wyjazdowe. Obecnie całość obiektów tramwajowych mieści się pomiędzy ulicami Skierniewicką, Siedmiogrodzką, Karolkową i Wolską. W roku 1980 dobudowano cztery nieprzelotowe tory od strony ulicy Siedmiogrodzkiej nazywane potocznie IV zajezdnią. Te właśnie tory widoczne są na pierwszym zdjęciu.
Pora przyjrzeć się taborowi, który stacjonował w zajezdni "Wola". Przez tę zajezdnię, jako jedyną w Warszawie przewinęły się chyba wszystkie typy wagonów użytkowane w Warszawie. Przed wojną były to wagony typów od A do H włącznie. Po wojnie oprócz wspomnianych również wagony K po powrocie z Berlina a także wrocławskie wagony L(max) i Lw. Już po wycofaniu z ruchu liniowego w latach 70. XX wieku w zajezdni na Woli znalazły swoje miejsce dwa zabytkowe wagony typów A-43 oraz C-257. 28 maja 1981 roku urządzono dla mojej klasy wycieczkę tramwajem po Warszawie. Oczywiście nie mogłem sobie odmówić tej przyjemności. Z pętli na placu Starynkiewicza zabrał nas wagon 13N, a potem na terenie wolskiej zajezdni odbyła się przesiadka do wagonu C-257 i dalsza podróż po mieście.


W późniejszym czasie wagony zabytkowe znalazły nowe miejsce w zajezdni "Mokotów". Tam też wykonane zostało zdjęcie wagonu C-257, podczas Dni Transportu Publicznego 21 września 2013 roku.
Zakład Wola był pierwszą warszawską zajezdnią eksploatującą w Warszawie wagony typu N. Obsługiwały one nowo otwartą 22 lipca 1949 roku trasę W-Z a szczególnie linię 26. Poniżej wagon N-674 podczas obsługi linii T na ulicy Ząbkowskiej w roku 1998, gdy zbliża się do ulicy Targowej.


Obecnie żaden tramwaj na Ząbkowską już nie wjedzie.Ulica została wyremontowana w 2000 roku, lecz kosztem likwidacji wyjazdu z zajezdni Praga, o czym pisałem również 15 września 2012 roku.
Wagon N-674" nie jest historycznie wagonem związanym z Warszawą. Jest to faktycznie druga obsada tego numeru. Został wyprodukowany w 1951 roku dla WPK Katowice, gdzie kursował liniowo z numerem 927. Od 1966 roku służył jako nauka jazdy, a w latach 1991-96 był wagonem gospodarczym. Ze względu na zachowanie wielu oryginalnych szczegółów został zakupiony przez Tramwaje Warszawskie i odbudowany w warsztatach MPK w Krakowie do obecnego stanu. Oryginalny wagon N-674 przybył do Warszawy w 1952 roku, a w 1967 roku wraz z dostawami wagonów 13N został przekazany do Krakowa, gdzie kursował z numerem taborowym 192.
Pierwsze wagony 13N, jakie dotarły do Warszawy czyli 13N-503 i 504 przez krótki czas stacjonowały na Woli. Potem zostały przesłane na Mokotów. Na Woli wagony 13N pojawiły się już liniowo w 1962 roku. Wola była pierwszą zajezdnią z której wycofano wagony tego typu. Za sprawą dostaw wagonów 105N i 105Na stało się to 31 grudnia 1986 roku. Poniżej zaś zdjęcie wagonu 13N-795 na ulicy Staszica 14 grudnia 1996 roku, podczas przejazdu specjalnego do Zakładu Torowo-Budowlanego przy ulicy Obozowej.


Obecnie na Staszica tramwaje już nie wjeżdżają. Pętla uliczna na Górczewskiej i Staszica przez wiele lat zapewniała dojazd do zajezdni dla tramwajów od strony trasy w ciągu ulic Młynarskiej - Obozowej. Została zlikwidowana po zbudowaniu bezpośredniego skrętu z Młynarskiej w Wolską.
Wiosną 1974 roku na próbę do zajezdni na Woli trafiły dwa z trzech prototypów wagonów typu 105N. Po zakończeniu prób powróciły do producenta. Nie od razu też oznaczało to dostawę nowych wagonów do Warszawy. Pierwsze wagony z produkcji seryjnej trafiły do innych miast. Pierwszym były Katowice, potem Poznań, Kraków, Wrocław, Gdańsk, Szczecin i Częstochowa.
Do Warszawy pierwsze wagony typu 105N trafiły we wrześniu 1975 roku. Pierwsze dwa wagony otrzymały numery 1000 oraz 1001. Poniżej wagon 105N-1000 po przywróceniu mu wyglądu zbliżonego do oryginalnego, czego dokonano na jesieni 2014 roku.


Dostawa wagonów 105N obejmowała 100 sztuk i zakończyła się wiosną 1976 roku. Na kolejną dostawę nowych wagonów Warszawa musiała czekać znów kilka lat. Pierwszeństwo miały w tym czasie inne miasta ze zacznie starszym od Warszawy taborem.
Pierwsze wagony zmodernizowanej wersji 105Na trafiły w 1979 roku do Poznania. Warszawa otrzymała pierwsze wagony 105Na w wyniku przeprowadzenia w Konstalu, w Chorozwie naprawy głównej wagonów 1014, 1053, 1077 i 1079 w roku 1982. Fabrycznie nowe wagony 105Na trafiły do Warszawy i wolskiej zajezdni w 1984 roku. Poniżej pierwszy skład wagonów 105Na-1100+1101.


Wagon 105Na-1100 posiada też wzmocniony odgarniacz na czole. Takie odgarniacze w wagonach 13N i z rodziny 105N w Warszawie zaczęto montować w wybranych składach w efekcie doświadczeń z tzw. "zimy stulecia" na przełomie lat 1978/79.
Z grupy wagonów 105Na warto wymienić skład 105Na-1128+1129, który na początku eksploatacji pomalowany w jubileuszowe szlaczki. Na liście produkcyjnej wagon 1128 miał numer fabryczny 1999, a 1129 numer 2000. Przy okazji przysłano też dwa wagony tyrystorowe typu 106N o numerach fabrycznych oraz równocześnie taborowych 2001 i 2002, również odpowiednio ozdobione przez producenta. Nie były to pierwsze wagony tyrystorowe na Woli. Wcześniej bo od 1977 roku w Warszawie w zakładzie Mokotów, a potem od 1979 roku w zakładzie Wola stacjonowały dwa starsze wagony tyrystorowe 106N, które do roku 1985 były własnością Instytutu Elektrotechniki z Międzylesia. W tym czasie na pudłach widniały numery taborowe 1 i 2 (od 1985 roku po przekazaniu do MZK odpowiednio 2003 i 2004). Zewnętrznie były identyczne z wagonami 105N. Jedynie wagon 1 wyróżniał się białym kolorem dolnego fartucha. Wszystkie wagony 106N były awaryjne i zostały z czasem przebudowane na oporowe wagony typu 105Na. W 1987 roku pojawił się kolejny wagon 106N-2005, który również znalazł swoje miejsce w wolskiej zajezdni. Poza wagonami tyrystorowymi 106N, na Woli stacjonowały też tyrystorowe wagony 105NT-2006+2007 zbudowane według projektu krakowskiego MPK i AGH, oraz 106Na-2008+2009.
W 1986 roku zakończyła się wymiana taboru na Woli. Od tego czasu nowe wagony przysyłano do innych zajezdni. Do roku 1993 wszystkie wolskie wagony 105N zostały przebudowane na 105Na. Niektóre jak np. 105N-1006 po naprawie w Konstalu wróciły wróciły jako fabrycznie nowe wagony 105Na. Oryginalny 1006 trafił natomiast po odbudowie do wrocławskiego MPK jako 105Na-2276. Natomiast warszawski 1006 jest obecnie przebudowany na wagon służący do imprez okolicznościowych. Po przebudowie prezentowałem wagon 105N/Na-1006 19 maja 2013 roku. Wagony 105N podczas przebudów prowadzony zarówno przez Konstal, jak również przez Zakład Naprawy Tramwajów T-3 zostały pod każdym względem ujednolicone z wagonami 105Na.
Warto dodać, że w 2015 roku wraz z dostawami z Pesy wagonów 128N i 134N mają być skreślone ze stanu wagony 105Na z lat 1984-86. A więc o zakresie numeracji z przedziału 1100-1191, ewentualnie nowsze w zależności od stanu technicznego i przebiegu. Obecnie po różnych wymianach taboru pomiędzy zajezdniami, na Woli nie ma żadnego z oryginalnych wagonów 105Na.
Prezentowałem już na blogu pierwszy polski wagon tramwajowy z niską podłogą typu 112N - było to 6 stycznia 2013 roku. Kolejne wagony z Chorzowa typu 114N trafiły do Gdańska. Do Warszawy dotarły natomiast w marcu 1998 roku wagony: 116N-3002 oraz 116Na-3003 i 3004. Pierwszy z nich znalazł swoje miejsce w zajezdni na Woli. Poniżej wagon 116N-3002 w kwietniu 1998 roku gdy na pętli przy Toruńskiej szykuje się do obsługi linii 25.


Ciekawostką była historia tego zdjęcia. Wagon udało się złapać przypadkowo właśnie koło zajezdni na Woli, gdy wyjeżdżał z zajezdni. Jednak dojazd na Bródno był nieco bardziej skomplikowany niż zazwyczaj. Ze względu na jakieś zdarzenie drogowe na Trasie W-Z, pojechaliśmy wówczas objazdem przez al. Jana Pawła II i Most Gdański. Była to okazja do skorzystania ze skrętu z al. Solidarności w al. Jana Pawła II, gdzie liniowo nie skręca żaden tramwaj.
W 2005 roku wagon został eksperymentalnie wyposażony w baterię akumulatorów, przez co zmieniono nieco układ wnętrza. Chodziło o przetestowanie sytuacji, gdy trasę tramwajową nie można wyposażyć w sieć trakcyjną. W tym czasie rozważano bowiem pomysł zbudowania a może odbudowy trasy tramwajowej w ciągu Nowego Światu i Krakowskiego Przedmieścia, jednak budowie sieci trakcyjnej na tych ulicach sprzeciwiał się konserwator zabytków. Próby z różnym skutkiem trwały do 2008 roku. Wówczas usunięto zespół baterii. Po remoncie w 2011 roku został przemalowany w obecny schemat malowania, przebudowano też układ elektryczny montując hiperkondensatory pozwalające na przejazd wagonu bez zasilania około 300 metrów.
116N-3002 był przez wiele lat jedynym wagonem z niską podłogą w zajezdni na Woli. Od 2010 roku oprócz tego wagonu na stanie zajezdni są też wagony 120Na "Swing" z Pesy.
Stacjonujące obecnie na Woli wagony 105N2k/2000 pochodzące z Chorzowa, oraz wyprodukowane w Fabryce Pojazdów Szynowych w Poznaniu (Cegielski) wagony 123N zaprezentowały się na tytułowym zdjęciu.
Na Woli znalazły się też składy z różnymi modyfikacjami oznaczonymi jako 105N-MW oraz 105N-MWAs. Obecnie wszystkie te wagony oraz wybrane 105N2k przy okazji napraw są modernizowane do nowego standardu opracowanego przez Centralne Laboratorium Energoelektroniczne TW. Wagony po modernizacji są oznaczone jako 105Ni. Poniżej skład 105Ni (ex 105N2k) 2038 i 2039.


