Info
Ten blog rowerowy prowadzi oelka z miasteczka Warszawa Śródmieście. Mam przejechane 23730.98 kilometrów w tym 681.59 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 18.78 km/h i się wcale nie chwalę.Suma podjazdów to 17514 metrów.
Więcej o mnie.
Moje rowery
Wykres roczny
Archiwum bloga
- 2015, Kwiecień2 - 5
- 2015, Marzec8 - 7
- 2015, Luty3 - 7
- 2015, Styczeń4 - 4
- 2014, Grudzień6 - 17
- 2014, Listopad10 - 37
- 2014, Październik13 - 25
- 2014, Wrzesień17 - 34
- 2014, Sierpień9 - 26
- 2014, Lipiec16 - 45
- 2014, Czerwiec13 - 43
- 2014, Maj12 - 37
- 2014, Kwiecień12 - 29
- 2014, Marzec9 - 23
- 2014, Luty8 - 12
- 2014, Styczeń6 - 6
- 2013, Grudzień8 - 40
- 2013, Listopad9 - 20
- 2013, Październik11 - 25
- 2013, Wrzesień17 - 51
- 2013, Sierpień12 - 31
- 2013, Lipiec10 - 25
- 2013, Czerwiec11 - 36
- 2013, Maj13 - 61
- 2013, Kwiecień11 - 31
- 2013, Marzec7 - 46
- 2013, Luty5 - 22
- 2013, Styczeń4 - 32
- 2012, Grudzień5 - 26
- 2012, Listopad11 - 58
- 2012, Październik12 - 32
- 2012, Wrzesień15 - 44
- 2012, Sierpień25 - 62
- 2012, Lipiec28 - 56
- 2012, Czerwiec25 - 26
- 2012, Maj25 - 55
- 2012, Kwiecień14 - 27
- 2012, Marzec12 - 38
- 2012, Luty5 - 32
- 2012, Styczeń6 - 36
- 2011, Grudzień25 - 37
- 2011, Listopad29 - 30
- 2011, Październik26 - 12
- 2011, Wrzesień26 - 11
- 2011, Sierpień24 - 24
- 2011, Lipiec22 - 20
- 2011, Czerwiec24 - 17
- 2011, Maj29 - 28
- 2011, Kwiecień25 - 23
- 2011, Marzec3 - 0
- 2011, Luty4 - 5
- 2011, Styczeń4 - 2
- 2010, Listopad10 - 0
- 2010, Październik27 - 3
- 2010, Wrzesień23 - 3
- 2010, Sierpień17 - 0
- 2010, Lipiec28 - 4
- 2010, Czerwiec26 - 0
- 2010, Maj23 - 2
- 2010, Kwiecień24 - 0
- 2010, Marzec9 - 1
- 2010, Luty1 - 0
- 2010, Styczeń1 - 0
- DST 18.72km
- Czas 01:04
- VAVG 17.55km/h
- VMAX 35.00km/h
- Temperatura 15.3°C
- Podjazdy 17m
- Sprzęt ??? [Singel]
- Aktywność Jazda na rowerze
Niskopodłogowi goście w Warszawie
Piątek, 26 września 2014 · dodano: 09.04.2015 | Komentarze 4
Marszałkowska - pl. Defilad - Emilii Plater - Śliska - al. Jana Pawła II -- Śliska - Twarda - Pańska - Żelazna - Pereca - Waliców - Grzybowska - Siedmiogrodzka - Skierniewicka - Płocka - Ludwiki - Bema - Kasprzaka - al. Prymasa Tysiąclecia - Aleje Jerozolimskie - Opaczewska - Skarżyńskiego - Dickensa - Pawińskiego - WUM - Banacha - Pole Mokotowskie - al. Niepodległości - Pole Mokotowskie - Batorego - Waryńskiego - Skolimowska - Klonowa - Al. Ujazdowskie - al. Armii Ludowej - Sempołowskiej - al. Wyzwolenia -
pl. Zbawiciela - Nowowiejska - Waryńskiego - pl. Konstytucji - Marszałkowska
Dawno temu, 9 lipca 2011 opisałem trasę tramwajową na ulicy Mickiewicza. Wspomniałem wówczas o wizytach w Warszawie dwóch wagonów niskopodłowych z rodziny GTxN/M/S. W tym drugim dzisiejszym wyjeździe chciałbym powrócić do tego tematu. Dlatego też zamiast aktualnego, zdjęcie archiwalne, z 22 września 1992 roku.
Powracam do tego tematu, gdyż był on po części powodem mojej dwukrotnej bytności w okolicach ulicy Śliskiej. Bezpośrednim powodem była potrzeba zrobienia sesji fotograficznej zabawki przypominającej wagon tramwajowy z tej rodziny.
Opis miniatury można znaleźć na stronie TT-Clubu. Tu natomiast kilka słów o oryginalnych wagonach, które trafiły do Warszawy na testy.
W zasadzie pierwszym takim testem wagonów, które mogły by kursować potem w Warszawie były prototypy wagonów 105N z chorzowskiego Konstalu. Dwa wagony odbywały jazdy próbne w wiosną 1974 roku w tym również na linii 7, po których wróciły do Chorzowa. Te prototypy nigdy już nie zawitały do Warszawy. Były to jednak wagony wysokopodłogowe, więc nie do końca pasujące do dzisiejszego tematu. W latach 60. XX wieku na testy do Warszawy również przysyłał swoje prototypy: 14N+14ND i przegubowy 15N. Wiadomo jednak było, że są to próby stworzenia wagonu dla innych miast niż Warszawa. Warszawa była jednak dobrym miejscem do ich testów, ze względu na eksploatację wagonów 13N.
Problem kolei a jeszcze bardziej różnego rodzaju kolei lokalnych i tramwajów jest ich dostępność. Wspinanie się do pojazdu z poziomu toru, gdy podłoga znajduje się na wysokości koło metra lub wyżej od główki szyny nie jest łatwe dla sprawnej i zdrowej osoby, tym bardziej dla niepełnosprawnej, chorej czy w starszym wieku. Na kolei próbowano ten problem rozwiązać poprzez budowę coraz wyższych peronów, które z czasem, szczególnie na liniach kolei miejskich i regionalnych dopasowano do poziomu podłogi w użytkowanym taborze. Dużo trudniej jest zbudować taki peron na ulicy dla tramwaju. Dlatego też w latach 30. XX wieku niektóre fabryki w Niemczech zaczęły produkować wagony z obniżonym wejściem do wagonu, umieszczonym w środkowej części wagonu. Można je było napotkać np. w Szczecinie (typ Niesky lub LHB). Po wojnie 7 silnikowych i 7 doczepnych tego rodzaju zostało ze Szczecina sprowadzonych do Poznania gdzie funkcjonowały jako typ S2 i S2D.
W zasadzie pierwszym wagonem z obniżoną podłogą w Warszawie był w latach 50. XX wieku doczepa, jaką z Gdańska sprowadzono na linię WKD, do obsługi połączeń do Włoch. Posiadała obniżone wejście w środkowej części wagonu. Nie zachowały się zdjęcia oryginału podczas jego służby na WKD, jest tylko model zbudowany przez nieodżałowanego Andrzeja Szymiczka widoczny na poniższym zdjęciu.
W zasadzie pierwszym takim testem wagonów, które mogły by kursować potem w Warszawie były prototypy wagonów 105N z chorzowskiego Konstalu. Dwa wagony odbywały jazdy próbne w wiosną 1974 roku w tym również na linii 7, po których wróciły do Chorzowa. Te prototypy nigdy już nie zawitały do Warszawy. Były to jednak wagony wysokopodłogowe, więc nie do końca pasujące do dzisiejszego tematu. W latach 60. XX wieku na testy do Warszawy również przysyłał swoje prototypy: 14N+14ND i przegubowy 15N. Wiadomo jednak było, że są to próby stworzenia wagonu dla innych miast niż Warszawa. Warszawa była jednak dobrym miejscem do ich testów, ze względu na eksploatację wagonów 13N.
Problem kolei a jeszcze bardziej różnego rodzaju kolei lokalnych i tramwajów jest ich dostępność. Wspinanie się do pojazdu z poziomu toru, gdy podłoga znajduje się na wysokości koło metra lub wyżej od główki szyny nie jest łatwe dla sprawnej i zdrowej osoby, tym bardziej dla niepełnosprawnej, chorej czy w starszym wieku. Na kolei próbowano ten problem rozwiązać poprzez budowę coraz wyższych peronów, które z czasem, szczególnie na liniach kolei miejskich i regionalnych dopasowano do poziomu podłogi w użytkowanym taborze. Dużo trudniej jest zbudować taki peron na ulicy dla tramwaju. Dlatego też w latach 30. XX wieku niektóre fabryki w Niemczech zaczęły produkować wagony z obniżonym wejściem do wagonu, umieszczonym w środkowej części wagonu. Można je było napotkać np. w Szczecinie (typ Niesky lub LHB). Po wojnie 7 silnikowych i 7 doczepnych tego rodzaju zostało ze Szczecina sprowadzonych do Poznania gdzie funkcjonowały jako typ S2 i S2D.
W zasadzie pierwszym wagonem z obniżoną podłogą w Warszawie był w latach 50. XX wieku doczepa, jaką z Gdańska sprowadzono na linię WKD, do obsługi połączeń do Włoch. Posiadała obniżone wejście w środkowej części wagonu. Nie zachowały się zdjęcia oryginału podczas jego służby na WKD, jest tylko model zbudowany przez nieodżałowanego Andrzeja Szymiczka widoczny na poniższym zdjęciu.
II wojna światowa i konieczność po jej zakończeniu szybkiej odbudowy taboru spowodowały, że przez wiele lat dominował tabor z wysoko umieszczoną podłogą. Szybki rozwój motoryzacji również zniechęcał do inwestowania w tramwaje. Wiele miast amerykańskich czy zachodnioeuropejskich zlikwidowało swoje sieci tramwajowe. Jednak kryzys paliwowy lat 70. XX wieku oraz zakorkowanie się miast spowodował, że samochód przestał być postrzegany jako dobry środek do poruszania się po mieście. Mocno te problemy odczuwano we Francji, która w wielu miastach wzorem amerykańskim, ograniczyła transport publiczny niemal do minimum. W mniejszym stopniu w Niemczech, gdzie mimo licznych likwidacji ocalało stosunkowo dużo sieci tramwajowych. Uznano wówczas, że bez inwestycji w transport publiczny nie da się udrożnić zapchanych samochodami miast. Przełom nastąpił w 1987. Wówczas to konsorcjum Duewag/VeVeY/ABB zaproponowało
tramwaj Be 4/6 dla Genewy z podłoga obniżoną do 480mm nad główką szyny na przestrzeni 60% długości wagonu. Natomiast we Francji Alstom oraz Die Dietrich wyprodukowały dla Grenoble wagon tramwajowy typu TFS-2 (Tramway Français Standard) z podłogą, która w części wagonu znajdowała się na wysokości 350mm nad główką szyny. Wagon wzbudził duże zainteresowanie wśród władz wielu miast europejskich oraz wśród producentów taboru. Miasta zaczęły inwestować w budowę bądź rozbudowę sieci tramwajowych, a producenci pracować nad nowymi konstrukcjami taboru z jak najniżej położonymi wejściami, najlepiej pozbawionymi schodów w drzwiach wejściowych, co jest niezbędne, aby z tramwaju mogły korzystać osoby niepełnosprawne, czy matki z wózkiem dla dziecka. Powstało kilka różnych odmian konstrukcji wagonów z obniżoną w różnym stopniu podłogą w części lub całości wagonu. Po 1989 roku szansa na nowe dostęp do nowych technologii pojawiła się również dla Polski, chociaż w tym czasie problemem były finanse. Zakup nowego wagonu tramwajowego z zagranicy był poza możliwościami miast i przewoźników. W tym czasie tylko Kraków sprowadzał niewielkie ilości używanych wagonów z Norymbergi. Warszawa cały czas kupowała nowe wagony 105Na w Konstalu.
Pierwszy powiew zachodu pojawił się w Warszawie w dniach 21-25 września 1992, gdy AEG przysłało na testy wagon typu GT6N-801 z BSAG Brema. Poniżej zdjęcie wagonu na pętli Marymont przy ulicy Mickiewicza, podczas trzydniowej obsługi linii 36.
Pierwszy powiew zachodu pojawił się w Warszawie w dniach 21-25 września 1992, gdy AEG przysłało na testy wagon typu GT6N-801 z BSAG Brema. Poniżej zdjęcie wagonu na pętli Marymont przy ulicy Mickiewicza, podczas trzydniowej obsługi linii 36.
W 1989 roku dwie niemieckie firmy MAN wraz AEG zaprezentowały pierwszy prototyp swojej konstrukcji tramwaju niskopodłogowego z rodziny GTxN/M/S/K. (
Gelenk Triebwagen mit x Achsen Normalspur/Meterspur/Schmalspur/Kapspur - przegubowy wagon z napędem, z x osiami na tor normalny/tor o rozstawie 1 metra/tor wąski/tor „przylądkowy” o rozstawie 1067mm). I tak GT6N to tramwaj na sześciu osiach (trójczłonowy), na tor normalny zestawiony z członów A+C+B. Całą aparaturę umieszczono na dachu. W zamian wagon posiada wejścia na wyskości 300mm nad główką szyny i podłogę w środku na wysokości 350mm. Każdy człon oparty jest na skrętnym wózku z jedną osią napędową i jedną toczną. Skręt wózków jest sterowany, co powoduje ciekawe zachowanie się członów skrętnych przy wchodzeniu i wychodzeniu z łuku, gdy wagon zaczyna się zachowywać jak harmonia podczas jej składania i rozkładania.
Ze względu na zmiany własności zmieniała się nazwa producenta. Pierwsze wagony produkował MAN przy współpracy AEG, potem AEG przekształcone w ADtranz, a ostanie Bombardier. Aby nie dopuścić do monopolu po przejęciu ADtranza Bombardier został zobowiązany do udostępnienia dokumentacji wagonu innym zainteresowanym producentom. Skorzystał z tego Siemens a również nasz polski Solaris z Bolechowa.
Prototyp trafił do Bremy do Bremer Straßenbahn AG (BSAG) z numerem 801. Wagon ten do 1999 roku kursował po Bremie. Następnie znalazł się w Norrköping z numerem taborowym 21. Obecnie jest on wagonem muzealnym w Bremie. Podczas swojej służby w Bremie był wykorzystywany do prezentacji w kilku miastach europejskich. Można tu wymienić w 1991 roku - SWB Bonn, SL Stockholm, GS Göteborg, MVB Magdeburg, BVG Berlin. W 1992 roku - NVS Schwerin, DP Praha, GVB Amsterdam. W tym samym roku odbył również krótkie wyprawę do Polski goszcząc w MZK Warszawa, MPK Kraków oraz MPK Poznań. W Warszawie wagon kursował w dniach 21-25 września 1992 roku. Najpierw bez pasażerów, potem trzy dni na linii 36.
Nie była to jedyna wizyta tych wagonów w Warszawie. Pora na rok 1996.
Ze względu na zmiany własności zmieniała się nazwa producenta. Pierwsze wagony produkował MAN przy współpracy AEG, potem AEG przekształcone w ADtranz, a ostanie Bombardier. Aby nie dopuścić do monopolu po przejęciu ADtranza Bombardier został zobowiązany do udostępnienia dokumentacji wagonu innym zainteresowanym producentom. Skorzystał z tego Siemens a również nasz polski Solaris z Bolechowa.
Prototyp trafił do Bremy do Bremer Straßenbahn AG (BSAG) z numerem 801. Wagon ten do 1999 roku kursował po Bremie. Następnie znalazł się w Norrköping z numerem taborowym 21. Obecnie jest on wagonem muzealnym w Bremie. Podczas swojej służby w Bremie był wykorzystywany do prezentacji w kilku miastach europejskich. Można tu wymienić w 1991 roku - SWB Bonn, SL Stockholm, GS Göteborg, MVB Magdeburg, BVG Berlin. W 1992 roku - NVS Schwerin, DP Praha, GVB Amsterdam. W tym samym roku odbył również krótkie wyprawę do Polski goszcząc w MZK Warszawa, MPK Kraków oraz MPK Poznań. W Warszawie wagon kursował w dniach 21-25 września 1992 roku. Najpierw bez pasażerów, potem trzy dni na linii 36.
Nie była to jedyna wizyta tych wagonów w Warszawie. Pora na rok 1996.
W 1996 roku wagon GT6N-1004 z berlińskiego BVG zagościł w Warszawie na dłużej. Na ulice Warszawy wyjechał 13 kwietnia 1996, a do Berlina powrócił po 30 stycznia 1997. Kolejna wizyta, tym razem wagonu GT6N-1001 z BVG odbyła się w dniach od 17 do 26 marca 2001 roku. W trakcie tej wizyty w Polsce wagon GT6N-1001 odwiedził również Poznań i Szczecin. Rok wcześniej w maju 2000 roku wagon GT6N-1087 odwiedził Wrocław. Zdjęcia prezentują wagon GT6N-1004 w 1996 roku podczas wizyty w Warszawie, gdy w początkowym okresie swojego pobytu obsługiwał linię 16, kursującą wówczas pomiędzy Piaskami i Rakowiecką.
Warszawę odwiedzały też wagony innych producentów. Kolejnym takim wagonem był przybysz z Magdeburga. Był to wagon typu NGT8D-1318 z MVB Magdeburg wyprodukowany przez konsorcjum LHB/WBD/ABB w 1995 roku. Po przejęciu produkcji przez Alstom otrzymał nazwę handlową Citadis200. W Warszawie pojawił się w dniach 20 czerwca - 2 lipca 1996. Poza pokazami zamkniętymi kursował też na linii 7. Po opuszczeniu Warszawy trafił do jeszcze do Poznania. Poniżej wjeżdża na przystanek na Grójeckiej przy ulicy Dalekiej.
Konstrukcyjnie jest to zupełnie inny wagon niż GT6N. Pierwszy i ostatni wagon posiadają klasyczne wózki napędowe bliżej końca członu, natomiast człon środkowy oparty jest na dwóch wózkach tocznych z kołami o mniejszej średnicy, dzięki czemu 70% powierzchni wagonu posiada obniżoną podłogę.
Nie była to jedyna wizyta wagonów Citadis200 w Warszawie. Tym razem w dniach
8 grudnia 2000 do 9 stycznia 2001 w Warszawie gościł NGT8D-1340. Stacjonował w R-2 "Praga". Odwiedził wówczas również Szczecin i Wrocław.
Poza wagonami, które są na zdjęciach można jeszcze wymienić produkowany przez Bombardiera Cityrunner (później występował pod nazwą handlową - Flexity Outlook C). Do Warszawy przysłano wagon z austriackiego miasta Graz o numerze 661. W Warszawie przebywał od 9 do 15 czerwca 2001 roku. Liniowo wyjechał na linię 4. W Polsce wagony tego typu można napotkać w Łodzi. W tym przypadku główną różnicą jest rozstaw torów. Łódź korzysta z rozstawu 1000mm, a nie jak Warszawa od lat 1946-50 1435mm. Zdjęć z wizyty Cityrunnera w Warszawie nie mam. Niemniej najbliższe dostępne wagony Flexity Outlook C znajdują się właśnie w Łodzi, to też i łódzkiego Cityrunnera-1213 wykorzystam jako ilustrację tematu.
Poza wagonami, które są na zdjęciach można jeszcze wymienić produkowany przez Bombardiera Cityrunner (później występował pod nazwą handlową - Flexity Outlook C). Do Warszawy przysłano wagon z austriackiego miasta Graz o numerze 661. W Warszawie przebywał od 9 do 15 czerwca 2001 roku. Liniowo wyjechał na linię 4. W Polsce wagony tego typu można napotkać w Łodzi. W tym przypadku główną różnicą jest rozstaw torów. Łódź korzysta z rozstawu 1000mm, a nie jak Warszawa od lat 1946-50 1435mm. Zdjęć z wizyty Cityrunnera w Warszawie nie mam. Niemniej najbliższe dostępne wagony Flexity Outlook C znajdują się właśnie w Łodzi, to też i łódzkiego Cityrunnera-1213 wykorzystam jako ilustrację tematu.
Warszawę odwiedził również wagon doczepny bierny (bez napędu) z niską podłogą typu
4NBWE-860 - 27 czerwca 2001 zbudowany dla Rostocku. Wagon ten może kursować tylko jako doczepa do wagonu silnikowego. W Rostocku były to wagony T6A2M. Ze względu na obręcze, które nie zapewniały odpowiedniej współpracy z torami tramwajowymi w Warszawie, co mogło zakończyć się wykolejeniem, wagon zestawiony w skład z wagonem 105N2k/2000-2078 przejechał tylko kilkadziesiąt metrów po terenie zajezdni Mokotów. Dobór wagonu silnikowego w Warszawie nie był przypadkowy. Tramwaje Warszawskie zamawiając wagony 105N2k/2000 zakładały ich ewentualną współpracę z niskopodłogową doczepą bierną.
Część z tych opisanych tu wizyt i pokazów w Warszawie związana była z organizacją przetargów np. w 2001 roku. Później jakoś do pokazów wagonów tramwajowych w Warszawie już nie dochodziło. Chociaż w pewnym okresie czasu przymiarki do takich odwiedzin czynił FPS ze swoim wagonem 118N "Puma" w 2007 roku. Ostatecznie wagon kursował w Poznaniu, do czasu gdy w 2011 roku uległ kolizji, a następnie poważnej awarii. Po której powrócił do producenta. Obecnie, gdy powstaje ten opis taką wizytę, ale w Krakowie odbywa prototypowy Solaris Tramino S100.
Część z tych opisanych tu wizyt i pokazów w Warszawie związana była z organizacją przetargów np. w 2001 roku. Później jakoś do pokazów wagonów tramwajowych w Warszawie już nie dochodziło. Chociaż w pewnym okresie czasu przymiarki do takich odwiedzin czynił FPS ze swoim wagonem 118N "Puma" w 2007 roku. Ostatecznie wagon kursował w Poznaniu, do czasu gdy w 2011 roku uległ kolizji, a następnie poważnej awarii. Po której powrócił do producenta. Obecnie, gdy powstaje ten opis taką wizytę, ale w Krakowie odbywa prototypowy Solaris Tramino S100.
Na koniec jeszcze w ramach ciekawostki jeden tramwaj, który w Warszawie był... tylko na zdjęciu.
Wagon
typu R wyprodukowany przez Siemensa i Duwag dla Frankfurtu nad Menem nigdy w Warszawie się fizycznie nie pojawił. Można go było oglądać na reklamie Siemensa przy Rondzie Babka. Reklama stała w miejscu, gdzie dzisiaj znajduje się dojście od ronda do centrum handlowego. Ktoś, kto projektował reklamę nawet nie najgorzej dobrał linię, do czasów gdy faktycznie 22 kursowało Alejami. Jedynie szans na fizyczne zakończenie trasy przy Dworcu Centralnym żaden tramwaj jak dotychczas nie ma, nawet jeśli będzie to wagon dwukierunkowy. To już jednak historia na inną opowieść.
- DST 8.60km
- Czas 00:30
- VAVG 17.20km/h
- VMAX 38.30km/h
- Temperatura 15.4°C
- Podjazdy 7m
- Sprzęt ??? [Singel]
- Aktywność Jazda na rowerze
Pomiędzy Śliską i Sienną, czyli Szpital Bersohnów i Baumanów
Piątek, 26 września 2014 · dodano: 05.04.2015 | Komentarze 0
Marszałkowska - pl. Konstytucji - Waryńskiego - Nowowiejska - Krzywickiego - Koszykowa - Lindeya - Żelazna - Złota - Twarda -
Śliska - al. Jana Pawła II -- Sienna - Twarda - Pańska - Żelazna - Pereca - Ciepła - Grzybowska - pl. Grzybowski - Twarda - Emilii Plater - Koszykowa - Piękna - Poznańska - Wilcza - Emilii Plater - Koszykowa - Piękna
Pierwszy wyjazd tego dnia związany jest z dotarciem na skrzyżowanie Śliskiej i alei Jana Pawła II.
15 sierpnia 2012 roku jechałem sąsiednią ulicą Sienną. Jerzy Kasprzycki autor "Warszawskich Pożegnań" napisał kiedyś, że w zachodniej części Śródmieścia i na Woli niektóre ulice tworzą pary takie jak Prosta i Pańska, Śliska i Sienna czy Złota i Chmielna. Jest w tym dużo racji. Jednym z niewielu budynków przy Śliskiej jest budynek szpitala dla dzieci, schowany za biurowcem z przełomu lat 60. i 70. XX wieku.
Szpital Baumanów przy Śliskiej © oelka
Szpital powstał w latach 1876-78. Budowę sfinansowali
Majer i Chaja Bersohnowie a ich córka Paulina ze swoim mężem Salomonem Baumanem. Projekt przygotował Artur Goebel. Powstał wówczas jednopiętrowy pawilon główny przy Śliskiej 51. Dodatkowo przy Śliskiej od strony wschodniej zbudowano drugi pawilon. Główny budynek szpitala rozbudowywany był dwa razy. Po raz pierwszy zapewne po 1909 roku, gdy do elewacji dobudowano klatkę schodową w półkolistej absydzie,podwyższono go także o jedną kondygnację. Po 1930 roku budynek został nadbudowany o jedno piętro.
W 2012 roku pisząc o Siennej prezentowałem widok na fragment tej ulicy, gdzie widać było również pawilon szpitalny zaadresowany jako Sienna 60. Dzisiaj bardziej aktualne zdjęcie tego budynku. Chociaż przez te prawie trzy lata to miejsce się specjalnie nie zmieniło.
W 2012 roku pisząc o Siennej prezentowałem widok na fragment tej ulicy, gdzie widać było również pawilon szpitalny zaadresowany jako Sienna 60. Dzisiaj bardziej aktualne zdjęcie tego budynku. Chociaż przez te prawie trzy lata to miejsce się specjalnie nie zmieniło.
Pawilon ten powstał zapewne podczas rozbudowy szpitala w 1909 roku. Główne wejście do niego prowadzi nie od Siennej, lecz z terenu szpitala od strony Śliskiej. Z czasem do szpitala przyłączono też sąsiednią posesję z adresami Sienna 58 oraz Śliska 49.
Jak już wspomniałem przy bramie wraz z głównym budynkiem szpitala wzniesiono drugi pawilon, który po zniszczeniach wojennych został rozebrany już w okresie po II wojnie światowej. Obecnie w jego miejscu znajduje się parterowy barak, zajmujący też część działki przy Śliskiej 49.
Szpital miał w swojej historii lepsze i gorsze momenty swojego funkcjonowania. Do pierwszej wojny światowej finansowanie tej prywatnej placówki zapewniała Fundacja Bersohnów i Baumanów. Po I wojnie światowej skończyły się środki fundacji. Szpital znalazł się w trudnej sytuacji. Dopiero w latach 30. sytuacja finansowa się ustabilizowała za sprawą przejęcia szpitala przez Towarzystwo Przyjaciół Dzieci (chociaż nie musi to oznaczać współczesnego TPD, które jest kontynuatorem przedwojennego, związanego z PPS Robotniczego Towarzystwa Przyjaciół Dzieci). W przededniu wybuchu II wojny światowej była to bardzo nowoczesna placówka. Jej wadą od samego początku była mała liczba miejsc dla pacjentów. W 1940 roku szpital znalazł się na terenie getta.
Po ograniczeniu terenu getta, budynki przy Siennej i Śliskiej zostały zajęte przez Instytut Higieny Dziecięcej, który z racji stworzenia dzielnicy niemieckiej przy al. Szucha i ulicy Litewskiej, musiał opuścić swoją siedzibę przy tej drugiej ulicy. Po wojnie przy Śliskiej w latach 1946-50 znajdowała się siedziba i mieszkania pracowników Centralnego Komitetu Żydów Polskich. Następnie budynki zostały ponownie przebudowane na szpital. Umieszczono tu szpital zakaźny dla dzieci.
Warto jeszcze zwrócić uwagę na lekarzy związanych z tym szpitalem.
Pierwszym lekarzem naczelnym szpitala przy Śliskiej został Ludwik Chwat. Gdy obejmował stanowisko w szpitalu przy Śliskiej miał już za sobą wiele lat praktyki lekarskiej. W latach 70. XIX wieku na oddziale szpitala starozakonnych, gdzie pracował wprowadził pracę dezynfekcję narzędzi i rąk personelu medycznego kwasem karbolowym według pomysłu Joseph Listera. Pomysł Listera chociaż początkowo bardzo krytykowany zmniejszył śmiertelność chorych w szpitalach o 10%. Wcześniej bowiem wielu chorych umierało w wyniku zakażeń po zabiegach szpitalnych. Lister oparł się w swoich działaniach na odkryciach Ludwika Pasteura, o którym wspomniałem we wpisie z 22 lipca 2013 roku, gdy opisywałem gmach Warszawskiej Wytwórni Surowic i Szczepionek oraz o historii szczepień, których wprowadzenie zawdzięczamy Edwarda Jennerowi i Ludwikowi Pasteurowi.
Drugim znanym lekarzem, jaki praktykował w tym szpitalu był Julian Kramsztyk. Na Śliskiej był lekarzem, a następnie ordynatorem oddziału chorób wewnętrznych. Na blogu nazwisko to pojawiło się we wpisie z 5 września 2014 roku, gdy prezentowałem modernistyczną kamienicę przy Wilczej 69 i 71. W tej kamienicy mieszkał podczas swoich pobytów w Warszawie Roman Kramsztyk, syn Juliana. Roman był malarzem uczniem Józefa Mehoffera.
Kolejnym lekarzem pracującym w szpitalu Baumanów w latach 1909-1912, pozostającym pod wpływem Kramszytka był Henryk Goldszmit nam bardziej znany jako Janusz Korczak. Korczak pojawił się w niedawnym wpisie z 15 września 2014 roku, gdy opisywałem Dom Sierot przy obecnej Jaktorowskiej. Korczak w dramatycznych okolicznościach powrócił na Śliską, chociaż pod inny adres. W 1941 roku Dom Sierot w związku z ograniczeniem terenu getta musiał się przenieść do Gmachu Pracowników Handlowych i Przemysłowych przy Siennej 16 i Śliskiej 2 zarazem. Z tego budynku wraz ze swoimi podopiecznymi został wyprowadzony na Umschlagplatz, skąd trafił do obozu w Treblince. Z racji, że jesteśmy na Śliskiej warto poszukać tego miejsca, gdzie stał gmach przy Siennej 16 i Śliskiej 2.
Budynek po kolejnym zmniejszeniu getta znalazł się w części aryjskiej Warszawy. Przetrwał również Powstanie Warszawskie. Po wojnie stał się siedzibą Związku Zawodowego Pracowników Handlowych. Gdy w 1952 roku ruszyła budowa Pałacu Kultury gmach znalazł się tuż przy obecnym wejściu do Pałacu Młodzieży. Został rozebrany przed lipcem 1955 roku. Na zdjęciu widać po lewej stronie wejście do Pałacu Młodzieży. Alejka znajdująca się na osi zdjęcia prowadzi w miejscu gdzie znajdował się początkowy odcinek Śliskiej. W głębi widać również Śliską, która obecnie zaczyna się za ulicą Emilii Plater. Znajdujący się w parku bliżej Świętokrzyskiej pomnik upamiętniający Janusza Korczaka znajduje się na północ od przebiegu Śliskiej i lokalizacji Gmachu Pracowników Handlowych i Przemysłowych.
Poza Korczakiem warto jeszcze przypomnieć dwa nazwiska lekarzy ze Śliskiej 51. Pierwszą osobą jest Anna Braude-Hellerowa. Szpitalem Berhsonów i Baumanów kierowała od roku 1930 aż do jego likwidacji w sierpniu 1942 roku. Zginęła z wraz z personelem medycznym i chorymi w bunkrze przy Gęsiej 6, gdzie mieścił się szpital w ostatnim okresie istnienia getta. W 2001 roku na ścianie budynku szpitala przy Śliskiej umieszczono tablicę upamiętniającą Annę Braude-Hellerową.
Warto jeszcze wspomnieć Marka Edelmana jednego z bohaterów powstania w getcie i działacza opozycji - Komitetu Obrony Robotników w PRL-u, który w okresie wojny był gońcem w szpitalu. Po wojnie skończył studia medyczne w Łodzi gdzie później pracował jako lekarz. W szpitalu Berhsonów i Baumanów pracowała też teściowa Edelmana Anna Margolis - specjalizowała się w leczeniu gruźlicy.
O ulicy Siennej i Śliskiej można również posłuchać audycji jaka w czwartek 2 kwietnia 2015 roku została nadana w radiu Kampus - 97,1 FM. Opowiadałem tam o o tym jak prezentował się obszar obecnego placu Defilad przed rozpoczęciem budowy Pałacu Kultury i Nauki. Audycja w radiu Kampus nadawana jest w każdy czwartek po 16.40. Jej nagrania są również dostępne na stronie radia. Warto posłuchać wszystkich odcinków, nie tylko tych z moim udziałem. Audycje są realizowane we współpracy z Tu było, tu stało, o którym pisałem w 2013 roku przy okazji wydania drugiej edycji mapy rozebranych po 1989 roku obiektów w Warszawie o czym pisałem 28 listopada 2013 roku.
Kategoria Rowerkiem po Warszawie, Służbowo, na... rower ;-), SS
- DST 45.48km
- Teren 2.25km
- Czas 02:19
- VAVG 19.63km/h
- VMAX 41.70km/h
- Temperatura 14.3°C
- Podjazdy 33m
- Sprzęt ??? [Singel]
- Aktywność Jazda na rowerze
Szkoła na parkowej osi
Czwartek, 25 września 2014 · dodano: 16.03.2015 | Komentarze 2
Marszałkowska - pl. Konstytucji - Śniadeckich - Nowowiejska - al. Wyzwolenia - Sempołowskiej - al. Armii Ludowej - pl. Na Rozdrożu - Aleje Ujazdowskie - Agrykola - Szwoleżerów - 29 Listopada - Czerniakowska - Suligowskiego - Podchorążych - Czerska - Gagrina - Nehru - Wojskowej Służby Kobiet - Bluszczańska - Siekierkowska - Gościniec - Becka - Most Siekierkowski - Kosmatki - Stoczniowców - Poprawna - Kadetów - Lucerny - Kwidzyńska - Piechurów - Mrówcza - Zwoleńska - Żegańska - UD Wawer - Żegańska - Pożaryskiego - Trakt Napoleoński - Ezopa - Sobierajska - Orłowskiego - Osterwy - Wisełki - Patriotów - Zasobna - Zasadowa - Panny Wodnej - Skalnicowa - Cyklamenów - Heliotropów -- Heliotropów - Cyklamenów - Wał Miedzeszyński - Wybrzeże Szczecińskie - Most Świętokrzyski - Wybrzeże Kościuszkowskie - Jaracza - Solec - Wilanowska - Czerniakowska - Śniegockiej - Koźmińska -
Górnośląska - Hoene-Wrońskiego - al. Hopfera - Agrykola - al. Armii Ludowej - Sempołowskiej - al. Wyzwolenia - Nowowiejska - Waryńskiego - pl. Konstytucji - Koszykowa - Lwowska - Poznańska - Wilcza - Emilii Plater - Koszykowa - Piękna
Przewrotnie jednak tytułowe zdjęcie nie pokazuje owej osi widokowej zamkniętej gmachem szkolnym. Fragment Powiśla w rejonie ulic Rozbrat, Górnośląskiej i Myśliwieckiej jest mocno związany z edukacją.
Prezentowałem położony nie daleko od tego miejsca gmach, który w tytule wpisu z 17 października 2013 nazwałem zamek ordynatowej Bispingowej. W rzeczywistości umieszczono tu Bursę dla Niezamożnych Słuchaczek Seminarium Nauczycielskiego, którą w 1933 roku zastąpiła Miejska Szkoła Sztuk Zdobniczych.
Drugim obiektem też, chociaż znacznie luźniej związanym z edukacją jest prezentowana 28 lipca 2013 roku siedziba Związku Harcerstwa Polskiego przy ulicy Łazienkowskiej 7. Nie opisywałem jeszcze, ale to przy innej okazji dwóch gmachów szkolnych: gimazjum męskiego im. Stefana Batorego przy Myśliwieckiej 6, oraz gimnazjum żeńskiego przy ulicy Rozbrat 26. Dzisiaj skoncentrujemy się na położonym pomiędzy wspomnianymi szkołami gmachu szkolnym przy Górnośląskiej 31.
Drugim obiektem też, chociaż znacznie luźniej związanym z edukacją jest prezentowana 28 lipca 2013 roku siedziba Związku Harcerstwa Polskiego przy ulicy Łazienkowskiej 7. Nie opisywałem jeszcze, ale to przy innej okazji dwóch gmachów szkolnych: gimazjum męskiego im. Stefana Batorego przy Myśliwieckiej 6, oraz gimnazjum żeńskiego przy ulicy Rozbrat 26. Dzisiaj skoncentrujemy się na położonym pomiędzy wspomnianymi szkołami gmachu szkolnym przy Górnośląskiej 31.
Szkoła Handlowa przy Górnośląskiej © oelka
Budynek dla Zespołu państwowych Szkół Żeńskich do którego należały: Szkoła Handlowa żeńska 4-ro klasowa, Liceum Handlowe Żeńskie oraz Szkoła Przemysłowa Żeńska powstał w latach 1919-26, według projektu Romualda Gutta. Niemal na przeciwko gmachu szkolnego przy ulicy Hoene-Wrońskiego 5 powstał również dom tego architekta prezentowany na blogu 16 września 2011 roku. Zarówno gmach szkoły, jak również willa architekta pokryte są szarą cegiełką elewacyjną. Z Romualdem Guttem spotkaliśmy się również przy Granicznej w budynku mieszkalnym Garnizonowej Administracji Mieszkaniowej, gdy 28 kwietnia 2014 roku opisywałem okolice placu Żelaznej Bramy.
Jeśli zajrzymy do artykułu "Szkoła Zawodowa Żeńska w Warszawie" zamieszczonym w numerze 3 z 1925 roku miesięcznika "Architektura i Budownictwo", to znajdziemy tam rysunki, które nieco różnią się do zrealizowanego budynku.