Na Woli stacjonują dwa wagony gospodarcze. Jako transportowy 13N-402 po odpowiedniej przebudowie, oraz dawny wagon wieżowy, a obecnie przetokowy w na terenie zajezdni o numerze 2002 zbudowany na bazie wagonu K-450.
Skoro już poruszyłem temat wagonów wieżowych warto wspomnieć inny wagon gospodarczy  z tej grupy. Na Woli przez wiele lat stacjonował wagon wieżowy do prac montażowych przy sieci trakcyjnej, zbudowany w 1928 roku, w znajdujących się po sąsiedzku Warsztatach Głównych (obecnie Zakład Naprawy Tramwajów) - wagon wieżowy o numerze 2001.



Pamiętam go w przy pracy w roku 1985, gdy oddawano do ruchu objazdowe torowisko w ciągu Marszałkowskiej, gdy wymieniano izolację przejścia podziemnego i Tunelu Średnicowego. W końcu lat 80. XX wieku po awarii został odstawiony. Z wycofanego wagonu 13N-23 w latach 1987-89 zbudowano kolejny wagon wieżowy, który do czasu przeniesienia się Zakładu Urządzeń Elektrycznych T1 na Obozową stacjonował w garażu należącym do T1 na Woli. Zabudowania te widać w tle za wagonem 2001. Zabytkowy wagon wieżowy przez kilka stał na bruku (powyższe zdjęcie pochodzi z kwietnia 1996 roku), po czym udało się go zabezpieczyć w hali zajezdni "Żoliborz", gdzie czeka na odbudowę.
Począwszy od końca lat 90. XX wieku producenci tabor zrezygnowali z transportu wagonów tramwajowych koleją. Poza nielicznymi wyjątkami zdecydowana większość nowych wagonów tramwajowych dociera do Warszawy transportem drogowym na Młynarską. Poniżej zdjęcie z 18 lipca 1999 roku. Zapewne zakończono rozładunek kolejnego wagonu 116Na/1, po przyjeździe z Chorzowa.


Z dostępnych danych wynika, że mógł wówczas przybyć do Warszawy wagon 116Na/1-3018 lub 3019, które w tamtym okresie czasu były wpisywane na stan TW. Oba te wagony stacjonują w innych zajezdniach. Najnowsze dostawy jakie dotarły już nie z Chorzowa, lecz z Bydgoszczy to wagony 128N "Jazz" z Bydgoszczy. W chwili gdy powstaje ten wpis w Warszawie są dwa wagony 3601 oraz 3602, który dotarł do Warszawy kilka dni temu. Wagon 128N-3601 nie jest wpisany na stan TW i cały czas przechodzi testy. Aktualnie stacjonuje na Woli.


Powyżej jeden z pierwszych dni jazdy z pasażerami - 24 listopada 2014 roku, gdy podąża na Mokotów na linii 10, jako brygada 4. Jeśli bez żadnych awarii przejeździ 5000 km będzie mógł zostać wpisany na stan Tramwajów Warszawskich. Wagon 12N-3602 różni się czerwoną, gładką osłoną dachu i żółtymi zderzakami na czołach wagonów. Wola ze względu na dużą ilość nieprzelotowych torów może być bardzo dobrym miejscem do stacjonowania wagonów dwukierunkowych takich jak 120Na Duo, czy 128N. Jak będzie pokaże przyszłość.




  • DST 56.23km
  • Czas 02:48
  • VAVG 20.08km/h
  • VMAX 39.50km/h
  • Temperatura 23.2°C
  • Podjazdy 33m
  • Sprzęt ??? [Singel]
  • Aktywność Jazda na rowerze

Nowiny z Nowiniarskiej

Niedziela, 31 sierpnia 2014 · dodano: 12.01.2015 | Komentarze 2

Marszałkowska - pl. Konstytucji - Waryńskiego - Nowowiejska - Krzywickiego - Filtrowa - pl. Narutowicza - Słupecka - Sękocińska - Szczęśliwicka - Kopińska - Aleje Jerozolimskie - al. Prymasa Tysiąclecia - Górczewska - Sokołowska - Grenady - Syreny - Żytnia - Nowolipie - al. Jana Pawła II - Dzielna - Karmelicka - Anielewicza - Świętojerska - Ciasna - Franciszkańska - Bonifraterska - Międzyparkowa - Słonimskiego - Most Gdański - Starzyńskiego - Darwina - Starzyńskiego - 11 Listopada - Odrowąża - Cm. Bródzieński - Odrowąża - 11 Listopada - Namysłowska - Brechta - Dąbrowszczaków - Inżynierska - Wileńska - Szwedzka - Kosmowskiej - Grodzieńska - Białostocka - Nieporęcka - Ząbkowska - Markowska - Kijowska - Skaryszewska - Bliska - Żupnicza - Chodakowska - Mińska - Stanisławowska - Terespolska - Mińska - Podskarbińska - Międzyborska - Stanisława Augusta - Kinowa - al. Stanów Zjednoczonych - Kanał Wystawowy - Zwyciezców - Wał Miedzeszyński - Most Siekierkowski - Becka - Witosa - Beethovena - Sobieskiego - Czarnomorska - Sikorskiego - al. Wilanowska - al. KEN - Domaniewska - Wielicka - Krasickiego - Kazimierzowska - Narbutta - Wiśniowa - Batorego - Pole Mokotowskie - Batorego - Waryńskiego - Skolimowska - Chocimska - Klonowa - Belwederska - Al. Ujazdowskie - al. Armii Ludowej - Sempołowskiej - al. Wyzwolenia - Nowowiejska - Waryńskiego - Pl. Konstytucji - Koszykowa - Lwowska - Poznańska - Wilcza - Emilii Plater - Koszykowa - Piękna


Ktoś kiedyś napisał, że przedwojenna Warszawa nie miała wielkich osi widokowych, za to urokiem tego miasta było zaskakiwanie widokiem, gdy wychodziło się zza narożnika. Takie wrażenie można odczuć czasem nawet w obecnych czasach, w  niektórych miejscach. 29 października 2011 roku prezentowałem tu widok ze zbiegu ulic Elektoralnej i Chłodnej na wieżę zegarową jaką zbudowano przy Pałacu Jabłonowskich podczas jego odbudowy po pożarze w 1863 roku. Dzisiaj widok ze skrzyżowania Franciszkańskiej i Nowiniarskiej na kościół Pijarów przy ulicy Długiej 13. Mam wrażenie, że to widok z ulicy Franciszkańskiej na który nikt specjalnie nie zwraca uwagi. A szkoda.

Potrolejbusowa Nowowiniarska
Potrolejbusowa Nowiniarska © oelka

Nowiniarska jest jak na teren Nowego Miasta ulicą stosunkowo młodą. W XVIII wieku był to zaułek ulicy Świętojerskiej po jej północnej stronie. W 1810 roku została przebita do Franciszkańskiej. W 1825 roku przy jej wlocie we Franciszkańską powstał niewielki, trójkątny plac. Później bo w 1884 roku powstała południowa część ulicy pomiędzy Świętojerską i Długą. Nazwa Nowiniarskiej miała się wiązać z nowiniarzami, którzy zbierali informacje na ulicach, ale też je rozpuszczali. Współcześnie to nic innego jak dziennikarze. Zresztą w okolicy mieściła się redakcja "Gazety Warszawskiej" tak więc nazwa ulicy miała zapewne i w tym fakcie jakieś oparcie. Ulicę Dziennikarską Warszawa posiada na Żoliborzu, na osiedlu zbudowanym przed wojną przez spółdzielnię założoną przez dziennikarzy, czy też jak ktoś woli nowiniarzy.
Wróćmy jednak do Nowego Miasta i Nowiniarskiej. W okresie międzywojennym była to ulica gdzie królowali kuśnierze i specjaliści od szycia futer. Niejedna dama miała w swojej szafie wyroby ze sklepów przy Nowiniarskiej.
Pierwsze zniszczenia w czasie II wojny światowej nastąpiły już w roku 1939. Wówczas zniszczona została kamienica Doby Nowińskiej zbudowana w roku 1896. Resztę zabudowy mniej czy bardziej wypaloną w 1944 roku rozebrano po zakończeniu wojny. Przy okazji porządkowania po wojnie placu Krasińskich zniknęła zupełnie część Nowowiniarskiej, położona pomiędzy Długą i Świętojerską. Być może  ta likwidacja odcinka Nowiniarskiej miała związek z planami odbudowy i przebudowy placu Krasińskich z początku lat 50. XX wieku, to jednak temat na inną trasę i inny związany z nią wpis.
Obecnie jest to zaplecze gmachu Sądu Najwyższego zbudowanego w 1999 roku. Niestety z tego miejsca u zbiegu Świętojerskiej i Nowiniarskiej cały czar widoku na kościół Pijarów pryska, gdyż z tego miejsca przysłaniają go różne elementy gmachu sądowego i Pomnika Powstania Warszawskiego.


Północna część Nowiniarskiej przetrwała do dnia dzisiejszego. W latach 50. ruszyła odbudowa Nowego Miasta. Nowe Miasto znalazło się na mojej trasie 29 listopada 2013 roku. Wówczas zawitałem na ulicę Freta i Rynek Nowego Miasta. Najbliższe okolice ulic Freta i Nowomiejskiej zostały bądź odbudowane, bądź wystylizowane na teren zabytkowy, jak to zrobiono z północną pierzeją Rynku Nowego Miasta. Wśród wypalonych kamienic przy Świętojerskiej, Franciszkańskiej czy Nowiniarskiej były budynki warte odbudowy. Jednak do tego nie doszło Józef Sigalin w swoich wspomnieniach pisał o niechęci inwestora - Zakładu Osiedli Robotniczych do budynków zabytkowych, których odbudowa była bardziej praco- i czasochłonna, a ZOR był rozliczany z ilości oddanych izb mieszkalnych. W efekcie okolice najbliższe ulicy Nowiniarskiej zostały zabudowane typowymi blokami z lat 50. jakie można spotkać na Pradze II (przy Namysłowskiej, we wpisie z 15 września 2012 roku), Saskiej Kępie I (wpis z 19 sierpnia 2012 roku) czy na Muranowie (podobny blok przy Dzielnej 4 prezentowałem 4 sierpnia 2012). Takie też budynki zajęły miejsce przy wschodniej pierzei Nowiniarskiej. Po zachodniej stronie ulicy długo nie powstawało nic konkretnego. Zachodnia pierzeja Nowiniarskiej zabudowy doczekała się dopiero w latach 70. XX wieku.