W pierwotnym projekcie autor planował trzy kondygnacje nadziemne. Wyższe miały być narożne alkierze w narożnikach od strony Górnośląskiej. Ostatecznie boczne i tylne skrzydła otrzymały po cztery kondygnacje, a frontowa trzy, co można zobaczyć na zdjeciach na stronie Warszawa1939.pl. Jeszcze przed 1939 rokiem, również część od Górnośląskiej otrzymała kolejną kondygnację. Poniżej widoczny front budynku i boczne skrzydło od strony ulicy Hoene-Wrońskiego.
Narożne alkierze mogą budzić skojarzenia z zamkiem, choćby nieodległym od tego miejsca
Zamkiem Ujazdowskim, który opisywałem 4 sierpnia 2013 roku. W pierwotnym projekcie budynek szkolny był czworokątem do którego były jeszcze dostawione dwa skrzydła ciągnące się dalej wzdłuż ulic: Rozbrat i Hoene-Wrońskiego osłaniające boisko. Przy czym to od strony Hoene-Wrońskiego miało mieć jedną kondygnację a nad nią rozległy taras. Na zdjęciu poniżej widać w tym miejscu ściany bez okien. Dalej niemal przy granicy z gimnazjum im. Batorego powstać też miały dwa niezależne budynki z mieszkaniami dla pracowników szkoły. Tej części inwestycji nie zrealizowano. Na zdjęciu z ulicy Rozbrat widać tył gmachu. Warto zwrócić uwagę na ślad po uderzeniu pocisku nad oknem na dolnej kondygnacji. Na elewacji widać więcej śladów po ostrzale. Jeden z niewielu obecnie śladów wojny. Można mieć nadzieję, że w Warszawie nie będzie okazji do pojawienia się nowych śladów tego rodzaju.
Skoro już wspomniałem o wojnie, to trzeba dodać, że po wejściu Niemców umieszczono w tym gmachu
Deutsche Handel und Handwerkerschule, która opuściła ten gmach w roku 1941. Wówczas wprowadził się tu Wermacht. Gmach nie został zniszczony podczas wojny.
Po wojnie gmach ponownie został przeznaczony na potrzeby oświaty. W 1949 roku powstał tu Zespół Szkół Budowlanych dla pracujących. W 1951 roku z Hożej 88 sprowadziło się tu Technikum Budowlane Ministerstwa Budownictwa Przemysłowego, które od 1955 roku funkcjonuje jako Technikum Budowlane Nr 1 a od 1964 roku otrzymało imię
Zdzisława Mączeńskiego.
W 1990 roku w gmachu przy Górnośląskiej utworzono LVIII Liceum Ogólnokształcące, nazwane później imieniem
Krzysztofa Kamila Baczyńskiego. W 1992 roku powstało tu Technikum Ochrony Środowiska Nr 1, a w 1995 roku Liceum Techniczne, które od roku 2002 jest Liceum Profilowanym. W 1995 roku szkoły utworzyły Zespół Szkół numer 23. Obecnie tworzą go tylko dwie szkoły LVIII Liceum Ogólnokształcące im. K. K. Baczyńskiego oraz Technikum Budowlane nr 1 im. Z. Mączeńskiego.
Pora zająć się parkową osią z tytułu tego wpisu.
Tak się bowiem złożyło, że gmach szkolny zamyka panoramę długiej parkowej alei.
Jedna z alei Centralnego Parku Kultury, obecnie pod nazwą al. ks. Stanka pojawiła się na blogu we wpisie z 30 stycznia 2012 roku. Ta opisywana tym razem jest poprzeczną do niej aleją, poprowadzoną wzdłuż skarpy od ulicy Książęcej do Górnośląskiej, która kilka lat temu otrzymała za patrona pisarza, modelarza lotniczego i... mechanika rowerowego Andrzeja Bobkowskiego.
Założenia projektowe tego parku przewidywały niemal całkowitą rozbiórkę ocalałych budynków na terenie Powiśla. Centralny Park Kultury na Powiślu, miał być miejscem, gdzie kończyć się będą przemarsze, pochody i wiece. Trzema podstawowymi elementami tego parku miały się stać: wielki krąg taneczny w rejonie ulicy Ludnej zamykający oś placu Trzech Krzyży, plac nad Wisła gdzie można by było organizować wielkie widowiska nad rzeką, oraz trasa kiermaszów. Obecna aleja Bobkowskiego była planowana jako aleja kiermaszów. Jest jedynym elementem jaki powstał z tego założenia. Wraz z obecną aleją księdza Stanka została ukończona i otwarta dla mieszkańców 22 lipca 1955.
Założenia projektowe tego parku przewidywały niemal całkowitą rozbiórkę ocalałych budynków na terenie Powiśla. Centralny Park Kultury na Powiślu, miał być miejscem, gdzie kończyć się będą przemarsze, pochody i wiece. Trzema podstawowymi elementami tego parku miały się stać: wielki krąg taneczny w rejonie ulicy Ludnej zamykający oś placu Trzech Krzyży, plac nad Wisła gdzie można by było organizować wielkie widowiska nad rzeką, oraz trasa kiermaszów. Obecna aleja Bobkowskiego była planowana jako aleja kiermaszów. Jest jedynym elementem jaki powstał z tego założenia. Wraz z obecną aleją księdza Stanka została ukończona i otwarta dla mieszkańców 22 lipca 1955.
Kategoria Rowerkiem po Warszawie, Służbowo, na... rower ;-), SS
- DST 36.15km
- Czas 01:44
- VAVG 20.86km/h
- VMAX 38.00km/h
- Temperatura 21.3°C
- Podjazdy 33m
- Sprzęt ??? [Singel]
- Aktywność Jazda na rowerze
Dni Transportu Publicznego 2014
Sobota, 20 września 2014 · dodano: 11.03.2015 | Komentarze 2
Marszałkowska - pl. Konstytucji - Koszykowa - Mokotowska - pl. Zbawiciela - al. Wyzwolenia - Sempołowskiej - al. Armii Ludowej - pl. Na Rozdrożu - Aleje Ujazdowskie - Agrykola - Szwoleżerów - 29 Listopada - Czerniakowska - Suligowskiego - Podchorążych - Czerska - Gagrina - Nehru - Wojskowej Służby Kobiet - Bluszczańska - Siekierkowska - Gościniec - Becka - Most Siekierkowski - Wieniawy-Długoszowskiego - Ostrobramska -
R10 - Ostrobramska - Wieniawy-Długoszowskiego - Most Siekierkowski - Becka - Witosa - Beethovena - Sobieskiego - Czarnomorska - św. Bonifacego - Sikorskiego - al. Wilanowska - al. KEN - Domaniewska - Samochodowa - Joliot-Curie - Kolberga - Woronicza - Bukietowa - Joliot-Curie - Malczewskiego - Wejnerta - Goszczyńskiego - Krasickiego - Kazimierzowska - Narbutta - św. Andrzeja Boboli - Batorego - Rostafińskich - Żwirki i Wigury - Pole Mokotowskie - Rokitnicka - Ondraszka - Łęczycka - bł. Ładysława z Gielniowa - Krzywickiego - Nowowiejska - Waryńskiego - pl. Konstytucji - Marszałkowska
W niedzielę 21 września 2014 roku można było na wyświetlaczach stacji Warszawa Zachodnia znaleźć zapowiedź takiego pociągu:
Dni Transportu Publicznego 2014 © oelka
Oczywiście na co dzień nie ma takiej relacji w rozkładach jazdy. Tego dnia były dwa takie kursy. Jednak zanim zajmę się pociągiem, była jeszcze sobota i pierwszy z Dni Transportu Publicznego. Ten pierwszy był rowerowy, bo do zajezdni "Ostrobramska" pojechałem na rowerze.
O tej zajezdni pisałem 12 lutego 2012 roku. Dzień poświęcony transportowi miejskiemu odbywał się zasadniczo na Ostrobramskiej. Była też możliwość zwiedzania zajezdni tramwajowej "Praga" przy Kawęczyńskiej - pisałem o niej 15 września 2012.
Z różnych autobusów i pojazdów jakie były prezentowane na terenie zajezdni chciałbym zwrócić uwagę na jeden z nich. Jest to PAT4-643, czyli pogotowie autobusowe zbudowane na bazie Jelcza MEX-272. Ten konkretny egzemplarz trafił został wyprodukowany jako autobus miejski w 1973 roku. Od 1974 roku był na stanie zajezdni "Ostrobramska", a następnie "Redutowa" ( o nieczynnym obecnie zakładzie "Redutowa" pisałem na blogu 25 sierpnia 2013 roku). Po wycofaniu z ruchu liniowego w 1980 roku podobnie jak inne Jelcze MEX trafił do przebudowy na pogotowie autobusowe. Przebudowa polegała na skróceniu ramy i obcięciu nadwozia tuż za pierwszymi drzwiami. W skrzyniach za tylną osią umieszczono balast, dzięki któremu PAT-4 mógł holować niesprawne autobusy. Nad tylną osią umieszczono skrzynię, w której przewożono koła do wymiany w przypadku uszkodzenia dętek oraz podnośnik. W drugiej połowie lat 80. PAT-4 były zastępowane przez kolejne pokolenie pojazdów budowane z sekcji A kasowanych Ikarusów 280. Jak wyglądały pogotowia zbudowane z Ikarusów (tzw. "obrzyny") można zobaczyć w moim wpisie z 30 listopada 2012 roku. Nasz bohater przetrwał jako pług odśnieżny w zajezdni "Chełmska". Dodam przy okazji, że wspomnienie o zajezdni "Chełmska" zamieściłem we wpisie z 6 marca 2013 roku. Obecnie po odbudowie jest częścią kolekcji zabytkowych pojazdów komunikacji miejskiej.
Z różnych autobusów i pojazdów jakie były prezentowane na terenie zajezdni chciałbym zwrócić uwagę na jeden z nich. Jest to PAT4-643, czyli pogotowie autobusowe zbudowane na bazie Jelcza MEX-272. Ten konkretny egzemplarz trafił został wyprodukowany jako autobus miejski w 1973 roku. Od 1974 roku był na stanie zajezdni "Ostrobramska", a następnie "Redutowa" ( o nieczynnym obecnie zakładzie "Redutowa" pisałem na blogu 25 sierpnia 2013 roku). Po wycofaniu z ruchu liniowego w 1980 roku podobnie jak inne Jelcze MEX trafił do przebudowy na pogotowie autobusowe. Przebudowa polegała na skróceniu ramy i obcięciu nadwozia tuż za pierwszymi drzwiami. W skrzyniach za tylną osią umieszczono balast, dzięki któremu PAT-4 mógł holować niesprawne autobusy. Nad tylną osią umieszczono skrzynię, w której przewożono koła do wymiany w przypadku uszkodzenia dętek oraz podnośnik. W drugiej połowie lat 80. PAT-4 były zastępowane przez kolejne pokolenie pojazdów budowane z sekcji A kasowanych Ikarusów 280. Jak wyglądały pogotowia zbudowane z Ikarusów (tzw. "obrzyny") można zobaczyć w moim wpisie z 30 listopada 2012 roku. Nasz bohater przetrwał jako pług odśnieżny w zajezdni "Chełmska". Dodam przy okazji, że wspomnienie o zajezdni "Chełmska" zamieściłem we wpisie z 6 marca 2013 roku. Obecnie po odbudowie jest częścią kolekcji zabytkowych pojazdów komunikacji miejskiej.
O linii kolejowej do Jeziornej i bocznicy do elektrociepłowni "Siekierki" pisałem 26 grudnia 2013 roku. Tym razem Dni Transportu Publicznego stały się okazją do zorganizowania przejazdu promocyjnego do stacji w Jeziornej, a przy okazji w pierwszym kursie nawet dalej pod samą bramę wjazdową do Elektrociepłowni "Siekierki". Mglista pogoda z samego rana nie była zbyt zachęcająca, popsuła też fotostop pod bramą elektrociepłowni. Niemniej warto było się wybrać.
Skoro już dojechaliśmy pod samą bramę elektrociepłowni, to teraz widoki bocznicy. Jednak nie z roweru bo może każdy zobaczyć, kto się wybierze na teren Urzecza lecz z okna kabiny maszynisty. Na początek przejazd przy samym Wale Zawadowskim, koło wylotu ulicy Glebowej. Warto dodać, że bocznica jest dość trudna do przejechania, ze względu na brak w niektórych miejscach odcinków przejściowych pomiędzy łukami. Czasem powodowało to wykolejenia wagonów. Jest to też poważne ograniczenie w sytuacji, gdyby ktoś chciał tu prowadzić ruch pasażerski.
Następnie dojeżdżamy do wagi na wysokości wysypiska popiołów pomiędzy Wałem Zawadowski i ulicą Włóki. Wskaźnik W 30 po prawej stronie nakazuje jazdę z prędkością 3-5km/h. Dotyczy to jednak tylko ważonych składów. W pozostałych sytuacjach można jechać szybciej koło 10km/h.
Tym razem widok nie na wprost, lecz w bok. Tak wygląda z okna pociągu ulica Puławska w Piasecznie, widziana w stronę Warszawy. Muszę przyznać, że skojarzyło się mi to miejsce z wiaduktem kolejowym nad ulicą Targową pomiędzy Warszawą Wschodnią i przystankiem Warszawa Stadion.
Kiedyś w tym miejscu Puławską do centrum Piaseczna kursowały trolejbusy z Dworca Pułudniowego. Zdjęcie trolejbusu w miejscu samochodu w dolnym lewym rogu pokazałem we wpisie z 28 września 2013. O historii linii trolejbusowej 51 więcej pisałem 11 września 2012 roku. W głębi zdjęcia widać skrzyżowanie Puławskiej z Energetyczną. Tam właśnie po lewej stronie zdjęcia znajdował się wjazd na teren zajezdni "Piaseczno" gdzie stacjonowały autobusy i trolejbusy.
Kiedyś w tym miejscu Puławską do centrum Piaseczna kursowały trolejbusy z Dworca Pułudniowego. Zdjęcie trolejbusu w miejscu samochodu w dolnym lewym rogu pokazałem we wpisie z 28 września 2013. O historii linii trolejbusowej 51 więcej pisałem 11 września 2012 roku. W głębi zdjęcia widać skrzyżowanie Puławskiej z Energetyczną. Tam właśnie po lewej stronie zdjęcia znajdował się wjazd na teren zajezdni "Piaseczno" gdzie stacjonowały autobusy i trolejbusy.
Na koniec widok z kabiny maszynisty na stację Warszawa Okęcie. Za wysokimi drzewami w głębi widać wiadukt w ciągu ulicy Poleczki. Zdjęcia z wiaduktu pojawiły się 20 maja 2011 roku, oraz 11 marca 2012 roku. Tory linii do Radomia znajdują się po za zdjęciem, po lewej stronie.
Na pierwszym zdjęciu w tym wpisie wyświetlacz znajdujący na Warszawie Zachodniej wyświetlał trasę "przez - Warszawa Okęcie" zapewne lepiej byłoby napisać zamiast Okęcia przystanek Warszawa Służewiec. Układ stacji na Okęciu jest taki, że pociąg jadący z Konstancina nie ma możliwości zatrzymać się przy peronie tej stacji.
Pora się przyjrzeć w czym odbywała się podróż. Koleje Mazowieckie wystawiły zespół VT628-009+019. Poniżej fotostop koło przejazdu na ulicy Mirkowskiej, koło mostu drogowego nad Jeziorką.
Pora się przyjrzeć w czym odbywała się podróż. Koleje Mazowieckie wystawiły zespół VT628-009+019. Poniżej fotostop koło przejazdu na ulicy Mirkowskiej, koło mostu drogowego nad Jeziorką.
Ten zespół spalinowy jest jednym z pierwszych zespołów serii 628, jakie wyprodukowano dla kolei zachodnioniemieckich. Wagony tej serii zostały wyprodukowane w trzech grupach: 628.0, 628.1 oraz 628.2. Poniżej jeszcze jedno zdjęcie z tego samego miejsca.
VT628-009+019 należy do serii 628.0. Dwanaście zespołów z tej serii zbudowano w 1974 roku równolegle przez dwie fabryki:
Waggonfabrik Uerdingen (Krefeld-Uerdingen) oraz Linke-Hofmann-Busch (LHB) w Salzgitter.
Pisząc o serii 628.0 nazwałem je spalinowymi zespołami trakcyjnymi. Jednak numeracja wagonów wskazuje, że traktowano je jak jak pojedyncze wagony spalinowe, choć specyficzne gdyż z kabiną na jednym końcu wagonu. Fabrycznie zostały zestawione w zespoły: 628 001/628 011, 628 002/628 012, 628 003/628 013, 628 004/628 014, 628 005/628 015, 628 006/628 016, 628 007/628 017, 628 008/628 018, 628 009/628 019, 628 010/628 020, 628 021/628 023 oraz 628 022/628 024.
Fabrycznie wagony otrzymały trzy różne silniki:
Zespół dwóch wagonów jest wyposażony w 136 miejsc siedzących. W każdym zespole jeden wagon posiada przedział do przewozu większych bagaży lub rowerów. Są tam zamontowane trzy uchwyty pozwalające bezpiecznie ustawić we wnętrzu trzy rowery.
W 1980 roku wagony 628 006, 628 016, 628 007 oraz 628 017 przebudowano na sterownicze, pozbawiając je układu napędowego. Natomiast wagony 628 021, 022, 023 i 024 otrzymały mocniejsze silniki DB OM 424 A o mocy 357kW. W ten sposób zestawiono je w pary silnikowy i sterowniczy: 628 021+016, 628 022+017, 628 023+006 oraz 628 024+007. Okazało się jednak, że była to dość awaryjna konstrukcja.
Poniżej czoło VT628-019+009 przed bramą wjazdową na teren EC Siekierki.
Obecnie czoła wagonów wyposażone są w klasyczne czołownice ze sprzęgami śrubowymi, natomiast ze sobą sprzęgnięte są automatycznymi sprzęgami Scharfenberga. Oryginalnie sprzęgi Scharfenberga zespoły serii 628.0 posiadały również na czołach wagonów. Jednak ze względu na trudności w sprzęganiu z innymi wagonami (np. serii 627 oraz zespołami serii 628.1 i późniejszymi) w latach 1984-85 przebudowano w Aw Kassel czołownice na klasyczne ze sprzęgami śrubowymi.
Wagony 628 009-3 oraz 628 019-2 został wyprodukowane w 1974 roku w zakładach LHB w Salzgitter. Podczas swojej służby na DB stacjonowały w Bw Braunschweig a następnie Bw Kempten. W 2006 roku zespół 009/019 został wraz z zespołami o numerach 002/012, 003/013 oraz 008/018 sprzedany do Polski. Nabywcą stały się Koleje Mazowieckie, gdzie zespoły serii 628.0 oznaczono jako VT628. Jest oznaczenie nawiązujące do dwóch systemów oznaczeń taboru w Niemczech Zachodnich. Do końca lat 60. XX wieku lokomotywy, wagony motorowe oznaczano na DB za pomocą serii litrowej i cyfrowej. Wagony spalinowe otrzymywały więc oznaczenie VT - Verbrennung-Triebwagen (wagon spalinowy) oraz serię cyfrową będącą oznaczeniem dopuszczalnej prędkości wagonu np. VT24.5 (prędkość do 120km/h) - znane z naszego Pomorza zespoły SA110. Po 1 stycznia 1968 roku DB wprowadziły nowe oznaczenia taboru trakcyjnego (lokomotywy, wagony silnikowe i zespoły trakcyjne) oraz nietrakcyjnego (wagony towarowe i pasażerskie). Od tego momentu oznaczenia serii są wyłącznie cyfrowe z cyfrą sprawdzającą na końcu numeru, wyliczaną za pomocą odpowiedniego algorytmu. Dla przykładu prześledzimy zmiany numeracji szczecińskiego SA110-13: Do 1968 roku był to VT24 611, potem 624 611-0.