Są ulice, które swoje powstanie zawdzięczają parcelacji dużych działek, aby łatwiej było sprzedać teren pod zabudowę. Są też takie, które powstają, bo takie są potrzeby komunikacyjne. Nowiniarska w jakimś stopniu należy do tych drugich. Do czasu jej przebicia w początkach XIX wieku brak było na długim odcinku połączenia między Świętojerską i Franciszkańską. Jeszcze bardziej widać to w części południowej ulicy. Nowiniarska przebita od Świętojerskiej do Długiej została w 1884 roku wraz Miodową, którą nieco wcześniej, bo w 1881 roku przebito pomiędzy Senatorską i Krakowskim Przedmieściem stała się ważnym połączeniem drogowym dla Muranowa i Nowego Miasta. Warto pamiętać, że do roku 1938 Bonifraterska zaczynała się od Franciszkańskiej. Naturalny ciąg ulic Freta i Nowomiejskiej jaki łączył tereny Żoliborza i Marymontu z Nowym Miastem i całym Śródmieściem został przerwany przez budowę Cytadeli. W latach 30. zdecydowano się na budowę wiaduktu nad stacją Warszawa Gdańska aby połączyć Żoliborz ze Śródmieściem. Wówczas stosunkowo najłatwiejszym połączeniem (na pewno bardziej przejezdnym niż ulica Nalewki) było skierowanie ruchu z wiaduktu w Bonifraterską. Brakowało jednak jej połączenia z Miodową. Takie połączenie powstało w 1938 roku, kosztem wyburzenia pasa zabudowy pomiędzy Franciszkańską i Świętojerską oraz przebicia przejazdu pod oficyną pałacu Krasińskich. Od tego momentu Nowiniarska straciła na znaczeniu komunikacyjnym.
Kursujące od 1881 roku tramwaje konne w najbliższej okolicy korzystały od placu Zamkowego z ulic: Podwale, Kilińskiego, Długiej i placu Krasińskich, skąd przesmykiem przy oficynie pałacu Krasińskich przedostawały się na Świętojerską i dalej podążały do Nalewek. Tramwaje elektryczne w 1908 roku natomiast poprowadzono od Miodowej Nowiniarską do Franciszkańskiej. Nowiniarską kursowały przez 30 lat, do 28 listopada 1938 roku. Wówczas to otwarto bezpośredni przejazd z Miodowej przez plac Krasińskich w Bonifraterską. Natomiast tory na Nowowiniarskiej stały się najpierw ślepym odcinkiem, a potem częścią pętli tramwajowej w różnych układach, które można przeanalizować na schematach nieodżałowanego Leszka Pohorylesa dostępnych na Trasbusie (numery 21a - 21d). Wraz z wycofaniem linii 17 i likwidacją szerokotorowej trasy tramwajowej na Bonifraterskiej, co nastąpiło 15 listopada 1947 roku Nowiniarska straciła ostatecznie szansę kontakt z siecią tramwajową. Trudno bowiem w tej chwili określić, czy w ogóle po wojnie była przywrócona do ruchu. Możliwe, że nie.
Gdy linia 17 opuściła ciąg od Muranowskiej przez Bonifraterską, Miodową i Krakowskie Przedmieście do Królewskiej, w jej miejsce wprowadzono trolejbusy, które uruchomiono na tym ciągu 20 grudnia 1947 roku. Na tej trasie zbudowano dwie pętlę na końcu przy samym Dworcu Gdańskim, przeniesioną na powojenny odcinek Bonifraterskiej w 1958 roku, podczas budowy Trasy Starzyńskiego wraz z Mostem Gdańskim. O pętli przy Dworcu Gdańskim pisałem na blogu 29 października 2011. Istniała też pętla "Miodowa" zlokalizowana w połowie trasy na Krakowskim Przedmieściu koło pomnika Adama Mickiewicza. Ta pętla funkcjonowała do roku 1964. Wówczas zbudowano nową pętlę w postaci kryterium ulicznego od Bonifraterskiej Świętojerską, Nowiniarską, gdzie tuż przed wlotem we Franciszkańską zlokalizowano przystanek i Franciszkańską do Bonifraterskiej. Z tego powodu powróćmy jeszcze raz do miejsca z pierwszego zdjęcia. Widać tam miejsce, gdzie zlokalizowany był przystanek.



Schemat i opis pętli można znaleźć na stronach Trasubusa. Linia 56 była pierwszą linią, jaka dotarła do nowej w roku 1964 pętli. Spotkaliśmy się z nią 9 lipca 2014 roku, gdy opisałem pętlę linii trolejbusowej 56 przy Krasickiego, która nazywała się "Kazimierzowska". 12 kwietnia1970 roku dołączyły linie 53 i 53 bis, ze względu na remont skrzyżowania Bonifraterskiej z Muranowską. 1 sierpnia 1970 roku zlikwidowano trasę w al. Niepodległości od Kazimierzowskiej i na Świętokrzyskiej. W związku z tym zniknęła linia 56, zastąpiona przez autobusy linii 171, które również kończyły na krańcu "Franciszkańska". 1 czerwca 1971 po zakończeniu przebudowy skrzyżowania Bonifraterskiej z Muranowską linia 171 pojechała do pętli "Dworzec Gdański". Natomiast w przypadku trolejbusów remont skrzyżowania okazał się pretekstem do likwidacji odcinka trasy trolejbusowej od Franciszkańskiej do Dworca Gdańskiego. Resztę trasy od Franciszkańskiej do Pięknej zlikwidowano 11 czerwca 1972 roku. Wprowadzona za trolejbusy linii 53 i 53 bis linia 179 pojechała do Dworca Gdańskiego. W 1976 roku wycofano z Rynku Nowego Miasta linię 125. Nowa pętla była kryterium ulicznym gdzie autobus krążył od Bonifraterskiej ulicami Franciszkańską, Zakroczymską, Konwiktorską, gdzie był przystanek końcowy, do Bonifraterskiej. W ten sposób w bezpośrednim sąsiedztwie Nowiniarskiej kursowały autobusy do roku 1984. Wówczas wycofano linię 125 z Franciszkańskiej i Zakroczymskiej. W latach 80. XX wieku na linii 125 kursowały Ikarusy 280. Pokonanie wąskich ulic a szczególnie zakrętu z Franciszkańskiej w Zakroczymską do łatwych  nie należało.
Obecnie Nowiniarska i Franciszkańska są sennymi ulicami osiedlowymi zastawionymi parkującymi samochodami. Trudno sobie nawet wyobrazić autobus, czy trolejbus w tym miejscu. Jeszcze trudniej tramwaj lub sklep z futrami oblegany przez klientów.




  • DST 35.31km
  • Teren 0.99km
  • Czas 01:41
  • VAVG 20.98km/h
  • VMAX 45.40km/h
  • Temperatura 22.7°C
  • Podjazdy 33m
  • Sprzęt ??? [Singel]
  • Aktywność Jazda na rowerze

Zerzeńskie krzyże

Sobota, 30 sierpnia 2014 · dodano: 09.01.2015 | Komentarze 5

Marszałkowska - pl. Konstytucji - Waryńskiego - Nowowiejska - al. Wyzwolenia - Sempołowskiej - al. Armii Ludowej - Al. Ujazdowskie - Agrykola - Szwoleżerów - 29 Listopada - Czerniakowska - Suligowskiego - Podchorążych - Sielecka - Jazgarzewska - Sobieskiego - Beethovena - Witosa - Becka - Most Siekierkowski - Wał Miedzeszyński - Ligustrowa - Bronowska - Masłowiecka - Jeziorowa - Panoramy - Wał Miedzeszyński - Cyklamenów - Heliotropów -- Heliotropów - Cyklamenów - Wał Miedzeszyński - Most Siekierkowski - Becka - Witosa - Sobieskiego - Belwederska - Spacerowa - Klonowa - Al. Ujazdowskie - al. Armii Ludowej - Sempołowskiej - al. Wyzwolenia - Nowowiejska - Waryńskiego - Pl. Konstytucji - Koszykowa - Lwowska - Poznańska - Wilcza - Emilii Plater - Koszykowa - Piękna


Obecna dzielnica Warszawy Wawer jeszcze do dzisiaj zachowała wiele z typowo wiejskiego, czy podmiejskiego krajobrazu. Jednym z jego elementów są kapliczki i krzyże przydrożne, których istnienie odnotowywałem przy okazji kolejnych przejazdów na rowerze po terenie osiedli obecnego Wawra. 1 czerwca 2014 zauważyłem zniknięcie kapliczki na rogu Masłowieckiej i Bronowskiej. Teraz zaś jest okazja aby zauważyć istnienie krzyża w odległości kilkuset metrów od tego miejsca na narożniku Masłowieckiej i Jeziorowej. Mam wrażenie, że konstrukcja jest nowa. W każdym razie przejeżdżałem w tym miejscu wiele razy od bardzo dawna a krzyż zauważyłem dopiero teraz. Jest tu trochę "ludowego" poczucia stylu i smaku polegającego na dodawaniu bez ładu i składu różnych dodatków. Tu dodatkowo pojawiła się figura jakoś średnio pasująca do krzyża. Pamiętam, że były też dość podłej jakości sztuczne kwiaty, których na zdjęciu nie widać. Niemniej to wersja bardzo oszczędna. Zdecydowanie więcej ludowego stylu można  zobaczyć w wpisie z 5 lipca 2014 roku, gdzie na jednym ze zdjęć pokazałem zbudowany społecznie pomnik mający uczcić prawdziwą lokalizację Reduty Ordona. Wydaje się, że czasem nadmiar, wbrew intencjom pomysłodawców jest szkodliwy. To jest zresztą temat na dłuższą dyskusję.

Krzyż przy Masłowieckiej
Krzyż przy Masłowieckiej © oelka


W najbliższej okolicy tego miejsca pojawiłem się również 27 kwietnia 2013 roku, pokazując ulicę Przygodną, również dochodzącą do skrzyżowania Masłowieckiej i Jeziorowej.
Przy okazji warto odnotować inny krzyż przydrożny, który niedawno zauważyłem przy Trakcie Lubelskim koło wylotu ulicy Chodzieskiej. Schowany pomiędzy drzewami nie jest zbyt widoczny z jezdni.



Warto może przypomnieć wpis z 11 kwietnia 2013 roku. Podsumowałem wówczas miejsca, gdzie znajdują się przydrożne krzyże i kapliczki.
Poniżej opisane krzyże:
- Narożnik Skalnicowej i Traktu Lubelskiego
- Borowiecka
- Dwa krzyże w pobliżu wylotu Borowieckiej w Zasadową.
- na skrzyżowaniu Zasadowej i Panny Wodnej
- Przy ulicy Panoramy pomiędzy Peonii i Chodzieską
I jeszcze kapliczki przydrożne:
- Wał Miedzeszyński 448A
- U zbiegu Bronowskiej i Masłowieckiej (nieistniejąca)




  • DST 17.26km
  • Czas 00:56
  • VAVG 18.49km/h
  • VMAX 34.30km/h
  • Temperatura 17.3°C
  • Podjazdy 11m
  • Sprzęt ??? [Singel]
  • Aktywność Jazda na rowerze

Ratunkowa kamienica

Czwartek, 28 sierpnia 2014 · dodano: 31.12.2014 | Komentarze 2

Marszałkowska - pl. Konstytucji - Waryńskiego - Nowowiejska - Polna - Waryńskiego - Pole Mokotowskie - Banacha - WUM - Pawińskiego - Siemieńskiego - Skorochód-Majewskiego - Korotyńskiego - Sierpińskiego - Racławicka - Sąchocka - Okińskiego - Mołdawska - Sulmierzycka - al. Dwudziestolatków - Sulmierzycka - Mołdawska - Korotyńskiego - Skorochód-Majewskiego - Dickensa - Białobrzeska - Barska - Filtrowa - Nowowiejska - Waryńskiego - pl. Konstytucji - Koszykowa - Lwowska - Poznańska - Wilcza - Chałubińskiego - Hoża - Marszałkowska

Wracając wieczorem do domu wpadłem na pomysł zrobić zdjęcie pewnej kamienicy, która spełnia ważną rolę w sytuacji gdy szybko i bez zwłoki ktoś potrzebuje pomocy medycznej. Od wielu lat taką pomoc można uzyskać na narożniku Hożej i Poznańskiej.

Ratunkowa kamienica
Ratunkowa kamienica © oelka


Niemal do końca XIX wieku w Warszawie nie było instytucji, która w zorganizowany sposób byłaby w stanie pomóc chorym i ofiarom różnych wypadków, których wraz z rozwojem przemysłu i transportu przybywało.
Początek zorganizowanej pomocy chorym i rannym to rok 1863, gdy z inicjatywy Jeana Henriego Dunanta powołany został komitet będący zaczątkiem Czerwonego Krzyża. Dunant miał okazję widzieć miejsce bitwy pomiędzy wojskami austriackimi i francusko-włoskimi koło Solferino w 1859 roku. Bitwa ta pochłonęła koło 40 tysięcy ofiar. Część z nich umierała, gdyż brakowało zorganizowanej pomocy medycznej. W ten sposób w roku 1863 powstał Komitet Pięciu gdzie oprócz Dunanta zasiedli mieszkający w Genewie: Gustave Moynier, gen. Guillaume Henri Dufour, dr Louis Appia i dr Théodore Maunoir), który zaczął funkcjonować pod nazwą Międzynarodowy Komitet Pomocy Rannym. Jako symbol przyjęto odwrotność flagi szwajcarskiej, czyli czerwony krzyż na białym polu. Wkrótce komitet zmienił nazwę na Międzynarodowy Komitet Czerwonego Krzyża. Komitety zaczęły powstawać w kolejnych państwach, gdzie znaleźli się krzewiciele idei pomocy rannym i ofiarom wojen. W 1864 roku udało się doprowadzić do powstania Konwencji Genewskiej - traktatu międzynarodowego o „polepszeniu losu rannych w armiach czynnych”.
Pojawiła się też idea pomocy rannym i chorym nie tylko na polu bitwy, ale również w codziennym życiu. Tu takim zdarzeniem, które zapoczątkowało szerszą akcję, był pożar Ringtheater w Wiedniu, w dniu 8 grudnia 1881 roku, gdzie wiele ofiar podobnie jak na wojnie wynikało z braku zorganizowanej pomocy medycznej. Podczas tego pożaru zginęły 384 osoby.  W efekcie tego zdarzenia Jaromír Mundy doprowadził do powstania w Wiedniu „Wiener Freiwillige Rettungsgesellschaft“, czyli pogotowia ratunkowego. Ten pomysł szybko wzbudził zainteresowanie wśród lekarzy w Warszawie. Inicjatorem powstania pogotowia w Warszawie był dr. Józef Zawadzki, który zebrał grupę lekarzy zainteresowanych lekarzy. Sam Zawadzki odbywał praktykę w Wiedniu, znał więc świetnie organizację tamtejszego pogotowia. Osobą, która miała duży udział w powołaniu takiej placówki był Konstanty hrabia Przeździecki. Doprowadził on do zatwierdzenia przez cara statutu stowarzyszenia zajmującego się doraźną pomocą medyczną. Po jego śmierci w 1896 roku ideę kontynuował jego brat Gustaw. 23 lutego 1897 roku powołano Towarzystwo Doraźnej Pomocy Lekarskiej, które miało prowadzić i organizować działalność pogotowia. Dzięki majątkowi rodziny Przeździeckich udało się skompletować wyposażenie pochodzące z wystawy medycznej, oraz zorganizować pierwszy lokal przy ulicy Ordynackiej. Dwa tygodnie po rozpoczęciu działalności w sierpniu 1897 roku Pogotowie musiało zapewnić zabezpieczenie medyczne podczas przyjazdu cara do Warszawy. Dwa dni później karetki konne pogotowia zdołały w bardzo szybkim tempie obsłużyć umyślne fałszywe wezwania oraz stawić się w Szpitalu Ujazdowskim przed obliczem cara i jego małżonki. Ta sprawność zaimponowała carskiej administracji oraz ułatwiła działalność Towarzystwa. Pogotowie w Warszawie było po Krakowie i Lwowie trzecim na ziemiach polskich, ale za to pierwszym na terenach należących do Rosji.
Wkrótce najważniejszym problemem było zorganizowanie stałej siedziby pogotowia, którą postanowiono zorganizować w północno-zachodniej części Warszawy. Tu bowiem spodziewano się największej ilości różnych zdarzeń, co związane jest z dużą liczbą mieszkańców w tej części miasta. Jeszcze w 1897 roku udało się wydzierżawić lokal przy ulicy Leszno 25. Obecnie jest to aleja Solidarności 105. Pod tym adresem kryje się jeden z ciekawszych zabytków zachowanych w alei Solidarności czyli kamienica Jacobsona zbudowana koło roku 1780. Jednak układ tego budynku i jego oficyn w żaden sposób nie pasuje do schematu lokalu opublikowanego w opracowaniu z okazji 35. lat istnienia Towarzystwa Doraźnej Pomocy Lekarskiej na stronie 50. Schemat dość nieźle pasuje bowiem do oficyny budynku przy ulicy Leszno 23. Dodatkowo w Kalendarzu Informacyjno-Encyklopedycznym na rok 1937 na stronie 98 opublikowano zdjęcie budynku przy Lesznie 23:


Możliwe, że autor historii pogotowia, doktor Józef Zawadzki pomylił adres wpisując numer 25 zamiast 23. Jednak ustalenie tego wymagałoby dostępu do dokumentów, o ile się takowe zachowały.
Wątpliwości nie budzi kolejna siedziba towarzystwa i pogotowia. Wzrastające zapotrzebowanie na usługi pogotowia, wymagały zwiększenia ilości karetek i personelu a więc i większego lokalu, stajni, wozowni. Dlatego też 1903 roku wydzierżawiono całą kamienicę przy ulicy Leszno 58, która w 1904 roku stałą się własnością Towarzystwa. Dzisiaj po zmianie nazwy, numeracji oraz poszerzeniu ulicy trudno jest odleźć miejsce gdzie stał. Pamiętając, że ulica była poszerzona po stronie parzystej, jest to obecnie jezdnia przy torach tramwajowych naprzeciwko zachodniej części gmachu sądów w alei Solidarności. Po stronie parzystej stoi tam obecnie jeden z bloków Muranowa pod adresem aleja Solidarności 84.


W podwórzu kamienicy przy Leszno 58 zorganizowano zaplecze techniczne. Początkowo używano karetek konnych. W 1909 roku pojawił się pierwszy samochód. Po nim dość szybko następne. Samochody okazały się bardzo wydajnym środkiem do transportu chorych. Od 1910 roku karetki konne wykorzystywano tylko do przewozu chorych. Samochody zaś obsługiwały zgłoszenia. Szerzej karetki konne powróciły jeszcze podczas okupacji niemieckiej w czasie I wojny światowej, gdy Niemcy zarekwirowali samochody i części do nich. Po zakończeniu wojny samochody powróciły do pracy w pogotowiu. Z karetek konnych zrezygnowano ostatecznie do 1926 roku. Poniżej zdjęcie zaplecza i samochodów stacjonujących przy ulicy Leszno 58.


W tym czasie karetki jak widać nie wyróżniały się kolorystyką czy wyraźnie widoczną sygnalizacją spośród innych pojazdów.
W 1927 roku Towarzystwo Doraźnej Pomocy Lekarskiej zorganizowało drugą stację we własnym budynku przy narożniku Poznańskiej i Hożej. Nową stację uruchomiono 24 czerwca 1928 roku. Od 1 sierpnia 1936 druga stacja działała całodobowo. Wejście do stacji znajdowało się od ulicy Poznańskiej.



Kamienica Karola Romanusa przy Hożej 56 powstała po roku 1880. Zajmowała działkę narożną z ulicą Poznańską. Kształt działki spowodował, że budynek został zbudowany wzdłuż Hożej. W późniejszym czasie, po 1891 roku zbudowano oficynę wzdłuż wschodniej i północnej granicy posesji.  W rekach Towarzystwa znalazła się po 1917 roku, gdy została zapisana Towarzystwu przez panią Helbingową.
Za sprawą okolicznościowych wydawnictw dość nieźle znamy historię pogotowia do roku 1937. Stosunkowo trudniej napisać coś o okresie II wojny światowej. Wiadomo, że pogotowie działało pod przymusowym zarządem niemieckim. Szczególnie ciekawa może być w tym okresie historia stacji przy Lesznie, która znajdowała się przy styku z terenem Getta. Kresem działalności Pogotowia było Powstanie Warszawskie. Budynek przy Leszno 58 został zburzony do fundamentów, natomiast przy Hożej 56 spalony. Tabor pogotowia Niemcy ewakuowali z Warszawy.
6 listopada 1945 roku z inicjatywy doktora Aleksandra Mula uruchomiono stację pogotowia przy Ząbkowskiej 42. Na lewym brzegu Wisły tymczasową siedzibą była Hoża 41. Wobec zniszczeń budynku przy ulicy Leszno i budowy Trasy W-Z w miejscu siedziby pogotowia zrezygnowano z odbudowy gmachu. W  1948 roku odbudowano natomiast budynek przy Hożej 56 przeznaczając cały gmach na potrzeby pogotowia, które po wojnie stało się instytucją państwową. Z czasem uruchomiono również dodatkowe stacje pogotowia w poszczególnych dzielnicach, aby skrócić czas dojazdu do zdarzeń.


Podczas odbudowy gmachu przy Hożej 56 zrezygnowano z odbudowy oficyn. Przebudowano też bramę od Hożej na hol wejściowy.


W ramach budowy osiedla M-15 w 1958 roku powstał również blok 15 M b zaprojektowany przez Jerzego Jezierskiego, który jest rozbudową stacji pogotowia. Osiedle M-15 zaprojektowane zostało przez zespół pod kierunkiem Zygmunta Stępińskiego. Szerszy opis tego osiedla zamieścił w "Stolicy"  nr 32 z 10 sierpnia 1958 roku Stanisław Jankowski. O tym osiedlu napiszę w przyszłości. Zbudowanie nowego budynku wzdłuż Poznańskiej, tuż obok dotychczasowego budynku pozwoliło stworzyć oddział szpitalny przy Poznańskiej, w którym w 1970 roku uruchomiono salę reanimacyjną a w 1984 roku Specjalistyczny Oddział Kardiologiczny.
Pogotowie od wielu lat powiązane jest administracyjnie ze Stołeczną Kolumna Transportu Sanitarnego. Tu przypomnę, że o SKTS pisałem przy okazji opisu ich garażu przy Woronicza zamieszczonego 27 lipca 2014. Warto dodać, że garaż przy Woronicza przypomina swoją architekturą projekty Waltera Gropiusa.
Pogotowie w Warszawie działa już od stu siedemnastu lat, ratując zdrowie i życie mieszkańców Warszawy. Mury budynku na rogu Hożej i Poznańskiej są jeszcze starsze. Liczą już blisko 134 lata. Od 86 lat służą pogotowiu. Pozostaje mieć nadzieję, że będą sobie z tym radziły jeszcze długo. W latach 90. XX wieku pojawiały się pomysły przeniesienie pogotowia poza ścisłe centrum Warszawy. Miało to skrócić czas dojazdu do potrzebujących. Tego typu pomysłu nie zostały zrealizowane. Może i lepiej.