Wagony serii 628 wyprodukowane zostały w 1974 roku, a więc sześć lat po zmianie systemu oznaczeń w Niemczech Zachodnich.
Poniżej zespół VT628-019+009 podczas postoju na stacji w Konstancinie-Jeziornej.
Pisząc o serii 628.0 nazwałem je spalinowymi zespołami trakcyjnymi. Jednak numeracja wagonów wskazuje, że traktowano je jak jak pojedyncze wagony spalinowe, choć specyficzne gdyż z kabiną na jednym końcu wagonu. Fabrycznie zostały zestawione w zespoły: 628 001/628 011, 628 002/628 012, 628 003/628 013, 628 004/628 014, 628 005/628 015, 628 006/628 016, 628 007/628 017, 628 008/628 018, 628 009/628 019, 628 010/628 020, 628 021/628 023 oraz 628 022/628 024.
Fabrycznie wagony otrzymały trzy różne silniki:
- wagony 001, 002, 003, 004, 005, 011, 012, 013, 014 oraz 015 silnik wysokoprężny MAN D 3256 BTXU o mocy 210 kW (285KM),
- wagony 006, 007, 008, 009, 010, 016, 017, 018, 019 oraz 020 silnik wysokoprężny KHD F 12 L 413 o mocy 206kW (280KM),
- wagony 021, 022, 023 oraz 024 silnik wysokoprężny MB OM 404 o mocy 210kW (285KM).
Zespół dwóch wagonów jest wyposażony w 136 miejsc siedzących. W każdym zespole jeden wagon posiada przedział do przewozu większych bagaży lub rowerów. Są tam zamontowane trzy uchwyty pozwalające bezpiecznie ustawić we wnętrzu trzy rowery.
W 1980 roku wagony 628 006, 628 016, 628 007 oraz 628 017 przebudowano na sterownicze, pozbawiając je układu napędowego. Natomiast wagony 628 021, 022, 023 i 024 otrzymały mocniejsze silniki DB OM 424 A o mocy 357kW. W ten sposób zestawiono je w pary silnikowy i sterowniczy: 628 021+016, 628 022+017, 628 023+006 oraz 628 024+007. Okazało się jednak, że była to dość awaryjna konstrukcja.
Poniżej czoło VT628-019+009 przed bramą wjazdową na teren EC Siekierki.
Obecnie czoła wagonów wyposażone są w klasyczne czołownice ze sprzęgami śrubowymi, natomiast ze sobą sprzęgnięte są automatycznymi sprzęgami Scharfenberga. Oryginalnie sprzęgi Scharfenberga zespoły serii 628.0 posiadały również na czołach wagonów. Jednak ze względu na trudności w sprzęganiu z innymi wagonami (np. serii 627 oraz zespołami serii 628.1 i późniejszymi) w latach 1984-85 przebudowano w Aw Kassel czołownice na klasyczne ze sprzęgami śrubowymi.
Wagony 628 009-3 oraz 628 019-2 został wyprodukowane w 1974 roku w zakładach LHB w Salzgitter. Podczas swojej służby na DB stacjonowały w Bw Braunschweig a następnie Bw Kempten. W 2006 roku zespół 009/019 został wraz z zespołami o numerach 002/012, 003/013 oraz 008/018 sprzedany do Polski. Nabywcą stały się Koleje Mazowieckie, gdzie zespoły serii 628.0 oznaczono jako VT628. Jest oznaczenie nawiązujące do dwóch systemów oznaczeń taboru w Niemczech Zachodnich. Do końca lat 60. XX wieku lokomotywy, wagony motorowe oznaczano na DB za pomocą serii litrowej i cyfrowej. Wagony spalinowe otrzymywały więc oznaczenie VT - Verbrennung-Triebwagen (wagon spalinowy) oraz serię cyfrową będącą oznaczeniem dopuszczalnej prędkości wagonu np. VT24.5 (prędkość do 120km/h) - znane z naszego Pomorza zespoły SA110. Po 1 stycznia 1968 roku DB wprowadziły nowe oznaczenia taboru trakcyjnego (lokomotywy, wagony silnikowe i zespoły trakcyjne) oraz nietrakcyjnego (wagony towarowe i pasażerskie). Od tego momentu oznaczenia serii są wyłącznie cyfrowe z cyfrą sprawdzającą na końcu numeru, wyliczaną za pomocą odpowiedniego algorytmu. Dla przykładu prześledzimy zmiany numeracji szczecińskiego SA110-13: Do 1968 roku był to VT24 611, potem 624 611-0.
Wagony serii 628 wyprodukowane zostały w 1974 roku, a więc sześć lat po zmianie systemu oznaczeń w Niemczech Zachodnich.
Poniżej zespół VT628-019+009 podczas postoju na stacji w Konstancinie-Jeziornej.
Nie jest to druga wizyta zespołów VT628 na Siekierkach. Poprzednio w ramach objazdu bocznic w Warszawie 25 kwietnia 2009 roku na teren elektrociepłowni wjechał zespół VT628-002+012. Na poniższym zdjęciu wspomniany zespół tuż za przejazdem przez Wał Zawadowski.
Na koniec jeszcze krótki komentarz w związku z tą imprezą
Chętnych podczas zapisów było bardzo dużo, szczególnie rodzin z małymi dziećmi. Był też pan, który razem z żoną koniecznie chciał się do tego pociągu zabrać z ich rowerami. Niestety trzeba mu było odmówić. W odpowiedzi pan bardzo się obruszył.
Przedział służbowy w VT628 jest dużo mniejszy niż na przykład w EN57. Dwa rowery zajmują połowę tego przedziału, który potrzebny obsłudze pociągu do zapakowania tam kartonów z nagrodami od sponsorów jakie miały być rozdane w konkursach, gdzieś się też musiało pomieścić te kilka osób obsługujących pociąg czy prowadzących konkursy dla dzieci. Mój rower z tego powodu też nie pojechał, chociaż byłoby mi wówczas wygodniej.
Przedział służbowy w VT628 jest dużo mniejszy niż na przykład w EN57. Dwa rowery zajmują połowę tego przedziału, który potrzebny obsłudze pociągu do zapakowania tam kartonów z nagrodami od sponsorów jakie miały być rozdane w konkursach, gdzieś się też musiało pomieścić te kilka osób obsługujących pociąg czy prowadzących konkursy dla dzieci. Mój rower z tego powodu też nie pojechał, chociaż byłoby mi wówczas wygodniej.
Kategoria Rowerkiem po Warszawie, Służbowo, na... rower ;-), SS, Szlakiem komunikacji miejskiej, Kolejowe klimaty
- DST 34.14km
- Teren 0.71km
- Czas 01:39
- VAVG 20.69km/h
- VMAX 37.20km/h
- Temperatura 21.3°C
- Podjazdy 33m
- Sprzęt ??? [Singel]
- Aktywność Jazda na rowerze
Partyzanci z Oleandrów
Czwartek, 18 września 2014 · dodano: 04.03.2015 | Komentarze 0
Marszałkowska - pl. Konstytucji - Waryńskiego - Nowowiejska - al. Wyzwolenia - Sempołowskiej - al. Armii Ludowej - Al. Ujazdowskie - Agrykola - Szwoleżerów - 29 Listopada - Czerniakowska - Suligowskiego - Podchorążych - Sielecka - Jazgarzewska - Sobieskiego - Beethovena - Witosa - Becka - Most Siekierkowski - Wał Miedzeszyński - Cyklamenów - Heliotropów -- Heliotropów - Cyklamenów - Wał Miedzeszyński - Most Siekierkowski - Becka - Witosa - Beethovena - Sobieskiego - Belwederska - Spacerowa - Klonowa - pl.Unii Lubelskiej -
Polna - Oleandrów - Marszałkowska - pl. Zbawiciela - Nowowiejska - Waryńskiego - Pl. Konstytucji - Koszykowa - Lwowska - Poznańska - Wilcza - Emilii Plater - Koszykowa -Emilii Plater - Koszykowa - Piękna
Skojarzenia to przekleństwo. Przekonała się o tym pewna warszawska ulica, na którą zajrzałem tym razem. O tej części południowego Śródmieścia pisałem 20 października 2013 roku, opisując położoną niedaleko drukarnię przy Marszałkowskiej 3/5.
Partyzanci z Oleandrów © oelka
Marszałkowska oraz Polna na swoich początkowych odcinkach były kiedyś ulicami znajdującymi się na przedmieściach Warszawy. Jak przystało na przedmieścia po czasie pól, potem ogrodów i luźnej zabudowy przyszedł czas na przemysł. Dzisiaj poza budynkiem drukarni nie ma śladów dawnych fabryk. Już przed I wojną światową przemysł zaczynał być wypierany przez budownictwo mieszkaniowe. W najbliższym sąsiedztwie fabryki maszyn Karola Poszepnego mieszczącej się przy Marszałkowskiej pod numerem 17, w latach 1909-13 swoją działkę przy Marszałkowskiej 19 oraz 21 nowoczesnymi budynkami postanowił zabudować Józef Rotbard. Działka była stosunkowo szeroka i głęboka, gdyż sięgała aż do ulicy Polnej. Rotbard zdecydował się na budowę dwóch kamienic narożnych tworząc pomiędzy nimi zalążek przyszłej ulicy, chociaż możliwe, że Rotbard planował jeszcze trzeci budynek zamykający to założenie. Projekty kamienic będących swoim lustrzanym odbiciem zaprojektował doskonale nam znany duet
Henryka Stifelmana oraz Stanisława Weissa. Stiefelman pojawił się w poprzednim wpisie z 15 września 2014 roku, jako autor siedziby Domu Sierot przy obecnej Jaktorowskiej 6. Przypomnę jeszcze że duet ten zaprojektował kamienice przy Hożej 1 oraz 1A, opisane 6 września 2014 roku, a także kamienice Jana Łaskiego przy niedaleko położonej od dzisiejszego miejsca ulicy Bagatela 13 i 15 - kamienicach Jana Łaskiego, o których pisałem 28 czerwca 2014.
Przy Marszałkowskiej 19 oraz 21 powstały dwa budynki z sześcioma kondygnacjami i łukowym zwieńczeniem. Dzisiaj niestety nie zobaczymy ich w oryginalnym stanie. Jak wyglądały można zobaczyć na zdjęciach na stronie Warrszawa1939.pl. Są tam zamieszczone zdjęcia kamienicy przy Marszałkowskiej 19 oraz Marszałkowskiej 21. Takie bliźniacze kamienice nie były rzadkością. Ten sam zespół architektów zaprojektował w podobny sposób kamienice przy Polnej 50 i 52, blisko placu Politechniki. Opisywałem tu 7 grudnia 2011 roku kamienicę Taubenhausa przy Marszałkowskiej 72, która posiadała swoje lustrzane odbicie po drugiej stronie wylotu na Marszałkowską ulicy ks. Skorupki w postaci domu numer 70. Po zakończeniu II wojny światowej oba budynki były częściowo zniszczone. Budynek pod numerem 19 zachował się, ale jest mocno przebudowany.
Przy Marszałkowskiej 19 oraz 21 powstały dwa budynki z sześcioma kondygnacjami i łukowym zwieńczeniem. Dzisiaj niestety nie zobaczymy ich w oryginalnym stanie. Jak wyglądały można zobaczyć na zdjęciach na stronie Warrszawa1939.pl. Są tam zamieszczone zdjęcia kamienicy przy Marszałkowskiej 19 oraz Marszałkowskiej 21. Takie bliźniacze kamienice nie były rzadkością. Ten sam zespół architektów zaprojektował w podobny sposób kamienice przy Polnej 50 i 52, blisko placu Politechniki. Opisywałem tu 7 grudnia 2011 roku kamienicę Taubenhausa przy Marszałkowskiej 72, która posiadała swoje lustrzane odbicie po drugiej stronie wylotu na Marszałkowską ulicy ks. Skorupki w postaci domu numer 70. Po zakończeniu II wojny światowej oba budynki były częściowo zniszczone. Budynek pod numerem 19 zachował się, ale jest mocno przebudowany.
Podczas odbudowy czy też przebudowy budynek postanowiono dostosować wyglądem do budowanych w pobliżu bloków MDM. Wysokie szczyty budynku być może usunięto już wcześniej w ramach tzw. "prac zabezpieczających" prowadzonych na zlecenie BOS. Obie elewacje zostały pozbawione wnęk i występów. Część budynku znacznie obniżono i dopasowano do sąsiedniej zabudowy.
Tylko od strony niewielkiego przed wojną dziedzińca zasłoniętego rozebraną po wojnie boczną oficyną sąsiedniej kamienicy przy Marszałkowskiej 17 widać, że kiedyś był to jeden budynek.
Jeszcze bardziej okrutnie potraktowano kamienicę przy Marszałkowskiej 21. Cała część od Marszałkowskiej rozebrano, budując w tym miejscu jeden z bloków Marszałkowskiej Dzielnicy Mieszkaniowej o numerze najprawdopodobniej 14 (MDM blok 14), czyli obecnie Marszałkowska 21/25. Druga część przedwojennej kamienicy pozostała ale... obniżona i przebudowana w stylu modernistycznym. Obecnie funkcjonuje po adresem Oleandrów 2/4.
Trudno ocenić jakie były pierwotne zamierzenia Rotbrada. Czy chciał postawić kamienicę z dużym przednim dziedzińcem, czy też od początku zamierzał parcelować działkę. Z pewnością te plany zostały pokrzyżowane przez wybuch I wojny światowej. Działkę po Józefie Rotbardzie odziedziczyli w 1920 roku Paweł i Alicja Rotbardowie. Potem przybyło spadkobierców. W 1936 roku było ich sześcioro. W tym też mniej więcej czasie rozparcelowano działki wzdłuż ulicy, która w 1937 roku otrzymała nazwę Oleandrów. Poniżej budynki po nieparzystej stronie ulicy.
Działki o numerach 3, 5, 4 i 6 kupiło Towarzystwo Handlowe Gokkes S. A. Projekt wszystkich budynków dla tego inwestora sporządził Stanisław Woyciechowski. Patrząc na zdjęcia lotnicze z 1935 roku można zauważyć, prowadzenie w ich miejscu prac budowlanych. Możliwe więc, że powstały wcześniej niż w 1937 roku. Działkę numer 7 nabyła firma budowlana "B. Klatmann", dla której projekt budynku przygotował Antoni Dygat. W ten sposób powstał ciąg dość jednolitych modernistycznych budynków z cofniętą górną kondygnacją. Warto dodać, że budynki te w tym czasie posiadały bardzo płytkie dziedzińce które powiększone zostały po wojnie wraz z rozbiórką sąsiednich zabudowań w latach 50. i 60. XX wieku.
W budynku numer 3 zachowały się do dzisiaj oryginalne witryny lokali sklepowych, wraz z opuszczanymi kratami.
W budynku numer 3 zachowały się do dzisiaj oryginalne witryny lokali sklepowych, wraz z opuszczanymi kratami.
W tym szeregu budynków, które powstały w drugiej połowie lat 30. XX wieku istniała wyrwa w postaci posesji przy Oleandrów 8. Plac ten pozostał do II wojny światowej w rękach rodziny Rotbardów. Zabudowany został po wojnie. Budynek jest wzorowany na stojącym dokładnie na przeciwko domu pod numerem 7. Odróżnia go brak balkonów i sklepy na parterze budynku.
Zabudowa ulicy z wyjątkiem narożników Marszałkowskiej nie odniosła większych zniszczeń. Można powiedzieć, że czas się tu zatrzymał. Od czasu budowy MDM-u ulica się specjalnie nie zmieniła.
Na koniec warto przyjrzeć się nazwie ulicy, co wiąże się z tytułem tego wpisu. Ulica oficjalnie powstała w 1937 roku, otrzymała wówczas nazwę Oleandrów. Powszechnie przyjmuje się, że nazwę przyjęto na pamiątkę miejsca w Krakowie, skąd wyruszyła I Kompania Kadrowa. Znajdował się tam teatr letni "Oleandry", w którym nocowali i z którego wyruszyli legioniści. W 1932 roku przeprowadzona została tam ulica Oleandry. W Warszawie zaś jest to ulica Oleandrów. Nazwa ulicy w Warszawie może się kojarzyć zarówno z krakowskimi Oleandrami, jak również z krzewami oleandrów (Nerium L.) należących do rodziny toinowatych.
W 1947 roku zmieniono nazwę ulicy. Od tego momentu patronem ulicy został działacz PPS, zabity w niemieckim obozie koncentracyjnym Auschwitz-Birkenau, Norbert Barlicki. Trudno powiedzieć czy zmiana była spowodowana skojarzeniami z Piłsudskim i Legionami. Być może był to ukłon nowej władzy polskiej w stronę działaczy PPS. Jednak już trzy lata później, Barlicki przestał odpowiadać i został zastąpiony przez anonimowych partyzantów. Zmianę tą wprowadzono w roku 1950. Ta nazwa wytrzymała do początku lat 90. XX wieku, gdy przywrócono początkową nazwę ulicy. W ten sposób od blisko dwudziestu pięciu lat jest to znów ulica Oleandrów.
Na koniec warto przyjrzeć się nazwie ulicy, co wiąże się z tytułem tego wpisu. Ulica oficjalnie powstała w 1937 roku, otrzymała wówczas nazwę Oleandrów. Powszechnie przyjmuje się, że nazwę przyjęto na pamiątkę miejsca w Krakowie, skąd wyruszyła I Kompania Kadrowa. Znajdował się tam teatr letni "Oleandry", w którym nocowali i z którego wyruszyli legioniści. W 1932 roku przeprowadzona została tam ulica Oleandry. W Warszawie zaś jest to ulica Oleandrów. Nazwa ulicy w Warszawie może się kojarzyć zarówno z krakowskimi Oleandrami, jak również z krzewami oleandrów (Nerium L.) należących do rodziny toinowatych.
W 1947 roku zmieniono nazwę ulicy. Od tego momentu patronem ulicy został działacz PPS, zabity w niemieckim obozie koncentracyjnym Auschwitz-Birkenau, Norbert Barlicki. Trudno powiedzieć czy zmiana była spowodowana skojarzeniami z Piłsudskim i Legionami. Być może był to ukłon nowej władzy polskiej w stronę działaczy PPS. Jednak już trzy lata później, Barlicki przestał odpowiadać i został zastąpiony przez anonimowych partyzantów. Zmianę tą wprowadzono w roku 1950. Ta nazwa wytrzymała do początku lat 90. XX wieku, gdy przywrócono początkową nazwę ulicy. W ten sposób od blisko dwudziestu pięciu lat jest to znów ulica Oleandrów.
Kategoria Rowerkiem po Warszawie, Służbowo, na... rower ;-), SS
- DST 15.25km
- Czas 00:55
- VAVG 16.64km/h
- VMAX 41.60km/h
- Temperatura 22.3°C
- Podjazdy 15m
- Sprzęt ??? [Singel]
- Aktywność Jazda na rowerze
Dom Sierot przy Krochmalnej
Poniedziałek, 15 września 2014 · dodano: 27.02.2015 | Komentarze 2
Marszałkowska - pl. Defilad - Emilii Plater - Grzybowska -
Karolkowa -
Jaktorowska - Karolkowa - Wolska - R1 - Wolska - Karolkowa - Siedmiogrodzka - Skierniewicka - Płocka - Ludwiki - Bema - Kasprzaka - al. Prymasa Tysiąclecia - Aleje Jerozolimskie - Kopińska - Szczęśliwicka - Barska - pl. Narutowicza - Fitrowa - Krzywickiego - Nowowiejska - Waryńskiego - pl. Konstytucji - Koszykowa - Lwowska - Poznańska - Wilcza - Emilii Plater - Koszykowa - Piękna
Na ulicę
Krochmalną zawitałem 21 sierpnia 2014 roku. Z całej ulicy pod tą nazwą przetrwały tylko dwa fragmenty od al. Jana Pawła II (dawniej Marchlewskiego) do Żelaznej oraz krótki fragment za Żelazną. Są jeszcze dwa, ale pod zmienionymi nazwami. Pierwszym jest obecna ulica Kotlarska pomiędzy Wronią i Towarową, oraz Jaktorowska od Towarowej do Karolkowej. Przy Jaktorowskiej obecnie trudno jest znaleźć ślady dawnej zabudowy. Z jednym wyjątkiem budynku przy Jaktorowskiej 6, czyli Krochmalnej 92. To bardzo szczególne miejsce i szczególny budynek.
Dom Sierot przy Krochmalnej © oelka
Gdyby spojrzeć na to miejsce przed II wojną światową widać by było budynek stojący przy ulicy, w miejscu ogrodzenia i bramy. Budynek ten powstał w XIX wieku. Zniszczony został najpewniej w 1944 roku.
W roku 1906 lub później w 1909 Towarzystwo "Pomoc dla Sierot" zdecydowało się na zbudowanie własnego domu dla osieroconych dzieci pochodzenia żydowskiego. 12 maja 1910 roku Towarzystwo nabyło posesję przy ówczesnej Krochmalnej 92. Stojący przy ulicy budynek pozostał nie naruszony. Natomiast nowy budynek zdecydowano się wzniesiono w głębi działki. Projekt budynku jest dziełem Henryka Stifelmana. Tego architekta spotkaliśmy ostatnio przy opisie kamienic przy Hożej 1 i 1A - 6 września 2014 roku. A także 28 czerwca 2014 roku, gdy opisywałem kamienice Jana Łaskiego pod adresem Bagatela 13 i 15. Budowę oficjalnie rozpoczęto w 1911 roku. 26 czerwca tegoż roku odbyło się położenie kamienia węgielnego. Jeszcze przed ukończeniem prac do dom został zasiedlony przez 85 wychowanków. Dyrektorem domu został Henryk Goldszmit znany głównie za sprawą swojego pseudonimu jako Janusz Korczak. Druga ważną postacią dla działalności tego domu stała się Stefania Wilczyńska, która kierowała domem podczas nieobecności Korczaka. Oficjalne otwarcie domu odbyło się 27 lutego 1913 roku. Posiadał miejsca dla 106 wychowanków. Budynek ogrzewany był za pomocą nowoczesnego wówczas centralnego ogrzewania. Sutereny przewidziane były na pomieszczenia gospodarcze. Na parterze umieszczono salę rekreacyjną, kancelarię oraz trzy klasy. Sypialnie dla dzieci umieszczono na drugim piętrze. Na strychu znalazły się suszarnie i magiel do bielizny. Ponadto tam też znajdował się pokój w którym do 1932 roku mieszkał Janusz Korczak. Pokój Korczaka znajdował się w szczycie wieńczącym elewację budynku, który od obecnego stanu różnił się również wysokim, krytym dachówką dachem.
W roku 1906 lub później w 1909 Towarzystwo "Pomoc dla Sierot" zdecydowało się na zbudowanie własnego domu dla osieroconych dzieci pochodzenia żydowskiego. 12 maja 1910 roku Towarzystwo nabyło posesję przy ówczesnej Krochmalnej 92. Stojący przy ulicy budynek pozostał nie naruszony. Natomiast nowy budynek zdecydowano się wzniesiono w głębi działki. Projekt budynku jest dziełem Henryka Stifelmana. Tego architekta spotkaliśmy ostatnio przy opisie kamienic przy Hożej 1 i 1A - 6 września 2014 roku. A także 28 czerwca 2014 roku, gdy opisywałem kamienice Jana Łaskiego pod adresem Bagatela 13 i 15. Budowę oficjalnie rozpoczęto w 1911 roku. 26 czerwca tegoż roku odbyło się położenie kamienia węgielnego. Jeszcze przed ukończeniem prac do dom został zasiedlony przez 85 wychowanków. Dyrektorem domu został Henryk Goldszmit znany głównie za sprawą swojego pseudonimu jako Janusz Korczak. Druga ważną postacią dla działalności tego domu stała się Stefania Wilczyńska, która kierowała domem podczas nieobecności Korczaka. Oficjalne otwarcie domu odbyło się 27 lutego 1913 roku. Posiadał miejsca dla 106 wychowanków. Budynek ogrzewany był za pomocą nowoczesnego wówczas centralnego ogrzewania. Sutereny przewidziane były na pomieszczenia gospodarcze. Na parterze umieszczono salę rekreacyjną, kancelarię oraz trzy klasy. Sypialnie dla dzieci umieszczono na drugim piętrze. Na strychu znalazły się suszarnie i magiel do bielizny. Ponadto tam też znajdował się pokój w którym do 1932 roku mieszkał Janusz Korczak. Pokój Korczaka znajdował się w szczycie wieńczącym elewację budynku, który od obecnego stanu różnił się również wysokim, krytym dachówką dachem.
Źródło: Wikipedia
Aby mieszkańcy domu nie musieli całego roku spędzać w mieście w Marysinie Wawerskim przy Korkowej 135/137 powstała "Różyczka", miejsce letniego wypoczynku. Obecnie w pobliżu ulicy Korkowej znajduje się pomnik - popiersie Janusza Korczaka. Dom sierot funkcjonował przy Krochmalnej do roku 1940. Wówczas to ze względu na to, że znalazł się poza terenem getta, placówka musiała się przeprowadzić. Dokonano wówczas zamiany i Dom Sierot zamienił się budynkami ze szkołą handlową Roeslerów mieszczącą się przy Chłodnej 33, o której pisałem na blogu 26 maja 2014 roku. Rok później Niemcy ponownie zmniejszyli teren getta i Dom Sierot przeprowadził się do Gmachu Pracowników Handlowych i Przemysłowych przy Siennej 16. Obecnie w miejscu tego gmachu znajduje się wejście do Pałacu Młodzieży mieszczącego się w Pałacu Kultury. Gmach przy Siennej był ostatnią siedzibą Domu Sierot. 5 sierpnia 1942 roku z tego miejsca na rozkaz Niemców dzieci pod opieką Korczaka, Wilczyńskiej i kilku innych osób z personelu wyruszyły na Umschlagplatz, a tam po załadunku do wagonów cała grupa została wysłana do obozu w Treblince, gdzie zginęli.
Po wojnie nieco uszkodzony budynek przy Krochmalnej został odremontowany i zajmowany był przez różne instytucje państwowe. W 1956 roku Komitet Korczakowski, któremu przewodniczył Igor Newerly, pisarz i współpracownik Korczaka w czasopiśmie dla dzieci "Mały Przegląd", rozpoczął starania o odzyskanie budynku i utworzenie w nim domu dziecka. Udało się to dość sprawnie i 11 września 1957 roku uruchomiono tu Państwowy Dom Dziecka nr. 2 imienia Janusza Korczaka.
Koło roku 1970 zmienił się adres budynku. Zmieniono bowiem nazwę tego odcinka Krochmalnej pomiędzy Towarową i Karolkową na Jaktorowską, przy okazji zmieniając też numerację budynków. Dom Dziecka zmienił adres z Krochmalnej 92 na Jaktorowską 6.
Na stulecie urodzin Janusza Korczaka w 1979 roku przed budynkiem ustawiono pomnik doktora dłuta Xawerego Dunikowskiego. W 1988 roku odsłonięto tablicę przypominającą Stefanię Wilczyńską, a w pobliżu bramy kamień na który poświęcony został Piotrowi Zalewskiemu, wieloletniemu dozorcy Domu Sierot, który zginął w 1944 roku.
Dzisiaj jest to jedyny budynek przy Jaktorowskiej, który pamięta okres przedwojenny. Może kiedyś uda się przywrócić dawny wygląd z okresu przed II wojną światową.
Aby mieszkańcy domu nie musieli całego roku spędzać w mieście w Marysinie Wawerskim przy Korkowej 135/137 powstała "Różyczka", miejsce letniego wypoczynku. Obecnie w pobliżu ulicy Korkowej znajduje się pomnik - popiersie Janusza Korczaka. Dom sierot funkcjonował przy Krochmalnej do roku 1940. Wówczas to ze względu na to, że znalazł się poza terenem getta, placówka musiała się przeprowadzić. Dokonano wówczas zamiany i Dom Sierot zamienił się budynkami ze szkołą handlową Roeslerów mieszczącą się przy Chłodnej 33, o której pisałem na blogu 26 maja 2014 roku. Rok później Niemcy ponownie zmniejszyli teren getta i Dom Sierot przeprowadził się do Gmachu Pracowników Handlowych i Przemysłowych przy Siennej 16. Obecnie w miejscu tego gmachu znajduje się wejście do Pałacu Młodzieży mieszczącego się w Pałacu Kultury. Gmach przy Siennej był ostatnią siedzibą Domu Sierot. 5 sierpnia 1942 roku z tego miejsca na rozkaz Niemców dzieci pod opieką Korczaka, Wilczyńskiej i kilku innych osób z personelu wyruszyły na Umschlagplatz, a tam po załadunku do wagonów cała grupa została wysłana do obozu w Treblince, gdzie zginęli.
Po wojnie nieco uszkodzony budynek przy Krochmalnej został odremontowany i zajmowany był przez różne instytucje państwowe. W 1956 roku Komitet Korczakowski, któremu przewodniczył Igor Newerly, pisarz i współpracownik Korczaka w czasopiśmie dla dzieci "Mały Przegląd", rozpoczął starania o odzyskanie budynku i utworzenie w nim domu dziecka. Udało się to dość sprawnie i 11 września 1957 roku uruchomiono tu Państwowy Dom Dziecka nr. 2 imienia Janusza Korczaka.
Koło roku 1970 zmienił się adres budynku. Zmieniono bowiem nazwę tego odcinka Krochmalnej pomiędzy Towarową i Karolkową na Jaktorowską, przy okazji zmieniając też numerację budynków. Dom Dziecka zmienił adres z Krochmalnej 92 na Jaktorowską 6.
Na stulecie urodzin Janusza Korczaka w 1979 roku przed budynkiem ustawiono pomnik doktora dłuta Xawerego Dunikowskiego. W 1988 roku odsłonięto tablicę przypominającą Stefanię Wilczyńską, a w pobliżu bramy kamień na który poświęcony został Piotrowi Zalewskiemu, wieloletniemu dozorcy Domu Sierot, który zginął w 1944 roku.
Dzisiaj jest to jedyny budynek przy Jaktorowskiej, który pamięta okres przedwojenny. Może kiedyś uda się przywrócić dawny wygląd z okresu przed II wojną światową.
Kategoria Rowerkiem po Warszawie, Służbowo, na... rower ;-), SS
- DST 51.62km
- Teren 0.56km
- Czas 02:34
- VAVG 20.11km/h
- VMAX 37.00km/h
- Temperatura 23.4°C
- Podjazdy 21m
- Sprzęt ??? [Singel]
- Aktywność Jazda na rowerze
Przystanek Tworki
Niedziela, 14 września 2014 · dodano: 23.02.2015 | Komentarze 3
Marszałkowska - pl. Konstytucji - Waryńskiego - Nowowiejska - Krzywickiego - Filtrowa - Pl. Narutowicza - Słupecka - Sękocińska - Szczęśliwicka - Kopińska - Aleje Jerozolimskie - Badylarska - al. 4 Czerwca 1989 - Poczty Gdańskiej - Bandurskiego - Zielonogóska - Kościuszki - Spisaka - Regulska - Piastowska - [Piastów] - Witosa - Sienkiewicza - Dworcowa - Reja - Pola - Słowackiego - Asnyka - Leśmiana - [Pruszków] Morska - Sosnowa - Leszczynowa - Miejska - Głowna - Biała - Twarda - Partyzantów - Kręta - Lipowa - Kraszewskiego - Ewy - Andrzeja - ks. Józefa - Żółkiewskiego - Danuty - [Komorów] - Waldemara - Kotońskiego - Wiejska - Głowna - Sadowa - Główna - Wiejska - Kotońskiego - Waldemara - [Pruszków] Ryszarda - Bolesława Mazowieckiego - Kasztanowa - ks. Józefa - Andrzeja - Ewy - Lipowa -
Kręta - Partyzantów - Twarda - Biała - Świerkowa - Morska - [Piastów] Leśmiana - Niecała - Słowackiego - Asnyka - Reja - Dworcowa - Sienkiewicza - Witosa - [Warszawa] Piastowska - Regulska - Sosnkowskiego - Kościuszki - Dzieci Warszawy - Zielonogórska - Bandurskiego - Poczty Gdańskiej - al. 4 Czerwca 1989 - Badylarska - Aleje Jerozolimskie - Kopińska - Szczęśliwicka - Barska - pl. Narutowicza - Filtrowa - Krzywickiego - Nowowiejska - Waryńskiego - pl. Konstytucji - Koszykowa - Lwowska - Poznańska - Wilcza - Emilii Plater - Koszykowa - Piękna
Do stacji w Pruszkowie dojechałem 7 września 2014 roku. Napisałem wówczas, że jest to moim zdaniem wygodna trasa do Komorowa. Tym razem po tygodniu od tego dnia była okazja wypróbować ją w praktyce. O Komorowie napisałem 20 maja 2013 roku. Do samego Komorowa będę jeszcze wracał, bo jest to ciekawa miejscowość. Tym razem jednak o innej miejscowości, obecnie części Pruszkowa - Tworkach.
Szpitalna brama w Tworkach © oelka
Na zdjęciu w zasadzie jest wszytko. Przejazd przez tory, zegar i pawilon z napisem "Tworki". Obok przy bramie Tablica Narodowego Funduszu Zdrowia, świadcząca o istnieniu placówki medycznej, czyli szpitala. Zapewne gdyby poszukać skojarzeń, to większość z nas Tworki skojarzy ze szpitalem dla osób chorych psychicznie.
Początki Tworek to folwark, który należał do rodziny Kryńskich. Do roku 1864 majątkiem zarządzał Jan Kryński. Po jego śmierci z grona jego licznych potomków majątek liczący sobie blisko 500ha w Tworkach przejęli synowie Antoni oraz Franciszek Salezy.
Pomysł stworzenia placówki zajmującej się leczeniem chorych psychicznie pojawił się w końcu lat 30. XIX wieku. Nie były to dobre czasy dla takich inicjatyw w zaborze rosyjskim. Dodatkowym utrudnieniem okazało się powstanie styczniowe, po którym zarządzanie służbą zdrowia znalazło się w gestii carskiego Ministerstwa Spraw Wewnętrznych. Ministerstwo zarządzało szpitalami poprzez Radę Dobroczynności i Użyteczności Publicznej. Mimo to próbowano dalej doprowadzić do budowy szpitala dla chorych psychicznie. Jednym z ważniejszych inicjatorów był Adolf Mikołaj Rothe. Pochodził z Łodzi, studiował w Petersburgu. Wykazał się podczas pracy w szpitalu w Kamieńcu Podolskim, gdzie zreformował odział psychiatryczny, rezygnując z powszechnie stosowania krępowania chorych i stosując pracę (ergoterapię) jako jedną z metod leczenia chorych. Od 1867 roku pracował w Warszawie w szpitalu św. Jana Bożego oraz w szpitalu Dzieciątka Jezus. Zbierał informacje o leczeniu chorych psychicznie w Europie Zachodniej. Stworzył koncepcję działania nowoczesnej placówki zajmującej się leczeniem chorych psychicznie. Mimo niezbyt dobrych czasów udało się przy Radzie Dobroczynności utworzyć Komitet Budowy Szpitala Psychiatrycznego. W roku 1882 roku komitet nabył od Franciszka Salezego Kryńskiego 58 hektarów ziemi na potrzeby budowy szpitala. Budowa ruszyła w 1888 roku. 21 listopada 1891 roku uruchomiono oficjalnie szpital w Tworkach pod nazwą „Warszawska Lecznica dla Obłąkanych”. Projekt szpitala sporządził Iwan Wasilewicz Sztrom. Pawilony projektowali później również Dymitr Oswald, Józef Pius Dziekoński oraz Tytus Lembke. W pawilonie administracyjnym umieszczono kaplicę katolicką. Natomiast dla prawosławnych, głównie pracowników szpitala, zbudowano w latach 1904-1906 cerkiew prawosławną. Jej patronem został św. metropolita moskiewski Aleksy. Jego imię otrzymała też urodzony również w 1904 roku następca tronu Aleksy Nikołajewicz Romanow, co miało zapewne wpływ na wybór patrona świątyni. Tym bardziej, że był jedynym synem pary cesarskiej, a więc automatycznie następcą tronu. Autorem projektu cerkwi był najpewniej Piotr Fedders. Fedders był bliskim współpracownikiem Leontija Benois, który zaprojektował opisywaną na blogu, 18 lipca 2013 roku, pułkową cerkiew bł. Martyniana przy ulicy Szwoleżerów w Warszawie. Projekt cerkwi w Tworkach wyróżniał się stylem nawiązującym do architektury prawosławnych świątyń ormiańskich. Podczas gdy większość świątyń była projektowana w stylu urzędowym, bizantyjsko-rosyjskim. Czego przykładem była cerkiew w przebudowanym w latach 1893-95 warszawskim pałacu Staszica przy Nowym Świecie, o czym pisałem 12 września 2014.
Po wybuchu I wojny światowej w 1915 roku Rosjanie ewakuowali szpital wgłąb Rosji. Wraz z nim zabrano również całe wyposażenie cerkwi. W szpitalu Niemcy urządzili areszt. W 1916 roku z inicjatywy pracującego w szpitalu jeszcze przed I wojną światową dr. Rafała Radziwiłłowicza powoli udaje się reaktywować szpital. Od listopada 1918 roku szpital podlega Ministerstwu Zdrowia. Dyrektorem został dr Witold Łuniewski. Okres międzywojenny był czasem rozbudowy szpitala, czego przykładem jest pawilon z tytułowego zdjęcia. Wiele z tych obiektów zaprojektował architekt Tadeusz Pluciński.