Wpis związany jest z sierpniem. W momencie publikacji mamy zaś 31 grudnia. Dla pogotowia będzie to trudna noc związana z wyjazdami większości przypadków do tych, którzy chcą się zmierzyć z trudną sztuką korzystania z pirotechniki. Pracownikom pogotowia można życzyć aby wyjazdów takich i wszystkich pozostałych mieli jak najmniej. Nam zaś wszystkim abyśmy, czy to podczas jazdy na rowerze czy w innych sytuacjach, z usług pogotowia nie musieli korzystać.
Na koniec wszystkim czytelnikom życzę jak najlepszego roku 2015.




  • DST 38.25km
  • Teren 0.99km
  • Czas 01:53
  • VAVG 20.31km/h
  • VMAX 38.80km/h
  • Temperatura 21.4°C
  • Podjazdy 33m
  • Sprzęt ??? [Singel]
  • Aktywność Jazda na rowerze

Marzenie Tyrmanda

Sobota, 23 sierpnia 2014 · dodano: 29.12.2014 | Komentarze 2

Marszałkowska - pl. Konstytucji - Waryńskiego - Nowowiejska - al. Wyzwolenia - Sempołowskiej - al. Armii Ludowej - Al. Ujazdowskie - Agrykola - Szwoleżerów - 29 Listopada - Czerniakowska - Suligowskiego - Podchorążych - Sielecka - Jazgarzewska - Sobieskiego - Beethovena - Witosa - Becka - Most Siekierkowski - Wał Miedzeszyński - Ligustrowa - Bronowska - Masłowiecka - Jeziorowa - Panoramy - Wał Miedzeszyński - Cyklamenów - Heliotropów -- Heliotropów - Cyklamenów - Wał Miedzeszyński - Most Siekierkowski - Becka - Witosa - Bobrowiecka - Czerska - Podchorążych - Suligowskiego - Czerniakowska - 29 Listopada - Szwoleżerów - Myśliwiecka - Górnośląska - Wiejska - Frascatii - Nulla - al. Na Skarpie - Prusa - Wiejska - Jazdów - al. Armii Ludowej - Sempołowskiej - al. Wyzwolenia - Nowowiejska - Waryńskiego - Pl. Konstytucji - Koszykowa - Lwowska - Poznańska - Wilcza - Emilii Plater - Koszykowa - Piękna


Skoro już o domach, to warto odnotować dziś pewne myśli, które trapią mnie od dawna i wiążą się w motyw jak gdyby literacki, a może gęstnieją w filozoficzną zadumę, choć nie bardzo wiem, co to znaczy. Kiedy zamieszkałem w YMCA w 1948 roku, okno mego ówczesnego pokoju wychodziło na skwerek przy zbiegu ulic Konopnickiej, Frascati i Pułkownika Nullo. Zaraz za rogiem, na sąsiedniej alei Na Skarpie, mieściły się przed wojną biura ambasady francuskiej, do których w roku 1938 chodziłem po mą studencką wizę. W owym czasie Warszawa piękniała z miesiąca na miesiąc, te zaś ulice owiane były samym czarem istnienia, dostatkiem, elegancją najlepszych dzielnic – niepokalana czystość trotuarów, zieleń trawników, modny, wielkomiejski dobrobyt. Na rogu Frascati i Pułkownika Nullo właśnie wykańczano dom o kubaturze wskazującej, że budują ludzie bogaci, jako rezydencję lub na ograniczony wynajm czynszowy. Stylistycznie wywodził się, jak tu wszystko, z Bauhausu i od Perreta, ale był już dalej o dwie dekady niepohamowanego rozwoju funkcjonalnych form, współczesnych tworzyw, metali, ceramik, mas plastycznych. Byłem młody, z niezamożnej kamienicy na Trębackiej, chciwy spełnień materialnych, które zdawały mi się rdzeniem powodzeń, i dom ten kojarzył mi się z urodą egzystencji z przedwojennych komedii filmowych, hollywoodzkich i rodzimych: fascynujący, motyli byt milionerów i gwiazd ekranu pośród błyskotliwych akcesoriów w geometryczną sztancę, opływowych mebli, Myrna Loy lub Maria Malicka na modernistycznie giętych sofach. Już miałem francuską wizę, lecz ciągle wracałem na Frascati, dom stał się stymulatorem wyobrażeń o sukcesach nowoczesności, za jakimi gonią młodzi i zgłodniali czegoś lepszego, darmową próbką świata Noél Cowarda, Żabczyńskiego, choćby Dymszy w filmie "Wacuś". Syciłem oczy jego konstruktywistycznym zwieńczeniem w zielonkawym okafelkowaniu, tarasem wkomponowanym w bryłę. Roiłem, że kiedyś będę miał pieniądze, wrócę tu i postaram się o ten dom.
Później uczyłem się architektury w Paryżu na Beaux-Arts i świetniejsze egzemplarze stylu zatarły we mnie dom z Frascati, co nietrudno, gdy ma się osiemnaście lat. Wrócił, znacząco i dziwnie, gdy w wojnę mieszkaniem moim stały się baraki i więzienia, obskurne hotele i okrętowe kubryki, na europejskich rozłogach pomiędzy Prypecią a Stavanger. Czyli wrócił jako przedmiot marzeń o godności życia, o jakimś pięknie. Przewracałem się na barłogach ze zgniłej słomy, na podłogach więziennych cel, na dechach koj, na pryczach obozów, i pod powiekami biegły obrazy o tym, jak ja tam mieszkam, opalam się na tarasie, wchodzę po schodach otoczonych boazerią, ja na wykwintnej ulicy, w ramach wielkomiejskich doskonałości. „Mieszkać tam, mieszkać tam…” takie słowa, jak modlitwa, stapiały zamiar, pragnienie i nieziszczalność wśród nocnych wyziewów niewoli. Przez lata dom był symbolem, jak każdy ideał wymazany z rachub przez trzeźwość.
Gdy dostałem klucz do mego pokoju w YMCA, po raz pierwszy przekroczyłem jego próg i miałem przed sobą czyste, jasne mieszkanie, szczupłe, lecz podówczas równe w Warszawie pałacom, podszedłem do okna i wzrok mój spoczął na domu, odległym ode mnie o niewielki skwerek. Był w rozkładzie: okna zabite dyktą, tynk odrapany, wspomnienie po trawniku, upstrzone nieczystościami, obudowa tarasu rozłupana przez pocisk czy zaniedbanie, drzwi oblazłe z politury, zielone farfury na zwieńczeniu potrzaskane, brudne, co drugiej nie ma. Sformułowałem w sobie, a może nawet powiedziałem głośno do siebie: „Moje marzenie…”


Marzenie Tyrmanda
Marzenie Tyrmanda © oelka

Powyższy cytat pochodzi z zapisków jakie Leopold Tyrmand prowadził w "Dzienniku 1954". Tak się bowiem złożyło, że zajechałem tym razem na ulicę Frascati, która pojawia się w jednym z wpisów do "Dziennika", jaki w roku 1954 prowadził przyszły autor "Złego". Swoje rozważania o domu Tyrmand zapisał pod datą 8 marca. Tyrmand pisał o budynku "na rogu Frascati i Pułkownika Nullo". Gdyby przyjąć to dosłownie musiała by to być willa profesora Antoniego Kostaneckiego przy Frascati 8/10 róg płk.Nullo, zaprojektowana przez Lecha Niemojewskiego i zbudowana w roku 1935. Tak więc Tyrmand w 1938 mijał już wykończony budynek, którego na dokładkę nie mógł by oglądać po wojnie z okna siedziby YMCA, gdyż willa ta została dokumentnie zniszczona w 1944 roku. Jak wyglądała przed wojną można zobaczyć na stronie Warszawa1939.pl. Nie był to raczej przykład skrajnego funkcjonalizmu, jeśli dobrze zrozumieć słowa autora "Dziennika 1954"
Może więc sąsiedni narożnik obu ulic z pod numerem 12?



Też raczej nie. Willa architekta Wacława Kijewskiego powstała przed 1929 rokiem. Umiarkowanie modernistyczny dom z wysokim dachem krytym dachówką też raczej nie mógł spełniać wymogów opisu literackiego. Po przebudowie w latach 2004-5 jest to budowla niemal klasycystyczna. Co ciekawe już w 1936 roku Feliks Michalski sporządził dla Józefa Handzelewicza projekt nadbudowy tego domu, którego realizacji nie zdążono rozpocząć przed wybuchem wojny. Dom spłonął w 1944 roku. Tak więc Tyrmand oglądał zapewne wypalone mury tej willi. Po wojnie został dość tymczasowo odbudowany. Kolejny budynek pod numerem 18 to willa księżnej Jadwigi Lubomirskiej.



Jednak czas budowy koło 1925 roku i niebyt modernistyczny styl raczej dyskwalifikuje tą willę. W takim razie cofamy się za wylot ulicy pułkownika Nullo. O willi pod numerem 8/10 już pisałem. Dzisiaj w jej miejscu stoi niewielki budynek z lat 60. XX wieku. Dalej znajduje się willa pod numerem 6. 



Powstała jednak w momencie gdy Tyrmand miał 5 lat życie za sobą, czyli w roku 1925. Dom posiadał przed wojną wysoki dach z facjatami, po wojennych zniszczeniach zamiast facjat otrzymał dodatkowe piętro i niski płaski dach. W takim razie ostatnia z willi przy ulicy Frascati, pod numerem 4. Już sam nawet obecny wygląd sugeruje, że może być to obiekt marzeń Tyrmanda.