Pustą świątynia czekała na nową konsekrację do 1 maja 1930 roku. Od tego momentu stała się kościołem katolickim pod wezwaniem Przemienienia Pańskiego. Zachowano oryginalne freski oraz posadzkę. Na ołtarzu głównym umieszczono obraz Matki Boskiej autorstwa Bolesława Wisłockiego, który był jednym z pacjentów szpitala. Zarówno kościół jak i szpital przetrwały trudny okres II wojny światowej. Po wojnie w latach 1951-52 w kościele można było odprawić tylko jedną mszę dla chorych. Od 1986 roku kościół jest prowadzony przez Ojców Kamilianów.
Początki Tworek to folwark, który należał do rodziny Kryńskich. Do roku 1864 majątkiem zarządzał Jan Kryński. Po jego śmierci z grona jego licznych potomków majątek liczący sobie blisko 500ha w Tworkach przejęli synowie Antoni oraz Franciszek Salezy.
Pomysł stworzenia placówki zajmującej się leczeniem chorych psychicznie pojawił się w końcu lat 30. XIX wieku. Nie były to dobre czasy dla takich inicjatyw w zaborze rosyjskim. Dodatkowym utrudnieniem okazało się powstanie styczniowe, po którym zarządzanie służbą zdrowia znalazło się w gestii carskiego Ministerstwa Spraw Wewnętrznych. Ministerstwo zarządzało szpitalami poprzez Radę Dobroczynności i Użyteczności Publicznej. Mimo to próbowano dalej doprowadzić do budowy szpitala dla chorych psychicznie. Jednym z ważniejszych inicjatorów był Adolf Mikołaj Rothe. Pochodził z Łodzi, studiował w Petersburgu. Wykazał się podczas pracy w szpitalu w Kamieńcu Podolskim, gdzie zreformował odział psychiatryczny, rezygnując z powszechnie stosowania krępowania chorych i stosując pracę (ergoterapię) jako jedną z metod leczenia chorych. Od 1867 roku pracował w Warszawie w szpitalu św. Jana Bożego oraz w szpitalu Dzieciątka Jezus. Zbierał informacje o leczeniu chorych psychicznie w Europie Zachodniej. Stworzył koncepcję działania nowoczesnej placówki zajmującej się leczeniem chorych psychicznie. Mimo niezbyt dobrych czasów udało się przy Radzie Dobroczynności utworzyć Komitet Budowy Szpitala Psychiatrycznego. W roku 1882 roku komitet nabył od Franciszka Salezego Kryńskiego 58 hektarów ziemi na potrzeby budowy szpitala. Budowa ruszyła w 1888 roku. 21 listopada 1891 roku uruchomiono oficjalnie szpital w Tworkach pod nazwą „Warszawska Lecznica dla Obłąkanych”. Projekt szpitala sporządził Iwan Wasilewicz Sztrom. Pawilony projektowali później również Dymitr Oswald, Józef Pius Dziekoński oraz Tytus Lembke. W pawilonie administracyjnym umieszczono kaplicę katolicką. Natomiast dla prawosławnych, głównie pracowników szpitala, zbudowano w latach 1904-1906 cerkiew prawosławną. Jej patronem został św. metropolita moskiewski Aleksy. Jego imię otrzymała też urodzony również w 1904 roku następca tronu Aleksy Nikołajewicz Romanow, co miało zapewne wpływ na wybór patrona świątyni. Tym bardziej, że był jedynym synem pary cesarskiej, a więc automatycznie następcą tronu. Autorem projektu cerkwi był najpewniej Piotr Fedders. Fedders był bliskim współpracownikiem Leontija Benois, który zaprojektował opisywaną na blogu, 18 lipca 2013 roku, pułkową cerkiew bł. Martyniana przy ulicy Szwoleżerów w Warszawie. Projekt cerkwi w Tworkach wyróżniał się stylem nawiązującym do architektury prawosławnych świątyń ormiańskich. Podczas gdy większość świątyń była projektowana w stylu urzędowym, bizantyjsko-rosyjskim. Czego przykładem była cerkiew w przebudowanym w latach 1893-95 warszawskim pałacu Staszica przy Nowym Świecie, o czym pisałem 12 września 2014.
Po wybuchu I wojny światowej w 1915 roku Rosjanie ewakuowali szpital wgłąb Rosji. Wraz z nim zabrano również całe wyposażenie cerkwi. W szpitalu Niemcy urządzili areszt. W 1916 roku z inicjatywy pracującego w szpitalu jeszcze przed I wojną światową dr. Rafała Radziwiłłowicza powoli udaje się reaktywować szpital. Od listopada 1918 roku szpital podlega Ministerstwu Zdrowia. Dyrektorem został dr Witold Łuniewski. Okres międzywojenny był czasem rozbudowy szpitala, czego przykładem jest pawilon z tytułowego zdjęcia. Wiele z tych obiektów zaprojektował architekt Tadeusz Pluciński.
Pustą świątynia czekała na nową konsekrację do 1 maja 1930 roku. Od tego momentu stała się kościołem katolickim pod wezwaniem Przemienienia Pańskiego. Zachowano oryginalne freski oraz posadzkę. Na ołtarzu głównym umieszczono obraz Matki Boskiej autorstwa Bolesława Wisłockiego, który był jednym z pacjentów szpitala. Zarówno kościół jak i szpital przetrwały trudny okres II wojny światowej. Po wojnie w latach 1951-52 w kościele można było odprawić tylko jedną mszę dla chorych. Od 1986 roku kościół jest prowadzony przez Ojców Kamilianów.
Niemal na przeciwko bramy szpitala, na narożniku ulic Krętej i Mariańskiej znajduje się budynek mieszkalny nawiązujący architekturą do najstarszych pawilonów szpitalnych.
Tworki są również od roku 1927 roku przystankiem Elektrycznych Kolei Dojazdowych, funkcjonujących od 1948 roku jako WKD.
Szerzej o historii EKD - WKD pisałem 25 listopada 2012 roku. Przystanek został zlokalizowany przy wejściu na teren szpitala. Na zdjęciu EN97-013.
Warto zwrócić uwagę na zegar zlokalizowany koło torów i wjazdu do szpitala. Widoczny jest również na zdjęciu tytułowym.
Kolejnym ciekawym obiektem zlokalizowanym koło torów EKD i charakterystycznym dla EKD jest kiosk. Obecnie niestety bardzo zaniedbany. Warto też zwrócić uwagę na prefabrykowane ogrodzenie tuż za kioskiem, kiedyś typowe dla terenów kolejowych.
Zarówno zegar, jak też i kiosk sugerują inna dawną lokalizację peronów niż obecnie.
Od przejazdu przy bramie do szpitala ulica Kręta schodzi w dół, natomiast tory idą dalej w poziomie na nasypie. Widać to już na zdjęciu ze współczesnym peronem. Nasyp w kierunku Pruszkowa i Komorowa prowadzi do mostu nad Utratą, która oddziela Tworki od reszty Pruszkowa.
Od przejazdu przy bramie do szpitala ulica Kręta schodzi w dół, natomiast tory idą dalej w poziomie na nasypie. Widać to już na zdjęciu ze współczesnym peronem. Nasyp w kierunku Pruszkowa i Komorowa prowadzi do mostu nad Utratą, która oddziela Tworki od reszty Pruszkowa.
Drzewa widoczne za mostem po lewej stronie wyznaczają granicę parku należącego do terenu szpitala. W chwili gdy powstaje ten wpis, w lutym wygląda to dość abstrakcyjnie. Niemniej już za dwa lub trzy miesiące zieleń powróci. Ja zapewne jeszcze nie jeden raz będę korzystał z tej trasy. Więc i rożne obiekty jakie się przy niej znajdują, będą pojawiały się na blogu.
Kategoria Rowerkiem po Mazowszu, Służbowo, na... rower ;-), SS, Kolejowe klimaty
- DST 36.03km
- Teren 0.99km
- Czas 01:43
- VAVG 20.99km/h
- VMAX 39.50km/h
- Temperatura 22.6°C
- Podjazdy 33m
- Sprzęt ??? [Singel]
- Aktywność Jazda na rowerze
Elektryk i dyplomaci z Emilii Plater
Sobota, 13 września 2014 · dodano: 18.02.2015 | Komentarze 6
Marszałkowska - pl. Konstytucji - Waryńskiego - Nowowiejska - al. Wyzwolenia - Sempołowskiej - al. Armii Ludowej - Al. Ujazdowskie - Agrykola - Szwoleżerów - 29 Listopada - Czerniakowska - Suligowskiego - Podchorążych - Sielecka - Jazgarzewska - Sobieskiego - Beethovena - Witosa - Becka - Most Siekierkowski - Wał Miedzeszyński - Ligustrowa - Bronowska - Masłowiecka - Jeziorowa - Panoramy - Wał Miedzeszyński - Cyklamenów - Heliotropów - działka - Heliotropów - Cyklamenów - Wał Miedzeszyński - Most Siekierkowski - Becka - Witosa - Beethovena - Sobieskiego - Belwederska - Spacerowa - Klonowa - Belwederska - Al. Ujazdowskie - al. Armii Ludowej - Sempołowskiej - al. Wyzwolenia - Nowowiejska - Waryńskiego - Pl. Konstytucji - Koszykowa - Lwowska - Poznańska - Wilcza - Koszykowa - Chałubińskiego - Hoża -
Emilii Plater - Koszykowa - Piękna
Tym razem powrót do południowej części Śródmieścia. Ostatnio czyli
6 września 2014 roku przejechałem się Hożą. Również na Hożej ale znacznie bliżej miejsca, o którym będzie dzisiaj byłem 28 sierpnia 2014 pisząc o siedzibie Pogotowia Ratunkowego, a jeszcze bliżej 14 lipca 2014, gdy prezentowałem fabrykę serów również przy Hożej ale pod numerem 51. Do tej "listy płac" można jeszcze dopisać moje wizyty z drugiej strony, czyli na Wilczej. 5 września 2014 roku prezentowałem kamienice Horowitzów przy Wilczej 69 oraz 71. Jest to narożnik Wilczej z Emilii Plater. Kolejny narożnik Emilii Plater, ale z Koszykową opisałem 2 października 2013 roku, pisałem o kamienicy przy Koszykowej 70. Miłośnicy numerologii mogą zauważyć, że jakoś często pojawiają się tu cyfry 1 i 7. Dzisiaj również tak będzie gdyż interesujący nas adres to... Emilii Plater 17.
Maroko przy Emilii Plater © oelka
Pod tym adresem kryje się niewielki domek, willa, która jakoś bardziej pasowała by do okolic Górnośląskiej czy nieodległej Lekarskiej niż tej zabudowanej kamienicami ulicy. Jednak
inżynier Zygmunt Okoniewski wybrał sobie na miejsce budowy domu ulicę Emilii Plater. Wiemy, że zaprojektował go Juliusz Dzierżanowski. Trudniej jest określić datę jego powstania. Z jednej strony można znaleźć rok 1900, a z drugiej lata 1924-26. Patrząc się na elewację i wygląd budynku skłonny jestem zgodzić się z drugą datą budowy, w latach dwudziestych XX wieku. Autor projektu Juliusz Dzierżanowski, już miał okazję się zaprezentować na blogu we wpisie z 11 czerwca 2014 roku, gdy opisywałem blok podoficerski Funduszu Kwaterunku Wojskowego przy Starzyńskiego. Przypomnę tu, że do roku 1903 Dzierżanowski odbywał praktykę w biurze projektowym K. Wojciechowskiego. Od 1918 do 1920 roku pełnił funkcję Naczelnika Budownictwa w Warszawie, czyli był faktycznie naczelnym architektem Warszawy. W latach 1920-30 prowadził własną pracownię architektoniczną. W latach 1930-36 pracował w Ministerstwie Komunikacji. Od 1937 roku był na emeryturze. To też skłania do tego by uznać jako okres budowy willi lata 1924-26.
Ciekawą postacią był też właściciel willi inżynier Zygmunt Okoniewski. Urodził się w Kijowie, 4 marca 1877 roku, ale edukację pobierał kończąc szkołę wyższą w Mittenweidzie następnie zaś Politechnikę w Charlottenburgu. Od roku 1909 związany był ze znaną firmą Brown Boveri, prowadząc jej przedstawicielstwa w Kijowie oraz w Warszawie. Tworzył i kierował fabryką w Żychlinie, następnie zaś w Cieszynie. Był prezesem Stowarzyszenia Elektryków Polskich (SEP) w latach 1929-30. Zmarł w roku 1936, w wieku 59 lat, pochowany został zgodnie ze swoją wolą na cmentarzu w Żychlinie. Jak widać nie miał szans nacieszyć się zbyt długo swoją willą przy Emilii Plater.
Ciekawą postacią był też właściciel willi inżynier Zygmunt Okoniewski. Urodził się w Kijowie, 4 marca 1877 roku, ale edukację pobierał kończąc szkołę wyższą w Mittenweidzie następnie zaś Politechnikę w Charlottenburgu. Od roku 1909 związany był ze znaną firmą Brown Boveri, prowadząc jej przedstawicielstwa w Kijowie oraz w Warszawie. Tworzył i kierował fabryką w Żychlinie, następnie zaś w Cieszynie. Był prezesem Stowarzyszenia Elektryków Polskich (SEP) w latach 1929-30. Zmarł w roku 1936, w wieku 59 lat, pochowany został zgodnie ze swoją wolą na cmentarzu w Żychlinie. Jak widać nie miał szans nacieszyć się zbyt długo swoją willą przy Emilii Plater.
Współcześnie dom Okoniewskiego jest rezydencją ambasadora Maroka w Polsce. Polska pierwszy raz nawiązała stosunki dyplomatyczne z tym krajem w roku 1791. Obecne stosunki dyplomatyczne Polska i Maroko utrzymują od roku 1959. Ambasadę w Warszawie Maroko uruchomiło w 1962 roku. Ambasada zmieniała adresy w Warszawie kilka razy: Narbutta 19A, Starościńska 1, obecnie zaś Dąbrowskiego 72. Nie wiem kiedy dokładnie ambasador tego kraju wprowadził się do willi przy Emilii Plater 17. W każdym razie w latach 70. w willi Okoniewskiego rezydencja już funkcjonowała.
Warto zwrócić uwagę na dwie linie zabudowy, jakie widać po nieparzystej stronie ulicy Emilii Plater.
Warto zwrócić uwagę na dwie linie zabudowy, jakie widać po nieparzystej stronie ulicy Emilii Plater.
Willa Okoniewskiego stoi podobnie jak sąsiednie kamienice w dawnej linii zabudowy. Gdy po wojnie przy Hożej powstawały biurowce związane z Ministerstwem Komunikacji zbudowano je cofnięte w stosunku do linii zabudowy ulicy Emilii Plater. Wiązało się to z pomysłem poszerzenia ulicy. Miała spełniać podobną rolę jak Krucza, którą poszerzono kosztem wschodniej pierzei ulicy. Tu jednak tak łatwo nie poszło. Po zachodniej stronie Emilii Plater ocalało kilka zamieszkanych, nie zniszczonych kamienic. Ich rozbiórka ze względu na konieczność przesiedlenia mieszkańców była utrudniona. Zagrożona rozbiórka była też w związku z tym również opisywana tu na blogu kamienica przy Koszykowej 70, która stała się w efekcie różnych zabiegów zabytkiem. Do drugiej połowy lat 80. XX wieku Emilii Plater nie poszerzono. A widocznym efektem rezygnacji z tego zabiegu była budowa na przełomie lat 80. i 90 XX plomby na rogu Wilczej i Emilii Plater (Wilcza 70).
Co ciekawe odcinek ulicy Emilii Plater, jaki powstał w czasie budowy Pałacu Kultury od Alej Jerozolimskich do Świętokrzyskiej ma w stosunku do początkowego odcinka ulicy odsuniętą na wschód pierzeję parzystej strony ulicy. Żeby było jeszcze ciekawiej, to linie zabudowy końcowego odcinka pomiędzy Świętokrzyską i Twardą są takie jak dla odcinka od Koszykowej do Alej Jerozolimskich, po planowanym i niedoszłym poszerzeniu. Tak więc poszerzona ulica nie prowadziłaby w linii prostej. Do budynków przy ulicy Emilii Plater będę jeszcze wracał.
Co ciekawe odcinek ulicy Emilii Plater, jaki powstał w czasie budowy Pałacu Kultury od Alej Jerozolimskich do Świętokrzyskiej ma w stosunku do początkowego odcinka ulicy odsuniętą na wschód pierzeję parzystej strony ulicy. Żeby było jeszcze ciekawiej, to linie zabudowy końcowego odcinka pomiędzy Świętokrzyską i Twardą są takie jak dla odcinka od Koszykowej do Alej Jerozolimskich, po planowanym i niedoszłym poszerzeniu. Tak więc poszerzona ulica nie prowadziłaby w linii prostej. Do budynków przy ulicy Emilii Plater będę jeszcze wracał.
Kategoria Rowerkiem po Warszawie, Służbowo, na... rower ;-), SS
- DST 11.47km
- Czas 00:42
- VAVG 16.39km/h
- VMAX 33.30km/h
- Temperatura 22.3°C
- Podjazdy 33m
- Sprzęt ??? [Singel]
- Aktywność Jazda na rowerze
Od kaplicy carów do świątyni wiedzy
Piątek, 12 września 2014 · dodano: 17.02.2015 | Komentarze 2
Marszałkowska - Wspólna - Poznańska - Hoża - Krucza - Szpitalna - pl. Powstańców Warszawy - Mazowiecka - Kredytowa - Jasna - Poczta Główna - Jasna - Zgoda - Przeskok - pl. Powstańców Warszawy - Mazowiecka - Królewska -
Krakowskie Przedmieście - Kopernika - Bartoszewicza - Sewerynów - Oboźna - Dynasy - Zajęcza - Topiel - Kruczkowskiego - al. Bobkowskiego - Hoene-Wrońskiego - Hopfera - Agrykola - al. Ujazdowskie - al. Armii Ludowej - Sempołowskiej - al. Wyzwolenia - Nowowiejska - Waryńskiego - pl. Konstytucji - Koszykowa - Lwowska - Poznańska - Wilcza - Emilii Plater - Koszykowa - Piękna
Tym razem dojechałem na Trakt Królewski. Ciąg od Zamku Królewskiego do Łazienek i Wilanowa nie jest częstym gościem na blogu.
Poprzedni raz było to 21 maja 2014 roku, gdy dotarłem pod kościół seminaryjny, który pierwotnie był siedzibą zakonu Karmelitów. Tym razem miejsce w pewnym sensie podobne, bo również kiedyś związane z kościołem.