Jest to willa Chmielewskich pod numerem Frascati 4. Powstała w latach 1937-38 według projektu katowickiego architekta Karola Schayera. Budową kierowała architekt Maria Wroczyńska z Warszawy.
Obecny wygląd różni się od tego z okresu międzywojennego. Wówczas willa była dwupiętrowa z dużym tarasem na ostatniej kondygnacji. Nad tarasem górowała ażurowa konstrukcja z dużym kolistym otworem w bocznej ścianie obok wielkiego okna z klatki schodowej. Jak wyglądał ten budynek w czasie gdy Tyrmand podążał do ambasady Francji przy alei Na Skarpie obrazuje zdjęcie z miesięcznika "Arkady" nr. 9 z 1938 roku:


Osobą, która powiązała opis w "Dzienniku" Tyrmanda z willą Chmielewskich był profesor Tadeusz Stefan Jaroszewski, uznany nieżyjący niestety już historyk sztuki. Dom przy Frascati 4 był niewątpliwie przykładem awangardowej architektury, ukończony w 1938 roku, a więc w czasie gdy Tyrmand podążał tędy do ambasady. Po zniszczeniach wojennych niezbyt poważnych został odbudowany, jednak zabudowano przed 1958 rokiem taras na górnej kondygnacji oraz kolisty prześwit. Podczas ostatnich remontów zniknęły imitujące płyty elewacyjne liniowe podziały tynku. Marzenie Tyrmanda zostało dopasowane do nowej epoki i potrzeb. Z luksusowej willi stało się kamienicą z kwaterunkowymi mieszkaniami i biurami. Tu przez wiele lat urzędował na przykład Polski Komitet Olimpijski w latach 1958-68 oraz 1974-2004. W 1958 roku sprowadził się tu z budynku przy Wilczej 51, gdzie miał swoją siedzibę w latach 1955-58. Ciekawie wiąże się to z życiorysem Tyrmanda, który interesował się sportem. Był bowiem przez jakiś czas recenzentem imprez sportowych tygodnika "Przekrój". W 1950 roku został usunięty z redakcji, gdy skrytykował stronniczość sędziów radzieckich w turnieju bokserskim.


Dom Chmielewskich jest przykładem nurtu architektury, którą można za profesorem Jaroszewskim nazwać luksusową. Inwestorzy bardzo często zostawiali wolną rękę projektantom w doborze formy i materiałów. W efekcie powstawały bardzo solidne od strony technicznej budynki z bardzo drogim wyposażeniem.
13 października 2013 roku prezentowałem położoną w alei Na Skarpie willę Bohdana Pniewskiego. Ten uznany architekt przebudował na dom dla siebie zlokalizowany na brzegu skarpy letni pałac księcia Kazimierza Poniatowskiego, który podobno służył również jako miejsce spotkań masonów. Budynek ten należący obecnie do Muzeum Ziemi PAN, posiada na klatce schodowej ślady krwi będące pamiątką z czasów Powstania Warszawskiego. W tym samym wpisie zaprezentowałem również kamienice przy ulicy Konopnickiej 5 i 3. Znajdujące niemal przy ulicy Frascati.
Z czasem na pewno opiszę siedzibę YMCA przy ulicy Konopnickiej i Prusa, gdzie w jednym z pokoi zamieszkiwał Leopold Tyrmand. Zresztą z tym budynkiem wiążą się również moje wspomnienia tyle, że z czasów gdy pisarz już od ponad dziesięciu lat przebywał na emigracji.
Na razie z najbliższego sąsiedztwa tego budynku opisałem 4 maja 2014 willę Merliniego przebudowaną przez Franciszka Marię Lanciego w latach 50. XIX wieku.




  • DST 18.65km
  • Czas 01:08
  • VAVG 16.46km/h
  • VMAX 34.50km/h
  • Temperatura 17.4°C
  • Podjazdy 11m
  • Sprzęt ??? [Singel]
  • Aktywność Jazda na rowerze

Krochmalna - ślady zachodniego Śródmieścia

Czwartek, 21 sierpnia 2014 · dodano: 22.12.2014 | Komentarze 3

Marszałkowska - pl. Defilad - Bagno - pl. Grzybowski - Twarda - Grzybowska - Ciepła - Krochmalna - Grzybowska - Waliców - Krochmalna - Żelazna - Krochmalna - Żelazna - Łucka - Wronia - Grzybowska - Siedmiogrodzka - Skierniewicka - Płocka - Ludwiki - Bema - Kasprzaka - al. Prymasa Tysiąclecia - Aleje Jerozolimskie - Kopińska - Szczęśliwicka - Barska - pl. Narutowicza - Filtrowa - Łęczycka - Ondraszka - Pole Mokotowskie - Batorego - Waryńskiego - Skolimowska - Chocimska - Klonowa - Aleje Ujazdowskie - al. Armii Ludowej -Sempołowskiej - al. Wyzwolenia - Nowowiejska - Waryńskiego - Pl. Konstytucji - Marszałkowska


Załatwienie pewnej sprawy spowodowało konieczność przyjazdu na ulicę Krochmalną. Dobra to okazja aby wspomnieć przeszłość tej ulicy.
Przyzwyczailiśmy się za sprawą podziału Warszawy na dzielnice w okresie powojennym, że granicą Śródmieścia jest obecna aleja Jana Pawła II. Do 1956 roku nie było takiej ulicy. Gdzie więc kończyło się Śródmieście? Na kolejnym ważnym ciągu ulic jaki stanowią Towarowa i Okopowa, co miało związek z okopami Lubomirskiego będącymi granicą Warszawy, o których pisałem 3 sierpnia 2014 opisując ulicę Podchorążych na Sielcach. W tym ujęciu cała główna część Woli była kiedyś częścią Śródmieścia. W latach 50. XX wieku teren od Towarowej do Wisły, oraz od Alej Jerozolimskich do Dworca Gdańskiego był dzielnicą funkcjonującą jako Stare Miasto. W odróżnieniu od Śródmieścia obejmującego teren na południe od Alej Jerozolimskich i na wschód od Raszyńskiej. Wola znajdowała się już za okopami Lubomirskiego i ulicami Towarową oraz Okopową.
Krochmalna istniała już w połowie XVIII wieku, jako polna nieuregulowana droga i funkcjonowała pod nazwą...ulicy Lawendowej. Zestawienie krochmalu i lawendy wydaje się niezbyt pasować do siebie, ale tak to już bywa z nazwami ulic. W 1770 roku ulicę uregulowano i nadano jej obecną nazwę. Krochmalna zaczynała się od ulicy Rynkowej. Rynkowej nie ma na obecnych planach Warszawy. Znajdowała się w sąsiedztwie placu Żelaznej Bramy, o którym pisałem 28 kwietnia 2014 roku. Wojna miała duży wpływ na powojenny stan zabudowy. O ile kampania we wrześniu 1939 roku, oraz fakt, że znaczna część tej ulicy znajdowała się przez pewien czas na terenie Getta nie spowodowały znacznych zniszczeń to duży wpływ miało Powstanie Warszawskie. Większość budynków przy Krochmalnej została spalona. Po zakończeniu wojny tak jak przy innych ulicach wypalone mury kamienic zaczęto rozbierać w imię bezpieczeństwa, choć czasem rozbiórki zlecane były przez BOS na wniosek... firm rozbiórkowych. Nie zawsze więc powodem był możliwość zawalenia się przepalonych ścian, lecz chęć pozyskania materiału budowlanego. W latach 60. budowa Osiedla Za Żelazną Bramą doprowadziła do likwidacji części Krochmalnej od Rynkowej do obecnej al. Jana Pawła II. 
Przebieg ulicy wpływał na jej funkcje. Na wschodniej części, sąsiadującej z placem Żelaznej Bramy dominował handel. Zachodnia część była zagłębiem browarniczym. Nigdy nie była to reprezentacyjna ulica. Była jedną z bardziej zaniedbanych ulic Śródmieścia. Tak jak wschodnią część ulicy zniwelowano podczas budowy Osiedla Za Żelazną Bramą, tak samo i odcinek za Żelazną miał być unicestwiony. W planie sześcioletnim z początku lat 50. XX wieku cały pas od Żelaznej do Towarowej miał się stać wielkim parkiem. Miały tam znajdować się najwyżej obiekty oświatowe, sportowa, czy związane z kulturą. Tych planów nie zrealizowano. Natomiast bieg Krochmalnej przerwała lokalizacja szkoły przy Żelaznej dokładnie na osi Krochmalnej. Dalszą część tej ulicy pochłonęła rozbudowa browaru przy Grzybowskiej i Wroniej, który teraz zajął obszar niemal po Chłodną. Pomiędzy szkołą i browarem pozostał bardzo krótki fragment ulicy. Pozostał tam jeden budynek - kamienica Nawrockiego, który w ostatnich latach ustąpił miejsca nowemu budynkowi. Na przeciwko niego zachował się obiekt widoczny na poniższym zdjęciu:

Relikty Krochmalnej
Relikty Krochmalnej © oelka
Jest to oficyna na posesji numerowanej zarówno do Krochmalnej, jak też i Chłodnej. Przy Chłodnej jest to numer 29. Jego najbliższe sąsiedztwo opisałem 8 maja 2014 roku, prezentując budynki pod numerami 25 i 27. Parterowa zabudowa przy Chłodnej 29 powstała przed 1829 rokiem. Wówczas teren ten należał do Wołowskich. Wiadomo, że kilka lat później w 1838 roku był własnością Wincentego Duschika. Był on założycielem fabryki odlewów żelaznych. Zakład ten w 1876 przeniesiono na ulicę Żelazną. W okresie międzywojennym działało tu kino "Czar" mogące obsłużyć 300 widzów. Po zmniejszeniu terenu Getta w latach 1942-44 znów funkcjonowało tu kino. Tym razem pod nazwą "Faun". Od strony Krochmalnej znajdował się budynek frontowy, który posiadał adres Krochmalna 52. Budynki po wojnie były wypalone. Rozebrano tylko budynek frontowy od Krochmalnej. Reszta budynków po bardzo zgrubnej odbudowie istnieje do dnia dzisiejszego. Krochmalna dochodziła aż do Karolkowej. Po likwidacji odcinka wchłoniętego przez browar, pozostał fragment od Wroniej do Towarowej, który otrzymał nazwę Kotlarska oraz od Towarowej do Karolkowej, który funkcjonuje jako ulica Jaktorowska.
Aby dostać się do Krochmalnej 52 trzeba skorzystać z jezdni prowadzącej od Chłodnej przez posesję numer 31 lub od Żelaznej z wjazdu na teren osiedlowy pomiędzy szkołą (Żelazna 71) i budynkiem numer 75
Jeśli wydobędziemy się z tego fragmentu Krochmalnej na Żelazną możemy zobaczyć zachowane narożniki Krochmalnej i Żelaznej. Na pierwszy rzut warto spojrzeć na kamienice Anny Koźmińskiej na rogu Żelaznej i Krochmalnej. Wzniesiona została w latach 1912-13 według projektu Józefa Napoleona Czerwińskiego, tego samego, który zaprojektował prezentowaną 8 maja 2014 roku kamienicę Lewina przy Chłodnej 20, oraz kamienicę przy Koszykowej 70, zaprezentowaną 2 października 2013 roku.

Kamienicę Koźmińskiej przy Żelaznej 64 pokazałem od strony skrzyżowania Żelaznej i Grzybowskiej. Boczna elewacja z tej strony związana byłą z przerwą w zabudowie ciągnącą się wgłąb aż niemal do ulicy Waliców. Z tyłu za nią kryje się wylot i drugi narożnik Krochmalnej z Żelazną. Widać tam znacznie niższą kamienicę przy Żelaznej 66 należącą do Chaima Herkowicza czy też Gerkowicza (problem dotyczy zapewne transkrypcji nazwiska przez rosyjskich urzędników, którzy potrafili różnie zapisywać to samo nazwisko cyrlicą). Kamienica ta powstała w latach 1910-11. Jest to dość ciekawy budynek wyróżniający się wysuniętym narożnikiem, bramą od Żelaznej wyłożoną charakterystyczną glazurą oraz klatką schodową umieszczoną od strony ulicy, co było czasem praktykowane w kamienicach stojących na wąskich działkach.


Budynek został mocno uszkodzony podczas wojny. Widać brak zniszczonej czwartej kondygnacji. Świadczą o tym wsporniki balkonów. Można podejrzewać, że był równy sąsiedniej kamienicy stojącej przy Krochmalnej 46, która jak widać poniżej zachowała się w znacznie lepszym stanie. Kamienica ta również zbudowana przez Herkowicza powstała w latach 1911-12. Wiadomo, że w latach 1912-18 była własnością Abrama Kamińskiego. Podobnie jak sąsiednia, również i ta kamienica położona jest na bardzo płytkiej działce, przez co praktycznie pozbawiona jest podwórza. Posiada tylko świetlik, który można obserwować od strony Chłodnej. Dom najpewniej podczas Powstania utracił swoje zwieńczenie. Powojenny remont zatarł wiele śladów dawnej elewacji.


W głębi zdjęcia widać gmach szkolny, który przegrodził dalszy bieg Krochmalnej.
Przy Krochmalnej ocalały jeszcze dwa budynki z okresu przedwojennego, które widać na poniższym zdjęciu. Są to Krochmalna 4/28 (dawniej 28), oraz Krochmalna 30 na odcinku Krochmalnej pomiędzy Ciepłą i Waliców.


Nieco bardziej w głębi zdjęcia widać modernistyczną kamienicę Muchy pod numerem 28. Budynek powstał w latach 1938-39 według projektu Jana Zawadzkiego. Bliżej po lewej stronie znajduje się kamienica przy Krochmalnej 30 Hersza Nusbauma i Geriniego.zbudowana w latach 1913-14. Uszkodzony w roku 1944 został odbudowany z uproszczeniami. Dodatkowo wszelkie ślady zatarło obłożenie elewacji styropianem w ostatnich latach.
Są to w zasadzie wszystkie budynki jakie ocalały przy Krochmalnej. Do kompletu będzie można jeszcze dodać narożnik Kotlarskiej i Wroniej, gdyż jak wspominałem Kotlarska była kiedyś częścią Krochmalnej i dom dziecka przy Jaktorowskiej 6 (dawniej Krochmalnej 92), który znany jest najbardziej za sprawą pracującego tam Janusza Korczaka. To jednak będzie przy innej okazji.




  • DST 41.05km
  • Teren 0.99km
  • Czas 02:05
  • VAVG 19.70km/h
  • VMAX 38.30km/h
  • Temperatura 17.3°C
  • Podjazdy 33m
  • Sprzęt ??? [Singel]
  • Aktywność Jazda na rowerze

Ukryty dwór

Niedziela, 17 sierpnia 2014 · dodano: 20.12.2014 | Komentarze 2

Marszałkowska - pl. Konstytucji - Waryńskiego - Nowowiejska - al. Wyzwolenia - Sempołowskiej - al. Armii Ludowej - Al. Ujazdowskie - Agrykola - Szwoleżerów - 29 Listopada - Czerniakowska - Suligowskiego - Podchorążych - Iwicka - Gagrina - Sielecka - Jazgarzewska - Sobieskiego - Beethovena - Witosa - Becka - Most Siekierkowski - Wał Miedzeszyński - Ligustrowa - Bronowska - Masłowiecka - Jeziorowa - Panoramy - Wał Miedzeszyński - Cyklamenów - Heliotropów -- Heliotropów - Cyklamenów - Wał Miedzeszyński - Most Siekierkowski - Becka - Czerniakowska - Bernardyńska - Gołkowska - Statkowskiego - Augustówka - Statkowskiego - Gołkowska - Idzikowskiego - Sobieskiego - Belwederska - Spacerowa - Klonowa - Belwederska - Al. Ujazdowskie - al. Armii Ludowej - Sempołowskiej - al. Wyzwolenia - Nowowiejska - Waryńskiego - Pl. Konstytucji - Marszałkowska


Urok opisywania na blogu tego co przejechałem z dużym opóźnieniem ma tę zaletę, że gdy za oknem jest późnojesienna mżawka i silny wiatr, na zdjęciu widać niezbyt ciepły (17 stopni ciepła) letni dzień. Na zdjęciu widać też typowo wiejski krajobraz ze starym, drewnianym dworem. A jednak patrząc na trasę przejazdu nie wyjechałem po za Warszawę.

Ukryt dwór na Czerniakowie
Ukryt dwór na Czerniakowie © oelka
O Czerniakowie pisałem ostatnio 30 kwietnia 2014. Bohaterem tamtego wpisu były bloki osiedla Bernardyńska. Wspomniałem wówczas przy okazji prezentacji zdjęcia domu przy Bernardyńskiej 14A, że jest to chyba jedyna pamiątka dawnego Czerniakowa. Otóż nie, nie jedyna. Wspomnieć należy kościół bernardynów przy Czerniakowskiej, ale nie tylko. Wówczas bowiem nie dotarłem do jednego miejsca, które bardzo mnie interesowało. Udało się to tym razem, co widać na powyższym zdjęciu. Dwór z przechylonym gankiem jest dość nieźle ukryty wśród zieleni, tuż obok bloków osiedla Bernardyńska. Być może to w tym miejscu znajdowała się kiedyś rezydencja Stanisława Herakliusza Lubomirskiego, który był fundatorem kościoła pod wezwaniem św. Antoniego Padewskiego przy Czerniakowskiej. Okolice kościoła prezentowałem 29 kwietnia 2012 roku. Sam Lubomirski był już bohaterem wpisu z 16 kwietnia 2013 roku, gdy prezentowałem Ermitaż w Łazienkach, których budowę zapoczątkował właśnie dwojga imion Stanisław Herakliusz. Później Czerniaków był dzierżawiony wraz z innymi dobrami Lubomirskich przez Augusta II Mocnego. Po jego śmierci wrócił w ręce Lubomirskich i został sprzedany Tadeuszowi hrabiemu Mostowskiemu. Kolejnym właścicielem był Wiktor hrabia Ossoliński. Jednak dwór Lubomirskiego nie dotrwał do tych czasów. Jak wspomina w książce Jan Warmiński (Lieder) "Pamiątka z Czerniakowa" wydanej przez Jana Jaworskiego w 1861 roku, istniał na Czerniakowie folwark, oraz wieś z 517 mieszkańcami. Jednak bez dworu, który nie przetrwał kolejnych wojen. Obecny dworek powstał zapewne w końcu XIX wieku. Mocno już podupadający majątek w 1922 roku nabył Wojciech Zatwarnicki. Ten żyjący w latach 1874 - 1948 ogrodnik urządził tu wzorowe gospodarstwo ogrodnicze. Powstały cztery szklarnie oraz inspekty. Dostarczał pomidory, szparagi, chrzan. Szczególnie ceniona była cebula pochodząca z jego gospodarstwa. 
Ciekawa historia wiąże się z gospodarstwem Zatwarnickiego czasie okupacji. Za zgodą Niemców udało się na jego terenie utworzyć kibuc (farma chalucową) gdzie mieszkali i pracowali Żydzi. Dzięki temu ta grupa uniknęła licznych transportów do obozu koncentracyjnego w Treblince jesienią 1942 roku. Kibuc został zlikwidowany w grudniu 1942 roku. Trudno powiedzieć jaki był los pracowników kibucu po powrocie do getta. Zdaje się, że przynajmniej część z nich wzięła udział w powstaniu w 1943 roku. Nie był to pierwszy i jedyny kibuc w Warszawie. W okresie międzywojennym od lat 20. XX wieku kibuc funkcjonował na terenie Witolina w pobliżu pętli tramwajowej "Gocławek" przy Grochowskiej.
Po wojnie gospodarstwo na Czerniakowie już nie funkcjonowało. Co ciekawe sam Zatwarnicki nie mieszkał w widocznym na zdjęciu dworku, tylko w pobliskim murowanym domu, który obecnie nie istnieje. Dworek udostępnił na potrzeby koła wędkarskiego.
Jednym z najbardziej znanych mieszkańców dworu był w latach powojennych architekt Zbigniew Karpiński znany najbardziej chyba z projektu Ściany Wschodniej ulicy Marszałkowskiej zrealizowanego w latach 60. XX wieku. Karpiński był zięciem Zatwarnickiego.
Kiedyś gospodarstwo Zatwarnickiego mieściło się przy narożniku ulic św. Bonifacego i Bernardyńskiej. Obecnie po zbudowaniu osiedla zlikwidowano początkowy fragment ulicy św. Bonifacego. Z kolei Bernardyńska zmieniła bieg skręcając nieco wcześniej na północ. Aby trafić do dworu trzeba znaleźć przejazd pomiędzy blokami przy Bernardyńskiej 1A oraz 3.
Poniżej jeszcze widok na północną część Jeziorka Czerniakowskiego. O jeziorku więcej napisałem 19 października 2013 roku.


Lewy, zadrzewiony brzeg to miejsce gdzie znajduje się dworek i gospodarstwo Zatwarnickiego. Na wprost trudno widoczna wieża kościoła widoczny w jej pobliżu komin położonej w rzeczywistości daleko za Wisłą EC Kawęczyn, wskazują nam gdzie znajdują się Siekierki, o których pisałem 14 sierpnia 2011 roku oraz 16 czerwca 2012 roku. Warto zapamiętać ten widok, zanim miejsce dziczejących łąk i drzew zajmą budynki mieszkalne.