Naukowy pałac za Kopernikiem © oelka
Początkiem prowadzącym do powstania pałacu była budowa kaplicy na terenie pomiędzy Nowym Światem i obecną ulicą Kopernika. Kaplica powstała w 1620 roku, złożono tam ciała carów Szujskich. Wyjaśnienie o kogo chodzi prowadzi nas do początków bardzo obecnie ważnego tematu naszych stosunków z Rosją. Ważnym władcą był Iwan IV Groźny, który 16 stycznia 1547 roku koronował się na cara. Jak przystało na ważnych dla Rosji władców był okrutnikiem mającym na sumieniu tysiące ludzi, włącznie z własnym synem Iwanem. Najeżdżając Litwę zachęcił Litwinów do zawarcia głębszych więzi z Polską, efektem czego była Unia Lubelska w 1569 roku. Po śmierci Iwana Groźnego tron objął trzeci z jego synów Fiodor I, pod wieloma względami odwrotność swojego ojca. Faktycznie Rosją w tym czasie rządził nie car lecz jego doradca Borys Godunow, który też został kolejnym władcą Rosji. Osłabienie Rosji próbowali wykorzystać przedstawiciele rodów szlacheckich w Polsce. Wykorzystując historię o zamordowanym w nie znanych okolicznościach synu Iwana Groźnego, Dymitrze wysłali do Rosji wojsko, które zdobyły Moskwę i obsadziły na tronie moskiewskim Dymitra Samozwańca, który miał być właśnie synem Iwana Groźnego, chociaż mógł być również Grigorijem „Griszką” Otriepjewem. Do Moskwy Dymitr wkroczył w 1605 roku, gdzie objął tron. Poddanym nie podobały się zwyczaje nowego władcy: nie posiadał broni, nie zwykł ucinać sobie drzemki po obiedzie jak inni. Rok później powstanie bojarów zakończyło jego panowanie i życie. Po Śmierci jego zwłoki zmasakrowano a prochy wystrzelono z armaty na zachód w stronę Polski. Następcą na tronie w Moskwie został Wasyl Szujski, który na swoim koncie miał spisek przeciw Borysowi Godunowowi, potem wspierał przez moment jego syna Fiodora II, po czym przeszedł na stronę Dymitra Samozwańca, aby go ostatecznie obalić i samemu przejąć władzę. Poza Moskwą nie był władcą zbyt popularnym więc szybko doczekał się też opozycji na czele z kolejnym wcieleniem Dymitra Samozwańca za którym ciągnęły odziały polskiej magnaterii. Wasyl podpisał traktat pokojowy ze Szwecją, aby ratować swoją władzę. W ten sposób doprowadził też do interwencji zbrojnej polskiego króla Zygmunta III Wazy. Po przegranej armii carskiej pod Kłuszynem, 4 lipca 1610 roku doszło do detronizacji cara. Gdy Polacy wkroczyli do Moskwy, Wasyl uwięziony w Monasterze Czudowskim trafił do polskiej niewoli. W 1611 roku został przewieziony do Warszawy gdzie złożył hołd przed królem Zygmuntem III Wazą. W 1612 roku zmarł w Gostyninie, wkrótce zmarli też jego bliscy. W 1620 roku zostali pochowani w specjalnej kaplicy. W 1635 roku poselstwo rosyjskie wykupiło od Władysława IV trumny ze zwłokami i zabrało do Moskwy.
Kaplica jaka pozostała po carze została przed rokiem 1700 przekazana w ręce zakonu Dominikanów, którzy koło roku 1727 rozpoczęli jej rozbudowę, możliwe że na podstawie planów Tylmana z Gameren. Kolejna rozbudowa miała miejsce po 1760 roku, gdy powstał projekt Efraima Schroegera, znanego nam z opisanego tu na blogu kościoła Karmelitów. Projekt Schroegera nie został w pełni zrealizowany. Zrezygnowano z budowy wież. Kościół nie miał szczęścia i po różnych przejściach został rozebrany w roku 1818. Rozbiórkę kościoła udokumentowała akwarela Zygmunta Vogla.
W ten sposób poszerzono połączenie Nowego Światu i Krakowskiego Przedmieścia. Równocześnie część dawnej działki kościelnej na potrzeby Towarzystwa Przyjaciół Nauk zdobył Stanisław Staszic. Towarzystwo powstało w roku 1802, zajmowało się różnymi dziedzinami nauki. Początkowo siedzibą był budynek na Starym Mieście na Kanonii pod numerem 8. Projekt nowej siedziby sporządził Antonio Corazzi. Budowa była prowadzona w latach 1820-23. 11 maja 1830 roku odsłonięto przed frontem pałacu pomnik Mikołaja Kopernika. Dzieło Bertela Thorvaldsena zdążyło zostać odsłonięte przed wybuchem powstania listopadowego. Dzięki temu uniknęło losu pomnika ks. Poniatowskiego, również dłuta Thorvaldsena, który zamiast do Warszawy w 1832 roku trafił do Modlina. Miał zostać zniszczony, ale w końcu uratował go Paskiewicz zabierając do swojej rezydencji w Homlu. Pomniki jednak zostawię na inna okazję.
Poniżej zdjęcie siedziby TPN wykonane zapewne przez Karola Beyera po roku 1875, o czym świadczy budynek szpitala przy ulicy Kopernika, widoczny na lewym brzegu zdjęcia. O fotografiach Karola Beyera wspominałem we wpisie z 13 marca 2012 roku.
Ówczesna siedziba Towarzystwa obejmowała budynek frontowy od strony Krakowskiego Przedmieścia oraz boczna oficynę od Nowego Światu. Była to część terenu jaki pałac z oficynami zajmuje obecnie. Reszta znajdowała się w rękach innych właścicieli. Trzeba też dodać, że Świętokrzyska w tym czasie zaczynała się od ulicy Nowy Świat. Nie było odcinka od Kopernika do Nowego Światu. W miejscu obecnie zajmowanym przez pałac po zniszczeniach z czasów II wojny światowej pałac zajął też miejsce pałacyku ks. Misjonarzy przy
Nowym Świecie 70 oraz należącej również do nich kamienicy pod numerem 72. W miejscu, gdzie dzisiaj znajduje się jezdnia Świętokrzyskiej pomiędzy Kopernika i Nowym Światem stał do czasów Powstania Warszawskiego parterowy budynek pod numerem Nowy Świat 68. Skrzydło pałacowe od strony Nowego Światu miało za zadanie zarabiać na rzecz instytucji. Mieściły się tam lokale do wynajęcia. Tam też umieszczono mieszkanie Stanisława Staszica.
W 1832 roku władze w ramach restrykcji po powstaniu listopadowym zlikwidowały Towarzystwo Przyjaciół Nauk. Siedziba Towarzystwa zamieniła się w biurowiec Dyrekcji Loterii Państwowej. W latach 1858-62 również Akademia Medyko-Chirugiczna. W 1862 roku do gmachu wprowadziło się I Gimnazjum Męskie nazywane ruskim, ze względu na znaczną ilość uczniów pochodzenia rosyjskiego. Po 1890 roku za sprawą kuratora Aleksandra Apuchtina, Władymir Pokrowski przygotował projekt przebudowy dotychczas klasycystycznego budynku w eklektycznym stylu rosyjsko-bizantyjskim. W budynku swoje miejsce znalazła również cerkiew pod wezwaniem św. Tatiany Rzymianki. Przebudowę przeprowadzono w latach 1893-95. Na zdjęciu z końca lipca lub początków sierpnia 1915 roku, widać pałac po przebudowie. Na pierwszym planie widać przemarsz związany z ewakuacją zaplecza armii carskiej.
W 1832 roku władze w ramach restrykcji po powstaniu listopadowym zlikwidowały Towarzystwo Przyjaciół Nauk. Siedziba Towarzystwa zamieniła się w biurowiec Dyrekcji Loterii Państwowej. W latach 1858-62 również Akademia Medyko-Chirugiczna. W 1862 roku do gmachu wprowadziło się I Gimnazjum Męskie nazywane ruskim, ze względu na znaczną ilość uczniów pochodzenia rosyjskiego. Po 1890 roku za sprawą kuratora Aleksandra Apuchtina, Władymir Pokrowski przygotował projekt przebudowy dotychczas klasycystycznego budynku w eklektycznym stylu rosyjsko-bizantyjskim. W budynku swoje miejsce znalazła również cerkiew pod wezwaniem św. Tatiany Rzymianki. Przebudowę przeprowadzono w latach 1893-95. Na zdjęciu z końca lipca lub początków sierpnia 1915 roku, widać pałac po przebudowie. Na pierwszym planie widać przemarsz związany z ewakuacją zaplecza armii carskiej.
Po wkroczeniu Niemców 5 sierpnia gmach gimnazjum i cerkwi
przeznaczono na "Dom żołnierza" (
Deutsches Soldatenheim). Budynek w tym czasie miał stracić kopułę oraz elewację z cegły klinkierowej na rzecz szarego tynku. Po zakończeniu wojny pałac przejęło Towarzystwo Naukowe Warszawskie, o którym pisałem w związku z historią Instytutu Nenckiego opisywaną 17 stycznia 2014 roku. TWN po wyprowadzeniu z pałacu różnych lokatorów przeprowadziło odbudowę pałacu na podstawie projektu Mariana Lalewicza. Lalewicz zrekonstruował elewację, jednak z uwzględnieniem pewnych zmian jakie trudno byłoby usunąć z mocno przekonstruowanego budynku. Dzięki tej przebudowie pałac zyskał ognioodporne stropy, dzięki czemu uniknął całkowitego zrujnowania w czasie II wojny światowej, jak to się stało z oficyną od strony Nowego Światu. Do odbudowy pałacu przystąpiono w 1947 roku, na podstawie projektu Piotra Biegańskiego. Projekt przewidywał obok odbudowy budynku frotowego i oficyny wzdłuż Nowego Światu również budowę dwóch zupełnie nowych oficyn: wschodniej i tylnej od wydłużonej w 1950 roku Świętokrzyskiej. Oficyna wschodnia przed wojną była umieszczona bliżej zachodniej. W powojennym projekcie odbudowy umieszczono ją na skos w stosunku do pierwotnej lokalizacji, tak że zajęła część terenu sąsiedniego szpitala. Planowano likwidację szpitala i poprowadzenie w jego miejscu ulicy Kopernika jako arterii dublującej Nowy Świat, aż do placu Trzech Krzyży. Ten pomysł był aktualny aż do lat 80. XX wieku. Ofiarami tego rozwiązania miały być poza szpitalem także kamienice przy Kopernika, Foksal, Smolnej i Książecej. W latach 60. XX wieku planowano na placu Trzech Krzyży wprowadzenie ruchu z Kopernika za pomocą betonowych wiaduktów po wschodniej stronie placu.
W związku z tym oficyna zyskała też od strony szpitala elewację, której wcześniej z tej strony nie było. Tymczasem widok na tylną oficynę od strony nowego odcinka Świętokrzyskiej. Przed wojną w tym miejscu nie było ulicy, lecz podwórze kamienicy numer 68 i cześć zabudowy Nowego Światu 70.
W związku z tym oficyna zyskała też od strony szpitala elewację, której wcześniej z tej strony nie było. Tymczasem widok na tylną oficynę od strony nowego odcinka Świętokrzyskiej. Przed wojną w tym miejscu nie było ulicy, lecz podwórze kamienicy numer 68 i cześć zabudowy Nowego Światu 70.
Pod kolumnadą prowadzi wjazd na wewnętrzny dziedziniec. Architektura oficyn jest tu również pomysłem powojennym. Najciekawszym rozwiązaniem jest tylna elewacja budynku frontowego, widoczna z bramy. Kolumnada nawiązuje do portyku
kamienicy Mikulskiego, znajdującej się na rogu Senatorskiej i Bielańskiej. Ze zniszczonej w czasie wojny kamienicy zaprojektowanej podobnie jak siedziba TPN przez Corraziego po wojnie ocalał portyk rozebrany ostatecznie w 1962 roku. Na przełomie XX i XXI wieku rozpatrywano po rekonstrukcji pałacu Jabłonowskich również rekonstrukcję kamienicy Mikulskiego, jednak problemem okazało się przekonanie do tego rozwiązania mieszkańców bloku, którzy znaleźliby się ze swoimi oknami tuż przy ścianie "nowej" kamienicy.
Pałac Staszica odbudowany został dla Towarzystwa Naukowego Warszawskiego. Jednak już w 1951 roku wzorem ZSRR powołano do życia Polską Akademię Nauk, jako instytucję będącą z jednej strony zrzeszeniem naukowców a z drugiej biurokratyczną nadbudową nad powoływanymi w jej ramach instytutów naukowych i pracowni. W pałacu Staszica mieszczą się więc niektóre placówki naukowe PAN, oraz różne biura PAN. Pracownicy PAN znają doskonale przychodnię zajmującą pomieszczenia na pierwszym piętrze od strony Świętokrzyskiej oraz w skrzydle wschodnim pałacu. Niejeden doktorant szykujący się do obrony odwiedzał
Instytut Filozofii i Socjologii PAN, aby zaliczyć obowiązkowy egzamin z filozofii. W pomieszczeniach IFiS na od strony Nowego Światu. Warto przypomnieć jeszcze początek stanu wojennego. Część pracowników podjęła 15 grudnia strajk okupacyjny w pałacu dość szybko spacyfikowany przez oddziały ZOMO, które przewiozły aresztowanych pracowników do Komendy Stołecznej MO w Pałacu Mostowskich. Podobny strajk w tym czasie przeprowadzono na SGGW, w budynku przy Rakowieckiej. Obecnie pałac służy zarówno Polskiej Akademii Nauk, jak również reaktywowanemu Towarzystwu Naukowemu Warszawskiemu.
- DST 50.18km
- Teren 0.30km
- Czas 02:37
- VAVG 19.18km/h
- VMAX 38.00km/h
- Temperatura 23.3°C
- Podjazdy 15m
- Sprzęt ??? [Singel]
- Aktywność Jazda na rowerze
Kolej na..., kolej do Pruszkowa
Niedziela, 7 września 2014 · dodano: 12.02.2015 | Komentarze 0
Marszałkowska - pl. Konstytucji - Waryńskiego - Nowowiejska - Krzywickiego - Filtrowa - Pl. Narutowicza - Słupecka - Sękocińska - Szczęśliwicka - Kopińska - Aleje Jerozolimskie - Badylarska - al. 4 Czerwca 1989 - Poczty Gdańskiej - Bandurskiego - Wiosny Ludów - Opieńskiego - Kościuszki - Bohaterów Warszawy - Regulska - Piastowska - [Piastów] Witosa - pl. Zgody - Sienkiewicza -
Dworcowa - Tuwima - [Pruszków] - Bohaterów Warszawy - Piękna - Majowa - Czarna Droga -
Sienkiewicza - Staszica - Sienkiewicza - Daszyńskiego - Reja - Chopina - Kubusia Puchatka - Ceramiczna - Polna - al. Armii Krajowej - Hubala - Kraszewskiego - Komorowska - Kościelna - Hubala - Kopernika - Lipowa - Kręta - Partyzantów - Zacisze - Bohaterów Warszawy - [Piastów] Tuwima - Dworcowa - Sienkiewicza - Witosa - [Warszawa] Piastowska - Regulska - Wiosny Ludów - Opieńskiego - Kościuszki - Dzieci Warszawy - Zielonogórska - Bandurskiego - Poczty Gdańskiej - al. 4 Czerwca 1989 - Badylarska - Aleje Jerozolimskie - Kopińska - Szczęśliwicka - Barska - pl. Narutowicza - Filtrowa - Krzywickiego - Nowowiejska - Waryńskiego - pl. Konstytucji - Koszykowa - Lwowska - Poznańska - Wilcza - Emilii Plater - Koszykowa - Piękna
Zbudowanie jednej ulicy w Ursusie (alei 4 Czerwca 1989) i związanej z nią drogi dla rowerów do Alej Jerozolimskich w pewien sposób przybliżyło Ursus do reszty Warszawy. Jednocześnie też znalazłem w ten sposób alternatywną drogę do Pruszkowa, pozwalającą ominąć ruchliwe jezdnie w Alejach Jerozolimskich z jednej strony oraz ciąg ulic Świerszcza, Traktorzystów oraz Warszawską z drugiej. A także do Komorowa - omijając zapchaną samochodami drogę z Reguł do Pęcic.
W ten sposób dojechałem do stacji w Pruszkowie.
Pruszków wita © oelka
Pojazd widoczny przed budynkiem dworcowym na linii 1 to VDL Berkhof ProCity - A693 (z 2007 roku, należący do firmy Europa Express City).
Numer A693 świadczy, że autobus obsługuje linie lokalne w ramach umowy z Zarządem Transportu Miejskiego w Warszawie. Aczkolwiek na zdjęciu, na wyświetlaczu nie został pokazany numer L23, który jest obsługiwany w ramach umowy z ZTM, lecz numer linii 1 kursującej jako jedna z czterech linii organizowanych samodzielnie przez Urząd Miasta w Pruszkowie.
Zanim dojechałem do Pruszkowa po drodze był Piastów i przystanek zbudowany w 1936 roku na potrzeby elektryfikacji Warszawskiego Węzła Kolejowego. Tu przypomnę, że 1 września 2013 roku pisałem o przystanku kolejowym, a kiedyś stacji w Czechowicach - Ursusie.
Zanim dojechałem do Pruszkowa po drodze był Piastów i przystanek zbudowany w 1936 roku na potrzeby elektryfikacji Warszawskiego Węzła Kolejowego. Tu przypomnę, że 1 września 2013 roku pisałem o przystanku kolejowym, a kiedyś stacji w Czechowicach - Ursusie.
Przystanek pod nazwą Utrata powstał wcześniej, przed rokiem 1910. Pod tą nazwą występowała jedna z wsi, stanowiących obecny Piastów. Drugą poza Utratą były Żdżary. W 1926 roku w wyniku konkursu wygrała propozycja zgłoszona przez czternastoletniego Zygmunta Kosewskiego - Piastów. Pomysłodawca został w nagrodę honorowym obywatelem miejscowości, która od 1930 roku była gminą a od 1952 roku miastem. Samo miasto to temat na oddzielną wycieczkę. Przed grudniem 1936 roku Piastów podobnie jak inne stacje i przystanki pomiędzy Otwockiem i Pruszkowem na drugim końcu otrzymał znormalizowany przystanek zaprojektowany przez inż. Kazimierza Centnerszwera z Biura Projektów i Studiów PKP. Przystanki zbudowane zostały przez firmę Sznejko i Brandt Inżynierowie.
Urusus i Piastów wyróżniały się bocznymi peronami zamiast jednego z dwoma krawędziami pomiędzy torami. Natomiast wiaty są identyczne jak na pozostałych przystankach.
Od strony ulicy Dworcowej znajduje się pawilon, gdzie znajdowały się kasy. Obecnie został wyremontowany. Zdaje się jednak, że obecnie będzie to raczej pawilon handlowy niż kasy biletowe. Bilety są dostępne w automatach do ich sprzedaży, umieszczonych przy peronie.
Kolejny obiekt związany z koleją to dawne
Zakłady Naprawcze Taboru Kolejowego Pruszków. 9 czerwca 2012 roku, wracając z Nieborowa pokazywałem bramę wjazdową dla taboru kolejowego na teren ZNTK. Tym razem widok na budynek administracyjny.
ZNTK Pruszków postał jako warsztaty Drogi Żelaznej Warszawsko-Wiedeńskiej (DŻWW) w 1897 roku. Do tego czasu tabor remontowany był w warsztatach przy Chmielnej, której ostatni, niestety już nie istniejący relikt przy Chmielnej 73 pokazałem 5 lutego 2012 roku.