  • DST 48.56km
  • Teren 1.09km
  • Czas 02:19
  • VAVG 20.96km/h
  • VMAX 37.00km/h
  • Temperatura 31.3°C
  • Podjazdy 33m
  • Sprzęt ??? [Singel]
  • Aktywność Jazda na rowerze

Niepiękna Piękna

Niedziela, 10 sierpnia 2014 · dodano: 15.12.2014 | Komentarze 5

Marszałkowska - pl. Konstytucji - Waryńskiego - Nowowiejska - al. Wyzwolenia - Sempołowskiej - al. Armii Ludowej - pl. Na Rozdrożu - Aleje Ujazdowskie - Belwederska - Sobieskiego - Beethovena - Witosa - Becka - Most Siekierkowski - Wał Miedzeszyński - Ligustrowa - Bronowska - Masłowiecka - Jeziorowa - Panoramy - Chodzieska - Trakt Lubelski - Borków - Południowa - Panny Wodnej - Zasadowa - Borowiecka - Trakt Lubelski - Odrębna - Wał Miedzeszyński - Cyklamenów - Heliotropów - działka - Heliotropów - Cyklamenów - Wał Miedzeszyński - Most Siekierkowski - Becka - Witosa - Beethovena - Sobieskiego - Czarnomorska - św. Bonifacego - Sikorskiego - al. Wilanowska - al. KEN - Domaniewska - Wielicka - Krasickiego - Kazimierzowska - Narbutta - Wiśniowa - Batorego - al. Niepodległości - Pole Mokotowskie - Batorego - Waryńskiego - Skolimowska - Chocimska - Klonowa - pl. Unii Lubelskiej - al. Szucha - al. Armii Ludowej - Sempołowskiej - al. Wyzwolenia - pl. Zbawiciela - Marszałkowska - pl. Konstytucji - Piękna - Mokotowska - Nowowiejska - Waryńskiego - pl. Konstytucji - Koszykowa - Lwowska - Poznańska - Wilcza - Emilii Plater - Koszykowa - Piękna


Tym razem chwilę uwagi poświęcę ulicy Pięknej. Dawno nic nie było na blogu o południowym Śródmieściu. Dawno już temu, 12 maja 2011 roku pokazałem na zdjęciu z początku obecnego stulecia boczną ścianę kamienicy przy Kruczej 3, gdzie można było zobaczyć charakterystyczną reklamę chyba z lat 50. XX wieku. Śródmiejskie kamienice gościły na blogu przy różnych okazjach. Kilka podwórek i oficyn z okolic Hożej i Wilczej pojawiło się 20 stycznia 2013 roku, gdzie jedna z nich posiada od wielu lat na ścianie bardzo piękne i aktualne hasło: Free homes for free peole.
Kilka wpisów dotyczyło niedaleko położonej ulicy Lwowskiej. Ostatnio 10 grudnia 2013 roku, gdy pokazałem kamienicę przy Lwowskiej 13. Blisko są też kamienice Rothberga przy Marszałkowskiej 66 - prezentowana była 26 października 2012. Wcześniej 7 grudnia 2011 pokazywałem kamienicę Taubenhausa przy Marszałkowskiej 72.
Warto jeszcze wspomnieć inną kamienicę przy Pięknej. 26 października 2011 roku prezentowałem kamienicę przy Pięknej 44, oraz znajdującą się w głębi dziedzińca willę nazywaną popularnie willą Struvego. W owej wilii pod numerem 44A, zanim jeszcze sprowadził się tam filozof Henryk Struve, mieszkał architekt Karol Kozłowski. To nazwisko warto zapamiętać. Kozłowski był autorem wielu kamienic w Śródmieściu Warszawy. Najbardziej znany projektem zrealizowanym w Warszawie był gmach Filharmonii w jego przedwojennym kształcie. Był też autorem projektu kamienicy przy Pięknej 22, która jest bohaterem dzisiejszego wpisu.

Niepiękna kamienica przy Pięknej 22
Niepiękna kamienica przy Pięknej 22 © oelka


Kamienica przy Pięknej 22 powstała koło roku 1895. Jak już wspomniałem jej projekt sporządził Karol Kozłowski. Kamienica powstała dla hrabiego Gustawa Tarnowskiego, który plac pod jej budowę kupił od Szymona Schönbruna. Jest to jeden z niewielu zachowanych budynków na tym odcinku Pięknej. Po sąsiedzku zachował się gmach Gimnazjum im. Cecylii Plater-Zyberkówny przy Pięknej 24/26, o którym napisze innym razem.
Kamienica przy Pięknej 22 jest typowym budynkiem z końca XIX wieku. W tym czasie większość kamienic jakie powstawały w Śródmieściu posiadało cztery kondygnacje z budynkiem frontowym i oficynami otaczającymi dokoła wewnętrzny dziedziniec.
Kamienica Tarnowskiego w 1930 roku za sprawą zmiany nazwy ulicy znalazła się przy ulicy Piusa XI. Zmiana nazwy wynikała zapewne z wdzięczności jaką czuła II Rzeczpospolita do Ambrogio Damiano Achille Rattiego, który zostając papieżem w roku 1922 przybrał imię Piusa XI. Przyszły papież w 1918 roku został wizytatorem apostolskim Polski i Litwy, a w 1919 roku nuncjuszem w Polsce. W czasie wojny ze Związkiem Radzieckim w 1920 roku, gdy Armia Czerwona docierała w pobliże Warszawy, był jednym z dwóch dyplomatów, którzy pozostali w Warszawie. Drugim był ambasador Turcji. Szerzej do osoby papieża Piusa XI powrócę wówczas, gdy zajmę się ulicą Książęcą, gdzie zamieszkiwał w czasie pełnienia funkcji nuncjusza.
W latach 30. XX wieku właścicielami kamienicy stali się małżonkowie Colonna-Walewscy. Poza kamienicą w Warszawie ich własnością był majątek Dołhobyczów koło Hrubieszowa. W tym też czasie do kamienicy sprowadził się Adam Steinborn, który w późniejszym okresie stał się współwłaścicielem tego budynku. Jerzy Kasprzycki w swoich felietonach w "Życiu Warszawy" oraz w ich książkowej wersji opublikowanej jako "Korzenie Miasta" opisał życiorys Adama Steinborna. Ukończył Wyższą Szkołę Handlową w Warszawie. Potem studiował w Hamburgu oraz w Londynie. Był ekspertem i znawcą takiej dziedziny handlu jaką jest sprzedaż herbaty. W okresie wojny był współwłaścicielem firmy "Transactor" zajmującej się handlem artykułami spożywczymi.
Okres wojny kamienica przy Piusa XI 22 zniosła stosunkowo dobrze, chociaż nie obyło się bez zniszczeń. Poniżej zdjęcie ulicy Piusa XI (Pięknej) podczas Powstania Warszawskiego. Kamienica pod numerem 22 znajduje się jako trzecia po prawej stronie, ostatnia przed przerwą w zabudowie. Koło niej widać czołg i latarnię.


Źródło: Wikipedia

W efekcie działań wojennych uszkodzona była tylna oficyna, oraz mocno zniszczona wschodnia oficyna w podwórzu. Po wojnie o odbudowę kamienicy zadbał wówczas już jej współwłaściciel - Adam Steinborn. Doprowadził do odbudowy uszkodzonej kamienicy. Prace w zamian za użytkowanie jednego z lokali prowadziła spółdzielnia "Poziom". Nie odbudowano bocznej, wschodniej oficyny w podwórzu. Możliwe, że została rozebrana na podstawie decyzji BOS-u, który odgórnie narzucał prace rozbiórkowe. Często na wniosek firm prowadzących rozbiórki i handlujących odzyskaną podczas rozbiórki cegłą.



Kamienica była zagrożona wyburzeniem. Zmiana układu ulicznego podczas budowy MDM-u spowodowała, że boczna ściana kamienicy granicząca z gmachem gimnazjum pod numerem 24/26 stała się doskonale widoczna z plac Konstytucji. Dzisiaj po zabudowaniu placu przed gmachem gimnazjum nie jest ona tak widoczna jaki kiedyś.


Plany z lat 50. XX wieku planowały poszerzenie Pięknej od skrzyżowania z Mokotowską niemal po plac Konstytucji. Jezdnia w kierunku placu Konstytucji miała przebiegać w miejscu kamienicy przy Pięknej 22 i przedniego dziedzińca gimnazjum. Z przebudowy Pięknej nic nie wyszło.
W 1967 roku zniszczono zachowaną elewację kamienicy, otynkowano budynek frontowy i oficyny w pierwszym podwórzu "na gładko".
Na przełomie stuleci właściciele gimnazjum, którzy odzyskali budynek sprzedali część dawnego przedniego dziedzińca pod budowę budynku mieszkalnego, który ostatecznie po kilku latach ciągnącej się budowy stał się biurowcem. Z drugiej strony kamienicy w tym samym czasie prowadzono budowę biurowca na rogu Pięknej i Kruczej, który został ukończony w roku 2001. Te dwie budowy mocno nadwyrężyły zaniedbany budynek, w którym mimo różnych zabezpieczeń pojawiały się pęknięcia.Zamontowano dodatkowe zabezpieczenia w postaci stempli podpierających bramę oraz okna a także stalowe ściągi na ścianach.


Jak widać na zdjęciu mimo zakończenia obu budów kilka lat temu stemple w bramie można oglądać cały czas. Podobnie jak stalowe ściągi na ścianach oficyn.



Budynek posiada też tylne drugie podwórze. Na planie Lindleya z 1891 roku, gdzie widoczne są również późniejsze naniesienia widać, że znajdował się tam niewielki ogród. W każdym razie kolejni właściciele kamienicy nie dobudowali tam dodatkowych oficyn, aby posiadać więcej lokali na wynajem. Obecnie oficyna poprzeczna rozdzielająca oba dziedzińce od strony tego drugiego podwórza jest pozbawiona elewacji. Jest to efekt powojennych działań instytucji miejskich.


Kiedyś ogród na tyłach kamienicy otoczony był ślepymi ścianami sąsiednich kamienic. Po wojnie rozebrano mury wypalonych budynków, ogród rozpłynął się w wielkim placu, gdzie zbudowano socrealistyczny biurowiec, zabudowania Zarządu Domów Mieszkalnych oraz w latach 1962-64 roku podstację trakcyjną MZK "Krucza" zasilającą sieć trakcyjna trolejbusów na Kruczej i Pięknej oraz tramwajów na Marszałkowskiej.
W bramie kamienicy w budynku frontowym zachowała się pamiątka wojny w postaci kapliczki.


Temat kapliczek znajdujących się w kamienicach poruszyła w 1991 roku Marta Zielińska w książce "Kapliczki Warszawy". Wiele danych lub ich brak wskazuje, że takie obiekty pojawiły się głównie w czasie II wojny światowej. Być może pierwsze kapliczki pochodzić mogły z czasów wojny w roku 1920. Wcześniej były raczej rzadkością. Starsze krzyże czy kaplice prędzej można było spotkać na przedmieściach, gdzie pozostały jako przydrożne kaplice stawiane przy drogach w pobliżu wsi.
Okres II wojny światowej, naloty, łapanki utrudniające dotarcie do kościoła powodowały, że coraz częściej na podwórzach pojawiały się figury czy obrazy, gdzie gromadzili się mieszkańcy. Część podobnie jak na Pięknej powstała w bramach, gdzie w razie ostrzału czy bombardowania było bezpieczniej niż na podwórku. Okres PRL-u, którego częścią była również walka władzy ludowej z kościołem i wiarą przyczynił się zapewne do przetrwania tych kapliczek w wielu budynkach. Również i na Pięknej 22. 
Porównując zdjęcie z książki Marty Zielińskiej oraz moje zauważyłem że w ciągu ostatniego ćwierćwiecza zmienił się obraz wiszący w bramie. Na zdjęciu w książce widać mniejszy od obecnego obraz Matki Boskiej Częstochowskiej.
Nie planowałem tego w żaden sposób, że również w trzecim sierpniowym wpisie na blogu pojawi się kapliczka. Co więcej w momencie gdy fotografowałem tę kamienicę zapomniałem, że kapliczka znajduje się w bramie do kamienicy. Przypomniałem sobie później gdy już planowałem co umieścić we wpisie.
Przypomnę jeszcze, że pisałem ostatnio 2 sierpnia 2014 o przydrożnej kapliczce w Skoroszach oraz kolejnego dnia, 3 sierpnia o kapliczce przy ulicy Podchorążych.

Mam nadzieję, że kamienica przy Pięknej 22 nie zniknie pod naporem szukających łatwego zysku inwestorów. Najlepiej, gdyby doczekała się remontu i przywrócenia jej oryginalnego wyglądu. Niewątpliwie mogła by być piękną ozdobą tego odcinka ulicy Pięknej.