ZNTK Pruszków postał jako warsztaty Drogi Żelaznej Warszawsko-Wiedeńskiej (DŻWW) w 1897 roku. Do tego czasu tabor remontowany był w warsztatach przy Chmielnej, której ostatni, niestety już nie istniejący relikt przy Chmielnej 73 pokazałem 5 lutego 2012 roku.
Dzisiaj budynek administracyjny zaczynają zasłaniać drzewa. Kiedyś z tej strony znajdowała się grupa torów, gdzie stały wagony pasażerskie, w remoncie których specjalizował się ZNTK Pruszków. Pamiętam widok przesuwnicy przy jednej z hal, którą transportowano wagony na poszczególne tory prowadzące do hali. ZNTK naprawiał różne wagony pasażerskie. Szczególnie widoczne były z racji rozmiarów zespoły wagonów piętrowych serii Bhp (wcześniej Bipa). Ten widok pamiętam z lat 90. XX wieku gdy raz w tygodniu rano podążałem pociągiem do Brwinowa na zajęcia które odbywałem w ramach moich studiów. Niestety ZNTK nie poradziły sobie z konkurencją i w 1997 roku ogłosiły upadłość.
ZNTK posiada również swoją wojenną okrutną dla cywilnych mieszkańców Warszawy historię, gdy po Powstaniu Warszawskim stał się obozem przejściowym dla ludności - " Dulag 121". Ślady po istnieniu obozu widoczne są do dzisiaj w różnych miejscach zakładu.
Historia ZNTK w Pruszkowie i specyficzny klimat dzielnicy w której się mieści - Żbikowa, to już inna wycieczka. Szczególnie Żbików, który pod pewnymi względami przypomina Pragę i jej klimat.
Tuż obok ZNTK zachowała się charakterystyczna dla DŻWW koszarka dla dróżnika, która kiedyś mogła obsługiwać przejazd w ciągu ulic 3 Maja - Majowa.
ZNTK posiada również swoją wojenną okrutną dla cywilnych mieszkańców Warszawy historię, gdy po Powstaniu Warszawskim stał się obozem przejściowym dla ludności - " Dulag 121". Ślady po istnieniu obozu widoczne są do dzisiaj w różnych miejscach zakładu.
Historia ZNTK w Pruszkowie i specyficzny klimat dzielnicy w której się mieści - Żbikowa, to już inna wycieczka. Szczególnie Żbików, który pod pewnymi względami przypomina Pragę i jej klimat.
Tuż obok ZNTK zachowała się charakterystyczna dla DŻWW koszarka dla dróżnika, która kiedyś mogła obsługiwać przejazd w ciągu ulic 3 Maja - Majowa.
Dróżnicy spełniali ważną rolę od samego początku funkcjonowania DŻWW. Uruchamiając ruch kolejowy założono, że dróżnicy strzec będą przejazdów przez tory, aby nie dochodziło do wypadków. Dróżnicy prowadzili też drobne naprawy szlaku kolejowego w pobliżu swojego posterunku, obsługiwali bocznice szlakowe oraz telegraf optyczny, który do czasu wprowadzenia łączności kablowej zapewniał przesyłanie informacji wzdłuż linii kolejowej. Czarna litera "T" na białym tle w czarnej obwódce również wiązała się z łącznością. Sygnalizowała, że u dróżnika znajduje się telefon. Do lat 80. XX wieku, gdy na kolei powstała łączność drogą radiową podstawą były telefony obsługujące wydzieloną sieć kolejową, znajdujące się w nastawniach, u dyżurnych ruchu, dróżników lub w postaci tzw. telefonów słupowych, gdzie na słupie z siecią telefoniczną znajdowały się szafki pozwalające na podłączenie aparatu, który był na wyposażeniu kierownika pociągu.
Domek dróżnika ze zdjęcia powstał na podstawie zunifikowanego dla DŻWW projektu. Ten należy do typu II. Takie obiekty budowano wzdłuż linii w latach 70. XIX wieku. Zapewniał skromne warunki do mieszkania dla dróżnika i jego rodziny. Ten najprawdopodobniej został rozbudowany z czasem o lewe skrzydło w miejsce odrębnego obiektu mieszczącego stajnię czy składzik na potrzeby dróżnika i jego rodziny.
Wzdłuż całej linii do naszych czasów zachowało się kilka domków z lat 70. XIX wieku obu typów. Do lat 90. XX wieku można było znaleźć koszarki typu I w okolicach Jaktorowa oraz Lipiec Reymontowskich.
Domek dróżnika ze zdjęcia powstał na podstawie zunifikowanego dla DŻWW projektu. Ten należy do typu II. Takie obiekty budowano wzdłuż linii w latach 70. XIX wieku. Zapewniał skromne warunki do mieszkania dla dróżnika i jego rodziny. Ten najprawdopodobniej został rozbudowany z czasem o lewe skrzydło w miejsce odrębnego obiektu mieszczącego stajnię czy składzik na potrzeby dróżnika i jego rodziny.
Wzdłuż całej linii do naszych czasów zachowało się kilka domków z lat 70. XIX wieku obu typów. Do lat 90. XX wieku można było znaleźć koszarki typu I w okolicach Jaktorowa oraz Lipiec Reymontowskich.
Dalej jest już stacja w Pruszkowie. Na pierwszym zdjęciu budynek dworca pokazałem od strony podjazdu, tu natomiast widok zza torów kolejowych.
Historia stacji w Pruszkowie, to historia kolei w Polsce. Pomysł budowy linii kolejowych na terenie Polski pojawił się gdzieś w latach 1834-35. Budowa pierwszej linii ruszyła w 1840 roku. Późniejsze problemy finansowe spowodowały przerwę w latach 1842-44. 14 lipca 1844 roku położony został kamień węgielny pod budowę dworca Drogi Żelaznej Warszawsko-Wiedeńskiej (DŻWW), na rogu Marszałkowskiej i Alej Jerozolimskich w Warszawie. Już 29 września 1844 roku zaczęto prowadzić próbne jazdy lokomotyw parowych w Warszawie. Pierwszy próbny przejazd pociągu odbył się 23 listopada 1844 roku i pociąg odjechał ze stacji w Warszawie. Stacją do której dotarł była stacja w Pruszkowie. Kolejny przejazd odbył się 28 listopada 1844 roku z udziałem namiestnika Iwana Paskiewicza. Pociąg do Pruszkowa jechał z Warszawy 26 minut. W Pruszkowie namiestnik został podjęty poczęstunkiem przez hrabiego Skwarcowa, właściciela tamtejszego majątku. Powrót do Warszawy trwał 20 minut. Chcąc porównać ów historyczny przejazd z obecnym czasem przejazdu trzeba pamiętać przystankach jakie są zlokalizowane po drodze, oraz konieczności przebycia skomplikowanej stacji jaką jest Warszawa Zachodnia - pisałem o niej w dwóch wpisach:
z 26 lipca 2014 a następnie z 28 lipca 2014 roku.
Do dzisiejszych czasów na stacji nie zachowały się zabudowania z czasów budowy DŻWW. Można podejrzewać, że dworzec został zniszczony w czasie I wojny światowej. Zapewne z tego powodu w latach 20. XX wieku powstał obecny budynek budynek dworca. Jest on dziełem Romualda Millera z roku 1924. Projekt ten jest niemal identyczny z budynkami dworcowymi w Kole i nieistniejącym obecnie w Koninie. W podobnej stylistyce utrzymane są projekty Millera dworców w Żyrardowie, Radziwiłłowie, czy Grodzisku Mazowieckim.
Pierwszą odnotowaną w literaturze modernizacją była budowa drugiego toru szlakowego w 1872 roku. Do tego czasu bowiem cała linia DŻWW poza stacjami była jednotorowa. Budowa drugiego toru była jednak o tyle łatwiejsza, że w latach 40. XIX wieku gdy budowano trasę wszystkie nasypy i przyczółki mostowe od razu były szykowane na potrzeby szlaku dwutorowego. Budowa drugiego toru wymusiła pewne zmiany w układach torowych stacji. Zapewne tak też było i w Pruszkowie.
Kolejną poważną przebudowę stacja przeszła w 1936 roku. Zbudowany został wówczas peron wyspowy wraz z typową wiatą autorstwa inż. Kazimierza Centnerszwera. Możliwe, że zmiany w układzie stacji wprowadzili Niemcy w czasie II wojny światowej w ramach planów "Otto"lub "Ostbau-Programm". Plan "Otto" był związany z przygotowaniami niemieckimi do ataku na ZSRR w 1941 roku. Chociaż część prac kontynuowano również po rozpoczęciu najazdu na ZSRR w 1941 roku. Oba plany służyły rozbudowie infrastruktury, co miało pozwolić na wysyłanie i przyjmowanie na poszczególnych stacjach większej ilości pociągów towarowych oraz transportów wojskowych.
Kolejna ważna przebudowa wiązała się z budową drugiej pary torów w drugiej połowie lat 50. XX wieku od Grodziska Mazowieckiego do posterunku Józefinów pomiędzy Piastowem i Ursusem, uruchomionej w 1959 roku. Cała ta inwestycja pozwoliła w 1967 roku oddzielić ruch lokalny i podmiejski od dalekobieżnego na odcinku od Warszawy Wschodniej do Grodziska Mazowieckiego. Obecnie ta grupa torów przechodzi właśnie modernizację. Co zresztą widać na moich zdjęciach z Pruszkowa.
Poniżej EP09-005 powoli wjeżdża na stację w Pruszkowie, aby otrzymać rozkaz pisemny pozwalający na kontynuację jazdy przy podawanym sygnale zastępczym (Sz).
Do dzisiejszych czasów na stacji nie zachowały się zabudowania z czasów budowy DŻWW. Można podejrzewać, że dworzec został zniszczony w czasie I wojny światowej. Zapewne z tego powodu w latach 20. XX wieku powstał obecny budynek budynek dworca. Jest on dziełem Romualda Millera z roku 1924. Projekt ten jest niemal identyczny z budynkami dworcowymi w Kole i nieistniejącym obecnie w Koninie. W podobnej stylistyce utrzymane są projekty Millera dworców w Żyrardowie, Radziwiłłowie, czy Grodzisku Mazowieckim.
Pierwszą odnotowaną w literaturze modernizacją była budowa drugiego toru szlakowego w 1872 roku. Do tego czasu bowiem cała linia DŻWW poza stacjami była jednotorowa. Budowa drugiego toru była jednak o tyle łatwiejsza, że w latach 40. XIX wieku gdy budowano trasę wszystkie nasypy i przyczółki mostowe od razu były szykowane na potrzeby szlaku dwutorowego. Budowa drugiego toru wymusiła pewne zmiany w układach torowych stacji. Zapewne tak też było i w Pruszkowie.
Kolejną poważną przebudowę stacja przeszła w 1936 roku. Zbudowany został wówczas peron wyspowy wraz z typową wiatą autorstwa inż. Kazimierza Centnerszwera. Możliwe, że zmiany w układzie stacji wprowadzili Niemcy w czasie II wojny światowej w ramach planów "Otto"lub "Ostbau-Programm". Plan "Otto" był związany z przygotowaniami niemieckimi do ataku na ZSRR w 1941 roku. Chociaż część prac kontynuowano również po rozpoczęciu najazdu na ZSRR w 1941 roku. Oba plany służyły rozbudowie infrastruktury, co miało pozwolić na wysyłanie i przyjmowanie na poszczególnych stacjach większej ilości pociągów towarowych oraz transportów wojskowych.
Kolejna ważna przebudowa wiązała się z budową drugiej pary torów w drugiej połowie lat 50. XX wieku od Grodziska Mazowieckiego do posterunku Józefinów pomiędzy Piastowem i Ursusem, uruchomionej w 1959 roku. Cała ta inwestycja pozwoliła w 1967 roku oddzielić ruch lokalny i podmiejski od dalekobieżnego na odcinku od Warszawy Wschodniej do Grodziska Mazowieckiego. Obecnie ta grupa torów przechodzi właśnie modernizację. Co zresztą widać na moich zdjęciach z Pruszkowa.
Poniżej EP09-005 powoli wjeżdża na stację w Pruszkowie, aby otrzymać rozkaz pisemny pozwalający na kontynuację jazdy przy podawanym sygnale zastępczym (Sz).
Stacja w Pruszkowie posiadała i nadal posiada kilka bocznic. Pierwszą o jakiej wiemy była bocznicą do cukrowni w Józefowie koło Płochocina, uruchomiona w roku 1875. O Józefowie pisałem
18 sierpnia 2012 roku, gdy wybrałem się na przejazd z Płochocina przez Pruszków do Warszawy. Józefów koło Płochocina stał się miejscem, gdzie w latach 1865-66 zbudowano cukrownię. Przetrwała ona dwie wojenne zawieruchy XX wieku, ale za to 11.01.1947 roku wybuchł w niej pożar. W efekcie zakład został zamknięty, a w odbudowanych obiektach cukrowni rozpoczęto produkcję gliceryny technicznej, dynamitowej. Już w 1951 roku zmieniono profil produkcji na znacznie bezpieczniejszy i zakład stał się gorzelnią.
Cukrownia posiadała swoja sieć kolei wąskotorowej, oraz dwie bocznice normalnotorowe. Bocznica do Pruszkowa mierzyła koło 7 kilometrów. W 1903 roku cukrownia znalazła się w pobliżu linii, szerokotorowej wówczas, Kolei Kaliskiej z którą zakład połączył się bocznicą w roku 1913. Po odejściu Rosjan w 1915 roku w czasie pierwszej wojny światowej linia i bocznica do cukrowni została przekuta na rozstaw normalny. Od tego czasu używana była głównie bocznica do Płochocina. Tor do Pruszkowa nie był w okresie międzywojennym użytkowany. Być może tylko okazjonalnie pojawiały się na nim pociągi. Dopiero w 1945 roku po przejściu frontu i czasowym przekuciu na potrzeby Armii Czerwonej linii z Warszawy do Poznania (Berlina) na tor szeroki, co uniemożliwiło korzystanie z bocznicy w Płochocinie, czasowo do łask powróciła bocznica do Pruszkowa. W latem 1945 roku po zakończeniu wojny i trofiejnych transportów z Niemiec do ZSRR linię przez Płochocin przekuto na tor normalny, dzięki czemu można było uruchomić bocznicę z Józefowa do Płochocina. Bocznica do Pruszkowa została rozebrana na przełomie lat 50. i 60. XX wieku.
Stacja w Pruszkowie obsługiwała też kilka innych zakładów: wspomniany już ZNTK, fabrykę ołówków Majewskiego w Pruszkowie, fabrykę obrabiarek Stowarzyszenia Mechaników Polskich z Ameryki. Obecnie swoją bocznicę posiada Elektrociepłownia "Pruszków" zbudowaną przez koncern "Siła i Światło", zarządzającej również linią EKD. Po tej samej stronie stacji znajduje się też punkt przeładunku kontenerów. Do Pruszkowa dociera też linia numer 512 łącząca sieć WKD (EKD) z siecią kolejową w Polsce. O linii 512 Komorów - Pruszków pisałem na blogu 20 maja 2013 roku. Na zdjęciu poniżej wagon platforma stoi już na torze linii do Komorowa. W głębi zaś widać budynek nastawni dysponującej Pruszków "Pr" pamiętającej czasy elektryfikacji stacji w Pruszkowie w 1936 roku. Do prowadzenia ruchu służyły w niej urządzenia elektromechaniczne. Być może w przyszłości będą one wyeksponowane w należącej do PSMK parowozowni w Skierniewicach, o której pisałem na blogu 24 września 2013 roku.
Stacja w Pruszkowie obsługiwała też kilka innych zakładów: wspomniany już ZNTK, fabrykę ołówków Majewskiego w Pruszkowie, fabrykę obrabiarek Stowarzyszenia Mechaników Polskich z Ameryki. Obecnie swoją bocznicę posiada Elektrociepłownia "Pruszków" zbudowaną przez koncern "Siła i Światło", zarządzającej również linią EKD. Po tej samej stronie stacji znajduje się też punkt przeładunku kontenerów. Do Pruszkowa dociera też linia numer 512 łącząca sieć WKD (EKD) z siecią kolejową w Polsce. O linii 512 Komorów - Pruszków pisałem na blogu 20 maja 2013 roku. Na zdjęciu poniżej wagon platforma stoi już na torze linii do Komorowa. W głębi zaś widać budynek nastawni dysponującej Pruszków "Pr" pamiętającej czasy elektryfikacji stacji w Pruszkowie w 1936 roku. Do prowadzenia ruchu służyły w niej urządzenia elektromechaniczne. Być może w przyszłości będą one wyeksponowane w należącej do PSMK parowozowni w Skierniewicach, o której pisałem na blogu 24 września 2013 roku.
W chwili gdy opisuje mój wrześniowy wyjazd do Pruszkowa czas tej nastawni jest już policzony. Jest obecnie wyłączona z użytkowania i niedługo ten modernistyczny budynek z lat 30. XX wieku zostanie zniszczony.
Wracam jednak bliżej peronów. Drzewa zasłoniły inny ważny kiedyś obiekt. Jest nim wieża wodna koło stacji w Pruszkowie. Prostopadłościenny kształt sugeruje pochodzenie z okresu II wojny światowej. Tego typu wieże stawiano w ramach wspomnianych już planów "Otto" lub "Ostbau-Programm".
Wracam jednak bliżej peronów. Drzewa zasłoniły inny ważny kiedyś obiekt. Jest nim wieża wodna koło stacji w Pruszkowie. Prostopadłościenny kształt sugeruje pochodzenie z okresu II wojny światowej. Tego typu wieże stawiano w ramach wspomnianych już planów "Otto" lub "Ostbau-Programm".
W czasach gdy parowozy były podstawowym środkiem trakcyjnym na kolei zapewnienie im dostępu do wody na kolejnych stacjach było niezbędne do prowadzenia ruchu. Chociaż w przypadku Pruszkowa stacja wodna w skład której wchodziła wieża spełniała swoją funkcję raczej do maszyn prowadzących manewry na stacji lub prowadzących pociągi zbiorcze. Dla innych lokomotyw mogła być potrzebna tylko w sytuacjach awaryjnych.
Obecnie jednak na tej linii podstawę ruchu stanowi trakcja elektryczna. Jednego z jej przedstawicieli spotkałem za prezentowaną powyżej nastawnią "Pr".
Obecnie jednak na tej linii podstawę ruchu stanowi trakcja elektryczna. Jednego z jej przedstawicieli spotkałem za prezentowaną powyżej nastawnią "Pr".
Jest to nasza stara
znajoma EU47-007 (5 170 007-6), z wpisu jaki zamieściłem 10 maja 2014 roku. Jest to lokomotywa typu
TRAXX P160 DC należącą do Kolei Mazowieckich jako seria EU47 (NVR: 5 170) i prowadząca jak zawsze, zmiennokierunkowy zestaw wagonów piętrowych.
Wycieczkę po Pruszkowie zostawię sobie na inną okazję. Wpis miałby chyba wówczas rozmiar książki.
Wycieczkę po Pruszkowie zostawię sobie na inną okazję. Wpis miałby chyba wówczas rozmiar książki.